Ojczysta planeta ludzi wkracza w złoty wiek - rozwojowi ulega przemysł, handel i sztuka. Postawiono na ekologię i lepiej zagospodarowano teren, dzięki czemu wszystkim, teoretycznie, żyje się lepiej, choć prawdę mówiąc stale rośnie przepaść między biednymi i bogatymi mieszkańcami.
LOKALIZACJA: [Gromada Lokalna > Układ Słoneczny]

Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 1931
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 71.860
Medals:

[LUNA] Ośrodek szkoleniowy I.L.R.C.

16 lis 2023, o 15:01

Dała mu chwilę intymności. Sam na sam ze wspomnieniami, które nim zawładnęły zachęcone do tego słowem, ale też niejako czynem. Obserwowała porucznika z boku, na tle pobladłych planet. Nie mogła się oprzeć wrażeniu, że w pewnym sensie James również był reliktem przeszłości -odkurzony tak, jak ta sala, kiedy znowu stała się potrzebna. Wygrzebane gdzieś z dna szafy, gdzie teoretycznie służył i choć chciała go spytać o tak wiele niuansów, elementów, które nie pasowały jej do układanki zasłużonego dla Przymierza biotyka, uznała, że to jednak nie czas i nie miejsce, aby rozliczać Ashforda z jego zawodowego dorobku, bądź robić pierwsze przymiarki do wiwisekcji duszy. Brakowało kawy, atmosfery, ale również wzajemnego zaufania. Gdzieś z tyłu głowy, wciąż pobrzmiewały jej słowa admirała, z którym odbyła rozmowę na krótko przed opuszczeniem Cytadeli. Nie odezwał się, choć znajdowała się już od kilkunastu godzin w Drodze Mlecznej i ziemskiej strefie czasowej. Coś go zatrzymało? Ktoś? Przemknęła jej przez natłok innych, równie gorących myśli, że być może powinna to sprawdzić, szybko jednak swoją podejrzliwość zrzuciła na barki paranoi podsycanej skrupulatnie od powrotu z Układów Terminusa. Śmierć premiera, następnie admirała bezpośrednio z nim powiązanym byłaby trudna do wytłumaczenia. Słuchając więc głosu rozsądku założyła, że ten ma sporo obowiązków na swojej głowie i być może nawet osobiście nadzoru wizytę Radnej Fel w kolejnym, ziemskim miejscu.
Zamrugała oczyma, otrząsnąwszy się z rozważań, które dla postronnych mogły wiązać się z estetyką murala, przed którym oboje nadal stali.
Bardzo powoli obróciła się przodem do mężczyzny, słuchając jego wyważonych słów. Mówił z powagą, nie zaś z drapieżnym błyskiem w oku. Nie obracała niczego w żart, nie próbował zmienić wagi słów, choć sam wydawał się nie być nimi przytłoczony. Odetchnęła ledwo zauważalnie, przenosząc ciężar ciała z jednej nogi na drugą.
- Chciałabym kiedyś mówić o tych wydarzeniach z taką lekkością jak Pan, obawiam się jednak, że długa droga przede mną - podsumowała, po raz pierwszy zdradzając się z prawdziwymi uczuciami, a nie z tym, czego oczekiwano po niej i co powinna powiedzieć Radna.
Skrzywiła usta, nie dając mu tak po prostu odwrócić się napięcie i odejść. Zrobiła krok, wchodząc w słowa i niejako jego przestrzeń osobistą.
- Wręcz przeciwnie. Rzadko kiedy ktoś chce przy mnie wygłaszać swoją opinie bez wcześniejszego przygotowania się. Usłyszenie jej byłoby czymś nowym, ale także i miłym - z naciskiem na ostatnie słowo, wycofała się. Przeszła te kilka kroków na środek, krzyżując ze sobą ręce.
- Tak. Proszę mi mówić, co mam robić - nie wiedziała czego się spodziewać. Podświadomość podsuwała jej przed oczy obrazy z Grimssona, uznała jednak, że nie powinna być zdziwiona, jeżeli ten jednak każe jej okrążyć sale dziesięć razy.

