Wyświetl wiadomość pozafabularną
Metalowy kolos wypalił z działka praktycznie od razu po swojej dumnej deklaracji. Krogul, stojący najbliżej, został widocznie uznany za najprostszy cel. Zresztą, Tunn się nie mylił. Pociski spenetrowały pancerz Kroganina w przeciągu sekund, gdy ten usłyszał głośny odgłos pękających tarcz i poczuł zapach spalenizny z generatora, a jego wizja szybko się zamroczyła. Macbeth był jednak twardym sukinkotem nie tylko z rasy, ale i z charakteru, więc parł do przodu, otwierając od razu ogień do swojego oprawcy. Sejmitar nie był najlepszą z broni, ale spełniał tu swoją robotę.
-
Nadrzędna siła ognia, skurwysyny!- wydarł się pilot mecha.
Poświęcenie Krogula pozwoliło reszcie drużyny zaplanować swoje ruchy i spokojnie je przygotować. Alex miał lekki problem z uaktywnieniem wieżyczki, której oprogramowanie nie namierzyło automatycznie Tunna, ale gdy się z tym uporał, ta otworzyła stały ogień, bardzo szybko przyczyniając się, wraz z ostrzałem ze strony Luny i Cesvina, do solidnych uszkodzeń tarcz Mecha. Skax aktywował sondę obronną, która bardzo szybko poleciała ku Watażce. Choć Sonda nie mogła oczywiście powalić metalowej bestii, tak mogła przeciążyć ładunkiem elektrycznym jego nogę, co mocno osłabiało jego skuteczność bojową. Co prawda Mech nie mógł chodzić, lecz mógł skoczyć, i właśnie to zrobił - uaktywnił swoje rakietowe podnóża i doleciał natychmiast ku Skaxowi, wykonując prosty skok i przewalając go na ziemię. Ten jednak uaktywnił bardzo szybko Sabotaż, dezaktywując gotowe do rozstrzelania go lekkie działko, po czym podniósł się i przeniósł za Krogula, który pędził już w kierunku uciekającego oponenta.
Watażka przyniósł Mecha do walki na pistolety. Najcięższy bydlak zwykle powinien w takiej sytuacji wygrać, lecz Tunn nie wziął pod uwagę tego, że mierzył się z grupą inżynierów i speców od technologii - przynajmniej, oczywiście, w większości. Skax sabotował, jego sonda osłabiała, gdy Alexander i jego Wieżyczka zapewniali zarówno obrażenia energetyczne, jak i zwykłe. Ta dwójka, wraz oczywiście z Luną, która w pewnym momencie wypaliła mu resztki pancerza swoim modułem Spalenia, stanowiła dość oczywistą kontrę na mechanicznego kolosa - pod ciągłym ostrzałem i Wyssaniami, Tunn musiał polec. Został obity naprawdę mocno, a gdy reszta przeniosła się za Krogula, który tryumfalnie dobiegł do Tunna, z mecha nie zostało już dość dużo. Pancerz był mocno uszkodzony, tarcze wypalone, a rdzeń - odsłonięty. Krogul skorzystał z tej okazji, podbiegając bliżej, aktywując omniostrze, i wbijając je w owy reaktor.
Dźwięk, który usłyszeli, był dźwiękiem przerażającym, ale i tryumfalnym. Wpierw poczuli jednak spaleniznę, później zaś ewidentne przegrzanie. Nie trzeba było być specem, by wiedzieć, że lepiej się wycofać - odsunęli się bardzo szybko i instynktownie, zasłaniając się pewnie tarczami i rękami. Wybuch, który nastąpił, pochłonął dużą część mecha od środka. Ostatnim, co słyszeli ze strony Tunna, było głośne i agresywne
"ROBAKIIII". Cokolwiek jednak chciał im zrobić, było już niemożliwym, ponieważ zmarł od eksplozji. Gdy dym się rozpędził, Cesvin podszedł jeszcze do mecha, otworzył siłą kokpit, i wypalił kolejną serię z karabinu we zwłoki Kroganina, celując prosto w czerep. Ot, tak, by mieć pewność.
-
*Khe*. Nieźle. Dobra, skarbiec, teczka, wypłata, i do domu. Jeśli dotrzemy do statku i przeżyjemy, to stawiam drinki.- powiedział dość rzeczowo Cesvin, kierując się razem z nimi w stronę owego skarbca, który już wcześniej zlokalizowali. Oczywiście pozbyli się samca alfa, ale dalej czyhało na nich zagrożenie pod postacią całej reszty świty Tunna. Skax mógł teraz bez problemu włamać się do prostych systemów, korzystając ze swojej znajomości szyfrów. Otworzyli w ten sposób ukryte przejście, gdy tron nieco się przesunął. Mogli zjechać niewielką, platformową windą mieszczącą po dwie osoby (lub jedną, którą był Krogul). Gdy już to zrobili, znaleźli się w faktycznie w miarę imponującej kryjówce, wypełnionej jednak głównie badziewiami i pierdołami, które, nawet jeśli miały wartość, to nie były raczej dostępne do wyniesienia. Różne statuy, kolekcjonerskie figurki, karty, i pierdoły sugerowały, że zrzucono tu dosłownie wszystko, co mogło mieć jakąkolwiek wartość. Tunn, niczym stereotypowy Smok, zbierał świecidełka, a pośród nich była ich teczka.
