Za centrum uważa się jeden z górnych poziomów stacji, na którym znajdują się nie tylko budynki mieszkalne, ale i stacje dokowania dla statków, Targ Omegi czy osławiony już klub "Zaświaty".

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12605
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Apartamentowiec Euforia

10 paź 2024, o 19:48

Wyświetl wiadomość pozafabularną VIKTOR, ISHA Nietrudno było zauważyć jak dach Euforii zaczynał się wyludniać. Choć żadne z nich nie wyglądało jak Kiru, otoczenie Gauthier na ich widok zaczęło wychodzić z basenu i zmierzać w stronę głównego gmachu klubu. Cokolwiek miało się wydarzyć, żadne z nich nie zamierzało być tego uczestnikiem. Jedynie nieliczni pozostali na miejscu - ci stojący najdalej, oparci o barierki przy samej krawędzi, sączyli drinki i przyglądali się zajściu.
Pomarańczowe światło neonów i wypełniające basen bąbelki ukrywały wiele - ale niewystarczająco. Każdy ruch kobiety pod wodą ujawniał wysportowaną sylwetkę przykutą drobnymi kawałkami materiału. Odchyliła głowę do tyłu, niemal ostentacyjnie odsuwając mokre włosy lepiące się do jej skóry. Stojący przy krawędzi basenu Karajev dostrzegł figlarny uśmiech na jej ustach, błysk w spojrzeniu. Jakby dostrzegła jego zakłopotanie - nawet pomimo własnego upojenia, mimo panującego wokół półmroku. Jakby ten widok sprawił jej przyjemność.
Nie uciekała przed jego wzrokiem. Wyglądała na kobietę, która przywykła do bycia obserwowanym, do łapczywych spojrzeń rzucanych z daleka i bliska.
- I co z tego? To tylko woda - odrzuciła z rozbawieniem, zagarniając wodę dłonią i nagłym ruchem wzniecając małą falę. Woda chlupnęła, sięgając stojącego nieopodal Karajeva i uderzając w jego nagolenniki. - Zakurzony pancerz sugeruje, że nie używasz go zbyt często.
Cmoknęła, przenosząc swój wzrok na Ishę. Głęboko pod jej przysnutym alkoholem, zielonym spojrzeniem, w jej wygiętych w górę kącikach ust i przekręconej głowie, oboje dostrzegli chowający się ukryty motyw. Pod pijaństwem Gauthier chowało się wyzwanie, a granica między głupią zachcianką a wykalkulowanymi słowami była bardzo cienka.
- Kolega jest zajęty integracją - odpowiedziała lekko, nic nie robiąc sobie z zaprzeczenia D'veve. Westchnęła lekko, z frustracją wyczuwalną nawet w tym krótkim geście. - Jesteście tutaj żeby odeskortować mnie do statku.
Gdyby zerknęli do wnętrza klubu, może dostrzegliby czekającego na nich turianina przy loży numer siedem, a może już dawno wrócił na poziom niżej. Tewers powiedział im, że byli bliscy spóźnienia, wyraźnie sugerując pośpiech.
- Mamy czas - odparła wbrew temu, co im powiedziano. Zrelaksowana, uśmiechnęła się szerzej. Stojąc w środku basenu, najwyraźniej nie zamierzała się z niego ruszyć - i była poza zasięgiem ich ramion. - Przynieś mi drinka, a ty wskakuj do mnie.
---- KIRU W najlepszych wypadkach, Kiru była jedynie nowinką na ulicach lub w pomieszczeniu, w którym się znalazła. W najgorszych - potworem do wyeliminowania, lub ekskluzywnym towarem do porwania i sprzedania na czarnym rynku. Nie wszyscy potrafili przełknąć fakt tego, jakiej była rasy, bez żadnego oporu, ale najwyraźniej Tewers był jednym z nich.
Mężczyzna przytaknął, krzywiąc się lekko. Jeśli miał doświadczenie z yahgami, nie zgłębiał tego tematu - ale czy musiał mieć, by wyobrazić sobie los istoty traktowanej gorzej przez sam fakt wykluczenia ze społecznej wspólnoty?
- Turianie nam trochę wpierdolili, ale powiedz to na Ziemi głośno a będziesz prosić się o same kłopoty - przyznał kwaśno.
Jego omni-klucz piknął, wymuszając na nim uwagę. Westchnął ciężko, odpisując sprawnym ruchem palców po holograficznej klawiaturze. Kiru nie musiała pytać, by domyślać się co jest powodem jego frustracji - już gdy przybyli wiadomym było, że nie jest to przystanek na dłużej i powinni udać się do hangaru, oraz lecieć na Hemerę. Viktorowi i Ishy schodziło podejrzanie długo na spotkaniu z Gauthier, choć żadne z nich nie komunikowało problemów do pozostałych.
- Nawet mi nie mów. To gówno jest zbyt wciągające - burknął, dezaktywując omni-klucz. - Ostatnio wydałem sześćset kredytów na nową skórkę. Po co mi ona? Chuj go wie. Ale ładnie wygląda.
Uśmiechnął się lekko, przestępując z nogi na nogę. Wydawał się nieco zmieszany, jakby zaskoczył samego siebie swoją otwartością. Umilkł na kilka sekund, w głowie obracając słowa, którymi się z nim podzieliła. W tle pierwsi pracownicy podnosili ciężkie skrzynie i ruszali do wyjścia na lądowisko, gotowi do wyruszenia na stację.
- Nie słyszałem o pierwszym kontakcie z yahgami. Komu dokopaliście?

