Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12550
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Krew Horyzontu

9 sty 2024, o 16:43

Delikatna dłoń Zaery zatrzymała się na ramieniu Mola. Ścisnęła je w pokrzepiającym geście, podczas kiedy jej skaner dokładnie zczytywał ciało najemnika i oznaczał newralgiczne punkty, którym będą musieli się lepiej przyjrzeć pogłębiając diagnostykę uszkodzeń, ran i stłuczeń gdy tylko znają się w domu
- Nikt nie mógł być gotowy na walkę z ardat - yakshi - odparła, aplikując odmierzoną dawkę antybiotyków, po czym zwróciła się do Boyosa i jego także całego zaczęła skanować.
- Nie wdając się w szczegóły, to schorzenie genetyczne wśród asari czystokrwistych, czyli zdrodzonych z dwóch matek asari, które sprawia, że ich biotyka staje się śmiercionośna. Stosunek z taką, zawsze kończy się śmiercią. Dosłownie spala Ci styki oraz smaży mózg - obrazowe określenia, brzmiały obco w ustach Zaery, wiedząc jednak z kim ma do czynienia - z nikim kto pracowałby naukowo, zagłębiał się w niuanse oraz wyszukaną nomenklaturę - mówiła wprost. Dosłownie.
- Ponieważ jest to rzadka i niebezpieczna choroba, asari będące ardat - yakshi, trzymają zamknięte w klasztorze, gdzie uczą się opanowywać swoje zdolności, a także żyć w wstrzemięźliwości. Z dala od innych. Raz, w naszej klinice, okazało się, że jedna z pacjentek jest zbiegła ardat - yakshi. Republika Asari przysłała po nią egzekutorkę - wyjaśniła wszystkim, nie tylko Krogulowi, jednocześnie kontynuując opatrywanie powierzchownych ran Mola, a także kroganina. Oboje - i drell, i Boyos - dostali w prezencie od Zaery kokardkę na bandażach.
Geth niezwłocznie po tym jak usłyszał przykaz od Skaxa, ruszył w stronę mostka. Wpiął się w system statku, okablowanie oplotło jego lewą rękę. Pulpity zapłonęły komendami, uruchomiły się silniki. Lekkie drżenie czuł każdy, gdy statek osiągnął wysokość i opuścił lądowisko pozostawiając gapiów oraz zbiorowisko na płycie gdzieś daleko. Dostęp, który otworzył do systemu, pozwolił Skaxowi lekko skorygować numer seryjny, a także sygnaturę statku. Zniknął on z danych zapisanych przez pilnujących porty ludzi Arii. Zyskał anonimowość, do uzupełnienia przy pierwszym, najbliższym lądowaniu w oficjalnym doku. Tymczasem, zmierzał do współrzędnych podanych przez Krogula. Do niższego poziomu stacji, gdzie swoje terytorium wywalczyły Szpony.
Geth pozostawał na miejscu pilota aż do momentu, gdy statek miękko osiadł na lądowisku przed siedzibą klanu.
- Zalecam odpoczynek i pogłębioną diagnostykę po tym, jak zejdzie koktajl proteinowy - zwróciła się do Krogula, najprawdopodobniej licząc, że ten dopilnuje swoich podwładnych, aby nie zaniedbali kwestii medycznych. Nie wiedziała, kto w Szponach zajmuje się zaopatrzeniem medycznym, chwilowo, będąc wdzięczną za odzyskane dane, pomoc i ratunek, gotowa była to zrobić Zaera jak tylko Krogul przyzna jej dostęp.
- To był długo dzień... - zatrzymała się obok Skaxa, kiedy wszyscy zbierali się do wyjścia. Szpony, zbierały bagaże i kontenery, Zaera również niosła swoje odzyskane dane w niewielkiej skrzynce. Uśmiechnęła się do Skaxa.
- Dziękuje. Nie zrozum mnie źle, nie spodziewałam się takiego zakończenia. Ostatecznie, walczył z nami. Nie przeciwko nas. Jest... dobry.
- ... Dobry? - wtrącił geth, który słysząc rozmowę dwóch Quarian, dołączył.
- Stwórco, czy jestem dobry? - dopytywał Skaxa, nie chcąc odpuścić.
- Powinienem wracać do domu. Ale jeśli Stwórca uzna, że przydam się tutaj i będę mógł walczyć z heretykami, dołączę do Szponów. Czy powinienem mieć szpony na pancerzu? - padały kolejne pytania, gdy razem opuszczali statek.

@Skax @Krogul MacBeth @Mol @Boyos

Wyświetl uwagę Mistrza Gry
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12550
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Prywatny statek transportowy

13 paź 2024, o 18:12

Obrazek Mistrz Gry: Iris
Gracze: Skax, Krogul MacBeth, Luna Reyes, Anthony Whittaker, Kiru Heidr Varah oraz Wayra Talav
Trust only yourself.
Wyświetl wiadomość pozafabularną Zagarnięta w ramach dobrodziejstwa inwentarzu przez Szpony korweta transportowa przeszła gruntowny remont. Nie przypominała statku poprzedniej właścicieli, zgodnie z rozkazami oraz życzeniami Krogula, przemalowano kadłub, uprzątnięto pokład, dostosowano pomieszczenia do użytkowania ich przez gang, a kajuta kapitańska zyskała nowe łóżko z ogromnym, nawet jak na stantady krogan, łóżkiem. Na czarnym rynku znaleziono zamienne części, aby statek nie był do końca bezbronny. Nadal główną jego zaletą była szybkość, nie mniej na tyle, na ile byli w stanie, dodano mu pazura.
Dosłownie, nie tylko w przenośni.
Patrząc na lśniący, świeży lakier, Krogul podziwiał drapieżne wzory na szkielecie korwety. Jego ludzie kończyli załadunek, krzątając się po lądowisku. Zabierał małą grupę podkomendnych, niezbędną ilość do sprawnego zarządzania korwetą. Reszta, zostawiała na Omedze, pilnowana przez Mola, któremu przekazał całą listę spraw do ogarnięcia podczas swojej bliżej nieokreślonej nieobecności; konieczność wykonania co najmniej trzech skoków przez przekaźnik masy przeczyła przypuszczeniom, iż do rychłego zobaczenia.
- Wszystko gotowe, szefie - zameldował salariański inżynier, który stanął przed nim wyprostowany niczym struna. Znał się na swojej robocie, przesłał Krogulowi cały wykaz niezbędnego wyposażeniu statku, po czym z radością odhaczał kolejne podpunkty. Dobał odpowiednią załogę, uwzględniając preferencję kroganina, a dowiedziawszy się, dokąd korweta wykona pierwszy, dziewiczy lot, całkiem zgrabnie ukrył swoje zaskoczenie, iż nie będzie to przemyt, ani inna kontrabanda.
Po tym, jak zagonił Szpony i przemaglował ich, a także wniesione na pokład ładunki, podsunął Krogulowi datapad z uporządkowanym zamówieniem, do którego kilka dni temu dopisał swoje własne życzenia. Wśród licznych pozycji, znalazł się także prowiant oraz medykamenty dla lewoskrętnych; dwóch Quarian na pokładzie zobowiązywało gospodarza do zadbania o gości.
- Pilot na miejscu, czy dostaliśmy już współrzędne? - dopytywał, idąc krok w krok za Krogulem, nieustannie coś zapisując, bądź przestawiając w swoim uruchomionym omni-kluczu. Po wspólnym łączu, jego rozkazy trafiały do poszczególnych członków załogi.
Te przyszły wczoraj do Skaxa, przesłane przez Zaerę zaszyfrowanym kanałem. Dholen w Odległej Krawędzi. Początek przestrzeni gethów, gdzie mało kto się zapuszczał. Bliżej nieokreślona, gdyby nie odważni pielgrzymkowicze, nie udałoby się ustalić jak dostać się na tajemniczą brzmiącą Haestrom. Lokalizacja, zgadzała się z ostatnią, wgraną w pamięci getha, który teraz, dla bezpieczeństwa, znajdował się w ładowni ich korwety.
Przyjaźnie miały swoją cenę, stąd ostrożny dobór zaufanych ludzi, do których Skax zwrócił się z pomocą, rozsyłając propozycję do ludzi, z którymi już wcześniej współpracował i wiedział, iż może dać im kredyt zaufania w tak delikatnej kwestii. Każdy, kto podjął się zlecenia, otrzymał namiary na dok zajmowany przez Szpony na dolnych poziomach Omegi oraz godzinę stawienia się na pokład.
W gwarze rozmów kolejnych, przybywających na miejsce najemników, z łatwością zniknęła w tłumie. Zauważyli ją jako ostatnia, quarianka, której nie powinno tu być. Która powinna już dawno odlecieć do Floty, po tym, jak odzyskała najcenniejsze dane mające jej zapewnić zakończenie pielgrzymki. A mimo to stała obok Kiru, nieco przytoczona rozmiary yagha, która bez trudu zgniotłaby jej wątłe ciało w skafanderze.
- Chyba się nie spóźniłam? - rzuciła zaczepnie, chwilę po tym, jak skradła uwagę.


