13 sty 2023, o 23:08
Sprawa jeszcze na dobrą sprawę nie została rozpoczęta, jak na razie nie mieli żadnych śladów, poszlak czy tropów, a ona oczyma wyobraźni już widziała Baileia ściskającego jej dłoń i gratulującego sukcesu przed wszystkimi znakomitościami i VIPami jej jednostki. Słysząc stwierdzenie Andreia o “córeczce tatusia” uśmiechnęła się jeszcze szczerzej, ale zaraz krzyknęła lekko, gdy poczuła na swojej głowie jego rękę, w ciągu sekundy burzącą jej starannie, ciasno spięty kok będący “służbową” fryzurą dziewczyny.
- Zabieraj łapska! - odepchnęła przyjaciela, wyślizgując się z jego zasięgu łapiąc się za głowę w desperackiej próbie ratowania katastrofy. Przez chwilę walczyła z rozwichrzonymi kosmykami starając się zapanować nad nimi przy pomocy licznych spinek i wsuwek, ale była to czynność z góry skazana na porażkę. Poranne spięcie niesfornych włosów zajmowało jej zwykle trochę czasu, a teraz nie był to ani czas ani miejsce na takie zabawy - Drań - rzuciła więc tylko w kierunku Asena i skrzywiła się do niego żartobliwie. No tak, po przyjacielu mogła się spodziewać takiego zachowania. Zero zrozumienia, świętości i szacunku, ale to nie on musi każdego dnia rano poświęcić czas i energię na ogarnięcie niesfornej burzy włosów... W końcu się poddała, wypięła pozostałe spinki i palcami przeczesała włosy pozwalając im spłynąć na ramiona, po czym odwróciła się do technika z na powrót poważną miną - Nie, dziękuję. Mamy chyba na razie wszystko, proszę kontynuować. Mam nadzieję że dostęp do waszej dokumentacji, zdjęć i nagrań będziemy mieli przez cały czas, jak zapowiedział szef? - dodała szybko, chcąc się jeszcze upewnić. Faktycznie, nie zrobili tu ani jednego zdjęcia, nie nagrali żadnego materiału który mógłby się później przydał. Technicy z pewnością odwalili już swoją robotę, więc dostęp do ich chmury mógłby się okazać w razie potrzeby zbawienny.
Gdy ich nowa towarzyszka przedstawiła się i zaczęła opowiadać w jaki sposób wplątała się w to dochodzenie, Katia skinęła ku niej głową, a wysłuchawszy - wyciągnęła dłoń przedstawiając się - Katia, miło mi poznać. A ten wariat to Andriei - wskazała kciukiem na przyjaciela, a po chwili odwróciła się w jego kierunku - Andriei, dałbyś radę złamać blokadę wejścia do pomieszczenia ochrony jeśli ten cały ich szef będzie się lenił? Jeszcze chwila i jeśli nie zamelduje się tutaj z kluczem w ręku to daję słowo, że wsadzę go na czterdzieści osiem za utrudnianie śledztwa. Kamerami na ulicy zajmiemy się za chwilę, na razie trzeba wypytać świadka. Prowadź - zwróciła się ponownie do dziewczyny, po czym ruszyła za nią do jednej z bocznych sal.
Czekając na otwarcie drzwi zerknęła na swój omni, pobieżnie przelatując wzrokiem otrzymane wytyczne, a gdy weszła do środka jej wzrok spoczął na wyraźnie rozbitym i wciąż zdenerwowanym mężczyźnie - Na razie panu podziękujemy, przejmiemy świadka. Proszę poczekać za drzwiami - ze ściągniętymi brwiami, może nieco za ostro zakomunikowała pilnującemu go funkcjonariuszowi. Nie było to przypadkowe - funkcjonariusz spędził ze świadkiem trochę czasu w tym pomieszczeniu, ale nic nie wskazywało na to, żeby wykazał się jakąkolwiek empatią ani próbował uspokoić mężczyznę. Oczywiste, że widok zwłok i krwi nie był czymś, co Timotheus - jak widniało na plakietce na jego piersi - widywał na co dzień, więc jako przedstawiciel SOC funkcjonariusz mógł posunąć się nieco dalej niż do podpierania ściany i pilnowania by jego podopieczny nie uciekł z krzykiem. Mógł go próbować uspokoić, czy przynajmniej zapewnić mu coś do picia, a w pomieszczeniu nie widać było nawet złamanego kubka - I proszę przynieść wodę dla świadka - dodała jeszcze pod adresem funkcjonariusza. Nie, wcale nie zamierzała go puszczać jeszcze do domu. Niech pocierpi za swoje błędy i czeka do końca czynności na miejscu. Skinęła na pozostałych dając znać, że zacznie jako pierwsza i wchodząc głębiej do pokoju mruknęła cicho do Mairead, wskazując na jej omni-klucz - Nagrywaj wszystko - sama rozejrzała się po wnętrzu za dodatkowym krzesłem a jeśli je znalazła, przysunęła w pobliże mężczyzny i zasiadła na nim.
- Matko, co za poranek... Współczuję panu. To pan znalazł Norę Rosenberg, tak? - odezwała się odgarniając za ucho włosy z policzka i pochyliła się nieco, próbując mu zajrzeć w oczy i nawiązać kontakt wzrokowy. Przez myśl przeleciały jej strony z podręcznika dotyczące przesłuchań świadków. Jak w wielu sytuacjach królowały dwie szkoły - pierwsza polegała na wzbudzeniu zaufania, nawiązaniu kontaktu i pozwoleniu by świadek sam opowiedział przebieg zdarzeń, umiejętnie pilotując rozmowę i ciągnąc go za język, gdy było to konieczne. Druga była totalną przeciwnością - zastraszenie, przyciśnięcie i groźby, które w niektórych przypadkach mogły zdziałać wiele. Tym razem Katia - widząc stan mężczyzny - nawet nie zamierzała podnosić głosu. Granie roli współczującej przyjaciółki mogło okazać się w takiej sytuacji korzystne, a jeśli nie - groźby zawsze mogły się pojawić - Już spokojnie, nic panu nie grozi. Jesteśmy z SOC i prowadzimy tą sprawę. Rozumiem, że to szok, ale musimy złożyć wszystkie szczegóły które pozwolą nam znaleźć degenerata który to zrobił, a to, co pan widział może być dla nas kluczowe. Timotheus, tak? mogę panu mówić Timothy? Proszę mi opowiedzieć co widziałeś. Czy był tu jeszcze kogoś oprócz Nory? Kiedy i jak ją znalazłeś? - sięgnęła ku mężczyźnie i położyła delikatnie swoją dłoń na jego rozedrganej dłoni spoczywającej na kolanie, po czym uśmiechnęła się do niego pocieszająco. Miała nadzieję, że spokojny głos i przyjazna mimika pozwolą mężczyźnie dojść do siebie i opowiedzieć szczegóły, które mogłyby wnieść coś do opisu całej sytuacji. Nie chciała zasypywać świadka pytaniami, by nie zbić go z tropu, ale im więcej powie im teraz, tym więcej detali mogą z niego wyciągnąć. Za godzinę czy dwie albo kolejnego dnia jego pamięć już nie będzie taka świeża, albo wręcz nabierze dystansu do przesłuchań, jak to się częstokroć działo - Czy wiesz może czy Nora miała jakichś wrogów? Albo bliskiego przyjaciela, który pojawiał się z nią tutaj?