Dystrykt będący równocześnie dzielnicą handlową Omegi. Ten nadzwyczaj rozwinięty obszar stacji jest pełnym sklepów i siedzib najróżniejszych korporacji rajem dla osób kręcących swój biznes na tych terenach (oczywiście rzadko kiedy legalny, ale na to nikt tu nie zwraca przecież uwagi).

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 11764
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Slumsy

17 paź 2023, o 04:56

Wyświetl wiadomość pozafabularną Szturm postępował. Niekoniecznie zgodnie z planem - choć pierwotnie ekipy MacBetha zdobywały nielada sukcesy, tak potem Ciernie szybko się ogarnęły - a może wpuściły ich głębiej na swój teren właśnie po to, by teraz tak brutalnie im to odebrać, zgodnie z podstawowymi zasadami taktyki - nawet nie gangsterskiej, a po prostu bitewnej.
Trup ścielił się gęsto - to jest, nikt nie strzelał konkretnie by zabić, a by wyeliminować, ale gdy ktoś lądował na ziemi, to wszystko zależało już tylko od jego farta. Ludzie Krogula dobijali dopiero, gdy ktoś sprawiał dalsze zagrożenie lub jasno się poruszył. Co prawda Szpony miały jasne rozkazy i potrafiły w razie czego odciągnąć swojego rannego, ale w takiej sytuacji, w jakiej znalazły się oba składy, ciężko było o ratowanie żyć przez jakichś medyków polowych. Zwłaszcza, że o taką funkcję było tu ciężko. Krogul mógł jednak ocalić jednego czy dwóch swoich i przeciągnąć ich gdzieś za osłonę.
Ciężarówka zbierała swoje żniwo - strzelający z niej wrogowie kontynuowali bolesny ostrzał, nawet, kiedy jedna z kuloodpornych szyb padła, a gość siedzący obok kierowcy poległ. Amunicja zapalająca nie mogła jeszcze rozsadzić pojazdu, choć ten wyglądał z każdą sekundą coraz mizerniej.
Do tego chaosu dodawały też wieżyczki, które zbijały tarcze najbardziej wysuniętych "żołnierzy" prawie tak szybko, jak ci wracali z zaplanowanej przez Krogula rotacji. Ostrzał był bardzo intensywny, a próby trafienia ich pojedynczymi jednostkami Rzezi czy kilkoma strzałami póki co nic nie dawały.
Do czasu. W pewnym momencie ze środka wybiegła dwójka ludzi Krogula - Marco i Lorkan, człowiek i Turianin. W chaotycznym biegu jeden z nich wgrał coś omnikluczem do pierwszej, gdy Turianin po prostu wsadził granat w lufę drugiej i odrzucił mobilną wieżyczkę w stronę kilku Cierni.
Ich brawura, głupota czy może po prostu skorzystanie z okazji przysłużyło się bitwie, lecz zapłacili za to praktycznie od razu, gdy tarcze Marco zostały natychmiastowo spalone, a Lorkan został potraktowany jakimś prawie-że-losowym strzałem ze snajperki. Nie mieli zbyt dużego farta, obaj skończyli na ziemi - Turianin chyba przeżył, lecz z tego pierwszego nie było co zbierać.
Bez wieżyczek wszystko szło jednak nieco sprawniej. Brama została zdobyta, a Ciernie, choć jeszcze trzymały kilka punktów, traciły przewagę.
Ale wtedy zrozumieli o co chodzi. Gdy ludzie Krogula nacierali na wejście do fabryki, z drugiej strony wyjechały kolejne dwie ciężarówki. Lecz nie po to, by wspierać walki - tylko by się od nich wydostać. Co prawda, nie przejechały nikogo, ale było o to blisko.

