Dzielnica mieszkaniowa położona na niższych poziomach stacji, do której w łatwy sposób można dostać się przy pomocy promu. Słynie z tego, że na jej terenie umieszczona jest Klinika Omegi. Dzielnica ta objęta jest strefą kwarantanny z powodu nieznanej plagi, która dziesiątkuje populację.
Jedynym sposobem na dostanie się do dystryktu Gozu jest przejście przez dystrykt Doru lub Kima.
Kolejne trupy nie budziły wiele emocji w najemniku. Pamiętał pierwszego trupa jakiego zobaczył. Był wtedy dzieciakiem na ulicach Toronto. Ziemskie miasta z wierzchu jasne i nowoczesne, na poziomie ulicy takie same od setek lat. Z kumplami szwendał się po mieście i właśnie wchodzili w ciemny zaułek, by ukradkiem zapalić i wypić jakieś piwo. Zobaczyli szybko odchodzącą, zakapturzoną postać, a potem faceta w garniturze leżącego w śmieciach, z krwawą dziurą w marynarce. Kumple Carlosa natychmiast zwiali, nie chcąc mieć nic wspólnego z tym co tu się stało. Młody Brown został, stojąc przez chwilę jak zahipnotyzowany, kiedy facet w śmieciach się poruszył i jęknął. Carlos więc szybko zadzwonił po karetkę i został przy umierającym facecie usiłując drżącymi dłońmi zatkać krwawiącą ranę, ale nie mając praktycznie bladego pojęcia co robi. Na miejscu policja była pierwsza i to właśnie oni stwierdzili, że koleś w śmieciach umarł. Carlosa zabrali ze sobą na posterunek, kiedy sanitariusze zabrali denata. Pochwalili małego za obywatelskie zachowanie, ale też przemaglowali dokładnie, pytając o wszystko i wszystko powiedział, nie mając pojęcia czemu miał by kłamać. Kiedy go wreszcie oddali pod opiekę jego opiekunów z sierocińca, street cred u dzieciaków z jednej strony się zjebał, ale z drugiej podskoczył. Kumple jakoś rzadziej z nim gadali przez długi czas, traktując go jak kapusia.
Drugiego trupa widział dopiero lata później jako żołnierz, kiedy przeniesiono ich na Shanxi tuż po wojnie z Turianami. Wtedy się porzygał ku uciesze starszych żołnierzy. - Jasne. Ale jak jebnie samo to nie dam rady przykleić ci ręki. - Odpowiedział turiance idąc za nią, ale stając w bezpiecznej odległości. Wybuch miny albo będzie stłumiony przez turiańskie ciało, albo zamieni ją w chmurę szrapneli, od których głupio by było oberwać. - Jak coś jebnie to mogę cię dobić jak będziesz chciała. Hehehe... - Zarechotał ponuro, obserwując pracę Thescii. Chyba zacznie nazywać ją Thes, będzie łatwiej i szybciej.
Pochłaniacze do broni +2, Szansa na strzał krytyczny: +10%, Obrażenia krytyczne: +5%, Bonus do pancerza: +300
Kiru nie widziała potrzeby w wydrapywaniu swoich inicjałów na ścianie. Po co miała to robić skoro mogła opowiedzieć swoją historię po powrocie, a jeśli umrze fakt że tu kiedykolwiek była nie będzie miał żadnego znaczenia?
Informacja, że turianin zginął od kul nie była zaskakująca, pozostawało tylko pytanie czy ktoś go zabił czy nadział się na sprytnie ukrytą pułapkę ze strzelby zainstalowaną gdzieś przy wejściu.
Z każdym krokiem jaki robili do wnętrza Rozpadliny sytuacja stawała się coraz ciekawsza. Nie uszli nawet kilkudziesięciu metrów gdy natrafili na kolejne zwłoki, tym razem nieco większej grupy. Trudno było określić czy denaci byli częścią jednej ekspedycji czy też członkami konkurencyjnych zespołów, które wdały się w gorącą dyskusję w tym korytarzu. Ciekawe było też dlaczego zaminowali korytarz przy samym wejściu. Chcieli pozbyć się konkurencji czy może obawiali się, że coś może zacząć ich gonić? Odpowiedzi na te pytania zapewne leżały gdzieś głębiej. - Może da się ją dezaktywować tak byśmy mogli ją zabrać i w razie potrzeby ponownie uzbroić? Dodatkowy sprzęt zawsze się przyda. - stwierdziła. Nie otrzymali zbyt dużo ładunków wybuchowych więc dodatkowa mina mogłaby być miłym prezentem powitalnym od Rozpadliny.
