Korlus, znany jako cmentarzysko statków kosmicznych jest obecnie siedzibą wielu grup najemników, między innymi Błękitnych Słońc, którzy ponoć wykorzystują wraki statków do badań nad nowoczesnym uzbrojeniem. Planeta nie posiada biosfery (efekt cieplarniany trwa od dawna przez aktywność wulkanów).
LOKALIZACJA: [Mgławica Orła > Imir]

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12469
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Caelum

28 sie 2024, o 13:25

Mogli to zrobić. Mogli zrobić wszystko.
Fel była jednym z najbardziej wpływowych ludzi w galaktyce. Członkini Rady Cytadeli, miała własne obostrzenia i zasady, których musiała się trzymać, ale było to niczym przy limitach przeciętnego obywatela. Miała pieniądze, wpływy, kontakty, wszelkie możliwości. Mogła otrzymać nowy statek jeszcze zanim Radna Irissa zaprosiła ją do doku. Mogła wybrać punkt na mapie, kupić w nim mieszkanie i przenieść się z całym swoim życiem, skupiając na rekonwalescencji, leczeniu i spoglądaniu w przód, zamiast w tył.
Nie wiedziała, jaką funkcję w SST sprawował Daharis, ale wiedziała, że jego miejsce w hierarchii nie leżało na dole. Uprowadzenie jednej z czwórki radnych Cytadeli musiało być jedną z najważniejszych misji przeprowadzanych przez komórkę, do której należał. Nie przeznaczono jej całemu batalionowi, który uderzyłby w świątynie na Ilos. Powierzono ją małemu oddziałowi, oraz jednej osobie, której dywersja okazała się skuteczniejsza niż niejedna bitwa. Z pewnością mógł to wszystko zostawić - tak, jak mógł latać po galaktyce, odczyniając zło, które wyrządził i uwalniając członków jej załogi.
A jednak oboje byli tutaj, wewnątrz zapomnianego przez świat, schowanego pod pierzyną chmur Caelum. W miejscu, do którego żadne z nich nie musiało wracać - a jednak każde z nich wróciło.
W mężczyźnie było wiele wyparcia i dystansu do sytuacji, w której się znaleźli. Ale niewystarczająco by miał teraz zaprzeczyć. Rozumiał jej słowa, nawet nie próbował udawać, że do niego nie docierają. Nie przytaknął, nie odpowiedział nic, ale wyczuła w jego milczeniu zgodzenie się z nią. Mogli wszystko. Świat był na wyciągnięcie ich rąk, ale nikt nie uniósł dłoni w górę.
Warstwa kocy i kołdra, która ją otaczała, z wolna zaczęła ogrzewać jej wyziębione ciało. Jej prośba unosiła się przez chwilę w powietrzu - jednocześnie tak prosta, łatwa, ale tak absurdalna, że obracał ją w głowie przez chwilę zanim wypuścił powietrze z ust.
- Dobrze - odpowiedział, sięgając po jeden z wolnych jeszcze kocy i luźno narzucając go sobie na nogi. - Dziś możesz być królową piratów pod warunkiem, że pójdziesz spać. A ja poudaję, że przeżyłabyś na pirackiej łajbie choćby jeden dzień - uśmiechnął się lekko, szturchając ją łokciem. - Czy ty wiesz, jaką tam podają kawę? I jak niewygodne są łóżka? Nie mówiąc o jedzeniu.
Odległy grzmot zawibrował wewnątrz pancerza korwety, wyczuwalny pod opierającymi się o ścianę plecami. Błyski na zewnątrz stały się częstsze, ale też wydawały się mniej gwałtowne - przypominały spektakl świetlny na niebie, widoczny po drugiej stronie wizjera.
- Gdzie chciałabyś polecieć jako pirat? - spytał nagle, wpatrując się w wizjer. Kamera ukryta po drugiej stronie kadłuba była mokra od deszczu, przez co krople na niej wydawały się większe niż gdyby było to prawdziwe okno.
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2161
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: here we go again
Kredyty: 86.760
Medals:

Re: Caelum

28 sie 2024, o 15:21

Mogła to zrobić. Tak po prostu. Tu i teraz, w dokładnie tym momencie. W trakcie jednego uderzenia serca. Nie oglądając się za siebie. Myśl ta była obezwładniająca. Szokująca, ale Fel się nie zatrzymała. Pędziła we własnej głowie dalej na fali tak absurdalnego i irracjonalnego pragnienia, że wszystko - bez wyjątku - wydawało się jej teraz możliwe.
Wystarczyłoby, aby powiedział słowo. Podchwycił jej sugestię, zgodził się. Rzucił "czemu nie?". Kilka odpowiednich operacji w extranecie, pociągnięcie za właściwy sznurek, parę roszad i odebranie jednej czy dwóch z dawnych przysług. Cena nowego życia wydawała się tak niewielka i na wyciągnięcie ręki. Bliżej, niż kiedykolwiek dotąd. Zauważyła w jego oczach odbicie tego, o czym sama myślała tak intensywnie. Było ono dla niego również realne.
Głęboko pod kołdrą, rozcapierzyła palce, po czym gwałtownie zacisnęła je w pięść.
- Królowe piratów nie chodzą tak po prostu spać - burknęła pod nosem, ale bez szemrania naciągnęła na siebie kołdrę aż po czubek nosa, po czym osunęła się na materac, niemalże znikając pod licznymi warstwami pościeli. Leżała skulona w kącie, większość łóżka pozostała do dyspozycji Daharisa.
- Czy Ty mi rzucasz wyzwanie? - to była pułapka. Sposób dobrania słów, artykulacja, akcent; westchnęła ciężko, pod nosem, ale i to wydawało się wymuszona. Odpowiednio współgrało z zaczepką. Niewinną prowokacją.
- Nie. Nie wiem. A Ty skąd wiesz? - uniosła brew, zerkając na niego zza fosy fortecy z grubej kołdry. Blady uśmiech tańczył na jej ustach, obserwowała go, a także cienie, które rzucał mężczyzna w momentach rozbłysku kolejnego pioruna.
- Zresztą. Nie jest to istotne. To byłby nasz statek. Kajuta kapitańska byłaby wystarczająco duża, aby pomieścić wygodne łóżko, mielibyśmy kawę z każdego zakątka Thessi i Nos Astry, bo dlaczego nie!? Kto nam zabroni? I żadnych, podłych racji żywnościowych w kuchni. Szanowalibyśmy swoją załogę - wyliczała, nie spuszczając oka z Cassiana. Choć było to gdybanie, snucie opowieści, które nigdy nie miały się prawa ziścić, coś w głosie Fel, w intensywności jej spojrzenia było tak bardzo prawdziwe.
Jakby mówiła o sobie, o nich, absolutnie nie w trybie przypuszczającym.
Pomiędzy słowami, wykopała wśród kołdry oraz koców, niewielki tunel. Wystarczający, aby wyciągnąć rękę i położyć swoją dłoń na jego, zbyt mały, aby uciekało tamtędy ciepło, jakim się szczelnie opatuliła; nie wystarczyło jej, że widziała go obok.
Podniosła oczy na wizjer, patrząc na punkt mniej więcej ten sam, który przykuwał jego wzrok.
- Na dobry początek, wypilibyśmy drinka w wyższych poziomach Zaświatów - odparła w końcu, przeciągając cisze zmąconą jedynie bębnieniem deszczu oraz pracującym systemem podtrzymującym życie nieco dłużej. - Nigdy nie byłam na Omedze. Nie osobiście. Widziałam ją na vidach, słyszałam w wielu opowieściach, ale z oczywistych względów nie mogłam tam wylądować. Pewnie by mnie rozczarowała, a może nie spełniłaby oczekiwań mojego wyobrażenia, ale... To miejsce, gdzie nigdy się nie znajdę, dlatego jest na szczycie listy naszych pirackich przygód - kontynuowała, kreśląc nie do końca świadomie esy i floresy na wierzchni jego dłoni.
- Chciałabym zobaczyć, jak to jest przejść się po korytarzach w tym mrowisku, być wśród handlarzy na czarnym rynku... I zanim coś powiesz, pamiętaj, że byłbyś tam ze mną, więc nic złego by mi się nie stało - dodała za niego, rozciągając usta w chytrym uśmiechu. Korlus również był miejscem, gdzie nigdy nie powinna stanąć jej noga, ale los - i Daharis - zadecydowali inaczej.

