Korlus, znany jako cmentarzysko statków kosmicznych jest obecnie siedzibą wielu grup najemników, między innymi Błękitnych Słońc, którzy ponoć wykorzystują wraki statków do badań nad nowoczesnym uzbrojeniem. Planeta nie posiada biosfery (efekt cieplarniany trwa od dawna przez aktywność wulkanów).
LOKALIZACJA: [Mgławica Orła > Imir]

Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2199
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: here we go again
Kredyty: 106.760
Medals:

Caelum

15 lis 2024, o 17:41

Już zawsze kojarzyć się jej będzie z bergamotką.
Ten zapach prześladował ją przez ostatni miesiąc i nie mogła oprzeć się wrażeniu, że teraz tym bardziej nie będzie mogła się od niego uwolnić.
Ani od wspomnień tego, jak szaleńczo biło jego serce za klatką z żeber. Jak gwałtownie unosiły się one i opadały, a urwane, ciepłe muśnięcia, pieściły jej profil.
Przekrzywiła głowę. Pojedyncze, opadające na jej twarz pukle mogły łaskotać go w nos. Nie stanowiły jednak kurtyny, przez którą nie widziałby wpatrzonych w niego dużych, niebieskich oczu. Odbijających światło i dziesiątki nigdy nie wypowiedzianych emocji. Do których Iris najprawdopodobniej z uporem maniaka nie przyznawałaby się za żadne skarby tej, czy innej galaktyki.
- Absolutnie nie zamierzam za to przepraszać - odparła niewinnie, oddychając tym samym powietrzem, co on.
A może to ona bezwiednie wstrzymała oddech i tylko czuła, jak jego wydech rozbija się niebezpiecznie blisko kącików jej ust?
Nie spodziewała się absolutnie niczego, a jednak ukłucie żalu, czy innego rozczarowania, zmusiło ją do intensywnego zamrugania. Spojrzała na mężczyznę, kiedy opadł na krzesło z resztką alkoholu w ręku. Popatrzyła na zaciśnięte na szyjce od butelki, męskie palce. Na łapczywe łyki, które pociągnął prosto z gwinta. Chłód położył swoje szponiaste łapska na jej wątłych ramionach, niemalże pieszczotliwie muskając pazurami skórę. Zmusił ją do pozostania w miejscu, choć coś w niej krzyczało, że tu i teraz powinna odsunąć się jak najdalej od siedzącego przed nią Daharisa. Na pewne myśli, które do siebie dopuściła, nie wiedząc jak i kiedy pozwalając, aby całkowicie słumiły zdrowy rozsądek, nigdy nie powinna pozwolić. To, co się zadziało, a właściwie to się nie wydarzyło przed ułamkami sekund powinno być wyjątkiem, który tylko potwierdzał surową regułę.
Po butelkę, którą jej podsunął, sięgnęła odruchowo. Automatycznie.
- Jeżeli pozwolimy Yasmin walić w zamknięte drzwi, być może uda się nam wynegocjować dodatkowe dziesięć minut - dopiła wino bynajmniej nie elegancko, po czym odstawiła butelkę na stół z cichym łoskotem. Obejrzała się na Cassiana przez ramię, gotowa powiedzieć coś jeszcze, co zanim ostatnie wybrzmiało, rozmyło się i zostało zatuszowane przez bez przekonania lekkim uśmiechem.
Był tuż obok. A jednak, czuła się tak, jakby ponownie znalazła się po drugiej stronie stołu.
- Znajdź mi proszę coś, w co będę się mogła przebrać i zostaw w pokoju. Nie chciałam Ci wczoraj grzebać po szafach, jeżeli tym samym zmarnowałam jedyną okazję, aby poznać jakieś soczyste sekrety... Cóż. Będę musiała się z tym pogodzić - westchnęła teatralnie, ale ton jej głosu nie był już tak lekki. Swobodny. Wstała, zgrabnie wymijając mężczyznę i celowo - bądź zupełnym przypadkiem, w który przecież oboje nie byli skłonni tak łatwo uwierzyć - zrobiła to tak, że nie zetknęli się ze sobą najmniejszym, przypadkowym muśnięciem.
Palce, które dotykały jego kolana, oparły się na wysokim murze.
Wsunęła krzesło z powrotem na miejsce, nie pozwalając, aby wyrwał jej z rąk tace po odgrzanym jedzeniu, bądź kubek. Odstawiła naczynia szybkim ruchem do zmywarki, a śmieci wrzuciła do zsypu, wyrywając mu po drodze z ręku butelkę po wermucie, która końcem końców trafiła tam, gdzie było jej miejsce.
Pomachawszy mu w progu, szybkim krokiem ruszyła w stronę łazienki z zamiarem wzięcia szybkiego i lodowatego prysznica. Nie miała pewności, czy policzek palił ją od gojącej się rany, czy jednak poczucia wstydu własnej słabości.