Tarcze; 1001, koszt odnowienia 10 PA
Omni: Bonus do tarcz 15%, premia tech 20%
Pancerz: 800
+5% od obrażeń od mocy
szansa na powalenie zmniejszona o 5%
+10% do obrażeń przeciwko pancerzom
+10% do obrażeń od broni
+5% do celności broni
Lokalizacja miny była uporczywa, ale Thescii udało się podejść na tyle blisko, by połączyć się bezpośrednio z urządzeniem z pomocą swojego omni-klucza. Stojąca obok asari przyglądała jej się z daleka i dopiero gdy Brown zaoferował im łaskę dobicia w wyniku eksplozji, skrzywiła się, odsuwając mocno do tyłu i zostawiając Diro samą na placu boju.
- O, dobry pomysł! - sapnęła do Kiru jej siostra, pochylając się nad zwłokami kobiety należącej do Błękitnych Słońc i przeszukując jej kieszenie. - Zabierz tę minę jak skończysz, T!
Z początku wydawałoby się, że łatwiej powiedzieć, trudniej zrobić, lecz gdy Diro sięgnęła do bebechów urządzenia, okazało się identyczne do tych, z których czasem korzystała. Mechanizm miny poddał się bez żadnych oporów i wszyscy odkryli na swoich omni-kluczach, że zagrożenie zostało wyeliminowane gdy Diro je wyłączyła. Minę przyklejono do ściany magnetycznym zaczepem i jednym, sprawnym szarpnięciem turianka zgarnęła ładunek wybuchowy i mogła podać go dalej. Nela przyglądała się temu z uznaniem.
Nela pisze:Niezła jesteś.
W tym samym czasie, niezadowolona ze swoich poszukiwań Tela, kucając obok, rozdziawiła usta, przyglądając się poczynaniom Krogula. Oderwanie palca razem z fragmentem rękawicy było i trudne, i ryzykowało zmiażdżeniem miękkiej tkanki w środku - ludzie wszak byli znacznie delikatniejsi od krogan. Macbeth musiał najpierw zdjąć rękawicę pancerza, by móc oderwać dwa palce - dla siebie i drella - lecz te odeszły lekko, z cichym chrzęstem, od którego twarz Teli wykrzywiła się w grymasie obrzydzenia. Trup był świeży, lecz krew dawno zastygła, mimo tego asari otrząsnęła się, odwracając od tego widoku.
- Omni-kluczem by ładniej było - zaprotestowała tylko, nie wtrącając się więcej. - Jakąś folijkę może na to chociaż znajdziemy, bo jak to tak, palec do kieszeni...
Westchnęła, rozglądając się po pozostałych i dostrzegając ich gotowość, skinęła głową, wgłąb korytarza.
Obrażenia ukazywały się pod snopem ich latarek. Ślady po kulach, osmolenia po ładunkach spaleniowych, rozbryzgi krwi - wszystko to było nietutejsze, było nowe, świeże - nawet jeśli część z tych rzeczy musiała tkwić tu już od kilku dni. W kontraście ze śladami rozgrywających się tu walk, starość korytarza była tym bardziej widoczna.
Nela pisze:Często ze sobą pracujecie?
Zagadnięcie asari piknęło na komunikatorach ich wszystkich. Było wyłącznie towarzyskim zagadaniem - kobieta ewidentnie sprawdzała już to, co składało się na ich akta i musiała wiedzieć to i owo, w tym to, co działo się na Horyzoncie i Klendagonie. Ich podróż przez korytarz trwała w końcu kilka minut i poza miną, była całkiem mało ekscytująca.
Do czasu.
Sonda piknęła, informując swoją turiańską właścicielkę o napotkaniu przeszkody. Przeszkoda miała nieregularny kształt ale wypełniała, z dziurami, całą szerokość korytarza. Nie była zbyt wysoka, choć jej wysokość była też różna i niejednorodna. Przypominała jakąś zastygłą masę z nieforemną, wyższą górą na końcu - a za nią znajdowało się zablokowane przejście. Po przekazaniu tej ogólnikowej informacji oraz holograficznego skanu otoczenia, pozbawionego kolorów czy świateł, sonda zastygła w miejscu, oczekując wydania jej jakiegoś rozkazu lub odblokowania przejścia.
Dopiero gdy zbliżyli się do jej pozycji, dostrzegli, a raczej poczuli z czym mają do czynienia.
- O matko.
Smród zaatakował ich nozdrza. Wdarł się do środka, pobudzając ten obszar ich mózgu, który dbał o przetrwanie, nakazując zwolnienie, ostrożność. Fetor śmierci mieszał się z zapachem starości korytarza, jak zapach padliny po zwierzęciu, które nieopatrznie spadło do wnętrza katakumb.
Tela zwolniła nieco, gdy jej latarka natrafiła na pierwsze ciało. Wykrzywione w nienaturalny sposób zwłoki jakiejś asari leżały w kałuży krwi. Nela obrzuciła je uważnym spojrzeniem ale żadna z nich nie zatrzymała się, najwyraźniej nie rozpoznając w niej swojej siostry.