@Mistrz Gry
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12469
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Caelum

7 wrz 2024, o 22:44

Napięcie nie opuszczało atmosfery pomiędzy nimi - ale w miarę upływu czasu, powoli przesuwało się na tyły podświadomości. Tkwiło tam pomiędzy pomrukiem burzy, czasem ujawniając się głośniejszym hukiem, czasem całkowicie znikając, ignorowane przez umysł. Gdy powoli kładła się w łóżku, przesunął się lekko, robiąc jej więcej miejsca - bądź oddalając się od pistoletu będącego na wyciągnięcie jej dłoni, ale poza zasięgiem jego.
- Albo byłem na kilku, albo przeczytałem o tym w książkach - odrzekł rzeczowo, a błysk burzy rozświetlił przebiegły uśmiech na jego ustach. - Większość nie ma nic ciekawego do zaoferowania. Vidy kłamią na ten temat.
Gdy jej dłoń sunęła pod kołdrą aż nie natrafiła na ciepło jego skóry, drgnął lekko, zaskoczony. Nie cofnął jednak własnej ręki choć umilkł na chwilę, jakby musiał powrócić do tematu ich rozmowy.
- Wygodne łóżko, droga kawa i jakościowe racje żywnościowe kosztują dziesięć razy tyle co małe kajuty, obrzydliwa kawa i podłe jedzenie - zauważył trzeźwo, gdy jej palce błądziły po wierzchu jego dłoni. - Sugerujesz, że powinniśmy napadać na dziesięć razy więcej statków cywilnych żeby na to zarobić? Czy zanim zostaniemy piratami, zabierzesz z Cytadeli swoją ukrytą fortunę?
Wcześniej nagłe huki przekształcały się powoli w groźniejsze pomruki gdy burza mijała nad ich głowami. Deszcz stukał o dach Caelum, roznosząc się wewnątrz cichym, kojącym echem. Czy tego chciała czy nie, wymęczone walką, biegiem, a także niemożliwym stresem i stratą ciało z wolna zaczynało poddawać się działaniu grubych warstw pierzyny.
- Omega jest... pełna charakteru, co może być jej największą zaletą i największą wadą jednocześnie - odpowiedział po krótkiej chwili namyślenia. - Są dni, kiedy budziłabyś się w mieszkaniu ciesząc z tego, jak barwna jest twoja okolica, ale są też noce w których przeklinałabyś ją pod nosem. Na pewno nie jest nudno. Ale niektórzy lubią nudę i komfort, jaki daje.
Daharis zwykle nie opowiadał o niczym w sposób wylewny. Ale gdy jej ciało powoli zapadało się w pościel, a umysł nieświadomie odpływał w rejony, o których zobaczeniu na własne oczy marzyła, w tej wędrówce towarzyszył jej jego głos.
- W niektórych dystryktach byłabyś bezpieczna nawet beze mnie. Wszystko zależy od tego jak stabilny jest dany rejon i jaka grupa uważa go za swój. Nie wszystkie gangi sieją chaos dla samego chaosu. Dla niektórych najważniejszy jest kredyt, a z tym często powiązany jest dobrobyt mieszkańców. Dbają o bezpieczeństwo na swoich ulicach gdy rzeź na ulicach nie sprzyja ich biznesowi - kontynuował cicho. Wyczuła, jak jego palce splatają się z jej. - Pod tym względem powiedziałbym, że bardziej im do SOC niż mogłabyś się tego spodziewać.
W miarę, gdy bębnienie deszczu i opowieść siedzącego obok mężczyzny utulały ją do snu, jej palce przestały zataczać kręgi na wierzchu gorącej skóry. Nie zorientowała się nawet, gdy wreszcie zasnęła - gdy wyczerpanie zwyciężyło, zapewniając jej bezsenną, pogrążoną w ciemności i stukocie deszczu noc. Po raz pierwszy od wielu dni nie znalazła się na plaży małego jeziora, ani stres czy żal nie napełniały jej odpoczynku koszmarami.
Była zbyt zmęczona nawet by widzieć twarze tych, których zaufanie zawiodła.
Deszcz wzmógł, gdy wracała do niej świadomość. Ciepło otulającej ją kołdry dotarło do jej zmysłów chwilę po tym, gdy przedarł się do nich stukot. Deszcz - nie, nie deszcz - a bębnienie narastało, zmuszając do otworzenia przez nią oczu. Do wnętrza kajuty wpadał już blask porannego słońca przebijającego się przez grube chmury. Musiało minąć kilka godzin, choć jej ciało nadal było obolałe po wydarzeniach dnia poprzedniego.
Daharisa nie było w łóżku.

