Największa metropolia ówczesnych Chin - Szanghaj jest ich finansowym i handlowym centrum, zlokalizowanym przy ujściu rzeki Jangcy. Jedno z najbardziej rozwiniętych technologicznie miast Ziemi słynie ze swojej szybkiej ekspansji i wspaniałej, nowoczesnej dzielnicy Pudong, często widocznej na widokówkach i pokazywanej w dokumentach.

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12884
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Klinika Neurorehabilitacji i Fizykoterapii

6 lis 2024, o 10:31

- ... Kontrola nad ludzkimi umysłami? - powtórzył po nim jak echo.
Którym poniekąd był. Sięgnął ręką do podstaw swojej czaszki, palcami badał ostrożnie zaróżowioną skórę, zabezpieczoną opatrunkiem po precyzyjnie wykonanym, chirurgicznym cięciu. Zmarszczył brwi, szarpiąc za plaster.
- Zerwij to - poprosił, choć ton jego głosu na to nie wskazywał. Obrócił się do Strikera, z jego pomocą, bądź bez niej, zdarł z kawałkiem świeżego strupa ostatnią płachtę gazy. Obejrzał się w lusterku, wykrzywiając maksymalnie szyję, aby odbicie ukazało jak największą powierzchnie.
Spomiędzy tkanki, refleksami pobłyskiwał metal.
- Wszczepili mi coś. Oni naprawdę mi coś wszczepili w głowę - otwarta pięść uderzyła niebezpiecznie blisko ekranu wypluwającego chińskie znaczki. Zamknął oczy, próbując się uspokoić, choć widział gołym okiem, że cały chodzi. - Muszę się tego pozbyć. To moja głowa, do cholery, nie jest własnością niczyjej Republiki! - zgarbił się, przytłoczony ciężarem rzeczywistości, w której się obudził. Faktem bycia czyimś lustrzanym odbiciem. Być może jedną z kilku kopii, co nieśmiało podsunął Strikerowi głosik w jego głowie. Ten paranoiczny, odzywający się z kurewskim wyczucie czasu.
- Idź po nią - dodał zrezygnowany. Pocierając ciężko dłońmi twarz. Chwycił ciuchy wygrzebane z szafy, kombinezon nie wydawał się skrojony na kogoś o jego ich posturze, ale niespecjalnie przeszkadzało to mężczyźnie.
Kiedy wychodził, zauważył, jak Marco rzucał posępne spojrzenie w stronę lustra.
Stała oparta w miejscu, w którym ją zostawił. Nogi wydawały się z trudem utrzymywać ciężar ciała kobiety, a sama Charlotte zapadała się w sobie. Wpatrywała się w swój omni-klucz, śledząc transmisje z kamer. Nikt się nie zbliżał. Byli na tym piętrze sami. Ledwo zarejestrowała jego pojawienie się. Syknęła, czując dłonie mężczyzny na swojej talii. Oparła się na nim ciężarem swojego ciała, pozwoliła, aby prowadził ją, choć plątały się jej nogi.
Jęknęła w ostrym świetle jarzeniowych lamp. Musiał pomóc jej usiąść, a następnie położyć się na łóżku w kapsule medycznej. Marco stał z tyłu, w cieniu. Przyglądał się kobiecie z twarzą pozbawioną emocji. Jego świdrujący wzrok, najprawdopodobniej domagał się, aby odezwały się w nim echa przyszłości. Odblokowały się wspomnienia, nagle poczuł, że to ona. Nic się jednak takiego nie wydarzyło.
Ostrożnie zdjął największe blachy jej pancerza. Były powyginane, nosiły ślady całej wędrówki przez tutejszy kompleks. Chwycił za hełm, zsuwając go z jej głowy. Rozlały się pukle brązowych włosów, piegi na twarzy i ostro zadarty nos wydał mu się znajomy.
Pytanie, czy odezwały się w nim jego własne wspomnienia, czy te wdrukowane przez tutejszy personel.
Dlaczego właśnie teraz, skoro widział ją już wcześniej.
Kapsuła rozpoczęła analizę. Zamknęła się szczelnie, jasne światło otoczyło Charlotte bezpiecznym kokonem. Marco usiadł obok, przysunąwszy sobie jakieś krzesło. Skinął mu głową - Będę strzelać bez ostrzeżeń - zapewnił go, iż z nim jest bezpieczna, po czym stracił Strikerem zainteresowanie.
Korytarz biegł dalej tylko w dwie strony. Jedną, przed siebie, do sal podobnych jak do tych, w których znalazł Marca. Jednoosobowych. Bądź do kostnicy.

@Charles Striker
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1480
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 72.800
Medals:

Re: Klinika Neurorehabilitacji i Fizykoterapii

15 lis 2024, o 20:58

Nie pomagał mu. Po prostu obserwował zachowanie Marco śledząc go wzrokiem. Gdy ten zaczął panikować w kwestii implantu odpowiedział tylko lakonicznie.
- Nasze życie nigdy nie należało do nas.
Słowa te wypowiedziane na głos sprawiły, że spuścił wzrok na podłogę. Od kiedy pamiętał zawsze był na czyimś zleceniu lub spełniał czyjeś rozkazy. Pierdolona amoralna wściekła małpa, która potrafiła tylko niszczyć w swojej ignorancji. Co jak co, ale Rosenkov wykonał tutaj kawał solidnej roboty. Pokierowali go wręcz perfekcyjnie, a on z radością na twarzy się na wszystko zgodził. Złote góry, piękne życie. Za niewielką cenę jaką była jego człowieczeństwo. Oczywiście dla dobra korporacji. Codziennie żałował, że nie zginął jak reszta na jednej z samobójczych.
Założył na głowę hełm i ruszył po Charlotte. Im szybciej ją dostarczy na łóżko medyczne tym szybciej będa mogli stąd wydostać. Albo próbując umrzeć. Każda opcja była lepsza niż dalsza walka z chińskimi szwadronami śmierci.
Widząc ledwo stojącą kobietę przyspieszył aby trochę ja odciążyć od ciężaru powoli miażdżącej ją śmierci. Próbował być delikatny. Znaczy na tyle ile potrafił. Z przyzwyczajenia mógłby ja jeszcze przeciągnąć po podłodze jak następnego trupa do wykończenia na wyłożonej folią podłodze.
- Kurwa.
Rzucił cicho w hełmie powoli zbliżając się do pokoju gdzie czekał na nich Marco. Wszystkie jego wspomnienia mieszały mu się w głowie. Niektóre zapomniane, wyparte, niektóre świeże, a czasami nawet te które mu próbowali wszczepić w głowę. Zacisnął zęby i wypuścił ciężko powietrze z płuc. Potrzebował się stąd wydostać, a najlepiej z własnej skóry.

Gdy zdjął jej hełm przez chwilę zamarł. Wyglądała znajomo. Nie wiedział jednak skąd i czemu. Pokręcił tylko lekko głową. Nie chciał żeby jego głowa zaczęła mu dopowiadać skąd mógłby ja znać. Pewnie zmęczenie zaczynało dawać się we znaki i testować jego wolę życia.
- Tylko nie zastrzel mnie.
Rzucił chłodno. Co dziwne, zaciskał i rozluźniał dłonie. Nawyk, który nigdy nie zapowiadał nic dobrego.