@MistrzSeller
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 11764
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [LUNA] Ośrodek szkoleniowy I.L.R.C.

27 lis 2023, o 21:16

Wejście kobiety w jego przestrzeń osobistą nieco wybiło go z jego rytmu. Zatrzymał się, nie odchodząc w swoją stronę tak, jak planował to zrobić wcześniej - obrócił głowę w jej kierunku, mierząc ją wzrokiem pełnym zaskoczenia. Nie musiała spędzać z nim wiele czasu by widzieć, że nie jest to coś, do czego był przyzwyczajony - w końcu Ashford był żołnierzem. Nie wydawał się wiele starszy od niej, ale nie był też od niej młodszy. Jeśli nadal piastował wysoką pozycję w armii jak na Furię, musiał mieć za sobą grubo ponad dziesięć lat służby i sprawnie poruszał się w łańcuchu dowodzenia. Zgodnie z nim, Fel była jego przełożoną, była w dodatku honorowym i istotnym gościem Ilercu, z którym nie powinien pozwalać sobie na zbyt luźne pogawędki. A jednak Iris zaskakiwała swoim kompletnie innym podejściem niż to, do którego był przyzwyczajony.
- Ciężko się dziwić - odrzucił lekko zmieszany, uśmiechając się do niej. - Jest pani jedną z najbardziej wpływowych osób w galaktyce. Może to lepiej, że zastanawiają się zanim coś powiedzą.
Mrugnął do niej porozumiewawczo, ruszając torem, który wytyczył sobie wcześniej - do szafki stojącej przy ścianie. Dotarłszy do mebla, wyciągnął z kieszeni kluczyk i wsunął w zamek, otwierając szafkę jakby znajdowały się w niej jakieś wartościowe przedmioty, choć znajdowali się na sali treningowej.
- Zaczniemy od samych podstaw, żeby móc określić, jak wypada pani biotyka odkąd przestała pani z niej korzystać - zadecydował. Gdy przeszli od luźnej rozmowy o miękkim wydźwięku do szkolenia, które było jego pracą, jego ton głosu stał się twardszy, bardziej zdecydowany. Sięgnął do szafki i wyjął z niej małą piłkę, którą doskonale pamiętała ze swojego dzieciństwa - okrągły ciężarek miał może kilogram i był pierwszą rzeczą, jaką adepci uczyli się manipulować na szkoleniach. - Dobrze, że nie używamy już szklanek - dodał z rozbawieniem, prostując się. Podrzucił metalową piłkę w dłoni, zmierzył Fel wzrokiem i wskazał jej środek sali, miejsce, które powinna zająć.
Ruszył w jej stronę, zatrzymując się w połowie drogi. Położył piłeczkę na ziemi i odsunął się o kilka kroków, krzyżując ręce na klatce piersiowej.
- Zacznijmy od podniesienia celu - zadecydował, wskazując podbródkiem piłeczkę i spoglądając na Fel wyczekująco.

@Iris Fel
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 1931
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 71.860
Medals:

Re: [LUNA] Ośrodek szkoleniowy I.L.R.C.

