Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12605
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Mirage

24 lis 2024, o 12:01

Obrazek Pogłoski o prototypowym, nowoczesnym statku stworzonym w stoczniach Terminusa przy pomocy kradzionej technologii i wysoce wykwalifikowanego personelu sięgają roku 2185. Dla jednych następna, miejska legenda, dla innych z kolei potencjalne źródło propagandy - istnienie tajemniczej fregaty nie zostało nigdy potwierdzone, a historie o niej z wolna zginęły w odmętach extranetu.
Mirage jest okrętem wojskowym wielkością klasyfikującym się jako mniejsza fregata. Wyposażony w dwa działa akceleratora masy, system GARDIAN oraz torpedy dysrupcyjne posiada swój szereg błyszczących zębów, którymi potrafi ukąsić w trakcie bitwy kosmicznej. Nowoczesny pancerz Silaris i mocne generatory tarcz potrafią za to utrzymać fregatę przy sprawności w razie opresji, z których nie zdoła się wywinąć w inny sposób.
Prawdziwa przewaga fregaty nie leży jednak w jego uzbrojeniu czy środkach ochrony doraźnej. Tam, gdzie inne okręty połyskując przed przeciwnikami na radarach polegają na swoim pierwszym wrażeniu, celem Mirage jest jego całkowity brak. Potężna technologia maskowania umożliwia fregacie przemykanie przez wrogie terytoria, całkowicie ukrywając wydzielane przez siebie ciepło i do pewnego dystansu uniemożliwiając kontakt wizualny. Pochodzenie tej technologii, jak i samo istnienie statku, owiane jest tajemnicą zarówno na terytorium SST, jak i wszędzie poza nim.
Pełna załoga Mirage obejmuje dwadzieścia osiem osób, wspomaganych przez Wirtualną Inteligencję zwaną Ava.

⌥ POKŁAD 3
  • Kajuta kapitańska
⌥ POKŁAD 2
  • Kokpit
  • Centrum Informacji Bojowych
  • Mesa
  • Kwatery załogi
  • Stacja medyczna
  • Kapsuła ratunkowa (Pojemność: 30 osób)
⌥ POKŁAD 1
  • Maszynownia
  • Rdzeń pierwiastka zero
  • System GARDIAN
  • Działo akceleratora masy
  • Zbrojownia
  • Hangar
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12605
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Mirage

24 lis 2024, o 14:07

Obrazek
In the Garden of Beasts
Mistrz Gry: Hawk
Gracze: Iris
---
“If I have learned anything in this long life, it is this:
in love we find out who we want to be;
in war we find out who we are.”