Spojrzał w lewo, a potem w prawo.
- Kurwa, kurwa, kurwa. - Klął pod nosem zastanawiając się w którą stronę iść. Kostnica dała by mu pewnie większe odpowiedzi co tutaj się działo lub potwierdziła jego bardziej paranoidalną myśl, że takich jak jest tu więcej.
W salach mógł znaleźć leki dla siebie, a może nawet wyciągnąć stąd kogoś jeszcze. Potrzebowali ludzi żeby stąd wyjść, a on potrzebował się otumanić. Przynajmniej dzięki temu będą mieli z niego chociaż jakiś pożytek.
Stał w nerwowym bezruchu. Lewo czy prawo, prawo czy lewo? Mógł też sprawdzić oba miejsca, ale pewnie chińczycy szykowali kolejny szturm.
- Kurwa! - Ruszył w stronę sal, które przynajmniej wiedział jak wyglądały. - Jebać to, najwyżej jestem jebanym klonem lub chuj wie kim! Jakby to miało jakieś znaczenie!
Już czuł, że ta decyzja będzie go prześladować przez najbliższe tygodnie. Nawet nie wiedział co będzie musiał wypalić czy zeżreć by wyrzucić to wspomnienie z głowy. I jeszcze wiele innych. Czekało go naprawdę dużo pracy.
- A po Mindoirze miało być już tak kurwa gładko.
Tym razem od ścian korytarza odbił się tylko zmęczony i smutny głos.

@Mistrz Gry
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12884
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Klinika Neurorehabilitacji i Fizykoterapii

27 lis 2024, o 10:08

Tajny rzut MG
50%
Rzut kością 1d100:
44


Spostrzegawczość Striker 25%
+10 do rzutu za powyższy wynik
Rzut kością 1d100:
21
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12884
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Klinika Neurorehabilitacji i Fizykoterapii

27 lis 2024, o 10:19

Skostniałe palce bez szemrania poddawały się jego woli, na zmianę zaciskając się i rozluźniając. Skupienie się na tej prozaicznej sytuacji przyniosło tylko jeszcze więcej wątpliwości, cały wór pytań bez odpowiedzi. Im bardziej zagłębiał się w kręte korytarze ośrodka, tym wiedział mniej. Ta sprawa go przerastała, stał się pionkiem w cudzej rozgrywce. Ktoś bawił się jego kosztem, czego cholernie nie lubił. I nie zamierzał tolerować.
Kapsuła medyczna zamknęła się, otulając ciało słabo kontaktującej z rzeczywistością Charlotte niczym kokon; było źle, skoro kobieta nie odwarknęła tak, jak miała w zwyczaju na jego słowną zaczepkę. Marco warował przy pracującej maszynie, wpatrując się tempo w ekran, który wypluwał odczyty oraz parametry życiowe zmieniające się zbyt szybko, aby ludzkie oko było w stanie wychwycić właściwie odpowiedzi i za nimi nadążyć. Sam proces trwać będzie co najmniej trzydzieści pięć minut. Miał jeszcze trzydzieści trzy do otwarcia się wieka kapsuły i otrzymania wyroku do dalej. Na tyle, na ile się znał na tym podobnych ustrojstwach, kobieta nie znajdowała się w stanie krytycznym.
Zdążył.
Korytarze na pierwszy rzut wyglądały identycznie. Różniło je wyłącznie oznaczenie, po chińsku. Fakt, że był w stanie rozczytać i rozszyfrować napis, dotarł do niego po kilku pewnych krokach. Nie znał chińskiego, a zrozumiał napis. Tak po prostu.
Co się z nim kurwa działo?
Czy jego własna głowa znowu zaczynała mu płatać figle?
Pierwsze dwie sale były opuszczone, a meble porozrzucane. Ktoś opuścił ją w pośpiechu, zabierając ze środka medykamenty oraz sprzęt. Włączone monitory wyświetlały błękitny ekran. Domyślił się, że dane zostały usunięte, a rejestry wyczyszczone.
Do drzwi kolejnej musiał się włamać, wyważając je. Wpadł do pomieszczenia, które na pierwszy rzut oka wydawało się dawno nieużywane. Idealnie zaścielone łózko, puste szafki, postawione pod ścianą krzesło. Wygrzebał z odmętów szuflady zestaw do szycia oraz dwie rolki świeżego bandażu, znalazł także opaskę uciskową i lekkie środki przeciwbólowe. Pożarcie wszystkich tabletek na raz raczej nie sprawi, że zobojętnieje, bądź zdystansuje się do rzeczywistości.
I tego miejsca żywcem wyjętego z koszmarów.
Szedł przez kolejne, porzucone sale. Zorientował się w porę, instynkt kazał mu się tu i teraz zatrzymać. Przekrzywiając głowę, zauważył przyczepioną na plaster niedbale minę. Mogłaby podziurawić mu nogę, a także narobić hałasu, gdyby bezmyślnie wszedł w nią, uśpiony z czujnością po wędrówce pustymi pokojami.
Rozglądając się po sali, widział rozgardiasz jak wszędzie. Łóżko, otwarte szuflady od szafki obok, uchyle drzwi do szafy, poprzewracane stojaki na kroplówkę, kilka zmiętoszonych koców rzuconych pod ścianę na kupę.

@Charles Striker
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1480
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 72.800
Medals:

Re: Klinika Neurorehabilitacji i Fizykoterapii

30 lis 2024, o 09:32

Stał gapiąc się na napis przed sobą. Zrozumiał go naturalnie, jakby to było coś normalnego. Instynktownego. Ściągnął z głowy hełm zaciskając silnie dłoń na jednym z zaczepów. Wiedział, że marnował cenne minuty, ale nie mógł ruszyć z miejsca. Jego wspomnienia znowu się mieszały. Miał ochotę się poddać.
Przetarł dłonią twarz i wypuścił silnie powietrze z płuc.
- Najpierw ich wyprowadzę stąd, a potem się zabije. Priorytety.
Pokiwał głową zgadzając się sam ze sobą. Nie było innego wyjścia. Nie mógł się zabić jeśli miał coś do zrobienia. Przynajmniej tego mu nie odebrali. Wyboru.

Przypiął hełm do paska, a sam odpalił papierosa. Musiał się uspokoić, a skoro wszystko dookoła mu mówiło, że raczej nie znajdzie tutaj tego czego szukał. Dwa pierwsze pokoje dość mocno mu to uświadomiły.
Kolejne pomieszczenie z zamkniętymi drzwiami brzmiało obiecująco. Trochę musiał walczyć z zamkiem, ale korzystając ze swojej postury dość szybko przebił się do środka. Rozejrzał się po środku. Sala była jak nowa. Może w końcu chociaż szczęście personalnie się do niego uśmiechnie. Dlatego ruszył od razu do przeszukiwania szafek.
- Kurwa, nawet nie opioidy. - Mlasnął, ale zabierając wszystko co znalazł. Co najwyżej będzie mógł zdechnąć pod naporem chińskiej armii bez migreny. Na ten moment została mu stara dobra dysocjacja.
Ruszył dalej. Czas nie był po jego stronie.