@Mistrz Gry
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12605
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Caelum

15 lis 2024, o 22:11

Stworzony pomiędzy nimi dystans przywrócił panujący w Caelum chłód, ale wraz z nim nie powróciło rozluźnienie podarowane im przez butelkę alkoholu. Daharis odsunął się jako pierwszy, umknął temu, co przez kilka sekund wydawało się nieuniknione - koleją rzeczy równie naturalną, co następny, zaczerpnięty oddech. Pomimo jego inicjatywy - a raczej jej braku - jego sylwetka pozostała napięta, a luz, który prezentował, wyłącznie pozorowany. Wręczył jej butelkę, przyglądając się gdy chwyciła naczynie i dopiła resztkę wermutu. Jego twarz miała nieprzenikniony wyraz, ale w drobnych subtelnościach jej rysów dostrzegała buzujące w nim emocje.
- Następnym razem może je wysadzić - odpowiedział, również skrzętnie ruszając do sprzątania. Odruchowo wyciągnął rękę po jej kubek i pudełko po owsiance, ale nie kłócił się gdy uparła się, by posprzątać samej, nawet jeśli wolałby odstawić krzesło na miejsce za nią.
- Myślisz, że chowam soczyste sekrety między parami skarpetek? - parsknął, odprowadzając ją wzrokiem gdy ruszała do łazienki.
Prysznic był tym, czego potrzebowało jej pozbawione odpowiedniej ilości snu i nadal zmęczone ciało. Gorące strumienie mogły na moment odegnać chłód, który permanentnie zagościł w jej kościach. Nie spostrzegła nawet, gdy minęło ponad pięć minut, a do drzwi rozległo się stukanie - szorstkie, nagłe i bezpardonowe.
- Kupiłam ci jakieś ciuchy, żebyś nie musiała tonąć w starych spodniach Daharisa - głos Yasmin niespodziewanie rozległ się wewnątrz łazienki, gdy była pod prysznicem. Szyba była mleczna, nie przepuszczała nic poza światłem, mimo tego wtargnięcie kobiety - choć krótkie - było dość bezpardonowe.
Gdy Fel wyszła spod prysznica, dostrzegła kupkę ubrań na umywalce przy drzwiach. Zwykłe, bawełniane spodnie, koszulka oraz sweter - wszystko było odrobię na blondynkę za duże, w dodatku ewidentnie kupione w byle markecie, który Yasmin znalazła po drodze, ale było wygodne i na tę chwilę musiało wystarczyć.
Wychodząc na zewnątrz, w pierwszej kolejności Iris napotkała przepraszające spojrzenie Cassiana. Mężczyzna stał przy stole, przy którym wcześniej siedzieli - teraz zajmowała go obszerna, zamknięta skrzynia. Stojący obok Daharis narzucił na siebie skórzaną, czarną kurtkę, a przez szyję przewieszoną miał maskę.
Siedząca na kanapie Yasmin była nadal w swoim pancerzu.
- Gotowa do drogi? - spytał miękko, podając jej podobną maskę do rąk. - Spakowałem twój pancerz, ale jeśli chcesz wziąć coś jeszcze, wrzuć do skrzyni.
Kobieta przeciągnęła się, jej pancerz zazgrzytał znów.
- Lećmy z tego wypizdowa zanim oczadzieję.