Zresztą, było ich więcej.
Drugie, trzecie, piąte, szóste. Sonda połyskiwała w oddali jak mały promyk światła, którego blask padał na wyścieloną ciałami podłogę. Kobiety, mężczyźni, ludzie, turianie, salarianie, jeden kroganin wystający ponad niejednorodną masę. Zrzucone jedne na drugich ciała członków ekspedycji przysłaniały podłogę i było ich coraz więcej w miarę, gdy szli naprzód.
- Co ich tu tyle? - mruknęła kobieta z wyraźną nerwowością, przestępując nad jednym z ciał. - Tu gdzieś powinno być przejście do Rozpadliny.
I było. Za przeszkodą z ciał, o której mówiła sonda.
Ściana, którą kończył się korytarz, miała w sobie archaiczne, grube drzwi śluzy. Choć w domyśle zamknięte, drzwi były rozerwane od środka, osmolone, ubroczone krwią - ciężko było im powiedzieć, co mogło je zniszczyć. Dziura w nich była wielka, Kiru mogła spokojnie się w niej zmieścić, przez co jedynie zarys framugi wokół udowadniał im, że było tu kiedyś prawdziwe, celowe przejście. Dziura była też zaspawana. Dwa płaty metalu, pochodzące z podłogi czy sufitu tego korytarza, przyspawano do ścian po obu stronach wyrwy, blokując stworzone przejście. Ktoś napisał coś na jednej z nich, lecz stali zbyt daleko by te słowa odczytać.
Widok był nieco absurdalny - pomimo drzwi, które pewnie można było otworzyć, ktoś zrobił w nich ogromną dziurę, otwierając przejście - a potem ktoś inny, lub ten sam, przyspawał do ów dziury dwie, metalowe barykady, de facto znów je zamykając. Tym samym mieli przed sobą przejście w przejściu - zamknięte, otwarte i zamknięte na nowo.
- Ktoś się nie mógł zdecydować, co? - parsknęła kobieta, przesuwając snop latarki w dół, w stronę przeszkody.
Ciała członków ekspedycji ułożone były pod drzwiami, jedno na drugim. Mogło ich tu być nawet piętnaście. Nie zmarli w tej pozycji - po śladach krwi na ziemi mogli sądzić, że ktoś ich przesunął. Ułożone były tak, że sięgały drugiej, metalowej barykady, przysłaniając nieco dziury. Zupełnie tak, jakby ktoś ułożył je pod drzwiami w formie dodatkowego zabezpieczenia, ciężaru - lub w formie przestrogi dla tych, którzy znajdowali się po drugiej stronie.
Nela podeszła bliżej, nie zważając na smród. Jej latarka błysnęła, gdy omni-kluczem zrobiła zdjęcie niewyraźnie zapisanych słów. Na jednej z metalowych barykad, przyspawanych do przejścia, ktoś czymś ciemnym napisał NIE OTWIERAĆ.
Tela zaśmiała się nerwowo.
- To co? Kto pierwszy? - uśmiechnęła się krzywo, patrząc po pozostałych. - Przeszukujemy trupy, czy olewamy? Wysadzamy przejście? Czy może da się to jakoś przeciąć omni-kluczem?
Prawdziwa symfonia smrodu towarzyszącego rozkładowi tylu ciał należących do różnych ras sprawiła, że Kiru przez sekundę się cofnęła i były to jedyne emocje jakie okazała na widok tego co zastali w korytarzu. Żyła już na tyle długo i wydziała tyle trupów, że nawet gdyby była zdrowa, była więcej niż pewna iż ten widok nie zrobiłby na niej większego wrażenia.
Dziwne było, że tak duża grupa umarła w jednym miejscu. Ciekawe co mogło ich zabić? Gaz? W swoim życiu widziała działanie naprawdę paskudnych neurotoksyn i tego co mogły zrobić z ciałem przed śmiercią. Jeśli miała rację to musiałoby być coś mocnego skoro zdołało powalić kroganina. Możliwe, że ta grupa zaspawała przejście, ułożyła ciała i wycofując się w pośpiechu przypadkowo uruchomiła pułapkę.
To, że najprawdopodobniej próbowali przed czymś uciec było więcej niż pewne, gdy ich grupa zbliżyła się na tyle by odczytać napis. Takiej wiadomości raczej nie zostawiało się na zakończenie miłej wycieczki. Normalna osoba pewnie odczułaby w tym momencie jakieś wahanie, ale dla Kiru napis na drzwiach brzmiał zupełnie jak "DAJESZ, PRZYGODA CZEKA!" - Zerknę na to przejście, a wy w tym czasie może przeszukajcie ciała? - zaproponowała. Zdjęcie stalowej płyty raczej nie powinno wymagać żadngo specjalnego sprzętu, chyba że spawacz zrobił naprawdę dobrą robotę i nie było żadnych miejsc gdzie można by ją podważyć. Kiru miała nadzieję, że nie będą musieli marnować ładunków wybuchowych na otworzenie już pierwszego przejścia, ale co do tego mogła się upewnić tylko bliżej przyglądając się płytom.
