Dystrykt Doru to obszar położony najbliżej kluczowych systemów utrzymujących stację w takim stanie, w jakim jest teraz. Pewnie dlatego jest jednym z najbardziej chronionych. Znajdują się tutaj takie mechanizmy jak system uzdatniania wody, główny system wentylacyjny czy stacja centralna kolumny nośnej.
Gdy lekarka podeszła do rannego, wydarzyć mogło się wszystko - Rozpadlina pokazała im swoje nieprzewidywalne oblicze. Jeśli mężczyzna był zainfekowany, mógł przenieść tę infekcję na Te'erię czekając tylko, aż ta znajdzie się w zasięgu kłów czy szponów.
Nic się jednak nie stało.
Jego szczęka nie rozwarła się w pół, z gardzieli nie wysunęły się maski. Paznokcie nie przebiły rękawic w postaci szponów, gotowych rozszarpać pancerz i ciało asari. Mężczyzna trzymał w dłoni ogromną strzelbę i choć odsunął ją lekko, gdy kobieta do niego podeszła, nadal wyrażał gotowość obrony siebie samego.
Rany były rozległe. Jej skan medyczny podpowiedział jej, że temperatura mężczyzny była podniesiona, a odniesione przez niego rany toczyła infekcja. Na pierwszy rzut oka nie wyglądała jednak na inną od tych, które zwykle widziała. Jeśli mężczyzna został ranny ponad dobę temu, jego obraz odpowiadał temu, czego mogła się spodziewać.
- Może już bez tego pana bo czuję się staro - mruknął, poprawiając się w miejscu gdy nachyliła się nad nim. Dostrzegła prowizoryczne opatrunki na głębokiej ranie na jego tułowiu, w okolicy żeber. Przesiąknięte były krwią i ropą. - Upierdoliły mnie kilkanaście godzin temu. Jakbym miał się zmienić, to pewnie już bym się zmienił. Kelan w tym czasie raczył się zmienić.
Syknął, choć nawet go jeszcze nie dotknęła. Oczyszczenie ran zajmie jej trochę czasu, podczas którego będą tutaj odsłonięci, ale wyglądało na to, że mężczyzna spędził w tym miejscu długi czas w półmroku i samotności.
Nela wysunęła się na przód, skrobiąc coś w swoim modlitewniku. Podsunęła mu go pod twarz - pozostali dostrzegli krótkie zdanie, które napisała.
Widziałeś przechodzącą tędy asari?
Mężczyzna uniósł brew w górę, zerkając to na nią, to na modlitewnik, to z powrotem na nią.
- Głucha, czy ki chuj? - spytał wprost, na co asari skrzywiła się wściekle i zamachnęła, jakby chcąc uderzyć go modlitewnikiem w głowę lub pośpieszyć do odpowiedzi, ale obecność lekarki skutecznie ją powstrzymała. - Widziałem niejedną asari, musisz doprecyzować.
Zaklął siarczyście gdy lekarka przystąpiła do zdejmowania brudnych opatrunków by móc oczyścić rany. Zaciskając szczękę, przeniósł głowę na Krogula. Kropelki potu wstąpiły na jego twarz. Nela zaczęła zawzięcie pisać w modlitewniku.
- Mapowania terenu...? No i mówiłem przecież, że Niam - obrócił głowę do Kiru i wskazał kroganina łokciem. - Ten też głuchy?
Gdy tylko Te'eria zmuszona była ułożyć mężczyznę w pozycji, która umożliwiała jej działania, ból wkroczył na jego oblicze. Widać było, że przyjął wcześniej jedną pozycję i trwał w niej, znosząc w ten sposób cierpienie odniesionych obrażeń, ale teraz poruszenie się wywołało kolejną lawinę mało przyjemnych doznań.
- Napiłbym się. Rzygać mi się chce, więc bez jedzenia. Ale najpierw chciałbym nie wykitować w tej dziurze - splunął w bok. - Jestem z ekspedycji dwudziestej pierwszej. Byłem niżej, ale nie byłem takim idiotą, by iść na samo dno. Siedzę w tej dziurze od cholera wie jakiego czasu. Łatwiej będzie mi się opowiadało gdy nie będę jedną drogą na tamtym świecie - dodał twardo, patrząc zarówno na Tori, jak i Krogula. - Macie w cholerę pytań. Wybierzcie sobie jedno.