@Iris Fel
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2199
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: here we go again
Kredyty: 106.760
Medals:

Re: Caelum

15 lis 2024, o 23:30

Przymknęła oczy. Ciepła woda spływała strugami. Zmywała z jej ciała bród, zmęczenie, a także tęsknotę za czymś, czego tak naprawdę nigdy nie doświadczyła.
W co ona najlepszego się pakowała? Ponownie?
Dopadło ją zwątpienie. Podstępny głos sączył do ucha kolejny potok wyrzutów. Dlaczego to robiła? W imię czego? Czy jej własne, egoistyczne zachcianki miały prawo uważać się za ważniejsze niż Cytadela, Rada? Dokąd ją to wszystko zaprowadzi? Na oddaloną lata świetlne kolonię, czy jednak ścięcie? Potrząsnęła głową, wprawiając w ruch mokre i napęczniały od lejącej się na nią wody loki.
Nagłe pukanie wyrwało ją z objęć własnych myśli. Obejrzała się przez ramię, głos Yasmin brzmiał na zniekształcony. Jakby dochodził do niej zza ściany rwącego wodospadu. Zanim zdążyła przetrawić to, co powiedziała, a co dopiero odpowiedzieć, drzwi otworzyły się, a do środka wparowała kobieta, odkładając na wolną przestrzeń kupione przez siebie ubrania. Nie spodziewała się, a już na pewno nie oczekiwała tego od niej. Zadała sobie wystarczająco dużo trudu, miała ważniejsze sprawy na głowie i to bardziej pilne, niecierpiące zwłoki niż zastanawianie się, czy ma co na siebie włożyć.
- D... Dziękuję - wydusiła w końcu, nie mając jednak pewności, czy Yasmin usłyszała jej podziękowania. Tak szybko, jak wpadła do środka, równie szybko ulotniła się z łazienki. Zakręciła wodę, wychodząc spod prysznica otulona ręcznikiem.
Stanęła przed lustrem, dłuższą chwilę poświęcając ranie na ramieniu. Szwy, choć założone niedbale i tylko jedną ręką, trzymały się względnie solidnie. Zmieniła opatrunek, dusząc krzyk, kiedy odrywała gazę od skóry. Większym wyzwaniem od zabandażowania okazało się zaplecenie wilgotnych włosów w warkocz. W asyście syków i cichych, wymruczanych pod nosem przekleństw, przerzuciła kłos dookoła głowy, tworząc z jasnych pukli koronę, którą łatwo mogła ukryć pod jakimś kapturem, czy innym kapeluszem. Ubrała się w pośpiechu, mimo wszystko przyjemnie było otulić się za dużym swetrem, którego miękki materiał łaskotał ją w nos.
Dołączyła do nich przy tym przeklętym stole, kręcąc w odpowiedzi głową na przepraszający wyraz twarz Daharisa. Nie chowała urazy, wręcz przeciwnie - była Yasmin wdzięczna. Nie była przyzwyczajona do tak naturalnych, bezinteresownych gestów. Nie wnikała, czy podczas jej kilkuminutowej nieobecności, wywiązała się pomiędzy ich dwójką jakaś dyskusja. Spojrzała na maskę, którą jej podał, następnie na transportowe pudło mrużąc ze zwątpieniem oczy.
- Mój pancerz nie jest zbyt charakterystyczny? - nie miał oznaczeń, żadnych emblematów, ale nawet pomimo zeschniętej krwi, czy pyłów z Hirano Tower, wydawał się jej wręcz z daleka krzyczeć, do kogo należał i kim była.
Może powinna przemalować go na czarno? Skrzywiła się na samą myśl, niebezpiecznie znajomą, przypominającą o tym, co miała na sobie kiedy lecieli na Aeris.
A później wracała na Cytadelę.
- Powinnam zostawić tu omni-klucz. Kiedy wyjdziemy z Caelum, najpewniej odzyskam łączność. Lepiej, aby nie mogli mnie namierzyć. Zawsze mogę utrzymywać, że błąkałam się kilka dni po cmentarzysku, aż udało mi się złapać z moją załogą kontakt - popatrzyła na nich, szukając u Cassiana oraz Yasmin aprobaty.

@Mistrz Gry
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12605
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Caelum

