18 sie 2024, o 17:04
Zadziałał instynktownie. Wystrzelił w plecy napastnika. Pocisk ze Szpona przebił się przez tarczę jednego z chińskich agentów, syknął on coś niezrozumiałego pod nosem. Drugi, nie trwoniąc czasu, wytrącił Strikera z równowagi pociskiem. Pomimo detergentów, które rozlał na posadzkę, dźwignął się zgrabnie na równe nogi, unikając ciosu omni-ostrzem. Przez myśl przemknął mu, iż nie widział wcześniej takiego kształtu, lecz nie zaprzątał sobie w tej konkretnej chwili głowy innymi rachunkami, niż szacowanie odległości oraz konta oddawanych strzałów. Adrenalina mruczała w jego żyłach znajomą melodię. Pancerz zatrzymał impet ataku wręcz, pękły tarcze, a jeden z agentów rozmył się w kamuflażu taktycznym. Seria oddawana ze Szpona sukcesywnie zbijała tarcze napastnika, uniknął kolejnego zamachu, odskakując przed omni-guan-dao atakującego z ukrycia agenta. Drugie jednak dosięgnęło celu, posyłając Strikera na pobliska ścianę. Oddany strzał chybił, omni-ostrze zatopiło się w jego pancerzu, gładko przechodząc pomiędzy łączeniami. Poczuł ból w lewej nodze, smród przypalanej skóry. Drugie omni-guan-dao znalazło się niebezpiecznie blisko jego szyi. Domyślał się, że w słuchawce obaj usłyszeli tylko jedną komendę - zlikwiduj.
Szelest pękniętej omni-siatki ledwo przebił się przez dudniące głośno, bicie serca, a także oddech śmierci na jego karku. Charlotte wystrzeliła, w ułamku sekund skracając dystans, który dzielił ją od Strikera. Zaalarmowani ruchem za swoimi plecami Chińczycy obejrzeli się. Jeden strzelił, ale pocisk w locie ledwo musnął jej tarczę. Wpadła pomiędzy nimi, medi-żel wbił się w jego ramię. Poczuł, jak wracają mu siły, a ból ustępuje. Strzelił zza Charlotte, która uskakując przed jednym napastnikiem z omn-ostrzem, wpadła pod atak drugiego. Raz dwa pozbierała się z ziemi, skacząc za plecy jednego z agentów. Drugi, wystawiony na atak, skończył owinięty omni-lassem Strikera. Stara, kowbojska sztuczka, sprawdziła się tutaj idealnie. Bronił się, ale unieruchomiony, w końcu nie mógł uniknąć ostatniej kulki.
Świst wakizashi przeciął w końcu ciszę, a także tętnice chińczyka. Osunął się martwy na ziemię, Charlotte odgarnęła mokre, lepkie włosy sprzed czoła i obróciła się w stronę Strikera.
- Dzięki - rzuciła, wskazując na omni-lasso, którym trzymał martwego Chińczyka. Omni-ostrze, które wypadło mu z rąk, mogło zatopić się między jej łopatkami, ale nie zrobiło tego. Broń przypięła do zaczepu w swoim pancerzu, diagnostyka łatała mikro uszkodzenia na jego powierzchni. Przeskoczyła nad ciałami, zdzierając z jego omni-klucz. Nie uruchomiła jednak urządzenia, stanęła przed Charlesem, mierząc go od stóp do głowy.
- Twoja noga. Nie mamy czasu na szycie, ale trzeba założyć opaskę uciskową - posłała mu pytające spojrzenie. Jeżeli zgodził się, sama, zręcznie, zacisnęła opaskę na jego udzie. Jeżeli wolał zrobić to sam, wyłącznie podała mu opakowanie do rozerwania przed umieszczeniem nad raną.
- Odcięli całą górę. Możliwe, że trwa ewakuacja. Nie mam odczytu, co dzieje się na dole... Wysadźmy to pomieszczenie, niech zbiegną się tutaj i oczyszczą nam drogę na dół. Dobrze byłoby rozejrzeć się za miejscem, gdzie przyczaimy się w miarę blisko klatki schodowej, aby mieć punkt obserwacyjny i ewentualne miejsce ataku... Jedno z pomieszczeń biurowych? - zastanawiała się na głos, hackując dostęp do omni-klucza Chiczyka w tym samym czasie.
@Charles Striker