27 lis 2023, o 21:48

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Dostała wszystkie, potrzebne informacje podsunięte pod nos na srebrnej tacy. Wystarczył jeden, zdecydowany krok, zepchnięcie rozmowy na tory, po których poruszała się z gracją baleriny, kiedy do taktu grała polityka. Nie rozumiał tego. Nie potrafił. Było mu to obce. Widziała po profilu Ashforda aż nadto, że jeszcze nie wiedział, jak zinterpretować jej zachowanie, jej osobę. Przekrzywiła delikatnie głowę, postanawiając nie ciągnąć tej napiętej struny dalej choć pokusa była silna. Puściła ją, nie nadwyrężając cierpliwości mężczyzny. Tracąc pióra polującego jastrzębia. W ostatecznym rozrachunku, to on jej sprawiał przysługę. Mógł iść za tym każdy, przekonywujący argument, od pozycji, którą pełniła na arenie międzygalaktycznej, a kończąc na poczuciu służby i oddania ludzkości, nie mniej Fel ceniła sobie fakt, że bez obrzydzenia mogła jeszcze patrzeć na swoje odbicie w lustrze.
Parsknęła, a jej perlisty, uwolniony chichot, zniknął gdzieś między planetami.
- Nie na tyle, aby Starbuck był gotów przysłać mi tutaj kawę. Nie dowożą na księżyc. Sprawdzałam, przez pośrednika - dodała, na wypadek gdyby James miał wątpliwości co do tego, czy poważnie traktuje swój pobyt na stacji. Odprowadziła go z błyskiem w oku, jej uwagę od razu przykuł klucz, który znalazł się w dłoniach mężczyzny nie wiedzieć dokładnie kiedy. To jakaś sztuczka? Podobna wyciąganiu monety zza nosa?
- Interesujące. Naprawdę zamki w tej szafie są na kłódkę? - musiała zapytać. Ta myśl nie dawałaby jej spokoju, dekoncentrowałaby ją. Gdzieś w międzyczasie, ustawiła się na wskazanej jej pozycji pośrodku hali, splatając ze sobą dłonie i przyglądając się trenerowi, który zbliżał się do niej z piłką w ręku z wilczym uśmiechem. Jej podświadomość mimochodem budowała skojarzenia, a Iris była zbyt wolna i nie do końca skupiona, aby ją przed tym podtrzymywać. Ciekawość mieszała się z poddenerwowaniem, na końcu języka czuła znajomy posmak frustracji, gdy po raz enty piłka odmówiła posłuszeństwa, a przecież tylko miała ją unieść na wysokość oczu. Cierpliwość nie była jej mocną stroną, długo uczyła się pokory, a także tłumienia zazdrości względem bardziej utalentowanych rówieśników umieszczonych tak jak ona w Akademii Grissoma.
Dotąd nie zastanawiała się, czy ktoś z Akademii, z jej rocznika, był teraz w szeregach Furii?
- Jest Pan z pokolenia tych, którzy kruszyli naczynia? - tak było łatwiej. Balansować na granicy swobodnego humoru, maskować to, jak bardzo zżerała ją obawa przed podniesieniem ręki i zmuszeniem piłki do ruchu.
Strzepnąwszy niewidzialny pyłek z ramienia, powędrowała spojrzeniem na porzuconą piłkę. Cokolwiek się nie zdarzy... Nie mogła go skrzywdzić, prawda? Ani siebie. Choć promienie Czerenkowa wracały do niej we śnie, nie widziała na własne oczy swojej biotyki od czasu przedziwnych obrazów, które utkał jej umysł w Cicero najprawdopodobniej nie wiedząc, jak inaczej poradzić sobie ze świadomością nieuchronnego końca. Bez dwóch zdać, w tamtym momencie coś straciła. Zyskała jeszcze więcej, ale poczucie straty było nie do zastąpienia. Zagryzając od środka policzki, wykonała ruch ręką. Sięgnęła do pamięci mięśniowej, gestu, który dla kogoś z jej wykształceniem powinien być nie więcej, niż pstryczkiem w nos. Tym razem jednak ładunkiem zmuszającym piłkę do lewitacji. Na obiecane rozsmarowywanie trenera przyjdzie jeszcze czas.

@Mistrz Gry
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 11764
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [LUNA] Ośrodek szkoleniowy I.L.R.C.

28 lis 2023, o 11:50

zachowanie biotyki
A<10<B<30<C<60<D<80<E
Rzut kością 1d100:
59


tajny rzut MG
20%
Rzut kością 1d100:
42
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 11764
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [LUNA] Ośrodek szkoleniowy I.L.R.C.