Gdy na zewnątrz trwały walki, Crassus i Vasia przekradali się między wrogami niczym dwa już nieco ze sobą zgrane cienie. Czasem się ze sobą zgadzali, mieli podobne metody skradania, a jej hakerskie zdolności uzupełniały jego czujne oko. Nie byli jakimś urodzonym duetem, ale na szczęście w tej najemniczej współpracy udało się im zgrać na tyle, by nie sprawiać sobie problemów. Dosyć szybko weszli na rampę, a po niej skierowali się za "śladami" Brixa. To jest, widzieli go - szedł w kierunku biura kierownictwa. Co prawda w pewnym momencie zniknął im z widoku, lecz wiedzieli, gdzie idą.
Stanąwszy przed wejściem i upewniwszy się, że mogą się ujawnić, zrobili to. Sprawdzili bronie...i weszli.
Hardak Brix czekał na nich za swoim biurkiem. Co prawda, miał nabitą strzelbę, ale nie wydawał się być zestresowanym. Fakt - wyglądał jak Krogul. Też czerwona twarz, też ciemne łuski, ale o wiele więcej blizn. Ogólnie wyglądał na o wiele bardziej wiekowego Kroganina, a już na pewno w porównaniu do tego prawdziwego.
- Nareszcie. Widzę, że bez głównego zainteresowanego...niedobrze. - powiedział, gdy usłyszeli...piknięcie.
Do ścian były przyczepione ładunki wybuchowe.
- Każcie mu przestać bawić się w żołnierzyki i tu przyjść. Porozmawiamy. Nie wiem, czy jak Kroganin z Kroganinem, ale jak samiec z samcem. - powiedział, przejeżdżając dłonią po urządzeniu, które leżało na biurku - po detonatorze. - On usadzi swoich, ja usadzę swoich. Moi i tak już się ewakuują, nie ma co... się pierdolić.
Kto wie, czy nie miał więcej ładunków. Nie tylko tutaj. Lepiej było jednak nie ryzykować.
- Czyń honory, Curio - "a ja wymyślę, jak go zajebać". Tego nie usłyszał, ale jakoś już to wiedział. Vasia była organizmem jednozadaniowym, skupionym tylko na jednym celu. Choć czasem nieco się zgrywała, gadała za dużo, czy bywała niezręczna, miała w sobie coś ze stereotypowego żołnierza. Albo androida. Jej wzrok panicznie analizował pomieszczenie. Nie chciała wybuchnąć tu razem z Brixem, ale nie chciała też odejść stąd bez swoich pieniędzy. Oczywiście, gdyby Curio czuł się samobójczo, mógłby od razu zaatakować. Może udałoby im się jakoś to przeżyć, albo coś tu ugrać.
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Crassus Curio
Awatar użytkownika
Posty: 223
Rejestracja: 1 cze 2021, o 12:28
Miano: Crassus Curio
Wiek: 36
Klasa: Szpieg
Rasa: Turianin
Zawód: Najemnik. Ale taki legendarny!
Lokalizacja: Gdzieś w kosmosie
Kredyty: 52.650
Medals:

Re: Slumsy

21 paź 2023, o 12:58

W oddali rozbrzmiewała walka, kanonady strzelb i wybuchy granatów. Zupełnie jak w wojsku. Pomyślał sobie Curio gdy sam przenikał między cieniami, podążając krokiem ich głównego celu. W trakcie służby bywało podobnie, jego oddział realizował zadania specjalne i jeśli z góry nie był to zaplanowany szturm, to moment w którym zaczynali strzelać oznaczał, że coś poszło nie tak. Tutaj zaś? Wszystko szło gładko. Prawie.
Towarzysząca mu asari nieco zaimponowała Crassusowi swoimi umiejętnościami skradania. Może nie była równa standardom oddziałów specjalnych Hierarchii, jednak znała podstawy i wiedziała, gdzie się trzymać. A i dodatkowe wsparcie w postaci jej umiejętności hakerskich działał tylko na ich korzyść. Sam turianin coś tam umiał w tym temacie ale tak jak on był specjalistą w wypatrywaniu i strzelaniu, tak łamanie zabezpieczeń elektronicznych pozostawił specjalistce. Oczywiście nie chwalił Vasii, jeszcze nie. Wolałby była skupiona na zadaniu.
Podeszli pod drzwi biura, a Curio momentalnie zajął pozycję za lewą framugą. Szybko sprawdzić broń, chcąc być pewnym, że jest gotowa do strzału i dał znak asari. Gotów.
Drzwi rozsunęły się i dwójka wpadła do środka niczym zawodowi operatorzy. Curio momentalnie oddalił się od wejścia i samej asari, trzymając cel na Kroganinie i zajmując pozycje w jednym rogu. Coś mu jednak nie grało.
Samej strzelby się nie bał, oboje mieli tarcze i jednocześnie przewagę ogniową nad Brixem. Albo też mówiąc po turiańsku - mogli go rozjebać szybciej. Brix musiał być tego świadom i wkrótce wyszło na jaw, co zaplanował.
Curio obrócił się przez ramię, zerkając w kierunku z którego usłyszał dźwięk uzbrojonego ładunku wybuchowego. Niedobrze.
- Oj. - skomentował krótką i spojrzał na Vasię. A potem na Brixa. - Ej. On w sumie rzeczywiście wygląda jak MacBeth, nie? Tylko taki jakby… Brzydszy? - zauważył Crassus. Nieco opuścił broń, skonfrontowany z takim a nie innym wyborem.
- Okej, nie wiem jak ma wyglądać samcza rozmowa ale wolałbym na to nie patrzeć. - odchrząknął. - Wyluzuj dupę, Brix. Chcesz se pogadać z MacBethem? Załatwione.
Najemnik wsunął swój karabin pod pachę, skoro i tak mieli konsensus, że nie będą się teraz strzelać. Jeszcze nie. Mając obie dłonie wolne uruchomił omni-klucz na swoim ramieniu i odpalił komunikator, łącząc się bezpośrednio z Krogulem.
- Ej, mordo? Bo mamy tutaj tego twojego dopplegangera. Chłop mówi, że bardzo by chciał z tobą porozmawiać. Ej, Brix. A będzie miał tu wolne wejście? Trochę byłaby lipa jakby Krogula zabili po drodze. - zapytał, wskazując na dość istotny aspekt. W między czasie kciukiem wklikał wiadomość tekstową do MacBetha:
Otoczeni ładunkami. Uwaga. Przyda się pomoc.
VӨICΣ | ƬΉΣMΣ | FΣVΣR ObrazekObrazek Wyświetl wiadomość pozafabularną
Krogul MacBeth
Awatar użytkownika
Posty: 137
Rejestracja: 13 lut 2022, o 03:39
Miano: Krogul MacBeth
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Krogan
Zawód: Gangster
Postać główna: Fulvinia Adratus
Lokalizacja: Omega
Kredyty: 36.405
Medals:

Re: Slumsy

26 paź 2023, o 12:20

Skurwiele byli twardsi, niż zakładał... ale to dobrze. Gdyby Szpony przejechały się po nich całkiem jak po maśle, jego ludzie mogli by się w przyszłości poczuć zbyt pewnie, a tak - będą wiedzieli, że nie na darmo napierdala im, że mają trenować formacje i dyscyplinę na akcjach. Oczywiście szkoda było tych, którzy padli - ale padli w najlepszy z możliwych sposobów, w ogniu walki. Lepsze to, niż żeby miała ich złożyć starość, albo co gorsza choroba jakaś, co zresztą często szło w parze. Zacząłby się nieco niepokoić, gdyby nie fakt, że trochę nie miał czasu, na bieżąco powarkując kolejne rozkazy i samemu ostrzeliwując Ciernie. Widział jednak, że wieżyczki mocno im przeszkadzają i już rozważał wycofanie się nieco, kiedy Marco i Lorkan w absolutnie zajebistej, brawurowej akcji zdołali wyeliminować te ostatnie z równania, przyłacając to jednak śmiercią i ciężkimi obrażeniami.