Jeśli oględziny wykazałyby, że przejście można otworzyć gołymi rękami i płyty nie są podłączone do żadnych dodatkowych pułapek, poczekałaby z próbą otwarcia aż pozostali skończą robotę przy zwłokach.
Przecież kto wie; zza barykady mógł wyskoczyć na nich kosmiczny stwór rodem z vidów.
Tarcze; 1001, koszt odnowienia 10 PA
Omni: Bonus do tarcz 15%, premia tech 20%
Pancerz: 800
+5% od obrażeń od mocy
szansa na powalenie zmniejszona o 5%
+10% do obrażeń przeciwko pancerzom
+10% do obrażeń od broni
+5% do celności broni
Słysząc domysł kroganina w odpowiedzi na jej - jak myślała - retoryczne pytanie w którą stronę wybierał się obecnie martwy turianin zastanowiła się chwilę, po czym wzruszyła ramionami. Tak, miało to sens. Oznaczało jednak, że tutaj, w środku, był ktoś, kto nie życzył sobie gości, zatem również ich grupa może zostać potraktowana w podobny sposób. Kolejne napotkane zwłoki i zaminowane przejście wydawały się potwierdzać tą teorię, choć nie dawały ani odpowiedzi na pytanie “dlaczego”, ani “kto”. Czy był to ktoś, kto był niejako rdzennym mieszkańcem Rozpadliny, zdenerwowany kolejno pojawiającymi się falami niezapowiedzianych i nieproszonych intruzów postanowił eliminować kolejne ekspedycje? Czy raczej ktoś z eksploratorów dziewiczych terenów postanowił wyeliminować konkurencję? Czegoś bronił? Coś ochraniał? Czy może po prostu postanowił okrzyknąć się samozwańczym władcą tych opuszczonych korytarzy, wprowadzając własne prawa i reguły?
Jej uwagę od niemych rozważań odwróciły poczynania Krogula. Chrzęst pękających torebek stawowych i rozrywanych ścięgien sprawił, że skrzywiła się z niesmakiem, obserwując trofeum Krogula z lekkim obrzydzeniem - Mam nadzieję, że to panu nie wejdzie w nawyk i nie zaczniecie sobie szykować jakichś naszyjników i bransoletek z palców pokonanych przeciwników i napotkanych zwłok - mruknęła i odwróciła wzrok w kierunku dalszego przejścia, bez zbytniego zaangażowania przyglądając się poczynaniom Thescii i próbom rozbrojenia przez nią ładunków blokujących dalszą drogę. Gdy turianka uporała się z przeszkodą, wraz z pozostałymi ruszyła naprzód, zerkając od czasu do czasu na przesyłane przez sondę skany.
- Wygląda ni na to, że pozostali przynajmniej w jakimś stopniu się znają - odpowiedziała na przesłane przez Nelę pytanie. Ich zleceniodawczyni musiała wiedzieć co-nieco o wyselekcjonowanych przez siebie najemnikach, najprawdopodobniej znała też oficjalne szczegóły poprzednich angaży, zatem zadane pytanie miało charakter czysto towarzyski, albo Nela próbowała wybadać ich wzajemne do siebie nastawienie - Jeśli o mnie chodzi, to dotychczas spotkałam jedynie Kiru - wskazała na yaghankę - z którą razem uczestniczyłyśmy w wyprawie ratunkowej do układu Baldr. No i z panem Brownem, wspólnie z którym realizowaliśmy dwa zlecenia. Oba w dość szalonych okolicznościach... choć chyba nieco podobnych do tego, co nas teraz otacza. W obu przypadkach byliśmy w pewnym sensie uwięzieni i tylko od współdziałania zespołu zależało, czy uda nam się wyjść z problemów w jednym kawałku - zerknęła na Carlosa - Prawda?
