Korlus, znany jako cmentarzysko statków kosmicznych jest obecnie siedzibą wielu grup najemników, między innymi Błękitnych Słońc, którzy ponoć wykorzystują wraki statków do badań nad nowoczesnym uzbrojeniem. Planeta nie posiada biosfery (efekt cieplarniany trwa od dawna przez aktywność wulkanów).
LOKALIZACJA: [Mgławica Orła > Imir]

Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2306
Rejestracja: 10 maja 2012, o 18:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: here we go again
Kredyty: 123.410
Medals:

Caelum

27 wrz 2024, o 22:10

Wykonała gest dłonią, obrazując to, co zrobiłaby z papierosem wetkniętym w jego usta, gdyby nie szwy, które sama zakładała na jego ranach, po czym ostentacyjnie, zarzucając burze blond loków na ramię, tak, aby nie mógł dostrzec nawet czubka jej nosa, odwróciła się do Yasmin, poświęcając kobiecie całą swoją uwagę.
Widziała, jak szczere, nieco rozbawione oblicze kobiety poważnieje. Domyślała się powodów, które kazały jej zaciskać usta w wąską kreskę i dobrze dobierać słowa; wdepnęła w niezłe bagno. Ugrzęzła w nim już jedną nogą, tym bardziej nie mogła i nie chciała się wycofywać.
- Jeżeli się nie da, prawdopodobnie sama będę potrzebować papierosa, albo i całej paczki, czy butelki whisky... - wtrąciła, podświadomie wyczuwając, iż Yasmin potrzebuje więcej czasu na pozbawienie myśli. Dokonania pewnej selekcji, w ogóle znalezienia w sobie odwagi, aby zrobić ten pierwszy krok. Wyjść ze swojej strefy komfortu. Spróbować chociaż spojrzeć na nią nie jak na radną ludzkości, siła rzeczy usadzoną po przeciwnej do niej strony barykady. Nie paliła. Dawno temu, na początku swojej wielkiej, politycznej kariery, kiedy potrzebowała tu i teraz rozprawić się ze stresem oraz natłokiem myśli, sięgała automatycznie po smukłego papierosa, ale od śmierci Ionta właściwie nie czuła już takiej potrzeby. Piła okazjonalnie. W niewielkich ilościach. Miała mocną głowę, ale ceniła sobie trzeźwość umysłu w miejscu, gdzie otaczali ją inni.
Zignorowała ciężkie westchnięcie Daharisa, podobnie jak jego wcześniejsze mamrotanie pod nosem. Dopiero kiedy poczuła, jak usilnie szuka jej spojrzenia, podniosła oczy, napotykając ten wyraz i decyzję w stalowych tęczówkach mężczyzny. Wyprostowała się w miejscu, na moment jej palce przestały muskać naczynie, jakby szykowała się na cios, który wstrząśnie resztkami jej samokontroli.
- Zauważyłam - wyrwało się jej ściągniętym w linię ustom, kiedy podsumował motywację Maelstromu. Pokręciła głową, nie chcąc rozwijać swojej myśli. Skupiła się na jego słowach, nie wytrzymując i prychając w pierwszej, odruchowej odpowiedzi jak tylko skończył mówić.
- ...Ja? - powtórzyła po nim, doskonale wiedząc, że nie mogła się przesłyszeć. Byli zuchwali. Bezczelni.
- Kim, bądź czym jest ten cały Orchis, który rości sobie do mnie prawo? Was też uznaje za swoją własność? - kwiat wśród złowieszczo brzmiących nazw pozostałych dwóch frakcji. Nie mogła się oprzeć wrażeniu, iż rozumie jeszcze mniej, niż wydawało się jej, iż zdołała się już dowiedzieć, bądź zorientować z dotychczas uzyskanych strzępków informacji. Akta Rady były najwyraźniej niekompletne, a Przymierze wiedziało tyle, co nic.

@Mistrz Gry
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 13024
Rejestracja: 1 cze 2012, o 22:04
Medals:

Re: Caelum

29 wrz 2024, o 19:39

Od czasu rozpoczęcia wojny, Sojusz był niemożliwy do zignorowania. Towarzyszył Fel jeszcze zanim postawiła stopę na Ilos - na każdym posiedzeniu rady, na każdym kanale wiadomości, który oglądała, w prawie każdej wiadomości nawiedzającej jej skrzynkę. A jednak, pomimo tak wielu szpiegów zakorzenionych w Terminusie, Sojusz nadal był pewną enigmą. Przez swoją różnorodność, podziały pozbawione jakiejkolwiek stabilności, nieustanne konflikty wewnątrz organizacji i chaos z tym związany, tworzenie szczegółowego zarysu organizacji graniczyło z niemożliwością.
Trzeba było być tutaj. Częścią tych wydarzeń. Częścią tego życia, tej grupy i dynamiki, której na próżno było szukać gdzie indziej w galaktyce.
- Orchis to mózgi. A przynajmniej tak lubią się obnosić - burknęła kobieta, palcami stukając o kubek leżący na stole przed nią. - To jeden z odłamów Sojuszu. Nie lubią się wychylać, więc nic dziwnego, że rada nic o nich nie wie.
Daharis wsunął sobie łyżkę pełną owsianki do ust, nieśpiesznie przeżuwając. Papieros w jego dłoni dymił się niemal niezauważalnie na tle rozświetlonej kuchni.
- Orchis to frakcja naukowa. Nie uczestniczą w aktywnej walce i nie znajdziesz ich na froncie. Podobnie jak flota Artonisa, uznają się za niezależnych, więc z ich projektów korzystają wszyscy. W tym Maelstrom - wyjaśnił, odkładając na moment pojemnik z jedzeniem. - Do nich należało to urządzenie z Aeris. I do nich należała też sama stacja kosmiczna.
Uniósł kubek z czarną, mocną kawą i wypił z niego solidny łyk. Choć zarówno ich przynależność, jak i wszystko to co doprowadziło ich do tego miejsca, było dalekie do normalnego. A jednak w tej chwili było coś prozaicznego - śniadanie, poranna kawa i papieros, dyskusja o polityce.
- Oni jako pierwsi chcieli twojego porwania i zaproponowali je pozostałym. Nie mieli jednak środków i siły bojowej, żeby tego dokonać. Potrzebowali wsparcia pozostałych - kontynuował. Yasmin skrzywiła się ironicznie.
- Reszta długo biła się o to, kto dostanie cię po tym, gdy Orchis z tobą skończy - dodała kobieta, przyglądając się blondynce bez oporów. - Maelstrom, oczywiście, wygrał. To oni wykonali plan, porywając ciebie i twój statek. W zamian za to, mieli otrzymać cię gdy przestaniesz być Orchisowi przydatna.
Daharis w milczeniu wrócił do jedzenia.

@Iris Fel
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2306
Rejestracja: 10 maja 2012, o 18:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: here we go again
Kredyty: 123.410
Medals:

Re: Caelum

29 wrz 2024, o 22:35

Powinna się wycofać tu i teraz. Przerwać im, nie pozwolić, aby dowiedziała się czegoś, co Rada nie miała prawa wiedzieć. A jednak zdrowy rozsądek nie odezwał się. Nie pchnął ją do działania, do gwałtownego zerwania się z miejsca, czy choćby podniesienia ręki i tym samym uciszenia ich, jawnego zaprotestowania przed tym, co Yasmin miała na końcu języka.
Już raz wybrała ich. Postawiła na Daharisa, co też nakazało jej odwrócić się od Cytadeli. Odmówić Radzie.
Czy teraz już zawsze zmuszona będzie dokonywać wyborów?
Rada, bądź on?
Z zaciśniętymi w wąską linię ustami, wpatrywała się w kubek z niedopitą kawą. W spokojną, ciemną tafle nie wzburzoną żadnym kołysaniem, ponieważ jej palce obejmowały naczynie, ale nie robiły nic więcej. Zastygły z kobietą w posągowej pozie.
Słuchała ich uważnie. Z każda kolejną wypowiedzią, wtrąconą myślą, dopowiedzianym słowem, odnosiła nieodparte wrażenie, iż wiedziała coraz mniej. Błądziła we mgle, na powierzchni opanowanego przez SST Korlusie. Podążała za głosem Daharisa, odtrącając smoliste obłoki sprzed oczu, ale było to za mało, aby cokolwiek wśród nich dostrzegła.
Jej oburzenie choć wewnętrznie wstrząsnęło nią w sposób silny, ocierając się o biotyczne źródło, nie odbiło się nawet najmniejszą rysą na napiętych mięśniach twarzy. Nie była pewna, czy bardziej czułe złość, czy jednak obrzydzenie; domyślała się, co stałoby się z nią, gdyby Maelstrom faktycznie dostał ją w swoje ręce. Ta świadomość niczego nie ułatwiała, w tym zmuszenia się, aby przestać wpatrywać się w kawę, na która absolutnie przeszła jej ochota, tylko podnieść na nich swoje spojrzenie.
Puste, jak jej wiedza, czy właściwie niewiedza tego, czego była częścią.
- Dlaczego? Dlaczego ja? - sprecyzowała, rzucając w eter. - Mogli mieć każdego neurochirurga praktykującego w najlepszych klinikach, znającego najnowsze technologie i metody. Chcieli mnie. Wiedząc doskonale, że od niespełna sześciu lat jestem Radną, nie lekarzem... Miałeś mnie tam zabrać? Na Aeris? - zapytała wprost. Nie kończąc wcześniejszej myśli.
Musiała wiedzieć.
Choć absolutnie nie była gotowa na poznanie w końcu odpowiedzi, która długo spędzała jej sen z powiek po tym, jak obudziła się w Huercie na Cytadeli po koszmarze ze stacji.
Jej spojrzenie zatrzymało się na Daharisie. Patrzyła się na mężczyznę, nie pasował jej na żołnierza Maelstrom, choć wszystkie znaki na niebie wskazywały, że był ich oficerem, być może nawet wyższym rangą dowódcą. W końcu to Malestrom stał za jej porwaniem.
I Cassian.
Ten sam, który strzelał do przypadkowych osób na Mindoirze.
Który pokazał jej zorzę na dachu wraku.
Który odnalazł część załogi Venus.
Który rzucił jej prosto w twarz, że nie jest tym, za kogo go ma.
Nie czekając na odpowiedź Daharisa, pochyliła się nad stołem i w tej samej sekundzie, wyrwała z jego rąk papierosa czując potrzebę, aby napić się, bądź zapalić. Cokolwiek, co zdusi głos w jej głowie, odepchnie od niej natłok myśli.
A to dopiero początek ich wspólnego śniadania.

