Dzielnica mieszkaniowa położona na niższych poziomach stacji, do której w łatwy sposób można dostać się przy pomocy promu. Słynie z tego, że na jej terenie umieszczona jest Klinika Omegi. Dzielnica ta objęta jest strefą kwarantanny z powodu nieznanej plagi, która dziesiątkuje populację.
Jedynym sposobem na dostanie się do dystryktu Gozu jest przejście przez dystrykt Doru lub Kima.

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12469
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Bar Astarte

16 sie 2024, o 15:52

Choć od wydarzeń na Nyx minęły zaledwie miesiące, z pozoru nic w wyglądzie Lyssy nie sugerowało, by zdobycie stacji było dla niej ciężkim przeżyciem. Jej wyprostowana sylwetka, nowy pancerz i tatuaże wyraźnie wskazywały, że odnalazła się w swojej roli - a także przynależności, za którą opowiedziała się Nyx. Nie wiedzieli, czy stało się to za jej wolą, czy też asari podążyła za wolą tłumu mieszkańców, ale tak czy inaczej, nosiła barwy swojego ugrupowania i nie wyglądało, jakby miała się ich wstydzić.
Skinęła głową Strikerowi. Jej badawcze spojrzenie omiotło jego sylwetkę, oraz twarz gdy zdjął z głowy hełm. Uchyliła usta by mu odpowiedzieć, ale nim zdążyła to zrobić, Isha weszła jej w słowo. Kącik ust T'Saeri powędrował w górę sugerując, że również przeszło jej przez myśl to, co wypowiedziała na głos D'veve.
- Dziękuję. Wyglądasz żywo - odpowiedziała nieco bardziej dyplomatycznie, ruchem ręki wstukując zamówienia w omni-klucz. Ci, którzy woleli wybrać coś własnoręcznie, mogli zrobić to z pomocą własnego urządzenia, które od razu podłapało wewnętrzną sieć.
Asari przeniosła wzrok z Charlesa na Milę, gdy ta zajmowała miejsce. W jej oczach nie chowała się żadna uraza, choć na jej pytanie odpowiedziała z początku tylko drgnieniem ramion.
- Dobrze. Na stacji panuje spokój. Nie możemy narzekać na luksusy, ale każdy ma dach nad głową i pełnokaloryczne posiłki. To więcej niż rok temu - przyznała, nim zawahała się przez chwilę. - Jestem zaskoczona, że przyszłaś sama. Twój partner wydawał się z tobą zżyty.
Z oddali dobiegł syk uchylanych drzwi. Do baru podszedł niepozornie ubrany mężczyzna, ni to pracownik, ni klient - niósł ze sobą jednak tacę, na której znajdowały się zamówione przez nich napoje. Dla Charlesa - pomarańczowo-różowy mocktail o nazwie Thessiański Wschód, dla MIli - jasne, pszeniczne piwo imitujące Ziemskie, dla Ishy - musujący energetyk o wściekle zielonej barwie i dla Kiru - ciemne, mocne piwo, które na oko wydawało jej się krogańskiego pochodzenia.
- Nasza robota na Nyx miała swoje... wyboje, ale ostatecznie doprowadziliście mnie do celu. Uważam, że gdy pracujecie w zgodzie, jesteście cholernie skuteczni - przyznała, gdy mężczyzna rozdał napoje i wyszedł. - Dlatego mam nadzieję, że tym razem będziecie się dogadywać.
Odchrząknęła lekko, odwracając się w stołku.
- Jestem pewna, że macie niejedną historię do opowiedzenia. - odpowiedziała na pytanie Kiru, skierowane do wszystkich.

Wyświetl uwagę Mistrza Gry
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1411
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 39.800
Medals:

Re: Bar Astarte

16 sie 2024, o 17:24

Ze wszystkim zebranych nie podał ręki nikomu. Nie z jakiegoś większego powodu. Po prostu miał zajęte dłonie czymś całkowicie innym. Witał za to każdego przybyłego kordialnym uśmiechem i skinieniem głowy. Przejechał językiem po kleju, a potem z wielką dbałością ukręcił swoje dzieło. Musiał przyznać, że jednak stary pies mógł się nauczyć czegoś nowego. Może mało pozytywnego, ale chociaż nowego.
- Pozdrów swojego azjatyckiego chłopaka. - Parsknął śmiechem.
Uniósł wzrok znad blatu na ściankę przed sobą. Wsadził sobie skręta do ust, a po krótkiej chwili go odpalił. Przyglądał się Ishy z chytrym uśmiechem, który potem skierował do Lyssy.
- Niefortunnie.
Skinął do niej lekko głową dziękując za komplement. Wypuścił w końcu dym z płuc czująć delikatne szczypanie na języku. Mrugnął kilka razy czując delikatne uderzenie w głowę. Przynajmniej te nie kończyły się wstrząsem mózgu. Pomimo tego udało mu się zarejestrować dwójkę, która weszła wcześniej.
Mila i Kiru. Tej pierwszej nie widział chyba od czasu Nyx, trudno mu było sobie przypomnieć. Miał delikatne problemy z pamięcią po ostatnich przeżyciach. Za to Kiru od czasu Horyzontu nic się nie zmieniła. Znaczy pewnie zmieniła, ale to był jedyny Yagh jakiego znał. Nie miał porównania. Szczerze mówiąc, to powoli zaczynał się czuć dziwnie jeśli w zespole nie mieli Yagha.
Zaciągnął się kolejny raz, a suchości w ustach szybko się pozbył łykiem Thessiańskiego Wschodu. Przez chwilę mógł się poczuć jakby oglądał wschód słońca na jednej z plaż. Nie pamiętał kiedy ostatni raz był na plaży. Mógł uciec do cywila, kiedy miał jeszcze szanse. Karajev ją wziął i teraz mu nie dawał spokoju w opowiadaniu o super życiu na jednostce. Po powrocie z Chin pierwsze co zobaczył to kilkadziesiąt nieodczytanych wiadomości o jakieś babie co miała chudego turianina? Że musi więcej ćwiczyć żeby mieć mięśnie jak z karapaksu? Jak tak się zastanowił to chyba jednak nie chciał wracać do cywila. Wypuścił w końcu dym z płuc.
Zastanawiał się właśnie. Gdzie jest Crassus. Chciał mu opowiedzieć o Wangu. Dogaliby się. Trochę takie Ying-Yang. Dlaczego czekał też na odpowiedź mili. Może miał się pojawić później. Zresztą chciał też wiedzieć co tam u innych dlatego też jak inni opowiadali co się działo u nich on czekał popijać drinka i delektując się dymem.
Kiedy w końcu on miał szansę coś powiedzieć, odpowiedział krótko.
- Byłem martwy.
Nie elaborował. Zresztą był to już drugi raz w jego karierze więc nie uznawał tego za przechwałkę, ale za delikatny powód do wstydu. Nawet dobrze umrzeć nie potrafił. Już nie wiedział czy to dar, czy przeklęństwo.

@Mistrz Gry
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Viktor Karajev
Awatar użytkownika
Posty: 232
Rejestracja: 15 maja 2021, o 23:08
Miano: Viktor Karajev
Wiek: 32
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Operator C2
Lokalizacja: Ziemia
Kredyty: 25.015
Medals:

Re: Bar Astarte

16 sie 2024, o 17:29

Dyszał. Gorące powietrze potęgowało zmęczenie, ale nie przejmował się tym. Jego umysł był spokojny, rytm serca równy, choć przyspieszony. Wysokie, energiczne tony gitary elektrycznej przyjemnie mieszały się z szumem morskich fal, krzykiem mew.
Podciągnął się jeszcze 3 razy, przy ostatnim powtórzeniu ledwo sięgając brodą drążka, po czym wylądował miękko na nogach. Oddychał jeszcze chwilę głębiej, wpatrując się w załamujące się fale oceanu, na które miał widok ze swojej małej daczy nie tak znowu daleko bazy wojskowej w Pearl Harbor na Hawajach. Trening skończony.
Błogie odgłosy wakacji przerwał na chwilę blender, gdy Viktor przyszykował sobie kolację- proteinowy koktajl o smaku kokosowym, niskowęglowodanowy. Sam kielich blendera, teraz już opróżniony, zalał wodą w kuchennym zlewie. Zadecydował, że umyje go później.
Jeden posiłek białkowy i zimny prysznic później blender dalej był nieumyty, bowiem jego właściciel podziwiał ocean oparty o poręcz swojej werandy. Odpoczywał. Miał na to czas.
Po ostatniej akcji na Mindoirze dowództwo lekką ręką dało mu łatkę kozła ofiarnego. Oczywiście nie można było obarczyć winą pojedynczego żołnierza za wszystko co się tam stało, do prasy w końcu wyciekły nagrania z akcji z winy najemników, lecz chorążemu zarzucono opieszałość, zbyt późno wysłane ostrzeżenia, niedopilnowanie kontraktorów zewnętrznych. Tylko dzięki interwencji poprzednich wyższych oficerów pod którymi służył, obyło się bez degradacji czy zamknięciem drzwi do dalszych szkoleń “N”. Ostatecznie postanowiono, że Karajev dostał od wierchuszki wymuszone wakacje. Wakacje, na których całkiem nieźle się bawił.
Trzy cholerne miesiące… Odpoczął przede wszystkim. Nawet nie tyle fizycznie, choć to też, słońce, ocean i frutti di mare wyraźnie mu służyły, lecz przede wszystkim wreszcie zeszło mu z głowy pewien stan permanentnego napięcia. Nie bez zasługi była tu psycholog, z którą postanowił się skontaktować. Dzięki niej szybko poradził sobie z frustracją na dowództwo Przymierza, jaka rzuciła na niego cień po ostatniej akcji. Dzięki niej skonfrontował się z pewną dozą problemów, jakie trapiły go od dawna, problemy, które nie sądził, że są w nim aż tak głęboko. Dzięki niej przede wszystkim nie trwał w napięciu, lecz faktycznie cieszył się wakacjami. Zaczął nawet rozważać aplikację randkową.
Spokój ten jednak wreszcie został zakłócony. Spodziewał się tego dnia, gdy czarna, wojskowa limuzyna wreszcie zajedzie pod jego dom, a z jej środka wyjdzie jakiś major czy pułkownik, który powie “synu, Przymierze cię znów potrzebuje”. Wtedy to on odpowie, coś w stylu “tak jak potrzebowało mnie, bym przyjął na siebie winę po akcji na Mindorze?”, dając ujść części resztkowej frustracji, jakie wciąż w nim tkwiła. Wtedy to pułkownik powie mu o tym jak idzie wojna z Terminusem, na co on odpowie obserwacją, że tyle czasu nie potrzebowali go, to czemu teraz. Tutaj wreszcie padną konkrety, o misji, której może podjąć się tylko on. Po kilku minutach potyczki słownej w końcu przecież się zgodzi. Najlepiej słowami “sukinsynu, wchodzę w to!”.
Rozmowa tak przebiegła. Mniej więcej. W końcu protokołu trzeba było przestrzegać, nie uchodziło zakończyć rozmowy taką odzywką.