Dla Marco nie było ratunku, ale nie miał zamiaru pozwolić Lorkanowi po czymś takim zdechnąć.

- Grupa pierwsza, druga i trzecia - rozjebać wreszcie tę ciężarówkę jedną, a potem spróbujcie jedną z pozostałych unieruchomić! Grupa czwarta - ogień osłonowy, ściągnę tutaj Lorkana i jego stalowe jaja! - krzyknął, po czym szybko przeszedł do realizacji planu. Ciężarówki ostatecznie nie były jego priorytetem - nawet, jeśli Ciernie zabrały tam jakiś towar, to ostatecznie liczyła się dla niego głowa Brixa oraz ewentualne przejęcie placówki. Potem będzie w stanie sam ogarnąć dostawy i przewóz towaru.

Kiedy pingnęła wiadomość od Crassusa, zerknął pobieżnie na nią, zapewne bardziej zajęty odciąganiem Lorkana w bezpieczne miejsce.

- No to niech wyjdzie tu do nas i pogadamy! Zapraszam kurwa, będzie publika, będzie ciekawiej. Chyba, że woli się kitrać za swoimi przydupasami jak jakiś cwel z Przymierza, co ostatni raz bitwę oglądał na filmie dziesięć lat temu. - warknął przez komunikator, na tyle głośno, żeby go usłyszały Ciernie. Zawsze to miało szansę pozbawić ich nieco pewności siebie i wiary w szefa. Bo co, chronili jego tyłek, podczas gdy on sam wlazł w środek strzelaniny, żeby wyciągnąć swojego typa. Powinno im to dać do myślenia.
ObrazekObrazek Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 11764
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Slumsy

9 lis 2023, o 05:41

Fakt faktem, Krogul postąpił jak dość dobry szef, przyjmując praktycznie kule za Lorkana - który już zresztą swoje przyjął. Pociski odbijały mu się od tarcz, lecz o dziwo, nie padł ofiarą zbyt dużego ognia. Wyjaśnienie było bardzo proste. Chcieli go żywego. Nie trzeba było być geniuszem kwantowym, by to zrozumieć. Ostrzał był mniejszy, taki wręcz tokenowy, czy też na pokaz. Co prawda Ciernie nie byli mistrzami fachu bojowego, ale pokazali już, że jak chcieli skutecznie zajebać, to umieli. A Krogula...nie chcieli.

Złapał Turianina za fraki i własnoręcznie odciągnął go w kierunku pobliskiej skrzyni. Znalazł się pod ostrzałem, ale jego ludzie szybko przyszli mu z pomocą, gdy jeden z jego żołnierzy szybko podbiegł do konającego z mediżelem. Lorkan próbował co prawda powiedzieć coś jeszcze do Krogula, ale wymamrotał tylko "to było niezłe" i padł nieprzytomny. I wtedy Krogul dostał wiadomość.