Sapnął, z trudem łapiąc powietrze do płuc. Te'eria widziała, że jego stan był zły - potrzebowała co najmniej kilkunastu minut by porządnie odkazić jego rany, zszyć i założyć opatrunki. Wyglądało na to, że jego zapas medi- i omni-żeli już się skończył, musieli więc podzielić się z nim swoim.
Skupił swoje spojrzenie na Kiru. Słowa yahganki sprawiły, że kąciki jego ust uniosły się lekko w górę, ale tylko na chwilę. Działania Tori skutecznie podtrzymywały grymas na jego twarzy.
- Z yahgami nie zawiera się układów. Ciekawe, czy będziesz odstępstwem - odpowiedział, tonem, jakby cytował coś, co już zasłyszał. Skinął jej głową, ręką zdejmując wyimaginowany kapelusz z głowy. - Stwora? Mówiłem przecież, że to Kelan. Członek mojej ekspedycji. Zamienił się, kurwa, na moich oczach. Kelan zastygł. Z jego gardła wydobywał się niski warkot, ale jego głowa zwrócona była tylko w jednym kierunku. Macki na jego pysku drżały lekko, ślina spływała z ich powierzchni. Jego drobne oczka utkwione były w jednym punkcie - w stojącym pod drzwiami Carlosie. Bestia nie spuszczała go z wzroku. Gdy poruszył się, śledziła go z uwagą, jakby wszyscy inni w tym miejscu nie istnieli.
Niam podchwycił wzrok stworzenia i spojrzał na białego, nieobecnego żołnierza. Broń w jego dłoni drgnęła.
- Czy wasz kumpel się dobrze czuje? - spytał ostro. Lufa strzelby przesunęła się lekko w stronę Browna. - Bo nie wygląda.
Kiru musiała przyznać człowiekowi rację, sama miała mnóstwo pytać odnośnie Rozpadliny i ogólnej sytuacji w jakiej się znaleźli, ale skoro najwyraźniej musieli na razie się ograniczać to postanowiła zacząć od pytań, na które człowiek mógłby być w stanie odpowiedzieć. - Ok, mówisz że od dawna jesteś tu sam, co w takim razie stało się z resztą twojej grupy? - zapytała. Najbardziej prawdopodobną odpowiedzią na to pytanie było, że zażarły ich tamte stwory albo wszyscy się przemienili. Jednak kto wie, może mężczyzna zdoła ją czymś zaskoczyć. - Ciekawe stwierdzenie, czyżbyś znał kogoś kto próbował? - zapytała w odpowiedzi na jego stwierdzenie dotyczące yahgów, autentycznie zaciekawiona. Populacja yahgów poza Parnackiem była w najlepszym razie dwucyfrowa, więc trafienie na kogośz podobną historią było jak wyciągnięcie szczęśliwego losu na loterii. - To zależy. Jeśli masz jakąś propozycję to wszyscy chętnie jej wysłuchamy.
Kiedy mężczyzna zwrócił uwagę na stan Carlosa, Kiru również zerknęła w tamtą stronę. - Carlos? On zawsze tak wygląda, – rzuciła lekko, jednak wtedy dotarło do niej, że stwór zachowuje się podobnie do varrenów strażniczych i to zachowanie musiało z jakiegoś powodu zaniepokoić człowieka, skoro zaczął sięgać po broń mimo tylu otaczających go najmników - ale twój kolega coś chyba go nie lubi.