I tak właśnie z Hawajów w ciągu 36h trafił do tej samej speluny, dzięki której jego kariera nabrała tempa. A może to dzięki tej akcji na Cytadeli podczas zamachów bombowych? Ciężko powiedzieć. Nieistotne.
Ważne było, że znów zaraz ujrzy te same znajome mordy. Przez myśl przeszło mu pytanie, jak na niego zareagują? Nie, by w doborze kontraktorów panowała demokracja, a Lyssa T’Saeri osobiście do niego wysłała wiadomość z propozycją kolejnej misji. Widać nie żywiła urazy za perturbacje na Nyx. A właściwie oceniła, że potencjalne ryzyko zatrudnienia kogoś z powiązaniami z Przymierza zdecydowanie jest przyćmione przez powagę roboty. Kontrakt zapewne był śliski, ale to nie było odkrywcze spostrzeżenie.
Takimi to właśnie myślami zaprzątał sobie głowę, gdy poruszał się po wrogim terytorium stacji Omega. Mało błyskotliwy kamuflaż w postaci narzuconego na pancerz poncho, o dziwo, działał. Z drugiej strony kręciło się tu nie mało ex-militarnych, a on w ten stereotyp wpasowywał się całkiem ładnie. Niemniej nie było co kusić losu i z pewną ulgą przekroczył próg baru Astrarte.
- Przepraszam za spóźnienie- powiedział uprzejmym tonem- Korki na przekaźniku masy. Herbatę poproszę.
ObrazekObrazek
Muza
Mood
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mila Račan
Awatar użytkownika
Posty: 288
Rejestracja: 1 cze 2021, o 10:48
Miano: Mila Račan
Wiek: 33
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemniczka
Lokalizacja: Horyzont
Status: Cud że jeszcze żyje
Kredyty: 5.895
Medals:

Re: Bar Astarte

19 sie 2024, o 20:38

Pojawienie się w tym małym towarzystwie Ishy było niemałym zaskoczeniem dla Mili, która ostatnim razem widziała ją, gdy wyglądała jak siedem boleści. Nawet gorzej, najemniczka miała nietypową szansę oglądać wnętrzności asari z bliska, zanim za jej iście subtelną namową udało im się zszyć Ishę z powrotem. Jej mina również wyrażała owe zaskoczenie, gdy zamykała swoją dłoń w mocnym uścisku, klepiąc przy okazji koleżankę po ramieniu, zasiadając z powrotem. — Isha, nie spodziewałam się tak szybkiego powrotu do akcji. Ale to dobrze, lepiej mieć czym łeb zajęty — skonstatowała na końcu, właściwie bardziej do siebie to stwierdzając, niż do niej.

A potem pojawiła się Kiru, ich wielki jednorożec, jak już wcześniej mignęło jej przez umysł. Jak zwykle, pomimo faktu wcześniejszej współpracy, drgnęła w niedowierzaniu i lekkim przestrachu, nim uśmiechnęła się do niej, witając krótkim: — Cześć. — Jej pytanie o to, czy "działo się coś ciekawego" skwitowała krótkim, nieco gorzkim parsknięciem. — Odkąd się widzieliśmy? Zastanówmy się, widziałam na własne oczy, jak wybuchał cały system planetarny, a niedługo potem miałam okazję postrzelać do nowych kosmitów, którzy zamieniają ludzi w papkę, całkiem dosłownie. Także tak, niewiele — wzruszyła ramionami, wsadzając ponownie papierosa do ust. Ubrane w żarty, ale jej ostatnie misje także nie były najłatwiejsze na umyśle, więc i po twarzy Mili widać było lekkie zmęczenie psychiczne. Szczerze liczyła, że nie będzie musiała babrać się w jakimś chorym gównie, a w prostym najemniczym zadaniu. Ukraść, postrzelać, uciec, bez moralnych dylematów i losów milionów ludzi na swoich barkach.

Z chęcią przyjęła piwo, upijając natychmiast łyka, nim Lyssa zaczęła odpowiadać na jej pytanie. No tak, dziura, jaką było Nyx, raczej niczym gorszym stać się nie mogło, więc zmiany na lepsze, nawet jeśli znikome, były dla nich duże. Przynależność do SST również mogła być wyjaśniona chęcią poprawienia warunków - na pewno ta "przyjaźniejsza" banda dla nowych baranków wysłała jakieś zapasy żywności, ubrania. Jej wewnętrzne dywagacje o stacji przerwało jednak pytanie o Crassusa. Zobaczyła przy tym cień zainteresowania ze strony Strikera, co przypomniało jej, że chyba się zakolegowali potem, w te swoje karcianki online grali. Sama podrapała się po głowie, po czym wzruszyła ramionami z lekkim uśmiechem na twarzy. — Ostatnio się nam grafiki nie zgrywają, żeby w końcu razem na jakieś zlecenie skoczyć. A teraz to ja zarabiam, a on się byczy na urlopie i obraca pewnie asari po barach. Należy mu się.

To co, jakie są szczegóły zlecenia? — zadała pytanie, które jeszcze nie padło, akurat sekundę przed tym, gdy drzwi do baru piknęły. Sądząc, że są już wszyscy, nie spodziewała się kolejnej osoby, więc na widok nowego obróciła się, z lekkim zaskoczeniem rejestrując twarz, z którą współpracowała... chyba dwa razy. I już nawet jej myśli trochę wcześniej zleciały na jego temat, natychmiast wracając do wydarzeń z Mindoiru. Gdy więc jeden i jedyny Karajev dosiadł się, witając, wyrwało się jej krótkie: — Huh — bardziej pod nosem, niż do niego. Początkowa niespodzianka zamieniła się szybko w ostrożną minę. Ale też zżerała ją ciekawość, czy dostał jakoś po dupie po wycieku informacji o Mindoirze, który ona i Curio, oczywiście "anonimowo", wpuścili w extranet. — Czyli faktycznie zjazd absolwentów — skomentowała na końcu, uśmiechając się do Lyssy i oczekując mimo wszystko wprowadzenia do misji.
ObrazekObrazek
Kiru Heidr Varah
Awatar użytkownika
Posty: 688
Rejestracja: 3 cze 2013, o 22:04
Miano: Kiru Heidr Varah
Wiek: 100
Klasa: Szpieg
Rasa: Yahg
Zawód: Przemytnik
Lokalizacja: Cytadela
Status: ex-Krwawa Horda, jako Urdnot Kubera poszukiwana przez organizacje zwalczające przemyt
Kredyty: 78.138
Medals:

Re: Bar Astarte

19 sie 2024, o 21:28

Kiru upiła nieco piwa gdy wychwyciła jak Mila mówi coś o nowcyh kosmitach zmieniających ludzi w papkę. Może był to przypadek, ale nie zaszkodziło wybadać sprawę.
- Też byliście na Horyzoncie? - ożywiła się. Mimo strat jakie odnieśli po drodze tamta bitwa była jedną z najlepszych jakie w życiu stoczyła. Ciekawe czy Mila miała podobne doświadczenia z kolonii. - To był naprawdę epicki rozpierdol. Pamiętasz jak Brown rozjechał Mako jednego z tych dużych latających? - zwróciła się do Strikera, który najwyraźniej popadł w jakiś depresyjny nastrój. Kto wie może wyrwą go z niego wspomnienia niesamowitej przygody jaką przeżyli na Horyzoncie.
Niezależnie od odpowiedzi Kiru zdecydowała się przerzucić uwagę na bardziej konkretną część konwersacji, tę dotyczącą ich nowego zlecenia. Wszak nie spotkali się tu tylko by napić się piwka i powspominać dawne dzieje.
- Tak jak mówi Mila, co musimy wiedzieć o naszym celu? I jaki mamy plan dostania się do środka, takie miejsce musi mieć niezłą ochronę? - zapytała. Miała nadzieję, że asari wymyśliła coś sprytniejszego niż przebijanie się siłą przez prywatne armie bogaczy zamieszkujących stację. Znaczy, z odpowiednim sprzętem byłoby to wykonalne, ale za dużo byłoby z tym zachodu i istniało ryzyko że cel zostanie zniszczony lub zabrany ze stacji w trakcie walk. O plany ewakuacji nawet nie pytała. Z doświadczenia wyniesionego z ostatnich zleceń wiedziała, że wszystko zdąży się jeszcze pięć razy spierdolić zanim nawet pomyślą o opuszczeniu stacji.
ObrazekObrazek Wyświetl wiadomość pozafabularną
Isha D'veve
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 292
Rejestracja: 17 paź 2021, o 17:53
Miano: Isha D'veve
Wiek: 109
Klasa: Adept
Rasa: Asari
Zawód: Najemniczka
Lokalizacja: Tajemna Placówka Cerberusa
Status: Uwięziona przez Cerberusa
Kredyty: 40.900
Medals:

Re: Bar Astarte

20 sie 2024, o 00:35

- Żebyś wiedziała - od razu spojrzała na Lyssę, gdy ta wspomniała o historiach. Fakt, miała ich od cholery, i to raczej były takie z gatunku pseudo-shepardowych, a nie przygód typowego najemnika. Nie czuła się jednak z tym jakoś świetnie. Większe ligi znaczyły większy syf w głowie. - Ale to raczej ten sort, że opowiadasz na drinku po, a nie przed, więc może opowiem, jeśli ta przygoda zakończy się lepiej, niż ostatnio. - dodała, zanurzając nos w swoim energetyku, świeżo dostarczonym przez kelnera. Myślała, że knajpa została opróżniona, a nie po prostu przejęta.
Komentarz Mili wzbudził w niej delikatny, ale wyglądający na zmęczony uśmiech i chwilowe wyjście z roli, a potem pojedyncze skinięcie głową.
- Sama sobie odpowiedziałaś - ton miała przy tym dość wyprany z emocji, a gdy jeszcze Striker dobił ją wspomnieniem o jej azjatyckim chłopaczku, wydała z siebie dość agresywne prychnięcie - Tak toksycznego związku jeszcze nie miałam... - przerwała na chwilę, by znowu wziąć łyka - ...gdy tylko go zobaczę, będzie kurwa martwy - wpierw zażartowała, ale potem z jej ust wyszła bardzo realna sentencja, w którą wierzyła z całego serca. Może naiwnie - widziała bowiem, jak Leng się porusza, i co potrafi robić. Sama go nie pokona, ale była uparta, a i sama miała w zanadrzu parę sztuczek. I kolegów, czyli coś, czego taki smutny śmieć mógł jej co najwyżej pozazdrościć. Nie miała nigdy wcześniej takiego ostrego nemesis, ale to też nic dziwnego, bo nie zdarzyło jej się wcześniej być porwaną przez terrorystów.

Nie miała jakichś szerszych przemyśleń na temat tego, co powiedziała Lyssa. Na pewno mieszkańcom Nyx żyło się lepiej będąc częścią bardziej zaawansowanej siatki dostaw i handlu, a i pewnie "prezenty powitalne" szybko przybyły. Ciekawe kiedy się skończą, i czy dadzą radę stanąć na nogi bez nich, czy szybko wrócą do poprzedniego stanu, tylko w nowych barwach i z inną siostrą na czele. Miała jednak lepsze zdanie o Lyssie, niż o Octavii (choć w zasadzie nie znała tej pierwszej jakoś dobrze), tak więc liczyła na to, że ludziom będzie lepiej.
Jak na trupa, Striker był całkiem gadatliwy. Może wyglądał gorzej, i walnął tylko jednym "swoim" tekstem, co było dość skromną ilością, ale dalej tu stał i funkcjonował. Potem może dopyta o to co u niego i czy da się coś dla niego zrobić. Nie żeby była bardzo uczynna, ale trochę już razem przeszli, więc może go wesprze.
Wtem jednak, do środka wszedł inny trup. Trup, z którym bardzo dawno już nie pracowała, i trup, którego widziała ostatnio na Mindoirze...i w wyciekłych nagraniach. Od razu pochyliła się do przodu, a jej ożywiony przez energetyk i zaskoczenie wzrok zaczął od razu go świdrować.
- No proszę... - krótki chichot, po którym usiadła nieco bardziej ułożenie i "oficjalnie". - Minęło trochę czasu, żołnierzu. - miała sporo pytań. Znowu będą do siebie strzelać? Był tu na rozkazach? Skąd Lyssa go wytrzasnęła? Czy Striker wiedział? I, najważniejsze, gdzie on kurwa był po Mindoirze?

Mila miała rację, trzeba było pogadać o zleceniu. Gdy ten temat został poruszony, tylko zawtórowała koleżance dłonią, skupiając się znowu na Lyssie.
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12469
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Bar Astarte

24 sie 2024, o 00:14

Choć bar Astarte wydawał się opustoszały dla pierwszej osoby, która przekroczyła jego próg, to wrażenie szybko zniknęło z nadejściem pozostałych. Zakręcająca lada barowa umożliwiała im zajęcie pozycji w taki sposób, by nikt nie był zwrócony do innej osoby tyłem, a jednocześnie imponujące sylwetki Kiru, czy Strikera i Karajeva, kompletnie przysłaniały widok na resztę pustego lokalu.
Wkrótce, z głośników zaczęła sączyć się cicha, nieinwazyjna muzyka, choć ciężko było określić, czy jej celem było nadanie ich rozmowie odpowiedniego nastroju, czy też zapobiegnięcie bycia podsłuchanym.
- Czyli ty byłeś martwy - dłonią wskazała na Strikera, zaraz potem przesuwając palec w stronę Ishy. - A ty prawie martwa - westchnęła, chwytając za swoją szklankę z napojem. - Chujowy zawód sobie wybraliśmy. Przynajmniej turianin sobie porucha.
Jedna, gorąca herbata pojawiła się chwilę później przed Karajevem przyniesiona przez barmana, który równie szybko jak przyszedł, tak ulotnił się na zaplecze. Pachniała kwiatowo, a gdy upił łyk wrzątku odkrył, że była gorzka, ale miała odrobinę słodkiego posmaku. Na dnie naczynia osadziły się fioletowe liście, z których ją zaparzono.
- Sprawdziłam was. Wygląda na to, że tylko naszego chorążego nie było na Horyzoncie - uśmiechnęła się. - To w zasadzie całkiem zabawne. Podczas gdy Isha i Mila biegały po pokładzie tego bydlęcia, Kiru z Charlesem próbowali wysadzić go w cholerę. Dobrze, że zgraliście się czasowo.
Upiła łyk swojego drinka, energetyka, a może soku - ciężko było określić, co znajdowało się w jej szklance. Odstawiła naczynie na blat, przyglądając się jego zawartości przez chwilę nim uniosła ku nim wzrok.
- Mam dla was dobre i złe wiadomości. Od których chcecie zacząć? - spytała, uśmiechając się półgębkiem i - niezależnie od tego, jaka była ich decyzja, kontynuowała. - Zacznę od dobrych. Miejsce, do którego tym razem was wysyłam, nie mogłoby bardziej różnić się od Nyx. To prawdziwy, kurwa, galaktyczny zamek dla tych 1% of the 1%. Cokolwiek stamtąd zwędzicie przy okazji mnie kompletnie nie interesuje póki nie przeszkodzi wam to w wykonaniu zlecenia, więc na waszym miejscu chowałabym zastawę do kieszeni.
Uruchomiła omni-klucz, wyświetlając nad nimi mapę gwiezdną - lokalizację systemu w Trawersie Attykańskim.
- Mówię oczywiście o Hemerze. Mała stacja kosmiczna, zaledwie dziesięć tysięcy mieszkańców. Nie licząc oczywiście obsługi, nie są zaliczani do populacji - przetoczyła wzrokiem po suficie. - Posiadamy względnie aktualne mapy większości poziomów, oraz lokalizację paczki, którą macie odebrać. Znalezienie jej nie będzie problemem.
Wyprostowała się, odruchowo opadając w tył, jakby chciała plecami wesprzeć się o oparcie, ale jej hoker nie oferował sensownego więc zatrzymała się w połowie ruchu.
- Co sprowadza nas do złych wiadomości. Hemera ma dojebaną ochronę. Ma flotę kosmiczną, jeśli możecie sobie to wyobrazić. Dziesięć tysięcy bogatych ludzi trzyma za jaja cały układ. Podobno w ich flocie jest nawet jeden pancernik. Ciekawe co na to układ Shanxi - mruknęła. - Nie możecie wparować do niej jak wam się podoba. Ale mamy pewne... dojścia. I propozycje, które mogę wam przedstawić.
Przetoczyła wzrokiem po wszystkich.
- Chyba, że ktoś z was posiada bogatych kolegów, lub ciekawy pomysł na to, jak uzyskać zgodę na lądowanie w stacji kosmicznej ludzi srających kredytami?

