Wyświetl wiadomość pozafabularną
[h3]Longinus, Mila, Luna[/h3]
Nie mając wielu możliwości, zadecydowali się stanąć twarzą w twarz z zagrożeniem, które zdawało się zbliżać do nich z dwóch różnych kierunków. Gdy opuścili salę szpitalną i mecha, który tkwił w jej wnętrzu, bez trudu udało im się podłapać trop krwi zostawionej na ziemi. Ruszając do odnogi korytarza, do której wydawały się prowadzić kroki, znaleźli jej tylko coraz więcej - ktokolwiek tędy uciekał to choć wyszedł z potyczki zwycięsko, całkiem możliwe, że nie zaszedł zbyt daleko. Szkarłatnej posoki było coraz więcej i nie trudno było im wydedukować, że ranny był w ciężkim stanie - a jeśli w dodatku był quarianinem, mógł to być stan śmiertelny.
Nie mieli zbyt wiele czasu na rozejrzenie się po okolicy. Odnoga korytarza, w którą weszli, upstrzona była zamkniętymi drzwiami, prowadzącymi do różnych pomieszczeń sanitarnych. Na samym końcu, gdy korytarz skręcał, jedne z nich były wymalowane czerwienią, w dość jasny sposób wskazując im ich cel.
Nim zdążyli do nich dostrzeć, odgłos kroków wzmógł, a zza rogu wyskoczyła zrobotyzowana sylwetka. Mech poruszał się szybko, ale poza jego niecodziennym wyglądem, szybko okazał się stosunkowo podobny do mechów typu LOKI, z którymi mieli do czynienia. Dostrzegając swoich przeciwników, ruszył ku nim bez zawahania, ale jego reakcje były opieszałe. Gdy biotyka błysnęła w dłoni Račan, pole efektu masy trafiło w jego cielsko, unosząc je lekko w górę, wymuszając na nim zatrzymanie się. Inicjacja walki sprawiła, że kolorowe światło w jego panelu zaczęło pulsować czerwienią, a jego ramię wysunęło się, gdy mech rozpoczął skupianie energii w swoim modele uzbrojenia. W tym czasie, Longinus sprawnie przełączył tryb w swoim omni-kluczu, natychmiast dostrzegając panel bojowy, który wyświetlił się w polu jego widzenia na hełmie. Oprogramowanie dostrzegło przeciwnika i połączyło się z jego karabinem, wykrywając jego wrażliwe elementy i ułatwiając celowanie. Luna również sięgnęła do urządzenia, jednak to odmówiło jej posłuszeństwa w chwili, w której najbardziej tego potrzebowała - program wyświetlił błąd, gdy usiłowała z niego skorzystać, zmuszając ją do dobycia broni.
Gdy mech cisnął pierwszym ładunkiem elektrycznym w ich stronie, Račan udało się go wyminąć, gdy wystrzeliła do przodu, napędzana mocą własnej biotyki. Uderzając w uniesiony cel, wgięła metalowe płyty jego napierśnika, nie wywołując u mecha żadnej, organicznej reakcji. Pomimo pojawienia się przy nim brunetki, jej towarzysze nie mieli problemu ze złapaniem na cel unoszącego się wroga i wkrótce powietrze przeszył huk pocisków wypluwanych przez karabin Longinusa i pistolet maszynowy dzierżony przez Reyes. Ani szarża, ani następujące po niej salwy nie wystarczyły, by wykończyć ciężko opancerzonego mecha, który, reagując w sposób, którego nie zrobiłaby żadna w pełni świadoma istota, nie próbował się wycofać, jedynie atakował. Jego pocisk bez trudu trafił w Milę, która znajdowała się najbliżej, a jej generator tarcz pisnął w formie sprzeciwu, przyjmując na siebie cios.
Lewitująca postać przyjmowała na siebie ataki jak manekin ćwiczebny, nie zważając ani na kule, które wbijały się w jasny pancerz, ani na pazury, które zagłębiły się w jego boku. Mech koncentrował się jedynie na kontrataku, choć przez trudną pozycję, w której się znalazł, większość pocisków świstała nad ich głowami, rozbijając się o podłogę lub sufit. W tym huku, z trudem usłyszeli zbliżającego się, drugiego przeciwnika, o którego rychłym nadejściu wiedzieli już wcześniej. Mech zatrzymał się na rogu korytarza, koło stacji medycznej, którą opuścili wcześniej, a jego światło zapulsowało czerwienią, gdy uniósł ramię, by zaatakować. Pocisk cudem minął Longinusa, któremu udało się nieco odskoczyć, zapewniając sobie bezpieczeństwo - walka w tak małej, ciasnej przestrzeni bez żadnych osłon nie była ani elegancka, ani ładna, ale nie mieli innych możliwości.