Jakość powietrza w korytarzu zaczynała się stopniowo pogarszać, w końcu stając się przesyconym wonią śmierci i rozkładu i trudnym do oddychania. Dziwna struktura blokująca przejście której skan przesłała sonda nie zaprzątała jednak uwagi Tori tak, jak kolejne, napotykane ciała. Omiatała je promieniem latarki oceniając, czy przy tak pobieżnej obserwacji jest w stanie ustalić przyczynę śmierci. Czy były to kolejne ofiary rozprzestrzeniającego się jak zaraza “kosmicznego syfilisu”? Kolejne fale smrodu sprawiły, Że Tori odpięła od pasa hełm i nałożyła go na głowę, uszczelniając i uruchamiając filtry. Nie miała zamiaru kisić się w tym smrodzie, którego przyczyny zaczęła się domyślać zanim zobaczyła barykadę ze zwłok. Mimo to, widok był niesamowity i z piersi asari wyrwał się mimowolny, cichy jęk. Cały obraz wyglądał tak, jakby ktoś starał się nie tylko zamknąć przejście prowadzące w głąb, do Rozpadliny, ale i wystraszyć lub powstrzymać śmiałków, którzy chcieliby się w nią zapuścić. Makabryczną blokadę musiał wykonać ktoś z tej strony przejścia, zasłaniając zablokowane przejście stosem zwłok jakby nie wierząc, że stalowe płyty powstrzymają kolejne ekspedycje. Pytanie tylko, gdzie się ten ktoś podział? Czy byli to ci, których minęli koło “ściany pamięci”?
- Czy jest tu jakieś inne przejście? Minęliśmy jakąś odnogę korytarza której nie zauważyliśmy? Wygląda na to, że ten, kto ułożył tutaj tą barykadę, po prostu wrócił na teren Omegi... Ale przecież jak na razie nikt nie wyszedł z rozpadliny, prawda? - zerknęła na Nelę - Czyli albo ten ktoś wciąż tutaj jest, a my minęliśmy jego kryjówkę, albo po wyjściu z dziury po prostu się ukrył i stara się nie rzucać w oczy, żeby nie odpowiadać na pytania. Woli być uznanym za zmarłego lub zaginionego... - skinęła głową na propozycję Kiru i ponownie uruchomiła swój skaner medyczny, pochylając się nad stosem zwłok. Interesowało ją wszystko - rodzaj obrażeń, przyczyna śmierci i ocena czasu zgonu, ilość zwłok i do jakich gatunków należeli... Zaskakującym by było, gdyby w tym stosie trupów odnaleźli kolejnych najemników ze zlecenia kroganina i drella, siostrę ich zleceniodawczyń lub Niama Ramireza, ale zdecydowanie gorszą by była sytuacja, gdyby zwłoki którejś z tych osób się tutaj znajdowały, a oni by je po prostu zignorowali - Obstawiałabym omni-ostrza lub biotykę, jeżeli chcemy wejść głębiej. Ładunek wybuchowy byłby pewnie najłatwiejszą opcją, ale również natychmiast poinformuje wszystkich w okolicy, że barykada runęła. A sądząc z faktu, że ktoś te zwłoki poukładał na już zamkniętym przejściu, obstawiam, że obawiał się raczej tego co jest z tamtej, a nie z tej strony.
TARCZE GROM: 870 + 15% (Omni "Sawant") + 5% (Rękawice KF) = 1044 Efekt specjalny: Pozwala na zdetonowanie zapasowych tarcz jako falę przeciążeniową zadającą 700 obrażeń tarczom wszystkich osób znajdujących się w promieniu 4 metrów (raz na 4 tury).
PANCERZ PODSTAWOWY = 700
NAPIERŚNIK: Rada Serrice (+5% OBRAŻEŃ OD MOCY) RĘKAWICE: Kassa Fabrication (+5% DO TARCZ) NARAMIENNIKI: Rosenkov Materials (zmniejsza koszt aplikacji żelu o 2PA) OMNI-KLUCZ: Sawant (Bonus tarcz: 15% Bonus tech.: 15%)
OSPRZĘT: MOD PANCERZA:
- KARDIO-WZMACNIACZ (+7% do obrażeń od mocy biotycznych)
- MIKROSKANER (-2 PA do kosztu użycia omni- i medi- żelu)
MOD BOJOWY OMNI-KLUCZA:
OMNI-KUSZA (Pozwala na wystrzelenie lokalizatora. Lokalizator ujawnia pozycję przeciwnika,
zwiększając szansę na trafienie go o 10% na okres dwóch tur) OBRAŻENIA KUSZY:
- Atak normalny: 100 obrażeń [2 PA]
- Atak specjalny: 200 obrażeń + właściwość omni-broni [5PA]
FULCRUM (Q2) Pistolet ciężki | 500 | 25 | 5 | 6 PA | 3 strzały / 8* pochłaniaczy Strzał specjalny:Nietrwała osobliwość [6PA]
Po trafieniu jednorazowo przyciąga wszystkie cele w odległości 2 metrów do miejsca uderzenia. Modyfikacja broni:System urazów czaszki
Zwiększa obrażenia od strzałów krytycznych o 10%.