Wyświetl uwagę Mistrza Gry
@Skax, @Krogul MacBeth, @Luna Reyes, @Anthony Whittaker, @Kiru Heidr Varah, @Wayra Talav
Wayra Talav
Awatar użytkownika
Posty: 119
Rejestracja: 28 sty 2015, o 09:38
Miano: Wayra Talav
Wiek: 22
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Kurier / Przemytnik / Najemnik / Pilot
Lokalizacja: Attykańska Beta -> Tezeusz -> Feros
Kredyty: 9.896

Re: Prywatny statek transportowy

15 paź 2024, o 19:55

Omega.

Niby miejsce gdzie szanujący się przemytnik czy najemnik powinien traktować jak drugi dom.
Patologiczny co prawda.
Bród, smród, vorcha i batarianie. To najkrócej można opisać związane z nim skojarzenia mężczyzny.
Jup.
Nie lubił stacji przesadnie, czas jaki spędzał na niej ograniczał w miarę możliwości do minimum.
Barwy flag się może pozmieniały, samo miejsce w gruncie rzeczy dokładnie takie jakie było, takie zostało. Tylko teraz jeszcze poza typowymi problemami Omegi doszły jeszcze te związane przyłączeniem do SST. Czy może podporządkowaniu? Kij tam wie, co się działo w wielkiej polityce za zamkniętymi drzwiami.
Bezpieczniej było w ogóle nie poruszać tego tematu.

Swobodnym, lekko znudzonym wzrokiem turysty przyglądał się statkowi, jakby lekko zaciekawiony jakimś w ogóle widokiem, lekko znudzony czekaniem, zwyczajnie ciesząc się, że może wypełnić czas czymkolwiek.
Omni lekko błyskał, dając znaki życia od czasu do czasu – zgodnie z rytmem muzyki w słuchawkach.
- Nówka lakier, żadnej rysy, blacharka była. Świeci się jak varrenowi jaja. Krypa chyba jednak nie pierwszej świeżości. – mruknął raczej do siebie niż do kogokolwiek innego.
Statek jak statek, wolałby jednak taki, który w całości ich dostarczy bezpiecznie. Ciekawe czy tyle samo miłości poświęcono układowi podtrzymywania życia, pancerzowi czy barierom kinetycznym jak temu wyglancowanemu i wypolerowanemu na połysk kadłubowi.

Zleceniodawcą był Quarianin. Nie podrzuciłby im chyba jakiegoś malowanego trupa do transportu. Co jak co, ale na konserwacji pancerzy i statków się powinni znać.
Klucz mrugnął przerzucając na kolejny kawałek, tym razem prawdziwy antyk.

Nic, pozostało wyraźnie jeszcze chwile poczekać, aż ogarną się z ostatnimi przygotowaniami – mała cena biorąc pod uwagę perspektywę zostawienia tej stęchłej stacji za sobą – pomyślał, ponownie zaczynając sprawdzać wgraną bibliotekę muzyki, holowidów i książek w pamięci klucza.

W idealnej sytuacji – będzie to nudna podróż, w czasie której uzupełni trochę rzeczy, które go ominęły ostatnio. Cicho, spokojnie, bez robienia rabanu w te i we wte. Bez zwracania niepotrzebnie niczyjej uwagi.
Omni ponownie zamrugał...
>> Ibris << >> Theme #1 << >> Theme #2 <<
ObrazekObrazek
Luna Reyes
Awatar użytkownika
Posty: 194
Rejestracja: 16 gru 2021, o 11:01
Miano: Luna Reyes
Wiek: 27
Klasa: Strażnik
Rasa: Człowiek
Zawód: Błękitne Słońca
Lokalizacja: -
Kredyty: 9.205

Re: Prywatny statek transportowy

16 paź 2024, o 00:04

Omega, to od dłuższego czasu był dla Luny dom, nie musiała więc szczególnie daleko udawać się się na miejsce spotkania. Od dłuższego czasu znajdowała się w pewnej rutynie. W dzień ćwiczenia z oddziałem Błękitnych Słońc, do którego była przypisana. Nie mogła narzekać, w końcu miała jakieś poczucie przynależności do stałej grupy, którego niewątpliwie brakowało jej wcześniej. Uczyła się też pewnych procedur i tego jak działać w zespole. Do tego ciągłe polepszanie swoich zdolności bojowych. Wieczorem za to udawała się z tymi samymi ludźmi do jednego z ich kilku ulubionych barów, gdzi wlewali w siebie z reguły nadmierne ilości takiego lub innego alkoholu.
Wiadomość jaką otrzymała od Skaxa ją ucieszyła. Powód by się wyrwać, przerwać coraz bardziej nużącą rutynę. Do tego została zaakceptowana przez przełożonych. Możliwość zdobycia informacji, danych zawsze była dobrze widziana. Błękitne Słońca chciały wiedzieć i być przygotowane na każdą sytuację, nawet jeżeli nie planowali bezpośrednio reagować.
Do tego Skax, kilka razy byli już razem na misji i wiadomo było, że swoją robotę wykonuje solidnie, można było więc mu zaufać. Jeżeli czegoś potrzebował to pewnie było ważne, przynajmniej dla niego. Kto wie, informacje ważne dla Quarianina mogą się okazać ważne dla wszystkich. No i Krogul. Jedna z jej ulubionych postaci we wszystkich systemach. Darzyła go sporą sympatią, nigdy się nie kłócili, zawsze mogli na sobie też polegać w trakcie wykonywanych zadań. Jego obecność to była prawdziwa wisienka na torcie.
Teraz Luna po prostu przybyła na wyznaczone miejsce spotkania. Jak widać wciąż krzątali się jeszcze z ostatnimi przygotowaniami. Zobaczyła jednego nieznajomego mężczyznę, który też zdawał się na coś czekać. Skinęła mu głową, po czym sięgnęła do kieszeni, by wyjąć z niego ciemnobrązowego lizaka o smaku coli i włożyć do ust. To chyba był jej największy nałóg. Pozostało czekać aż przybędą inni.
ObrazekObrazek Statystyki:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Skax
Awatar użytkownika
Posty: 295
Rejestracja: 16 paź 2021, o 22:29
Miano: Skax`Lilan nar Tonbay
Wiek: 23
Klasa: Inżynier
Rasa: Quarian
Lokalizacja: statek
Kredyty: 94.301
Medals:

Re: Prywatny statek transportowy

16 paź 2024, o 12:12

Wreszcie wszystko się zaczęło. Sporo planowania, sporo rzeczy, których zaplanować się nie da, cała masa niepewności i stres. Skax próbował zebrać jak najlepszy zespół i rzeczywiście trzeba było przyznać, że zapowiadała się niemała wyprawa. Bardzo ciążyło mu, że Mol miał inne obowiązki i nie mogli go zabrać ze sobą. Podobnie jak z Fulvinią, której towarzystwo i umiejętności pilotażu byłyby nieocenione. Szczęście w nieszczęściu, że byli na Omedze. To okropne miejsce, gdy mowa o bezpieczeństwie, ale jedno z najlepszych, gdy myślisz o poszukiwaniach najlepszych w swoim fachu. I właśnie o takim najlepszym w swoim fachu pilocie otrzymał nieco poleceń. Z całego zespołu to była największa niewiadoma, choć i tak ze ulgą przyjął zamianę Kredensa na Talava. Pozostali to już niemalże stali bywalcy, których Skax poznał w trakcie wielu ostatnich zleceń. Każdemu z nich tak właściwie zawdzięcza życie albo pomoc w czymś ważniejszym dla niego samego aniżeli jego żywot.

-Spokojnie, systemy oraz generator tarcz są lepsze niż gdy wyszły ze stoczni. Co prawda ciężko tutaj, na Omedze, o porządny i działający sprzęt, gdzie sprzedawca nie chce cie wpuścić w kanał, ale sam zadbałem o poprawki- Kręcąc kółko w okolicy statku nie mógł nie zauważyć ludzkiego pilota. Quarianin średnio był w stanie rozumieć innych, zwłaszcza przedstawicieli obcych ras, ale zainteresowanie technologią wszelkiej maści wyczuwał od razu. Nie mógł nie skorzystać z okazji i podzielić się własnym wkładem w przebudową korwety. Po części wynikało to z chęci przygotowania do wyprawy, ale i tak wisiał Krogulowi wiele przysług, więc można powiedzieć, że w pewien sposób wyrównywały się tutaj ich rachunki. To, że świetnie się przy tym bawił i mógł zająć swoje skołatane myśli, było bardzo miłym dodatkiem, o którym na głos nigdy nie wspomniał.