Moment w którym postanowił zdjąć hełm z głowy uratował mu życie. Wątpił, że zauważyłby tą mine przez wizjery. Dezaktywował ja i odczepił od plastra. Mogła się przydać na potem. Gorzej, że mina miała chronić kogoś w środku lub, żeby ktoś nie wyszedł z środka.
Na wszelki wypadek odpiął od paska magnetycznego broń. Były dwa miejsca gdzie ktoś mógł się schować. Góra kocy albo szafa. Szczerze mówiąc nie chciało mu się bawić zbytnio w podchody.
- Przeszukam sobie ten pokój i już mnie nie ma. Potrzebuje tylko zapasów, możesz uciekać stąd z nami, jeśli spróbujesz mnie zaatakować to zacznę strzelać.
Wypuścił dym z płuc. Szczerze mówiąc to miał po prostu nadzieje, że ktoś jeszcze żył i mógł dostarczyć mu jakichkolwiek przydatnych informacji. Dał sobie chwilę, żeby poczekać na jakąkolwiek reakcje. Jeśli jej nie było to zabrał się za przeszukiwanie pokoju.

@Mistrz Gry
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12884
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Klinika Neurorehabilitacji i Fizykoterapii

5 gru 2024, o 08:44

Odpowiedziała mu cisza. Niczym nie zmącona.
Mina przy wejściu była jedyną niespodzianką, którą napotkał w pomieszczeniu będącym najprawdopodobniej gabinetem lekarskim. W przeciwieństwie do wcześniej mijanych sal, tutaj nie dotarł tajfun. Wszystko stało na swoim miejscu, schludne i czyste. Bez większych trudności zlokalizował szafkę z medykamentami. Była zabezpieczona zamkiem, ale dla niego nie stanowiła większej przeszkody w wyłamaniu go. Szarpnął raz, drugi, coś przeskoczyło w machaniźmie, po czym wysunęła się w całości z całym ciężarem prosto w ręce Strikera. Sapnął, zaskoczony kilogramami, a także szczęściem, które niespodziewanie postanowiło się do niego uśmiechnąć. Pełna sterylnych opatrunków, podstawowych narzędzi chirurgicznych do zakładania szwów, a także leków opisanymi chińskimi znaczkami, musiała zawierać psychotropy, których w tej chwili tak bardzo pożądał.
Przesuwając kolejne opakowania, starając się cokolwiek zrozumieć z rzędu znaków, oglądając opakowania z każdej strony, łudząc się, że może jednak znajduje się tutaj drobnym drugiem angielska adnotacja, nie mógł oprzeć się wrażeniu, iż jest przez cały ten czas obserwowany.
Kiedy w końcu postanowił zaspokoić swoją ciekawość, podniósł głowę i obejrzał się za siebie, w progu stała kobieta. Miała na sobie lekarski kitel, a śnieżnobiała biel wydawała się zlewać z jej bladą cera. Drobna Azjatka, mierzyła do niego ze strzelby, którego kaliber widział kiedyś w łapach Kiru, bądź Krogula. Nie wyglądała jak ktoś, kto obchodzi się z bronią, aczkolwiek sposób w jaki ją trzymała, postawa jej ciała, ułożenie rąk ostrzegało go, iż mógł się mylić.
A każde źle dobrane słowo, a także gwałtowna reakcja, mogła go kosztować kolejną dziurą w bebechach.
- Co tu robisz? Czego tu szukasz? Jesteś tu sam? - rzuciła w jego stronę gradem pytań, jak serią z karabinu. Mówiła płynnie w języku angielskim, bez akcentu.
I o ile jej sylwetka absolutnie nie wywołała w nim najmniejszej reakcji, tak miękki tembr przywoływał na myśl mgliste wspomnienia. Bliżej niezlokalizowaną sytuację, w której gdzieś go już słyszał.
Był tego pewny.
Na ile mógł wierzyć swojej chorej głowie.

@Charles Striker
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1480
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 72.800
Medals:

Re: Klinika Neurorehabilitacji i Fizykoterapii

5 gru 2024, o 17:35

Przez większość czasu towarzyszyła mu cisza, potem dziwne uczucie na karku. Nie był sam. To dobrze. Przynajmniej ktoś jeszcze żył. Do tego nie próbował go od razu zabić więc raczej nikt z chińskiej armii to nie był. Miał tylko nadzieje, że ocalały jest w dobrym stanie. Niestety wątpił, że mieliby czas na wrzucenie jeszcze kogoś do kapsuły leczniczej. Przynajmniej mógł na spokojnie przejrzeć szafki.
Może i były zamknięte, ale nie miało to dla niego znaczenia. Przynajmniej miał na czym wyżyć swoja frustracje. Musiało to wyglądać dość komicznie dla obserwującego ocaleńca. Po prostu ciągnął za szafkę tak długo, aż sama się poddała. Bycie idiotycznie wielkiem miało swoje idiotyczne plusy.
- Wyśmienicie.
Na twarzy wyskoczył od razu ciepły i radosny uśmiech. Czuł się jak dziecko które otworzyło kalendarz adwentowy akurat na czekoladce w ulubionym smaku. Gorzej, że kalendarz był po chińsku więc tak naprawdę nie wiedział czym by się najadł. Wolał nie zasnąć w połowie akcji albo żeby zbyt duża ilość przepaliła mu flaki.
Zamiast jednak radości z pakowania w siebie leków, odczuwał on frustrację jak małpa na widok banana za szybą. Obracał nerwowo w dłoniach plastikowe opakowania nadziei, że może jego mózg znowu przypomni sobie ten śmieszny język.
Nawet nie usłyszał, kiedy kobieta się do niego zakradła. Jego skupienie było w całkowicie innym miejscu. Do tego dziura w głowie nie brzmiała tak źle. To na pewno rozwiązałoby wszystkie jego umysłowe problemy. Raz, a dobrze.
- Zaraz.
Poddał się z ostatnim opakowanie. Obrócił się w jej stronę, a pistolet odłożył na stolik. Oceniał ja przez chwilę wzrokiem. Głos brzmiał znajomo, ale cała reszta ani trochę. Wyciągnął z wewnętrznej kieszeni papierosy.
- Na pierwsze pytanie nie jestem w stanie ci odpowiedzieć, bo już sam do końca nie wiem po co mnie tu trzymali.
Odpalił papierosa, a paczkę i zapalniczkę zostawił obok pistoletu. Oparł się nawet szafkę jakby był na rozmowie ze znajomym, a nie sytuacją gdzie zła odpowiedź może go zabić. Jego całkowity brak obrony, zazwyczaj rozbrajał nie tylko jego. Nigdy nie miała ona sensu. Striker miał po prostu dość prosty system przekazywania intencji.
- Szukam psychotropów, bo mnie trochę pojebało w ostatnich dniach. - Westchnął wypuszczając dym z płuc. - Przy okazji uznałem, że może znajdę jeszcze kogoś kto chce się stąd zwiać za nim zaczną wpuszczać śmiercionośny gaz do wentylacji.
Uśmiechnął się do niej krzywo. Przynajmniej się cieszył, że to nie jest jakaś młodsza wersja jego osoby. Ten scenariusz chyba byłby w stanie popchnąć go do strzelania sobie w łeb. Nie zniósłby tej absurdalnej “Opowieści Wigilijnej” w tym dziwnym wydaniu.
- Oprócz mnie jest jest jeszcze jeden ja i kobieta, która chce nas stąd wyciągnąć. Znaczy drugiego mnie, mnie znalazła przez przypadek. Bo ten drugi, to jej brat. I nie, nie będzie mieć to więcej sensu jak już ich spotkasz. - Uśmiechnął się znowu starając powstrzymać śmiech. - Znasz moze chiński? Naprawdę potrzebuje leków.
Ton jego głosu przeszedł z radosnego do dość zmęczonego. Chyba nie miał już tyle mocy by śmiać się z absurdu sytuacji.