DODATKOWE:
Mech Armax Arsenal / Hahne-Kedar "Luna" o imieniu Amet (pojemność amunicji, medi- i omniżelu *2)
Z zadowoleniem obejrzała sobie rozmontowaną minę i mrugnęła do Neli, łechtającej jej ego. – Wiem – rzuciła nieskromnie i gdyby miała włosy, zapewne zarzuciłaby nimi teraz nonszalancko. Ładunek wybuchowy podała Kiru, która miała być dziś ich ekspertem od demolki. – To przekochane, zapamiętam na przyszłość – sarknęła jeszcze do Browna, kiedy oferował jej miłosierną śmierć. Wbrew kwaśnemu tonowi, pomyślała, że taka oferta może faktycznie się przydać.
Większość drogi pokonywała z nosem w datapadzie, analizując pracę sondy. Słuchała toczonych obok konwersacji jednym uchem, a gdy padło pytanie o współpracę, pokręciła przecząco głową. – Ja znam Krogula, Carlosa i Kiru z misji na Horyzoncie. Nie znaliśmy się wcześniej, ale walka ze Zbieraczami bardzo do siebie zbliża.
Dalej trzymała w kokpicie zdjęcie, które strzeliła im Kang. Nie były to najlepsze wspomnienia, ale w ogniu walki, który ledwo przeżyła, Thescia pierwszy raz od dawna poczuła jakąkolwiek wartość z przynależenia do drużyny.
Gdy po chwili dron zasygnalizował przeszkodę, przeszła jej ochota na pogaduszki. Idąc w ślady Tori, nałożyła hełm na głowę, bo choć nie była wybredna pod kątem zapachów, a lata w kanałach nauczyły ją akceptować największe smrody, tak miała problem z fetorem gnijących ciał. – Nie wygląda na to, żeby było coś innego – wspomniała na temat innego przejścia. Świecąc latarką dookoła i analizując mapę.
Zerknęła sceptycznie na Kiru, która bez cienia zawahania pchała się w zakazane miejsce. – Może pójdź z jeszcze jedną osobą – zasugerowała. Sama nie pchała się jako pierwsza, ale wiedziała, że powinna puścić tam sondę, bo to mimo wszystko była odnoga Rozpadliny i nie mogła wymazać jej z mapy. Znaczy, mogła, ale nie chciała.
Pozostawiła ostateczną decyzję ewentualnym śmiałkom, a sama zaczęła gmerać przy zwłokach, w poszukiwaniu czegokolwiek ciekawego. Przyglądała się dokładnie im pancerzom – kim była ta banda nieszczęśników?
Hełm Terminusa: +5% do trafienia zdolności
Pancerz Terminusa: -5% do otrzymywanych obrażeń
Wzmacniacz wielordzeniowy: +7% do obrażeń mocy technologicznych
Dron medyczny W1L-C2UR typu Medic-0: Pozwala na zdalne zaaplikowanie twojego medi-żelu sojusznikowi.
- Jak masz jakąś torebkę, to spoko, możemy zapakować. Jak nie, to w sumie... - zatrzymał się na moment, rozglądając za pakunkiem na palec, po czym ostatecznie oderwał bądź przeciął kawałek materiału spod pancerza, zawijając go i pakując do kieszeni. Oczekiwał, że Mol zrobi to samo. Na pytanie Tori wzruszył ramionami. - Z tych typów i tak nie ma sensu robić ozdób. Bardziej z tego gówna, z którym walczyliśmy na Horyzoncie. -
Zamyślił się na krótki moment, wspominając tamtą misję i rozpierdol, jaki się dział wtedy na planecie. CO prawda powinien nie żyć po tym, co przeszedł, ale... wolał się cieszyć tym, że oddychał.
- Tak, jak Thes mówi. Znamy się z Horyzontu. Zajebista impreza, 10 na 10. Polecam się wybrać kiedyś. Tylko zabierzcie jakieś przemysłowe pestycydy. - parsknął, po czym ruszył za resztą.
Po chwili dotarli do... czegoś, co było w zasadzie ścianą trupów. Splunął na ziemię, próbując pozbyć się smaku rozkładu z podniebienia. Ilościowo robiło to wrażenie. Wskazywało, że cokolwiek tam jest, jest potencjalnie w chuj upierdliwe. No i góra ciał oznaczała jedno - przeszukiwanie, bo przecież gdzieś tam mogła siedzieć ich nagroda.
-Ja pierdolę, więcej ich matka nie miała?[/b] - warknął, patrząc na stos trupów i mijającą go Kiru. Trzepnął Mola w ramię.
- Klawisz, zapierdalaj do tych trupów, poszukaj tych ze zlecenia i jakby co, to jedź z tym samym, co zrobiliśmy przy pierwszym. Ja idę Kiru pomóc z drzwiami. -
Jak powiedział, tak zrobił - przeszedł to zamkniętych drzwi za Kiru.
- To ty otwieraj, a ja ubezpieczam. Jakbyś miała problemy, to powiedz, też to chwycę. - stwierdził, po czym ustawił się tak, żeby przechwycić cokolwiek, co zaatakuje ogromną obcą, na klatę i rzucić tym o ścianę obok, wystawiając na strzały reszty.
