Feros było jedną z wielu dziur, które w swojej skromnej karierze odwiedziła Mila; nie były więc dla niej zaskoczeniem obskurne korytarze, walące się sufity i mieszkańcy kręcący się bez celu, szabrując, co tylko mogą. Tym bardziej było to jednak widoczne ze względu na jakieś tam wydarzenia, które kobieta przelotem widziała w extranecie, a na których nie skupiała się tak mocno. Widoczne to było w jej minie, gdy Mark wspomniał o jakiejś kreaturze i efektach ubocznych, które odbijały się na tutejszych. — Hę? Jakie stworzenie? Aaaa, coś pamiętam — mruknęła, zerkając na oszalałą kobietę. Niespecjalnie ą to interesowało. — Tamten ośrodek chyba i tak jest za daleko, więc możemy chyba być spokojni.
Bar był niedaleko i wyglądał totalnie przeciętnie, jak na tutejsze realia. Mila weszła za Hunterem, rozglądając się na spokojnie wokół i wychwytując kilku bywalców przyodzianych w kombinezony robotnicze. Szybko straciła nimi zainteresowanie, przyglądając się półce z alkoholami ułożonej w dziwną instalację. Przekręciła nawet lekko głowę, próbując zrozumieć, co autor miał na myśli, ale oczywiście bezskutecznie. Być może jakiś koneser sztuki byłby w stanie wychwycić subtelności ułożeń tego turiańskiego whisky ułożonego szyjką w stronę najtańszego piwska.
Z jej dzikiej kontemplacji wyrwało ją pytanie Marka, który zadał je w sposób bardzo... sposobny do sytuacji. Ciężko było jej to wytłumaczyć, ale sposób ułożenia słów po prostu kojarzył jej się z budowlańcami czy właśnie robolami siedzącymi niedaleko. Tak czy siak konwersacja jakoś się rozkręciła i Mila dostała swój kufel piwa, który dla niej, koneserki alkoholi i amatorki domowej roboty bimbrów był zwyczajnie niesmaczny. Powstrzymała się jednak przed grymasem i upiła kilka łyków, słuchając ploteczek. Jej twarz ożywiła się delikatnie dopiero, gdy ktoś wspomniał o turiańcach z ośrodka. Skupiła spojrzenie na robotniku, odstawiła spokojnie kufel, dłoń jednak zostawiając na szklance i zapytała spokojnie, zainteresowana tematem: — Jacy turiańce z ośrodka? — to na pewno było ciekawe i związane jakoś z jej samozwańczą misją, nie było bata, że tak nie było.