Tarcze; 1001, koszt odnowienia 10 PA
Omni: Bonus do tarcz 15%, premia tech 20%
Pancerz: 800
+5% od obrażeń od mocy
szansa na powalenie zmniejszona o 5%
+10% do obrażeń przeciwko pancerzom
+5% do obrażeń od broni
+5% do celności broni
-Pytań jest dużo, bo nic nie wiem, a chcielibyśmy to wiedzieć. Co jest na samym dole, że nie chciałbyś tam zejść? - stwierdził i dodał pytanie od siebie, próbując sobie wszystko to poukładać w głowie. Jakby nie patrzeć, im głębiej schodzili w to bagno tym więcej pytań rodziło się w ich głowach. Najpierw była to nieznana dziura, potem dziura pełna potworów, następnia dziura pełna potworów, które zmieniały innych w potwory. Mol najchętniej przesłuchałby tego gagatka, gdyby nie fakt, że był on w stanie niezbyt odpowiednim. Noi warto wspomnieć o jego pupilku, którego Drell najchętniej zastrzeliłby w ramach bezpieczeństwa. Tylko tego brakowało, by kolejna osoba w ich grupce się przemieniła. Mol spojrzał uważnie na Carlosa, chcąc oszacować jego stan, ocenić czy był on tylko szokiem spowodowanym zabiciem towarzyszki. Najemnicy przyzwyczajeni byli do zabijania, można by ich często nazwać maszynkami do mordu, a tutaj proszę. Pan Brown pękł. Dowodziło to, że mimo paranego się przez niego zawodu, nadal zostało w nim trochę z dobrego człowieka.... pytanie tylko na jak długo. Rozpadlina zdawała się zduszać te ludzkie odruchy we wszystkich którzy się w niej znajdowali. Ciemność, głód, potwory, inne grupy najemnicze. Śmierć czychała na każdym kroku i mogła przyjść nawet ze strony twoich sojuszników, nawet jeśli oni sami nie chcieliby cię skrzywdzić. To było okrutnie przygnębiające.
Nic nie powiedział słysząc, że o nim mowa. Spojrzał na stwora, który nie tak dawno temu był istotą rozumną. Nie wiedział jakiej rasy, teraz to było już nie istotne. Teraz to był jakiś ghul, jak coś co wampiry by zrobiły ze swoimi ofisrami, albo pożeracze mózgów. - W sumie to dziabnęło mnie... - Przyznał, nie podnosząc wzroku i tylko zerkając na stwora. Dłonią przesunął po świeżo załatanym miejscu na brzuchu. - Jedna z ekipy zaczęła się przemieniać i mnie zaatakowała. Jeszcze nie była zupełnie przemieniona.
Czy serio teraz on się zamieni? Chyba nie. Ale asari zajęło chwilę zanim zaczęła się zmieniać. Najwyżej go od strzelą. Na terapii oszczędzi po tym rozpierdolu. Zresztą i tak nie będzie miał jak znaleźć dobrego terapeutę co się nie wygada, że dla terminusa pracował.
Pochłaniacze do broni +2, Szansa na strzał krytyczny: +10%, Obrażenia krytyczne: +5%, Bonus do pancerza: +300
Niam, ekspedycja dwudziesta pierwsza... Hmm. Z jednej strony, mogła to być prawda, z drugiej... mógł sobie równie dobrze na potrzeby sytuacji to wymyślić, a oznaczenia z pancerza zedrzeć. Może lepiej byłoby go odstrzelić tak na wszelki wypadek? Wyraźnie był ostrożnym sukinsynem i wytrzymałym, skoro tyle wytrwał w tym gównie sam jeden, do tego z przykutym do ściany zmienionym kumplem. Kto wie, czy w krytycznym momencie nie zamknąłby za nimi włazu, samemu spierdalając na górę. Z drugiej strony, mógł mieć jeszcze jakieś cenne informacje... z bólem serca Krogul stwierdził, że chwilowa pomoc chyba musi zostać potraktowana jako inwestycja. Oczywiście, mógłby też zacząć go torturować, ale najpierw trzeba by mu odsunąć giwerę z ręki, bo jednak dostanie z tej odległości z wyrzutni kolców graal nie skończyłoby się dobrze dla nikogo i nawet on nie mial ochoty się pod nią podłożyć. Oczywiście w najlepszej pozycji była ich lekarka, żeby mu podać mocny środek usypiający, ale niestety kierowała się chyba jakąś źle pojętą etyką pracy, więc na to nie mógł liczyć.
W międzyczasie mógł jednak warknąć do typa nieco.
- Nie przedstawiałeś się wcześniej. Niamie. - wycedził nieco przez zęby. - A jak skończysz odpowiadać na resztę pytań, podczas gdy jesteś łatany, to mnie ciekawi jedno - czemu nie odstrzeliłeś całkiem tego tutaj, tylko go trzymasz na łańcuchu? -
Na widok poruszenia ze strony stwora, ustawił się tak, by w razie czego móc celować w niego, ale i mieć mimo wszystko Carlosa na oku. Chociaż miał nadzieję, że nie będzie musiał wybierać celu, mimo wszystko. Brown był niezłym rajdowcem i miał nadzieję, że da radę go jeszcze wystawić na wyścigach w dystrykcie Kima.
