Nadzorowana i w całości podlegająca pod NDC stolica Noverii. Siedziba i serce wielu galaktycznych korporacji, ciemnych interesów i niebezpiecznych, wzbudzających kontrowersje eksperymentów. W mieście od niemal zawsze panuje wzmożona ochrona koordynowana przez Kontrolę Ryzyka Elanus, przez co zwyczajni przyjezdni nie są tu zbyt mile widziani, a każdy, kto nie jest przedstawicielem jednej z tutejszych firm traktowany jest z agresywną podejrzliwością.

Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2199
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: here we go again
Kredyty: 106.760
Medals:

Przestrzeń Portu Hanshan

13 maja 2012, o 17:36

Obrazek Port Hanshan jest stolicą Noverii, kierowaną przez Korporację Rozwoju Noverii. Jest często odwiedzany, w celu kontroli lub odprawienia delegacji. Co prawda Noveria nie znajduje się w przestrzeni Cytadeli, ale Korporacja podpisała z Radą umowę, na rzecz której Widma zachowują swoje prawa i przywileje, w tym do noszenia broni, na przekór zakazom.
Główna część portu to porządnie wyglądająca sala z wieloma schodkami na wyższe o metr poziomy, ławkami, fontannami i drzewami. Za oknem - jak zwykle, widoczna jest potężna śnieżyca i lodowy krajobraz.
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12605
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Przestrzeń Portu Hanshan

26 kwie 2023, o 00:33

Wyświetl wiadomość pozafabularną Trzy piętra ponad zejściem do zimnych doków, w których czekała na niego Arae, kabina windy zatrzymała się, a jej drzwi otworzyły z wyraźnym zgrzytem schłodzonego metalu. Korytarz z pozoru nie różnił się od tego, który pozostawił za sobą kilka pięter wyżej, lecz gdy ruszył wgłąb, dotarł do wielkiej, otwartej przestrzeni Portu Hanshan. Hala, podzielona na drobne piętra i półpiętra, posiadała wysoki sufit, ku któremu sięgały ogromne okna. Wpuszczane do środka, naturalne światło kąpało przestrzeń w chłodnych barwach, nie rzucając zbyt wielu cieni. Powietrze było wilgotne i parne, a ponad turiańską głową unosiły się strużki pary pochodzące od naturalnych systemów grzewczych - gorących, syntetycznych sadzawek łączących funkcję z walorami estetycznymi, a zarazem nadających wnętrzu specyficznego klimatu.
Odnalezienie doktor Myers nie było proste. Pomiędzy labiryntem specyficznych schodów, z których niektóre prowadziły na piętra, omijając półpiętra, a inne były ruchome i poruszały się tylko w jednym kierunku, trafiał od sklepiku do sklepiku, w żadnym nie dostrzegając znajomych, kręconych włosów lekarki. Do jednego z zakamarków konspiracyjnie przyciągnął go jakiś obcy hanar, oferując kredyty za wydostanie podejrzanej paczki z doków, lecz dostrzegając w jaki sposób każdy ochroniarz w tym miejscu łypie na Viyo, zmienił zdanie w połowie i kazał mu zapomnieć o sprawie. Po niespełna pięciu minutach jego tułaczki, odnalazł drzwi prowadzące do drugiego sektora przestrzeni wspólnej, który był znacznie ustronniejszym i pustym miejscem niż poprzednie. Szedł korytarzami, aż nie napotkał wątłego echa znajomego mu głosu. Podążając za nim, trafił do prywatnego pomieszczenia, które prezentowało się skromnie - poza drzwiami wejściowymi posiadało duże przejście, które teraz stało zamknięte, a pod nim ustawione było kilka paczek. Na ścianie tkwiło okno z widokiem nieco mniej przejmującym jak ten, którego doświadczyć można było w kawiarni, a przy nim stał okrągły stolik z dwójką krzeseł.
- Jestem pewna, że taki mężczyzna, jak ty, poradzi sobie ze wszystkim, mój drogi - cmoknęła Myers, zajmująca jedno z miejsc przy stoliku. Na blacie stał kubek z kawą, w dłoni trzymała też napoczętego papierosa. Jej wzrok pogrążony był w lekturze na datapadzie.
Isaac krytycznie wpatrywał się w ilość paczek na ziemi i zdobył się na ułożenie kilku na sobie, klnąc przy tym siarczyście. Gdy jednak pochylił się by je podnieść, coś w jego wątłym ciele strzeliło lekko, odbierając mu resztki chęci udowodnienia lekarce czegoś.
- Wiesz co, Grace, chyba postanowiłem dziś pouprawiać feminizm - sapnął, podpierając biodra rękoma i wpatrując się w plecy siedzącej kobiety, która przesuwała właśnie jedną stronę na drugą na swoim urządzeniu. - Razem weźmiemy to raz dwa i...
- W taki sposób traktujesz starsze osoby? - odrzuciła niewinnie, niemalże obojętnie wyjmując drugą kartę na stół, którą miała pod ręką, a mężczyzna wypuścił gwałtownie powietrze z ust, zrezygnowany.
Dopiero teraz usłyszał ciche kroki Viyo, bądź też zauważył jego obecność w pomieszczeniu.
- Jezus maria, dziękuję - sapnął na widok turianina, unosząc dłonie w górę w dziękczynnym geście. Grace uniosła spojrzenie znad oprawek swoich okularów, taksując nadciągającego Viyo bez oznak zaskoczenia. Wyglądało, jakby się tego spodziewała. - To ja wezmę... te - rzucił ochoczo haker, gdy Widmo podszedł bliżej, pośpiesznie wybierając dla siebie mniejsze ładunki. - A ty weźmiesz tamte, dobra?
Poklepał go wolną ręką po ramieniu i wypruł do wyjścia, jakby turianin miał mu dorzucić paczkę na sam szczyt ułożonej przez niego w ramionach piramidki. Nietrudno było rozpoznać, że lekarka poprosiła go o pomoc i pewnie oderwała od rzeczy, które chłopak zdecydowanie wolał robić.
Gdy w pomieszczeniu zabrzmiała cisza, Grace sięgnęła po kubek z kawą i napiła się zimnego już, ciemnego naparu.
- Nie chcieli wpuścić Ugarra do Portu - wyjaśniła pokrótce i, widząc, ile zostało na ziemi paczek, mruknęła pod nosem coś, co zabrzmiało jak przekleństwo. - Zostaw je na razie - poleciła, wskazując mu miejsce przed sobą. - Siadaj.
Zaciągnęła się papierosowym dymem, odkładając datapad na blat, który posłusznie wygasił się, gdy tylko czytająca straciła nim zainteresowanie. Wypuściła powietrze z ust z ociąganiem, jakby rozkoszowała się tą chwilą, wyglądając przy tym za okno. Po drugiej stronie szkła biel mieszała się z szarością nieba, rozświetlając wnętrze ich małego pomieszczenia dostawczego.
- To miła odmiana po tkwieniu na statku i stacjach - wyjaśniła, choć pewnie nie musiała. Był to jej sposób na wytłumaczenie, dlaczego nie chciała się śpieszyć, ani od razu wracać.
Przysunęła sobie bliżej prowizoryczną popielniczkę, którą stworzyła z zagiętego sreberka po gumie do żucia. Strzepnęła do środka nadmiar popiołu, przytrzymując stworzone naczynie, by nie przewróciło się przy najmniejszym ruchu. Gdy wyprostowała się w krześle, jej wolna dłoń powędrowała do wnętrza głębokiej kieszeni kitla, który nieustannie nosiła na sobie, z którego wydobyła mały obiekt.
- Mój przyjaciel z Przymierza wyświadczył mi dziś przysługę, spotykając się ze mną w Porcie. - odstawiła małe, czarne pudełeczko na blat. W jego wnętrzu chowało się drobne urządzenie, które pokazała mu kilka dni temu. - Zakładam, że zainteresuje cię, co to jest.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1996
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 59.710
Medals:

Re: Przestrzeń Portu Hanshan

27 kwie 2023, o 15:45

Ostrzeżenie Vasir przyjął z krótkim skinięciem głowy. Niestety doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że Quentius posiada kły i daleki był od niedoceniania turiańskiego Radnego - to był wręcz główny powód dla którego zdecydował się pójść z tematem Corvalis przez Irissę, a nie odezwać się bezpośrednio do mężczyzny. Nie chodziło nawet o animozje między nimi ani o fakt, że Quentius mógł mu odmówić z czystej złośliwości, a o to, że turianin był zbyt niebezpieczny, żeby chciał podejmować to ryzyko na jego polu bitwy. Im dłużej miał styczność z Radnymi, tym bardziej uświadamiał sobie, że bez względu na to jak zręcznie będzie omijał fakty oraz przedstawiał swój punkt widzenia, ostatecznie nie miał z nimi najmniejszych szans w starciu idei oraz politycznej zręczności. Quentius mógł się zgodzić mu pomóc, ale Viyo nie był w stanie przewidzieć jaką cenę przyjdzie mu za to zapłacić. Ledwo dawał sobie radę z Radną Asari jeżeli chodziło o względne orientowanie się w jej prawdziwych pobudkach, więc próba żonglowania przychylnością kolejnego Radnego mogła zakończyć się tylko katastrofą i utonięciem w politycznych niuansach, które go przerastały.
Ale Irissa... to co innego.
Polityka to był jej świat. Jej terytorium, jak to podkreśliła przy jego samowolnej próbie skasowania dowodów z wieży.
- Tajemnicza i zapracowana - odezwał się na pytanie Etsy odnośnie Vasir, gdy winda ruszyła w dół. Zaplótł dłonie za plecami, pozwalając Sztucznej Inteligencji przejąć kontrolę nad swoją destynacją, przesuwając tylko wzrokiem po niespiesznie zmieniających się numerach pięter. - Ale nawet ją zaczęły dotykać zmiany. Chyba nie jestem jedynym, któremu dobrze zrobiła chwila takiej przerwy. Opowiem ci na Arae - dodał łagodnie, zerkając przelotnie na godzinę wyświetlającą się na omni-kluczu. Być może przemawiała za nim nadmierna ostrożność, ale winda była pozbawiona zabezpieczeń z kawiarni, a on nie chciał wywlekać na światło dziennie prywatnych rozmów, które miały miejsce między nim, a Telą. Nawet jeżeli szansa na to, że ktokolwiek z NDC podsłuchiwał akurat jego w windzie była minimalna, to nie miał pozytywnych wspomnień, którymi Noveria mogłaby się poszczycić w jego głowie.
Kiedy opuścił windę i znalazł się w przestrzeni publicznej Portu, nieco skorygował swoje uprzedzenia. Chodząc pomiędzy sklepami i półpiętrami widokowymi, czując na sobie spojrzenie każdego ochroniarza którego mijał, uświadomił sobie, że pilnująca porządku gwardia NDC musiała zostać uprzedzona o tym kim był oraz żeby mieć na niego oko. Po ostatnich wydarzeniach nie miał im tego za złe, ale świadomość tego jak wątły był pokój zapewniony przez Vasir oraz jak długa pamięć korporacji, nie poprawiała sytuacji. Zagrożenie, którego obawiał się przy wychodzeniu z okrętu, nieco zmalało, ale nie na tyle, by poczuł się komfortowo krążąc po sektorach przestrzeni publicznej Portu.
Głos Myers zaprowadził go do małego pomieszczenia, którego przeznaczenie mu umykało, ale które stanowiło miejsce postojowe dla ludzi szukających chwili odpoczynku lub prywatności. Zatrzymał się w wejściu, bez słowa obrzucając wzrokiem stos paczek i przysłuchując się wymianie zdań między hakerem, a lekarką. Najwyraźniej nie tylko Tela i on potrzebowali chwilowej przerwy poza statkiem.
Ale miało to też i bardziej pozytywne implikacje. Wyglądało na to, że stan Mayi na tyle był stabilny, by lekarka mogła zaryzykować zrobienie małego wyjścia.
- Lekkie zakupy, pani doktor? - zagaił na powitanie, przepuszczając w przejściu Isaaca, gdy ten czmychnął ze swoim przydziałem paczek. Westchnął bezgłośnie i schylił się po jedną, podnosząc ją przed sobą i obracając ostrożnie, próbując odkryć jej zawartość oraz przeznaczenie.
- Podziwiam jego cierpliwość do takiego traktowania. Ale dobrze, że ktoś został na Arae dla bezpieczeństwa - powiedział po chwili pod adresem kroganina, gdy kobieta wyjaśniła nieobecność jej zwyczajowego tragarza. Odstawił paczkę z powrotem na szczyt stosu, po czym odsunął krzesło przed Grace i usiadł na wskazanym przez nią miejscu.
- Nie jesteś fanką życia w przestrzeni kosmicznej? - zapytał w odpowiedzi, chociaż rozumiał jej punkt widzenia. W przeciwieństwie do niego, jej życie przeważnie toczyło się na Ziemi, w Instytucie gdzie mogła wygodnie pracować i nie być ograniczana ani przez ściany okrętu, ani przez czas spędzony w tunelach Przekaźnikach czy między lotem z jednej stacji do drugiej. Jeżeli czegoś potrzebowała, mogła to od razu zamówić lub pójść kupić, a gdy chciała nacieszyć się widokiem krajobrazu, nie musiała czekać na wylądowanie na jakiejś planecie, która akurat nie próbowała ich zabić.
Prześlizgnął spojrzeniem po widoku za oknem, ale w porównaniu z tym, które jeszcze parę minut temu miał pod ręką w Helixie, szybko stracił nim zainteresowanie i przeniósł wzrok na swoją rozmówczynię. Gdy postawiła na blacie między nimi znajomy implant, zmrużył lekko oczy. Jego uwaga od razu skupiła się na urządzeniu, orientując się, że nie była to tylko i wyłącznie wycieczka sklepowa.
- Powiedz mi proszę, że nie pochodzi to z jednego z tutejszych labów - odezwał się z ociąganiem, obracając w głowie jej słowa. Wyciągnął dłoń, przysuwając do siebie pudełeczko, chociaż wciąż pamiętał jego zawartość z chwili, gdy pokazywała mu ją po raz pierwszy. - Twój przyjaciel dostarczył ci jakieś odpowiedzi?
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12605
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Przestrzeń Portu Hanshan

28 kwie 2023, o 13:17

[h3]spostrzegawczość, vex[/h3]
70%
0
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12605
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Przestrzeń Portu Hanshan

28 kwie 2023, o 13:37

Gdy wszedł głębiej do pomieszczenia, wymijając niosącego najlżejsze toboły Skinnera, mógł przyjrzeć się otoczeniu nieco bliżej. Drzwi, które stały zamknięte po drugiej stronie od wejściowych, były szersze i, jak po chwili zauważył, otwierane od dołu. Paczki leżały ustawione w lekkim nieładzie, lecz mniej więcej skoncentrowane na ziemi przy zamkniętym przejściu. Prawdopodobnie ten pokój był zwykłym terminalem odbioru zamówień. Myers mogła nie chcieć chodzić po sklepach i wybierać rzeczy do kupienia własnoręcznie, szczególnie, jeśli w tym czasie odbywała z kimś spotkanie. Prawdopodobnie zamówiła wszystko zdalnie i przyszło do tego miejsca, w oczekiwaniu na odebranie. Pochylając się nad skrzyniami, nie zauważył w nich jednak nic ciekawego - wszystkie były zalakowane i choć różniły się odcieniami, oraz rozmiarami opakowań, poza medycznymi nazwami firm i kodami seryjnymi nie widniało nic, co mogłoby zdradzać mu, jako laikowi medycyny, co właściwie znajdowało się w środku.
- Pozwoliłam sobie również uzupełnić brakujące zapasy w stacji medycznej Arae - odpowiedziała rzeczowo, nie komentując jednak wagi skrzynek, które czekały na zaniesienie na statek. Po chwili, nie patrząc w jego stronę, dodała tonem tak niewinnym i obojętnym, że z łatwością mógłby to przeoczyć: - Wysłałam już twojej koleżance rachunek.
Myers nie kwapiła się by zapłacić za środki, którymi posługiwała się przy leczeniu Volyovej. Nie wydawała się też zbyt zawstydzona czy zmieszana tym faktem. Najwyraźniej jej profesjonalna pomoc była czymś, za co nie zamierzała im potrącać, ani oczekiwać za to wynagrodzenia, przez wzgląd na Mayę oraz jej osobiste pobudki, ale wyposażenie stacji medycznej leżało już w gestii Viyo. Oraz jego szczuplejącego portfela.
Jego pytanie sprawiło, że uniosła podbródek, zerkając na zewnątrz na ten sam widok, który on szybko uznał za mało interesujący po wrażeniach ze szczytu Portu Hanshan. Nie poświęciła mu jednak wiele uwagi, podobnie jak Widmo powracając skupieniem do bardziej zajmujących rzeczy - takich jak obsługa papierosa, którego trzymała w dłoni.
- Wbrew temu, co możesz myśleć, nie przywykłam do pracy w nieustannym napięciu - odrzekła, okrężną drogą odpowiadając przecząco na jego pytanie. - Chciałabym nacieszyć się kawą, papierosem i neutralnym otoczeniem zanim wrócimy do zastanawiania się, czy wszyscy dożyjemy następnego dnia, czy upoluje nas porzucony żołnierz jak zwierzęta.
Wbrew miało dość krytyczne znaczenie w jej słowach. Szpitalne sale dla pacjentów, odwiedzających, a może nawet i dla Widma, które nieopatrznie się w nich znalazło, niejednokrotnie musiały być obszarem tragedii i koszmarów, w którym ludzkie życie udowadniało swoją kruchość. Grace tkwiła w tym otoczeniu od lat, dziesięcioleci, w zależności od tego, jak długa była jej kariera. Od samego początku sprawiała wrażenie zupełnie znieczulonej, otoczonej kokonem zobojętnienia, wykształconym jako mechanizm obronny w pierwszych latach jej pracy jako lekarz. Tylko Maya była wyjątkiem. Zażyłość lekarki do niebieskowłosej była zarówno błogosławieństwem dla nich, jak i wydawała się klątwą dla Myers, która dość wyraźnie odczuwała stres, do którego nie nawykła.
Nie mówiąc o czającym się w cieniach Reedzie.
- A miałoby to jakieś znaczenie? - spytała, rozglądając się po ich pozornie niewinnym, neutralnym pokoju, który nie oddawał głębi Noveryjskich ultralabów ani spisków, które się w nich kryły. - Nie, nie pochodzi stąd.
Zerknęła na czarne pudełko leżące na stole, marszcząc brwi.
- Czy w twojej styczności ze Steigerem i projektami Castora, obiły ci się o uszy projekty stworzenia superżołnierzy?
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1996
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 59.710
Medals:

Re: Przestrzeń Portu Hanshan

28 kwie 2023, o 15:22

Rachunek wystawiony przez Myers był zrozumiały i Vex nie miał nic przeciwko niemu. Kobiecie zależało na Mayi, więc rozumiał jej potrzebę pomocy oraz zaniechanie wyceny świadczenia własnych usług medycznych, ale nie mógł kazać jej płacić za wszystkie potrzebne lekarstwa oraz niezbędne aktualizacje sprzętu, których wymagała opieka nad biotyczką. Już wiele miesięcy temu, podczas jednej z wielu wizyt niebieskowłosej w skrzydle medycznym, Etsy poruszyła temat skomplikowanej aparatury, której wymagałoby potencjalne leczenie lub wręcz sama diagnostyka nietypowej pacjentki, więc nadejście rosnących kosztów nie było zaskoczeniem. Część zapewne mógł wrzucić w rachunek dla Rady, skoro Volyova stanowiła póki co jedyną, oficjalną członkinię jego załogi, ale część musiała iść z jego własnej kieszeni.
Co było najmniejszym kosztem, który i tak musiał płacić.
Dlatego skinął po prostu głową na uwagę Grace, łącząc dłonie przed sobą. Sam zresztą również notorycznie uszczuplał zasoby medyczne po każdej misji, z której wyniósł taką czy inną nową ranę, więc dobrze było mieć w końcu kogoś kto wiedział co kupić oraz w jakiej ilości.
- Są różne rodzaje napięcia. Nasza codzienność wygląda inaczej i jesteśmy przyzwyczajeni do innego stresu - zauważył bez nacisku, przyglądając się kobiecie. Jej znieczulenie na stres wynikający z tracenia pacjentów oraz tragedii mających miejsce na oddziałach Instytutu nie różnił się zbytnio od jego własnej odporności na nieustanną styczność ze śmiercią oraz umiejętności zabutelkowania wielomiesięcznego PTSD i udawania, że go nie ma. Każde radziło sobie na swój własny sposób ze stresem, ale bez względu na jego źródło, każdy czasem potrzebował przerwy. Tyle, że to ona została wyciągnięta przez niego ze swojego zwyczajowego środowiska i wrzucona w całkiem nowe, gdzie stawką było życie kogoś, na kim jej zależało. - Ale skłamałbym, gdybym powiedział, że nie rozumiem potrzeby złapania oddechu nawet przez kilka minut. Jeżeli cię to pocieszy, to radzisz sobie o wiele lepiej niż większość cywilów, którzy zostaliby wrzuceni w taką... atmosferę pracy.
Znał też podejście kobiety do wojskowych, czego źródło pozostawało niewielką tajemnicą, o ile miała w ogóle jakieś bardziej skonkretyzowane żale poza tymi, które mogły przyjść naturalnie w starciu z wymagającą, nieznoszącą sprzeciwu rzeczywistością armii Przymierza. Koniec końców on sam zrobił to samo, wchodząc z butami w jej życie i zabierając ją z bezpiecznego, znajomego środowiska w to, w którym znaleźli się teraz. W jego własną codzienność.
- Tylko pod tym względem, że utrudniłoby mi to znacząco życie - odpowiedział z westchnięciem, rozluźniając się lekko. Tela by go zabiła, gdyby okazało się, że zaczyna węszyć na jej obecnym terytorium i wciskać się w ten delikatny pokój, który właśnie co naprawiła. - Jestem persona non grata na Noverii przez jedną z moich poprzednich misji. Rozstałem się władzami NDC w niezbyt przyjaznych warunkach i obecność Arae tutaj naciąga bardzo delikatną granicę - dodał, po czym machnął lekko ręką, dając znać, że teraz to już nieistotne. Skrzyżował ramiona na piersi, przekrzywiając lekko głowę i wodząc spojrzeniem między twarzą Grace, a implantem w pudełku.
- Castor prowadził mnóstwo projektów, pani doktor. Terabajty danych i dziesiątki różnych dziedzin - zauważył ostrożnie. - Musiałbym sprawdzić, ale stworzenie superżołnierzy wpasowałoby się w metodologię Mathiasa i z pewnością by mnie nie zdziwiło. Czy twój znajomy wspomniał o jakichś szczegółach?
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12605
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Przestrzeń Portu Hanshan

28 kwie 2023, o 16:27

Przez twarz kobiety przemknął cień, gdy usłyszała jego pochwałę. Prawdopodobnie Myers nie miała nic przeciwko byciu chwaloną, lecz to słowa jak na cywila zapadły jej najbardziej w pamięć i w dość widoczny sposób powstrzymała się od cisnącego się jej na usta komentarza. Przełknęła tę odrobinę goryczy, tym razem nie pozwalając, by odwróciła jej uwagę od sedna ich rozmowy. Uraza do wojskowych i problem z tym zdaniem mogły mieć jedno podłoże, zaszyte gdzieś głęboko w umyśle Grace lub jej przeszłości, lecz kobieta nie wyrażała chęci zgłębienia tego tematu ani przeprowadzenia dyskursu. Irytowała się za to zawsze, gdy nieświadomie poruszał czułe strony i choć tym razem nie pozwoliła, by wpłynęło to na jej zachowanie, dostrzegł tę drobną różnicę w mimice. Tak szybko, jak się pojawiła, tak szybko zniknęła, a Grace odchrząknęła, przechodząc do innego tematu na tyle subtelnie, na ile potrafiła - czyli z wdzięcznością buldożera.
- Tego nie ma w danych Castora - odpowiedziała i machnęła wolną ręką, zbijając jego odpowiedź, nim zawahała się, dostrzegając potrzebę uściślenia w swoich słowach. - Tego nie ma w danych Castora - powtórzyła, tym razem stukając dłonią dzierżącą papieros w czarne pudełko leżące na blacie pomiędzy nimi. - Samych projektów tego typu jest pełno, nie tylko w Castorze, ale w samym Przymierzu. Wojsko od zajarania dziejów romansuje z ideą stworzenia sobie idealnie posłusznej armii, działającej jak jeden mąż.
Jej usta wygięły się w lekko ironicznym uśmiechu, który zamaskowała wetknięciem doń papierosa. Zaciągnęła się papierosowym dymem, wypuszczając go po chwili w stronę szklanej szyby - odwracając głowę z grzeczności, by nie uderzył siedzącego naprzeciw niej Widma w twarz.
- Myślałam, że może wiesz o czymś, czego nie ma w tej bazie. Ale skoro nie, pewnie spodoba ci się to, co udało mi się wyciągnąć - dodała z lekkim westchnieniem, pijąc do słynnej już żądzy informacji, którą przejawiał Vexarius, a którą mogła u niego obserwować odkąd stanął przed nią po raz pierwszy, w drzwiach jej własnego mieszkania, domagając się odpowiedzi.
- Nie da się zdobyć zbyt wielu informacji o działaniach Steigera w czasach, w których pracował dla Przymierza. Większość jego operacji jest ukryta, a jeśli jakieś nie były, to podejrzewam, że admiralicja nie miała zamiaru się nimi chwalić. Jego nazwisko nie jest w ogóle indeksowane. Powiązania z nim można znaleźć wyłącznie wiedząc, czego szukać i mając jakieś względnie neutralne klucze, którymi można się posłużyć. Takie jak to - znów wskazała na czarne pudełko. - pochodzi z czasów, kiedy operował jawnie. Wygląda na to, że to jeden z pierwszych projektów, które ukończył i które przyniosły jakieś efekty, choć z tego co widziałam, uznano je za niewystarczające do uznania go za sukces.
Westchnęła, strzepując nadmiar popiołu do swojej prowizorycznej popielniczki ze zgiętego papierka.
- Ściślej, pochodzi z roku 2154. Jeszcze przed wojną pierwszego kontaktu - kontynuowała. Nie wyjmowała ani datapadu, ani omni-klucza, by wesprzeć się zapisanymi danymi. Wyglądało na to, że miała dość dobrą pamięć do szczegółów, choć pewnie w razie potrzeby mogła zajrzeć do tego urządzenia, które leżało przed nią. - Projekt miał oznaczenie Ozyrys. Jego właściciel musiał bardzo lubić historię.
Uśmiechnęła się krzywo, chwytając za kubek z zimną już kawą by zwilżyć usta.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1996
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 59.710
Medals:

Re: Przestrzeń Portu Hanshan

28 kwie 2023, o 21:23

Cień, który przemknął przez spojrzenie lekarki, nie umknął jego uwadze i sprawił, że dodał mentalną notatkę, żeby unikać w przyszłości tego określenia. Niechęć kobiety, czymkolwiek była podyktowana, była zakorzeniona głęboko, ale nie potrzebowała zbyt wiele, żeby wydostać się na powierzchnię w niespodziewanych erupcjach złości. A on wystarczającą ilość razy brał się za łby z Grace, żeby nie chcieć nadużywać tych rzadkich chwil obopólnego rozejmu między nimi.
- Nie tylko w Przymierzu - zgodził się z nią zamiast tego, odchylając się nieco w krześle. Nie zamierzał udawać, że HIerarchia była niewinna w tym temacie, chociaż osobiście nie miał żadnego doświadczenia w tej ciemniejszej stronie międzyrasowego wyścigu zbrojeń. Nie miał jednak wątpliwości, że jego właśni rodacy również nie byli tacy bezsprzecznie czyści jak mogliby twierdzić politycy. Rzeczywistość dała mu wystarczającą ilość nauczek, by teraz przyjmował takie rzeczy bez mrugnięcia okiem.
- Musiałbym pogrzebać. Ale po odkryciu istnienia Castora oraz powiązaniu z nimi Steigera Przymierze na pewno rzuciło się do sprawdzania jego przeszłości - nie tylko po to, żeby odpowiedzieć na zarzuty postawione im przez Radę, ale zapewne też po to, żeby odkryć jak daleko sięgały jego macki i czy nie trzeba zatuszować czegoś, co postawiłoby ich w jeszcze gorszym świetle. Jeżeli jakieś operacje wcześniej nie były utajnione, to teraz z pewnością takie się stały - odparł z ociąganiem, pocierając jedną żuwaczkę w roztargnionym zamyśleniu. Obracał w głowie słowa Grace, próbując dopasować je do własnych wspomnień oraz wiedzy na temat Steigera, ale nie było tego zbyt wiele, więc zamiast tego skupił się na tym co implikowały.
- Czyli albo wziął ze sobą do Castora jeden ze swoich starych projektów i go dopracował, albo Reed dorwał się jakoś do jego pierwszych badań - stwierdził, sięgając po pudełko i obracając je w palcach, nie podnosząc jednak z blatu. - Ale mówisz, że pochodzi z czasów kiedy operował jawnie. A to oznacza, że prawdopodobnie numery seryjne akurat tego urządzenia można prześledzić w systemach Przymierza i zobaczyć gdzie był oraz jak trafił w ręce Reeda lub kto przy nim pracował.
Nazwa przytoczona przez kobietę niestety niewiele mu powiedziała. Przekrzywił lekko głowę, przyglądając się jej z pytającą ciekawością i oczekując, że będzie kontynuowała.
- Znam niektóre niuanse i powiedzenia z waszej historii, pani doktor, ale przeceniasz moją wiedzę - przypomniał jej lekko. - Czym jest Ozyrys?
Niepozorny implant w środku pudełka stanowił element zapomnianej przeszłości Mathiasa, sięgający jeszcze przed to wszystko co wydarzyło się w ostatnich latach. Do czasów, gdy naukowiec był kimś zupełnie innym... lub kimś, kto dopiero stawał się tym, czym był na samym końcu, na minuty przed byciem pogrzebanym pod stosem skał oraz betonu.
- I czy wiemy już jak działa?
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12605
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Przestrzeń Portu Hanshan

28 kwie 2023, o 22:05

Wyświetl wiadomość pozafabularną Myers odstawiła kubek na miejsce, nieomal odstawiając go na papierek, który służył jej za popielniczkę. Mruknęła pod nosem coś z niezadowoleniem, odkładając go obok. Dłońmi sięgnęła do swojego papierowego naczynia i zaczęła rozprostowywać jego zagięte przez siebie ścianki. Jej twarz nie zdradzała zbyt wielu emocji - nie było w niej trwogi, ani napięcia, które prawdopodobnie ulotniło się wraz z wyjęciem papierosa z paczki. Spokój, który z niej emanował, nie uchodził jednak uwadze. Grace denerwowała się, gdy miała styczność z niewiadomym, ale gdy dzieliła się informacjami zwykle mówiła rzeczowo i z cierpliwością.
- Raczej nie będziesz musiał - odpowiedziała z ociąganiem, gdy wspomniał o własnoręcznym sprawdzeniu śladów, które można było odnaleźć po Steigerze. - Bo jeszcze nie skończyłam. Jest tego dużo, więc pozwól, że przedstawię ci moją interpretację tego, co się działo, a później poczytasz sobie o detalach.
Znalezisko Grace musiało być większe, niż mógł się tego spodziewać po pierwszych ogólnikach, które mu zdradziła. Zaczerpnęła ostrego, drażniącego dymu do płuc jak gdyby sięgnęła po maskę z tlenem, łasa świeżego powietrza. Musnęła dłonią swój datapad, sprawdzając niuanse, których prawdopodobnie nie musiała zapamiętywać, a które nadal były istotne do tego, co miała mu do powiedzenia.
- Ozyrys był bogiem śmierci i odrodzonego życia jednej z antycznych, ziemskich cywilizacji - wyjaśniła pokrótce, ale drgnięcie jej ramion zasugerowało mu, że nie była specjalistką w tej dziedzinie i nie wiedziała zbyt wiele - tyle, ile sama sprawdziła w extranecie. - Nie wiem, czy miała to być jakaś metafora, czy nie.
Słysząc pytanie o metodę działania urządzenia, uniosła palec w górę, prosząc go o chwilę cierpliwości. Zerknęła do swojego datapadu, po czym wygasiła ekran chwilę później, nie chcąc, by rozpraszał ją, gdy mówiła.
- Steiger nie miał chyba konkretnego planu na osiągnięcie tego, co sobie zaplanował. Jego metody były... różne. Od modyfikacji genetycznych, przez wykorzystywanie substancji chemicznych i biologicznych, aż po eksperymenty behawioralne. Dwa lata operowania projektu mijały a on nie miał żadnych efektów, którymi mógłby się pochwalić. Wtedy nastąpił przełom - strzepała nadmiar popiołu do popielniczki. - Pierwsza generacja napromieniowanych przez piezo dzieci zaczęła wykazywać zdolności telekinetyczne. Implantologia niedługo później wybucha, co podejrzewam, że jako pierwsze popchało go w kierunku implantów.
Zgasiła końcówkę papierosa o dno papierowej popielniczki, po czym, po chwili zawahania, sięgnęła do kieszeni kitla - drugiej niż ta, w której wcześniej trzymała implant. Wydobyła z niej kartonowe opakowanie papierosów i wyjęła sobie kolejnego papierosa, by przypadkiem nie spędzili zbyt wiele czasu poza oparami dymu, z którymi panicznie usiłowała poradzić sobie wentylacja.
- Implanty były jeszcze w powijakach, jego eksperymenty przynosiły w najlepszym wypadku uszkodzonych lub straumatyzowanych żołnierzy. Mijał trzeci rok, Steigerowi kończyły się pieniądze, a admiralicji kończyła się cierpliwość - westchnęła, odpalając małą, staromodną zapalniczką końcówkę papierosa. Pochyliła się nieco nad stołem, opierając łokcie na blacie i uniosła z powrotem spojrzenie w stronę Widma. - Na szczęście w 2157 spada mu gwiazdka z nieba.
Spoglądała na Widmo, wierząc, że nie musi tłumaczyć mu, co oznaczała ta data. Wybuch wojny, w dodatku pierwszej wojny międzygatunkowej, jakiej doświadczyła ludzkość w czasie swojego krótkiego istnienia.
- Możesz wyobrazić sobie, jakie w tym czasie admiralicja miała zapędy. Steiger dostał wszystkie środki, jakich potrzebował, żeby stworzyć nam superżołnierzy, których potrzebowaliśmy. Tych, którzy wygrają wojnę z bestialskimi kosmitami i zagarną całą galaktykę. Pewnie nie był to jedyny jego projekt, który otrzymał bezmiar środków - prychnęła, a jej wzrok przemknął po suficie w wyraźnej reakcji na podejście, które nie było tak rzadkie w czasach wojny. - Podejrzewam, że to na wojnie dorobił się najwięcej i zaczął budować swoje małe imperium.
Zaciągnęła się papierosem, jedną ręką machając lekceważąco, powracając od razu do tematu Ozyrysa, nie wchodząc w szczegóły życiorysu Steigera, nad którym mogli jedynie gdybać.
- Ozyrys trwał jeszcze dwa lata po wybuchu wojny pierwszego kontaktu. Z tego co udało mi się znaleźć, miał kilka sukcesów, ale na każdego, posłusznego żołnierza przypadała dwudziestka martwych, porażonych mózgowo lub w inny sposób niepełnosprawnych. Ci, którym udało się zasymilować się z implantem, cierpieli na szereg skutków ubocznych. Niektóre pokrywały się z tym, co znoszą biotycy, inne były behawioralne. Część z nich zachowywała się jak po praniu mózgu, część na zawsze zmieniała swoją osobowość. Mózg nie lubi, gdy się w nim grzebie, więc wielu optowało za wyjęciem urządzenia i czasem wracało do sprawności. - kontynuowała, beznamiętnym głosem, który towarzyszył jej gdy wchodziła w rolę lekarza. - Projekt oficjalnie zamknięto. Udanych przypadków nigdy nie wcielono z powrotem do armii, uznając je za czynniki ryzyka. Niedługo potem Steiger został przeniesiony do ukrytych operacji.
Jej kąciki ust drgnęły w górę, w półuśmiechu tak przesyconym ironią, że mógł jedynie domyślać się sedna, do którego zmierzała.
- Według raportów, Steiger zabrał kogoś ze sobą. Jednego żołnierza projektu Ozyrys, który na jego specjalne życzenie pozostał w armii i udał się razem z nim - wypuściła powietrze z ust, tym razem zapominając, by odsunąć głowę. Dym wypełnił przestrzeń pomiędzy nimi. - W karcie są tylko inicjały.
Zerknęła na Viyo, pozwalając mu zgadnąć, jak brzmiały.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1996
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 59.710
Medals:

Re: Przestrzeń Portu Hanshan

28 kwie 2023, o 23:32

Vex skinął głową bez protestów, milknąc po uwadze Myers i po prostu słuchając. Teoretyzowanie i snucie planów było jego metodą na próbę poradzenia sobie z czającymi się przed nim niewiadomymi, wybierając takie podejście od bezczynnego oczekiwania na znak od wszechświata, bo po prostu nie potrafił inaczej. Odchylił się lekko w fotelu, wbijając wzrok w kobietę, gdy zaczęła mówić i w ciszy błądząc spojrzeniem po jej twarzy.
Im dłużej jednak mówiła, tym bardziej jego oczy przesuwały się na czarne pudełeczko z implantem leżące między nimi.
Jej własna interpretacja zasłyszanych informacji szybko zaczęła kreować bardzo wiarygodny obraz tego, co można było uznać za początki kariery Steigera. Tak jak drobne urządzenie wyciągnięte z głowy Mayi stanowiło żywy dowód tego, że nawet twórca Castora gdzieś zaczynał zanim otulił się nimbem tajemnicy oraz wszechobecnej kontroli, tak słowa referowane przez Grace były tego dodatkowym potwierdzeniem. A on doceniał każde urywki informacji, nawet jeżeli dotyczyły wydarzeń historycznych, a nie czasów obecnych - bo czasami niosły niemal tak samo wielką wagę, pozwalając dostrzec nowe tropy lub nowe ślady tam gdzie wcześniej pozornie nie było żadnego. Albo rzucić nieco światła na te, które miało się już w garści, ale nie potrafiło zinterpretować.
Tak jak teraz.
Kiedy Myers zawiesiła głos, nie odezwał się od razu. Urywki rozmów z przeszłości, których znaczenia do tej pory nie potrafił umiejscowić, teraz zaczęły nabierać sensu. Niektóre porozrzucane elementy łamigłówki niespodziewanie wskoczyły na swoje miejsce, uzupełnione brakującą wiedzą. Przynajmniej częściowo.
- Reed brał udział w projekcie Ozyrys? - zapytał po chwili z ociąganiem, chcąc się upewnić, że nie zinterpretował źle sugestii lekarki. Przesunął palcami po krawędzi pudełka w zamyśleniu, nie wiedząc co o tym sądzić. Z pewnością jego słowa o nowo uzyskanej wolności po śmierci Steigera nabrały teraz zupełnie innego znaczenia, ale nie potrafił określić na ile to zmieniało to, co wiedział o łowcy. - Chciałbym powiedzieć, że to wyjaśnia jego wcześniejszą lojalność w stosunku do Steigera, ale nie wiem czy nam to teraz pomaga. I czy robi mi różnicę zastanawianie się ile z jego zachowania wynika z implantu, a ile z byciem psychopatycznym zbrodniarzem wojennym.
W końcu kto potrafił stwierdzić czego pragnie pies, który zerwał się ze smyczy? Reed udowodnił, że jego nowo pozyskana wolność niewiele różniła się od tego, co robił dla Mathiasa wcześniej. Zemsta za śmierć Steigera wydawała się być bardziej personalna niż tylko bycie efektem przymusu narzuconego przez implant, ale atak na Wieżę Rady miał przecież też i inny cel. Może łowca po prostu łączył dwie pieczenie przy jednym ogniu.
Ale z drugiej strony, jeżeli implant Ozyrysa tak wypaczał osobowość, by zapewnić pełne posłuszeństwo, to czy granica byłaby tak łatwo dostrzegalna? Ilu z pozostałych ochroniarzy Steigera było nosicielami takiego samego, dopracowanego implantu? Aves?
Nagła niechęć do własnych myśli, która sprawiła, że w ogóle zaczął rozważać taką możliwość, sprawiła że niemal od razu wycofał się z powrotem do rzeczywistości, nie chcąc podążać tą ścieżką. Zastukał palcami po blacie, prostując się lekko i zamiast nad moralnymi implikacjami, decydując się na skupienie się na tym, jak mogło im to pomóc.
- Może Reed nie był jedynym który podążył ze Steigerem, ale jedyny, który podążył za nim oficjalnie. Każdy z tych udanych przypadków może być potencjalnym kontaktem z którego Donovan może teraz chcieć skorzystać - zauważył, przenosząc wzrok z powrotem na Grace. Po chwili podniósł jednak lekko dłoń, dając znać, że tylko głośno myśli i nie zamierza dalej jej przerywać oraz że może kontynuować. Przynajmniej kilka pytań i teorii cisnęło mu się na usta po tej małej rewelacji, ale to mogło zaczekać na pełny zarys informacji pozyskanych przez kobietę.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12605
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Przestrzeń Portu Hanshan