@Iris Fel
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2161
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: here we go again
Kredyty: 86.760
Medals:

Re: Caelum

8 wrz 2024, o 07:10

Ciche prychnięcie stłumiło kilka warstw kołdry.
- Psujesz zabawę, Cassian - oskarżyła go otwarcie, choć pomiędzy ich dwójka nie ustaliła żadnych, konkretnych zasad, o przestrzegamie których mogłaby go teraz upominać.
Zerknęła na burzowe niebo. Na spektakl błysków i gromów, którym towarzyszył huk tylko w niewielkim stopniu tłumiony przez systemy podtrzymujące życie na korwecie. Było coś niebezpiecznie pięknego w widoku rozdzierającego sklepienie piorunów, podobnie jak w mężczyźnie, który siedział obok, choć wcale nie musiał.
Skupiła się na jego głosie. Cieple bijącego od zaciskającej się na jej dłoni. Czuła, że jej powieki robią się coraz cięższe. Walczyła jednak z sennością, trzymała się ostatnich przebłysków świadomości z uporem maniaka, który niespełna kilka godzin temu szedł po trupach do celu w Hirano Tower.
- Byłeś tam? Na Omedze? Przelotem, albo na dłużej? - mruknęła niewyraźnie. Trzymała go za rękę, choć osuwała się coraz bardziej w czeluści pościeli. - Większość osób, które chcą mi zaimponować, proponuję, że pokaże mi piękne i egzotyczne miejsca we wszechświecie. Ale ja... Ja naprawdę chciałabym kiedyś zobaczyć Omegę. Być tam. Nie tylko w światach, czy galaktykach... - słowa gubiły się wśród pomruków. Zasnęła nie wiedząc jak i kiedy. Pomimo obaw, że biotyka wezmę górę nad zmęczonym ciałem, ucieleśniając wyrzuty sumienia.
Ale nie obudził ją huk roztrzaskiwanego o ścianę stolu, czy połamanych krzeseł. Nie obudziło ją także pukanie do drzwi.
Poderwała się z łóżka z myślą, że nie wiedzieć dlaczego pozwolono jej pospać dłużej, choć miała zaplanowany zaraz po śniadaniu trening, a do porannej herbaty musiała omówić z Aileeną sprawy niecierpiące zwłoki nim na Cytadeli nastanie świt. Rozejrzała sie sennym, jeszcze zaspanym wzrokiem po sypialni, która w niczym nie przypominała zajmowanego przez nią w ośrodku pokoju. Wydarzenia z ostatnich, dwudziestu czterech godzin przebiły się do jej świadomości z ociąganiem. Westchnęła, odrzucając na bok kosmyki lepiacych się do jej czoła włosów. Wstała, krzywiąc się w odpowiedni na protest mięśni. Zerknela na szafkę nocna, szukajac wzrokiem pistoletu. Spojrzała na wizjer i pogodę na zewnątrz, mrużąc oczy, kiedy wpadł do środka promień słońca. Miała ochotę zerwać z siebie brudny od między innymi zeschnietej krwi kombinezon, wziąć prysznic i przebrać się w coś czystego, ale rownie mocno pragnęła napić się kawy. Potrzebowała jasności umyslu, aby na spokojnie zastanowić się nad tym, co najlepszego zrobiła, lecąc tutaj i ignorujac swoje obowiązki wobec Rady. Echa wypowiedzianych, a konkretnie wykrzyczanych przez Daharisa słów wracały do niej niespecjalnie przejmując się tym, że właściwie dopiero co się obudziła. Nie miała odwagi spojrzeć na swoje odbici w w lustrze, nie wiedząc, czy zobaczy na tafli jej własną twarz, czy może Septimus, bądź Kelly.
Zacisnęła dłonie w pięść, paznokcie wbijały się w skórę, która wcześniej muskał Cassian... Wypuściła ze świstem powietrze z płuc. Zrobiła pierwszy krok w stronę drzwi. Po chwili kolejny. Bardziej zdecydowany.
Najpierw kawa, następnie prysznic i szczera rozmowa.
Mając wstępny plan, uwzględniający priorytety, ruszyła korytarzem w stronę źródła hałasu oraz tam, gdzie powinna być kawiarka. Jak założyła z góry, najprawdopodobniej też mężczyzna.

@Mistrz Gry
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Wróć do „Korlus”