Pracowała systematycznie, krok po kroku doprowadzając pacjenta do stanu używalności. Nie liczyła na cuda - nawet na pierwszy rzut oka było widać, że mężczyzna był poważnie ranny, co w połączeniu ze sporą utratą krwi, wymęczeniem, odwodnieniem i niezbyt higienicznymi warunkami wokół tworzyło zabójczą mieszankę. Mężczyzna musiał u Athame zaciągnąć bardzo duży kredyt i żył niejako wbrew logice - najprawdopodobniej gdyby go teraz nie znaleźli, za kilka godzin na prowizorycznym posłaniu leżałyby tylko jego zwłoki. Żeby przeżyć, mężczyzna musiałby znaleźć się możliwie szybko w szpitalu albo przynajmniej w nieźle wyposażonym ambulatorium, ale najbliższe znajdowało się w odległości kilku poziomów i o spory kawałek trudnej do przebycia drogi od nich. Tori mogła jedynie mieć nadzieję, że uda się jej ustabilizować człowieka na tyle, że będzie w stanie iść o własnych siłach i nie trzeba będzie go nieść. Nie musiała pytać pozostałych, domyślała się jednak z dużą dozą prawdopodobieństwa, że jest raczej osamotniona w chęci ocalenia Niama i wyprowadzenia go żywego i w jednym kawałku z rozpadliny, a pozostali raczej bez większych skrupułów i dłuższego zastanowienie wpakowaliby mu kulkę w łeb, odfajkowując jedynie jego nazwisko na liście “odnalezionych”. Być może jedynym, co ich do tej pory powstrzymywało był fakt, że mężczyzna mógł udzielić odpowiedzi na co najmniej kilka nurtujących wszystkich pytań - no i to, że wciąż celował do pozostałych z paskudnie wyglądającej strzelby. Pozostawała jeszcze kwestia przemiany - skoro rany zostały zadane przez te stworzenia, a dodatkowo, jak Niam sam wcześniej przyznał, jego przemieniający się kolega zdążył go “dziabnąć” zanim został przykuty do ściany, teoria Tori o infekcji przez pogryzienie zaczynała się ostro sypać. Chyba, że istniał jeszcze jakiś czynnik, którego nie uwzględniła w swoich domysłach, albo którego nie była świadoma. Jakiś katalizator tej swoistej przemiany?
Przesunęła się lekko robiąc miejsce Neli, gdy ta zbliżyła się by pokazać mężczyźnie nagryzmolone pytanie, ale zmarszczyła brwi i gwałtownie uniosła wzrok na jego twarz słysząc jego komentarz - Przecież słyszy, prawda? Czyli nie może być głucha. Nie mówi, komunikuje się w inny sposób. Dziwne? Tak samo jak pan - ma pan nogi, a raczej daleko pan o własnych siłach nie zajdzie, więc proszę zatrzymać głupie uwagi dla siebie.
Świadomie nie zastosowała się do jego prośby o pominięcie formalnego zwrotu. Mężczyzna jeszcze nie zasłużył na to, by mogła swobodnie zwracać się do niego po imieniu, ona sama czułaby się z tym niekomfortowo. Zresztą, jakie to miało znaczenie? Bardzo często spotykała się wręcz z niechęcią na jej sposób kontaktu, ale nigdy się tym specjalnie nie przejmowała. Z niektórymi takiej więzi nie wyrobiła sobie mimo nawet długiej znajomości, z innymi pozwalała sobie przejść na “ty” niemal od razu, a w przypadku Niama wciąż nie ufała mu na tyle, by nawet o tym pomyśleć. Nawet jedną drogą na ścieżce prowadzącą w zaświaty był gburowaty i arogancki, co nie powiększało jej sympatii do niego. Owszem, opatrywała go, ale był to jej obowiązek jako lekarki, a gdyby tego nie zrobiła, jej własne sumienie nie dałoby jej spokoju, ale nie było w tym żadnego sentymentu. Dlatego słysząc kolejną głupią uwagę na temat “głuchoty” Krogula, “niby przypadkiem” ścisnęła mocniej opatrywaną właśnie ranę mężczyzny, świadomie zwiększając jego ból i dyskomfort.