28 lis 2023, o 13:17

Kluczyk pozostał w zamku szafki, którą mężczyzna zostawił chwilowo otwartą. Na jej pytanie zerknął na szafkę, jakby przez chwilę nie wiedząc o jaką kłódkę jej chodzi i parsknął śmiechem gdy się zorientował.
- Nazwałbym to bardziej staromodnym zamkiem - odrzekł, wskazując na znajomy, choć już rzadko spotykany mechanizm. - Ilerc jest dość stary, jak pani już wie. Zakładam, że te szafki stoją tu dłużej, niż posiadamy omni-klucze, przynajmniej te nowoczesne.
Stare ściany sali treningowej otulały ich szczelnie, oddzielając od nieprzyjacielskiego kosmosu. Sala była biotykoodporna - nie było żadnych słabszych punktów, przez które mogłyby przebić się pociski i rozhermetyzować wnętrze. Przez to poza muralem, Fel nie miała na czym zawiesić oka - ani okien, ani dekoracji. Proste, twarde ściany i sprzęt rozłożony we wnętrzu.
- To zależało od złośliwości instruktora - odrzekł, pół żartem, pół serio. Splótł dłonie ze sobą za swoimi plecami, przyglądając się, jak Fel zajmuje miejsce naprzeciw swojego celu. - A pani?
Kulka była mała - niewiele większa od piłki tenisowej. Mieściła się w dłoni dość wygodnie i z daleka nie wyglądała na tak ciężką, jak była naprawdę. Odznaczała się od ciemnej podłogi swoją metalową powierzchnią pełną rys i niedoskonałości, które odcisnął na niej czas. Podniesienie jej było czymś prostym, czymś, co powinno być dla Fel odruchowe.
Zaczerpnięcie biotyki było niczym wzięcie haustu powietrza po długim czasie spędzonym pod wodą, jak i stworzenie wyrwy w tamie, za którą czekał szalejący żywioł. Gdy jej umysł zdjął narzuconą blokadę, a myśli powędrowały ku wyćwiczonym przez laty ruchom, znajome wrażenie owładnęło jej ciałem od czubka głowy aż po koniuszki palców. Budząca się w jej wnętrzu energia krążyła niespokojnie, jak zwierzę, które wydostało się ze swojej klatki - szukając ujścia, szukając celu. Wyczuwała ją z pomocą swoich zmysłów, w sposób niemożliwy do opisania dla kogoś, kto nigdy w życiu tego nie doznał.
Sięgnęła ku studni tej mocy tak, jak zawsze - tak, jak uczono ją, gdy była młodą dziewczyną, jak robiła tysiące razy odkąd u podstawy jej czaszki zamocowano implant. Natychmiast owładnęło nią niespokojne wrażenie, jakby nie wszystko było takim, jak je zapamiętała. Dno, które zawsze tak wyraźnie dostrzegała, nie znajdowało się na swoim miejscu. Spoglądając wgłąb siebie, wgłąb energii, którą mogła zagarnąć i wykorzystać, na próżno szukała zwykłych limitów, które zawsze migały na jej horyzoncie. Zupełnie tak, jakby z jej ograniczonej ilości biotyki, z której w ciągu dnia mogła korzystać, mała sadzawka przekształciła się w ocean. Niewidzącym wzrokiem zerkając ku jego czeluści, nie widziała granic, nie widziała limitów - biotyka była nieskończona, była nieograniczona jej ciałem i jej możliwościami, była - tutaj, dla niej, do zawładnięcia.
Zafascynowana zniknięciem barier, które niegdyś trzymały jej umiejętności w okowach, nie dostrzegła łapczywości tego oceanu. Gdy jej dłoń pochwyciła część energii w pięść, by z jej pomocą unieść piłkę, błękitne smugi ożyły, wijąc się wokół jej palców jak węże - mknąć w górę, po jej nadgarstku, po łokciu, ulatując ze studni w stronę światła dziennego, łapczywie, zachłannie, biorąc z niej tyle samo, ile ona chciała zabrać od nich.
Język biotycznego ognia przeciął powietrze, łapiąc małą, ciężką piłkę leżącą na ziemi zgodnie z intencją Fel, lecz kobieta nie potrafiła określić, na ile to ona pokierowała swoją energią, a na ile energia kierowała sama sobą. Piłka wystrzeliła w górę niczym pocisk, wbijając się w twardy sufit z hukiem, od którego Ashford cofnął się do tyłu, umykając przed zerwanymi fragmentami stropu, które spadły na ziemię.
Fel zapamiętała biotykę jako źródło swojej mocy - paliwo, z którego mogła czerpać do pewnego limitu i przekształcać z jego pomocą rzeczywistość. W tej chwili, biotyka przypominała coś żywego. Bezkształtną, pozbawioną granic bestię. Gdy wyciągnęła ku niej rękę, chcąc zagarnąć jej mocy dla siebie, biotyka oddała jej więcej niż cząstkę. Wbijając kły w jej dłoń, użyła jej ręki jako mostu, by wydostać więcej siebie do świata, by znaleźć ujście dla kotłującego się w jej wnętrzu ciśnienia.
Ashford gwizdnął.
- Dobrze, że nie celowała pani we mnie - parsknął śmiechem, cofając się znów, gdy piłka, po dłuższej chwili, oderwała się od sufitu i spadła na ziemię, odbijając się od podłogi. Na suficie pozostało intensywne wgłębienie w miejscu, w którym się zatrzymała. - I co pani czuje?