-Dobra, powoli możemy się zbierać. Mam nadzieję, że dostaliście nasze informacje. Co do szczegółów, wyjaśnimy je z Zaerą na pokładzie. Jak ktoś chce, jeszcze można się wycofać. Nie będę oceniał, ryzyko wpisane w ten zawód, ale są pewne granice- Złożył swoje ręce razem, splatając palce pomiędzy sobą, żeby nieco uspokoić swoje własne nerwy. W tej całej wyprawie mogło pójść tyle rzeczy źle, że aż ciężko byłoby nawet je powymieniać. Gdy już skończył swoje małe przemówienie, ponownie nieco się przygarbił i wrócił do swojego chodu po okolicy, obserwując wszystko co się dzieje ze statkiem. Na chwilkę zatrzymał się w towarzystwie Krogula i jego salariańskiego inżyniera. Nie zadał im żadnego pytanie, chociaż nawet przez ciemność opadającą na twarz Skaxa było widać, że chciał uzyskać potwierdzenie, że wszystko jest już gotowe. Przy tym wszystkim trochę zabrakło mu czasu na chociaż odrobinę wyjaśnień. Nie był nawet pewien czy przekazał im chociaż okolicę do której lecieli. Bo o celu całej podróży to na pewno jeszcze nie wspomniał. Nie był pewien ich reakcji. Sam nie był pewien czy to słuszna decyzja, ale w tym momencie było już na to za późno. Dał słowo i zamierzał go dotrzymać. Bez względu na konsekwencje, które mogą go za to spotkać.
ObrazekObrazek
Anthony Whittaker
Awatar użytkownika
Posty: 126
Rejestracja: 23 lis 2019, o 21:18
Miano: Dr Anthony Whittaker
Wiek: 47
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemny "konsultant naukowy"
Lokalizacja: Nieznana
Status: Potencjalnie poszukiwany przez ExoGeni, Cerberusa oraz Przymierze Układów
Kredyty: 45.645
Medals:

Re: Prywatny statek transportowy

16 paź 2024, o 13:55

Chwilę mu zajęło, zanim wylądował na Omedze. Nie widział w żadnych źródłach listu gończego ze swoim nazwiskiem, ale na wszelki wypadek nie wychylał się i unikał przetartych szlaków i dużych centrów społecznościowych. Zrezygnował nawet ze zwyczajnego kupowania biletów, zamiast tego podróżował na gapę. Utrudniło to podróż i wymagało kompromisów, w szczególności tych wygodnych, poza tym było niebezpieczne w razie wykrycia, jednak mógł pozostać niewykryty dla grup, których obawiał się najbardziej, a to wystarczało. Skakał ze statku na statek, w zdecydowanej większości bez wiedzy załogi tego statku. Najprościej było ukrywać się w transportowcach, ale fakt, że zawsze lądowały w przeludnionych miejscach nie ułatwiał wsiadania na pokład i opuszczania statku niezauważonym. Na prywatnych statkach niby trudniej się ukryć w trakcie podróży, ale łatwiej się na nie zakraść i opuścić. Decydował się jednak na te pierwsze, bo i tak przy wsiadaniu i wysiadaniu wspomagał się kamuflażem optycznym. Działało, zaliczył w ten sposób trzy statki zanim zdecydował się w końcu na lądowanie w punkcie docelowym. Mógł od razu bezpośrednio dotrzeć na Omegę prosto z Tuchanki, ale paranoja bycia tropionym była zbyt silna. Nie potrafił zebrać w sobie odwagi, by ją zignorować.

Świeżo wysiadłszy z rozlatującej się taksówki, idąc do celu spotkania przypatrywał się krzątającym się najemnikom. Na Omedze był pierwszy raz i uderzył go zupełnie inny poziom kurzu, śmieci i ogólnego zamieszania w porównaniu do sterylnych, lśniących laboratoriów, do których był przyzwyczajony. Na Tuchance nie poczuł tego, bo z definicji wyobrażał to sobie jako pustkowie. Omega w jego umyśle była jednak swego rodzaju "tańszą Cytadelą", co brzmi zabawnie dla każdego, kto kiedykolwiek ją widział. One jednak nie należał do tego grona, więc co nieco rozjechały się jego oczekiwania z rzeczywistością. Nie bodło go to mocno jednak. Nie czuł się jak przedstawiciel wyższych sfer na wizycie u plebsu. Zwłaszcza, że nawet jeśli de facto kiedykolwiek do nich należał, już nim nie był i nadszedł czas, aby w końcu przyzwyczaić się do syfu, z czym z pewnością pomogło wciskanie się między kontenery w dokach i między panele wewnętrzne w maszynowniach statków. Skończyły się „luksusy”, ale żył. On, Skax jak i reszta. I spotykają się spowrotem, bo nie miał specjalnie innej drogi możliwej do obrania po sprzedaniu ExoGeni, wkurwieniu Cerberusa i narażeniu się Przymierzu, a Tuchanka nie była jednak miejscem dla niego. Wybór skurczył się, ale może to Omega zapewni mu relatywne bezpieczeństwo. Planeta krogan ku zaskoczeniu absolutnie nikogo – nie spełniła tego wymogu, ale i generalnie nie przypadła mu do gustu.

Przynajmniej do improwizowania nie musiał się przyzwyczajać, bo z tym oswojony już był.

- Nie wiem jak reszta... – krzyknął donośnie, lecz spokojnie, dochodząc w końcu do grupy zebranej wokół Skaxa, prawdopodobnie do tej pory niedostrzeżony w tłumie zabieganych salarian, krogan, turian, ludzi i vorchów - Ale ja chętnie posłucham tych szczegółów, bo muszę wiedzieć, które konkretnie antybiotyki dla ciebie dać na szczyt torby dla szybszego dostępu - uśmiechnął się szeroko, salutując głupkowato Skaxowi wolną ręką.

Miał dobry humor i dobre przeczucia.
ObrazekObrazek

DANE TELEMETRYCZJE I SPECYFIKACJA PROCESORA BOJOWEGO:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Krogul MacBeth
Awatar użytkownika
Posty: 185
Rejestracja: 13 lut 2022, o 03:39
Miano: Krogul MacBeth
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Krogan
Zawód: Gangster
Postać główna: Fulvinia Adratus
Lokalizacja: Omega
Kredyty: 36.405
Medals:

Re: Prywatny statek transportowy

16 paź 2024, o 22:36

Krogul uwijał się, po pierwsze upewniając się, że instrukcje dla jego zastępczyni na miejscu są jasne i klarowne - chociaż na tym etapie ich niemal duopol władzy działał już jako dobrze naoliwiona maszyna przy częstotliwości podejmowanych wypraw przez samego Kroganina. Wolał jednak upewnić się zawsze przed podobną akcją, że jest o wiele bardziej widoczny w siedzibie, coby jego podwładni pamiętali, kto tutaj wszystko ustawia ostatecznie. Po drugie, wraz ze Skaxem stopniowo dobierał skład obecnego przemytu, którego się tym razem podjął.

- Pojebało Cię, mam nadzieję, że masz tego świadomość. - mruknął do Skaxa, kiedy wpadł niedługo przed lotem sprawdzić postępy przemodelowania korwety. Potem pochrząkał i zadowoleniem poprychał na widok zmian i skinął głową, znikając znowu na jakiś czas, dobierając sprzęt i wydając ostatnie instrukcje.

Wreszcie, kiedy nadszedł dzień odlotu, z zadowoleniem ujrzał w dużej mierze stałą ekipę. Kiru - jak zawsze zachwycająca w swej sile i rozmiarach. Luna Reyes - porządna morda o podobnym spojrzeniu na życie co on, tylko mniej przykuta do jednego miejsca, z którą można było nie tylko kredyty kraść, ale i najwyraźniej przewozić niebezpieczną sztuczną inteligencję zakutą w bojową cybernetykę. Skax - nie trzeba było komentować, lubił cwaniaka i był zadowolony, że w końcu się przydał też bezpośrednio na coś jego gangowi. Whitetaker - tego poznał na Tuchance, ale chociaż cherlawy z wyglądu i strasznie gadatliwy, to wydawał się jednocześnie kompetentny. Do tego Skax poświadczył za niego, więc w Krogulowym języku to wystarczało. Jedyną... niewiadomą... był Talav. Tego widział pierwszy raz w życiu na oczy. Jakkolwiek referencje miał dobre i wyglądał na profesjonalistę, tak Krogul nie wiedział, jaki dokładnie będzie kiedy gówno uderzy już w ich silniki. Bo to, że uderzy, tego był pewny. No, ale każdy z pozostałych też był kiedyś obcą mordą, więc pozostało mu mieć nadzieję, że i "nowy" się sprawi. A w razie czego... cóż, znajdą zastępstwo po drodze.