---- CHARLES, MILA Choć to kobieta otrzymywała komplementy, mogli odnieść wrażenie, że z każdą chwilą to ego Chaza jest coraz bardziej łechtane. Jego niezadowolona mina bledła, gdy ich dwójka doprowadzała się - jego zdaniem - do porządku. Z zadowoleniem patrzył, jak Charles układa swoje włosy i brodę. Momentami wyglądał, jakby chciał coś powiedzieć, albo podejść i w czymś mu pomóc, ale Striker najwyraźniej radził sobie zaskakująco dobrze w jego oczach, lub wystarczająco dobrze by móc pozwolić mu zrobić wszystko samemu.
Spoglądając w lustro, Striker mógł poczuć się zadowolony ze swojego wyglądu. Poprzednie miesiące spędzone głównie w pancerzu, w trakcie jednej misji lub drugiej, nie nakłaniały do dbania o swój wizerunek. Proste czynności, kilka kropli olejku i drogi ubiór sprawił, że wyglądał młodziej. Żywiej.
Chaz parsknął, gdy Mila wyszła z przebieralni i, oglądając się w lustrze, stwierdziła, że czuje się nago.
- O to w tym chodzi, kochana. Ale nie miej takiej skonsternowanej miny. Wyglądasz jak milion kredytów, nie to co w tych łachach, w których przyszłaś - machnął ręką, dobierając buty i stając przed nią z wyborem. Żadne nie wyglądały dla Račan wystarczająco stabilnie, ale wyglądał na nieustępliwego. Słysząc słowa Charlesa, obrócił ku niemu głowę i uśmiechnął się z politowaniem. - Bardzo śmieszne.
Wbrew temu, co sugerowała jego mina, westchnął ciężko i odsunął się. Odłożył buty na blat, rozglądając się za inną parą, póki nie usłyszał kolejnych słów Chorwatki.
- Chcesz założyć do tej sukienki plecak? - zamarł, zbyt wstrząśnięty jej słowami by kontynuować poszukiwanie butów. Wyprostował się, odnajdując spojrzeniem Charlesa, którego doprowadzenie się do porządku ociepliło jego wizerunek w oczach mężczyzny. - Czy ty widzisz, z czym ja muszę pracować?
Jej prośba wydawała mu się tak absurdalna, że nawet nie spróbował czegoś odpowiedniego poszukać. Suknia, którą miała na sobie, z pewnością nie była noszona przez ludzi, którzy musieli nosić plecaki. Pewnie mieli ludzi od tego, by nosili wszystko za nich.
- Zakładaj obcasy albo idź na bosaka - zarządził, wciskając jej te, które wskazał Striker, w dłoń, jakby jej uwaga o plecaku rozeźliła go na tyle, że przestał szukać niższych. - Będziesz oglądana koło Gauthier. Nie możesz wyglądać przy niej jak wypłosz.
Przetoczył wzrokiem po suficie, odwracając się w stronę Charlesa gdy Mila zakładała buty - lub chwytała je w dłoń by nieść ze sobą.
- Obsługa i załoga stacji nic nie wie o waszym fortelu. Czy ty w ogóle umiesz gotować? - rzucił z powątpiewaniem. - I nie pytam tylko o posługiwanie się nożem.


Wyświetl uwagę Mistrza Gry
Viktor Karajev
Awatar użytkownika
Posty: 242
Rejestracja: 15 maja 2021, o 23:08
Miano: Viktor Karajev
Wiek: 32
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Operator C2
Lokalizacja: Ziemia
Kredyty: 25.515
Medals:

Re: Apartamentowiec Euforia

10 paź 2024, o 20:53

Cholera- rzucił sobie z zakłopotaniem lecz rozbawieniem w myśli- Bawi się mną
Lekki uśmiech wstąpił na jego twarz, kierując nagle wzrok na powrót na Gauthier. Słuchał jej zaczepnych słów, które łechtały jego ego równie mocno, co zbijały z pantałyku. Nawet nie spostrzegł, że zupełnie zapomniał po co tu był, że jeszcze niedawno Tewers mówił o kończącym się czasie jaki mieli przed wylotem. Zapomniał nawet o Lyssie, na te kilka minut otrzymania uwagi, której się nie spodziewał. Cholera, czy te setki czy może bardziej tysiące godzin spędzone na misjach, bez przerw na znalezienie kogoś do towarzystwa sprawiły, że aż tak trochę jawniejszej uwagi mu mieszało w głowie?
A jednak nie dostrzegł, by jego zakłopotanie zniechęcały ją, by zdeprecjonowały chorążego w oczach rudowłosej kobiety. Jego oczy znów uciekły w przestrzeń, lecz tym razem bynajmniej nie z powodu strachu z kontaktu wzrokowego, a jakby w wewnętrznej refleksji. Może zapomniał o Lyssie i Tewersie, ale pamiętał o Palavenie. Czy jednak Palaven pamiętał o nim?
Nie wiedział, czy wyczuła jego wahanie, jego myśli, czy ślepy los chciał, by akurat wtedy usłyszał przytyk o pancerzu.
Spojrzał na nią.
Nie, nie na jej sylwetkę, którą opływały setki bąbelków niczym satelity planety Seksbomba. Spojrzał jej prosto w oczy. Trafiła celnie, precyzyjnie i mocno, przerywając potok myśli jaki kotłował się w jego głowie, jak strzał z defibrylatora przerywa chaotyczną arytmię serca. Migotanie komór dajmy na to. Uderzenie. Pauza. Restart.
Stał tak chwilę w milczeniu, obserwując, czekając czy drugie zaproszenie się pojawi. Doczekał się.
Wskoczył do basenu lekko, z pluskiem, wytrenowanym ruchem. Setki godzin spędzone na ćwiczeniach z nurkowania bojowego, ale też rekreacyjnego sprawiły, że zrobił to jak odruch, niemalże bez kontroli kognitywnej. Cóż, z tą różnicą, że podczas tychże godzin jeszcze nie zdążyło mu się wskakiwać w pogoni za syreną.
Woda wzburzyła się, mocząc N7 model Defender tylko z zewnątrz, nadając mu nowy połysk. Ruszył ku niej powoli, wpatrując się w jej zawadiackie, zielone oczy, w jej figlarny uśmieszek. Szedł nieśpiesznie, w intensywnym milczeniu, choć samemu zaprezentował lekki grymas uśmiechu. Zatrzymał się dopiero tuż przy niej, dużo za blisko, podpowiadał mu instynkt. Gdyby była wrogiem, nie zauważyłby dźgnięcia nożem. Albo igłą z trucizną. Z tej odległości nie był w stanie wyprowadzić nawet haka czy sierpa, a nawet z łokciem byłby problem. Stał tuż przy niej.
- Może- rzucił mrukliwym szeptem- A może nie nadążam z czyszczeniem, bo używam go tak często
Nie odrywał już wzroku od jej oczu. Była to swoista nie-walka na spojrzenia. Jego chemia mózgu wariowała, ale jednocześnie myśl była dziwnie spokojna.
- Mam niezłe doświadczenie bojowe. Operacje antyterrorystyczne, sabotaż, nurkowanie bojowe, szturm na stacje kosmiczną, abordaże. Zdobywanie co niedostępne...- powiedział powoli, gładząc otwartą dłonią powierzchnię wody, zbliżając rękę do jej talii- Ochrona osobista...
Intoksykujący moment, musiał przyznać. Zbliżył nieco swoją twarz do jej, łowiąc reakcję w jej drobnej mimice. Część niego, całkiem niemała, chciała by nie był na misji, nie miał ze sobą oddziału, czekającego na odlot statku i misji powierzonej. Część niego ignorowała fakt, że Gauthier mogła bawić się jego kosztem lub po prostu podbijać sobie ego jego uwagą, nie dając nic w zamian.
No, ale część przypomniała sobie, że miał zadanie do wykonania. Spróbował ją objąć.
Z zamiarem wyciągnięcia z basenu.
ObrazekObrazek
Muza
Mood
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1434
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 39.800
Medals:

Re: Apartamentowiec Euforia

10 paź 2024, o 21:58

Mnie rozbawiło. - Odpowiedział Chazowi z ironicznym grymasem kończąc swój wywiad o Gauthier. Chuja się dowiedział. Brak dostępu, a bardziej brak chęci zajrzenia do baz Przymierza było największym problem. Czuł niepokój, kiedy ta myśl wkradała sie do jego głowy. Bo mógłby to zrobić. Wtedy jednak by się wystawił. Najzwyczajniej w świecie nie chciał umrzeć przez taką głupotę. Zbyt duży wstyd nawet na niego. Pomimo tego, że wiedza całego wywiadu ludzkości była na wyciągnięcie ręki. Upadek z średniego szczebla, na dno był uwłaczający.
By zabić te ponure myśli po prostu zaczął kręcić kilka na przyszłość. Nie zamierzał robić tej całej procedury za każdym razem. Cieszył się, że odebrał wszystko przed wyjazdem. Inaczej mogło być krucho. Niby mógł zwędzić komuś ze stacji, ale tam pewnie królowały designerskie narkotyki gdzie jedna działka była warta jedną jego pensje.
- Ty tak serio? - Skomentował słowa Mili. Nawet na krótką chwilę przeniósł na nią całe skupienie. Nie był to łatwy wyczyn kiedy był na czymś skupiony. - Tak. Już któryś raz z nią pracuje, dlatego daj jej płaskie. - Widząc jednak rozsierdzonego Chaza skomentował to krótko. - Albo chuj, jak tam chcesz.
Wzruszył ramionami i wrócił do do swojego małego warsztatu na jednym z wolnych miejsc. Musiał przyznać, że Chazowi naprawdę udała się ta metamorfoza. Znaczy Striker zawsze wierzył, że każda potwora znajdzie swojego amatora, ale tutaj naprawdę był zaskoczony. Wystarczyło się znać na modzie, a wszystkie spieprzone podstawy zostaną naprawione.
- Znam podstawy. - Odpowiedział przyglądając się swoim dziełom w papierośnicy. Wszystkie perfekcyjnie równe. Przynajmniej tutaj widział jakiś rozwój swoich umiejętności. - Dwa lata w pierdlu, najpierw jako kucharz na stołówce, a potem już jako prywatny kucharz dla szefa Bratwy. Akurat siedział w tym samym bloku. - Parsknął śmiechem na wspomnienia więzienia. - Nie wiem czy, aż tak dobrze umiem gotować ale byli zadowoleni. Nawet nie wiesz ile ludzi musiałem zabić, żeby go nie otruli. Do tego dużo wolnego czasu do nauki, a jest to strasznie nudne miejsce.
Uśmiechnął się lekko odpalając jednego ze skrętów. Kadzidła dość dobrze zabijały dodatkową nutę zapachową w powietrzu. Jemu ta mieszanka nawet pasowała.
- Chwilę też pracowałem po wyjściu. - Wypuścił dym z płuc czująć przyjemne ukłucia w płucach. - Jak będzie bardzo źle to zmyśle historie, że nowa kochanka Gauthier ma brata debila, który potrzebował pracy więc wrzuciła go na kuchnię dla świętego spokoju.
Podniósł w końcu wzrok z podłogi patrząc gdzieś przed siebie. Spojrzenie miał już lekko zamglone, ale nie wyglądał jakby miało to cokolwiek zmienić w jego zachowaniu. Mlasnął w końcu, a spojrzenie przeniósł na Mile.
- Jakby co dajcie mi znać co się u was dzieje od czasu do czasu. - Zaciągnął się po raz kolejny. - Średnio podoba mi się myśl, że poinformujecie mnie dopiero kiedy wszystko będzie spierdolone. Mam już wystarczająco przejebane u wysoko postawionych graczy.
W jego słowach można było wyczuć sporą dozę irytacji. Był już zmęczony sprzątaniem czyjegoś syfu. Nawet wypłata była ta sama. Nie było ich nawet stać na order z ziemniaka. To znaczy, otrzymał jeden permanentny na głowie. W sam raz żeby przypomnieć mu jak bardzo chuja może komukolwiek zrobić. Kolejna wiedza, której nie potrzebował.

@Mistrz Gry
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Isha D'veve
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 303
Rejestracja: 17 paź 2021, o 17:53
Miano: Isha D'veve
Wiek: 109
Klasa: Adept
Rasa: Asari
Zawód: Najemniczka
Lokalizacja: Hemera
Status: Wolna od Cerberusa
Kredyty: 41.000
Medals:

Re: Apartamentowiec Euforia

10 paź 2024, o 23:34

Nie ruszała się. Widziała, jak ludzie odchodzą, ewakuując się z tej sceny. Cóż, sama by się wyniosła, z perspektywy tych osób lepiej było nie być koło sceny z dwoma zakapiorami i jedną bogatą panną. Niestety dla niej, musiała tu być i jakoś to rozwiązać. Nie mieli wcale tak dużo czasu, trzeba było się ruszać.
- Tyle świetnych, wspaniałych osób wychodzących z basenu, i nikt nie przyniesie panience drinka? - cmoknęła z ironią w głosie - Zmieniłabym znajomych. - niestety, D'veve nie była dziewczyną na posyłki, i nie zamierzała ulegać w tej grze. Miała na to nieco silniejszą wolę. Przede wszystkim jednak, wyczytała pewien sort prowokacji. Czy to był test mający sprawdzić jej wytrzymałość, czy może uległość? Nie wiedziała, ale postawiła na nie przynoszenie jej drinka. Nie była już jedną z tutejszych pracownic, by być na każde jej zawołanie.
Już miała zacząć coś mówić, czy robić, czy zagestykulować, by jakoś wyrazić swój miks frustracji i skonfundowania, kiedy...Karajev wskoczył do wody. Wskoczył do wody. Absolutny...palant. Gdyby wiedziała, że był tak łatwy do owinięcia wokół palca, to już dawno wniosłaby o przeniesienie Strikera do ochrony, bo on ewidentnie byłby lepszym "kochankiem". Charles był niestabilny, ale chociaż rozsądny, paradoksalnie.
- Viktor... - od razu przyłożyła dłoń do czoła. - Coś nam się chyba pomyliło, bo to ja jestem tą zwariowaną i szaloną, a ty tym rozgarniętym... - bo rozgarnięcia ta decyzja nie reprezentowała. Czy go winiła? Trochę. Czy sama by to zrobiła? Może w innym świecie. W świecie, w którym nie była pod presją czasu...lub w świecie, w którym nie porwał jej ostatnio Cerberus, nadwyrężając jej zmysł dobrej zabawy. - Bierzesz za długi urlop, i nagle... - machnęła dłonią.
Słysząc zapewnienie o tym ile to oni nie mają czasu, cicho westchnęła, niestety znając zupełnie inną wersję historii.
- W zasadzie, to nie mamy. Tewers powiedział, że mamy pół godziny do wylotu, a to było jakieś pięć minut temu. Jeśli jakiś drink ma tu mieć miejsce, to tylko po drodze - odpowiedziała, zbliżając się do basenu od strony Karajeva. - I Viktor...przestań.
Przestań co? Za tą prośbą stało wiele. Przestań robić z siebie debila? Przestań ulegać pierwszej lepszej kobiecie? Przestań być w wodzie? Przestań być nieprofesjonalny?
Jak tylko reszta o tym usłyszy...
Mila Račan
Awatar użytkownika
Posty: 299
Rejestracja: 1 cze 2021, o 10:48
Miano: Mila Račan
Wiek: 33
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemniczka
Lokalizacja: Horyzont
Status: Cud że jeszcze żyje
Kredyty: 5.895
Medals:

Re: Apartamentowiec Euforia

13 paź 2024, o 14:54

Oburzenie krawca po tym, gdy Mila przebąknęła o plecaku, było warte miliona kredytów, które teraz miała na sobie. Była na tyle rozbawiona, że nawet parsknęła, a na pytanie Strikera spojrzała nań i wzruszyła ramionami. — Torebkę, cokolwiek, do czego zmieści się odrobina rzeczy — odparła Chazowi, obserwując jego ciągle nadąsaną minę, poddając się z wkurzaniem go i przysiadając na pufie. Sięgnęła po podstawione jej buty, z niezadowoleniem oglądając piętnastocentymetrowy obcas, po czym założyła je, z niemałym zaskoczeniem widząc, że nie jest tak źle. Wstała, dla pewności rozkładając ręce dla równowagi i przeszła kilka kroków wte i wewte. — Nie jest tragicznie — mruknęła pod nosem, stając przed lustrem.

Bezwiednie jej dłonie powędrowały do włosów, z byle jakiego kucyka tworząc ciaśniejszego francuza, aby chociaż odrobinę lepiej wyglądać. Zaczęła się sobie podobać i nawet trochę nieudolnie, ale zrobiła sobie zdjęcie. Może i to był tylko fortel, ale przynajmniej będzie mieć pamiątkę, gdy wyglądała jak milion kredytów, pewnie dosłownie.

Będziemy w stałym kontakcie, zresztą nie będziesz siedział cały dzień przy garach. Oboje zresztą nie powinniśmy się kręcić całą dobę wokół panienki Gauthier, tylko też mamy życie, będzie można wyjść, przejść się... już prędzej ktoś z ochrony będzie przy niej tkwił — odpowiadając Strikerowi, spojrzała na Chaza. — Coś jeszcze od nas potrzebujesz, czy już możemy się stąd zwijać?
ObrazekObrazek
Kiru Heidr Varah
Awatar użytkownika
Posty: 703
Rejestracja: 3 cze 2013, o 22:04
Miano: Kiru Heidr Varah
Wiek: 100
Klasa: Szpieg
Rasa: Yahg
Zawód: Przemytnik
Lokalizacja: Cytadela
Status: ex-Krwawa Horda, jako Urdnot Kubera poszukiwana przez organizacje zwalczające przemyt
Kredyty: 16.533
Medals:

Re: Apartamentowiec Euforia

13 paź 2024, o 21:35

- Dlatego właśnie trzymamy się tej roboty; żeby stać nas było na kosztowne uzależnienia. - odpowiedziała na uwagę ochroniarza o skórce za sześćset kredytów. Niestety nawet bez takich luksusów życie w galaktyce nie było tanie; stała potrzeba ulepszania sprzętu pochłaniała większość jej dochodów, a do tego dochodziło życie jako takie i konieczność odkładania paru kredytów na wypadek gdyby przeze jakiś czas nie mogła pracować.
- To było jeszcze zanim dołączyliście, według waszego kalendarza coś koło 2125 r. - nie sądziła żeby "dokopaliście" było odpowiednim słowem dla przebiegu pierwszego kontaktu yahgów z resztą galaktyki. Rozsmarowania po ziemi paru niefortunnych naukowców nie można było porównywać do regularnej wojny i okupacji - Ktoś tam w Radzie uznał, że świetnym pomysłem będzie wysłanie na naszą planetę zespołów pierwszego kontaktu, mimo że musieli nas obserwować na tyle długo by rozszyfrować nasz język. Turianie bywają sztywni, że aż zęby bolą, dlatego nie podejrzewałabym ich o taki brak rozsądku. Pewnie salarianie lub asari, albo i oboje. W każdym razie nie wiem co dokładnie tam zaszło, ale wysłannicy Rady zginęli a nasz układ został odcięty – o tym jak skuteczne było owe odcięcie szkoda było gadać, skoro sama Kiru była żywym dowodem, że kto chciał mógł tam bez problemu wlecieć.
Reszta ekipy od jakiegoś czasu, milczała jednak nie byli oni grupą przedszkolaków tylko bandą doświadczonych najemników. Mało prawdopodobne by w razie gdyby kontakt ich wystawił zginęliby tak szybko, że nie zdążyliby nawet otworzyć kanału komunikacyjnego. Oczywiście, jeśli cih nieobecność będzie się przedłużać to odezwie się pierwsza, ale na razie można było im dać jeszcze parę minut na dopicie drinków i poprawienie szpilek.
ObrazekObrazek Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12605
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Apartamentowiec Euforia