@Mistrz Gry
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12884
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Klinika Neurorehabilitacji i Fizykoterapii

18 gru 2024, o 09:15

Striker perswazja
A < 45 B < 75 C
Rzut kością 1d100:
22


Szczęście 25%
Rzut kością 1d100:
46
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12884
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Klinika Neurorehabilitacji i Fizykoterapii

18 gru 2024, o 09:29

Zauważył, jak ostre, napięte rysy twarzy kobiety stopniowo złagodniały. Nadal jednak miała go za zagrożenie, choć odpalił papierosa i zachowywał się w jej towarzystwie swobodnie, wręcz nonszalancko, nieznajoma Azjatka nie straciła na czujności. Nadal, uparcie, mierzyła w jego stronę z broni krótkiej, jedną nogą będąc całkiem blisko wyjścia.
Najprawdopodobniej, mogła stąd uciec i zamknąć go w środku. Tylko czy skazywanie na uwięzienie w gabinecie lekarskim, gdzie na wyciągnięcie ręki miał zapasy medyczne oraz - przede wszystkim - leki byłoby aż tak złą opcją?
- Powinieneś się pospieszyć. Została ci przy dobrych wiatrach godzina czasu - odparła, nie mając o dziwo większych oporów z przekazaniem mu informacji, za którą w innych okolicznościach, najprawdopodobniej zostałaby uznana za zdrajcę, a następnie osądzona.
- Ewakuowali już cały budynek, zabezpieczyli swoich, resztę porzucając - żachnęła się, świadomie bądź nie do końca, odsłaniając przed nim kolejne, ważne dane. Była tutaj, nie z pracownikami ośrodka. Zeszła na sam dół, celowo ignorując protokoły i nie wykonując rozkazów. Teraz, kiedy mógł się jej lepiej przyjrzeć, zauważył torbę, którą nosiła przerzuconą przez jedne ramię. Dane? Próbki? A może zwykła, ludzka przyzwoitość?
Ktoś z tego miejsca mógł mieć w sobie jeszcze w ogóle odrobinę chociaż człowieczeństwa?
Marszcząc brwi, zerknęła gdzieś ponad jego ramię. Na otwarte szafki, przekopane szuflady.
- Nie próbuj niczego głupiego - ostrzegła go. Brzmiało trochę jak pobożne życzenie, gdyby go znała, miałaby pełne prawo parsknąć perlistym śmiechem w odpowiedzi na absurd tej sytuacji. Stawiając krok po kroku, obserwując go przez cały ten czas, podeszła do Strikera. zatrzymała się na bezpieczną odległość, istniała szansa, że jej refleks okazałby się szybszy od jego i oddałaby strzał, zanim ten wyszarpałby jej z ręki broń. Sięgnęła, wspiąwszy się na palce po dwa kartoniki. W jednym, znajdowały się płynne ampułki oraz strzykawka do dozowania. Drugie zawierało jasnoniebieskie tabletki wielkości trudnej do połknięcia bez wody. Podsunęła mu obie.
- Jedne, aby wyostrzyć swój umysł i poprawić koncentracje - wskazała palcem w pastylki. - Drugi, aby odciąć się od tego, co dzieje się dookoła i odpłynąć. Nie sprecyzowałeś, czego oczekujesz - dodała, przesuwając po jego sylwetce badawczym spojrzeniem. Oceniając tylko sobie oczywiste szczegóły.
- Gdzie pozostała dwójka, o której wspomniałeś? Chcecie stąd wyjść, jak rozumiem? - grała w otwarte karty, tylko z niewielkim kredytem zaufania. Przestała do niego celować, ale jej ręce wciąż muskały stalową lufę.
Było w tym tiku nieco nerwowości.

@Charles Striker
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1480
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 72.800
Medals:

Re: Klinika Neurorehabilitacji i Fizykoterapii

18 gru 2024, o 17:52

-Godzina? To znacznie więcej niż zakładałem. - Podrapał się po brodzie. Cieszył się, że nie będzie musiał zabijać kolejnego człowieka. Lista miała i tak się powiększyć tego dnia. Przynajmniej nie o jej osobę. Przynajmniej nie teraz. - Zostawili? Kurwa, czyli chcą to miejsce przemienić w tafle szkła.
Dobrze wiedział co się dzieje i co planowali chińczycy. O ile nie była to inna gówno organizacja, gdzie całe państwo było tylko wykonawcą czyjejś woli. Ten wątek nie pocieszał już w ogóle. Dlatego skupił się na tym co się działo tu i teraz. Reszta nie miała znaczenia jak umrze podczas ucieczki.
- Na to już trochę za późno. - Parsknął zmęczonym. Akurat tych spróbował ostatnimi tyle, że mógłby napisać książkę ze swoimi debilnymi pomysłami.
Obserwował jej ruchy bardzo spokojnie. Jakby w ogóle nie traktując jej jako zagrożenie. Gdyby miał na sobie to chińskie badziewie jakie nosił to mógłby być lekko zestresowany. W swoim czuł się jak ryba w wodzie. Nie byłaby w stanie rozwalić pancerza jednym strzałem. Zreszta po pierwszym miałaby już skręcony kark. Nie wyglądała na żołnierza.
- Nie sprecyzowałem, ale to co mówisz to znacznie więcej niż zakładałem.
Wskazał palcem na specyfiki. Akurat z tych dwóch rzeczy dało się stworzyć całkiem dobry efekt. Może nie tak dobry jak stymulanty stworzone dla ludzi jak on, ale było to lepsze niż nic. Przeniósł przez chwilę spojrzenie na sufit. Zaczął liczyć w głowie jakie proporcje będzie musiał zrobić, żeby go nie zmiotło z planszy albo nie przepaliło mu styków w mózgu. Tego drugiego zostało mu już dość mało.
- Coś się z tego uklei. - Powiedział odwracając się do kranu. W rękawicach połamał tabletki. Trudno było ocenić ile dokładnie ich wyjął, ale raczej nie wyglądało to zdrowo. Dla zwykłego człowieka tak. Dla organizmu Strikera, które było poddawane ogromnym przeciążeniom, była to normalna ilość. Wolałby to w płynie, ale nie można mieć wszystkiego. Wiedział, że leki wejdą dopiero za jakieś kilka lub kilkadziesiąt minut. Dawno nie potrzebował wspomagaczy.
- Chodź. - Włożył hełm pod pachę, a broń przypiął do paska. - Dziewczyna przyszła po swojego brata, więc myślę, że tak. - Palcem jeździł po własnej szyi jakby czegoś szukał. - Zaraz obok, musieliśmy zrobić mały postój żeby skleić rany.
Ściągnął jedną rękawice żeby dalej sprawdzać szyje. W końcu wyczuł to czego szukał. W miejscu gdzie miał wkłucie centralne do podawania stymulantów zostawiło po sobie ślad w postaci sporej tkanki bliznowatej. Ta była ukryta pod jednym z tatuaży.
- Zabiliśmy już dwóch elitarnych żołnierzy i jeden oddział szturmowy. Nie schodzą niżej bo nie mają już kogo wysłać. Czekają na wsparcie. Tak mi się wydaje. - Westchnął, a po chwili poczuł jak do jego organizmu trafiają te ciekawsze leki. Nie wpuścił wszystkiego. Wolał nie zasnąć w połowie roboty. Pokręcił głową przez chwilę, a kobieta mogła dosłownie zobaczyć jak jego oczy robią się lekko przeszklone. - Będę też potrzebował twojej pomocy. Ponoć ten cały wszczep mi się nie przyjął, ale mimo wszystko chciałbym wiedzieć co dokładnie mi zrobili. Wyglądasz na taką co pewnie wie więcej od nas.
Ton jego głosu był przerażająco spokojny. Tak jakby tam był, ale nie do końca. Oddzielenie emocji od ciała był dla niego błogosławieństwem. Teraz był czas trudnych decyzji, a nie płakania nad własną głupotą.