@Mistrz Gry
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 13024
Rejestracja: 1 cze 2012, o 22:04
Medals:

Re: Caelum

30 wrz 2024, o 18:23

Mężczyzna drgnął, gdy sięgnęła przez stół wyrywając mu papierosa. Jej opuszki palców musnęły wierzch jego dłoni - ciepła skóra wydawała się gorąca w kontraście do jej skostniałych palców. Kubek stygnącej kawy nie był wystarczający, by ogrzać jej wiecznie zmarznięte ciało - tak samo jak papieros, którego subtelny żar na samym końcu zdawał się nie wydzielać żadnego ciepła.
Oburzenie mignęło w spojrzeniu mężczyzny, ale tylko na sekundę. Gdy zobaczył, że kobieta nie wykorzystała tej sytuacji by wyrzucić jego papierosa do kosza - czy też do kubka z kawą pozbawioną mleka, jego zmarszczone brwi wyprostowały się nieco. Z zaskoczeniem patrzył, jak Fel zaciąga się dymem - był ostry, nieprzyjemny i drapał w gardło. Paczka, którą zostawił w Caelum, najwyraźniej nie należała do najlepszych.
- Nie wiem - odpowiedział po chwili wahania. Westchnienie, które wydobyło się z jego ust, podpowiedziało jej, że i dla niego było to frustrujące. - W Hirano nie było nikogo wystarczająco wysoko postawionego, żeby to wiedział. Chcieli ciebie. I tyle.
Yasmin, najwyraźniej nie dostrzegając, by w palącej Iris było coś niecodziennego, zakręciła kubkiem w dłoni, obserwując jak pozostała w nim resztka kawy wiruje na jego dnie.
- Próbowali też z innymi. Przed tobą i Maketari było więcej lekarzy. Dwójka? Trójka? - wzruszyła lekko ramionami, nie pamiętając dokładnie. - Ale na ciebie się uwzięli. Ci u góry.
Siedzący naprzeciw mężczyzna nie spuszczał z niej spojrzenia. Czuła na sobie palący wzrok jego niebieskich tęczówek - w ostrym, białym świetle Caelum wydawały się jaśniejsze, ale i pozbawione koloru. Wyciągnął ku niej rękę, czekając, aż odda mu papierosa, choć cofnął ją jeśli tego nie zrobiła.
- Nie - mruknął. Na ułamek sekundy, jedno uderzenie serca, dostrzegła, jak jego wzrok odbił w bok - w stronę Yasmin. Wymienili krótkie, znaczące spojrzenie, tak dyskretne, że być może gdyby nie obserwowała ich z uwagą, mogłoby jej to umknąć. - Miałaś nie opuszczać Hirano Tower. W wieży stacjonował mały oddział Maelstromu oraz jeden oficer, którego zadaniem było upewnić się, że nie uciekniesz. Tylko pod takimi warunkami reszta Sojuszu zgodziła się, żeby Orchis otrzymało cię jako pierwsze, oraz na wyłączność.
- I na trzy tygodnie - dodała kobieta, choć po jej twarzy widać było, że nie zna tej historii tak dobrze, jak siedzący naprzeciw nich Daharis.

@Iris Fel
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2306
Rejestracja: 10 maja 2012, o 18:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: here we go again
Kredyty: 123.410
Medals:

Re: Caelum

30 wrz 2024, o 19:20

Ignorując ciekawskie, utkwione w jej skromnej osobie spojrzenie, zaciągnęła się zdobycznym papierosem; fakt, że momentalnie nie zaniosła się kaszlem, świadczył, iż nie był to pierwszy raz, kiedy pod wpływem chwili oraz emocji sięgała po nikotynę. Znajome, drapiące uczucie przecisnęło się przez jej przełyk. Z rozczarowaniem stwierdziła, iż nie poczuła nic, co oczekiwałaby poczuć decydując się na ucieczkę w używki. Być może powinna spróbować z alkoholem, zdusiła jednak tę myśl, nim na dobre rozgościła się w jej świadomości.
Może później.
Zmarszczyła nos. Analizowała słowa, które padały. Próbowała się odnaleźć wśród nowych informacji. Nie wiedziała, co chciano od niej dostać przez trzy tygodnie, ale fakt, że jej pobyt w Hirano Tower skrócił się drastycznie do czterech dni, pozwalał wysnuć nieśmiały wniosek, że ominęła ją główna zabawa.
Tylko czy aby na pewno? Niepokój, że jest pionkiem w bardzo dobrze przemyślanej grze nie odpuszczał. Nie mogła wyzbyć się złudzeń, iż jej działania były nakierowane, a pewne decyzje nie podjęła pod wpływem wolnej woli, tylko zostały jej tak przedstawione, misternie wplecione, aby faktycznie zrobiła dokładnie tak, nie inaczej.
I tylko Cassian zauważył, jak dyskretnie odetchnęła, kiedy przyznał, iż nie realizował żadnego planu Orchis, którego byłby świadomy zabierając ją na stacje. Bała się tego, że prawda może się okazać o wiele bardziej skomplikowana. Chciała wierzyć, że był z nią szczery. Niczego nie zataił.
Nie była jednak pewna, czy potrafiła.
Spojrzała na papierosa, z którego strzepała popiół do prawie pustego opakowania po owsiance. Podała go mężczyźnie, pozwalając, aby tym razem jego ciepłe dłonie musnęły jej skostniałe palce w wymianie trwającej nie dłużej, niż ułamki sekund. Odchyliła się na krześle.
- Niczego nie wymyślimy. Musiałabym zapytać ich osobiści, a oni być skorzy do udzielenia odpowiedzi - dodała z przekąsem. Nie łudziła się nawet. Być może nigdy nie nadarzy się okazja, aby poznać prawdę. Niewykluczone też, że ta okazja przejdzie jej koło nosa. Skąd w ogóle miałaby wiedzieć, kogo szukać?
Może to i lepiej?
W ostatnim czasie zaczynała się przekonywać do myśli, iż niewiedza potrafiła być wybawieniem.
- Mniejsza o tym. Co teraz? Jaka jest sytuacja na zewnątrz? Czy Przymierze odleciało? Co macie zamiar teraz zrobić? Na czym właściwie stoimy? - bez zawahania, zarzuciła Yasmin serią pytań, dając wyraźnie do zrozumienia, że temat choć nie uważa za zakończony, nie chce go już dłużej rozdrapywać.