Wyświetl uwagę Mistrza Gry
Viktor Karajev
Awatar użytkownika
Posty: 232
Rejestracja: 15 maja 2021, o 23:08
Miano: Viktor Karajev
Wiek: 32
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Operator C2
Lokalizacja: Ziemia
Kredyty: 25.015
Medals:

Re: Bar Astarte

25 sie 2024, o 20:25

Z lekkim uśmiechem słuchał wymianę prostych grzeczności jaka dokonywała się między zgromadzonymi. Rozumiał doskonale potrzebę stworzenia tej fasady, pozorów normalnego funkcjonowania jako osoba, sam takową posiadał przecież. Kontrastowało to mocno z robotą jaką wykonywali, tym bardziej zdarzało mu się łapać tych kurtuazji. Zapewne inni też mieli taką potrzebę. No, może poza Charlsem. Viktor nie zdziwiłby się, gdyby potrzeba rozmowy była u niego odruchem z rdzenia którego jeszcze się nie pozbył, pewien automatyzm za którym nie kryją się większe procesy socjalne.
A mimo wszystko, mimo, iż znał pogląd Charliego na interakcje socjalne, to nie mógł odpędzić pewnej nuty rozczarowania. Delikatnej, prawda, ledwo uchwytnej, a jednak obecnej i przeszkadzającej jak natrętny owad, zbyt mały by realnie przeszkadzać, zbyt szybki by odegnać, zbyt nienośny by zignorować zupełnie. Liczył, że wspólne przeżycia, służba, a potem wymieniane wiadomości w trakcie gdy Karajev odebrał zasłużony urlop sprawiły, że Striker dawał trochę jebania o swojego...
No właśnie, kim byli dla siebie, gdy wyłączyć aspekt misji? Bo to, by traktować się tylko jako sprawny element oddziału, na którym można polegać mieli już za sobą.
Prawda?
Viktorowi nie podobała się myśl, że mógł źle interpretować intencje Charliego, którego kosmiczny autyzm nie pozwalał na nawiązanie tego rodzaju relacji. Za dużo widział, za dużo uczynił. Błędem było ocenianie go miarą normalnych ludzi, czy nawet żołnierzy.
Odruchowo, bezwiednie spojrzał na skrzynkę pocztową swojego omni-klucza, w duchu licząc, iż ujrzy tam nową, nieodczytaną jeszcze wiadomość od tej jednej konkretnej osoby. Nic, zostawiła go na wyświetlonej wiadomości. Świadomość, że właśnie wczoraj wylądowała na Palavenie w ramach krótkiego urlopu nie poprawiał mu humoru.
- Trochę minęło- przytaknął Ishy, ignorując krótki chichot asari. W przeszłości takie zachowanie zawsze niemal odbierał jako naigrywanie się, lecz ostatnio zaczął akceptować myśl, że nie musiało tak być. Choć przychodziło mu to z trudem- Fajnie będzie pracować znów razem.
Grzecznościowa formułka, za którym nie kryła się realna intencja, ani kłamstwo. Skinął lekko w podzięce ku barmanowi za podaną herbatę, w której w urokliwy sposób ozdobiona była rozwijającym się na dnie filiżanki. Była smaczna, nieźle dobrana do jego upodobań. Jakby tknięty pewną estetyką napoju w kontraście do okoliczności w jakich się spotykali, zastanowiło go, czy nie pociągnąć dalej rozmowy z Ishą, sącząc herbatkę. Spodobała mu się.
Herbata, nie Isha.
Przeniósł jednak uwagę na drugą asari. To ona była teraz ważniejsza.
- Polecimy tam pod przykrywką, z biletem wstępu, czy musimy się włamać?- spytał- Bo co do kontaktów i dojść, to obawiam się, że tu nie pomogę. Majątek mojej najlepszej znajomości to zaplaniczka i paczka Lucky Strike'ów.
ObrazekObrazek
Muza
Mood
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Kiru Heidr Varah
Awatar użytkownika
Posty: 688
Rejestracja: 3 cze 2013, o 22:04
Miano: Kiru Heidr Varah
Wiek: 100
Klasa: Szpieg
Rasa: Yahg
Zawód: Przemytnik
Lokalizacja: Cytadela
Status: ex-Krwawa Horda, jako Urdnot Kubera poszukiwana przez organizacje zwalczające przemyt
Kredyty: 78.138
Medals:

Re: Bar Astarte

25 sie 2024, o 21:40

- Sorry jeśli GARDIANy porysowały wam pancerze, cholerstwo próbowało spierdolić w kosmos więc musieliśmy je jakoś zatrzymać. Swoją drogą ciekawe co SST lub krokowlwiek kto przy nim grzebie, z niego wydobyli. - stwierdziła od niechcenia zwracając uwagę na fakt, że temat ogromnego, wypakowanego po sufit nieznaną technologią statku jakoś dziwnie ucichł.
Chowanie zastawy po kieszeniach nie było zbyt paktycznym pomysłem, gdyż większa ilość mogła swoje ważyć i musieliby znaleźć pasera, u którego mogliby ją upłynnić. Jednak chipy z kredytami i wyposażenie ochroniarzy było zupełnie inną kwestią. Jeśli mieszkańcy stacji byli tak czuli na punkcie swojego bezpieczeństwa jak przedstawiała to Lyssa, to na pewno nie szczędzili kredytów na porządne wyposarzenie. A zdobycie go niekoniecznie wiązałoby się z walką na śmierć i życie, wystarczyłoby znaleźć magazyn.
- Posluchajmy o twoich dojściach, bo raczej nie powiemy patrolom, że przyjechaliśmy dostarczyć pizzę. - zwróciła się do asari. Jeśli chodziło o Kiru, to nie miała żadnych znajomości, o których mogła sobie przypomnieć, należących do elitarnego klubu bogaczy albo pracujących dla takowych. A bez dokładniejszej znajomości stacji i sił rozmieszczonych w układzie trudno było coś sensownie zaplanować. Dlatego jej zdaniem najlepiej było na razie wysłuchać co ma do zaproponowania Lyssa a potem ewentualnie zgłosić swoje uwagi - chociaż z tego co się słyszy o bogaczach to są tak pojebani, że może i takie numery odwalali. - rzuciła pół żartem.
ObrazekObrazek Wyświetl wiadomość pozafabularną
Isha D'veve
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 292
Rejestracja: 17 paź 2021, o 17:53
Miano: Isha D'veve
Wiek: 109
Klasa: Adept
Rasa: Asari
Zawód: Najemniczka
Lokalizacja: Tajemna Placówka Cerberusa
Status: Uwięziona przez Cerberusa
Kredyty: 40.900
Medals:

Re: Bar Astarte

26 sie 2024, o 16:27

- Wygląda na to, że jesteś bardzo dobrze doinformowana o operacjach "Sirty" - cudzysłów manualny jasno mówił nieco o tym, co działo się po jej stronie Horyzontu, ale zdecydowała się raczej szybko uciąć ten temat. Może ze względu na niechęć do wspominek, a może faktycznie po to, by mieć o czym mówić na tym drinku, którym już im zagroziła.
- Wydostaliśmy się dość szybko, także o to się nie martw. Gorzej było po fakcie, ale to już nie wasza wina - spojrzała krótko na Kiru, na chwilę kierując swój uśmiech w jej stronę. Rzadko zmieniała ekspresję w tej konwersacji, co najwyżej tylko poszerzała lub zmniejszała swój grymas. Nawet, gdy poważniała, starała się utrzymać fasadę. Reakcja stresowa.
Ciekawie było widzieć Karajeva. Nawet nie naburmuszył się, gdy do niego zagadała, tylko odpowiedział z luzem i pewnym spokojem. Coś się u niego zmieniło. Może na lepsze? Oby. Wiedziała, że ludzie w tym zawodzie raczej szli tylko w stronę mienia gorzej i bycia gorszymi, ale wciąż kibicowała każdemu z osobna.
- Zobaczymy - odpowiedziała mu, milknąc chwilę po tym. Część Ishy była zadowolona z widzenia tego składu znowu, było to nawet nostalgiczne. To była ta optymistyczna część. Cała reszta zaś krzyczała "kłopoty", "nadchodząca zdrada" i "cholernie duże napięcie w powietrzu". Póki co, żadna nie wygrywała, ale jej zachowanie i tak pozostawało bardzo...stonowane jak na siebie.
Wysłuchała Lyssy bez zbędnych wtrąceń, parę razy co najwyżej kiwając głową z aprobatą lub zainteresowaniem - zwłaszcza, gdy były poruszane wątki pieniężne czy zarobkowe. Słysząc o pakowaniu zastawy, pożałowała, że nie było z nimi Skaxa. Czego by nie mówić, posiadanie ze sobą zdolnego technika byłoby przydatne do ocenienia co jest wartościowe, jaką płytę trzeba wyrwać, i jakie dane najlepiej zgrać. No ale nic, poradzą sobie bez Quarian.
- Niestety moi bogaci koledzy to przy nich klasa średnia, więc bez twoich dojść może być ciężko - powiedziała w końcu - Chyba, że masz jakiegoś zaprzyjaźnionego biznesmena, który chciałby albo zobaczyć, albo najlepiej kupić Kiru. - gdyby miała brew, uniosłaby ją do góry, spoglądając to na drugą Asari, to na Yaghankę. To była pierwsza i póki co jedyna sensowna rzecz, jaka przyszła jej do głowy jeśli chodziło o faktyczne pomysły. Co jak co, ale sprzedanie egzotycznej rasy, bo ktoś miał zachciankę brzmiało całkiem...Hemerowo, jeśli taki przymiotnik istnieje.
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1411
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 39.800
Medals:

Re: Bar Astarte

26 sie 2024, o 16:54

Ustami próbował złapać za słomkę swojego drinka. Niestety wyglądało to dość komicznie.
- Ty mi tu nie mów o Carlosie! - Machnął ręka opierajać się o blat baru. - A kto wyrwał kawał ściany, żeby osłaniać zespół?
Lekko się uśmiechnął do Kiru na wspomnienia o tamtym dniu. Nie dość, że zrobił dobrze to jeszcze moralnie zrobił lepiej niż zazwyczaj. Nawet zepsuty zegar czasami wskaże właściwą godzinę. Nie usmażył też sobie płatu czołowego przez implant.
Na agresywną reakcję Ishy zareagował kolejnym delikatnym uśmiechem. Wytrenowanym przez lata wobec kontrahentów. Pamięć mięśniowa działała tego dnia wyjątkowo dobrze.
- Daj znać jak będziesz szła po jego głowę. - Chciał dodać coś więcej, ale nagle zobaczył kolejnego gościa, który do nich dołączył. Gościa którego się nie spodziewał, ale którego obecność na swój sposób mu przeszkadzała. Jego ostatnie przygody z Przymierzem oraz wieczna paranoja bardzo szybko dostarczyły do jego głowy pomysły. Wymieniali się wiadomościami, czasami gadali, ale rzadko widywali się na żywo. Najgorsze było w tym to, że Charles Striker nie wiedział.
Lubił Karajeva, był dobrym żołnierzem. Znał się na fachu i można było z nim pogadać. Podobnie jak z Crassusem. Tyle, że Crassus nie robił dla Przymierza. Do tego była opcja pociągnięcia za sznurki przez chińskie kurwy. I właśnie ten scenariusz go martwił.
- No prosze, czyli autodestruktywne myśli wygrały. - Skinął głową. Wciąż ten sam sztuczny uśmiech, który nadawał jego głosowi bardziej pozytywne brzmienie. Od ich ostatniego spotkania Striker wyglądał jeszcze marniej niż wtedy. - Kope lat.

Przysłuchiwał się Lyssie delektując się skrętem. Co jakiś czas łapiąc za słomkę ustami. Wyglądał jakby w ogóle nie chciał tam być. Co zresztą było jego typowym wyglądem na zleceniach.
- Z tego co patrzyłem to jedyne co obraca to karty. - Parsknął śmiechem na wieść o ruchaniu Crassusa. Po prostu mu zazdrościł. Nawet raz go zapraszał na wspólne wyjście, ale zazwyczaj był zbyt zajęty zbieraniem wpierdolu na zleceniach. Każdy z nich miał swoje hobby.
Kolejny raz wspomnienia Horyzontu. On niestety wiedział już o tym, że byli na statku. To on zresztą załatwiał Skaxowi i Fulvini informacje o tym, gdzie może się znajdować. Przez chwilę zmrużył oczy przyglądając jej się. Dopiero teraz widział jak źle wyglądu w porównaniu z tymi kilkoma tygodniami wcześniej. Nie zazdrościł jej, on przynajmniej zdechnie dość szybko. Ona będzie rozpamiętywać te przygody przez całe swoje tysiącletnie życie.
Myślami szybko wrócił do briefingu. Skoro nie miało go być na papierze, to musiał się skupić na słuchaniu. Z każdym słowem, które udało mu się zarejestrować odczuwał to dziwne uczucie, że to będzie jeszcze trudniejsze niż mówi. Szczególnie, że mieli bardzo mało informacji. Mapy są świetne, ale nikt z ich zespołu infiltratorem nie był.
Zaciągnął się mocno kiedy Karajev o nim wspomniał. Jego wszystkie kontakty nagle zniknęły kiedy kolejny raz uznano, że jest martwy. Niby dostęp do danych miał, ale co mu po nich? Nie zamierzał ułatwiać roboty nikomu. Jak są dobrzy to go znajdą.
- Nie tym razem. - Wypuścił dym z płuc. - Dopóki sytuacje w Przymierzu lekko się nie uspokoi moje kontakty są uszczuplone.
Uznał, że to dość neutralna odpowiedź i na tyle idiotyczna, że nie zadadzą więcej pytań. Jakby średnio chciał gadać o tych ostatnich tygodniach. Nie miał siły opowiadać o Chinach, Przymierzu, Premierze czy o jakimś tam górach.
- No dobra, to kogo mamy stamtąd wywieźć i jak dużym problemem to będzie? - Zapytał bez ogródek. Ich ekipa składała się z ciężkiej artylerii. Co najwyżej mogli się włamać do mieszkania jakiegoś azjaty, który otworzy im akurat drzwi bo podobają mu się asarii. - Tak jak Isha powiedziała. Moglibyśmy dowiedzieć się kto zaopatruje ich w towary egzotyczne. Wątpię, że oprócz śmietanki ochroni to nikt nie wie co lata na tych statkach.
Przez towary egzotyczne miał na myśli niewolników, narkotyki czy cokolwiek co potrafiło napędzić jeden procent. Nie mieliby nawet większego problemu z wywiezieniem kogokolwiek byłoby trzeba. Worek na głowę, obroża na szyję i na statek. Nikt nawet by nie patrzył żeby nie psuć sobie dnia takim widokiem. Dzień jak co dzień na zadupiach galaktyki.

@Mistrz Gry
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Mila Račan
Awatar użytkownika
Posty: 288
Rejestracja: 1 cze 2021, o 10:48
Miano: Mila Račan
Wiek: 33
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemniczka
Lokalizacja: Horyzont
Status: Cud że jeszcze żyje
Kredyty: 5.895
Medals:

Re: Bar Astarte

26 sie 2024, o 20:04

Z tego wszystkiego Mili umknęło, że za ich kontraktem na Horyzoncie stała technicznie jakaś fundacja. Cerberusowskie ścierwa wryły się w jej głowę tak mocno, że ich przykrywka odleciała w niepamięć. Tak czy siak, gdy upijała piwa, odpowieedziała Kiru: — To co Isha mówiła, oprócz paru potknięć udało się wydostać cel, chociaż chodzenie po żywym statku przyjemne nie było. Ciekawe też, że byliście w tym samym momencie na planecie. Trochę dziwne, że się tak kręcimy za blisko historycznych wydarzeń, ale przynajmniej płacą — mruknęła na końcu, dogaszając peta pod stołem i kładąc go obok siebie. Parsknęła szczerym śmiechem na komentarz Strikera o Crassusie - jego wielkie westchnięcia do "miękkich" ras, a głównie asari, zawsze były głośne. I czasami w sumie wychodziły.

Wróciła szybko do słuchania Lyssy, która zaczęła opowiadać im o ichniejszej akcji. Już otwierała usta, by wyrazić chęć zaczęcia od złych wieści, ale asari ją ubiegła, więc zręcznie wlała w siebie sporą ilość kufla, nim jej zleceniodawczyni zamilkła, a reszta zaczęła rozmawiać. Gdy Karajev wyraził swój brak znajomości, ale posiadanie paczki fajek, Mila przypomniała sobie, że ma coś przy sobie, absolutnie głupiego. Zaczęła przetrzepywać kieszenie, nim natrafiła na lekko pogniecionego batona, którego wyciągnęła i przesunęła po stole w stronę Strikera. Baton jak baton, ale miał na sobie naklejkę z podobizną najemnika. — Bym zapomniała, dostałam kiedyś całą paczkę z nimi. Nie wiem, kto był taki dumny z siebie produkując ich karton.