A potem pojawiła się do tego zestawu Zaera, jego poprzednia klientka. Najwyraźniej albo romans dwójga kradziejów rozwijał się w najlepsze, albo... miała nadzieję, że nie zgubiła tego, co jej pomogli odzyskać, bo to byłby szczyt wszystkiego.

- A ty tutaj kurwa skąd? Nie miałaś być czasem już w połowie drogi do tej waszej Floty? - uniósł brew, taksując Quariankę wzrokiem. Potem potrząsnął głową. - Zresztą, nieważne. Skoro chce Ci się babrać w tym popieprzonym pomyśle, to twoja sprawa. Tak czy inaczej... włazić na pokład, najwyżej za chwilę wyjdziecie. - popatrzył na resztę, a kiedy załadowali się faktycznie do statku i zamknął drzwi, stanął ponownie przed nimi.

- Dobra, nie będę wam owijać tutaj niczego w bawełnę, bo szkoda mi czasu, no i z każdym z was - prawie - już wcześniej pracowałem i to nieraz wielokrotnie, więc wiem, że nie jesteście pierwszymi lepszymi patałachami z ulicy. Lecimy z towarem w stronę Dholen w Odległej Krawędzi. A dokładniej, na Haestrom, zadupie galaktyki gdzie siedzą blaszaki. Jak dobrze pójdzie, zrzucimy tam kolegę naszych lewoskrętnych załogantów i się wycofamy - może z informacjami, może z jakimś towarem dodatkowym zgarniętym na miejscu, zobaczy się. Jak złapie nas Przymierze, mamy przejebane podwójnie, bo nie dość, że kontrabanda, to jeszcze SST. Jak złapie nas SST... to i tak przejebane, bo nawet oni nie lubią tego rodzaju kontrabandy i imigrantów u siebie. Ale żeby nie było, z tym konkretnym dało się dogadać, i mogę to nawet sam potwierdzić. Liczę, że ten stan utrzyma się do końca eskapady. Pytania? -
ObrazekObrazek Wyświetl wiadomość pozafabularną
Kiru Heidr Varah
Awatar użytkownika
Posty: 699
Rejestracja: 3 cze 2013, o 22:04
Miano: Kiru Heidr Varah
Wiek: 100
Klasa: Szpieg
Rasa: Yahg
Zawód: Przemytnik
Lokalizacja: Cytadela
Status: ex-Krwawa Horda, jako Urdnot Kubera poszukiwana przez organizacje zwalczające przemyt
Kredyty: 16.533
Medals:

Re: Prywatny statek transportowy

17 paź 2024, o 08:27

Z zewnątrz ich statek wyglądał nawet solidnie, i najlepiej byłoby gdyby jego bebechy nie były połatane na taśmę klejącą i trytki. Po prostu sporo słyszało się w galaktyce o quariańskich sposobach na budżetowe naprawy więc pozostawała tylko nadzieja, że korweta nie rozpadnie się na kawałki po włączeniu napędu. Przynajmniej ekipa nie wyglądała najgorzej, a z większością z nich Kiru miała już okazję pracować, dzięki czemu wiedziała że radzą sobie w niestandardowych sytuacjach.
Przemówienie Krogula sprawiło, że Kiru była coraz bardziej ciekawa jaką kontrabandę mieli przewozić, skoro mogła wkurzyć oba odmienne od siebie ugrupowania. Zresztą nazwa Haestrom też obiła jej się o uszy. Czy nie była to ta planeta gdzie coś nieprzyjemnego działo się ze słońcem? Dlaczego ktokolwiek chciałby tam trafić skoro nie było tam niczego oprócz promieniowania i gethów? Krogul miał oczywiście rację, że dałoby się pewnie wywieźć stamtąd jakieś dane albo części, które można by przy odrobinie szczęścia sprzedać quarianom. Jednak w Układach Terminusa nie brakowało innych, łatwiejszych celów z mniej kontrowersyjnym towarem.
- Też chętnie dowiedziałabym się co konkretnie przewozimy. Przestrzeń gethów to nie jest kierunek, w który zwykle przemyca się cokolwiek.
ObrazekObrazek Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12550
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Prywatny statek transportowy

20 paź 2024, o 18:37

- Naprawdę myślałeś szefie, że pozwolę Wam samym lecieć i ryzykować, że to ja będę musiała za kilka dni organizować misję ratunkową? - odparła ze szczerym rozbawieniem, a omotawszy sylwetkę kroganina, puściła Skaxowi perskie oczko, najwyraźniej powitanie ze starym, dobrym przyjacielem zostawiając sobie na później. W bardziej sprzyjających okolicznościach, których na pewno nie zabraknie jeżeli wziąć pod uwagę podróż trwającą w jedną stronę ponad dobę...
- Ach! Kolega po fachu. Ostatnia nasza przygoda na Omedze skończyła się pękniętą śledzioną... Nie chwalił się Panu? - quarianka zrównała swoje kroki z Anthonym, wchodząc razem z nim na pokład.
- Są wszyscy, szefie - wtrącił salariański inżynier. Raz jeszcze przejrzał wyświetlony na swoim omni-kluczu raport, kiwając usatysfakcjonowany głową. - Jesteśmy gotowi do odlotu. Grzać silniki?
Skax zaprowadził towarzystwo korytarzami serwisowymi do niedużej sali odpraw na tyłach mostka; welurowa kanapa przypominała loże z jednego z ulubionych barów Krogula. Jeden datapad wyświetlał mapę układu, na którym naniesiono ich podróż. Trzy skoki przez przekaźniki masy, skromne informacje na temat Dalekiej Krawędzi zdobyte przez Quariańską Flotylle. Współrzędne planety były przybliżone, niedokładne, kilka znaczników na orbicie wyświetlało zauważone statki z wrogimi gethami. Przy odrobinie szczęścia, z aktywnym systemem maskującym, prawdopodobnie udałoby im się czmychnąć przed ich nosami, nie wzbudzając zainteresowania.
O ile nie wyczerpali swojej puli szczęścia tutaj, na Omedzie, Tuchance, czy Horyzoncie. Ostatnio los rzucał ich wszystkich w rożne części galaktyki, gdzie niekoniecznie wszystko szło zgodnie z planem.
Zwłaszcza, gdy Rada przepychała się z SST.
Wysłuchawszy słów Krogula, Zaera nieśmiało podniosła rękę, fakt, że czekała aż kroganin udzieli jej głosu wynikać mógł zarówno z dobrego wychowania, co przekory; kąciki jej ust, mimo pancerza, wydawały się być uniesione w rozbawieniu.
- Nasz towar jest cenny, niezwykle delikatny i musi trafić bezpośrednio do celu, gdzie nie będzie żadnych
wrogich gethów... Cóż. Powinnam chyba zacząć od początku, prawda?
- popatrzyła na towarzystwo, ale odpowiedziała sobie na to pytanie już sama. Sprawnym ruchem przyciągnęła do siebie jedną z butelek dostosowanych do jej genetyki. Lecieli na statku należącym do gangu, nie obowiązywały tu zasady wojskowej formacji.
- Już od dłuższego czasu zaobserwowaliśmy, że gethy zaczęły rozwijać swoją własną kulturę i filozofię. Większość funkcjonowała z dala od wszelkich form życia, zamieszkując właśnie głównie Daleka Krawędź. Ponieważ częścią naszej Pielgrzymki jest pozyskiwanie cennych danych i informacji, kilku Quarian zapuściło się w tę galaktykę i weszło w konfrontacje z gethami. Nie wszystkie zachowywały się tak, jak można byłoby się tego spodziewać. Część gethów zaczęła występować przeciwko innym gethom, nazywamy ich... - urwała.
Początkowe, ciche szmery dochodzące z mostka, nagle przykuły uwagę wszystkich. Podniesione głosy, kurwy i inne przekleństwa. W końcu nie mały rumor. Wychodząc z sali odpraw, zauważyli, jak kilku ludzi Krogula celuje w stronę stojącego w korytarzu, nieuzbrojonego getha, który swoim mechanicznym okiem, mierzył ich spokojnym wzrokiem i niewzruszony, skracał dzielący ich od grupy dystans.
- Kazaliśmy mu zostać w ładowni, ale nas nie posłuchał - rzucił jeden, stojący najbliżej do Krogula, chcąc się wytłumaczyć.