29 kwie 2023, o 23:30

Wyświetl wiadomość pozafabularną Ruch za oknem zwrócił uwagę Grace, gdy między nimi zapadła na chwilę cisza. Drobne płatki śniegu uderzały w okno, opadając w stronę ziemi leniwym tempem. Niebo, przykryte perzyną szarych chmur, połączyło się z piętrzącymi, śnieżystymi górami, których czubki zniknęły po drugiej stronie gęstej zasłony. Docierali do drugiej połowy dnia na Noverii i choć różnica była subtelna, okazała się dostrzegalna gdy przez dłuższy czas Viyo skupiał swoje spojrzenie na siedzącej naprzeciw lekarce, a nie na widoku za przeszkloną ścianą. Przy tej pogodzie nie mógł liczyć na barwny zachód słońca - gwiazda skryła się gdzieś w górskich przełęczach, rzucając coraz głębszy cień na dolinę i czyniąc świat szarym, ciemniejszym, niż był wcześniej. Myers przyglądała się temu przez chwilę, nim przytaknęła na potwierdzenie domysłów Vexariusa, które okazały się słuszne.
Jego słowa przykuły jej uwagę. Odwróciła głowę od szkła i tańczących na wietrze, drobnych śnieżynek, obrzucając go badawczym spojrzeniem. Nie odpowiedziała od razu, pozwalając ciszy na powrót zagościć pomiędzy ich dwójką. Nie wyglądała na kogoś, kto czułby się w niej niekomfortowo, szczególnie biorąc pod uwagę napięcia, które towarzyszyły niekiedy im rozmowom. Cisza bywała zbawienna, a w tej, która nastała teraz, Grace szukała odpowiednich słów, którymi mogłaby posłużyć się w odpowiedzi.
- Jeśli zastanawiasz się nad czynnikami łagodzącymi to nie wiem, czy na twoim miejscu bym się tym przejmowała - zaczęła, ostrożnie, choć brocząc w tak grząskim gruncie, obojętność jej głosu mogła przybrać lekceważącą barwę. Podbródkiem skinęła w stronę pudełka, które obracał bezmyślnie na blacie. - Nie ma szans, żeby chodził z tym ustrojstwem przez ostatnie trzydzieści lat. Nie działałoby tak długo. Implanty w tamtych czasach były wadliwe, praktycznie wszystkie należało wymienić prędzej niż później.
Wypuściła naznaczone dymem powietrze z ust, w górę, w stronę szarości, która wykwitnęła za oknem. Chmura dymu dołączyła na moment do tych zawieszonych na nieboskłonie, odbijając się od szklanej przeszkody. Przekrzywiła głowę lekko, jakby zaczęła sama zastanawiać się nad alternatywami.
- Oczywiście, Steiger mógł dopracować technologię i wszczepić mu nowy. Stary implant mógł też spowodować uszkodzenia na tle neurologicznym, które wpłynęły, oraz wpływają na jego zachowanie - kontynuowała, wypowiadając słowa powoli, metodycznie wymieniając możliwości. Otworzyła usta, by coś powiedzieć, lecz zawahała się, sięgając do datapadu. Sprawdziła informację w jego wnętrzu i westchnęła lekko. - Ale Reed miał osiemnaście lat, gdy dołączył do projektu Ozyrys. Steiger wziął go pod swoje skrzydła i trzymał pod nimi przez trzydzieści lat - rozłożyła lekko ręce, mierząc Viyo spojrzeniem. Nie pojawiło się w nim współczucie. Myers lubiła fakty. - Nie potrzeba implantu, by w taki sposób zapewnić sobie czyjąś bezgraniczną lojalność.
Stuknęła papierosem o krawędź papierowej popielniczki, pozbywając się nadmiaru popiołu z jego końcówki.
- Ale gdyby Steiger miał nowszą technologię pod ręką, myślę, że Reed nie użyłby tego starocia - uśmiechnęła się krzywo. Zsunęła łokcie z blatu, opadając swobodnie na oparcie swojego krzesła.
Jej omni-klucz piknął powiadomieniem, na które zerknęła, nie trudząc się zbędnym ukrywaniem swojego ekranu. Pomimo odbicia lustrzanego, dostrzegł na holograficznym okienku, że nadawcą wiadomości był Skinner. Kobieta odesłała mu jednowyrazową odpowiedź i wyłączyła urządzenie, powracając uwagą do ich dyskusji.
- Nie ma wielu nazwisk, które udało się nam wyciągnąć. Głównie inicjały - wzruszyła lekko ramionami. - Ale jeśli chcesz ich poszukać, droga wolna. Pamiętaj tylko, że trzydzieści lat to spory szmat czasu.
Szmat czasu, który wiązał się z ogromną ilością zmiennych. Reed był jedynym członkiem projektu Ozyrys, którego spotkał - przynajmniej świadomie i okazał się człowiekiem oddanym, cierpliwym i szalenie bezwzględnym. Jeśli ktokolwiek ocalał z tego przedsięwzięcia Steigera, istniała spora szansa na to, że mógł dorównywać łowcy w niektórych cechach.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1996
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 59.710
Medals:

Re: Przestrzeń Portu Hanshan

1 maja 2023, o 14:24

Samo rozważanie czynników łagodzących dla Reeda wydawało mu się konceptem obcym i absurdalnym. Po tym co mu zrobił i co próbował zrobić, nie sądził żeby istniało wyjaśnienie, które sprawiłoby, że spojrzałby przyjaźniejszym okiem na łowcę. Tylko uśmiech Losu, szczęście lub jego zdolności przewidywania sprawiły, że wciąż miał swoją rodzinę, że Etsy nie została zniszczona oraz że Maya wciąż żyła. Reed atakował jego rzeczywistość zaciekle i bezlitośnie, zostawiając w niej głębokie rany. Póki co udało mu się wygrać, ale za każdym razem było to niebezpiecznie blisko pyrrusowego zwycięstwa, które częściej smakowało popiołem i goryczą niż smakiem satysfakcji z wygranej.
Nie, implant nie tłumaczył tego wszystkiego. Nie mógł. Było tak jak powiedział podczas ich ostatniego spotkania w Wieży, gdy w końcu stanęli twarzą w twarz. Byli efektem tego co się stanie, gdy niepowstrzymana siła napotka nieporuszalny obiekt - skazani na nieustanną potyczkę, w której jedno próbowało złamać drugie. A on nie potrafił dostrzec tej jednej, pozytywnej lampki świecącej w czerni otulającej duszę Reeda. Nie chciał. Nie tym razem.
- To bez znaczenia - stwierdził po dłuższej chwili wzajemnego milczenia, wyrywając się z myśli, które kładły się cieniem na jego nastrój. - Steiger nie żyje. To czy bezgraniczna lojalność Reeda wynika z implantu czy z trzydziestu lat prania mózgu niezbyt nam teraz pomaga. Cokolwiek go trzymało przy Mathiasie, teraz przestało się liczyć, gdy zerwał się z tej uwięzi. Ale może pomoże nam w przyszłości lub z wyleczeniem Mayi - dodał, prostując się lekko w krześle. Przeniósł wzrok na twarz lekarki, ponownie skupiając na niej swoją uwagę. Miała rację co to implikacji tego, że gdyby istniał nowszy model, to Reed najpewniej użyłby właśnie jego na niebieskowłosej, żeby uzyskać jej lojalność oraz doprowadzić swój plan do końca.
- Wiemy już jak działa ten implant? - zmienił lekko temat, zerkając na czarne pudełko. - Jak wywoływał nacisk na użytkownika albo jak będziemy mogli mu przeciwdziałać w przyszłości?
Dopiero jak zadał to pytanie, uświadomił sobie, że już samo to mogło okazać się również niepotrzebne - jeżeli nie liczyć tylko jego potrzeby zaspokojenia ciekawości. Jeżeli urządzenie rzeczywiście miało trzydzieści lat i było tak niestabilne oraz mało wiarygodne jak Grace twierdziła, to szansa na to, żeby Reed z sukcesem wszczepił je komuś jeszcze, była niewielka. Już samo to, że biotyczka przeżyła ponowną aktywację projektu Ozyrys po takim czasie graniczyło z cudem.
Ale w końcu nie byłby to pierwszy raz, gdyby przeżyła coś, czego - według wszelkiemu rozsądkowi - przeżyć nie powinna.
- Masz rację, to pewnie ślepy zaułek. Ale może nie wszystko - zgodził się z wahaniem na słowa Myers odnośnie pozostałych nazwisk. - Reed nie jest lekarzem. Ktoś musiał mu pomóc wszczepić ten implant w głowę Mayi. Czy potrzeba byłoby do tego kogoś kto miał już wcześniej styczność z tym projektem? - dodał, przekrzywiając lekko głowę i patrząc pytająco na kobietę. Mając przed sobą specyfikację oraz będąc niejako specjalistką od neurologii, miała na taki temat o wiele większe pojęcie.
Co z kolei prowadziło do następnego pytania.
- Ten twój znajomy z Przymierza wygrzebał dużo informacji, wyświadczając ci taką przysługę - powiedział, opierając dłonie przed sobą i śledząc spojrzeniem tęczówki lekarki. - Jak to wszystko znalazł?
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12605
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Przestrzeń Portu Hanshan