@Mistrz Gry
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 13024
Rejestracja: 1 cze 2012, o 22:04
Medals:

Re: Caelum

2 paź 2024, o 14:30

Słowa mężczyzny wydawały się szczere. Nie poprzedziła ich chwila milczenia i odwrócenie spojrzenia, nie były też wymijające, tylko bezpośrednie. Nie mogła jednak mieć pewności. Daharis od samego początku wykonywał polecenia bądź podążał za ustalonym planem, chowając go przed nią w świetle dnia. Wydawał się obyty z kłamstwem i choć teraz spoglądał jej prosto w oczy, jakby zapewniając o tym, że teraz mówi całkowitą prawdę, wiedziała, że potrafił unikać prawdy jeśli bardzo tego chciał.
- Orchis i tak już tu nie ma - odpowiedział, odbierając od niej papierosa. Cofnął dłoń dopiero wtedy, gdy ona wycofała swoją. - Gdy Maketari przekazała nam informację o ataku, Maelstrom wkroczył do Hirano. Orchis ewakuował wszystkich swoich pracowników razem z projektem, nad którym pracowali na dole.
Yasmin prychnęła pod nosem - wyraźnie to, co się stało, było dla niej źródłem frustracji.
- Przynajmniej uniknęliśmy kolejnej wojny domowej - mruknęła pod nosem, podnosząc wzrok na Fel. - Po twoim zniknięciu, Maelstrom chciał krwi. Cassian im nie wystarczył.
Mężczyzna wypuścił powietrze z ust w przepływie nagłej irytacji, która błysnęła na jego twarzy w sposób wyłącznie zauważalny dla Iris.
- Mów, Yasmin - przerwał jej, ucinając ten temat i kierując uwagę na to, o czym wspomniała Iris. - Jak wygląda sytuacja?
Kobieta westchnęła ciężko. Krzesło zaskrzypiało pod naciskiem jej ciała gdy wyprostowała się lekko. Jej pancerz nie nosił żadnych nowych śladów walki, której najwyraźniej udało jej się uniknąć. Ale jej oczy były podbite, twarz szara, zmęczona, wskazując na nieprzespaną noc.
- Przymierze odleciało. Wokół Hirano zniszczone zostało wszystko w promieniu dziesięciu kilometrów - przyznała wreszcie, a mężczyzna zaklął pod nosem. - Miasto jest w stanie klęski. Syreny alarmowe przestały wyć dopiero cztery godziny temu. Służby ewakuują rannych i wyciągają z gruzów ciała. Na ulicach panuje chaos, nie będzie łatwo wylecieć bez zwracania na siebie uwagi.
Przytaknął, w sposób, w jaki ktoś przyswajał informację w sposób logiczny i rzeczowy, nie przywiązując się do niej emocjonalnie - i unikając bagażu, który ze sobą niosła.
- A nasi?
Zawahała się na ułamek sekundy, co dostrzegł, marszcząc brwi.
- Trzy potwierdzone śmierci, z siedmiorgiem innych nie mam kontaktu - mruknęła. - Nie tak źle.
Mężczyzna wypuścił powietrze z ust. Skinął głową, po krótkiej chwili, zaciągając się końcówką prawie wypalonego papierosa nim zgniótł jego rozżarzony koniec o dno pojemnika na owsiankę.

@Iris Fel
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2306
Rejestracja: 10 maja 2012, o 18:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: here we go again
Kredyty: 123.410
Medals:

Re: Caelum

2 paź 2024, o 15:36

Chciała... Westchnęła w duchu, porzucając tę myśl, zanim rozbrzmiała ona w pełni w jej głowie. Kredyt zaufania, który otrzymał od niej w nocy, wykorzystał do tego, aby przykuć ją do ramy łóżka, naturalnie tłumacząc swoje postępowanie troską o jej stan oraz siłą wyższą. Była daleka więc, od obdarzania go kolejnym, zwłaszcza, iż miała w naturze nie popełniać drugi raz tego samego błędu.
Jej dłoń zawisła na krótkie sekundy w powietrzu, kiedy podawała Daharisowi papierosa, ale nie pozwoliła, aby opuszki jej palców dotknęły jego ręki.
- Admirał wypytywał mnie o tę broni. Nie był zadowolony, że nic na jej temat nie wiem - zagryzła od środka policzki. Chcąc nie chcąc musiała przyznać, że zarówno dla SST, jak i dla Przymierza, owa tajemnicza broń była w tym wszystkim najważniejsza. I jedno, i drudzy nie dbali o ilość żyć poświęconych, aby ją mieć, czy dostać w swoje ręce.
- A cywilni pracownicy na tych wszystkich piętrach, po których szłam? Ich nie uważali za swoich? Co z doktor Makteraii? Znalazłam ją i dzieci schowanych w kostnicy. W kostnicy, do cholery! - urwała, nagle zdając sobie sprawę, że jej głos podnosi się zabarwiony emocjami, które dusiła w sobie, choć wczorajsze wydarzenia wciąż były w niej żywe. Wzburzone jak czarna materia przeżarta w jej biotykę.
- Ostrzegłam Was właśnie po to, aby Was tu nie było. Rozumiem, dlaczego Ty zostałeś, ale Aileena i dzieci? Dlaczego nikt ich stąd nie zabrał!? - dlaczego!? powtarzały jak echo dwukolorowe tęczówki. Odwróciła wzrok, nie chcąc, aby Daharis dostrzegł w jej źrenicach irytacji, bądź złości. Wiedziała już, jak niewiele miał do powiedzenia w Hirano Tower, nie mniej nie wierzyła, że w ciągu doby nie był choć godzinę świadomy, aby pomóc doktor Maketarii.
- Kolejnej? - zainteresowały ją - i całe szczęście, że padły! - słowa Yasmine. Przeskoczyła oczyma na twarz kobiety, idąc za ciosem. - Była już jakaś? Albo jakieś? - nie znała historii Sojuszu, ani okoliczności, w których się narodził. Wiedziała tyle, ile SST chciało, aby galaktyka się dowiedziała. Ciekawiło ją, czy oboje byli w tym procesie od samego początku. Na jakim etapie dołączyli, co tak naprawdę trzymało ich po tej stronie barykady.
Albo kto.
Była to jednak jak się domyślała opowieść na inne czasy. Kolejne, które nigdy nie nadejdą. Skierowane do Yasmin pytanie mężczyzny były idealnym pretekstem, aby przynajmniej chwilowo unikać go wzrokiem. Nie odrywając więc swoich oczu od ciemnowłosej, słuchała lakonicznego i oszczędnego w słowach raportu, który miała im do przekazania. Jej dłonie nadal uparcie obejmowały kubek z kawą. Nasi najprawdopodobniej obejmowało grupę najbliższych współpracowników Cassiana, być może tych, o których powiedział, że mieli zapewnić jej bezpieczeństwo, gdyby nie wrócił z Aeris. Nie zapytała o to, szukając potwierdzenia. Zamiast tego chrząknęła, aby zwrócić na siebie ich uwagę.
- Chciałabym, abyśmy mieli jasność. Nie wybieram się nigdzie, dopóki nie rozwiążemy problemu Cassiana z implantem. Nawet nie licz, że mogłoby być inaczej, Daharis - pełne nazwisko wyłącznie potwierdzało powagę tej deklaracji, która padła. A więc słowo się rzekło i jak dobrze wiedział, zawsze go dotrzymywała.

@Mistrz Gry
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 13024
Rejestracja: 1 cze 2012, o 22:04
Medals:

Re: Caelum

6 paź 2024, o 20:51

Siedzący z nią przy stole członkowie Sojuszu byli być może lepiej zaprawieni w boju od niej, ale Fel potrafiła toczyć innego rodzaju walki. Takie, które rozgrywały się z pomocą słowa, ukradkowego spojrzenia, odpowiednio długiej pauzy. Tym razem nie wymienili między sobą spojrzenia, a mimo tego wyczuła, jak napięcie w pomieszczeniu odrobinę wzmaga gdy wspomniała o broni, którą trzymano w Hirano Tower.
Wiedziała też, że żadne z nich nie zamierzało na jej temat teraz mówić. Zresztą, mieli zbyt wiele innych kwestii, by musieli szczególnie się przed tym bronić - wystarczyło poruszyć jakąkolwiek inną.
- To była kara - odpowiedział cicho, puszczając jej poprzednie uwagi mimo uszu. Kwestia porzucenia dzieci w Hirano rozjarzyła jego chłodne tęczówki żarem złości, zacisnęła jego dłoń wokół kubka aż knykcie pobielały. - Za to, że Orchis pozwoliło ci uciec.
Widząc jego irytację, która bardziej niż niechęć czyniła jego odpowiedzi oszczędnymi, Yasmin westchnęła lekko. Odwróciła się w stronę Iris, usiłując odpowiedzieć na więcej z jej pytań, a zarazem rozluźnić nieco nagle pełną złości atmosferę.
- Zawsze są jakieś. Udało się uzyskać porozumienie wystarczające do uformowania Sojuszu, ale jak widzisz niewiele potrzeba, żeby ugrupowania napierdalały się nawzajem - westchnęła. - Byłaś punktem zapalnym. Warunkiem pozyskania cię było przekazanie cię do Maelstromu i upewnienie się, że zostaniesz w Hirano. Gdy uciekłaś, Maelstrom oskarżył Orchis o zdradę. Domagał się zapłaty. Żądali...
- Wielu rzeczy - warknął mężczyzna, przerywając jej. - Niektórych bardziej racjonalnych. Innych mniej. Ale jednym z ich żądań było opuszczenie przez Hirano wyłącznie witalnego personelu. Maelstrom przejął wieżę, przygotował pułapkę. Z chęcią rzucił na rzeź swoich, jednocześnie zostawiając na śmierć część ludzi Orchis.
Yasmin zastukała nerwowo butem w podłogę.
- Orchis dostało pulę. Musieli wybrać, kogo zabierają, a kogo zostawiają. Pozostali mieli walczyć z Przymierzem, ale większość z nich to cywile. Gówno mogli zrobić i Maelstrom to wiedział - mówił, a jego głos zadrżał od gniewu. - Kazali zostawić też dzieci. Pogrzebać projekt, do którego potrzebowali radnej ludzkości i przez który im uciekła.
Pomimo przynależności ich obojga, pomimo oznaczeń na pancerzu siedzącej przy stole Yasmin, dostrzegała w ich dwójce złość.
Brak zgody na to, co wydarzyło się podczas nieobecności Fel.
- Wysłałem do kliniki ludzi - dodał cicho. - Ale nie wrócili.