@Mistrz Gry
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12884
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Klinika Neurorehabilitacji i Fizykoterapii

6 sty 2025, o 19:58

Pełne dezaprobaty spojrzenie lekarki było jedynym komentarzem na tabletki, które połkną garściami. Nie skomentowała. Nie oceniała. Być może rozumiała jego decyzję, lecz nawet jeżeli istniało takie prawdopodobieństwo, sama nie odważyłaby się na taki krok.
Była zbyt świadoma.
Lub zwyczajnie tchórzliwa.
Poprosiła o chwilę czasu. Zgranie kopi danych nie zajęło długo; pasek zapełnił się w kilkanaście sekund. Odłączyła przenośny nośnik pamięci, wpinając drobne urządzenie do swojego omni-klucza. Dezaktywowała komputer, jeżeli obejrzał się na monitor, nim wyszedł, zauważył postępujące samoczyszczenie się danych.
Usunęła to, co nie chciała, aby zostało odkopane przez tutejsze władze.
Szła obok, trzymając broń w pogotowiu. Nie celowała już w Strikera, choć nadal traktowała mężczyznę z kredytem zaufania i pewną dozą nieufności. Było to zrozumiałe, szczerze zawiodłaby się na nim, jak na człowieku, gdyby sam nie miał na nią oka i nie uważał na każdym kroku.
- Mogę obejrzeć twoje łączę, ale do pełnej diagnostyki może nie być sprzętu - zastrzegła, nie chcąc mu dawać czczej nadziei. Stawiając na szczerość, której sama oczekiwała. Gestem, dała Strikerowi znak, aby szedł pierwszy.
Siedzący przy kapsule medycznej mężczyzna wstał, słysząc głosu po drugiej stronie drzwi. Opuścił broń, rozpoznając tembr jego głosu.
- A to kto? - wskazał lufą na lekarkę, która mało dyskretnie wodziła wzrokiem od niego, do pierwowzoru.
- Zdumiewająco dobra kopia - skomentowała, mało delikatnie. Nie dbała o niuanse czy konwenanse. Komora, w którą włożył Charlotte, wciąż pracowała. Zabieg w toku wyświetlało się na monitorze komputera. Parametry życiowe miała stabilne, rozumiał podstawowe odczyty, głownie te z cyframi. Pozostałe wypełniały chińskie symbole. Lekarka pochylił się nad nią, wstukując kilka komend.
- To, aby szybciej postawić ją na nogi. Lepiej, aby była przytomna, kiedy będziemy się musieli stąd szybko wynosić - wtrąciła, czując, jak Striker numer dwa wbija w jej plecy uważne spojrzenie. Następnie obróciła się napięcie, mierząc badawczym spojrzeniem wspomnianą wcześniej kopię.
- Ta kopia... To może dać się wyłączyć - zaczęła ostrożnie, świadoma, że sprawa jest delikatna. Nietypowa. - Ale nie wiem jakie będą tego skutki. Istnieje ryzyko, że jest nadpisana na tyle, że nie ma innego kodu i po jej dezaktywacji, zwyczajnie nie będzie już prawdziwego Ciebie - starał się w miarę delikatnie wytłumaczyć zawiłe, medyczne niuanse, na co mężczyzna zagrzytał zębami.
- Naprawisz to - warknął.
- Nie mogę Ci dać gwarancji. Trzymaliśmy kopie na wypadek usterki pierwowzoru - czyli śmierci, jak nie trudno było się domyślić Charlesowi.
- Pytałeś o swój implant. Muszę Cię zeskanować. Czy mogę? - zwróciła się do właściwego Strikera, chwilowo ignorując brata Charlotte. Dwadzieścia minut dzieliło ich od wybudzenia kobiety, tyle musiało im wystarczyć na domknięcie wszystkich spraw.
A potem w miarę sprawnie stąd uciec.
Licząc, że nie będzie po drodze niespodzianek.

@Charles Striker
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1480
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 72.800
Medals:

Re: Klinika Neurorehabilitacji i Fizykoterapii

7 sty 2025, o 11:55

Nie potrzebował jej nadziei, po prostu potrzebował wiedzieć. Chciał się czegokolwiek dowiedzieć. Do kobiety nie miał większego problemu. Obydwoje pracowali w dość specyficznym fachu. Rotacja pracowników była tak duża, że sojusznik bardzo szybko potrafił stać się wrogiem. Zresztą tylko dzięki temu fenomenowi wciąż żył. Był niczym duch przeskakujący z jednej tajnej planszy na drugą.
- Ostatni członek zespołu. - Rzucił sucho. Z kieszonki pancerza wyciągnął paczkę papierosów. - Też jestem w szoku. Jest tak dobra, że zaczynam się zastanawiać czy ja też jestem oryginałem.
Usadowił papierosa w ustach. Jego spokojny ton brzmiał w tej sytuacji wręcz absurdalnie. Jakby to wszystko dookoła było po prostu dniem jak co dzień w jego życiu. A, może był? Sam nie wiedział. Po prostu cieszył się, że leki blokowały niepotrzebny szum.
Skinął głową na prośbę lekarki. Miał nadzieję, że te leki przyspieszają proces leczenia jak obiecywała. Jakby nie patrzeć mogła mu wcześniej wcisnąć kit z lekami i zabić go na miejscu. Jej determinacja kupowała jego zaufanie. Też miała za cel wydostać się z tego miejsca. Bez nich pewnie nawet nie miałaby szans przedostać się do wyjścia.
- Jakim cudem programowanie na mnie nie zadziałało? - Spojrzał na kobietę zajmując miejsce na jednym z wolnych krzeseł. Poklepał się w tył szyi jako znak, że może spojrzeć w jego diagnostykę. To był tylko jeden implant, więc raczej nie potrzebował na ten moment zbyt ciężkiego portu. Nie było też tam zbyt wielu informacji. Wszczepy bojowy nie pozwalał na zbyt techniczne sprawy. Może w przyszłości zainwestuje. O ile się stąd wydostanie.
Odpalił w końcu papierosa czekając, aż kobieta zacznie sprawdzać czym postanowili mu tym razem zwęglić mózg. Do tego może w końcu miałby jakikolwiek punkt zaczepiania. Potrzebował wiedzieć komu musiał spierdolić dzień za te wszystkie wydarzenia. To raczej będzie spora lista ludzi do odwiedzenia. W ten czy inny sposób.
- Po chuj byłem wam potrzebny? - Pomimo bycia pod naporem leków w jego tonie słychać było delikatną nutkę złości. Po prostu chciał wiedzieć po co był im tak potrzebny. Był tylko zwykłym najemnikiem z dziwną historią, nic specjalnego. Było wielu lepszych od niego w tej robocie i tak samo łatwo było ich zniknąć ze świata. Denerwowało go to, że tylko on chyba wyciągał wszystkie najkrótsze słomki.
- Lepiej żeby dało się go naprawić. Nie zasłużył sobie na noszenie moich wspomnień. Nikt nie powinien tego nosić. - Nie wiedział kim była ich “doktor”, ale raczej mogła mieć wgląd w jego dane. Może nie był najbardziej zezwierzęconym najemnikiem w galaktyce, ale rzeczy przy których brał udział raczej też nie malowały go w zbyt pozytywnych kolorach. - Powinienem był ich zabrać razem ze sobą w dół.
Ścisnął dłoń na rogu skrzyni. Mógł doprowadzić do przedwczesnej eksplozji w górach. Mógł zapierdolić ich wszystkich tym jednym prostym trickiem. Zamiast tego wybrał współpracę. Ta akurat skończyła się jeszcze gorzej niż zakładał. Jeszcze chcieli z Zayne’a jego ziomka. Miał nadzieję, że razem ze swoją babą przeżyli ten cały incydent. Najlepiej jakby też mieli szansę poznać lokalne przyjemności.