@Iris Fel
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 1931
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 71.860
Medals:

Re: [LUNA] Ośrodek szkoleniowy I.L.R.C.

28 lis 2023, o 16:17

To tylko piłka. Niepozorna, stara i sfatygowana. Ciekawiło ją, czy Ashrod, przyglądając się metalowej kulce, także wracał do wspomnień, gdy sam zaczynał, ucząc się korzystać z biotyki i współpracować z własnym ciałem. Nie zapytała jednak o to na głos, wciąż zerkając na piłkę z ukosa, nieco podejrzliwie, jakby oczyma wyobraźni już widziała, jak wyrastają jej zęby i zaczynają kąsać.
Jedna, mała piłka. Dla wyćwiczonego biotyka kaprys. Ledwo pstryknięcie palcami.
- Nie. Nie było na moich salach treningowych szklanych przedmiotów. Słyszałam jednak, że byli tacy nauczyciele, którzy lubili dyscyplinować przy pomocy szklanek, bądź tych kul, które kiedy się potrząsa, zaczyna padać śnieg... Rozpraszasz mnie - wtrąciła niespodziewanie, a jej usta rozciągnęły się w niewymuszony uśmiech.
Obawiała się rzeczy irracjonalnych. Że za jednym, płynnym ruchem, wywoła serie niefortunnych zdarzeń. Strach powstrzymywał ją przed używaniem biotyki, dyscyplinował do trzymania jej na wodzy, zepchniętej w kąt najdalszych czeluści umysłu. Otumanionej tabletkami, które zażywała dwa razy dziennie jeszcze w trakcie pobytu w Huercie. Pierwsza myśl, która pojawiła się w jej głowie, jak tylko otworzyła zaciśniętą w pięść dłoń i zachłysnęła się powietrzem brzmiała niepotrzebnie. Na wyrost, przeszacowane.
Prawdziwe przerażenie nadeszło z kolejnym uderzeniem serca. Gdy tylko zdała sobie sprawę, ze jej biotyka nie prezentuje już więcej znajomej formy oraz rozmiaru. Stanęła w oko w oko z bestią, czymś niepojętym i nieokiełznanym, najczystszą postacią żywiołu, który swobodniej przepływał przez jej ciało i gdy szarpnęła ręką, z nieproporcjonalną siłą do zamierzonego efektu, wbił piłkę w sufit. Aż stęknął strop.
Z szeroko otwartymi oczyma spojrzała na efekt podniesienia dwu kilogramowego przedmiotu. Dopiero głos Ashforda, w pierwszych słowach dochodzący do niej jak pod wodą, otrzeźwił ją na tyle, że zdołała szarpnąć dłoń i wyrwać ją z ostrych kieł bestii. Rozwiała się dookoła niej biotyka, która otuliła ją swoimi już nie delikatnymi płomieniami, a mackami. Zamrugała oczyma, odruchowo łapiąc się za rękę i sprawdzając, czy na skórze nie pozostały ślady po zębach, z którymi wydawało się jej, że w pewnym momencie musiała się siłować, aby nie cisnąć piłki głębiej. Prosto na drugą stronę.
Spojrzała na Jamesa, na znowu leżącą u jej stóp, niepozorną piłkę. Prychnęła.
- Dobrze, że nie zrobiłam tego na Cytadeli, czy gdziekolwiek indziej - powtórzyła za nim, wymownie wskazując gestem na dziurę w suficie. Efekty podniesienia krzesła na statku kosmicznym mogły być opłakane.
- Dziwnie. Jakbym sięgała do mocy, która nie jest moja i naginała ją do rzeczy, których wcale nie ma ochoty robić. Za które trzeba płacić. To jest... znajome i obce jednocześnie. Robię to, co przecież umiem i potrafię, ale efekty są inne. Mam wrażenie, że to nie jest już biotyka, tylko... coś więcej. Coś nieokiełznanego, nieopisanego. Szalejącego i nieprzewidywalnego. Nie szukam energii wewnątrz siebie, a we wszystkim co jest dookoła. Przepływa przeze mnie bez kontroli, nie umiem jej powiedzieć dość - przelanie myśli i odczuć dla kogoś, kto operuje słowem, nie powinno być trudne. A jednak Fel zmuszona została do wyartykułowania doświadczeń, których dotąd nie znała. Z którymi stykała się po raz pierwszy. Miała nadzieję, że jej nacechowane emocjonalnie opisy, dla kogoś, kto sam był furią, nie brzmią aż tak abstrakcyjnie, obserwowała reakcje Ashforda, nie tyle przyglądała mu się, co jawnie i intensywnie wbijała wzrok a jego mięśnie mimiczne, zastanawiając się, czy będzie z nią szczery.
Nawet, jeżeli oszalała, wolała usłyszeć to od niego tu i teraz.