17 lis 2024, o 13:16

Jeśli Yasmin oczekiwała wdzięczności za swój gest drobnej uprzejmości, nie dała tego po sobie poznać. Kobieta nie wspomniała ani słowem o ubraniach, które teraz Iris miała na sobie. Jej nadejście sprawiło za to, że powoli podniosła się z kanapy, chętna do jak najszybszej ewakuacji z Korlusu.
- Możemy go przemalować na statku - zaproponował mężczyzna, nie potwierdzając ani nie zaprzeczając temu, czy opancerzenie Fel było rozpoznawalne.
Samo w sobie, z pewnością, nie - nie było w krzykliwych kolorach, ani nie miało na sobie żadnych fantazyjnych wzorów, które utkwiłyby w pamięci tego, kto je widział. Ale szukając konkretnie jej osoby, każdy mógłby sprawdzić w nagraniach w extranecie jaki pancerz miała na sobie Iris Fel i kombinacja jej rysów twarzy, choćby niewyraźnych na ekranie kamery monitoringu, w połączeniu z blond włosami i jej opancerzeniem, nie mogło pomóc im w pozostaniu anonimowym.
- Świetny pomysł - rzuciła kobieta, pochwalając koncepcję pozostawienia omni-klucza w Caelum. - Ruszmy się już - jęknęła po tym, jakby każda sekunda zwłoki była teraz niemożliwa do zaakceptowania.
Daharis powstrzymał ją w połowie kroku uniesieniem swojej dłoni. Zmarszczył brwi, spoglądając na Iris szukającej u niego aprobaty ku tej decyzji.
- Twoja załoga i bliscy muszą się o ciebie martwić. Wszyscy dowiedzą się, że zostałaś w Hirano, z którego teraz został placek gołej ziemi. Jesteś pewna, że chcesz udawać martwą? - odpowiedział powoli, ważąc słowa. - Nie musisz zabierać omni-klucza na mój statek. Ale jeśli chcesz wyjść na zewnątrz i wysłać im wiadomość przed porzuceniem go w drodze, możesz to zrobić.
Yasmin zmarszczyła brwi, ewidentnie nie przychylając się do jego propozycji, która, choć sprawiedliwa, z pewnością była w jej oczach niepotrzebnym narażeniem się.
- Nie mam nic przeciwko - podkreślił, jakby ta kwestia pozostawała niejasna. Chwilę po tym chwycił za skrzynkę leżącą na stole, podnosząc ją sprawnie.

@Iris Fel
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2199
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: here we go again
Kredyty: 106.760
Medals:

Re: Caelum

17 lis 2024, o 13:54

Skinęła głową. Propozycja Cassiana była rozsądna. Zmiana koloru, oderwanie jednego czy dwóch elementów, cokolwiek, co zaburzyłoby spójną harmonię, którą rozpoznać mogłyby SOC. Starała się myśleć przynajmniej o jeden krok do przodu. Znała procedury, to był jej świat. Codzienność. I choć nikt nigdy wcześniej nie odważył się otwarcie zignorować Radę, obowiązki, które miał wobec pozostałej trójki oraz całej galaktyki, mogła chociaż starać się przewidzieć decyzje, które prawdopodobnie zapadły na stacji.
Jeżeli szczęście im sprzyjało, mieli dwie doby do zorientowania się przez Radę, iż nie wróciła swoim statkiem z Korlusa.
Nie byłaby jednak sobą, gdyby wszystko powierzała losowi, czy innej opatrzności. Tym bardziej, że ta sama zepchnęła ja prosto w łapska Sojuszu i stała się początkiem całego pasma nieszczęśliwych wydarzeń. Chciała mieć choć pokrótce nakreślony plan na każdą okoliczność, która czekała na nich w Przestrzeni Rady. Kolczyki, które założyła podczas wyjścia do Colorus City były jednym z tych elementów, o którym pomyślała, aby przechylić szalę nieco na ich korzyść. Podświadomie chciała łudzić się, że wspólnymi siłami zapewnią sobie zwycięstwo. Pomogą Cassianowi, a przed powrotem na Cytadelę zyska choć niewielką pewność, że jest wolny. Przynajmniej od wyroku, który ciążył nad nim podyktowany przez Maelstrom.
Zatrzymała się w połowie kroku, a grymas wykrzywił jej usta. Nie zamierzała udawać martwej; chyba, że byłoby to niezbędne do zapewnienia powodzenia ich zadaniu.
- Obawiam się, że jakakolwiek wiadomość z mojej strony skłoni pewne osoby, aby ruszyć naszym tropem... - zwłaszcza jedną z nich podejrzewała o upór godny jej samej. Wystarczyło jedno wspomnienie Ashforda, a nieprzyjemny uścisk zacisnął się na jej żołądku.
Narażał się dla niej w Hirano Tower. Zrobiłby to także teraz, nie zważając na jej protest. Syknęła w duchu.
- ... Z drugiej strony cmentarzysko ciągnie się setkami kilometrów. Jeżeli będą mnie tu szukać, zajmie im to mniej więcej tyle, ile my czasu potrzebujemy na Nos Astrze.
Żadna decyzja nie wydawała się jej dobra. Ani właściwa. Założyła maskę, stając przed śluzą wychodzącą na zewnątrz. Jej palce zadrżały, kiedy musnęła omni-klucz, wybudzając go z uśpienia. Po przekroczeniu progu, miała zamiar wysłać kilka chaotycznych wiadomości. Takich, które pisałaby w pośpiechu i emocjach, podczas kilkugodzinnego szlajania się po pustkowiu i które wyszły jedna po drugiej, kiedy jakimś cudem w końcu odzyskała łączność na planecie. Każde adresowane do komandoski oraz na otwarty kanał korwety. Jedna do Ashforda.
Przepraszam..