18 paź 2024, o 20:55

VIKTOR, ISHA Viktor nie należał do osób lekkich - masa mięśniowa ważyła swoje, ale gdy dołożyło się do tego całe opancerzenie, wskoczenie do wody przypominało bardziej grom z jasnego nieba niż subtelne wsunięcie się w objęcia bąbelków. Gauthier wycofała się strategicznie, dostrzegając z filgarnym uśmiechem jego zamiary - niewystarczająco. Gdy wylądował w wodzie, niemal od razu stukając okutymi ceramiką butami o dno basenu, fala, która się wzniosła, prawie przykryła ją całą.
Ocierając dłonią mokrą twarz, kobieta zaśmiała się głośno, wznosząc ręce w górę.
- I to rozumiem - parsknęła, obserwując mężczyznę z uwagą gdy zmierzał w kierunku środka basenu. Choć pozwalała mu się zbliżyć, z bliska dostrzegł gdzieś za mgłą upojenia alkoholowego trzeźwy błysk. Jej wzrok uważnie śledził jego ruchy, sugerując, że kobieta posiadała więcej kontroli nad sobą niż zdradzała. - To było to nurkowanie bojowe? Bo jeśli tak, to musimy...
Czknęła, gdy jego opancerzona ręka owinęła się wokół jej talii i natychmiast uniosła ją w górę, ponad ciepłe objęcia wody. Gauthier była dla żołnierza lekka, przerzucenie jej sobie przez ramię nie sprawiło mu żadnego problemu. Choć uderzyła ręką w jego plecy w geście oburzenia, jednocześnie powietrze znów wypełnił jej śmiech.
- Niech wam będzie - sarknęła gdy Karajev wychodził z basenu. Gdy stanął na równe nogi, kobieta nagle zaczęła mu się przelewać przez ramię - jak wąż, wyślizgując z jego uścisku z łatwością dzięki jej gładkiej skórze, na której nie trzymał się pancerz. - Wciąż wisisz mi tego drinka - oznajmiła do D'veve, lądując na własnych nogach.
Odwróciła się, zadzierając lekko podbródek i ruszyła do środka klubu, ignorując zarówno ich obecność, jak i wszystkie wygłodniałe spojrzenia klientów wypełniających Euforię. Docierając do loży numer siedem, naciągnęła na siebie półprzeźroczysty, czarny szlafrok, chwyciła za torebkę i ruszyła do wyjścia nie oglądając się za siebie.
---- KIRU Zainteresowanie błysnęło na twarzy Tewersa, co nie było niczym dziwnym. Mało kto znał historię yahgów - ba! Mało który członek galaktycznej społeczności kiedykolwiek widział jakiegoś na własne oczy. Prawdopodobnie dałoby się dogrzebać do ich historii w archiwach extranetowych, ale mało kto sięgał w swoich poszukiwaniach tak daleko.
- Turianie rozsądni? Musicie mieć bardzo złe zdanie o salarianach i asari - odrzucił z rozbawieniem, kręcąc głową. Ludzie mieli zgoła inne doświadczenie z turianami - szczególnie w kwestiach pierwszego kontaktu, więc nie było to dziwnym, że w tej kwestii się z nią nie zgadzał. - Biedne sukinsyny. Nawet nie wyobrażam sobie, jak wyglądać musi wasza planeta. Pewnie jak Tuchanka na sterydach.
Radio Tewersa zagrało cicho - na tyle, że Kiru nie była w stanie usłyszeć konkretnych słów, ale usłyszała komunikat. Mężczyzna poruszył się, odwracając głowę w stronę windy. Najwyraźniej ktoś ostrzegł go, że Gauthier wracała razem z dwójką wysłanych po nią ochroniarzy.
Odwrócił się z powrotem do Kiru, nagle świadom krótkiego czasu, jaki pozostał im na rozmowę.
- Słuchaj, jesteśmy wciąż odpowiedzialni za Gauthier, niezależnie od jej durnego pomysłu - westchnął, zbliżając swój omni-klucz do urządzenia Kiru. - Nie wiem, czy będziemy w stanie wam pomóc na Hemerze. Ale zostawiam ci do siebie kontakt. Jeśli coś się spierdoli, daj mi znać. Może coś wymyślę.
Kiwnął głową, upewniając się, że zgrała sobie kontakt do niego oraz zrozumiała jego prośbę, nim odsunął, ruszając na spotkanie z Gauthier.

---- CHARLES, MILA Podczas gdy Mila przyglądała się sobie w lustrze, splatała włosy w ciasnego francuza, czy też wyjmowała omni-klucz by zrobić sobie zdjęcie, Chaz w osłupieniu słuchał krótkiej opowieści Strikera. Gdy ten dotarł do pierdla, mężczyzna złapał się za głowę i na chwilę ukrył twarz w dłoniach, skinieniem głowy potwierdzając tylko, że dalej słucha.
Wykonał gest, jakby złożył krótką modlitwę ku chwale jakiegoś boga, po czym westchnął głęboko.
- Grunt, żebyś nikogo nie zatruł - poprosił, patrząc na Charlesa tak, jakby wymagał od niego werbalnego potwierdzenia. - Chociaż nawet nie wiem, co podają w więzieniu. Fasolę? Nie podawaj, kurwa, fasoli panience Gauthier. Błagam cię.
Jęknął pod nosem przekleństwo, ruszając do swojego zakamarka akcesoriów. Po chwili grzebania w środku, wydobył zapakowaną w folię torebkę. Była w odcieniu jasnego, karmelowego brązu, przywodzącego na myśl skórę Račan pod słoneczną opalenizną.
- Nie wiem, co miałabyś tam wsadzić. Na pewno nie szminkę - rzucił kwaśno, wciskając jej torebkę do dłoni. Była malutka - pomieściłaby może jej generator tarcz, ale niewiele poza tym. Z pewnością nie broń. - Jesteście moim wspaniałym osiągnięciem. Pójdę po podwyżkę.
Okręcił się wokół nich jeszcze raz, oceniając pod każdym kątem i dopiero wtedy machnął, ręką wskazując im, że mogli już wyjść.
- Nie zepsujcie mojej ciężkiej pracy! - rzucił na odchodnym, gdy ruszyli do drzwi.
Obcasy Račan okazały się w miarę wygodne, ale wciąż zdradliwe. Nie mogła wykonywać w nich tak długich kroków, jak robiła to zwykle, przez co wyższy od niej Charles musiał zwolnić gdy kierowali się do atrium.

---- WSZYSCY Gdy drzwi do windy się otworzyły, powietrze w atrium zgęstniało. Gauthier wysunęła się z wnętrza kabiny. Jej długie, rude włosy były mokre i w tym świetle przypominały barwę kasztanu. Była bosa, narzucony na siebie, półprzeźroczysty, czarny szlafrok owinęła prostym, czarnym paskiem. Pod spodem dostrzec mogli zarys stroju kąpielowego, ale jego kolor był cielisty, przez co na pierwszy rzut oka wydawała się kompletnie pod spodem naga.
Pracownicy pozostali w atrium zastygli, po czym zwiesili głowy i zabrali się do żwawszego zamykania pozostałych skrzyń. Kobieta zignorowała ich, podchodząc do Tewersa, stojącego przy nim Kiru oraz gromadzących się pozostałych.
- Łał - zauważyła elokwentnie. Miała twarz osoby, która zawsze wie, co powiedzieć, ale gdy stanęła przed Kiru, w jej oczach pojawiło się zaskoczenie. Kobiecy głos zdradzał, że nieco dzisiaj wypiła. - Na Hemerze jebną na twój widok.
Uśmiechnęła się szeroko, ignorując stojącego obok Tewersa, który zerkał wymownie na omni-klucz, niechybnie chcąc ją pośpieszyć.
- Miło mi was poznać. Jestem Zoé - oznajmiła, rozglądając się po reszcie. Jej wzrok prześlizgnął się po eleganckim ubraniu Strikera i zatrzymał na obcisłej, lejącej się sukni przykrywającej ciało Račan. - Ochroniarzy poznałam. Wy musicie być moimi cywilami - dodała, ostentacyjnie puszczając im oczko.