@Mistrz Gry
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 11764
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [LUNA] Ośrodek szkoleniowy I.L.R.C.

29 lis 2023, o 14:30

Dziura w stropie była głęboka a sufit znajdował się tak wysoko, że trudno było ocenić, jak głęboko wbiła się piłka. Tylko utrzymana hermetyka sali treningowej wskazała im, że pocisk nie przebił powierzchni na wylot. Pomieszczenie, które zaadaptowano do treningów musiało być dodatkowo wzmocnione względem nieprzyjaznych warunków panujących na Księżycu, lub zwyczajnie Ilerc był tak stary, że zbudowano go z grubych, twardych materiałów - niekoniecznie efektywnych cenowo w kosmosie.
Ashford nie wydawał się być przerażony obrażeniami, których doznał sufit, co również było dobrym wskaźnikiem tego, że nic wielkiego się nie stało. Z uwagą słuchał jej odpowiedzi, a ona mogła z łatwością dostrzec w jego spojrzeniu skupienie. Skinął głową, jakby wyrażając zadowolenie - jakby spodziewał się tego, co usłyszy, lub odpowiedziała poprawnie, choć na takie pytanie nie było poprawnej odpowiedzi.
- Moje pierwsze wrażenia były podobne - uśmiechnął się lekko, zerkając na leżącą na ziemi piłeczkę. - Żaden biotyk nie jest przyzwyczajony do takiego wzrostu mocy. Po osiągnięciu pełnego pułapu w rozwoju, znamy dobrze swoje ograniczenia i możliwości. Tymczasem te ograniczenia znikają, a możliwości stają się... inne. Na logikę, kilka węzłów pierwiastka zero więcej sprawi, że będziemy nieco silniejsi, wytrwalsi - nic więcej.
Zatrzymał się, choć dostrzegła, że coś więcej czaiło się w tym zdaniu - jego zdanie, które musiało być odmienne z logiką.
- Ludzkie ciało nie jest przyzwyczajone do takiej mocy. Dlatego musimy zaczynać od samych podstaw. Od początku - westchnął, sięgając w jakieś miejsce wspomnieniami. - Moja koleżanka połamała sobie ręce, gdy biotyka dała jej więcej siły, niż mogły znieść jej kości. Sam byłem niewiele lepszy. A to było w dzieciństwie.
Obrzucił ją badawczym spojrzeniem.
- Nie spotkałem się jeszcze z kimś, kto stałby się taki jak my w dorosłości - dodał. - Może czuć się pani unikatowa.
Uśmiechnął się pod nosem, wyciągając dłoń zza swoich pleców. Błękitny kosmyk biotyki pomknął wzdłuż jego przedramienia aż do palców, wystrzeliwując w stronę ciężkiej piłki. Był inny, niż te, które widziała zwykle. Jakby pod niebieskością chowały się drobne, czarne iskierki, skwierczące w powietrzu, które tak dobrze wyczuwała mimo stania w pewnym oddaleniu.
Odłożył piłkę na swoje miejsce, pomiędzy nimi i zerknął na nią pytająco.
- Jeszcze raz.