@Iris Fel
Ostatnio zmieniony 9 paź 2024, o 12:55 przez Mistrz Gry, łącznie zmieniany 2 razy.
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2306
Rejestracja: 10 maja 2012, o 18:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: here we go again
Kredyty: 123.410
Medals:

Re: Caelum

6 paź 2024, o 21:32

Nie widziała w siedzących naprzeciwko niej osobach wrogów. A powinna. Tworzy Sojusz. Brali udział w ich operacjach. Akceptowali w mniejszym, czy większym stopniu w zależności od kontekstu narzucone im przez porozumienie zasady. Nie ważne jednak jak bardzo racjonalnych argumentów nie używałaby w dyskusji samej ze sobą, nie potrafiła zdystansować się na tyle, aby odepchnąć od siebie Yasmin, a co dopiero Cassiana.
Tę wojnę przegrała już dawno temu.
W momencie, w którym zamówiła najdroższe wino z karty, które nawet nie było dobre. Wyszła z nim na spacer. Ogłuszyła kobietę, aby wyciągnąć go z tej przeklętej stacji.
Przez cztery lata wiernej służby nikt, ani nic nie było w stanie zachwiać jej lojalności. Widziała wiele, była świadkiem porażek i wielkiej chwały. Niezmiennie trwała razem z Radą choć podejmowane przez nich decyzje nie zawsze podejmowała w zgodzie z samą sobą.
A mimo to, nie zawahała się, kiedy okłamywała Radną Irissę prosto w twarz. Kiedy przesyłała uprawnienia Udinie, nawet nie próbując usprawiedliwić swojej decyzji.
Czy miała prawo czuć się lepszą od nich? W jakikolwiek sposób ich osądzać?
Gwałtownie odsunęła od siebie kubek z kawą, który z brzdękiem wpadł na puste naczynie, z którego swoją już dawno wypiła Yasmin.
- Jakim trzeba być... Właściwie to nie chce znać odpowiedzi na to pytanie, pozwolę sobie więc go nie skończyć - urwała nagle, kiedy do głosu doszły emocje wzburzone na powierzchni szumiącego, biotycznego źródła. Od dłuższego już czasu, siedziała na krześle wyprostowana niczym struna. Czuła dyskomfort w okolicy zszytego w pośpiechu i byle jak ramienia, palący ból na lewym policzku. Nie skupiała się jednak na sygnałach, jakie dawało jej ciało. Jej uwagę pochłaniały słowa, które usłyszała, a także wewnętrzny protest, z którym się one zderzyły. Ciężko było Fel zaakceptować, jak wiele wydarzeń było napędzanych jej winą.
Jak wiele ludzi zginęło kosztem jej wolności.
W momencie, w którym w końcu jej oczy pozwoliły sobie zerknąć w stronę Daharisa, nie kryła przed nim prawdy, która od początku tej rozmowy nie dawała jej spokoju. Która zwłaszcza teraz, głośno dała się w jej głowie, nie chcąc być już dłużej ignorowaną.
Nie powinien odsyłać ją na Cytadele.
Jej życie nie było ważniejsze, ani cenniejsze niż setek pogrzebanych w Hirano Tower ludzi.
I jeszcze większej ilości martwych żołnierzy jednej, jak i drugiej strony.
Westchnęła ciężko, w duchu, dusząc się tak jak oni tę nerwową, gęstą i smolista atmosferą w żaden sposób nie dającą się rozproszyć.
- Czy wśród ludzi, których wysłałeś był mężczyzna w czarnym pancerzu...? - opisała zabójcę, który wyszedł z cieni, likwidując na swojej drodze Septimusa i wbijając ostrze w gardło Kelly. Jego twarz, widziała ją wyraźnie jak dziesiątki innych, o które potykała się, wspinając na najwyższy poziom. Nerwowo wczepiła palce w materiał kombinezonu pod stołem, na swoich kolanach.
Zabiła ich wszystkich. Może to lepiej, że od wczoraj decyzję będzie podejmować Udina.
A jeżeli kiedykolwiek spotka władze Orchis, zamknie ich bez mrugnięcia okiem, a także o nic nie pytając, w Biotycznych Wrotach bez wyjścia. Zasłużyli, aby poczuć wszystko to, co Fel doświadczyła od momentu dotknięcia Cicero. Udławić się nim, czarną materią, swoją chorą ambicją, popierdolonymi wizjami.

@Mistrz Gry
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 13024
Rejestracja: 1 cze 2012, o 22:04
Medals:

Re: Caelum

9 paź 2024, o 13:06

Jej ciało ledwo było w stanie pomieścić kotłujące się wewnątrz emocje. Odsuwając od siebie kubek, zauważyła lekkie drżenie swojej dłoni, tej samej, na której niegdyś widniał ślad po zetknięciu z ciemną materią. Oddech przyśpieszał, wymuszając na niej skupienie się, zwolnienie. Pochwycenie tej burzy z powrotem do wnętrza szklanki nim rozleje się na całe Caelum.
Daharis nie spuszczał z niej wzroku gdy usiłowała znaleźć odpowiednie słowa. Jego spojrzenie było ciemne, wewnątrz niebieskich tęczówek wirowała złość i smutek. Wiedziała, że nie pochwalał tego, co wydarzyło się Hirano - że nawet dla niego było to oburzające, los, jaki ludziom zgotował Maelstrom.
Ale widziała też, że w jego emocjach brakowało zaskoczenia, które niemal ją pochłonęło. Brakowało szoku skierowanego w stronę żołnierzy Sojuszu działających w tamtej frakcji. Na próżno było mu się dziwić - był na Mindoirze.
Wiedział, jaki jest Maelstrom.
A to oznaczało, że musiał spodziewać się reperkusji, które spadną na niego, oraz na wieżę po tym, gdy wysłał Iris w stronę Cytadeli.
- Nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem - westchnęła Yasmin, również kompletnie znieczulona - lub poszukująca dalszego planu działania w desperackiej próbie uniknięcia spojrzenia za siebie. - Takie rzeczy dzieją się często. Maelstrom zawsze był... emocjonalny i gwałtowny. Ale po Mindoirze niektórzy zmienili się w całkowitych świrów. Myślą, że wszystko im wolno.
Spoglądając na Fel, Cassian powoli pokręcił głową przecząco. Opis zabójcy sprawił jednak, że mężczyzna zmarszczył brwi, jakby niektóre fakty mu świtały - może skojarzył osobę, ale nie należała do oddziału, który wysłał do kliniki. Odwrócił głowę w stronę drugiej kobiety.
- Złapałaś z nimi kontakt? - spytał, a brunetka zacisnęła usta w wąską linię i pokręciła głową, również zaprzeczając.
Na ułamek sekundy zapadła cisza, nim mężczyzna odezwał się ponownie.
- Prawdopodobnie zginęli w Hirano. Przymierze, ostrzał, zawalenie się piętra, możliwości są nieskończone - westchnął. Jego głos przybierał inną barwę gdy mówił o stratach wśród swoich - stawał się chłodny, obojętny, pozbawiony emocji, które zwykle w nim połyskiwały. - Wrócenie tam po nieśmiertelniki mija się z celem. Z Hirano został tylko gruz.