@Skax @Krogul MacBeth @Luna Reyes @Anthony Whittaker @Kiru Heidr Varah @Wayra Talav

Wyświetl uwagę Mistrza Gry
Wayra Talav
Awatar użytkownika
Posty: 119
Rejestracja: 28 sty 2015, o 09:38
Miano: Wayra Talav
Wiek: 22
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Kurier / Przemytnik / Najemnik / Pilot
Lokalizacja: Attykańska Beta -> Tezeusz -> Feros
Kredyty: 9.896

Re: Prywatny statek transportowy

22 paź 2024, o 01:05

- Mhm… Trzymam za słowo. - Odpowiedział z śladem rozbawienia w głosie.
- Czy to tymczasowo nie czyni mnie Wayra ‘Talav vas Krew Horyzontu? Ale cringe… -- zachichotał tylko łapiąc niewielką torbę z rzeczami osobistymi i kierując się do statku.

Przy okazji dopiero teraz przypatrując się uważniej dosyć kolorowej zbieraninie, którą tworzyli. W szczególności Yagh był zdecydowanie niecodziennie spotykanym widokiem, takim, przy którym nawet kroganin wydawał się niemal sympatycznym gościem.

Zrobiło się trochę poważniej, gdy zabrzmiały pierwsze, radosne szczegóły. Bo po pierwsze to
nie była szansa, to była niemal pewność trafienia na blaszaki, po drugie z grubsza kojarzył ten sektor. I choć nie miał wglądu w raporty Wędrownej Floty – wiedział, że to było miejsce w które NIE należało się zapuszczać.
A tu nie jeden ale dwójka Quarian radośnie planowała tam lecieć (bo kroganin to… kroganin).

Zresztą, tajemnicza przesyłka postanowiła się sama pokazać.

Przygaszony, mrugający ledwie widocznym, bladym światłem od niechcenia w trybie uśpienia omni wybudził się do pełnej gotowości, ładując podprogramy bojowe. Dłoń odruchowo odbezpieczyła broń, tylko sporym wysiłkiem woli wciąż zatrzymanej w kaburze – w przeciwieństwie do kilku innych zaskoczonych załogantów albo najemników.

- Serio? Quarianie podwożą Getha do domu by zdążyć na niedzielny obiad? Tego jeszcze nie grali. Chciałbym usłyszeć bardzo przekonywający pomysł, jak zamierzamy tam nie tylko dolecieć ale też wrócić.- – rzucił, pozornie pomijając sprawę samego stojącej platformy sprzętowej.
I najwyraźniej nie tyle mając problem z przewiezieniem niecodziennej przesyłki, tylko z faktem, że szansa osobistego wydania zarobionych kredytów właśnie pikowała w dół na łeb i szyję.
>> Ibris << >> Theme #1 << >> Theme #2 <<
ObrazekObrazek
Skax
Awatar użytkownika
Posty: 295
Rejestracja: 16 paź 2021, o 22:29
Miano: Skax`Lilan nar Tonbay
Wiek: 23
Klasa: Inżynier
Rasa: Quarian
Lokalizacja: statek
Kredyty: 94.301
Medals:

Re: Prywatny statek transportowy

23 paź 2024, o 11:44

-Mam nadzieję, że tym razem nie zapuścimy się na takie zadupie. Ale miej w podorędziu kilka dawek, moje mogą nie wystarczyć- Uśmiechnął się i kiwnął głową, witając się z dobrze znanym mu naukowcem. Kwestia lekarstw i medykamentów wszelkiej maści było o tyle istotniejsza dla Quarianina, że nie był jedynym przedstawicielem swojej rasy, a towarzysząca mu Quarianka nie była aż tak obeznana z regularną naprawą pancerza oraz własnego ukłądu odpornościowego. To o jej bezpieczeństwo martwił się najbardziej w tej całej wyprawie.

McBeth szybko załatwił kwestie niebezpieczeństw, które mogą ich czekać. Pod względem zewnętrznym był to ledwie wierzchołek góry lodowej. Przejęcie przez Przymierzę czy SST mogło narobić im problemów, ale prawdziwe kłopoty zaczęłyby się, gdyby natrafili na Flotyllę, kilka statków Gethów lub co gorsza całą ich stację. Do tej części ostrzeżenia potrzebował jednak spokojniejszego wprowadzenia całego tematu ich wyprawy. Na całe szczęście Zaera zabrała się za to niemalże natychmiastowo. Skax potakiwał jej słowom, za każdym razem będąc pod wrażeniem jak swobodnie dobierała je w zdania. On sam miał prawdziwy mętlik, jeśli mowa była o tej sprawie i zapewne nie wytłumaczyłby tego tak przystępnie.

-Opuśćcie broń! Nie jest groźny. Wszystko jest w porządku, może tutaj zostać- Skax natychmiast zerwał się ze swojego miejsca, ładując się pomiędzy nieuzbrojonego Getha a uzbrojonych członków załogi. Jedną ręką próbował skłonić syntetyka do zatrzymania się, drugą próbował przekonać do opuszczenia luf. Eskalacja w takim momencie byłą ostatnią rzeczą, która była im wszystkim potrzebna. Przez chwilę dał obu stronom tego "konfliktu" na uspokojenie się, zanim dotarło do niego, że jest jeszcze trzecia strona. Obserwatorzy. Cała ekipa, którą zgarnął do przewiezienia. Im należały się teraz największe wyjaśnienia.

-Tak. Talav ma rację, naszym celem jest dostarczenie tej jednostki, tego Getha, do Odległej Krawędzi, będącej przestrzenią Gethów. Obecność Getha w tej części Galaktyki stanowi ogromne niebezpieczeństwo dla wszystkich, zarówno dla ras żyjących, jak i jego samego. Gdyby trafiłw niepowołane ręce, efekty mogłyby być katastrofalne. Doszliśmy do porozumienia oraz współpracy. On ze swojej części się wywiązał, teraz czas na moją część. Wiem, że nie jest to komfortowa sytuacja, ale nie wszystkie Gethy są wrogie. To o czym mówiła Zaera, część Gethów zwróciła się przeciwko reszcie. Heretycy. To oni są przyczyną problemów, a nie wszystkie syntetyki. Wierzę, że jeśli my okażemy chęć pomocy w rozwiązaniu problemu z heretykami, reszta Gethów to zrozumie i również dojdzie do wniosku, że wspólnie mamy największe szanse, aby nie doszło do takich wydarzeń jak kiedyś...- Każdy zabrał już głos, a teraz przyszła jego kolej. Zaczał mówić i mówił szybko, robiąc jedynie przerwy na ponowne nabranie powietrza, którego często mu brakowało przy wypowiadaniu takiej ilości słów. Rzucał wieloma, z pozoru niezwiązanymi, ze sobą spraw. Szybko przeszedł od tego jakie ryzyko stanowi jego obecność, przez współpracę, do heretyków i ataku na Cytadelę. Tego ostatniego wprawdzie dokładnie nie wymienił, bo to był osobny wielki temat, którego chyba nie byłby w stanie obecnie wyjaśnić. Nie wspominając już o tym, że poza słowami swoimi, a także Gethów, nie miałby na to konkretnych dowodów.

-SN 602, o co chodzi? Dlaczego przyszedłeś? Coś się stało?- Zanim zdążył dostrzec cień zrozumienia albo zaskoczenia czy też jakiekolwiek inne emocje, któe mogły być związane z poznaniem takich okoliczności ich lotu, to odwrócił się do stojącej za nim ogromnej jednostki i wypowiedział początek numeru identyfikacyjnego, który zapamiętał przy ich pierwszym spotkaniu. Cała reszta była nieco dłuższa i pełną nazwę byłby w stanie wypowiedzieć jedynie gdyby posiadał ją wypisaną przed sobą, a w tym momencie był nieco nakręcony możliwymi problemami, że wolał czym prędzej dowiedzieć się o przyczyny wystąpienia takiej sytuacji. Cokolwiek było przyczyną, musiało być ważne, skoro Geth zdecydował się na takie działanie.
ObrazekObrazek
Anthony Whittaker
Awatar użytkownika
Posty: 126
Rejestracja: 23 lis 2019, o 21:18
Miano: Dr Anthony Whittaker
Wiek: 47
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemny "konsultant naukowy"
Lokalizacja: Nieznana
Status: Potencjalnie poszukiwany przez ExoGeni, Cerberusa oraz Przymierze Układów
Kredyty: 45.645
Medals:

Re: Prywatny statek transportowy

23 paź 2024, o 19:10

- Nie chwalił się, ale nie jestem zaskoczony - uśmiechnął się, odpowiadając quariance.