Wyświetl uwagę Mistrza Gry
Viktor Karajev
Awatar użytkownika
Posty: 242
Rejestracja: 15 maja 2021, o 23:08
Miano: Viktor Karajev
Wiek: 32
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Operator C2
Lokalizacja: Ziemia
Kredyty: 25.515
Medals:

Re: Apartamentowiec Euforia

19 paź 2024, o 09:29

Cholera, jak bardzo chciał być teraz na wakacjach.
To było pojebanie ironiczne, bowiem powrót do akcji był dla niego tak utęskniony jak woda dla ryby, a jednak teraz, gdy wreszcie miał okazję znów znaleźć się na misji, część z niego żałowała. Uczucie niesienie Gauthier, odczuwalna bardziej w psychice niż fizycznie, napawała go dziwnym poczuciem zadowolenia z siebie, niemal dumy. Nie takiej jednak, jak czuł najczęściej dotychczas- dumy ze służby, z dobrze wykonanego zadania. To było coś innego, coś co sprawiało, że gdyby, dajmy na to Curio, zobaczył go teraz, powiedziałby coś w stylu "damn bro". Tak, Crassus, nie Charlie. Już w głowie miał obawy jakimi złośliwymi komentarzami zasypie go Striker gdy obecna tu Isha wszystko mu wypapla. Się zrobili, najlepsze kumple, żeby ich zaraza.
Idąc przez wodę, prując jej jasną, podświetloną taflę niczym pancernik USS Iowa kilka wieków temu, słysząc śmiech Gauthier, zrozumiał też fakt, że kobieta pozwoliła mu się wynieść z basenu. No cóż, przynajmniej nie zaczął od złego wrażenia na dzień dobry. Wmawiał sobie, że to by źle wpłynęło na misję. I nagle zdał sobie sprawę, że takie akcje mogą się powtarzać, że Gauthier będzie odwalać jakieś akcje na Hemerze w stylu "łap mnie mój żołnierzu", byle zaczepiać, prowokować i utrudniać mu zadanie. Chciał westchnąć, ale się powstrzymał.
Strasznie dużo myśli jak na te kilka kroków do brzegu basenu.
- Misja wykonana, przesyłka dostarczona- zasalutował Ishy przesadnie poważnie i sztywno, w prześmiewczym komentarzu do jej słów do niego. Jego pancerz przybrał teraz ciemniejszy odcień zieleni, ociekał teraz jak kadłub łodzi podwodnej, która weszła do suchego doku. Rudowłowa kobieta zaraz też wymknęła się jego objęciom, niesamowicie zwinnie, co tylko potwierdzało, że jej wcześniejsze krótkotrwałe oburzenie było równie autentyczne, jak wybory prezydenckie w Rosji.
Oddaliła się, a on odprowadził ją wzrokiem, ciesząc się małymi przyjemnościami pierwszego od wielu miesięcy zadania.
- Hell yeah- rzuciło mu się przypadkiem pod nosem, po czym zorientowawszy się, spojrzał w kierunku Ishy, ze słabo skrywanym uśmiechem badając reakcję.
- Hej, nie oceniaj. Chcieliśmy ją wyciągnąć z basenu, to ją wyciągnąłem. I teraz możemy iść dalej z misją.

W końcu dołączyli do reszty a atrium, a Karajev, który wreszcie oderwał wzrok do obiektu chronionego, zakaszlał nagle. Jasne, był przecież na odprawie, znał podział ról, ale widok Mili w sukni i tak go zaskoczył. To nie to, że wyglądała źle, pokracznie. Nie. Wyglądała naprawdę dobrze. Bawiła go jednak myśl, że jest jej w tym stroju szalenie niekomfortowo, jak buldogowi w słodziutkim ubranku dla pieska. Powstrzymał się jednak od złośliwości.
- Dobrze wyglądasz!- zagadnął zamiast tego najemniczkę- Ktokolwiek cię ubierał, zasługuje na podwyżkę.
I dodatek za ciężkie warunki pracy- dodał w myślach, już tylko do siebie
ObrazekObrazek
Muza
Mood
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1434
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 39.800
Medals:

Re: Apartamentowiec Euforia

19 paź 2024, o 13:20

- Fasole? - Zapytał zaskoczony. - Dla zwykłych więźniów jest sojowy kleik co najwyżej.
Parsknął śmiechem. Pamiętał te dni gdzie musieli znosić wielkie wory różnych proszków by finalnie stworzyć najbardziej nieludzki posiłek na świecie. A, to że potem składał bliny z syntetycznym kawiorem dla szefów Bratwy, to była już całkowicie inna sprawa.
Spojrzał na siebie w lustrze kiedy ciężki dym kłuł go w płuca. Nie widział żadnego wspaniałego osiągnięcia. Jedyna różnica była taka, że z uniformu najemnika, przeskoczył w uniform kucharza pretensjonalnej knajpy na Cytadeli. Kolejny raz przeniósł wzrok na podłogę. Wypuścił trochę dymu nosem, po czym przetarł go ręką. Nawet nie wiedział co tutaj robi. Powinien był kopać największy dół żeby się w nim ukryć i zaćpać na śmierć. Wciąż był to lepszy los niż to co zaplanowali dla niego inni. Powoli chyba liczył na to, że może tym razem jakaś zbłąkana kula dokończy dzieła.
Zaciągnął się kolejny raz po czym uniósł wzrok, a na twarzy wrócił ten sam wyuczony uśmiech. Był w pracy, nie miał czasu dla siebie. Musiał się skupić na zadaniu. Na przyjemności w postaci marzeń i nadziei niestety nie mógł sobie pozwolić.
- Nie jestem tego tak pewny, ale zobaczymy na miejscu.
Nie miał pewności co do wolności w kwestii jego poruszania się po stacji. Był kucharzem. Do tego był zbyt mało ważny żeby wymigać się wymówką, że się zgubił. Po prostu go wezmą na stacje i zatłuką, albo odeślą ich ze stacji. Na to nie mogli sobie pozwolić.
Skinął głową do Chaza jako minimalny gest podziękowania. W ustach dalej trzymał niedopalonego skręta, ale zamierzał go odpalić dopiero na zewnątrz. Niestety ta przeprawa zajęłą znacznie dłużej ze względu na czyjeś nowe buty.