@Iris Fel
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 1931
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 71.860
Medals:

Re: [LUNA] Ośrodek szkoleniowy I.L.R.C.

29 lis 2023, o 14:47

Odetchnęła. Reakcja mężczyzny, spokojna i wyważona, była dla Fel niejakim ukojeniem, a także gwarantem, że nic nie wymknęło się spod kontroli. Że wcale nie musi być to tak beznadziejne, jak się jej wydawało, gdy oceniała szkody i szacowała z jakąś siłą musiała uderzyć, choć była przekonana - i dałaby sobie za to rękę uciąć - że tak naprawdę wykonała niedbały gest dłonią. Podobną do tego, który strzepywała okruchy z datapadu, bądź pyłki ze swoim ramion.
Odwróciła się ku mężczyźnie, słuchając uważnie jego słów. Miał doświadczenie, żył w ciele furii już tyle lat, iż musiał mówić prawdę. Niekoniecznie ubraną w najładniejsze i najłatwiejsze dla odbiory słowa.
- Tak jest naprawdę? - zapytała, odszukawszy jego oczy i zatrzymując spojrzenie Jamesa na sobie.
- To faktyczny wzrost siły i wytrzymałości, czy tylko obłuda, coś, w co mamy wierzyć, aby chcieć więcej, a tak naprawdę doprowadzimy swój organizm na skraj, na którym nie wytrzyma długo nie ważne ile treningów będzie za Tobą? - potrzebowała granic. Jakiś szablonów, które rozrysuje w myślach, gdy znów stanie oko w oko z bestią. Nie umiała - na ten moment - zdecydować jak do niej podejść. Brać pod włos, próbować się dogadać i oswoić. Już samo brzmienie tego stwierdzenia w jej myślach brzmiało tak irracjonalnie, że Fel nie podzieliła się nim z Ashfordem.
Powiedzenie, że w każdym drzemie bestia, w kontekście biotyków furii nabierało dla niej nowego, nieznanego dotąd znaczenia.
- Ile miałeś lat, kiedy zacząłeś treningi z furiami? - odrzuciła gładko konwenanse, robiąc ten przysłowiowy krok w stronę Ashforda.
Uniosła brew, najwyraźniej ważąc jego słowa. Zanim cokolwiek powiedziała, potrząsnęła głową, dusząc chichot.
- Potraktuje to jak komplement, mimo wszystko - podkreśliła, chcąc, aby jedno było jasne i klarowne - nie prosiła się o to. Nie chciała większej mowy, zdolności furii, gdyby tylko wybór był po jej stronie, pozostawiłaby sprawy po staremu. Z każdym ograniczeniem i niedoskonałością. Daleka była od zachłyśnięcia się możliwościami, o których wspomniał Ashford.
Poczucie, że jakąś część w niej nie jest nią dawała się jej szczególnie we znaki, gdy ponownie jej spojrzenie skupiło się na piłce.
Kątem oka widziała, jak James swoją wytresowaną biotyką popycha kulę ponownie na pozycje. Czerń wśród błekitu kuła ją w oczy, zagryzła jednak zęby i policzki. Tym razem kulka się podniesie. Na wysokość jej oczu. Posłusznie i karnie. Przekonywanie samej siebie, iż da radę i to zrobi, nie wydawało się takie skomplikowane oraz niemożliwe.
Powiedzenie bestii siad, bądź waruj jakkolwiek by nie zabrzmiało w świadomości również, w tej konkretnej sekundzie, wydawało się Fel wykonalne. Stał za nią upór i niezachwiana pewność siebie.
Lubiła także swoje ręce. Nie chciała zniekształcać dłoni, wyginać kości. Kto za nią będzie parzył kawę?

@Mistrz Gry
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Wróć do „Ziemia”