@Iris Fel
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2306
Rejestracja: 10 maja 2012, o 18:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: here we go again
Kredyty: 123.410
Medals:

Re: Caelum

9 paź 2024, o 18:30

Zacisnęła palce w pięść, wbijając paznokcie w skórę, aż nie poczuła, że te znaczą ją śladami półksiężyców. Czuła się bezsilna. Miała władze, możliwości, środki i całkiem sporo lojalnych ludzi; a mimo to, ostatnim wydarzeniom stawiała czoła zupełnie sama. Nie mając nikogo, kto zrozumiałby jej decyzję, kto nie potępiłby na wstępie i nie oskarżył ją o zdradę, gdyby tylko wiedział, gdzie obecnie się znajdowała, zamiast być z Radą w Prezydium na dalekiej od Korlusa Cytadeli.
Zdusiła w sobie głos, który chciał krzyczeć, odepchnęła gorycz, choć czuła przez cały ten czas jej cierpki posmak na języku. Nie miała większych problemów z zapanowaniem nad sobą, choć jak dotąd, wszystko to, z czym się zderzała i musiała mierzyć otwarcie, na arenie międzygalaktycznej, nie dotykało ją w tak bezpośrednio prywatny sposób jak teraz. Hirano Tower było czymś... Jej. Czymś, co zostało jej odebrane, zniszczone, a wcześniej kompletnie rozwalone.
Czuła tak samo ogromną złość wobec Sojuszu, co Przymierza.
Zamrugała, słysząc Yasmin. W tej ciszy, nie odrywała oczu od Cassiana. Wpatrywała się w niego i jego ciemne, pochmurne jak nocna burza tęczówki, szukając tak naprawdę do końca sama nie wiedziała czego.
Czegokolwiek.
Prawdziwych emocji, a nie fasady.
- Dlaczego pozwalacie Malestromowi na to wszystko? Dlaczego Sojusz toleruje jego wybuchy? Trzymają w garści Wasze największe siły, czy tak naprawdę innym jest na rękę ta wieczna niezgoda, wewnętrzne konflikty? - choć pytania padły otwarcie, Iris nie miała pewności, czy chce usłyszeć na nie odpowiedzi. Podobnie jak wolała nigdy nie dostrzec w spojrzeniu Daharisa świadomości, że tak to się skończy. Że jej ocalone życie, wyrwanie z rąk SST, kosztować będzie jego wolność, a także Yasmin, innych ludzi, właściwie to całego Hirano Tower.
Czy mając tego świadomość, inaczej zachowałaby się na Aeris? Niewykluczone. To jego powinna ogłuszyć, zamknąć w kapsule i powstrzymać przed późniejszymi decyzjami. Naiwnie wierzyła, że była w stanie to zrobić, choć doskonale pamiętała, jakim wysiłkiem dla niej było podniesienie ręki, aby jej palce musnęły jego wyciągniętej do niej dłoni.
Niech to wszystko...
Nie dopytywała o mężczyznę, choć mimika Daharisa sugerowała, że został przez niego rozpoznany, albo chociaż skojarzony z kimś, z kim musiał mieć już do czynienia. Choćby w przelocie. Sam twierdził, że wiedział, kim jest Cassian, nie mniej równie dobrze mógł kłamać, aby dostać to, co chciał. Nie rozegrała tego dobrze. Ucięła myśl, wbijając jeszcze mocniej paznokcie we wnętrze swojej dłoni.
- Co powinniście zrobić teraz? Co nakazują Wam wewnętrzne procedury? Jakie jest postępowanie na to, co właśnie miało miejsce? Jeżeli Cassian miał nigdy stamtąd nie wrócić, to co? Jesteś już dla Sojuszu martwy? - nie zniesie choćby jeszcze sekundy dłużej rozgrzebywania świeżych, paskudzących się ran. Potrzebowała odciąć się od tego, co się stało i dlaczego grubą kreskę. Zająć czymś swoją głowę. Opracowanie planu na to co tu i teraz było dokładnie tym, na czym chciała się teraz skupić. Nie na niejasnych motywach mężczyzny, czy nerwowym machaniem nogą przez Yasmin. A już na pewno nie na dziurze, jaka musiała zostać po Hirano Tower, którą z jakiegoś masochistycznego powodu, zapragnęła zobaczyć na własne oczy.
Chyba już tylko po to, aby ten koszmar faktycznie nigdy się nie skończył.

@Mistrz Gry
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 13024
Rejestracja: 1 cze 2012, o 22:04
Medals:

Re: Caelum

10 paź 2024, o 14:47

W tej chwili różnice między dwoma, kompletnie różnymi rejonami galaktyki były widoczne jak na dłoni. W sali posiedzeń rady pytania, które zadawała, należałyby to tych lżejszych - bardziej wyrozumiałych, biorących pod uwagę różnice w organizacji między Sojuszem a jakimkolwiek innym ugrupowaniem. Ale za każdym razem, gdy jej głos przecinał powietrze, gdy wypowiadała rzecz tak absolutnie dla siebie oczywistą - jak powstrzymanie ekstremistycznego ugrupowania przed dyktowaniem reszcie wszystkiego innego - widziała ogrom sprzecznych emocji u swoich rozmówców.
Gdzieś między zrezygnowaniem i szokiem błąkało się zrozumienie. Nie wyrozumiałość dla tych czynów, ale zrozumienie do tego, dlaczego w ogóle się działy. Zrozumienie dla brutalności, która trawiła Terminus od czasów jeszcze przed ich urodzeniem.
- To skomplikowane - westchnął, kręcąc lekko głową. Od razu jednak kontynuował, jakby bał się, że odbierze to za zbijanie jej pytania - co zresztą czasem robił. - Maelstrom ma swoich zwolenników. Nawet ugrupowania, które nie są mu sojusznicze, potrafią zrozumieć jego potrzebę zemsty. Krew za krew.
Yasmin przeciągnęła się lekko. Jej elementy pancerza zaskrzypiały, wyraźnie dając pozostałym znak o niewygodzie, którą musiała odczuwać - ciągle skuta w pancerz od prawie doby.
- Jesteśmy martwi dla Maelstromu. Może nawet nie dla wszystkich. Ale nie dla Sojuszu - odpowiedziała z przekonaniem. - Hirano zostało zniszczone. Projekt został zniszczony. Ponieważ nie przeżył nikt by potwierdzić, że dzieciom udało się uciec. - zerknęła na Fel. - Niektórzy będą kłócić się, że Cassian również powinien zginąć. Ale dla innych to, co się stało, będzie wystarczające.
Daharis ze zgrzytem odsunął krzesło, które uniosło przednie nogi. Balansując na tylnych, sięgnął długim ramieniem do kuchennego blatu, zgarniając paczkę papierosów.
- Ich brak zgody oznacza, że chociaż część osób będzie chciała dokończyć robotę, siły Sojuszu nie zmobilizują się żeby to zrobić - wyjaśnił, wyciągając z paczki kolejnego papierosa. Wetknął go do ust. - Najważniejszy jest ten implant. Yasmin?
Brunetka przytaknęła. Przysunęła się bliżej, podobnie jak Fel, natychmiast ożywiając potrzebą planowania.
- Jest dobra i zła wiadomość - zaczęła, wydobywając ciche mruknięcie dezaprobaty z ust mężczyzny. - Dobra jest taka, że implantu nie da się aktywować zdalnie. Póki będziesz trzymał się z dala od kogoś, kto miałby do niego kody dostępu, implant pozostanie nieaktywny.
Przytaknął lekko. To oznaczało, że skoro teraz nie był pod działaniem implantu to nie miało się zmienić tak długo, jak pozostaną w Caelum - a najlepiej to w ogóle.
- Zła jest taka, że to robota Orchis - dodała ciszej. - Ma zabezpieczenie. Tylko Orchis go zainstalowało i tylko Orchis może ci go usunąć. Jeśli pójdziesz do byle kliniki i zaczną grzebać ci w głowie to stopi ci mózg.

@Iris Fel
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2306
Rejestracja: 10 maja 2012, o 18:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: here we go again
Kredyty: 123.410
Medals:

Re: Caelum

10 paź 2024, o 16:05

Uniosła brew, a jej przeskakujące od Yasmin do Cassiana spojrzenie, rzuciło mężczyźnie nieme czyżby? Dla niej, osoby z zewnątrz, nie przesiąkniętej brutalnością Terminusa, oceniającą Sojusz przez pryzmat głownie własnego, mało przyjemnego doświadczenia, uwzględniając także to, co się dzisiaj dowiedziała wyglądało to wbrew pozorom dość oczywiście.
- Być może - przytaknęła, nie mając podstaw, aby móc zarzucić Cassianowi kłamstwo. Wybiórczą prawdę. - Albo tak naprawdę sojusz jest tylko fasadą i rządzi nim jedne ugrupowanie, a reszta albo się dostosowuje, albo może próbować szczęścia gdzie indziej. O ile w ogóle wolno mu byłoby odejść. Zostawmy jednak tę rozmowę na inne okoliczności - dodała. Aby rozdrapywać SST do fundamentów i próbować je zrozumieć, potrzebowała co najmniej wygodnej kanapy, nastrojowej burzy po drugiej stronie wizjera i butelki dobrego wina.
Choć głośne emocje wciąż, uparcie, zaprzątały jej głowę, nie umknęło uwadze Fel, kiedy mężczyzna sięgnął po paczkę wyłuskując z niej kolejnego papierosa. Przewróciła oczyma, myśli, czy może tym razem nie zgasić niedopałka w niedopitej kawie, poświęciła raptem kilka uderzeń serca. Zbyt krótką chwilę, jej ułamek, aby chcieć za nią podążyć.
W ostatecznym rozrachunku, drugi nie robi już różnicy. Podobnie jak trzeci.
Stawała się mistrzynią w usprawiedliwianiu niektórych, zwłaszcza tych kontrowersyjnych decyzji.
- Jesteście więc wolni, prawda? - zapytała, szukając potwierdzenia w profilu jednego, jak i drugiego. Technicznie, Sojusz uzna ich za zaginionych, bądź martwych. Prawdopodobieństwo, że kiedyś - w bliższej, czy dalszej przyszłości, gdyby opuścili ten układ, nie wchodzili sobie z SST w drogę, prawda wyjdzie na jaw wydawała się być znikoma. Dużo w tym było niepewności, a także łudu szczęścia, co nigdy nie stanowiło pewnej monety, ale niewielka nadzieja, którą tutaj zauważała... - Iris uchwyciła się jej kurczowo. I za żadne skarby nie zamierzała puszczać, w obawie, że okaże się wyłącznie obłudą. Taką, jakich tu było wiele.
- Nie jesteście już nikomu nic winni? Moglibyście stąd odlecieć. Cokolwiek, poza zaginionymi ludźmi, Was tu jeszcze trzyma? - to, czy oboje właśnie tego chcieli, było sprawą drugorzędną.
Także prędzej czy później do poruszenia. Ale nie tu i nie teraz. Zwłaszcza nie teraz. Wpatrywała się w Yasmin, nie chcąc ją poganiać, lecz informacje, które dla nich miała, były dla Iris nad wyraz cenne. Nie była w stanie zwrócić życia tysiącom pracowników Hirano Tower, ale mogła - i chciała to zrobić - pomóc Daharisowi. Minimalnie poluźniła zaciśnięte w pięść dłonie.
Skrzywiła się, domyślała się, że kwestia mężczyzny i jego kontroli przez Sojusz nie będzie prosta do rozwiązania, a mimo to, poczuła rozczarowanie, że choć ten jeden, jedyny raz, los nie uśmiechnął się do nich, rzucając mniejszą kłodę pod nogi.
- Domyślam się, że nie chcesz spędzić reszty życia w obawie, czy nie obudzisz się jutro pozbawiony kontroli nad sobą. Do usunięcia tego implantu potrzebujemy kliniki tego całego Orchis, czy wyłącznie ich naukowca, który pracował przy implancie i poradzi sobie z jego usunięciem? - czekała na kolejne może lub to zależy. Następny zestaw dobrej i złej wiadomości.
Zamrugała.
Cichy głos w jej głowie w końcu przebił się i zgarnął jej niepodzielną uwagę.
A co, jeżeli wielkim planem Orich wobec niej, było wszczepienie jej takiego samego implantu?

@Mistrz Gry
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 13024
Rejestracja: 1 cze 2012, o 22:04
Medals:

Re: Caelum

18 paź 2024, o 14:07

Wolność wydawała się być słowem na końcu języka. Tym, które każde z nich mogło wypowiedzieć, mogło przejść przez drzwi Caelum na pochmurną powierzchnię Korlusa i nie obejrzeć się przez ramię. Ale gdy tylko wypowiedziała te słowa, dostrzegła odpowiedź nim ktokolwiek jej udzielił. Zauważyła pochmurniejące spojrzenie Daharisa gdy odwrócił je, skupiając się na odpalaniu kolejnego papierosa. Dostrzegła pytający wzrok Yasmin, który utkwiła w mężczyźnie - wyraźnie uzależniając od jego decyzji to, co zrobią następne.
- Na terytorium Terminusa muszę ukrywać się przed ludźmi z Maelstromu, którzy mogliby wykorzystać ten implant. Poza Terminusem muszę ukrywać się przed służbami, które chętnie wcisną mnie do więzienia - odrzucił krótko, ale usłyszała w jego tonie głosu negatywne emocje chowające się w głębi. - Nie nazwałbym tego wolnością.
Odrzucił paczkę papierosów na blat - na tyle blisko, że każda z nich mogłaby wyjąć sobie jednego, gdyby tylko chciała. Yasmin westchnęła ciężko, odchylając się w krześle.
- To co teraz?
Strużka tytoniowego dymu powędrowała w stronę sufitu, gdy pytanie kobiety nie spotkało się z odpowiedzią. Nie dlatego, że Cassian jej nie miał - widziała na jego twarzy procesy decyzyjne. Widziała, jak analizował, myślał, planował następne ruchy i zastanawiał się nad tym, które z nich są w tej sytuacji najlepsze.
Podłapał jej spojrzenie. Przytaknął, bo w tej kwestii zrozumiała go doskonale. Implant nie podlegał dyskusji - był tykającą bombą, której wybuch w Terminusie nie był kwestią czy? a kiedy?.
- Kilka osób przychodzi mi na myśl - odpowiedział zdawkowo, a brunetka siedząca obok Fel jęknęła pod nosem.
- Tylko nie ona - poprosiła przeciągle, co Daharis zignorował bez choćby mrugnięcia. Strzepnął nadmiar popiołu z końcówki papierosa do pustego kubka po kawie.
- Muszę pozbyć się tego implantu i chyba wiem gdzie najlepiej będzie to zrobić - kontynuował, patrząc na Fel z niedogadnionym wyrazem twarzy. Smutek przemknął w jego spojrzeniu, krótki, ulotny. Jakby przez chwilę chciał wspomnieć o tym, co będzie później, ale powstrzymał się. - Na Illium.

@Iris Fel
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2306
Rejestracja: 10 maja 2012, o 18:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: here we go again
Kredyty: 123.410
Medals:

Re: Caelum

18 paź 2024, o 16:52

Uważała się za kobietę silną. O żelaznej woli. Ostatnie wydarzenia, zderzenie z Terminusem, SST, stacją Aeris i późniejszymi konsekwencjami, ale przede wszystkim fakt, że nie złamały ją one, tylko utwierdzały Fel w swym założeniu.
Kiedy jednak stawała przed możliwością, aby dosłownie wyjść trzasnąwszy drzwiami, odejść i nie oglądać się za siebie, tak po prostu porzucić wszystko, spełnić jakąś swoją zachciankę, dawno przekreślone marzenie, albo jeszcze lepiej naiwne, dziecięce pragnienie, które zbladło z biegiem lat, nie potrafiła zmusić się do wykonania w tę stronę choćby najmniejszego kroku.
Jako wszystko - i wszyscy - trzymali ją kurczowo w rzeczywistości, w której miała do odegrania rolę Radnej Cytadeli.
Mniej, bądź bardziej tragiczną.
W wymienionym ukradkiem spojrzeniu z Cassianem rzuciła nieme - czyli jednak coś nas łączy. Żołnierz Maelstromu, który dopadłby ją w swoje ręce i zaciągnął do przełożonych, najprawdopodobniej byłby ustawiony do końca swojego życia, z kolei w chwili przekroczenia Przestrzeni Rady, każdy funkcjonariusz będzie wiedział, iż Cytadela życzy sobie jej niezwłocznego powrotu.
Mając gdzieś, czy ona sama na to przystaje.
Zapatrzyła się na paczkę papierosów, jednocześnie walcząc z pokusą. Trwało to ułamek sekund, ale uciekła spojrzeniem od mężczyzny, domyślając się, jak trudno mu jest tu i teraz decydować o wszystkim, co nastąpi po tym konkretnym momencie.
Sama, wielokrotnie, przerabiała scenariusze innych, podjętych decyzji.
Także tej, że nigdy nie zarządziła zmiany kursu na Korlus. Zamrugała, pragnąc wyrzucić tę myśl z głowy.
Ożywiona reakcja Yasmin przykuła jej uwagę. Skrzyżowała ze sobą ręce, Cassian wypowiadał się ostrożnie, nie potrzebowała jednak więcej dowodów, aby wiedzieć, że wkraczali na grząski grunt usypany przez przeszłość.
Chyba najbardziej omijane w ich rozmowach rejony.
- Chcecie powiedzieć, że na Ilium znajduje się osoba, która dobrze zna technologię Orchis i jest w stanie sobie z nią poradzić? Interesujące - słowa kierowała głownie do Daharisa, ale kątem oka szukała potwierdzenia w barwnym profilu Yasmin.
- Ta osoba... Ufasz jej na tyle, aby pozwolić grzebać w swojej głowie? - musiała mieć pewność. Najprawdopodobniej, będą mieć tylko jedną szansę. Nie pozwoli, aby stawiał wszystko na niepewnej szali.
Nie on.
Syknęła cicho, pod nosem, nie walcząc już dłużej z grzesznym pragnieniem. Wydobyła jednego papierosa, odpaliła ze sprawnością kogoś, kto robił to już wielokrotnie i pewne ruchy miał we krwi.
- Powinniśmy Ciebie przetransportować na Ilium, czy tamtą osobę z niego uprowadzić?

