Jakiś odłamek jej duszy przylgnął do tej alternatywnej wizji rzeczywistości, która rozgrywała się równolegle do obecnej. Tej, w której zamiast na Korlus, wybrałaby się na Cytadelę - tak, jak od niej tego oczekiwano. Po spędzeniu całego dnia w sali posiedzeń Rady, decydowałaby o sankcjach, jakie spadną na Przymierze, a później koordynowała dalszy tok swojego leczenia już w galaktycznej stolicy. Siedząc w swoim wygodnym mieszkaniu w Prezydium czekałaby na informację o tym, jak przebiegła bitwa, a także na powrót innego mężczyzny.
W kolejnej, równie dalekiej rzeczywistości, pochwyciłaby wyciągniętą do niej z promu dłoń. Weszła do środka uciekającego transportowca, porzucając plan wspięcia się na szczyt Hirano Tower. Znalazłaby się w ambulatorium, w którym ktoś natychmiast przyniósłby jej ubrania na zmianę, oraz zszył wszystkie odniesione przez nią rany poza jedną, której na jej policzku by nie było. Być może musiałaby rozdzielić się z porucznikiem, zmuszonym do udania się na jednostkę Przymierza, a może świat podarowałby jej możliwość wspólnej podróży.
Każda z tych rzeczywistości wydawała się nie tylko kompletnie różna od tej, w której się znalazła teraz, ale i być może obie były
łatwiejsze.
Siedzący naprzeciw mężczyzna rozumiał jej rozterkę. Widział ją w dłoniach zaciskających się kurczowo zaczepów, wzroku wpatrzonym w widok za oknem w ten sam sposób, w jaki nie dało się odwrócić spojrzenia od wypadku samochodowego przejeżdżając obok, gdy umysł fascynowała destrukcja.
-
Ach, ci przebiegli politycy - odpowiedział tylko, uśmiechając się półgębkiem. Gdy prom wsunął się do wnętrza hangaru, widok kosmosu zastąpiły znajome, metalowe ściany. Hangar nie był duży, ale był w stanie pomieścić dwa promy, czym wzbudził w niej rozmiarowo skojarzenie z fregatą.
Gdy ich transportowiec osiadł na płycie, a silniki natychmiast zgasły, Yasmin poderwała się do wyjścia jako pierwsza. Przechodząc do ich strefy pasażerskiej, uderzyła z niecierpliwością dłonią o panel koło śluzy, zmuszając prom do natychmiastowego wyrównania ciśnienia. Blondynka usłyszała ciche
wreszcie opuszczające jej usta gdy kobieta zdjęła z głowy swój hełm i wyszła na skąpane w świetle lamp lądowisko hangaru.
Cassian poruszył się jako pierwszy. W idealnie stoickich chwilach nie widać było po nim obrażeń, które odniósł - ale gdy oderwał się od siedziska, dostrzegła wysiłek wymalowany na jego twarzy. Błysnął przez chwilę, nim zniknął, zmyty tym samym wrażeniem ulgi, które widziała na brunetce.
Wyjście na zewnątrz potwierdziło jej przypuszczenia. Hangar według standardów Przymierza wydawał się wskazywać na to, że znalazła się na pokładzie fregaty. Jednak na płycie nie czekał na nich uzbrojony oddział gotowy odeskortować do celi, bądź zamkniętej kajuty. Stał na niej tylko jeden mężczyzna.
Był starszy od nich, widziała to w przebłyskach siwizny w jego ciemnych włosach i płytkich zmarszczkach na zawsze już osadzonych w mimice. Była w nim pewna surowość, dostrzegalna nawet na pierwszy rzut oka - stał wyprostowany, z piersią lekko wzniesioną w górę, dłońmi splecionymi za plecami. Jego ubranie przypominało wojskowy mundur, lecz było czarne, z drobnymi, czerwonymi zdobieniami przy szwach i szkarłatnym odznaczeniem na ramieniu, którego nie znała. Przy pasie miał kaburę z bronią, ale po nią nie sięgnął.
Skinął głową Yasmin, która, jęcząc coś pod nosem, przywitała się z nim niemrawie i od razu ruszyła do drzwi po drugiej stronie hangaru. Gdy jego wzrok przesunął się z brunetki na wychodzącego z promu mężczyznę, rozplótł dłonie, nagle prostując się na baczność. Uniósł jedną z dłoni w górę, w krótkim, niemal pół-formalnym salucie.
-
Sir - wyrzucił oficjalnie, choć w jego głosie zabrzmiała odrobina ulgi.
Daharis, ignorując formalność, po którą sięgnął jego podwładny, z uśmiechem skrócił dystans między nimi w krótkim, braterskim uścisku.
-
Yasmin wszystko ci przekazała? - zapytał, gdy odsunęli się od siebie, a wzrok obcego natychmiast przesunął się w bok, natrafiając na Iris.
-
Nie wszystko - stwierdził krótko, pomimo chwilowej ulgi na widok Cassiana, marszcząc brwi gdy spoglądał na Fel.
@Iris Fel