Obserwował i słuchał z założonymi rękoma. Nie znał się na statkach ani przemycie, więc nie pozostawało mu nic innego. Na wzmiankę o konfliktach między gethami, złapał się za brodę, zainteresowany, jednak ciekawość jego na temat schizmy maszyn o wspólnej inteligencji nie zdążyła zostać zaspokojona. Odwrócił wzrok w stronę hałasów i ruszył za resztą jak inni, sprawdzić, co się dzieje.

Gdy ujrzał getha, rozbudził omni-klucz, przygotowany do wyssania energii z blaszaka. Całe zamieszanie nie zaburzyło jednak jego spokojnego nastroju. W nieuzbrojoną maszynę wycelowane było już kilka luf, więc nie musiał nawet sięgać po własną broń. Czuł się zaskakująco komfortowo w kontekście aktywności tego konkretnego i okoliczności. Geth na pokładzie i jego przemyt nie zdziwił go to aż tak jak by się można było spodziewać, bo znał Skaxa już chwilę. Bardziej nasuwała mu się myśl o tych, które mogą spotkać później.
- Widzę, że nie jest groźny, bo celuje w niego więcej osób niż on ma kończyn. Bardziej mnie interesuje, tak jak mówił tamten - kiwnął głową w kierunku Talava - Jaki masz w tym interes, żeby nadstawiać za niego karku. Bo lubisz pakować się w głupie akcje, znam cię to wiem, ale chcę usłyszeć dobry powód.

Tłumaczenia przyniosły odwrotny skutek, miał wrażenie, że napięcie podniosło się, zamiast opaść. Słysząc odpowiedź nie powiedział na głos tego, co pomyślał - że jeśli się go odstrzeli to ani nie będzie ryzyka z przemytu ani zagrożenia z jego strony. Pohamował się z dwóch powodów. Raz - domyślał się, że quarianie i kroganin byliby pierwszymi, którzy pomyśleliby o takim rozwiązaniu, więc skoro geth jeszcze nie jest rozmontowany na części, to jest ku temu jakiś konkretniejszy powód. Taki, z którego opisaniem może być problem zdążyć, stojąc przed karabinami. Drugim powodem był natomiast zwykły rozsądek. Geth usłyszałby to. Lepiej tego uniknąć.

- Będę potrzebował - i myślę, że mówię w imieniu nas wszystkich - trochę szerszego kontekstu, żeby to zaakceptować, ale zajmij się najpierw ogarnięciem getha do porządku. Dopóki nie będzie spokoju, nie opuszczę omni-klucza i oczekuję, że następnie będziesz się szerzej tłumaczyć.
ObrazekObrazek

DANE TELEMETRYCZJE I SPECYFIKACJA PROCESORA BOJOWEGO:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Luna Reyes
Awatar użytkownika
Posty: 194
Rejestracja: 16 gru 2021, o 11:01
Miano: Luna Reyes
Wiek: 27
Klasa: Strażnik
Rasa: Człowiek
Zawód: Błękitne Słońca
Lokalizacja: -
Kredyty: 9.205

Re: Prywatny statek transportowy

23 paź 2024, o 21:31

'Krew Horyzontu', nazwa pasowała do tanich filmów sprzed jakichś 100 lub 120 lat, za którymi Luna przepadała i namiętnie oglądała w środku nocy, zajadając się pizza, w czasach sprzed Błękitnych Słońc. Po prostu pasowało idealnie, te czasy, nie tak odległe, przyszły jej na myśl. No, ale trzeba było powrócić myślami do teraźniejszości.
Tak naprawdę to czekała na odpowiedź Krogula, będąc do tego czasu spokojnie opartą o ścianę. Dopiero kiedy Krogul skończył, unosząc jedną brew do góry wyjęła lizaka i zagwizdała.
-Odległa Krawędź, Gethy i SST na deser... Muszę przyznać, że nieźle się bawicie westchnęła. Miała przeczucie, że właśnie wchodzi w niezłe gówno. Tutaj przynajmniej wiedziała, że w nie wdeptuje, jej wcześniejsze 'przygody' przynajmniej na etapie planowania nie wyglądały aż tak źle. Przynajmniej większość tutaj znała z poprzednich misji i nie mogła specjalnie narzekać. -Jak to mówią, duże ryzyko, wysoka nagroda. Niech więc będzie i ta pojebana akcja. Coś mi mówi, że jeżeli przeżyję, to będzie co wspominać. jakieś resztki rozsądku podpowiadały jej co innego, ale po takich chorych zleceniach miała wrażenie, że Krogul będzie jej wisiał niezłą przysługę. Bo kto normalny wlatuje w przestrzeń Gethów z własnej woli?
Niemniej jak tylko blaszak się pojawił, to i Luna wycelowała w niego swoją broń, bo nawet jej niewielkie resztki rozsądku jakie posiadała mówiły jej, że to najlepszy sposób działania. I słowa jednego czy drugiego Quarianina średnio ją uspokoiły.
-To co mówi Anthony. I chyba poczułabym się minimalnie lepiej jakby oddzielały nas jakieś dwie pary drzwi. Co najmniej. powiedziała i nie opuszczając Akolity rzuciła Krogulowi spojrzenie pod tytułem 'jak nie wyjdę z tego żywa, to cię uduszę i nie ważne, że jesteś większy'
ObrazekObrazek Statystyki:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Kiru Heidr Varah
Awatar użytkownika
Posty: 699
Rejestracja: 3 cze 2013, o 22:04
Miano: Kiru Heidr Varah
Wiek: 100
Klasa: Szpieg
Rasa: Yahg
Zawód: Przemytnik
Lokalizacja: Cytadela
Status: ex-Krwawa Horda, jako Urdnot Kubera poszukiwana przez organizacje zwalczające przemyt
Kredyty: 16.533
Medals:

Re: Prywatny statek transportowy

23 paź 2024, o 22:22

Czy powinna też sięgnąć po broń? Nigdy wcześniej nie widziała getha tak na żywo i w żaden sposób nie potrafiła ocenić czy pojedynczy osobnik stanowi jakiekolwiek zagrożenie. Nie mogąc oprzeć się na własnych doświadczeniach musiała polegać na reakcjach otoczenia, a te były mieszane. Z jednej strony pozostali najemnicy widzieli getha jako zagrożenia, a drugiej Skax, Krogul i nieznana jej quarianka ufali mu na tyle by pozwalać chodzić swobodnie po statku. Czy wierzyła w te całe rozłamy między gethami i ich pokojowe nastawienie? Trudno powiedzieć, jednak był to głównie problem quarian, których planeta nadal znajdowała się po okupacją.
- To się nazywa najwyższej klasy kontrabanda – powiedziała w końcu, mierząc getha wzrokiem. To zdeccydowanie był towar z rodzaju tych, z którymi jeśli cię złapią to prędko, jeśli w ogóle, nie wyjdziesz na wolność. A teraz mieli takiego przemycić przez pół galaktyki pod nosem sił Rady, SST i innych gethów. Jeśli ktoś pytałby o zdanie Kiru, to poznanie planu działania było wyżej na liście priorytetów od historii tej niecodziennej znajomości. - Jeśli jakiś patrol przydybie nas z aktywnym gethem na pokładzie, to się z tego nie wyłgamy. Macie jakiś plan na to, jak ukryć jego sygnatury energetyczne? – zapytała, zwracając się głównie do Skaxa i quarianki, którzy wszak powinni być specami w tym temacie.
ObrazekObrazek Wyświetl wiadomość pozafabularną
Krogul MacBeth
Awatar użytkownika
Posty: 185
Rejestracja: 13 lut 2022, o 03:39
Miano: Krogul MacBeth
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Krogan
Zawód: Gangster
Postać główna: Fulvinia Adratus
Lokalizacja: Omega
Kredyty: 36.405
Medals:

Re: Prywatny statek transportowy

23 paź 2024, o 22:24

Reakcje załogi były mniej więcej takie, jakich można by się spodziewać. W sumie, to lepsze nawet, bo nie powiedzieli od samego początku, żeby się jebał na ten swój parszywy ryj i dał im spokój. I to nawet po tym, jak Zaera dodała trochę szczegółów, z których najistotniejsze dla niego samego było to, że maszyny zaczęły się wreszcie żreć między sobą. To był prawdopodobnie najbardziej "ludzki" czy też przypominający prawdziwe życie element ich egzystencji. Nic taki nie humanizowało w jego opinii danego gatunku, jak tendencja do mordowania się nawzajem.

Mimo to, wolałby, żeby Geth zawczasu informował o swoich zamiarach wzięcia udziału w dyskusji.

- Snek, mordeczko. Wydawało mi się, że mieliśmy cię osobiście przedstawić chwilę później. - stwierdził, przewracając oczami na widok maszyny, ale przy okazji machnął ręką w stronę swoich ludzi, nie mając im za złe, że zjebali robotę. Towar był specyficzny i to, co teraz zrobił było tego najlepszym przykładem.