@Mistrz Gry
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12884
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Klinika Neurorehabilitacji i Fizykoterapii

16 sty 2025, o 18:55

Szansę na pomyślną diagnostykę i "serwis" 50%
Rzut kością 1d100:
81


Uszkodzenia
A < 33 < B < 66 < C < 99 < tragedia
Rzut kością 1d100:
38


Zachowana pamięć
A < 45 < B < 80 < C
Rzut kością 1d100:
52


Szansa na wykrycie przez chińskie komando 50%
Rzut kością 1d100:
56


Zagrożenie
A < 33 < B < 66 < C
Rzut kością 1d100:
60
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12884
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Klinika Neurorehabilitacji i Fizykoterapii

16 sty 2025, o 19:38

Z westchnięciem pełnym irytacji, odsunęła krzesło stojące przy aktywnej, wciąż pracującej kapsule medycznej.
- Siadaj - poleciła mężczyźnie. Początkowo nawet nie drgnął. Wahał się. Wzrok, który miał wbity w lekarkę, wyrażał nieufność, a także wrogość. Było w nim jednak coś więcej. Zdeterminowanie. Walka o samego siebie. Nie był kopią, ani engramem. Do końca chciał wierzyć, że ma jeszcze własną tożsamość, a wszczepiony w głowę implant nie przeżarł każdej synapsy w jego układzie nerwowym. Stawiając ciężkie kroki, w końcu zajął wskazane mu miejsce.
- W normalnych okolicznościach, przeszlibyśmy cała procedurę łącznie z klauzurą zgody, ale jak doskonale wiemy, nie mamy na to warunków, ani czasu... Ostrzegałam Cię. On mi świadkiem - niedbałym gestem pokazała Strikera. Uruchomiła omni-klucz, którego światło, zeskanowało siedzącego na krześle mężczyznę zaczynając od czubka jego głowy. Przesuwało się minimetr po minimetrze w dół, patrzył na nią a zadartą głową, uważnie śledząc każdy ruch kobiety, lecz ta wydawała się tym nie przejmować.
Przesuwając coś w swoim omni-kluczu, mruczała pod nosem niezrozumiałe słowa oraz skróty, których symbole widział już wcześniej w dokumentacji medycznej.
- Na pewno chcesz poznać odpowiedź na to pytanie, co? - rzuciła bez ostrzeżenia do Charlesa, przypinając najpierw jedną, a następnie drugą elektrodę do czoła mężczyzny. Zacisnął szczękę, jego oczy przesunęły się na kapsułę medyczną, jakby obecność domniemanej siostry dodawała mu sił.
A także rozgrzeszenia na każdą podjętą decyzję, także tą złą.
- Może Ci się ona nie spodobać - kontynuowała, kiedy skan postępował, obejmując teraz klatkę piersiową mężczyzny. - Byłeś odpadem. Problemem. Sprzedali Cię jako materiał testowy, nie dbając o to, co się z Tobą stanie dalej. Pozbyli się problemu w postaci Twojej osoby, w ich ocenie najlepiej, jak się dało, czyli próbując wykrzesać z Ciebie jeszcze coś pożytecznego dla Partii. Ale chyba im to też nie wyszło, co? W końcu jesteś tutaj ze mną, całkowicie świadomy swojej przeszłości. Albo tak Ci każą myśleć - podsumowała, kończąc skan.
- Gotowy? - zwróciła się do drugiego ze Strikerów. Nie czekała na jego odpowiedź. Dotknęła przycisk, a impuls wstrząsnął jego ciałem. Zamrugał intensywnie, nagle jego wzrok stał się odległy. Lekarz przyglądała mu się przez moment, po czym skinęła głową, najwyraźniej zadowolona z wyników, bądź odpowiedzi.
- Naprawa, o ile jakakolwiek nastąpi, chwilę zajmie - poinformowała go, nie podnosząc jednak na Charlesa swoich oczu. Pilnowała dwóch urządzeń, czuwając nad parametrami.
Miał ostatnią chwilę, aby skopiować pobrane wcześniej przez Charlotte dane. Jej sprzęt leżał obok kapsuły, ku swojemu zaskoczeniu, nie musiał się włamywać do jej wewnętrznej sieci; jakby ktoś, wcześniej, zdjął zabezpieczenia. Usunął ją. Charlotte? Spodziewała się tego?

Pacjent #041: Yao Wei

Stan: Zmarły.
Profil: 27-letni informatyk o wysokim ilorazie inteligencji, zwerbowany po fałszywym oskarżeniu o cyberprzestępstwo.
Cel badania: Przetestowanie zdolności do implementacji fałszywych wspomnień.
Przebieg: Utrwalono w umyśle Yao Wei wspomnienia dotyczące nieistniejącego dzieciństwa w małej wiosce oraz fikcyjnych relacji rodzinnych. Wykazał początkowe oznaki akceptacji nowych wspomnień, ale ostatecznie jego psychika załamała się pod wpływem konfliktu poznawczego. Zmarł na skutek udaru mózgu podczas testów intensywnych fal sygnału.
Notatka: Przyczyna śmierci to przeciążenie synaps w korze mózgowej.

Pacjent #098: Zhang Mei-Lin

Stan: Przeżyła.
Profil: 19-letnia studentka psychologii, porwana z uczelni w Chengdu.
Cel badania: Test zdalnej kontroli umysłu na emocjonalnie podatnej osobie.
Przebieg: Udało się zmusić Zhang Mei-Lin do wykonywania precyzyjnych poleceń, w tym wymuszonego ataku na innego więźnia. Pomimo skutecznego działania implantu, wystąpiły efekty uboczne, takie jak mimowolne tiki mięśniowe i okresowa utrata świadomości.
Notatka: Wykazuje znaczne zdolności adaptacyjne. Obserwować pod kątem możliwości dalszego rozwoju technologii.