4 maja 2023, o 12:11

Kobieta przytaknęła w odpowiedzi, nie siląc się na dalsze rozważania. Kwestia Reeda również nie zdawała się budzić w niej większych emocji, lecz mogło tak też tylko wydawać się Widmu o osobistym stosunku do swoich potyczek z łowcą. Dla Grace, Donovan był kolejnym, bezosobowym problemem do rozwiązania, czyhającym nad ich głowami i dokładającym cegiełkę do budowli stresu ciążącej na jej ramionach. Powody, dla którego to robił, wydawały jej się marginalnie istotne. Ważniejszym było to, że nie przestawał i nie tylko jej, ale też Volyovej życie było ciągle przez niego zagrożone.
W tej kwestii różniła się od hakera, którego los, oraz działania wszystkich wokół, skłoniły do stworzenia bardziej osobistego stosunku do Donovana.
- Niestety nie - odparła kwaśno. Dopiero pytanie, na które nie miała odpowiedzi, choć czuła, że powinna ją mieć, wywołało grymas niezadowolenia na jej twarzy. - To znaczy, z grubsza tak. W szczególe? Nie mam pojęcia. Trochę zajmie mi czasu uzyskanie satysfakcjonującej odpowiedzi. To cholerstwo może i jest stare, ale jest też skomplikowane.
Zgniotła końcówkę papierosa o dno papierowej popielniczki. Zostało jej go trochę, ale najwyraźniej dwa pod rząd były jej limitem, którego nie chciała osiągać z sobie znanych przyczyn. Zostawiła go w kartoniku i strzepnęła popiół, który wylądował na blacie, wierzchem dłoni. Chwyciła po tym kubek z resztką kawy, splatając na nim palce.
- Do samego zainstalowania implantu? Nie - odrzuciła po chwili namysłu. Styczność z projektem Ozyrys najwyraźniej nie była wymagana do przeprowadzenia procedury. W głosie Grace czaiło się jednak ale, do którego powoli zmierzała. - Wszystkie operacje w obrębie czaszki są wymagające i ryzykowne. O ile Reed nie jest skrycie utalentowanym neurochirurgiem, potrzebował takiego, żeby wszczepić to Volyovej.
Donovan może sprawnie operował bronią, ale nie wyglądał, jakby miał zadatki na lekarza. Jego umiejętności leżały w bezpośrednim zaprzeczeniu tych, które posiadał personel medyczny. Znalezienie neurochirurga, który podjąłby się takiego zlecenia za garść kredytów, prawdopodobnie nie była trudna w niektórych częściach galaktyki i to zdawała się sugerować Myers.
Milczała, gdy padło kolejne pytanie. Cień przemknął po jej spojrzeniu jak spłoszona gazela, pojawiając się na chwilę i natychmiast znikając. Dopiła kawę ze spokojem, nie śpiesząc się do odpowiedzi. Może ważyła słowa w głowie zastanawiając się, czy Viyo potrzebował tej informacji, czy danie jej mu byłoby tylko zaspokojeniem jego ciekawości, na co najwyraźniej nie miała ochoty. Po wydawałoby się nieskończoności, która zdążyła upłynąć aż Grace odstawiła pusty kubek na blat, westchnęła ciężko.
- Ma dostęp do tego typu informacji, więc je wyciągnął - odrzuciła, krzywiąc się lekko. Kimkolwiek był, musiał tkwić wystarczająco wysoko w hierarchii Przymierza, by móc to zrobić. - To mój mąż - dodała, wyczuwając nadciągające pytanie dlaczego zrobił to, gdy go o to poprosiła. W jej głosie pobrzmiewała irytacja, rysując cienką linię w piasku pomiędzy nimi, oznaczając temat drażliwy, którego nie zamierzała poruszać.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1996
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 59.710
Medals:

Re: Przestrzeń Portu Hanshan

7 maja 2023, o 20:34

Vex skinął głową z ociąganiem, obracając w palcach pudełeczko z implantem. Nowiny, które odnalazła Grace, rzucały nieco światła na rys historyczny samego urządzenia, ale ostatecznie niewiele im to pomagało. Każdy nowy element układanki był zawsze mile widziany, ale ta pozostawała wciąż niezrozumiała i częściowo zakryta. Moduł, który leżał na dnie czarnego opakowania, stanowił tylko minimalną część wydarzeń, w których Volyova brała udział, będąc bardziej drzwiami prowadzącymi do przeszłości Reeda, niż odpowiedzią na to co się działo z niebieskowłosą biotyczką oraz jak mogli jej teraz pomóc.
- Każda informacja pomaga. Poznaj swego wroga... - odpowiedział zamiast tego, odkładając urządzenie. - Daj znać jak uda ci się odkryć metodę działania tego urządzenia. Może nie jest to krytyczne, ale kto wie czy nie przyda się w ten lub inny sposób w przyszłości, jeżeli jakimś cudem natkniemy się na niego ponownie.
Sądząc po tym co Grace mu powiedziała, szanse na to były minimalne. Już sam ten implant musiał stanowić jakiś archiwalny, dawno zapomniany element dawnej historii Castora. Być może Reed chwycił go z jakiejś prywatnej szuflady biurka Steigera, gdy uciekał z Chasci, a być może udało mu się dostać do starych magazynów naukowca z czasów, gdy jeszcze pracował dla Przymierza, wykorzystując wąskie okienko swobody nim Rada rzuciła się na informacje pozyskane z bazy danych organizacji i zaczęła konfiskować oraz palić wszystko co było z nią związane. Ale nie zamierzał stawiać wszystkiego na tą teorię.
- Na Chasce przez chwilę Mayę badała lekarka, którą Reed nazwał doktor Zheng. Nie jestem pewien czy zginęła w trakcie zniszczenia placówki, czy udało jej się uciec, ale jeżeli to drugie, to niewykluczone, że Reed może mieć wsparcie kogoś wykwalifikowanego w tej dziedzinie - dodał swoje własne trzy grosze do teorii Grace odnośnie wynajętego neurochirurga, niechętnie przyznając jej rację. To też wyglądało na ślepy zaułek. Łowca mógł zarówno mieć małą drużynę ocalałą z pogromu Chasci, jak i pracować samemu, a Mayę zoperować przy udziale jakiegokolwiek, szemranego medyka z Omegi czy innego Illium, po prostu płacąc im za milczenie lub zabijając, gdy było po wszystkim.
Miał nadzieję, że niebieskowłosa rzuci trochę światła na wydarzenia z ostatnich miesięcy, które miały miejsce z udziałem Reeda, ale wyglądało na to, że nie była to ścieżką, na którą mógł liczyć po tym co sugerowała wcześniej Myers. Nie powiedział jednak tego na głos, zachowując te ponure myśli dla siebie, wiedząc jaką reakcję by otrzymał od Grace. Zamiast tego odchylił się tylko na fotelu, krzyżując ramiona na piersi i pocierając nieświadomie blizny na przedramionach w zamyśleniu.
Dopiero rewelacja odnośnie źródła informacji Grace sprawiła, że niemal się odchylił za daleko.
- Mąż - powtórzył za nią elokwentnie, siląc się na neutralny ton. Odkaszlnął po chwili i kiwnął głową, chociaż nie wiedział po co. Wiedza, że mąż Myers był wysoko postawionym przedstawicielem wojsk Przymierza, była nowością i prawdopodobnie powinien był to wiedzieć wcześniej, jeżeli poprosiłby Etsy o sprawdzenie swojej załogi. Był to zresztą kolejny element, o którym nieustannie zapominał, a który powinien zrobić.
Na duchy, wszystko tak bardzo nabrało nagle sensu.
- Po prostu zastanawiałem się nad wiarygodnością tych informacji oraz tego jak bardzo mogą tobie lub nam potencjalnie zaszkodzić. Ale jak rozumiem nie muszę się o to martwić - wyjaśnił po nieco zbyt długiej chwili niezręcznego milczenia.
Widział linię wyrysowaną w piasku.
Znak Uwaga, pole minowe postawił sam.
- W każdym razie: dziękuję że udało ci się to zdobyć. Przejrzę te pliki, gdy wrócimy na statek. Może uda nam się wyciągnąć z nich jakieś dodatkowe poszlaki - dodał zamiast tego polubownie.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12605
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Przestrzeń Portu Hanshan