Mroczny żarcik o śmierci zawsze spoko, co nie? Taki najemniczo weterański humorek. Znał kiedyś kolesia co biegał z granatem na szyi, jak wielki wisior, mówiąc że to gdyby chciał się trochę rozerwać. No i się trochę rozerwał jak mu ten granat jebną. No ale jak minę turianka rozbroiła to w sumie nie marudził. Sam targał stertę granatów. Później na pytanie o współpracę nie odpowiedział i tylko mruknął twierdząco na słowa Te'erii. Oba razy wolał by zapomnieć, ale najwyraźniej to by było zbyt łatwe. Horyzont zresztą też, na samą myśl o tym rozpierdolu krew buzuje. I szkoda starego turiańca.
Następna miejscówka nie wyglądała zachęcająco. Jak całe to jebane miejsce. Wszystko śmierdziało, było ciemno i ilość trupów przypominała właśnie Horyzont. Tyle tam tego było, że mogli by budować zasieki z nich, gdyby mieli czas. - Pomogę z trupami. Najlepiej będzie ich powoli zdejmować z tej barykady. Ale ostrożnie, bo jakiś jebany żartowniś mógł tam zostawić więcej min. - Słyszał o ponad dwustuletnim pomyśle improwizowanej miny. Bierzesz trupa, najlepiej kogoś przeciwko komu walczysz, bierzesz granat, odbezpieczasz granat i ostrożnie umieszczasz pod trupem, tak by łyżka była wciąż na miejscu. Jak ktoś trupa ruszy to granat jebnie. Rzucenie trupa na ładunek niewiele pomoże bo wtedy wszędzie będą latały mięsne i kostne szrapnele. O ile dobrze pamięta to chyba w czasie wojny w Korei tak robili. Albo Wietnamie?
Odstawił worek, zabezpieczył karabin i zabrał się za ostrożne zdejmowanie zwłok. To nie wyglądało zachęcająco, jakby ktoś chciał ich powstrzymać. Albo powstrzymać to co jest w środku. No kurwa... Chyba nie zombie? A może te... No... Arakni? Nie pamiętał dobrze tej lekcji historii galaktycznej o wielkich robalach napierdalających się z kroganami. Pamiętał tylko, że potem reszta Cytadeli mu siała spuścić wpierdol jaszczurkom tak mocny, że do teraz mają problem z liczebnością populacji. - Pani doktor... Kilku typa wyszło, ale nie są kontaktowi, o ile dobrze pamiętam. - Mruknął, szarpiąc się ze zwłokami, kiedy reszta wciąż dywagowała czy szukać innego przejścia, czy lepiej będzie zrobić przyjęcie z herbatką i porozmawiać na temat problemu trupów zagradzających drogę.
Pochłaniacze do broni +2, Szansa na strzał krytyczny: +10%, Obrażenia krytyczne: +5%, Bonus do pancerza: +300
Założenie hełmu wydawało się dość dobrym pomysłem - na tyle, że Nela zawahała się, sięgając po swój i niemal zdecydowała się zrobić to samo, lecz coś ją powstrzymało. Westchnęła ciężko, zamiast tego pozostawiając element ekwipunku przypięty do paska. Jej siostra za to, niczym niezrażona, ostrożnie przestępowała między ciałami, nic nie robiąc sobie ze smrodu, jaki wydzielały.
Nela pisze:Poszukaj jej.
Wiadomość, jakby dla wzmocnienia efektu, pojawiła się na komunikatorach ich wszystkich, choć kierowana była wyłącznie do jednej osoby. Druga asari zignorowała pingnięcie swojego omni-klucza i dopiero gdy Nela ruszyła jej śladem, nieustannie nadając swoją wiadomość, Tela wreszcie wypuściła powietrze z ust.
- Nie ma jej tu! - żachnęła się, umykając pod twardym i oceniającym spojrzeniem swojej siostry. - Przecież nie umarłaby tutaj, tak o, przy samym wejściu. Weź się zastanów.
Nela pisze:Skąd wiesz? Szukaj, do cholery!
- Jesteś, kurwa, nie do wytrzymania, wiesz? - warknęła kobieta, dołączając do Mola, który, na polecenie Krogula, wyruszył również na poszukiwania kogoś konkretnego - o znajomym emblemacie na ramieniu i zbędnym palcu do zabrania.
Nela pisze:Nie ma tu innych przejść. To jedyne wejście do Rozpadliny, o którym wiemy.
Odpowiedź na pytania Tori pojawiła się na omni-kluczu wszystkich.