@Mistrz Gry
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12605
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Caelum

23 lis 2024, o 00:37

Tak długo, jak przebywała w Caelum, świat zewnętrzny odbijał się od poszycia kadłuba niezdolny do wdarcia do środka. Była w tym pewna ułuda - spokój na jej omni-kluczu, tak niecharakterystyczny dla urządzenia radnej, był tymczasowy. Choć umysł miał świadomość tego, że gdy tylko wyjdzie na zewnątrz to świat wreszcie przebije się przez drzwi, w które głucho walił ten cały czas, jakże łatwo było ulec złudzeniu. Skupić się na tu i teraz, na tej małej grupie trudnych do rozwiązania problemów i tymczasowym ignorowaniu wszystkich innych.
- Widma? - zapytał Cassian, a jego brew mimowolnie uniosła się w górę. Wcześniej, gdy nieprzejmująca się kodem Yasmin dobijała się do ich śluzy, to była pierwsza myśl byłej radnej ludzkości, którą skrzętnie się podzieliła. - Z Widmem sobie poradzimy.
Brunetka obok prychnęła, niemal natychmiast poddając pewne siebie zapewnienie mężczyzny w wątpliwość. Yasmin podeszła do wewnętrznych drzwi śluzy jako pierwsza, stukając w panel przy drzwiach i uchylając je przed dźwigającym skrzynię mężczyzną.
Caelum, które pozostawiali za sobą, było ciche, puste. Ogołocone w pierwszej kolejności przez Cassiana po powrocie na Korlus, teraz pozostało tylko szkieletem wypełnionym wspomnieniami. Pełnymi emocji dyskusjami przeradzającymi się w kłótnie, gorącymi strumieniami wody zmywającymi krew i wszelką winę, pozbawioną smaku owsianką i czarną kawą wyzbytą mleka.
Słońce przebijające się przez pokrywę szarych chmur raziło jej przyzwyczajone do jarzeniówek oczy. Maska filtrowała toksyczne powietrze Korlusa, ale poczuła rześki wiatr na swoim czole, rozwiewający jej włosy, pozwalający na chwilę oddechu.
Po którym nadeszła lawina.
Jej omni-klucz rozbłysnął, tak, jak zawsze robił to przy nadejściu wiadomości. Ale tym razem nie zgasł. Ciche piknięcia wiadomości zlały się w lawinę powiadomień, przesuwających tak szybko, że z początku nie sposób było je śledzić.
Irissa pisze:Iris, powiedz mi proszę, że to jakiś nieśmieszny żart z twojej strony. Co planujesz?
Stovorei pisze:Radno Fel, jeśli myślicie, że nas przechytrzyliście, jesteście w błędzie.
Chłopacy mówili, że pani serce pozostaje w Przymierzu. Najwyraźniej żyli w iluzji, której nie zamierzam dzielić. Zawiodłem się na pani.
J. Ashford pisze:Jak mogłaś tam zostać?
Clarissa Anne Duval pisze:Radno Fel,
Najmocniej przepraszam za moje ostre słowa. Zareagowałam gwałtownie i impulsywnie. Mam nadzieję, że nie zaważy to na pani opinii o mnie.
Gdziekolwiek pani jest, niech będzie pani bezpieczna.
Pozdrawiam,
Clarissa.
Avesara pisze:Panno Fel, udało nam się przedostać na orbitę. Przyjęliśmy doktor Maketari oraz ludzkie dziecko na swój pokład. Czekamy na dalsze instrukcje.
Aleena pisze:Iris? Proszę, powiedz, że wyszłaś z tej wieży żywa...
Esheel pisze:Rozumiem, że masz wiele powodów. Dla których zdecydowałaś się nas opuścić. Irissa jest wściekła. To oczywiste. Ale wierzę, że jesteśmy w stanie dojść do porozumienia. Proszę, wróć na Cytadelę. Porozmawiajmy.
J. Ashford pisze:Gdzie jesteś? Przylecę do ciebie.
Nieznany pisze:Żyję. Znajdę cię, kiedy nadejdzie odpowiednia chwila.
Shana pisze:Gdzie ty kurwa jesteś? Sojusz zaraz wróci na orbitę! Avesara tego nie przyzna, ale zaraz jej żyłka pęknie ze stresu.
Quentius pisze:Gdy obecny Widmo Viyo ocalił naszego generała, prosiłaś mnie, Iris, bym nie przekładał honoru oraz więzi z moimi rodakami nad dobro galaktyki. Prosiłaś mnie, bym nie wywołał kolejnej wojny przez wzgląd na stare zwady między naszymi rasami.