9 maja 2023, o 13:24

Myers zanotowała sobie nazwisko, gdy tylko padło w ich rozmowie. Kimkolwiek była doktor Zheng, jej nazwisko samo w sobie nie mówiło Grace wiele - nie omieszkała jednak zapisać je w omni-kluczu, pewnie chcąc sprawdzić je w wolnej chwili. Lista personelu Chasci była obszerna, a znalezione trupy nie zawsze łatwe w identyfikacji. Tak samo, jak Reed umknął swojemu przeznaczeniu na powierzchni zimowej planety, tak samo mogli zrobić inni - równie dobrze poinformowani, zaradni, a może zwyczajnie znajdujący w dobrym miejscu o dobrym czasie.
Samo powtórzenie po kobiecie słowa mąż sprawiło, że jakiś mięsień w jej szczęce zadrżał ostrzegawczo, doszukując się w tym próby rozpoczęcia tematu, którego nie zamierzała rozpoczynać. Odsunęła od siebie pusty kubek po kawie i sięgnęła do prowizorycznej popielniczki, wrzucając papierowy skrawek służący jej za popielniczkę do środka. Skwitowała jego słowa westchnieniem, a jej wzrok pomknął w bok, w stronę paczek, które czekały na przeniesienie. Wyglądała, jakby szykowała się do ucieczki.
- Wiarygodne są. Reperkusje związane ze mną nie są twoim zmartwieniem - odrzuciła, tonem tak niespodziewanie lekkim, że zabrzmiał niemalże złowrogo. Myers zwykle przemawiała z taką samą intonacją głosu, której daleko było do beztroski. Lekarka nie była też dobrym kłamcą, więc ta pozorna lekkość niosła ze sobą ogromny ciężar skryty gdzieś poza polem widzenia - tak, jak rześki wiatr niósł czającą się na horyzoncie burzę.
- Proszę, dla ciebie - dodała, przysuwając dapatad w jego stronę. Gdy musnął urządzenie palcami, zareagowało, nie odgradzając go od informacji niepotrzebnymi zabezpieczeniami. W jego wnętrzu odnalazł fragmenty, które cytowała mu Myers, oraz wypisy z baz danych. Nie były przedstawione w taki sposób opowieści, w jaki zaprezentowała mu je Grace - były tylko zdaniami, fragmentami raportów, elementami układanki, które złożyła w całość, a których potwierdzenie teraz trzymał w swoich dłoniach.
Jej krzesło odsunęło się ze zgrzytem. Przeciągnęła się lekko, najwyraźniej zasiedziana w tym miejscu nieco zbyt długo i wreszcie podniosła z siedzenia, podchodząc do stojących na ziemi paczek.
- Ufam, że poradzisz sobie z większością - zerknęła przez ramię w jego stronę, po czym wróciła do taksowania wzrokiem leżących pakunków. Pochyliła się, wybierając kilka małych i nieporęcznych, które były stosunkowo lekkie, ale walały się po podłodze, trudne do ułożenia w miejscu. - Udało ci się zdobyć to, po co tu przylecieliśmy? - zagadnęła, chwytając oburącz te kilka małych paczek i przyglądając się, jak układa w miarę sensowną piramidę z tych, które pozostały.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1996
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 59.710
Medals:

Re: Przestrzeń Portu Hanshan

11 maja 2023, o 12:53

Obrócił w głowie słowa Grace, w pierwszej chwili chcąc po prostu skinąć głową i nie drążyć tematu - tak jak podpowiadał to zdrowy rozsądek. Ale potem się zawahał. Nie byłby sobą, gdyby mentalnie nie wpatrywał się w ostrzegawczy znak, który sam przed chwilą postawił i nie zastanawiał się co znajduje się za nim. Reperkusje za jej pomoc i tak były tematem, który chciał poruszyć ale nigdy nie było na to dobrego momentu, bo ich przelotne rozmowy z reguły kończyły się w najlepszym wypadku na patowym, ostrożnym dystansie, a w najgorszym na wzajemnej złości. A po pamiętnym starciu z Isaaciem, tym bardziej miał świadomość swoich ostatnich zaniedbań, o których teraz musiał sobie aktywnie co jakiś czas przypominać. Pomimo wyrzucenia z siebie jakiejś części frustracji i tłumionej wściekłości, możliwość przesunięcie linii z powrotem tam gdzie była przed jego wybuchem na Arae wciąż była niebezpiecznie kusząca, gdy za bardzo skupiał się na jednym celu.
- W pewnym stopniu są - odezwał się po chwili milczenia, nie robiąc kroku poza granicę wytyczoną przez kobietę na piasku, ale stając przy jej krawędzi i dając znać, że ją dostrzega oraz że nie przekroczy bez jej zgody. - Jesteś teraz członkiem mojej załogi, Grace, nawet jeżeli ci się to nie podoba. Pomagając Mayi, pomagasz mi i to że jesteś teraz w takiej sytuacji, w jakiej jesteś, jest po części moją winą. To dług, który chciałbym kiedyś móc spłacić - dodał, ale bez nacisku, po prostu śledząc spojrzeniem jak kobieta zgniata swoją improwizowaną popielniczkę.
Kiedy przysunęła do niego datapad, odebrał go bez słowa i stuknął palcami po ekranie. Rzucił tylko okiem na dane, które się wyświetliły, po czym skinął głową podziękowaniu i zablokował go z powrotem, chowając potem do ładownicy przy boku, zostawiając Etsy skopiowanie zawartości na jego własny omni-klucz oraz do jej własnej analizy. Jego wzrok przeniósł się na stos paczek, a do zgrzytu krzesła o podłogę dołączyło jego westchnięcie. Również zaczął się podnosić.
- Tak myślę - stwierdził po chwili w krótkim zamyśleniu, wracając do jej pytania. Faktycznie dowiedział się od Teli zdecydowanie więcej niż spodziewał się dostać i chociaż nie przybliżyło go to ani trochę do pobudek oraz celu Reeda, to asari rzuciła mnóstwo światła na temat, który interesował łowcę. A co za tym idzie - jego. - Czeka mnie zapewne trudna rozmowa z Radą, ale to już coś co mogę zrobić zdalnie z Arae. Następny przystanek pewnie bardziej cię ucieszy, pani doktor, bo lecimy na Ziemię - dodał, zabierając z ziemi paczki i wciskając sobie w ramiona rosnący stos. Kiedy udało mu się podnieść na nogi ze stertą pakunków, mruknął coś mało cenzuralnego pod nosem, obiecując sobie że przy następnej okazji wynajmie lub zakupi na stałe jakiś lewitujący wózek napędzany piezo albo inną platformę.
Dopiero, gdy ostatni z pakunków znalazł się w jego rękach, ruszył razem z lekarką w stronę swojego okrętu.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12605
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Przestrzeń Portu Hanshan

15 maja 2023, o 15:22

Reakcja Myers na jego stwierdzenie o przynależności do załogi Arae była dość stonowana, w kontraście do jej zwyczajowego podejścia do tego typu informacji. Nie przetoczyła wzrokiem po suficie, ani nie zaprzeczyła odruchowo, kręcąc głową. W ostatnim czasie lekarka miała odrobinę więcej czasu na sen niż w przeciągu ostatnich dni po przewiezieniu nieprzytomnej Volyovej z Prezydium na pokład Arae. Niebieskowłosa nadal wprawiała Grace w stan czuwania, nie pozwalając jej w pełni odsapnąć, ale albo jej stan był bardziej stabilny, niż wcześniej, albo to lekarka zdążyła nieco przywyknąć do tego ciągłego kryzysu.
Nie odmówiła sobie jednak komentarza.
- Pomagając Mayi, pomagam też sobie. I wierz mi, Vexariusie, że twoja obecność obok niczego w jej kwestii nie zmienia - odrzuciła, choć w jej tonie nie było pretensji, ani dążenia do kolejnego konfliktu. Ot, podkreślenie, które najwyraźniej dla niej było istotne do zaznaczenia - po raz kolejny i kolejny. - Nie potrzebuję też twojego długu. Nie zależy mi na przysługach Widma.
Przyglądała się, jak układał paczki jedna na drugiej, wsłuchując też w jego ogólnikową odpowiedź. Na dźwięk nazwy znajomej planety jej brew drgnęła w górę, w wyrazie zaskoczenia.
- Zakładam, że jakikolwiek jest w tym cel, z pewnością nie jest przyjemny - westchnęła, obracając się, by ruszyć jako pierwsza do drzwi. Paczki, które musiał nieść, były ciężkie i zajmowały obie jego dłonie, więc Grace pierwsza sięgnęła do panelu, wypuszczając ich na zewnątrz - do parnego wnętrza przestrzeni wspólnych i korytarzy Portu Hanshan. - Mogłeś mówić wcześniej. Na Ziemi dostałabym te leki taniej.
Wzruszyła lekko ramionami. Nie ponosząc za to kosztów, nie musiała przejmować się tą kwestią zanadto. Ich podróż powrotna, śledzona z uwagą od pewnego momentu przez ochroniarzy NDC, była krótka i na tyle przyjemna, na ile mogła być z ilością paczek. Gdy udało im się wtłoczyć do kabiny windy, która okazała się nieco za mała przy ich obecnych gabarytach, ich omni-klucze piknęły jednocześnie.
- Wróćcie na statek - zakomunikowała Etsy, gdy Myers wciskała przycisk odpowiedniego piętra. Kobieta zmarszczyła brwi, zerkając na Widmo stojące obok, jakby miał jakieś odpowiedzi dla niej, które trzymał dla siebie. - Natychmiast.
Gdy zjechali na dół, do pustego doku, Etsy już wyłączyła komunikator, nie wdając się w szczegóły.

Wróć do „Port Hanshan”