O swoich pomysłach zawsze możesz poopowiadać, ale jak Isha zaproponowała, jeśli znalazłby się ktoś z egzotycznymi zapędami, można by tam przynajmniej wlecieć legalnie. Co jest ironiczne, bo o ile pamiętam, to byłaś chyba Kiru w kajdanach na Nyx, ha. Sama raczej nikogo z takimi dojściami nie mam, ale mogę użyczyć któryś ze statków. Jeśli mamy się wtopić w tłum, to ten luksusowy może nie być złym pomysłem. A poza tym właśnie, co jest naszym celem?
ObrazekObrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12469
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Bar Astarte

28 sie 2024, o 13:24

Atmosfera w barze była specyficzna. Na swój sposób nie różniła się od tej z ich spotkania za pierwszym razem, w tym samym miejscu, w prawie tym samym składzie. Ale choć ludzie siedzący przy barze byli ci sami, na barkach niektórych z nich osadził się ciężar, którego trudno było zignorować. Lyssa była tego zaprzeczeniem - pomoc, której udzielili jej na Nyx, choć nie altruistyczna, odbiła się na asari w pozytywny sposób. Nowy pancerz, wyprostowana postawa, logo błyszczące na piersi.
Nie można było jednak powiedzieć tego o Charlesie, Viktorze, czy Ishy, choć Nyx nie miała z tym wiele wspólnego - tylko wszystko to, co przyszło później.
- Włamanie na Hemerę jest równie proste, jak wdarcie się siłą. Czyli kurewsko trudne - westchnęła, kręcąc przecząco głową.
Każda z ich propozycji dotycząca egzotycznego podejścia sprawiała, że wraz z kącikiem ust, wymalowana brew T’Saeri unosiła się coraz wyżej. Gdy Račan skończyła mówić, asari odwróciła głowę w stronę Kiru.
- Odpowiada ci to? - spytała z nutą powątpiewania, choć jednocześnie w jej głosie zabrzmiało rozbawienie. - Zakuwanie się w kajdany i paradowanie jak salonowy pyjak przed bogaczami traktującymi cię jako atrakcję, lub zwierzę? Widziałam pokazy cyrkowe, które urządzają na Hemerze. Dla nich nawet kroganie to przedmiot, nie wyobrażam sobie, by traktowali yahga z godnością.
Kiru zwracała na siebie uwagę gdziekolwiek by się nie udała. Choć jej renoma w Omedze była powszechnie znana i mało kto miał odwagę choćby spojrzeć na nią krzywo - a znając jej zasługi, część zwyczajnie nie chciała - poza stacją i systemami Terminusa sytuacja wyglądała z goła inaczej. A gdy dać odpowiednio uprzywilejowanej grupie ludzi nielimitowane środki i własne terytorium wyjęte spoza prawa, łatwo było domyślić się jakie instynkty wyjdą na powierzchnię.
- Ale moglibyśmy to zorganizować. Niektórzy goście z Hemery ciągle poszukują sensacji i adrenaliny. Czwórka ochroniarzy jest wiarygodna dla tak niebezpiecznego okazu jak yahg. Wasze prawa na stacji byłyby dość nieliczne, bylibyście pod stałą obserwacją, ale zapewniłoby wam to wejście i zbliżenie do paczki, którą macie odebrać. Według ostatniej aktualizacji, znajduje się na tym samym poziomie co sala, w której odbywają się aukcje.
Palce T’Saeri przesuwały się po holograficznej klawiaturze gdy wystukiwała jakieś notatki i jednocześnie sprawdzała najnowsze informacje. Widzieli, jak na jej ekranie pojawiają się ciągłe wiadomości od kogoś, z kim rozmawiała, ale filtr prywatności skutecznie uniemożliwiał im odczytanie tekstu czy choćby nadawcy.
- Z naszej strony, możemy zaoferować wam coś innego - kontynuowała, przechodząc płynnie do możliwości, które posiadała. - Mamy dojście do jednego z klientów. To bogata, wpływowa osoba, która została zaproszona na Hemerę. Zgodzi się zebrać ze sobą naszych agentów, za odpowiednią cenę - uśmiechnęła się kwaśno. Żadne z nich nie musiało nic płacić, ale najwyraźniej uderzyło to jej kieszeń. - Z wpływowym gościem moglibyście chodzić tam, gdzie on. Mielibyście też względnie większą swobodę niż sprzedawcy yahga. Ale maksymalna liczba ochroniarzy dopuszczona przez Hemerę to trzy osoby - dodała, omiatając ich wzrokiem. - To oznacza, że trójka z was mogłaby nosić ze sobą pancerze i broń. Dwójka przyjęłaby rolę pomocników lub towarzyszy. Nasz gość zaproponował… - zerknęła na omni-klucz. - Kucharza oraz kochanka.
Parsknęła pod nosem, wygaszając urządzenie i sięgając do swojego napoju. Upiła małego łyka.
- Który plan wam bardziej odpowiada?

Wyświetl uwagę Mistrza Gry
Mila Račan
Awatar użytkownika
Posty: 288
Rejestracja: 1 cze 2021, o 10:48
Miano: Mila Račan
Wiek: 33
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemniczka
Lokalizacja: Horyzont
Status: Cud że jeszcze żyje
Kredyty: 5.895
Medals:

Re: Bar Astarte

31 sie 2024, o 15:50

Jak już Mila wspominała zarówno w myślach, jak i słowach, Kiru była już w kajdanach, więc przynajmniej w jej mniemaniu większego problemu z tym nie powinno być, szczególnie, jeśli była to tylko wymówka do wejścia na stację. Patrząc na to, że ona sama o jej rasie usłyszała w momencie pojawienia się yaghanki w tym samym barze, wystawienie jej na sprzedaż top 1% ludzkości powinno być względnie proste. A myśląc jeszcze głębiej, to pewnie mogliby też dostać za nią dobre pieniądze... ale to raczej nie wchodziło w rachubę. — Mówisz o paczce już jakiś czas, o co dokładnie chodzi? Co mamy wywieźć, jak duże to jest, pytanie też czy to przedmiot czy... coś żywego albo mające potencjał na pierdolnięcie? Kontrakt podpisany, nikt nie osądzi raczej z obecnych — nadal naciskała, żeby wiedzieć chociaż, co mają przetransportować. W końcu jak coś mieli kraść, to dobrze byłoby chociaż wiedzieć, czy da się to wsadzić w gacie.

Wysłuchała cierpliwie pomysłu Lyssy i na koniec uniosła brew, dopijając piwa. — Wolność poruszania się po stacji jest fakt faktem przydatna, nie powiem. Mówisz też, że maks trzy osoby mogą mieć przy sobie broń, tak? Co z resztą? Generatory tarcz dla reszty są dozwolone? Czy dałoby się przetransportować pancerze i bronie dwójki pod pretekstem zapasowych materiałów dla ochrony? — zamilkła na sekundę, zastanawiając się nad opcjami, po czym wskazała podbródkiem na Ishę. — Zabrzmi to w chuj rasistowsko, ale Isha może udawać kur... panią do towarzystwa. Nikt by nawet pewnie nie podejrzewał jej o cokolwiek innego, a też w sumie możesz się w każdej chwili obronić bez problemu, co nie? Ja sama raczej z rozpędu mogłabym robić za ochronę. Jeśli zajdzie taka potrzeba, mogę zalegalizować cały proces, firma działa na Cytadeli, pozostałą dwójkę mogę podpiąć jako zleceniodawców, nikt nawet nie mrugnie okiem. Mogę też zwolnić jedno miejsce na broń — klepnęła się w aktualnie przetrzymywany na dodatkowym miejscu karabin. — Dla eeee, kochanka albo kucharza, gdyby trzeba było szybkiego dostępu do broni albo skrzynia czy ki gówno nie byłoby pod ręką.
ObrazekObrazek
Viktor Karajev
Awatar użytkownika
Posty: 232
Rejestracja: 15 maja 2021, o 23:08
Miano: Viktor Karajev
Wiek: 32
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Operator C2
Lokalizacja: Ziemia
Kredyty: 25.015
Medals:

Re: Bar Astarte

31 sie 2024, o 17:39

Początkowo raczej mało aktywnie brał udział w planowaniu. Był raczej biernym słuchaczem niż aktywnym uczestnikiem. Jednym okiem rzucał co jakiś czas na ekran omni, licząc, że ujrzy w końcu zamkniętą kopertę, ciche powiadomienie o otrzymaniu nowej wiadomości. Niestety, takowe nie pojawiało się.
Uniósł wzrok, by znów w pełni partycypować w rozmowie, gdy jego spojrzenie spotkało się z tym Strikera. Uśmiechnął się sztucznie, bowiem nie miał w tym momencie powodu do radości.
- Palaven mlczy- rzucił tonem udawanie obojętnym. Nie był to powód dla niego do niepokoju, jednak otrzymanie wiadomości z pewnością by go pozytywnie nastroiło.