@Mistrz Gry
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 13024
Rejestracja: 1 cze 2012, o 22:04
Medals:

Re: Caelum

18 paź 2024, o 22:12

Dawno temu znaleźli się za granicą wstania i wyjścia. Już gdy go poznała, gdy pojawił się we wnętrzu zawalonego poziomu w świątyni na Ilos, musiał znajdować się po drugiej stronie nawet, jeśli nie miała tego świadomości. Ale jeszcze wylatując z Couloir City, Fel mogła skierować się w wybrane przez siebie miejsce. Mogła ruszyć na Cytadelę, skąd każdego dnia miałaby dowolność przemieszczania się, przynajmniej w obrębie stacji. Może gdyby naprostowała sytuację z Irissą, doprowadziła śledztwo wobec Przymierza do końca, znów odzyskałaby wszystkie swoje przywileje. Może złote pręty otaczającej klatki poszerzyły się, wygięły, umożliwiając jej wyściubienie nosa na zewnątrz.
Ale ten czas, ta szansa, już przeminęły. Teraz siedziała przy jednym stole z poszukiwanymi członkami Sojuszu Systemów Terminusa, na oblężonej planecie, w której jej właśni ludzie wypalili kilka godzin wcześniej głęboki krater.
- Teoretycznie - odpowiedziała brunetka z ostrożnością dobierając słowa, przy czym nie spuszczając wzroku z Cassiana. Ewidentnym było, że próbowała nawiązać z nim kontakt wzrokowy, upewnić się, że faktycznie zamierza tak zrobić, przekazać mu swoje obiekcje - ale Daharis przyglądał się Fel, udając, że nie widzi siedzącej obok niej kobiety.
- Ufam jej na tyle, że jeśli zgodzi się wyciągnąć mi to z głowy to na pewno to zrobi - odpowiedział, również starannie dobierając słowa. Fel widziała, że Yasmin już otwiera usta, ale nim odpowiedziała, dodał: - Za odpowiednią cenę.
Wetknął papierosa do ust, zaciągając się gryzącym, gęstym dymem. Jego towarzyszka wypuściła powietrze z ust, jakby to ona paliła w tej chwili, nie on. Jej krzesło odsunęło się ze zgrzytem. Jej obiekcje wobec tej koncepcji były wymalowane na jej twarzy, stanowiły część jej mimiki - a jednak przystąpiła do działania, nawet nie próbując Cassiana odwieźć od tego pomysłu.
- Zorganizuję nasz transport - mruknęła, zerkając odruchowo na omni-klucz i, jak Iris, napotykając brak sygnału.
- Jest członkiem Orchis. Uprowadzenie jej wymagałoby większej ilości ludzi i zostało odebrane za kolejną prowokację - mruknął, zerkając na Yasmin gdy ta wstawała od stołu. - Łatwiej będzie tam polecieć.
- Ta - odrzuciła krótko, z powątpiewaniem, zerkając na Iris. - Czy mam coś zabrać? Księżniczka Rady leci z nami, czy nie?
Na jedno uderzenie serca, blade spojrzenie niebieskich tęczówek zatrzymało się na zieleni i błękicie, nim opadło w dół, na trzymanego w dłoni papierosa.

@Iris Fel
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2306
Rejestracja: 10 maja 2012, o 18:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: here we go again
Kredyty: 123.410
Medals:

Re: Caelum

18 paź 2024, o 23:19

Mogła również nigdy nie wracać na Cytadelę, a także nie obrać kursu na Korlus. Zamiast tego, wybrać losowy punkt na międzygalaktycznej mapie, wykupić skrawek ziemi, bądź całą kolonie. Zadbać, aby nikt - nigdy jej nie znalazł, uciec, odciąć się, zająć swoje myśli, a następnie stłumić wyrzuty sumienia czymś zupełnie innym. Sfokusowanym na tu i teraz, na niej samej. Jakimś absurdalnie prozaicznym elemencie szarej, monotonnej codzienności, która wypełniałaby już każdy jej dzień. Dołączyć do elitarnego grona snobów na Owczych Wyspach, albo spędzić resztę swoich dni na plaży na Pini.
Ta wizja, przez moment, stanęła przed jej oczyma. Poczuła morska bryzę na policzku, ciepłe promienie słońca otulające ją. Szybko jednak rozmyła się, a Iris nie zadała sobie trudu, aby podążyć za nią, bądź spróbować ją zatrzymać.
Potrafiła okłamywać wiele osób, robiła to właściwie bez mrugnięcia okiem, ale samej siebie przychodziło jej w ostatnim czasie coraz trudniej.
Nigdy nie zostanie piratem. Nigdy nie postawi swojej stopy na Omedze. Z pewnymi gorzkimi prawdami musiała się pogodzić.
Nie odwróciła wzroku, nie szukała też pretekstu, aby zerwać kontakt wzrokowy z mężczyzną. Każdy miał swoją przeszłość. Jej w większości leżała zakopana pod ziemią, w surowej krypcie, gdzie pochowano Admirała Fela w Kanadzie, a także w niepozornej świątyni na Kahje.
Kąciki jej ust drgnęły, strzepała nagromadzony popiół do pustego opakowania po owsiance, tym samym powiększając nagromadzoną w nim kupkę.
- Domyślasz się, czego będzie oczekiwać w zamian? Ta cena... Będzie sprawiedliwa? Będziesz chciał i mógł ją ponieść? - kredyty nie grały roli. Ufała, iż nie musiała tę oczywistość artykułować. Nie łudziła się jednak, iż to będzie takie proste. Sprowadzone do transakcji płatniczej za usługę. Owa kobieta należała i zostało to wypowiedziane przez Cassiana nie w czasie przeszłym do Orchis. Najprawdopodobniej jest podstępną żmiją i zażyczy sobie za swoją pomoc coś drogiego, niebotycznego, być może niewypłacalnego, jak przysługi w bliżej nieokreślonej przyszłości.
Bardzo rzadko stosowała tę walutę w swoich negocjacjach, świadoma ceny, która prawie nigdy nie była proporcjonalna do porządnego celu. A ją stawiała na przegranej pozycji. Zmuszała do ustępstw, które z trudem przełykała duma.
Parsknęła, przeskakując oczyma na Yasmin.
- Księzniczki mają swoją służbę, która wyręcza je w fatygowaniu się gdziekolwiek. Całe szczęście, że taką nie jestem - dodała z przekąsem, pół żartem pół serio. Nie wprost, ale kobieta słusznie zauważyła, iż na terenie Rady, jej obecność może być pomocna, ale równie bardzo komplikująca. Wiele zależało od tego, jak zamierzali to rozegrać. Jak bardzo Radna Irissa chciała ją tu i teraz z powrotem na stacji. Ale siedziała z nimi od początku tej rozmowy przy jednym stole, nie zamierzała się więc wycofywać, uciekać i chować za Cytadelą, nawet, gdyby miał ją na nią odprowadzić wysłany plutom Widm.
Przyleciała tu po niego, bez Cassiana więc nie zamierzała się nigdzie ruszyć z tej przeklętej planety.
Cała reszta miała niższy priorytet.
- Wolałabym jej patrzeć na ręce. Może i Ty jej ufasz, ale ja za grosz, a stawką jest Twoje życie - zadeklarowała głośno, zdobywając się na szczerość, którą sam Daharis okazał, mówiąc przynajmniej większość w sposób otwarty w towarzystwie Yasmin.
Resztę wyjaśnią sobie we dwoje.
- Ta kobieta... Kim ona jest? Oficjalnie prowadzi jaką swoją prywatną praktykę na Ilium? Pracuje dla jakiejś korporacji? - tutaj niewiele mogła im pomóc, ale w Przestrzeni Rady, nawet po tym, jak odwróciła się od Cytadeli, nadal miała swoje koneksje, fundusze i nazwisko. A także jedną przysługę do odebrania od biznesmena z Nos Astry po tym, jak wyciągnęła go za uszy z konfrontacji z zamachowcem na szczycie wieżowca.
Uratowała mu życie. Być może nadarzy się okazja, aby spłacił swój dług.

@Mistrz Gry
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 13024
Rejestracja: 1 cze 2012, o 22:04
Medals:

Re: Caelum

23 paź 2024, o 21:49

Yasmin uniknęła jej wzroku gdy usłyszała to pytanie - to, które pozostawiło odrobinę niesmaku w mimice mężczyzny. Zanim się odezwał, wiedziała, że cena nie będzie uczciwa, ani sprawiedliwa.
- Poprosi o coś, czego nie będę mógł jej dać, a ja starguję to do czegoś łatwiejszego do przełknięcia - odpowiedział, siląc się na obojętność, ale z ust brunetki wydostało się ciche prychnięcie. Nie odezwała się poza tym, ani nie skomentowała jego słów - głównie dlatego, że spiorunował ją wzrokiem.
- Uznam to za tak - skwitowała za to, sięgając po swój wcześniej odłożony hełm. Uniosła go w górę, ostrożnie sadzając na zaczepach.
Określenie, którego użyła, pozostawiło cień rozbawienia w oczach Daharisa, lecz ten szybko zniknął gdy powrócili do rozmowy na temat osoby, z którą mieli się spotkać. Przytaknął lekko, bez przekonania. Dostrzegła w nim sprzeciw, ale podobnie jak ona, nie zamierzał zgłębiać tego tematu przy Yasmin, która właśnie szykowała się do wyjścia.
- Nie wiem. Kiedyś miała swoją klinikę, ale odkąd przeniosła się na Illium nie miałem z nią żadnego kontaktu - odrzucił, zerkając na brunetkę, gdy ta zapinała ostatnie zaczepy. - Aaliyah. Tak się nazywa.
Yasmin westchnęła, odwracając się w ich stronę po raz ostatni.
- Postaram się wyrobić do godziny. Nie roznieście niczego do tego czasu - poinformowała ich, ostentacyjnie patrząc to na jedno, to na drugie. Pokręciła lekko głową, jakby w myślach rzuciła przekleństwo, po czym odwróciła się, ruszając do śluzy.
Cassian przyglądał jej się gdy kobieta otwierała zewnętrzne drzwi i zamykała je za sobą, nie oferując jej słowa pożegnania - tylko ciche przytaknięcie. Gdy brunetka zniknęła, w pomieszczeniu zapadła cisza. Szum pracujących systemów podtrzymywania życia wypełniał gęstniejące powietrze nad stołem.
- Rada będzie chciała, żebyś wróciła na Cytadelę. - głos wreszcie przeciął ciszę, choć mężczyzna z uporem wpatrywał się w śluzę. Końcówka jego zapomnianego papierosa żarzyła się lekko, mknąc w kierunku palców.