Strzał ze strzelby poszatkował do końca pierwszego z wrogów, pozwalając im skupić się na drugim. Ramię żołnierza odczuło kolejną salwę w znajomym uścisku odrzutu, do którego tak przyzwyczajone były wytrenowane mięśnie. Pierwsza salwa z Windykatora trafiła w całości w głowę mecha, dezaktywując jego pulsujące, szkarłatne światło i sprawiając, że zachwiał się nieco, by chwilę później wyprostować swoją sylwetkę. Najwyraźniej cokolwiek nimi sterowało, nie znajdowało się w głowie - mech, ignorując strzały, które oddała w niego Reyes, skupił się na żołnierzu i tym razem ładunek elektryczny posłany w jego stronę trafił swój cel. Jego generator tarcz poddał się przeciążeniu, w ułamku sekundy wyłączając, a gdy zabrakło tej podstawowej bariery, łańcuchy błyskawic przeskoczyły na jego napierśnik, ryjąc dziury i korytarze w ceramicznej płycie.
Dobicie drugiego mecha nie zajęło im zbyt wiele czasu. Skoordynowany atak ich trójki wykończył go w przeciągu niespełna minuty, a ich chaotyczne ruchy wewnątrz korytarza pozwoliły im uniknąć reszty ataków. Wkrótce, w korytarzu zapadła całkowita cisza. Wyglądało na to, że cokolwiek aktywowało mechy, zrobiło to tylko z tymi dwoma - lub tylko te dwa znajdowały się w pobliżu.
Mogąc w spokoju podążać za śladami, skierowali się do jednego z pomieszczeń sanitarnych, w którym odnaleźli więcej szkarłatnej krwi pokrywającej podłogę i skrzynie. Magazynek był mały, ciasny i na pierwszy rzut oka zupełnie nieszczególny. W większości wypchany pakunkami i przykryty w półmroku nie zwracał na siebie uwagi kolejnymi poszlakami. Jedna ze skrzynek była otwarta, ale w środku znaleźli tylko plastikowy wypełniacz, w którym odciśnięty był kształt jakiegoś urządzenia, lub przedmiotu, które zostało z wnętrza zabrane.
Po dłuższych oględzinach, udało im się ustalić, w którym miejscu kończyły się krwawe ślady. Pomagając sobie latarkami, odnaleźli ukryty w ziemi właz techniczny - prowadził w dół, do tunelu serwisowego, który był czarny i, na pierwszy rzut oka, pusty, poza krwią, której ślady prowadziły po drabinie wprost do tych czeluści.
[h3]Jenny from the block, Thescia[/h3]
Gdy ucieczka nie wchodziła już w drogę, opcja pozostawała im tylko jedna.
Wnętrze centrum komunikacji było pogrążone w półmroku, w którym trzy, świetliste punkty na pancerzach mechów odznaczały się jak trzy oka bestii. Cielska mechów były skoordynowane, jakby połączone ze sobą, lub działające według tego samego oprogramowania. Choć aktywowane, potrzebowały chwili, by rozłożyć się ze swojej domyślnej, przykurczonej pozycji, co dawało kobietom przewagę - nawet jeśli tylko na początku.
Gdy omni-klucz Jennifer przeskanował pierwszą sylwetkę, uzyskane przez nią informacje stały się dostępne dla ich obydwu. Oprogramowanie wyznaczyło potencjalne, wrażliwsze na atak miejsca, ułatwiając im nieco celowanie. W tym samym czasie, Thescia sięgnęła do jednego z programów schowanych w pasku szybkiego dostępu, a pod wpływem jej ruchów, urządzenie stworzyło holograficzną sondę. Sojusznik zmaterializował się przy trójce przeciwników i natychmiast skupił się na swojej prostej pętli, w której gromadził energię by zaatakować najbliższego wroga. Mechy wydawały się nie dostrzegać unoszącego się wokół nich nieprzyjaciela - jakby sonda była dla nich niewidzialna, przez to, że nie posiadała swojego ciała, lub była czymś nieorganicznym, jak one. Choć miało to swoje plusy, umożliwiając jej powtarzanie pętli praktycznie tak długo, jak Thescia podtrzymywała jej istnienie, jednocześnie skupiło całość siły ognia mechów na ich dwójce.