Co do ich świętego graala, to odnaleźli go bez większych komplikacji. Brązowa, biznesowa teczka przypominająca bardzo archaiczno-ziemską i sztampową aż do bólu, czekała pośród rupieci, z których trzeba ją było wygrzebać. Zrobili to, oczywiście, po czym przystąpili do ekstremalnie szybkiej ewakuacji. Wydostali się tak samo, jak weszli - sekretnymi tunelami. Cesvin zasugerował, by zawiadomić Taalę o sytuacji, ale nie spotykać się z jej ludźmi, i dokładnie taką taktykę ostatecznie podjęli. Przedostali się do hangarów, choć podróżowanie przez nie było już nieco cięższe. Gdy na Vestcie działy się grube dymy, pierwszym instynktem wszystkich była ucieczka, dlatego też musieli przekraść się między Quarianami i uciekinierami, by dostać się na zaaranżowany przez Hakka statek. Alexander przejął stery i wyzwolił ich spod jarzma stacji kosmicznej. Musieli teraz tylko wrócić na Cytadelę.
I tak się zresztą stało. Wrócili tym samym promem, ale już na samym początku lotu dostali nowe rozkazy od Hakka, który poinformował ich, że chce przejąć towar na Omedze. Zmienili koordynaty, zapewniani, że jest to kwestia anonimowości. Gdy wylądowali w oznaczonym hangarze, nie napotkali Tevara Hakka, a korporacyjny skład, którym przewodziła ta sama Asari, którą widzieli zawsze w towarzystwie śliskiego Volusa. Przejęła towar i opłaciła ich dokładnie tak, jak było to wcześniej ustalone, zwalniając ich z warunków kontraktu i ewakuując się, razem z teczką, znikając gdzieś między blokami Omegi.
-
...więc...co do tego drinka...- prychnął Cesvin, przechylając do nich głowę. To, czy za nim poszli, czy nie, było już jednak inną historią, niepowiązaną z dziejami Hakk Solutions...
Wyświetl wiadomość pozafabularnąhttps://i.imgur.com/ozFWdLX.png[/imgw]
[h3]Now or Never[/h3]
Podsumowanie
Dzięki wszystkim za uczestnictwo w mojej pierwszej sesji, cieszę się, że przetrwaliśmy i mam nadzieję, że mimo obsuw i problemów, było miło i sympatycznie.
[h3]Epilog[/h3]
Okazało się, że misja, której się podjęli, była wymaganym trybikiem, potrzebnym Hakk Solutions by zająć na nowo Vestę. Cokolwiek tam było, doprowadziło do tego, że Tevar Hakk mógł zostać przywrócony do zarządu Korporacji, a "jego" firma mogła sprzątnąć swoją Vestę sprzed nosa wszystkich frakcji. Proces odzyskiwania Stacji jeszcze trwał, ale był kwestią tygodni, czy miesięcy.
Taala S'hado, szefowa tamtejszego Zaćmienia, nie zdaje sobie jeszcze sprawy z ich powiązania z tą sytuacją. Zapłaciła im dodatkowe pieniądze za wyeliminowanie Tunna, lecz nie odzywała się już potem. Orientacyjnie zostawiła jednak swój kontakt im wszystkim.
Co do Cesvina, to pozostał, przynajmniej póki co, na korporacyjnej smyczy. Jeśli ktoś poszedł im na drinka, to powiedział im nawet, że z wyboru, bo płacą dobrze i nie musi za bardzo się zastanawiać nad tym co robi. Może było w tym coś więcej, a może nie.
- [h3]Wszyscy[/h3]
- - +2 punkty doświadczenia
- +20 tysięcy kredytów
[h3]Krogul[/h3]
Krogul osiągnął to, po co przyszedł - chciał pieniędzy, dostał pieniądze. Zyskał jednak coś więcej - Hakk Solutions zorientowało się, że jego gang może być cennym assetem. Choć obecnie nikt się nie zadeklarował, tak miał pewność, że jeśli będą potrzebowali czegoś do mniejszych robót na Omedze, to skontaktują się właśnie z nim. Miał też na swojej głowie nowy cel - ktoś przecież podszył się pod niego i narobił hałasu wokół jego imienia. Miał na głowie łowców nagród - może ci, których zabił, byli jedynymi, a może nie. Póki co jednak, nikt za nic go nie zaatakował... Poza tym jednym razem, oczywiście.
[h3]Alexander[/h3]
Pilot Przymierza był znowu wolny od swoich długów. Kiedyś, wisiał Hakkowi przysługę. Teraz - był wolny od śliskiego Volusa i tego, co sobą reprezentował. Nie musiał mieszać się w korporacyjny biznes i byłby pewnie perfekcyjnie ukontentowany, by tak to zostawić, gdyby nie to, że po przeszukaniu swojego pancerza po misji, zauważył mały świstek z danymi kontaktowymi. Gdy go sprawdził, okazało się, że to tylko jedna z Asari, z którą miał okazję przyflirtować w barze. Widocznie, poza pieniędzmi i wolnością, zyskał też lekkie podbicie samooceny.
[h3]Skax[/h3]
Skax skorzystał na całej misji przede wszystkim jako najemnik - zarobił swoje, przysłużył się Hakk Solutions, i nie zadawał pytań. Docenili to. Zyskał dodatkowe referencje nie tylko na imię swoje, ale i całej swojej drużyny.
[h3]Luna[/h3]
Luna Reyes otrzymała swoje przelewy, złupiła nieco sprzętu, i dorobiła się nieco renomy. Hakk mogło się do niej odezwać, ale póki co tego nie robili. Zaimponowała jednak Taali, która postanowiła zakomunikować jej, że szeregi Zaćmienia mogą być zainteresowane jej członkostwem - nawet, jeśli nieoficjalnym. Wojna Galaktyczna się gotowała, a więc trzeba było łapać freelancerów gdziekolwiek by nie byli.