Powrót do Atrium był błogosławieństwem. W końcu więcej świeżego neutralnie zapachowego powietrza. Nawet jeśli miał je zaraz zniszczyć smrodem innych substancji. Te jednak szybciej przejdą niż kadzidełka.
Dołączył z Milą do Tewersa i Kiru. Nawet wyglądał jakby gdzieś tam się tlił ten niewielki płomień profesjonalizmu, który stawał się coraz słabszy z każdym zleceniem. Odpalił zgaszone wcześniej skręta, akurat kiedy z windy wychodziła cała świta ich biletu na Hemere. W ustach poczuł nieprzyjemny posmak już wcześniej palonego tytoniu. Na twarzy pojawił się mu krzywy grymas. Nie z powodu dymu. Widok zirytowanej Ishy, mokrego pancerza Viktora oraz tego że Gauthier była w bikini nie napawały go optymizmem. Zresztą rzadko kiedy widok innych ludzi napawał go optymizmem.
Kiedy kobieta była zajęta napawaniem się widokiem Kiru, ten wykorzystał okazję by podejść szybko do Ishy. Jego wzrok był przekrwiony i zmęczony.
- Kazała mu wejść do basenu?
Zapytał zmęczonym tonem. Nie potrzebował jakiegoś szóstego zmysłu żeby to wydedukować. Nawet nie potrzebował jej odpowiedzi. Po prostu poklepał ja po ramieniu. Wyglądał na naprawdę zawiedzionego. Nie wiedział jakie przyniesie to jeszcze problemy. Wiedział tylko, że będą.
- Powodzenia w czyszczeniu tego zaschniętego chloru z pancerza.
Parsknął śmiechem, a po chwili obrócił się w stronę Gauthier gdy w końcu odezwałą sie do swoich “cywili”. Jego ciężki przekrwiony wzrok jakby nawet nie patrzył się na nią, ale przez nią. Im więcej teatralności, tym więcej gówna do ukrycia. Zastanawiał się w co grała, ale gdy nagle sobie uświadomił, że nie musiał. Dramat pewnie sam się rozegra w swoim czasie. Zastanawiał się jaka będzie jego rola. Ciężki dym opuścił jego płuca by dać mu chwilę wytchnienia.
- Panienko Guathier.
Skinął głową chodź na jego ustach malował się bardzo ironiczny uśmiech. Wolał ćwiczyć taką wersję rozmów niż żeby w pewnym momencie miał rzucić “Zoe, co ty kurwa robisz?”.

@Mistrz Gry
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Mila Račan
Awatar użytkownika
Posty: 299
Rejestracja: 1 cze 2021, o 10:48
Miano: Mila Račan
Wiek: 33
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemniczka
Lokalizacja: Horyzont
Status: Cud że jeszcze żyje
Kredyty: 5.895
Medals:

Re: Apartamentowiec Euforia

19 paź 2024, o 16:56

Poprawiając się w lustrze i zerkając na raczej toporne bruzdy na ramionach i plecach, w miejscach, gdzie niejednokrotnie pancerz nie wytrzymywał, Mila nie mogła uwierzyć, że może wyglądać tak inaczej. Czuła się, jak jakaś bohaterka tych vidów z cyklu wielkich metamorfoz, czy jakie to jej szwagierka lubiła oglądać, "Damy i Kolonistki", gdzie brano równie toporne kobiety z rolniczych kolonii i wsadzano w ubrania tytułowych dam. Albo jeszcze lepiej, jak jeden z filmów o przemianie z brzydkiego kaczątka.

Tak się napuszyła przed lustrem przez chwilę, że zapomniała o bożym świecie i nie słyszała konwersacji o fasoli, może to i lepiej. W każdym razie torebkę od Chaza wzięła i przerzuciła paczkę fajek do środka, kręcąc głową na jego komentarz. — Nigdy nie oglądałeś vidów szpiegowskich? Kto wie, co mogę tam schować ciekawego — biorąc do ręki akcesorium, przeszła się raz i drugi, próbując przyzwyczaić się do nowych butów, trochę nieskutecznie, ale przynajmniej kolana nie wyginały się jej w każdą stronę. — Dajesz, dziewczyno! — rzuciła jeszcze na odchodne z lekką dozą ironii, na komentarz o podwyżce, zanim w jej oczach, w ślimaczym tempie, nie wyszła na korytarz, zmieniając co chwila pozycję ciała i miednicy i obracając głową, gdy pojawiała się szklana witryna. — Czuję się, jak w reality show — rzuciła jeszcze gdzieś po drodze, ale nie było w tym dozy narzekania. Jakby wraz z ubraniem kiecki i przyjrzeniu się sobie bliżej, odrobinę weszła w rolę.

*

W atrium przywitała się ponownie z Kiru i Tewersem, po czym zaczęła się kręcić wokół siebie, próbując znaleźć sobie miejsce do usiąścia, bądź oparcia się. Może i wyglądała teraz jak ktoś inny, ale ruchy miała skrępowane, w tym i to, w jaki sposób mogła gdzieś klapnąć. W końcu oparła się lekko o jakąś skrzynię z małą frustracją, spowodowaną głównie niemożnością większego rozkraczenia nóg. Szybko jednak musiała się odbić, próbując wygładzić zmarszczenia na materiale, o ile takowe były, bo winda się otworzyła. Widząc pierw ich ochroniarzy, parsknęła pod nosem rozbawiona. — Nieźle się tam zabawiliście — powiedziała do Ishy i Viktora, widząc prawdopodobnie nieco markotną minę asari i maślane spojrzenie tego drugiego. Spojrzenie, które zmieniło się na zdumienie na jej widok, na co tylko się uśmiechnęła tryumfalnie. Jeśli po tej misji nie wyjdzie z ego wielkości Cytadeli, to będzie to gargantuiczny sukces. Jak jej ego w tej chwili.

Dzięki, też się tak czuję — odparła mimo wszystko, na krótką chwilę próbując założyć ręce na siebie, ale w ostatniej chwili rozmyślając się i sztywno kładąc je po bokach. Ponownie poprawiła miednicę, bo co jak co, ale jej postawa nie wyglądała aż tak elegancko w porównaniu z resztą. Dopiero po tym zerknęła na ich łaskawczynię, z początku będąc skonfundowaną mokrymi włosami, potem spoglądając na resztę. I musiała przyznać, że prześlizgnęła po całości, trochę bezczelnie, za chwilę się poprawiając i spoglądając na twarz. Przemknęło jej, że żmije potrafią się nieźle kamuflować, a to był bardzo dobry kamuflaż. — Mila — powiedziała do niej, z dosyć szerokim uśmiechem, w pierwszej sekundzie wyciągając do niej dłoń, potem niezręcznie ją chowając, nie wiedząc, czy powinna to robić. Ponownie poprawiła posturę, a jej ego trochę stopniało, bo to, co ewidentnie przychodziło figlarnej miliarderce bez problemu, dla niej musiało być festiwalem poprawiania się wte i wewte, by chociaż odrobinę nie wyglądać pokracznie. Przez chwilę poczuła się znów jak ziemniak w jedwabiu, ale szybkie zerknięcie w lustro odwiało te wstrętne myśli. Skupiła się oczywiście też na tym, aby uważać, bo nawet, jeśli ona była kartoflem w drogich szatach, tak jak Striker ją ostrzegał, Zoe musiała być wilkiem w owczej skórze. No i mieli misję, nielegalną misję, o której przez ostatnie minuty ewidentnie zapomniała.
ObrazekObrazek
Kiru Heidr Varah
Awatar użytkownika
Posty: 703
Rejestracja: 3 cze 2013, o 22:04
Miano: Kiru Heidr Varah
Wiek: 100
Klasa: Szpieg
Rasa: Yahg
Zawód: Przemytnik
Lokalizacja: Cytadela
Status: ex-Krwawa Horda, jako Urdnot Kubera poszukiwana przez organizacje zwalczające przemyt
Kredyty: 16.533
Medals:

Re: Apartamentowiec Euforia

20 paź 2024, o 16:40

- Mniej więcej tak jakbyś wrzucił do miksera Sur'kesh i Tuchenkę- odpowiedziała na stwierdzenie o ich planecie. Na pewno gdyby dobrze poszukać w extranecie to znalazłyby się jakieś zdjęcia satelitarne, ale nie miała teraz czasu ani ochoty na taką zabawę- Pewnie ci geniusze z Rady zobaczyli zieloną planetę i w myślach już zakładali u nas kolonię, ale nie przeczytali drobnego druczku, że wszystko tam będzie chciało ich pozabijać. - nie siedziała co prawda w głowach osób, które w tamtym czasie zawiadywały sprawami dotyczącymi pierwszego kontaktu z nowymi rasami, ale definitywnie brzmiało to jak coś co urzędnicy z Cytadeli mogli zrobić. - W każdym razie na przepustkę nie polecam. No chyba, że chcesz ta zrzucić niepłacącego klienta, miejscowe drapieżniki na pewno ucieszą się z odmiany.
Po tym jak odezwał się omniklucz mężczyzny domyśliła się, że czas oczekiwania na jej towarzyszy powoli dobiega końca.
-Dzięki [/b]- Kiru przyjęła kontakt od Tewersa, bo w sumie dlaczego nie? W tej pracy opłacało się mieć namiary na różne osoby, nawet gdyby nie potrzebowali pilnej ewakuacji ze stacji.
W tym samym momencie reszta ich drużyny marzeń wróciła do atrium i Kiru już na pierwszy rzut oka mogła stwierdzić, że im się nie nudziło, chociaż nasuwały się pewne pewne kluczowe pytania. To dlaczego Karajev był cały mokry i czemu przyprowadzili jakąś półgołą dziewczynę były tylko jednymi z nich.
- Na twoim miejscu zażądałabym podwyżki – stwierdziła kierując wzrok na buty Mili. Kiru skierowała szybkie podziękowanie w stronę wszystkich miejscowych bogów, że to nie ona musiała wcielać się w rolę kochanki. Była całkiem pewna, że nawet gdyby udało się jakimś cudem znaleźć pasujące na nią buty na takich obcasach, zabiłaby się w nich jeszcze przed wejściem na statek - Pewnie nie da się w tym biegać, ale założę się, że tych obcasów można użyć do walki wręcz.
Dalszy wywód na temat możliwości użycia obcasów w charakterze szpikulców do wbicia napastnikowi w oko, przerwał przesadnie entuzjastyczny okrzyk półgołej. Tak po prawdzie yahgance nawet nie przeszkadzałoby gdyby ochrona stacji skupiła się przede wszystkim na obserwacji jej osoby, ponieważ dawałoby to większą swobodę pozostałym.
- Jeśli wyjdziesz na stację w takim stroju to gwarantuję, że nawet na mnie nie spojrzą – odpowiedziała, zastanawiając się przez krótką chwilę w co ta dziewczyna pogrywa. Jeśli ktoś zachowywała się jak totalny idiota to był, no cóż, totalnym idiotą lub wręcz przeciwnie; zręcznym manipulatorem z własnymi celami. Jednak najgorsze było to, że tak naprawdę nie sposób określić, która z tych opcji jest mniej zachęcająca.
ObrazekObrazek Wyświetl wiadomość pozafabularną
Isha D'veve
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 303
Rejestracja: 17 paź 2021, o 17:53
Miano: Isha D'veve
Wiek: 109
Klasa: Adept
Rasa: Asari
Zawód: Najemniczka
Lokalizacja: Hemera
Status: Wolna od Cerberusa
Kredyty: 41.000
Medals:

Re: Apartamentowiec Euforia

20 paź 2024, o 17:59

- Tak, tak, później - machnęła dłonią, odrzucając temat drinka, lub przynajmniej spychając go na później, zadowolona z tego, że obyło się bez poniżających czynności...cóż, przynajmniej dla niej, bo Viktor postanowił trochę się skompromitować. Znaczy, skompromitować w jej oczach, bo Gauthier zdawała się być zadowolona, albo przynajmniej...zaintrygowana.
- Pewnie, bo nie dało się tego zrobić inaczej... - parsknęła śmiechem. Nie zamierzała zmuszać go do przyznania się, że po prostu chciał to zrobić. Oboje wiedzieli, że wiedziała, i że duch jego akcji będzie nad nim ciążył przez następne...no, może nie dekady, bo za tyle czasu umrze, ale pamięć o jego czynach nie zniknie przez potencjalne stulecia życia Ishy.

Na szczęście, nie musiała już tego drążyć. Klientka dość szybko przejęła inicjatywę prowadząc ich tam, gdzie mieli się znaleźć. Dotarli do windy, w której ciasnych ścianach musieli spędzić trochę czasu. Postanowiła nie zagadywać, zamiast tego opierając się o ścianę i po prostu czekając, aż dotrą. Gdy zaś dojechali, szybko zjednoczyli się z całą resztą ekipy - wypindrzoną Milą, Kucharzem Karajevem, i...po prostu Kiru.
Pozwoliła introdukcjom się rozegrać, lecz szybko została zaczepiona i przez Milę i Strikera. Choć miny markotnej nie miała, tak nie wyglądała też na zadowoloną.
- Kurwa zgadnij - odpowiedziała od razu Charlesowi, gdy ten klepnął ją po ramieniu, a ona przeszła obok niego, przystając przy Mili. - Spodziewałam się, że będzie gorzej. Jak się czujesz? Chujowo? - uśmiechnęła się na jej widok. Czy ubrałaby najemniczkę w sukienkę? Nie, z jej perspektywy Mila miała absolutnie inne atuty, i brylowała w zupełnie innych klimatach. Ale wolała ją specyficznie skomplementować, i przy okazji sprawdzić jej stan, a nie, tak jak Karajev, kłamać.
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12605
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Apartamentowiec Euforia

23 paź 2024, o 12:23

Wróć do „Centrum Omegi”