Podzielili się na zespoły, w tej małej, dusznej przestrzeni, w której nawet ściany wydawały się odbijać i intensyfikować smród unoszący się z ciał. Nim mogli przedrzeć się do barykady, musieli odsunąć część zwłok, ułożonych równo w formie dodatkowego zabezpieczenia. To niezbyt zaszczytne zadanie przypadło Carlosowi, Kiru i Krogulowi.
Zwłoki były w różnym stanie, lecz wyglądało na to, że wszyscy umarli w podobnym czasie. W pancerzach łatwo podnosiło się ciężkie ciała, chwytając za krawędź ceramicznych płytek i odkładając na bok, torując drogę yahgance. To przy drugim, a może trzecim ciele, do ich uszu dobiegło ciche pikanie.
- O cholera - sapnęła stojąca niedaleko Tela, gdy Carlos z wysoką ostrożnością odsłonił leżące na samym dnie zwłoki ludzkiej kobiety. Do jej napierśnika przypięte były pasami staromodne ładunki wybuchowe - nie mina, a uzbrojona bomba, której czerwone światełko mrugało w korytarzu, wieszcząc niebezpieczeństwo. Bomba wydawała się mieć zapalnik kontaktowy, lecz wyglądała na bardzo prowizoryczną - mogli spróbować ją rozbroić, choć okiem Thescii nie było to łatwe. Znacznie prościej było odsunąć delikatnie trupa na tyle, na ile niebezpieczne urządzenie im pozwalało i przejść ponad jego ciałem do wyjścia, za czym również mogli optować.
Nela pisze:Dobre przeczucie.
Krótka wiadomość wylądowała na omni-kluczu Carlosa, dzięki którego ostrzeżeniu być może uniknęli skończenia tak, jak nieszczęśnicy wokół nich.
Ocena takiego miejsca mordu nie należała do kwestii prostych nawet dla tak wprawionego lekarza jak Tori. Ciała były już w stanie rozkładu. Asari szybko odkryła, że te w korytarzu były znacznie gorzej zachowane niż te przy samych drzwiach, co mogło być wywołane wieloma rzeczami - zarówno rodzajem obrażeń, jakich doznali nieszczęśnicy, wcześniejszą datą ich zgonu, a nawet nierównomiernym chłodzeniem w tej części stacji. Podchodząc dalej, bliżej zablokowanego wejścia do Rozpadliny, Te'eria odkryła chłodny nawiew, pochodzący pewnie z systemów podtrzymywania życia, dmuchający prosto w prowizoryczną blokadę z ciał.
Jej inspekcja nie pokazała zbyt wiele - co jednocześnie było dla niej dość istotną odpowiedzią. Na ciałach, z których stworzono blokadę (teraz rozebraną przez trójkę jej współpracowników), znalazła dziury postrzałowe. W przypadku większości, ślad był tylko jeden, widoczny w hełmie i czaszce denata, wskazujący na egzekucję. Szczegółowa analiza medyczna nie znalazła ani obrażeń miażdżonych, ani śladów potencjalnych wirusów czy toksyn, które mogłyby wyeliminować tak wiele osób w jednym czasie. Wyglądało na to, że martwym nic nie dolegało przed ich śmiercią, a zostali wyeliminowani w znacznie prostszy sposób - kulą w łeb, tylko wszyscy na raz.
Przeszukiwania nie przyniosły im zbyt wiele interesujących informacji. Sprzęt, z którego korzystali denaci był nadal na miejscu, ale był przestarzały i gorszy od tego, którym się posługiwali. Przy jednym mężczyźnie Thescia znalazła karabin M-8 Mściciel, który wyglądał na starszą od niej. Jedynie Klawisz, szukający pieczołowicie właściwego denata, napotkał między ciałami stłuczony datapad z zachowaną połową wiadomości.
- No i mówiłam, że jej tu nie ma - fuknęła Tela, po przeszukaniu z grubsza wszystkich leżących w korytarzu denatów. - Jak z tymi drzwiami?
Znalezienie dobrego kąta zabrało Kiru nieco czasu, lecz jej omni-ostrze wsunęło się w najbardziej wrażliwy, słaby spaw pozostawiony przez obcego uciekiniera. Po usunięciu części materiału, metalowe płaty zaczęły chodzić luźniej, zdradzając strukturalną słabość. Wystarczyło jedno, mocne szarpnięcie yahganki by, na przekór ostrzeżeniom, oderwać barykadę od dziury w drzwiach, odsłaniając im przejście.
Nic nie wyskoczyło im na powitanie. Po drugiej stronie było ciemno, jedynie w oddali widzieli odbijającą się od ścian, pomarańczową łunę.
- Może ten, który to przejście zamknął, leży gdzieś tam w korytarzu - pomyślała głośno Tela, podchodząc ostrożnie do otwartego przejścia. - Albo uciekł, tylko się nie przyznał. To by było niezłe.
Zerknęła do środka i, speszona, przeniosła wzrok na Kiru.
- Groźne panie przodem!