@Iris Fel
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2306
Rejestracja: 10 maja 2012, o 18:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: here we go again
Kredyty: 123.410
Medals:

Re: Caelum

23 paź 2024, o 22:32

Skrzywiła się. Miała ochotę zaprotestować. Zabronić mu tego. Tyle że... Nie mogła. Nie miała prawa. Być może istniały inne rozwiązania tej beznadziejnej, patowej sytuacji, to jednak wydawało się być na wyciągnięcie ręki.
Pytanie, czy z jednego zobowiązania oraz zniewolenia, powinien pchać się w kolejne?
Obserwując żywe reakcje Yasmin, jej niezadowolenie wypisane na twarzy, interpretując pomruki, jak i prychnięcia kobiety, domyślała się, iż naukowiec z Orchis był jej znany. Idąc pustymi korytarzami Aeris, na samym początku po zejściu na stacje, miała kwatery mieszkalne. Także tę należącą do Daharisa, a także jakiejś kobiety. To była ona? Przeczucie podpowiadało jej, iż najprawdopodobniej tak. Przemawiało za tym kilka psujących elementów i choć myśli, które podchwyciły wątek, zdecydowanie na złość niej samej chciały tu i teraz upewnić się, Fel zastopowała je, nie dzieląc się na głos swoimi podejrzeniami.
Ta rozmowa, niespodziewana szczerość ze strony Cassiana i to w obecności Yasmin dawała jej nieśmiałą nadzieję, iż być może sam jej o tym powie.
Ale głos, iż jest głupia łudząc się, że to nastąpi, naturalnie także musiał się wtrącić.
Odprowadziła Yasmin wzrokiem, domyślając się, że godzina będzie godziną. Nie zyska dodatkowego czasu, nie powinna więc go trwonić dłużej siedząc bezczynnie na krześle. Podniesienie się jednak z miejsca okazało się trudniejsze, niż zakładała. Przez moment wpatrywała się w swoje dłonie, wracały do niej echa zdradzonych częściowo tajemnic, słysząc Daharisa, zagryzła od środka policzki.
Rada będzie oczekiwać od niej o wiele, wiele więcej, a ona nie będzie mogła im tego dać.
- Nie rozstaliśmy się w najlepszych stosunkach. Właściwie to zrobiłam coś niewybaczalnego - odparła, podnosząc na Cassiana swoje spojrzenie. Patrząc prosto w jego pochmurne oczy, bądź błądząc wzrokiem gdzieś na wysokości tyłu jego głowy, jeżeli nadal stał zwrócony przodem do śluzy. Łatwo mógł się domyślić, iż to było dopiero preludium. Wstęp, do dłuższej opowieści. W przeciwieństwie do mężczyzny, zamierzała być z nim szczera.
Jak zawsze.
Ciche szuranie krzesłem zakłóciło ciszę niezmąconą niczym więcej, niż ich własnymi oddechami, bądź nieustannie pracującym systemem podtrzymującym życie. Zgarnęła plastik z popiołem, podchodząc bliżej i wyciągając w jego stronę naczynie, tym samym gestem wskazując na prawie że wypalony i spopielony papieros w jego dłoni.
- Okłamałam Radę, iż wracam niezwłocznie na Cytadelę. Nie posłuchałam polecenia, nie wywiązałam się ze swoich obowiązków - po raz pierwszy, otwarcie konfrontowała się z prawdą. Miała jej świadomość od samego początku, właściwie od momentu podjęcia decyzji. Odrzucenia pierwszego połączenia, zignorowania dziesiątek wiadomości, które zaczęły napływać na jej omni-klucz. Ta myśl, niewygodna i kłująca, trochę jak rwące, lewe ramię, towarzyszyła jej na każdym korku. Łatwo jednak przychodziło Iris spychać ją gdzieś w czeluści umysłu, kiedy dookoła działy się rzeczy ważniejsze.
Jej palce, zacisnęły się na plastikowym pudełko, delikatnie je wyginając.
- Może i jestem naiwna, ale nie na tyle, aby nie zakładać, że na Korlusie wszystko mogło pójść nie tak, jak miało. Zanim opuściłam Przestrzeń Rady, przekazałam swoje uprawnienia Udinie. Nie mogłam pozwolić, aby ktoś z SSt się do nich dobrał. Może i nie spaliłam wszystkich mostów, ale z teoretycznego punktu widzenia nic mnie już z Radą nie łączy. Z praktycznego, mój statek jest służbowy, a załodze powierzyłam pod opiekę doktor Maketarii i Finna - wydusiła w końcu. Czy czuła się wolnym człowiekiem? Bynajmniej. Z konsekwencjami jednak postanowiła się mierzyć potem.
Był dla niej priorytetem. Cała reszta nie miała aż takiego znaczenia.

@Mistrz Gry
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 13024
Rejestracja: 1 cze 2012, o 22:04
Medals:

Re: Caelum

24 paź 2024, o 01:40

Po wyjściu Yasmin w małej korwecie znów zrobiło się ciasno. Niemożliwym było zignorowanie wszystkich słów, które padły w Caelum poprzedniego dnia - oraz tych, które pozostały niewypowiedziane, czekając na pierwsze promienie następnego dnia. Włosy mężczyzny dawno już wyschły, pozostawione w nieładzie w trakcie ich długiej rozmowy. Na białej koszulce pozostał jeden, mały ślad czerwieni, który nie rozlał się szerszą plamą na resztę materiału, skrywając pod spodem wciąż szczelne opatrunki.
Zastygł, gdy dźwięk szurającego po podłodze krzesła rozległ się w pomieszczeniu. Wiedziała, że to nie źródło dźwięku stało za jego reakcją, a inicjatywa, którą przejęła. Opowieść, której zwiastun drżał w jej głosie - opowieść, która miała mu się nie spodobać.
Przyglądał jej się gdy obchodziła stół, podchodząc do kuchennego blatu, o który stał oparty. Mimo kubka, który trzymała w dłoniach, jego wzrok błąkał się po jej twarzy przez dłuższą chwilę. Nie odrywając od niej wzroku, nie przerywając jej historii, wyciągnął rękę w jej stronę, wrzucając niedopałek papierosa do środka naczynia.
Gdy skończyła mówić, cisza znów zadźwięczała w jej uszach. Mężczyzna zamarł - w trakcie opowieści, jego wyraz twarzy przekształcał się ze znużenia pozostawionego przez rozmowę o Aaliyah, poprzez podejrzliwość i przewidywanie najgorszego, aż po szok. Niezabarwiony ani pozytywną, ani negatywną emocją - zwykły szok, rozszerzający źrenice, zamrażający mimikę.
Po chwili, która wydawała się trwać w nieskończoność, mężczyzna parsknął z niedowierzaniem. Pokręcił głową, odwracając się i sięgając do zawieszonej wysoko szafki. Nadal milcząc, otworzył drzwiczki - nie dostrzegła w środku niczego wartego uwagi. Mimo tego, sięgnął do środka najwyższej półki, daleko za jej polem widzenia i wyciągnął ze środka butelkę, w której od razu rozpoznała alkohol.
- Wiem, że zamierzasz lecieć ze mną na Illium. Musimy porozmawiać - odezwał się wreszcie, chwilowo nie komentując w ogóle jej opowieści. Wyminął ją, wracając do stołu, obchodząc go dookoła - stając przy miejscu, które wcześniej było jej, pozostawiając ją zarazem przy jego. Butelka stuknęła z hukiem o blat stołu, jakby mężczyzna kompletnie nie zwracał uwagi na to, że był ranek, a Fel nawet nie zdążyła wziąć porannego prysznica. - Mamy godzinę.
Wskazał jej miejsce naprzeciw siebie.
- Odpowiedź za odpowiedź - zaproponował, pochylając się nad stołem. Jego łokcie spoczęły na szczycie oparcia krzesła. - Szczerość za szczerość.

@Iris Fel

Wróć do „Korlus”