- Co do powodów, to Skax się czuje w obowiązku spłacić dług wdzięczności. Co do reszty, to moim zdaniem jest to po pierwsze szansa na niezłą jazdę, po drugie - inwestycja. Jeśli uda się jakiś kontakt z podobnymi Snekowi gethami ustawić, to potencjalnie będziemy przełomem na skalę galaktyki. Dane, technologia, handel, a nawet potencjalnie bezpieczna, ukryta trasa do niektórych z tamtych systemów... może być opłacalna dla obu stron. Więc nie wiem kurwa jak wy, ale ja jestem zainteresowany, tym bardziej, że jeśli zaczęli się żreć między sobą, to w końcu dotarli do etapu reszty cywilizacji. Pierwszy raz, jak jestem w stanie im dać kredyt zaufania. - stwierdził, zerkając na getha, czekając na jego odpowiedź. Przemieścił się nieco też tak, żeby być pomiędzy gethem, a co bardziej ostrożnymi kontraktorami. Wyłapał przy tym spojrzenie Luny i po prostu wyszczerzył paszczę w rozbawionym, troche drapieżnym uśmiechu. Na pytanie Kiru, zerknął na Skaxa. On miał się tym zająć.
ObrazekObrazek Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12550
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Krew Horyzontu

29 paź 2024, o 22:30

- Jeżeli już, to nar Krew Horyzontu. Nie rozpędzajmy się tak, nie ukończyłeś swojej pielgrzymki - wtrąciła Zaera, posyłając Waynardowi wyjątkowo szczery jak na zabudowę pancerza uśmiech.
Dalsze ustalenia zeszły na drugi plan.
Nie zdający sobie powagi z sytuacji geth przekrzywił głowę. Jego metalowe ślepia, zlokalizowały Skaxa oraz drugą quariankę. Na ich widok, jasne światło stało się intensywniejsze, do złudzenia przypominając rozszerzające się źrenice.
- Stwórco, w hangarze zabarykadował się vorch i odciął dostęp do ładowni - zakomunikowała jednostka. Stojący obok Krogula salarianin syknął. Wystukał kilka poleceń na swoim omni-kluczu, marszcząc brwi, kiedy pojawił się wypluty niemalże od razu wynik.
- To prawda. Jedne drzwi pozostają zablokowane. Sugeruję sprawdzić, co ten dzieciak tam wyprawia - popatrzył na Krogula, jednocześnie nakierowując myśli szefa kto miał tyle odwagi, bądź głupoty, aby pozwalać sobie na samowolkę tu i teraz. Mol po jednym z ostatnich zleceń przyprowadził ze sobą młodego. Vorch okazał się kumaty i szybko odnalazł wśród jego ludzi, do tej pory nie sprawiał problemów i karnie wykonywał swoje rozkazy.
Kroganie opuścili broń, geth dalej tkwił pośrodku korytarza, ale nie sprawiał wrażenie kogoś, kto planował zbliżać się od nich bardziej. Nie otrzymał takiego rozkazu ani od Skaxa, ani od Zaery. Quarianka wślizgnęła się pomiędzy Szpony, a mechaniczny konstrukt. Wymierzyła palcem w SN 602.
-Zostań w Sali Obrad i nie ruszaj się z niej do naszego powrotu - geth bez słowa, wyminął pozostała grupę i tam, gdzie został skierowany, tam spoczął na miękkiej kanapie. Stal zapadła się w pluszowym materiale, czujne oko nadal śledziło Skaxa oraz Zaerę. W momencie, w którym geth przeszedł obok nich, zauważyli, że faktycznie był rozbrojony. Nie miał ani omni-ostrzy, ani broni. Na jego nadgarstku, tkwiła za to wyróżniająca się, metaliczna bransoleta. Coś jak polówka kajdan.
- Skax opracował dla niego sygnał maskujący, działał na Omedze, nikt nie zorientował się, jaki mamy towar w hangarze, a stacjonujemy tu już dobre kilkanaście dni. Testy okreslają jego skuteczność w przestrzeni gethów na siedemdziesiąt cztery procent, a to, moim skromnym zdaniem, całkiem nieźle... - kontynuowała Zaera, kiedy razem schodzili pod pokład. Światła zapalały się przed nimi, korytarz serwisowy był wąski, zwłaszcza dla Kiru oraz Krogula. Reszta mogła w miarę swobodnie podejść do zablokowanych drzwi. Panel dostępu świecił się na czerwono, jednakże pięść Krogula, która wbiła się w mechanizm, skutecznie otworzyła drzwi.
Za nimi, znajdowały się kolejne. Dostawione, oparte o ścianę, prawie że zawaliły się na pierwszą, stojącą z przodu osobę.
-Ile razy mam wam powtarzać, sukinsyny, żebyście nie przebiegali przez moją chatę?! - warknął vorch, który wyłonił się z kąta. Jego ślepia, mieniły się niezdrowym, czerwonym blaskiem, w środku pachniało tanim alkoholem i czyms gryzącym w nos. Kombinezon Skaxa od razu wypluł ostrzeżenia przed wysoką toksyną.
- Powiedz no, to coś z przodu twojej głowy to twarz, czy dupa? - rzucił do Anthony'ego, chwytając w ręce torbę.
Bez ostrzeżenia, zerwał się do biegu. Był drobny, nie miał na sobie krepującego ruchu pancerza, tylko jakieś szmaty. Wyminął każdego, obierając kurs na korytarz serwisowy prowadzący do maszynowni.
- Powiedzmy sobie szczerze, przyszliście tutaj tylko po to, żeby móc pocałować Gomeza w dupę! - jego głos, odbijał się echem, a sam vorch był już kawałek przed nimi. Cokolwiek miał ze sobą, musiało byc ważne i uciekało razem z nim.

@Skax @Krogul MacBeth @Kiru Heidr Varah @Anthony Whittaker @Luna Reyes @Wayra Talav

Wyświetl uwagę Mistrza Gry
Krogul MacBeth
Awatar użytkownika
Posty: 185
Rejestracja: 13 lut 2022, o 03:39
Miano: Krogul MacBeth
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Krogan
Zawód: Gangster
Postać główna: Fulvinia Adratus
Lokalizacja: Omega
Kredyty: 36.405
Medals:

Re: Krew Horyzontu

31 paź 2024, o 09:16

Sytuacja chwilowo nie eskalowała, do tego sam Snek stał spokojnie, więc nie było najgorzej. To, co z kolei go podkurwiło, to informacja o nowym "Młodym" z ekipy. Miał sporo wątpliwości przyjmując go do gangu, z doświadczenia i przekonania gardząc vorchami, uznając ich za śmieci galaktyki. Niestety, dał się przekonać Molowi, że typ zasługuje na szansę i teraz okazało się, że stwarzał problemy. Przewrócił oczami, słuchając jednym uchem o maskującej technologii dla getha. Pomyślał, że takie ustrojstwo mogłoby być bardzo cenne dla samych gethów, zwiększając ich możliwości eksploracji innych części galaktyki. Może warto by im to sprzedać za odpowiednią cenę?

Myśl jednak utonęła chwilowo w nowym problemie.

- Nóż kurwa mać... a myślałem, że jak nie będzie mieć kumpli to nie będzie odpierdalać. Następnym razem Mol kurwa będzie osobiście odpowiedzialny za każdego zapijaczonego szczeniaka, którego wprowadzi do Szponów. - warknął pod nosem, ruszając za resztą i wkurwiony rozwalając niemal panel zablokowanych drzwi.

Czuł w powietrzu jakiś syf, a pierdolenie vorcha stanowiło ostateczny dowód, że jest teraz w stanie gorszym niż nawet Kredens pp nocy w barze. Niestety, skurwiel wykręcił się i zaczął spierdalać. W stronę maszynowni.