Uwagę jednak czym prędzej przeniósł na bieżące wydarzenia. Skarcił się umiarkowanie w myślach o brak pełnej koncentracji, choć przyznał, wymiana grzeczności w wspomnień, a na tym polegała pierwsza część spotkania, średnio go interesowało. Był tu w konkretnym celu i gdy zaczęło padać konkretne informacje, zaraz porzucił obserwacje swojej skrzynki odbiorczej.
Tym razem skrzyżował spojrzenia z Lyssą, na kilka chwil. Słuchał uważnie jej analizy planu, jednak jednoczasowo poczynił obserwację jej osoby. Oczy asari, coś co kiedyś sprawiłoby, że spuściłby wzrok, speszony, teraz zaintrygowały go, bowiem dostrzegł w niej pewną zmianę. Nie umiał dokładnie opisać jaka była to zmiana, pomijając rzecz jasna wymianę sprzętu na lepszej klasy pancerz i zapewne nie tylko. Zdawała się mieć w sobie więcej energii, być bardziej przystępna, mniej w niej było napięcia i agresji. A przynajmniej taka się wydawała, co było stanem faktycznym, nie miał pewności.
- Mimo wszystko przychylałbym się do plany Lysy- skinął lekko, po tym jak Mila skończyła swoją wypowiedź. Propozycje Račan by sformalizować ich pojawienie się na Hemerze było całkiem sensowne.
- Niezły pomysł z tym twoim biznesem- dodał- To jednak stawia cię w konkretnej roli. Z drugiej strony, nie zrozum mnie źle, jesteś dobrym żołnierzem, ale jakoś nie widzę cię w roli kucharza czy kochanki.
Zastanowił się chwilę.
- Isha faktycznie wydaje się najlepszą kandydaturą na tę drugą rolę. Powiedzmy sobie szczerze, użyteczność niektórych z nas bez sprzętu znacznie spada. Biotyk zaś... no, nie muszę tłumaczyć wam, jestem ostatni z tutaj zgromadzonych, który ma kompetencje w tłumaczeniu jak działają te kosmiczne czary.
Spojrzał na chwilę na Ishę. Nigdy nie widziałby tej zadziornej asari w takiej roli, było w jej zachowaniu coś, co Viktor uważał za aromantyczne. Co takiego? Nie umiał rzecz, ale nie był dobry w rozgryzaniu emocji niezwiązanych z misją. Pragmatyzm dyktował jednak, że to Isha najmniej traciła na niekorzystnym położeniu. Z drugiej strony miał nieco wyrzutów sumienia, że wypycha ją wraz z Milą w tę stereotypową wręcz rolę. Pragmatyzm pragmatyzmem, ale Viktor miał też skrupuły.
- Ale wiesz, Isha, wszystko za obopólną zgodą- dodał- Jak ci to nie pasuje, to kto inny wejdzie w tę rolę. Choćby ja.
Przez moment zastanawiał się czy Striker nie chciałby wejść w tę rolę. Byłoby to komiczne, bo choć fizycznie nadawałby się, to jego odhumanizowana psychika sprawiała, że już Kiru by była lepsza. Nie, jak znał Charliego, ten pewnie wybierze kucharza.
- Ech, gdzie jest mister Fornax, gdy go potrzebujemy?- zażartował.
W istocie, Crassus, gdyby był na miejscu, naprędzej miałby w sobie pewien luz, dystans, by grać tę rolę. Karajev mógłby dywagować, czy faktycznie by grał, czy po prostu nie byłby sobą. Dla porónania Mila i Striker, jego zdaniem byli w tej roli suboptymalni i już prędzej, o ironiu, wskazałby Kiru do tej roli. Choć szkoda by było marnować jej potencjał bojowy.
Rozmyślając o granie łamacza serc, nie sposób było nie spojrzeć na Lyssę. Co od razu nasunęło pytanie.
- A jaka jest w tym twoja rola?- spytał asari- Lecisz w ogóle z nami?
ObrazekObrazek
Muza
Mood
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Isha D'veve
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 292
Rejestracja: 17 paź 2021, o 17:53
Miano: Isha D'veve
Wiek: 109
Klasa: Adept
Rasa: Asari
Zawód: Najemniczka
Lokalizacja: Tajemna Placówka Cerberusa
Status: Uwięziona przez Cerberusa
Kredyty: 40.900
Medals:

Re: Bar Astarte

31 sie 2024, o 20:42

Wysłuchała słów Lyssy. Zaczęła rozważać wszystkie za i przeciw, zastanawiać się nad wariantami. Raz zamruczała, raz potarła się po brodzie, a potem, gdy już miała coś powiedzieć, zanurzyła się w energetyku, kupując sobie jeszcze trochę czasu w wyścigu, w którym startowała tylko ona.
Chwilę milczała.
- Cóż, tak, to brzmi nieco lepiej, bo nie będziemy pod ciągłym nadzorem całej stacji chcącej oglądać cyrk Kiru.. - zamilkła po tej krótkiej wypowiedzi, gdy cała reszta powiedziała swoje. Karajev dość ostro podszedł do kwestii jej zgody, co nawet doceniła, ale nie zdawała się być jakoś przejęta. - Znaczy, jeśli robota nie wymaga ode mnie, bym się z nim czy nią pieprzyła, to nie widzę przeciwskazań? - wzruszyła ramionami, biorąc kolejnego łyka. - Jestem biotyczką, więc nie muszę mieć broni by być w miarę efektywna, jestem Asari, więc łatwo mi ujść za kochankę, bo z jakiegoś powodu rasizm działa na naszą korzyść... - dywagowała, po czym kilkukrotnie skinęła głową. -Mhm. Tak. To będzie najmądrzejsze, chyba. Nie jestem jakąś wielką fanką, ale nie muszę być. Możemy to zrobić. Lepsze to, niż cyrk, n-na pewno.

Fakt faktem, były pewne...problemy w tej koncepcji. Widziała kilka zagrożeń - na przykład to, że będą mieli mniej uzbrojonych osób, oraz że będą uzależnieni od tego kontaktu, który może być...specyficznym sortem. Jeśli okaże się być martwą wagą, albo zdradzi, albo będzie w jakiś sposób wymagający, może zrobić się nieciekawie. Ale i tak czy siak, był to w miarę solidny plan, i po rozważeniu każdego wariantu, uznała ten konkretny za najlepszy.
- Mila byłaby spoko kucharzem. Też jest biotyczką, a pozostała trójka to...zbyt napakowane jednostki, co nie?
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1411
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 39.800
Medals:

Re: Bar Astarte

31 sie 2024, o 22:37

Plan Lyssy brzmiał lepiej. Znacznie lepiej. Ich był wymyślony w ciągu kilku minut, a plan Lyssy był zbudowany na solidnych podstawach. Nawet cieszył się, że plan z Kiru szybko poszedł w odstawkę. Średnio chciał oglądać poniżanie członka załogi, dla średniej jakości przykrywki. Czuł, że nie było to tego warte.
Przyjemny ciężar roznosił się po jego ciele. Oparł się o blat stołu i wymasował skronia słuchajac co wszyscy maja do powiedzenia. Nie rozumiał czemu Mila chciała ryzykować imieniem firmy kiedy wszystko prędzej czy później się wypierdoli podczas tego zlecenia. Było to miłe z jej strony, ale równie dobrze mogliby podrobić dokumenty. Mniejsze ryzyko wytropienia przez 1% z 1%.
- Kurwa. - Powiedział łamiącym głosem słysząc jak skomentował to Karajev. Było to coś pomiędzy śmiechem, a załamaniem. A potem się dziwił, że Palaven milczy. Na swój sposób rozumiał też wybranie Ishy jako pierwszego wyboru na kochankę ich kontaktu, ale też gryzło się to trochę z tym co ją ostatnio spotkało. Wrzucanie jej w rolę kochanki po wydarzeniach z Kai Lengiem nie wywoływało w nim entuzjazmu. Raczej lekkie przerażenie, że reszta uważałą to za najlepszą opcję.
Jeszcze bardziej szokujący okazał się moment w którym Isha zgodziłą się bez większego namysłu na ten plan. Jak widać nie tylko on się nie zmieniał w życiu. Ewentualnie jej masochizm był silniejszy niż jego.
- Mogę iść jako ochroniarz. Wada jest taka, że troszkę wystaje z tłumu. - Uśmiechnął się krzywo. Umiał się ukrywać przed ludźmi, ale to nie znaczy, że dobrze się ukrywał wśród nich. Do tego nie miał ochoty bawić się w gierki z lokalną ochroną. Mierzenie długości luf mógł zostawić samcowi alfa. - Mogę zostać w odwodzie jako kucharz. Jako tako wiem jak gotować, a do tego wyciągnę jakieś informacje od pracowników stacji. Ludzie lubią plotkować na kuchni.
Sprzęt mogli zabrać w skrzyniach z jedzeniem. W razie czego mógłby się szybko przebrać i zabrać sprzęt osoby która będzie grać kochanka. Kiedy wszystko pójdzie się jebać to wzrok nie będzie raczej skierowany w stronę kucharzy.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Kiru Heidr Varah
Awatar użytkownika
Posty: 688
Rejestracja: 3 cze 2013, o 22:04
Miano: Kiru Heidr Varah
Wiek: 100
Klasa: Szpieg
Rasa: Yahg
Zawód: Przemytnik
Lokalizacja: Cytadela
Status: ex-Krwawa Horda, jako Urdnot Kubera poszukiwana przez organizacje zwalczające przemyt
Kredyty: 78.138
Medals:

Re: Bar Astarte

1 wrz 2024, o 07:58

Isha miała szczęście, że miała przed sobą Kiru a nie innego yahga, który za taką sugestię w ciągu sekundy rozerwał by ją na strzępy. Na szczęście dla asari, możliwość wykorzystania jej w roli przynęty już wcześniej przeleciała yahgance przez głowę.
- Odpowiadać to może i nie odpowiada, ale jeśli byłaby to nasza jedyna droga na stację to cóż, – podpowiedziała Lyssie wzruszając ramionami - nie takie rzeczy się robiło.
Stwierdzić, że ten plan raczej nie napawał jej entuzjazmem było jak nic nie powiedzieć. Dlatego plan Lyssy, mimo paru niewiadomych wydawał się lepszą drogą na stację. Wciąż otwarta pozostawała kwestia tego co dokładnie mają wywieźć ze stacji. Inaczej planowało się robotę jeśli było to coś żywego lub "paczka" wielkości kontenera, a zupełnie inaczej jeśli był to czip z danymi wielkości palca.
- Plan brzmi ok, jest tylko jedna kwestia. Ile twój kontakt wie o całej sprawie i czy mamy pewność, że jest godny zaufania? - zapytała. Czy tylko jej wydawało się nieco dziwne, że jakiś bogacz chciał wystawić się na ogromne ryzyko dla paru dodatkowych kredytów? Dla najemników takich jak oni ryzykowanie życia dla pieniędzy było chlebem powszednim, ale niekoniecznie dla kogoś kto prowadza się z osobistym kucharzem. Może była nadmiernie podejrzliwa i gość był po prostu jedym z tych cierpiących na nadmiar kretytów, uzależnionych od adrenaliny osobników, jednak miło byłoby uzyskać jakieś potwierdzenie, że idąc tym planem nie pakują się w gorsze bagno niż wystawienie na aukcji. Lub nie zostaną użyci w roli wytrychu otwierającego ich kontaktowi drogę do zamieszkania na stacji.
- Jeśli mamy iść tym planem, też jestem za tym by Isha zagrała rolę kochanki. Wygląda najłagodniej z całej naszej wesołej gromadki, więc wzbudzi najmniejsze podejrzenia. - stwierdziła, prawie parsknąwszy śmiechem gdy wyobraziła sobie by to ONA miała paradować po stacji w kusej sukience i szpilkach – Nie sądzę, żebym pasowała do innej roli niż ochrona. Raczej średnio nadaję się na kochankę, gotować coś tam umiem, ale raczej nic co pasowałoby do bogaczy. - druga sprawa, że gdy pracowała w ochronie bogacze lubili chwalić się posiadaniem przedstawiciela rzadkiej i niebezpiecznej rasy w roli ochroniarza, zupełnie jakby chodziło o najnowszy model omniklucza.
ObrazekObrazek Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12469
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Bar Astarte

7 wrz 2024, o 21:54

Dyskusja rozgorzała w barze zaczynała mieć zbyt wiele odnóg by sącząca swojego drinka asari nadążała. Na pytanie o paczkę uniosła dłoń w stronę Mili, wskazując jej, by zwolniła a jednocześnie zapewniając, że za chwilę odpowie na to pytanie. Najpierw chciała odpowiedzieć na wszystko inne, co proponowano.
- Dobry pomysł z twoją firmą - przyznała, choć ale czaiło się w jej głosie. - Ale R&C jest dość aktywne medialnie. Łatwo was sprawdzić i zobaczyć, że macie wyłącznie dwóch właścicieli - oraz dwóch pracowników. Sfałszowanie zatrudnienia na przestrzeni ostatnich miesięcy będzie zbyt czasochłonne, a nagłe zatrudnienie dwójki innych osób będzie wyglądało podejrzanie. Mamy firmę z Trawersu, do której możemy was łatwo dopisać. W takim wypadku brak Curio będzie nawet dodatkiem, bo będziesz działała solo.
Choć mister Fornaxa był nieobecny, nawet z jego braku obecności mogli czerpać jakieś korzyści. Z pewnością bardziej podejrzanym dla przeczulonych władz byłaby praca właścicieli firmy ochroniarskiej dla innej firmy, bez zawieszenia własnej działalności.
- Myślę, że sprzęt kucharza i kochanki będziemy w stanie przeszmuglować w rzeczach osobistych klienta. Zabiera dość dużo rzeczy ze sobą i pewnie chętnie da w łapę, żeby części ze skrzyń nie przeskanowano. Nie wiem w jakim miejscu wylądują wasze sprzęty, ani kiedy będziecie mogli je odebrać, ale znajdą się na stacji.
Odstawiła szklankę, obracając głowę w kierunku Charlesa. Pokręciła lekko głową w zaprzeczeniu jego słów.
- Będziesz lepszym kucharzem - zadecydowała. - Bez urazy, Charles, ale wyglądasz jak morderca z Terminusa po ostrych przejściach. Nie jesteś przyjemny dla oka ludzi, którzy nigdy nie ubrudzili sobie rąk. Jeśli dostaniesz broń do ręki, ochrona Hemery nie spuści z ciebie oka. Znacznie lepiej w roli ochroniarza sprawi się Viktor - podbródkiem wskazała na Karajeva i uśmiechnęła się lekko. - Bohater Przymierza z czystą kartoteką.
Nieświadoma tego, jak skomplikowana była wypowiedziana przez nią prawda, skupiła się na D'veve.
- Jesteś bardzo słodka, Isha, ale nasz klient nie lubi asari - dodała z nutą sarkazmu, jakby dowiedziała się o tym na własnej skórze. - Może przekonam go, żeby przymknął na to oko, ale nie jestem pewna czy wyjdzie to przekonująco i naturalnie. Znacznie lepiej odnajdzie się w tej roli Mila. Albo Kiru - wzruszyła ramionami. - Podobno lubi wyzwania, a obie na takie wyzwanie wyglądacie, moje drogie.
Odchrząknęła, zerkając do omni-klucza.
- Nasz zleceniodawca nie określił czym jest paczka, którą macie odebrać. Otrzymaliśmy jej kod kreskowy oraz ma wpięty lokalizator, do którego strumienia danych otrzymacie dostęp. Nie wiem, czy to będzie dysk wielkości orzeszka, czy skrzynia wielkości Kiru. Będziecie musieli improwizować.
Odchyliła się w krześle.
- Proponuję Charlesa na kucharza, Ishę i Viktora do ochrony. Resztę ustalcie między sobą. Wracając do meritum... - westchnęła. - Tym razem lecicie beze mnie. Nasz klient teoretycznie nie wie, w jakim celu musicie przedostać się na Hemerę, ale naiwnym było zakładać, że się tego nie dowie - lub nie domyśli. Wie, że potrzebujemy czegoś ze stacji i być może będzie utrudniał wam zadanie, lub je ułatwiał. Zależnie od tego jak się dogadacie. Lub jak przekonujący będziecie jako obsługa.


Wyświetl uwagę Mistrza Gry
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1411
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 39.800
Medals:

Re: Bar Astarte

8 wrz 2024, o 20:31

Lyssa wypowiedziała myśli Strikera na głos. Cieszył się, że odradzała im ten pomysł. Im dalej od prawdziwych informacji tym lepiej dla nich. Nie za bardzo chciał mieć na plecach charyzmatycznych zabójców wysłanych przez burżuazje. Byłby to na pewno ciekawy dodatek do kolekcji która już się za nim ciągnęła.
Zgasił w końcu skręta w popielniczce wyciągniętej zza blatu barowego. Od razu więc chwycił za zapalniczkę, która zaczął obracać w jednej dłoni. Wzrok miał wbity w Lysse słuchając co ma do powiedzenia. Jakby nie patrzeć tym razem była jego jedynym zleceniodawcą na tej robocie. Jej słowo było święte.
- Muszę się zgodzić z tobą. - Wskazał zapalniczka na Lyssę. Zastanawiał się czy może w końcu nie wykorzystać tego kuponu na operacje. Mogliby w końcu naprawić jego wygląd. Wyczyszczenie go z blizn wymagało już ręki specjalisty. - Dobrze, że wygląd mordercy z Terminusa nie różni się niczym od agresywnego kucharza z przeszłością.
Parsknął śmiechem ale też czuł, że miało to najwięcej sensu. Jeśli wszedłby na stację z ciężkim sprzętem i wszystkim co reprezentował, to ochrona siedziałaby im na tyłku cały czas. Nie nosił sprzętu dla typowego ochroniarza najemnika. W kuchni za to jakoś się odnajdywał, a nawet to lubił. Jak dobrze pójdzie to może nawet nie będzie musiał opuszczać swojego małego królestwa.
- Jeśli nasz klient to Kroganin, to Kiru jak najbardziej nadaje się na trophy wife. W każdym innym scenariuszu Mila ma więcej sensu. Bardziej wpasowuje się w standardy. - Trochę zdarzyło mu się stać w miejscu jako ochroniarz na imprezach jednego procenta. Nawet tym były schematy i standardy które się powtarzały. - Możecie też zagrać w kamień, papier, nożyce. Im szybciej będziemy w drodze tym lepiej.
Mlasnął. Chociaż zastanawiał się, czy dawanie Ishy do ochrony to dobry pomysł. Szli odwiedzać ludzi, którzy nie przepadali za pyskowaniem. Podejrzewał, że Karajev raczej będzie ja trzymał pod kontrolą. Striker przeczuwał jednak, że nie będzie to takie łatwe. Nawet nie chciał sobie wyobrażać jaki towar będą wystawiać na aukcji. To był element, który mógł wyprowadzić D’veve bardzo szybko z racjonalnego myślenia.
- Miejmy nadzieje, że nasz cel nie będzie wystawiony jako jeden z pierwszych. - Upił łyka swojego bezalkoholowego drinka. - Patrząc na to, że nasz ostatni bilet na imprezę nie skończył najlepiej. To może byłoby lepiej gdyby współpracował.
Całkowicie wyrzucił z swojej głowy wspomnienia tamtego przelotu. Oglądanie jak banda degeneratów wpycha turianinowi batona do gardła. Było w tym zarazem coś absurdalnego i traumatycznego jednocześnie. Miał nadzieję, że znowu uda mu się zapomnieć o tych dziwnych chwilach w swojej przeszłości.

@Mistrz Gry
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905

Wróć do „Dystrykt Gozu”