Tymczasem, w "biurze" Brixa, odbywał się prawdziwy standoff. Co prawda, bronie zostały odłożone lub przynajmniej opuszczone, bo prawdziwym zagrożeniem stał się detonator, ale napięcie było dość spore.
- O to się nie martw, Najemniku - powiedział to trochę tak, jakby był to jakiś wielki tytuł. "Doktor Habilitowany Szanowany Najemnik". W prawdzie jednak, taka była rola Crassusa w tym konflikcie. Nic personalnego, tylko pieniądze. - Moi ludzie są porządni. Jak tylko on każe swoim się sunąć, to moi się odwzajemnią i porozmawiamy. To i tak jest między nami, a nie gangami - w jego głosie wybrzmiewała pewna "stara" mądrość i spokój, jakby przeprowadził już ten manewr - jeśli nie na żywo, to w swojej głowie na pewno. Wielokrotnie. - Zaoferowałbym wam jakąś herbatę, dextro bądź nie, ale nie daliście mi za dużo czasu na przygotowania. - prowadził się trochę jak Cytadelski, profesjonalny gangster, aniżeli jakiś podrzędny typ z Omegi. Był też za stary na bycie stąd. Większość Krogan w tym wieku albo była Patriarchą na "usługach" Arii, albo była już dawno w grobie lub jakimś dużym gangu.
- Porządni? Jak Lazar? - spytała prowokacyjnie Vasia. Oj, nie była przyzwyczajona do sytuacji, w których nie miała wszystkich kart i nie mogła po prostu się bić. - Zresztą, nie wiem po co się produkujesz, wątpię, byś zdradził nam coś, co pozwoli ci przeżyć. - Asari była, mimo wszystko, jednomyślna. I profesjonalna. Zachowywała się tak, jakby miała coś przeciwko Brixowi, ale ten zdawał się w ogóle nie czuć wobec niej nic.
- Lazar i jego ludzie to pozostałość po starych Cierniach. Był słaby, zrobiliście mi przysługę. Poza tym, kim ty w ogóle jesteś? Turianina chociaż znam, ciebie za to.. - pokiwał głową. - Chodzi tu o MacBetha. Gdzie on jest?

MacBeth właśnie teraz odpowiedział, robiąc to zresztą głosowo, tak, by jego ludzie słyszeli. Jego okrzyk wywołał salwę bojowego brawado wśród jego ludzi, ale zdawał się nie mieć wpływu na Ciernie. Może faktycznie byli "porzadni", tak, jak to Brix określił. Jego brawura w ratowaniu swoich i to, że był z nimi na polu walki na pewno jednak odbije się pozytywnym echem na to, jak będzie to potem wyglądało w gangu. Teraz jednak? Wydawało się, że to Brix trzymał karty.
- Powiedz mu, że albo się tu ruszy, albo nas wysadzę, i chuja będzie miał z wyjaśnień i zemsty. - Brix chyba nie żartował. Albo miał jakiegoś asa w rękawie, który pozwalał mu rzucać takimi groźbami, albo faktycznie był w stanie wysadzić tę rafinerię.
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Crassus Curio
Awatar użytkownika
Posty: 223
Rejestracja: 1 cze 2021, o 12:28
Miano: Crassus Curio
Wiek: 36
Klasa: Szpieg
Rasa: Turianin
Zawód: Najemnik. Ale taki legendarny!
Lokalizacja: Gdzieś w kosmosie
Kredyty: 52.650
Medals:

Re: Slumsy

10 lis 2023, o 14:57

Curio nie był wielkim fanem sytuacji jak ta, zazwyczaj nie było to najprzyjemniejsze uczucie być wziętym jako zakładnika. Co prawda nie w najbardziej tradycyjny sposób, bowiem wybuchem zagrożony był sam porywacz, jednak w jego przypadku nie było chyba lepszego wyjścia.
Natomiast sam Turianin nie mógł odmówić Brixowi stylówy ale i zdrowego, chłodnego podejścia do rzeczy. Nie każdy miał jaja na tyle duże, by grozić wysadzeniem się w powietrze razem z tobą. Ewidentnie też nie był za specjalnie cięty na Crassusa, widząc w nim nic więcej jak najemnika, który przyszedł zrobić swoją robotę. I miał rację. Curio nie miał żadnych, nawet najmniejszych prywatnych wycieczek do Brixa. To był zwykły biznes, nic więcej, biznes jakich od groma na Omedze.
Dlatego też jak już był pewny, że dobrze wyczuł swoiste wyluzowanie kroganina, sam odpłacił się tym samym. Oparłą się wygodnie o ściane, przesuwając karabin na dół aby posłużył mu bardziej jako podpórka i laska niż broń.
- No jak tak mówisz. - pokiwał głową gospodarzowi i przekazał MacBethowi, że ten oferuje mu czyste przejście. Słysząc jednak słowa o herbatce… - Eee no, nie pierdol Brix, że taki schab jak ty nie ma tu jakieś buteleczki whisky czy czegoś takiego. Kolki bym się napił może, takie dekstro. - zagaił na luźno, oczekując na odpowiedź Krogula.
Żółte oczy Curio zmieniły cel na Vasię gdy asari odpyskowała Brixowi. Rozumiał ją trochę ale tego typu zachowanie nie przysparzało im szans na przeżycie. Podstawy psychologii i takie tam, coś mu tłumaczyli w wojsku. Pokręcił nieco głową z dezaprobatą ale nie odezwał się bo i po co. Nie jest w końcu niańką.
Musiał jednak przyznać, że bycie rozpoznanym przez Brixa trochę połechtało ego Crassusa. I to dokładnie w miejscu, gdzie lubił.
- MacBeth? A, tak. Racja, zapomniałbym. - odchrząknął na swoją małą bajerę. Oczywiście doskonale zdawał sobie sprawę po co tutaj byli. Podniósł więc ramię z omnikluczem aby posłusznie przekazać słowa Brixa. - Krogul? No chłop się nie chce ruszyć, nawet na milimetr. A mówi, że chce tylko pogadać i wyjaśnić sobie. Może warto? Zawsze zdążysz mu jeszcze zrobić samczą rozmowę czy coś. - zagadał do komunikatora i uniósł kciuk w górę, szczerząc się niewinnie do Brixa.
To wszystko było częścią szopki, oczywiście. Respekt wobec Brixa był szczery ale nie oznaczało to, że Curio jakkolwiek by się zawahał przed ostatecznym rozwiązaniem. W końcu sukinsyn groził im wysadzeniem.
VӨICΣ | ƬΉΣMΣ | FΣVΣR ObrazekObrazek Wyświetl wiadomość pozafabularną
Krogul MacBeth
Awatar użytkownika
Posty: 137
Rejestracja: 13 lut 2022, o 03:39
Miano: Krogul MacBeth
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Krogan
Zawód: Gangster
Postać główna: Fulvinia Adratus
Lokalizacja: Omega
Kredyty: 36.405
Medals:

Re: Slumsy

19 lis 2023, o 13:07

Krogul splunął z pogardą w stronę Cierni, które ewidentnie nie traktowały go jako poważnego zagrożenia. Czy też traktowały, ale mimo to, nie próbowali tak naprawdę zajebać. Nie o takich przeciwników nic nie robił. W każdym razie, udało mu się dzięki temu odciągnąć Lorkana i upewnić, że dostanie szybk porcję medi-żeli, w razie czego zgarniętych z jego własnego zapasu. Potem odczytał wiadomość, po czym kurwił pod nosem.

- Ja pierdolę, no nienawidzę takich kutasiarzy. - warknął, po czym szybko odpowiedział.

- Powiedz chujkowi, że odwołam swoich, ale spotykamy się kurwa tutaj w bramie, przy wszystkich. Możemy się nawet pojedynkować, nie ma kurwa problemu. Ale nie będzie mi gnój wyjeżdżać z szantażem tego typu, bo kurwa nie mam za chuja pewności, że jak się tam nawet zjawię, to wtedy po prostu nie wysadzi całej naszej trójki. Więc niech ruszy kurwa dupę tutaj, bo zaraz wystrzelam mu tych patałachów jednego po drugim. Ze swojej strony ja mogę zagwarantować, że dopóki się nie rozmówimy, to nie rozpierdolę go sam, ani nie każę swoim ludziom do niego strzelać gdzieś zza winkla. - stwierdził wyraźnie, chociaż oczywiście nie mógł w takiej sytuacji ręczyć za Crassusa i Vasię - oni nie byli w jego organizacji. Nie mógł im rozkazywać tak naprawdę. Ciekawe, czy Brix przyuważy.
ObrazekObrazek Wyświetl wiadomość pozafabularną

Wróć do „Dystrykt Tuhi”