Dlatego teraz proszę cię, byś porzuciła swoją misję względem Przymierza - jakakolwiek by ona nie była - oraz wróciła na Cytadelę.
Quentius
J. Ashford pisze:Błagam, Iris. Odezwij się. Nie zniosę ani chwili dłużej myślenia, że coś ci się stało. Że coś ci zrobili.
Avesara pisze:Panno Fel, doktor Maketari domaga się przewiezienia jej oraz dziecka na Księżyc. Nie chciałabym podejmować tej decyzji bez pani. Proszę o kontakt.
@Iris Fel
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2199
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: here we go again
Kredyty: 106.760
Medals:

Re: Caelum

23 lis 2024, o 01:33

Nie bała się Widma podążającego ich tropem, tylko jednego oficera Przymierza, który byłby gotów poświęcić dla niej dosłownie w s z y s t k o. Dostrzegła to w jego oczach, gdy razem z komandoską, Finnem i doktor Maketarii wbiegła na poziom z otwartą przestrzenią będącym ostatnim bastionem dogorywającej już walki w Hirano Tower; na kilka sekund przed tym, jak zabłąkany pocisk ranił go w ramię. Czuła tą sama gotowosc, kiedy wchodzili na transporter Przymierza, a dłoń Ashforda kurczowo zaciskając się na jej ramieniu. Jakby w obawie, że zaraz może zniknąć. Przeczuwał, że tak właśnie się stanie? Nie wybaczyłaby sobie, gdyby stała się powodem jego niesubordynacji względem Przymierza. Gdyby narażał się na niebezpieczeństwo, wciąż będąc na Korlusie. Tak blisko Sojuszu. Balansując na granicy, z której w każdym momencie mógł runąć w dół.
A mimo to, nie poprawiła Cassiana. Nie wyprowadziła go z błędu. Bladym uśmiechem odpowiedziała na jego zapewnienia. Nie mówiąc na glos prawdy, teoretycznie nie kłamała. Nie bez wewnętrznego protestu, obrała jego strategie. Przemilczała. Pominęła. Zepchnela na bok. Postanowiła mierzyć się z problemem w pojedynkę.
Nie zrozumiałby. Ona sama tego nie rozumiała.
Musniecie słońca na policzku na dosłownie chwilę skradło jej uwagę. Zadarła głowę, przez kurtynę rozwianych włosów patrząc w stronę nieba.
Lawina napływających wiadomości szybko i skutecznie ściągnęła ja do rzeczywistości.
Przebiegła wzrokiem po części z nich, nie rejestrując, kiedy tak naprawdę przestała oddychać. Rosnące poczucie winy ściskało jej piers, próbowało zmiażdżyć gardło. Spodziewała się pretensji. Zlowieszczego milczenia. Prośby były jak siarczysty policzek prosto w ranę.
Trwało to raptem kilka uderzeń serca. Początkowy szok musiał ustąpić nabytym mechanizmom. Przyzwyczajeniom, które praktykowała przez lata służby Cytadeli. Rozprostowała zacisniete, pobladłe od odcięcia dopływu krwi palce.
Odezwał się instynkt. Nadal była Radną.
Po potoku wysłanych ciurkiem wiadomości, które nigdy nie dotarły do odbiorców w momencie ich teoretycznego pisania kilka godzin temu, nadała jedną do kapitan statku. Zabierz ich na Księżyc i przekaz pod opiekę wyłącznie dyrektorem ośrodka. Nikogo innego. Tak się spotkamy, a przynajmniej mam taką nadzieję.
Kolejną wysłała do doktor Shaw. Wysyłam do Pani doktor Maketarii i jedyne ocalałe z Aeris dziecko. Proszę nie pozwolić Przymierzu sie wtracić do mojego powrotu. W lakonicznej treści musiała zawrzeć prośbę raz ostrzeżenie jednocześnie, a także zaufać, że doktor skojarzy nazwę stacji z miejscem, gdzie miała styczność z Cicero.
Które rozpoczęło to całe pieklo.
Bądź tylko je spotęgowało.
Nie miała pewności, czy Clarissa nie wróciła na Cytadelę i czy w ogóle ma prawo ja o cokolwiek prosić, a mimo to nie zawahala sie napisac do kobiety... Jeżeli wciąż jestes w Colours City, dopilnuj proszę, aby prawdziwa doktor Maketarii i jej pacjent dostali się pod opiekę doktor Shaw, a nie Przymierza.
Wrócę. Dała słowo Radnemu Turian. Jedno słowo wyjątkowo długo wystukiwały jej palce.
Ostatnią wysłała Ashfordowi. Kod dostępu do jej apartamentu na Cytadeli.
Nie mogła wysłać zbyt wiele wiadomości. Zmusiła się więc do zagryzienia zębów, zerwania z ręki wciąż świecącego nowymi powiadomieniami omni-klucza, a następnie roztrzaskania go biotyka o losowy statek na ich drodze.
Nie patrząc na nich, szła za Yasmin oraz Cassianem. Słońce, którego promienie otulały ja jak płaszczem przestały cieszyć Iris.