- Spierdolił, jest czymś naćpany. Przyblokujcie zdalnie wejście do maszynowni, na mostek i wyjście. Chcę go zagonić do kwater albo do mesy, tam go złapiemy. - warknął do salarianina, a do reszty. - Łapać tego zjeba! -

Sam również ruszył w pościg, zerkając po drodze na omni klucz, czy czasem mógł trackować przez niego osoby na pokładzie.
ObrazekObrazek Wyświetl wiadomość pozafabularną
Anthony Whittaker
Awatar użytkownika
Posty: 126
Rejestracja: 23 lis 2019, o 21:18
Miano: Dr Anthony Whittaker
Wiek: 47
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemny "konsultant naukowy"
Lokalizacja: Nieznana
Status: Potencjalnie poszukiwany przez ExoGeni, Cerberusa oraz Przymierze Układów
Kredyty: 45.645
Medals:

Re: Krew Horyzontu

wczoraj, o 13:25

Anthony pomyślał przez chwilę nad słowami Krogula. Miało to sens. Ba, człowiekowi w takiej sytuacji jak on koncepcja wręcz się podobała. Nowe technologie,możliwości nowych badań – również tych biologicznych na gatunkach, temat na których badań jest niewiele, bo nikt o zdrowych zmysłach nie zapuszczał się do przestrzeni gethów. I w dodatku na nowym froncie – taka akcja może skutkować w otwarciu drogi do nowego życia dla niego. Czy raczej powrotu do starego. Owszem, podobało mu się jego nowe zajęcie. Latanie po galaktyce i badania pod ostrzałem są bardziej ekscytujące, niż te w labie. Trzeba więcej improwizować, jest więcej adrenaliny, jest żywiej. W pewnym momencie czas będzie jednak przejść na emeryturę, o ile dożyje tego momentu. W tej perspektywie szansa na otwarcie nowego terytorium poza kontrolą korporacji, Cerberusa i Przymierza malowała się bardzo przyjemnie. Na starość mógłby studiować muszelki.

Odsunął się, dając miejsce do przejścia gethowi.
- Bardzo posłuszny, widzę - rzucił, obserwując jak geth zapada się w kanapie, po czym, gdy ruszyli zwrócił się do mówiącej Zaery "Siedemdziesiąt cztery, to wciąż nie jest sto, na pewno nie da się wyciągnąć więcej? Nie żebym wydziwiał, ale jednak. Próbowaliście całkowicie maskować sygnał, zamiast go kamuflować?" – otworzył usta mając to powiedzieć, ale wstrzymał się. To są quariańscy przemytnicy, jeśli ktokolwiek się na tym zna, to właśnie oni. Niezależnie od tego, jakie on sam ma doświadczenie technologiczne, bezpiecznym założeniem będzie to, że jeśli on na coś wpadł, to oni również. Arogancja nie przystoi, tutaj w szczególności.

Chciał podejść i spróbować obejść obwód, jednak Krogul uprzedził go, ze zwoim bardziej bezpośrednim podejściem. Odsunął się od panelu.
- Tak też można - rzucił, na sekundę podnosząc brwi, wydymając usta i przekrzywiając na bok głowę. Na widok vorcha i na odczucie zapachu zmarszczył czoło i cofnął się pół kroku. To wystarczyło, żeby ów mógł się prześlizgnąć.
Anthony nie słuchał, co Krogul miał do powiedzenia, od razu rzucił się do pogoni. W biegu spróbował włączyć kamuflaż. Może uda mu się go dzięki temu zaskoczyć. Gnojek był zwinny, więc pewnie będzie unikać.
ObrazekObrazek

DANE TELEMETRYCZJE I SPECYFIKACJA PROCESORA BOJOWEGO:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Skax
Awatar użytkownika
Posty: 295
Rejestracja: 16 paź 2021, o 22:29
Miano: Skax`Lilan nar Tonbay
Wiek: 23
Klasa: Inżynier
Rasa: Quarian
Lokalizacja: statek
Kredyty: 94.301
Medals:

Re: Krew Horyzontu

wczoraj, o 20:17

Wzmianka o ilości luf wycelowanych w Getha nawet by Skaxa rozbawiła, gdyby nie potencjał na spore zamieszanie całej sytuacji. Do tej pory pamięta jak jednym ruchem ramienia posłał na ścianę drugą jednostkę. Gethy nie potrzebowały broni, zarówno w walce bezpośredniej, na dystans jak i cybernetycznej były śmiertelnie groźne. No ale jeśli pozostałych uspokajał widok nieuzbrojonych rąk syntetyka, to nawet lepiej.

Tłumaczenia Skaxa, jak należało się spodziewać, nie wystarczyły w pełni pozostałym, tak wtrącenie się Krogula mogło ich nieco bardziej uspokoić. Przedstawił on nieco mniej prawdziwe argumenty, których pokrycie z rzeczywistością mogły być bardzo mocne rozważane. Istniała taka opcja, że będzie na tym wszystkim można zarobić, aczkolwiek Quarianina bardziej obchodziła sama wiedza. Heretycy i Stara Maszyna były kwestią, którą należało się czym prędzej zająć. Problem w tym, że nie bardzo miał do kogo się z tym udać, więc jedyne co mu zostało to posiłkować się współpracą z Gethami. Dotrzymanie obietnicy było tutaj wygodną wymówką, ale może zadziałałoby w dłuższej perspektywie jedynie na Kredensa. W takim gronie trzeba będzie wyłożyć nieco więcej kart na stół. Zanim jednak do tego doszło, sytuacja ponownie postanowiła się odwrócić o sto osiemdziesiąt stopni.

-Dzi... Dziękuję za informację. Trochę wszystkich nastraszyłeś, nie żebyś zrobił coś złego, ale wiesz... Taka sytuacja, że chciałem cię przedstawić w nieco spokojniejszych okolicznościach- Kiwnął głową z wdzięcznością za przekazane informacje. Problem na statku to ostatnie co było im teraz potrzebne i bardzo dobrze, że mogli się tym zająć jak najprędzej. Kto wie do czego by ten Vorch mógł doprowadzić, gdyby siedział zabarykadowany bez wiedzy kogokolwiek.

-Rozumiem… znowu jakiś pachołek z przerostem ambicji- Po krótkim wyjaśnieniu sytuacji, wciąż nieco nakręcony sytuacją z Gethem starał się posłać swoją sondę, aby ta pogoniła za uciekinierem, w czasie gdy Quarianin będzie w dalszym ciągu mógł mieć syntetyka na oku. Sądząc po wkurwieniu właściciela tego statku, nie było specjalnej potrzeby, żeby jakiś mikrus panoszył się pod krogańskimi nogami w tym momencie.
ObrazekObrazek
Wayra Talav
Awatar użytkownika
Posty: 119
Rejestracja: 28 sty 2015, o 09:38
Miano: Wayra Talav
Wiek: 22
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Kurier / Przemytnik / Najemnik / Pilot
Lokalizacja: Attykańska Beta -> Tezeusz -> Feros
Kredyty: 9.896

Re: Krew Horyzontu

wczoraj, o 21:24

- Z vas można zrezygnować zmieniając łajbę, nar się jest od urodzenia do usranej śmierci… podziękuję pięknie za taki zaszczyt, ale racja – jakbym chciał podarować kapitanowi nawet pudełko zapałek przypomnij mi, żeby puknął się czoło. – zakrztusił się niemal ze śmiechu, udając absolutne przerażenie alternatywą zaproponowaną przez Quariankę.
Bo w sumie. Była. Przy każdej kontroli SOC na pytanie „urodzony albo pochodzi z” wpisywać „Krew Horyzontu” – naprawdę brzmiało jak niezły masochizm

Tłumaczenia raczej olał wyławiając z nich tylko szczegóły techniczne które bezpośrednio dotyczyły ich szans przeżycia, powrotu.
Dlaczego, po co, z jakiej racji – absolutnie go nie interesowało, przynajmniej dopóki nie dotykało to rzeczy, w których babrać się nie chciał i nie zamierzał.
Natomiast to, czy ma przewieźć z punktu A do punktu B turiański kradziony statek, historycznego praprzodka holowidów, trochę skrzynek broni czy inny złom elektroniczny – absolutnie się do tego nie kwalifikowało.
Osobiście wolał nawet nie wiedzieć. Inni nie musieli męczyć się z wymyślaniem bajek i plątaniu się we własnych zeznaniach, on nie musiał udawać, że w to wierzy i nie musi powstrzymywać się by nie parsknąć śmiechem. Win win dla każdego.

- Nie dosyć, że blacharka funfel nówka, gadający złom na wyposażeniu jako element załogi to jeszcze vorcza bimbrownik? Na nudę na pewno nie będziemy narzekać.. – radośnie pociągając nosem, gdy kolejny element dołączył do i tak już chaotycznego spotkania.
Cóż.
Łapać to łapać, było nie było skoro nie wyszedł po przedstawienia złomu to znaczy, że siłą rzeczy płacili mu za ważne i niezbędne rzeczy. W tym momencie - wyłapywanie nabombionych vorcza. Skoro nie tylko on, skupił się po prostu na odcięciu mu drogi ucieczki i zapędzaniu go w jakiś ślepy zaułek – jakąś kajutę, schowek, magazyn – co tam było po drodze na tym (zdecydowanie bardziej nieznanym niż znanym) statku. Zamknąć jeśli była taka możliwość albo chociaż zablokować.
>> Ibris << >> Theme #1 << >> Theme #2 <<
ObrazekObrazek

Wróć do „Prywatne jednostki”