Emily zamarła na moment, gdy otrzymała tego krótkiego całusa w czubek głowy, a potem odprowadziła Charlesa zaskoczonym spojrzeniem. Pewnie obudziło to w niej za dużo wspomnień, żeby była w stanie zareagować. Momentami przecież był on dla niej ciągle obcym człowiekiem, którego poznała dwa tygodnie temu, ale w chwilach takich jak ta przypominał jej, że jednak łączy ich jakaś wspólna przeszłość. I to bardzo długa, dłuższa niż te osiem lat, przez które oboje trochę się zmienili. Nic nie powiedziała, przyglądając się jego plecom z półotwartymi ustami, jakby chciała jakoś to skomentować, ale zwyczajnie nie potrafiła.
Gdy Striker wszedł do ich pokoju, Wade faktycznie leżała już w łóżku. Ułożona na boku, z dłonią opartą o książkę - nie tę o ikebanie, którą dawno skończyła i zostawiła na szafce nocnej w Montrealu, ale jakąś inną, którą zgarnęła z księgarni w porcie przed wylotem, bo spodobała się jej okładka. Do pasa przykryta była jasną pościelą, na której rozsypały się jej czarne włosy. Chyba nie zauważyła w ogóle, że Charles wrócił.
Mógł w spokoju wziąć prysznic, nikt mu tutaj nie przeszkadzał, sama Sonya też go nie zagadywała. Nie były to może luksusy które zapewniało mu wysokie mieszkanie na Omedze, ale ta łazienka też nie należała do najmniejszych, tak samo jak łóżko. Obaj bracia Emily nie byli zbyt filigranowi, pewnie więc dostosowała ten pokój do nich - a raczej do Daryla. Dla Charlesa też w sumie okazał się wystarczający, nawet jeśli przyprowadził ze sobą kobietę.
Czując, jak materac ugina się pod ciężarem Strikera, Wade przekręciła się na drugi bok i uniosła powieki, a jej usta rozciągnęły się w sennym uśmiechu. Wyciągnęła do niego rękę, tę zdrową, czekając, aż znajdzie się obok niej. Ona też niekoniecznie chciała plątać się po domu Emily w krótkich koszulach nocnych, jego t-shirty też niekoniecznie wchodziły w grę, więc miała na sobie tym razem koszulkę na ramiączkach i spodnie z miękkiego materiału.
- Hej - mruknęła. - Nie mogłam zasnąć do końca. Odzwyczaiłam się już od spania bez ciebie.
Poczekała, aż Charles położy się obok i natychmiast wtuliła się w niego, znacznie swobodniej już, niż przez ostatnie dni. Pewnie nie była już obolała aż tak bardzo, jak na początku. Uniosła jeszcze głowę półprzytomnie, czekając na pocałunek, a gdy już się go doczekała, trudno było jej przestać. Jej dłoń mimowolnie powędrowała pod jego koszulkę, ale zatrzymała się w połowie drogi, bo metalowa szyna na przedramieniu nie dawała jej zbyt dużego pola do popisu. Westchnęła bezgłośnie, przypominając sobie w jakim jest stanie, i że Striker niekoniecznie chce na to patrzeć. Cofnęła dłoń, przytulając się zamiast tego normalnie. W końcu też przecież nie byli w domu.
- Dobranoc, Charlie - powiedziała cicho po chwili, opierając głowę o jego klatkę piersiową.