- W chwili obecnej obawiam się, że nie mamy tego komfortu by wybierać pytania. I na pewno będzie ich więcej niż jedno. I wydaje mi się, że jak na razie nie ma pan ciekawszego zajęcia niż sobie tu leżeć i czekać, aż skończę się panem zajmować, więc równie dobrze może nam się pan zrewanżować i być dla nas nieco milszym. Chyba, że mam pana zostawić samemu sobie tak jak pan jest teraz i pójdziemy szukać odpowiedzi na własną rękę? - ponownie spojrzała mu w oczy twardym spojrzeniem, po czym pewnym, silnym ruchem przewróciła go na bok, ułatwiając sobie dostęp do kolejnych obrażeń i nie przejmując się, czy ten ruch zwiększy jego ból czy nie - I proszę zabrać mi tą lufę sprzed twarzy, bo mi ręce drżą, a chyba pan nie chce żebym w zdenerwowaniu coś przeoczyła? Odrobinę zaufania proszę.
Wróciła do pracy przerywając ją ponownie dopiero, gdy usłyszała komentarz na temat Carlosa. Jej głowa natychmiast poderwała się w górę, a spojrzenie odszukało sylwetkę człowieka, chwilę później zerknęła też na przykutego do ściany stwora. Nie przebadała Browna po zdarzeniu z Telą. Czy właśnie po raz kolejny popełniła błąd? - Panie Brown... - odezwała się do niego niemal natychmiast - Proszę tu podejść. Jest pan następny w kolejce do badania, może pańska walka z... - ugryzła się w język. Wszyscy wiedzieli z kim, ale nie miała zamiaru mówić tego na głos przy Neli, zaledwie kilka chwil po tym gdy ta dowiedziała się o śmierci siostry - z... zostawiła jakieś ślady albo rany. Lepiej dmuchać na zimne. - jakoś z tego wybrnęła. Wolała nie zostawiać spraw przypadkowi, Jeśli Carlos był zainfekowany, być może było to jeszcze tak wczesne stadium, że dałoby się to opanować, choć w myślach zanosiła modły do bogini by tak nie było. Nie chciała oglądać tej przemiany raz jeszcze, nie chciała tracić kolejnego członka zespołu. Jakiekolwiek by nie były jej dotychczasowe relacje z Carlosem, znała go od bardzo dawna i byłoby niefortunne gdyby musiał zginąć właśnie wtedy, gdy to ona stanowiła wsparcie medyczne zespołu.
TARCZE GROM: 870 + 15% (Omni "Sawant") + 5% (Rękawice KF) = 1044 Efekt specjalny: Pozwala na zdetonowanie zapasowych tarcz jako falę przeciążeniową zadającą 700 obrażeń tarczom wszystkich osób znajdujących się w promieniu 4 metrów (raz na 4 tury).
PANCERZ PODSTAWOWY = 700
NAPIERŚNIK: Rada Serrice (+5% OBRAŻEŃ OD MOCY) RĘKAWICE: Kassa Fabrication (+5% DO TARCZ) NARAMIENNIKI: Rosenkov Materials (zmniejsza koszt aplikacji żelu o 2PA) OMNI-KLUCZ: Sawant (Bonus tarcz: 15% Bonus tech.: 15%)
OSPRZĘT: MOD PANCERZA:
- KARDIO-WZMACNIACZ (+7% do obrażeń od mocy biotycznych)
- MIKROSKANER (-2 PA do kosztu użycia omni- i medi- żelu)
MOD BOJOWY OMNI-KLUCZA:
OMNI-KUSZA (Pozwala na wystrzelenie lokalizatora. Lokalizator ujawnia pozycję przeciwnika,
zwiększając szansę na trafienie go o 10% na okres dwóch tur) OBRAŻENIA KUSZY:
- Atak normalny: 100 obrażeń [2 PA]
- Atak specjalny: 200 obrażeń + właściwość omni-broni [5PA]
FULCRUM (Q2) Pistolet ciężki | 500 | 25 | 5 | 6 PA | 3 strzały / 8* pochłaniaczy Strzał specjalny:Nietrwała osobliwość [6PA]
Po trafieniu jednorazowo przyciąga wszystkie cele w odległości 2 metrów do miejsca uderzenia. Modyfikacja broni:System urazów czaszki
Zwiększa obrażenia od strzałów krytycznych o 10%.
DODATKOWE:
Mech Armax Arsenal / Hahne-Kedar "Luna" o imieniu Amet (pojemność amunicji, medi- i omniżelu *2)