Delikatna dłoń Zaery zatrzymała się na ramieniu Mola. Ścisnęła je w pokrzepiającym geście, podczas kiedy jej skaner dokładnie zczytywał ciało najemnika i oznaczał newralgiczne punkty, którym będą musieli się lepiej przyjrzeć pogłębiając diagnostykę uszkodzeń, ran i stłuczeń gdy tylko znają się w domu
- Nikt nie mógł być gotowy na walkę z ardat - yakshi - odparła, aplikując odmierzoną dawkę antybiotyków, po czym zwróciła się do Boyosa i jego także całego zaczęła skanować.
- Nie wdając się w szczegóły, to schorzenie genetyczne wśród asari czystokrwistych, czyli zdrodzonych z dwóch matek asari, które sprawia, że ich biotyka staje się śmiercionośna. Stosunek z taką, zawsze kończy się śmiercią. Dosłownie spala Ci styki oraz smaży mózg - obrazowe określenia, brzmiały obco w ustach Zaery, wiedząc jednak z kim ma do czynienia - z nikim kto pracowałby naukowo, zagłębiał się w niuanse oraz wyszukaną nomenklaturę - mówiła wprost. Dosłownie.
- Ponieważ jest to rzadka i niebezpieczna choroba, asari będące ardat - yakshi, trzymają zamknięte w klasztorze, gdzie uczą się opanowywać swoje zdolności, a także żyć w wstrzemięźliwości. Z dala od innych. Raz, w naszej klinice, okazało się, że jedna z pacjentek jest zbiegła ardat - yakshi. Republika Asari przysłała po nią egzekutorkę - wyjaśniła wszystkim, nie tylko Krogulowi, jednocześnie kontynuując opatrywanie powierzchownych ran Mola, a także kroganina. Oboje - i drell, i Boyos - dostali w prezencie od Zaery kokardkę na bandażach.
Geth niezwłocznie po tym jak usłyszał przykaz od Skaxa, ruszył w stronę mostka. Wpiął się w system statku, okablowanie oplotło jego lewą rękę. Pulpity zapłonęły komendami, uruchomiły się silniki. Lekkie drżenie czuł każdy, gdy statek osiągnął wysokość i opuścił lądowisko pozostawiając gapiów oraz zbiorowisko na płycie gdzieś daleko. Dostęp, który otworzył do systemu, pozwolił Skaxowi lekko skorygować numer seryjny, a także sygnaturę statku. Zniknął on z danych zapisanych przez pilnujących porty ludzi Arii. Zyskał anonimowość, do uzupełnienia przy pierwszym, najbliższym lądowaniu w oficjalnym doku. Tymczasem, zmierzał do współrzędnych podanych przez Krogula. Do niższego poziomu stacji, gdzie swoje terytorium wywalczyły Szpony.
Geth pozostawał na miejscu pilota aż do momentu, gdy statek miękko osiadł na lądowisku przed siedzibą klanu.
- Zalecam odpoczynek i pogłębioną diagnostykę po tym, jak zejdzie koktajl proteinowy - zwróciła się do Krogula, najprawdopodobniej licząc, że ten dopilnuje swoich podwładnych, aby nie zaniedbali kwestii medycznych. Nie wiedziała, kto w Szponach zajmuje się zaopatrzeniem medycznym, chwilowo, będąc wdzięczną za odzyskane dane, pomoc i ratunek, gotowa była to zrobić Zaera jak tylko Krogul przyzna jej dostęp.
- To był długo dzień... - zatrzymała się obok Skaxa, kiedy wszyscy zbierali się do wyjścia. Szpony, zbierały bagaże i kontenery, Zaera również niosła swoje odzyskane dane w niewielkiej skrzynce. Uśmiechnęła się do Skaxa.
- Dziękuje. Nie zrozum mnie źle, nie spodziewałam się takiego zakończenia. Ostatecznie, walczył z nami. Nie przeciwko nas. Jest... dobry.
- ... Dobry? - wtrącił geth, który słysząc rozmowę dwóch Quarian, dołączył.
- Stwórco, czy jestem dobry? - dopytywał Skaxa, nie chcąc odpuścić.
- Powinienem wracać do domu. Ale jeśli Stwórca uzna, że przydam się tutaj i będę mógł walczyć z heretykami, dołączę do Szponów. Czy powinienem mieć szpony na pancerzu? - padały kolejne pytania, gdy razem opuszczali statek.
@Skax @Krogul MacBeth @Mol @Boyos
Wyświetl uwagę Mistrza Gry