Pierwsze dwa, dostrzegając w nich przeciwników, ruszyło do wejścia. Zgodnie z ich przewidywaniami, przejście nie było tak szerokie, by mechy mogły rzucić się w trójkę do szarży w ich kierunku - ale nawet nie wydawały się być zainteresowane opuszczaniem pomieszczenia. Zajęły pozycje do dogodnej walki, z których jeden wysunął się na sam przód, a ostatni, zostając w tyle, wyciągnął ku nim ramię. Gromadząc ładunek elektryczny, jako pierwszy wystrzelił - jego pocisk uderzył wprost w Thescię. Turianka słyszała, jak generator tarcz poddaje się z żałosnym jękiem, zatrzymując jednak całość mocy pocisku.
Strzał z karabinu snajperskiego rozległ się hukiem w pomieszczeniu, trafiając prosto w cel. Mechy nie strzegły tarcze, więc w napierśniku pierwszego z nich pojawiła się ziejąca dziura w miejscu, w którym kula przeszła na wylot. Choć uszkodziła coś po drodze, nie było to wystarczające, by powalić przeciwnika, który uniósł swoje ramię, gromadząc energię do kontrataku. Drgnął lekko, gdy sonda kąsała go w bok własnym ładunkiem, a gdy Thescia posłała ku niemu salwę ze swojego pistoletu maszynowego, jego cielsko zatrzęsło się, a wysłany przez niego pocisk uderzył w sufit. Emilia w ostatniej chwili uskoczyła przed innym, chowając się za krawędzią drzwi, podczas gdy trzeci z przeciwników ruszył ochoczo ku nim, wyczuwając w jakiś sposób uszkodzenia tego pierwszego, który padł pod następnym atakiem sondy bojowej. W tym chaosie, Thescia dostrzegła nadlatujący ku niej, następny pocisk. Nie mając tarcz, które mogłyby go zatrzymać, odczuła, jak łańcuch błyskawic trafia w jej pancerz, ryjąc w ceramicznej powłoce blizny. Tam, gdzie zagłębiły się zbyt mocno, natychmiast odczuła temperaturę, pozostawiającą na jej ciele piekące oparzenia pod napierśnikiem i prawą rękawicą. Pancerz, wykrywając doznane przez nią obrażenia, zasugerował jej aplikację medi-żelu w polu widzenia hełmu i dopiero gdy z tej opcji skorzystała, aplikując jedną dozę, żel zatrzymał odczuwany przez nią ból, kojąc oparzenia swoim chłodem i działaniem antyseptyku, umożliwiając dalszą walkę z odwleczeniem nieprzyjemności na później.
Ich walka toczyła się pośród latających w powietrzu pocisków. Kolejny strzał z karabinu snajperskiego Östberg trafił w swój cel, nie spowalniając jednak mechanicznych przeciwników, którym brakowało świadomości, by zajęli jakąś osłonę lub wycofali się z pola walki. Ich ruchy okazały się na tyle trudne do przewidzenia, że jeden z pocisków elektrycznych Thescii, który posłała w odwecie, nie trafił w swój cel, zamiast tego rozbijając się błękitną kaskadą na jednej z nieaktywnych konsol.
Wkrótce los, który spotkał turiankę, również dorwał jej towarzyszkę. Gdy Jennifer ruszyła naprzód, dostrzegając dla siebie szansę i doskakując do jednego z częściowo uszkodzonych przeciwników ze swoim omni-ostrzem, jeden z pocisków przeciążył jej tarcze. Choć przeciwnik, w którego wnętrzu zagłębiła ostrze, mrugnął po raz ostatni, nim padł na ziemię dezaktywowany gorącym ostrzem, jego towarzysz kontratakował. Spowity płomieniami, które posłała ku niemu Thescia, ruszył ku Östberg, a jego przeciążenie trafiło w nieskazitelny pancerz szpiega, uszkadzając napierśnik i pozostawiając pod nim rany oparzeń, tak samo jak w przypadku jej towarzyszki.
Walka po tym nie trwała długo. Ich skoordynowane ataki powaliły ostatniego z przeciwników, pozbawiając zajęcia sondy, która skrzętnie raziła prądem mechaniczne cielsko, rozumiejąc swój cel w środku tej bitwy. Centrum komunikacji stało się ciche i puste, a one mogły wsunąć się do środka, a nawet zamknąć drzwi za sobą, na wypadek, gdyby inny przeciwnik miał na nich polować na tym pokładzie.
Wstępne oględziny centrum komunikacji pokazały im pomieszczenie w większości wygaszone lub nieaktywne. Jeden z paneli jednak świecił zachęcająco, wskazując na swoje działanie. Gdy podeszły bliżej, wyświetlił im się panel sterujący z holograficznym statusem, który po chwili majstrowania w ustawieniach mogły zmienić, jeśli to chciały.
[h4]status zakłócania: aktywne
stan urządzeń: 38/40[/h4]
Wyświetl uwagę Mistrza Grydedlajn: 16.12, eod