@Mistrz Gry
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12605
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Caelum

23 lis 2024, o 23:28

Stos wiadomości nie przestał się powiększać gdy rozpoczęła odczytywanie pierwszych. Automatyczne systemy, ustawione jeszcze przez Basset całe miesiące temu, w inteligentny sposób przydzielały każdej wiadomości priorytet, dzieląc jej skrzynkę odbiorczą na odpowiednie kategorie. Gdy przeglądała tę najważniejszą - przeznaczoną dla ludzi, z którymi była powiązana w sposób bezpośredni i z którymi sama utrzymywała kontakt - w tle przesuwały się następne listy. Dygnitarze i politycy, dawni koledzy i sprzedawcy. Podczas gdy ona walczyła o każdy, następny oddech w sercu rozpadającej się Hirano, ci dobijali się do niej drzwiami i oknami, poszukując okazji bądź naprawienia własnych, płytkich problemów.
- Załóż, na wszelki wypadek. - Daharis niespodziewanie przysunął się, nie przeszkadzając jej gdy odpisywała na wiadomości - ale wręczając wizjer, chcąc, by założyła go na swoją głowę. Wizjer zakrywał jej twarz, chowając przed niechcianymi spojrzeniami. Nawet tutaj, wewnątrz cmentarzyska statków, nie mogli mieć pewności, czy nikt nie obserwuje ich z nieba bądź z daleka.
Gdy jej dłonie sięgnęły do zapięcia omni-klucza, ten rozbłysnął wiadomością. Odpowiedź była krótka, ale natychmiastowa. Jakby odbiorca jej wiadomości rzucił wszystko, co robił dotychczas, gdy usłyszał piknięcie swojego komunikatora.
J. Ashford pisze:Gdzie jesteś?
Biotyczna aura uniosła urzędzenie z łatwością. Było drobne, niemal niezauważalne w powietrzu, gdy omiotła je błękitna energia. Ciśnięcie nim o pancerz najbliższego statku było prostsze niż podniesienie ciężkiej, metalowej kulki. Roztrzaskał się cicho, na małe kawałki, które natychmiast zniknęły pośród wygiętych konstrukcji cmentarzyska.
Prom, którym przyleciała Yasmin, był inny niż ten którym skierowała ich do Caelum. Jego powierzchnia była błyszcząca, czarna - posiadał oznaczenie, którego Fel nie znała.
- Chodź - poprosił cicho Daharis, skinieniem głowy wskazując jej wejście do pojazdu, które uchyliło się przed trójką pasażerów.
Już w środku, mężczyzna odstawił skrzynię z ich sprzętem na ziemię, nim opadł na jedno z wolnych miejsc. Nerwowo zacisnął rękę na jednym z uchwytów wystających ze ściany, lecz gdy prom uniósł się w stronę nieba, jego wzrok utkwiony był w blondynce siedzącej naprzeciw.

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Wróć do „Korlus”