Pacjent #152: Li Bo

Stan: Zmarły.
Profil: 45-letni oficer armii chińskiej, odznaczony za odwagę w boju. Porwany po rzekomej „degradacji” w wyniku fałszywych oskarżeń.
Cel badania: Kopiowanie osobowości do sztucznie hodowanego klona.
Przebieg: Częściowa ekstrakcja wspomnień i osobowości Li Bo zakończyła się sukcesem, jednak proces transferu do klona wywołał nieprzewidziane reakcje – klon zaatakował personel, a oryginalny Li Bo doznał pęknięcia naczyń krwionośnych w mózgu i zmarł. Klon został zneutralizowany.
Notatka: Wymagana dalsza optymalizacja synchronizacji procesów.

Pacjent #217: Xiu Lian

Stan: Przeżyła.
Profil: 32-letnia prawniczka o silnych przekonaniach ideologicznych, oskarżona o wspieranie ruchu opozycyjnego.
Cel badania: Wymuszenie zmiany lojalności i przeprogramowanie na wierną agentkę rządu.
Przebieg: Pod wpływem implantu Xiu Lian zyskała lojalność wobec rządu, jednak jej zachowanie wykazywało nieoczekiwane anomalie – zaczęła zdradzać nadmierną agresję wobec współpracowników i wykazywać paranoję.
Notatka: Aktualnie wykorzystywana jako agent polowy w misjach wysokiego ryzyka.

Pacjent #313: Striker Charles

Status: Obecnie w zaawansowanej fazie kontroli.
Profil: Najemnik. Degenerat. Znany z brutalnych metod i braku lojalności wobec pracodawców.
Cel badania: Stworzenie całkowicie posłusznego żołnierza poprzez pełną zdalną kontrolę i wymazanie wcześniejszych wspomnień.
Przebieg: Mężczyznę poddano kilku etapom przekształcenia osobowości, usunięto jego wspomnienia o rodzinie i wszelkie doświadczenia związane z nieudaną misją. Wykazuje wysoką podatność na rozkazy, jednak zdarza się, że stare wspomnienia wracają w formie koszmarów sennych.
Notatka: Stabilność psychiczna i fizyczna nadal wymaga monitorowania. Istnieje ryzyko spontanicznego przebicia się oryginalnej osobowości.

Podsumowanie:
Projekt 红链 ma potencjał, ale obarczony jest wysokim ryzykiem destabilizacji psychiki testowanych. Obiekt #217 i najemnik wskazują, że technologia może być rozwijana do celów wojskowych, jednak wymaga dalszych prac nad stabilnością.


- Pobudka, żołnierzu - głos lekarski przebił się przez skorupę. Nie miał pojęcia, jak długo siedział skupiony na informacjach zgranych na swój omni-klucz. Obolały kark i zdrętwiała szyja podpowiadały, że zdecydowanie dłużej, niż powinien. Kiedy wyprostował się, zmuszając protestujące mięśnie do posłuszeństwa, zorientował się, że kobieta pochyla się nad lezącą na ziemi karykaturą Strikerem. Oryginalny wygląd przebijał się przez skorupę lustrzanego podobieństwa. Jakby pękła, a przez refleksy widać było jego prawdziwy wygląd. Blizna nałożona na bliznę w przedziwnym kształcie, kanciasta morda w połowie porośnięta zarostem. Osmolony ślad na jego skroniach wyglądał na przypalony, opatrzyła go, przytrzymując jego ręce.
- Gdzie ja jestem?! Kim wy jesteście!? - krzyczał, próbując się wyrwać, ale kobieta trzymała pewnie jego nadgarstek.
- Nic nie pamięta. Doszło do uszkodzenia w płacie skroniowym w obszarze odpowiedzialnym za pamięć podczas usuwania złącza. Wie, jak się nazywa, ale opowiada o swoich zajęciach sprzed dostania się tutaj. Nie wiem, czy będzie ją pamiętał... - Wskazała na komorę, która już zakończyła proces leczenia.
Charlotte oddychała spokojnie. Rana była zasklepiona, a tkanka zagojona. Tylko ślad na jej pancerzu oraz kombinezonie podpowiedział, gdzie była ranna.
- Rozpoczął się już proces wybudzania, potrzebujemy pięciu... - urwała. Przeraźliwy alarm zadzwonił w ich uszach. Wycie objęło korytarze, pobliskie sale.
Zapowiadało rychłe kłopoty.
I kolejnych agentów.
- Cholera. Namierzyli nas. Nie mamy czasu. Trzeba uciekać. Musimy iść - zwróciła się do mężczyzny, ale ten mimo szarpnięcia jej ręki nie ruszał się z miejsca.

@Charles Striker
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1480
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 72.800
Medals:

Re: Klinika Neurorehabilitacji i Fizykoterapii

21 sty 2025, o 18:14

Obserwował przygotowania do zabiegu na Marco. Zastanawiał się co takiego będzie w stanie wskórać ich chwilowy lekarz. Nie spodziewał się niewiadomo jakich rezultatów. Miał nadzieję, że przynajmniej go nie zabije. Wtedy musiałby wykończyć ją dla zasady. Przynajmniej Charlotte omijały ich chwilowe przygody.
Machnął ręką na jego świadkowanie. Marco w dupie miał jej ostrzeżenia. Nic dziwnego. Nosił jego charakter, a przynajmniej jego elementy. Dla takich jak on przyszłość nie istniała. Skoro nie mogła go naprawić, to równie dobrze mogła go skończyć. Wyszłoby na to samo. Miał tylko nadzieje, że jego towarzysz odzyska cokolwiek. Dla Charles’a było już o wiele za późno.
- Inaczej bym nie pytał. - Rzucił sucho, by po chwili wsłuchać się co miała do powiedzenia. Pomimo wziętych lekko coś się skruszyło na jego twarzy. Nie, żeby te wieści go jakoś mocno zdziwiły. Po prostu potwierdziły to co już sam o sobie dobrze wiedział. Był odpadem, ale ten zasrany odpad doprowadził te ich wszystkie gówniane plany w życie. Myślał, że chociaż tym zapewni sobie chociaż trochę wolności, którą tak łatwo oddał za młodu.
- Zabawne. Coś musiało pójść grubo nie tak. - Rzucił zabierając się za kopiowanie danych od Charlotte. Zaciągnął się papierosem, a do chwili po sali rozszedł się dźwięk odpalanego iniektora. Kolejna dawka środków uspokajających trafiła prosto w jego szyje. Jego wzrok przez chwilę odpłynął gdzieś w nieznane miejsca, dopóki nie dojrzał świecącej diody informujące go o zakończonym procesie.
Zaczął przeglądać dane. Wszystko brzmiało dość normalnie jak na to co już zdążył zobaczyć. Pokręcił lekko głową widząc, że klonowanie nie było tylko idiotyczna paranoją. Też się tym tutaj zajmowali. Zastanawiał się czy wizyta Charlotte byłą tylko przypadkiem. Dopiero przy informacjach o sobie na chwilę się zatrzymał. Zamarł w bezruchu mieląc te informacje. “Degenerat”, “Brutalne Metody”, “Brak lojalności”. Te słowa odbijały się gdzieś w jego głowie. To nie były słowa, którymi by się opisał. Czy brakiem lojalności było nie przyjąć kulki w głowę od zleceniodawcy? Czy brutalnymi metodami było to, że po prostu próbował przeżyć? Degeneratem nie był od czasu zakończenia współpracy z Rosenkovem. Obiecał sobie, że nie będzie znajdował w tym przyjemności. Dociągnie to do końca i zniknie z tego świata w ten czy inny sposób. Ze strachu przed życiem, wolał się oddać w objęcia śmierci.
Zamiast tego był gdzie był. Ciągle żywy, dalej bez grupy dla której mógłby pracować i odcinać kupony. Chciał po prostu gdzieś znowu należeć. Wszystko rozjebane. Wszystko tak bardzo rozjebane. Skoro miał tutaj zdechnąć, to mógł sobie w końcu pozwolić na bycie sobą. Każdy pies bez Pana w końcu zdziczeje.
Gdy odezwała się azjatka, ten wypuścił ciężko powietrze z płuc. Odpalił na nowo papierosa, który zgasł pomiędzy jego palcami. Przyjrzał się Marco, a potem azjatce.
- Myślałem, że miałaś mu pomóc.
Na twarzy pojawił mu się bardzo delikatny ironiczny uśmiech. Wstał z miejsca, a papierosa usadowił w ustach. W jego posturze się coś zmieniło. Nie było poddania się, a swego rodzaju pewność siebie. Skoro miał tutaj zdechnąć, to równie dobrze mógł to zrobić na własnych warunkach. On im to dowiózł, więc on też to wszystko im spierdoli. Żeby jednak to zrobić musiał się stąd wydostać. Albo przynajmniej zabić ich tylu by sami się wycofali.
Dźwięk alarmu nawet na niego nie wpłynął. Dokończył papierosa, a niedopałkiem strzelił w głąb pokoju. Założył na głowę hełm. Pistolet pojawił się w jego ręce. Czuł jak adrenalina zaczyna się w nim zbierać. Zostało już tylko załadować pakiet amunicji i był gotowy oddać swoje życie za idiotyczną sprawę. I to wszystko robił dla siebie. Prawdziwe szaleństwo.
- Będę ich osobistą personifikacją małpiej łapki.
Zarechotał opracowując plan ucieczki. Zamierzał powitać ich miną połączoną z butlą tlenową. Następnie przy użyciu omni-lassa złapać jednego z agentów i wykorzystać go żywą tarczę. Musiał kupić czas. Reszta nie była ważna.
- Ogarnij ich, ja pójdę porozmawiać z naszymi gośćmi.

@Mistrz Gry
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12884
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Klinika Neurorehabilitacji i Fizykoterapii

6 lut 2025, o 11:18

Sabotaż - Striker, ten prawdziwy
-10 do wyniku z uwagi na przemyślany plan działania
A < 33 < B < 66 < C
Rzut kością 1d100:
82


Kontratak chińskiego oddziału
A < 33 < B < 66 < C
Rzut kością 1d100:
78


Obrażenia
Striker, chińscy koledzy
A < 33 < B < 66 < C
Rzut kością 2d100:
20, 32
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12884
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Klinika Neurorehabilitacji i Fizykoterapii

6 lut 2025, o 11:24

tura pierwsza inicjatywa
Wyświetl wiadomość pozafabularną

Striker -> Agent 1 -> Agent 2
AKCJA I
Wyświetl wiadomość pozafabularną


AKCJA II
Wyświetl wiadomość pozafabularną

AKCJA III
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Ostatnio zmieniony 7 lut 2025, o 19:52 przez Mistrz Gry, łącznie zmieniany 13 razy.
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12884
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Klinika Neurorehabilitacji i Fizykoterapii

7 lut 2025, o 19:11

tura druga Striker -> Agent 1 -> Agent 2
AKCJA I
Wyświetl wiadomość pozafabularną

AKCJA II
Wyświetl wiadomość pozafabularną

AKCJA III
Wyświetl wiadomość pozafabularną

Podsumowanie
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Ostatnio zmieniony 7 lut 2025, o 20:04 przez Mistrz Gry, łącznie zmieniany 2 razy.
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12884
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Klinika Neurorehabilitacji i Fizykoterapii

7 lut 2025, o 19:57

tura trzecia Striker -> Agent 2
AKCJA I
Wyświetl wiadomość pozafabularną


AKCJA II
Wyświetl wiadomość pozafabularną

AKCJA III
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12884
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Klinika Neurorehabilitacji i Fizykoterapii

16 lut 2025, o 19:58

Ból pulsował w czaszce Strikera, gdy otworzył oczy. Ostatnie, co pamiętał, to ciepły dotyk dłoni na jego karku i cichy szept: Przepraszam. Teraz leżał na zimnej skale, a wokół panowała poranna cisza górskiego krajobrazu.
Podniósł się powoli, ignorując mdłości i zawroty głowy. Powietrze było rześkie, a daleko na horyzoncie widział majaczące w dole światła osady. Przejechał dłonią po pasie – jego broń zniknęła, ale wciąż miał na sobie pancerz. Został starannie załatany po obrażeniach, które odniósł, kiedy został na dole, aby zatrzymać chińskich agentów i dać czas pozostałym na ucieczkę. Wróciła po niego, tego był pewny. Ja przez mgłę pamiętał, że spotkali się w korytarzu serwisowym, którym kazała mu iść na powierzchnie lekarz. Kiedy sięgnął do kieszeni, poczuł znajome kształty. Omni-klucz. Chip z danymi. Paczka do połowy pełna papierosów.
Zacisnął dłonie na tej ostatniej, analizując sytuację. W jego głowie roiło się od pytań, ale odpowiedź na jedno z nich znał już doskonale – tamci odeszli. Ona odeszła.
Spojrzał w górę. Nic nie wskazywało na to, by coś wzbijało się w atmosferę. Musiała odlecieć, zanim odzyskał przytomność.
Wstał, rozprostowując obolałe mięśnie. Miał misję do dokończenia, choć tym razem nie chodziło o kredyty czy rozkazy. Sprawa była osobista, personalna, czuł słodki smak zemsty na języku na myśl o Chińskiej Federacji. Sprawdził omni-klucz, odblokowując komunikator. Sygnał Przymierza był w zasięgu.
Westchnął, a potem uruchomił transmisję.
Przez moment panowała cisza, po chwili usłyszał znajomy, profesjonalny głos operatora:
Otrzymaliśmy sygnał. Zostaniesz podjęty. Utrzymaj pozycję.
Kliknął wyciszenie i spojrzał w dal. Góry wydawały się być dzikie oraz surowe. Był tu już wcześniej. W podobnym, jeżeli nie w tym samym miejscu klęczał, kiedy wykonywano rozkaz egzekucji.
Zatoczył koło.
I nie dał się zabić.
Odwrócił się plecami do wschodzącego słońca. Zaczął schodzić w dół, powłócząc nogami.

Wyświetl uwagę Mistrza Gry

@Charles Striker

Wróć do „Szanghaj”