Wyświetl wiadomość pozafabularną
---

Z chwilą roztrzaskania się jej omni-klucza o kadłub okrętu pękła ostatnia nić łącząca ją z resztą świata.
Wszystkie odpowiedzi, które miała otrzymać, nigdy nie miały dotrzeć na jej skrzynkę odbiorczą. Kolejne pytania skierowane przez radną Irissę, szorstkie argumenty przytaczane przez Quentiusa. Pytania kapitan Avesary, w której rękach nagle powierzono niemożliwie ważną misję. Błagania mężczyzny, który wyciągnął ku niej rękę z wnętrza promu Przymierza, nawet na chwilę nie myśląc, że może ów rękę odtrącić.
Pozostawiła ich wszystkich z szumem trudnych emocji, ale w głębi serca wiedziała, że na ich trzon wysuwało się rozczarowanie.
Gdy prom piął się w stronę atmosfery, okno ujawniło jej skalę wydarzeń poprzedniego dnia. Hirano Tower wcześniej z łatwością ginęła na tle innych wieżowców, równie wysokich, otulonych przez grubą warstwę chmur. Teraz jednak jej brak był niczym sól w oku, niemożliwy do zignorowania dla obserwatora.
Krater pozostawiony przez Przymierze pochłonął nie tylko znajomą jej wieżę z małym wydzielonym dla niej mieszkaniem. Pochłonął kilka, jeśli nie kilkanaście innych, przekształcając świat w cmentarzysko niewiele różniące się od tego otaczającego Caelum. Oczami wyobraźni widziała tysiące ciał na zawsze pogrzebanych pod zniszczonymi, metalowymi konstruktami. Setki tych, których fala uderzeniowa zmiotła z ziemi natychmiastowo. Ale ślady bitwy, która rozegrała się kilkanaście godzin wcześniej, nie zalegały wyłącznie w kraterze - widziała je w bruzdach przecinających wieżowce, w które trafiły zabłąkane pociski, w lądowiskach zdewastowanych przez zniszczone transportowce. Blizna na powierzchni planety była rozległa, głęboka, ale wkrótce i ją przykryły kwaśne chmury gdy ich transportowiec piął się ku niższej orbicie.
- Wciąż uważam, że to chujowy pomysł. - głos Yasmin przeciął ciszę, dobiegając jakby z innego świata. Daharis drgnął, jego wzrok - wcześniej utkwiony w oknie, przez które wyglądała - teraz musnął siedzącą naprzeciw kobietę nim odwrócił się ku zasiadającej na fotelu pilota brunetce.
- Dziękuję za twoją ekspertyzę - rzucił z przekąsem, nie biorąc sobie ostrzeżenia w głosie Yasmin do serca. Jego urywkowe spojrzenie wyraźnie sugerowało, że źródłem niezgody było zabranie Iris ze sobą.
Z wnętrza przestrzeni przeznaczonej dla pilota dobiegł ich cichy komunikat. Choć nie była w stanie usłyszeć konkretnych słów, Fel dostrzegła, że jej towarzysze rozluźnili się lekko, słysząc męski głos.
- Jakże się kurwa cieszę, że was słyszę - westchnęła kobieta, przełączając coś w kokpicie. - Czekam na współrzędne... Osz, kurwa! Ale jesteście blisko.
Z ust mężczyzny wydobyło się pełne niezadowolenia mruknięcie, ale nie skomentował wymiany, którą prowadziła Yasmin. Zamiast tego pochylił się, splatając dłonie ze sobą, wypuszczając powietrze z ust z wyraźną ulgą.
- Potwierdzam - odpowiedziała na jakieś słowa Yasmin, kierując ich prom w bliżej nieokreślonym dla Iris kierunku. - Zróbcie nam miejsce w hangarze.
Przed każdym z okien malował się obraz kosmosu. Dla Iris nie było to niezwykłe - odległości w układach były ogromne, a inne obiekty widać było tylko z bliska. Niemniej, dostrzegła, że brunetka zwalnia, a prom wydaje się podchodzić do lądowania.
Ale nie było na czym wylądować.
- To nigdy nie może wyjść poza ten statek. - Daharis pochylił się lekko w jej stronę, w jego oczach błyszczało napięcie. - Pod żadnym pozorem.
Promem szarpnęło, gdy Yasmin dokonała korekty. Niespodziewanie, pustka kosmosu zniknęła, ustępując czarnemu, błyszczącemu kadłubowi. Obraz okrętu, do którego hangaru wlatywali, mignął Iris przed oczami zbyt szybko, by mogła się mu przyjrzeć. Nie ulegało jednak wątpliwości, że był zamaskowany - lepiej, niż jakikolwiek okręt Przymierza, który widziała wcześniej.

@Iris Fel
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2199
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: here we go again
Kredyty: 106.760
Medals:

Re: Mirage

24 lis 2024, o 15:28

Poczuła się pusta.
Niekompletna.
Wybrakowana.
Jakby wraz ze zdjęciem omni-klucza ze swojego nadgarstka i momentalnym roztrzaskaniu go o kadłub losowego wraku, porzuciła cząstkę siebie. Oddała ją, odpychała od siebie, kazała zostać tu. Na cmentarzysku. Pośrodku śmieci, zapomniana przez wszechświat. Świadomie rezygnowała z czegoś, za czy będzie tęsknić. Czego brak będzie widzieć w każdym swoim odbiciu.
Musiała to zrobić. Nawet, jeżeli głos w jej głowie sprzeciwiał się, podobnie jak zdrowy rozsądek, coraz mniej skutecznie spychany na bok świadomości przez porywy krnąbrnego serca.
Zawiodła jako radna ludzkości.
A może wręcz przeciwnie? I po raz pierwszy odważyła się zrobić coś, co dokładnie należało do jej powinności? Co nie było tylko dyplomatycznie dobranymi słowami, a mającym realne odzwierciedlenie w rzeczywistości czynem?
Chciała wierzyć tej cichej nadziei, nieśmiało przedzierającej się przez gąszcz innych, pesymistycznych myśli. Podobnie jak przekonaniu, że zrozumieją kiedy prędzej czy później stanie na Cytadeli. Spojrzy w oczy całej Trójce, a także Ashfordowi. Powinni.
Gdyby tylko mogła powiedzieć im prawdy. Ale przecież to nigdy nie nastąpi. Już zawsze zmuszona będzie balansować na granicy, wkładając cały wysiłek w utrzymaniu się na coraz cieńszej linii.
Z cichym westchnięciem, które nie do końca świadomie wyrwało się z jej ust, zajęła miejsce obok Cassiana. Przyglądała się planecie z góry, kiedy prom nabierał wysokości. Czuła na sobie intensywne, wwiercające się w jej profil spojrzenie mężczyzny, ale nie obróciła się w jego stronę. Nie odezwała się też słowem. Zacisnęła wargi w wąską kreskę, mrużąc oczy, kiedy spomiędzy obłoków i chmur w końcu zobaczyła to, co kiedyś było Hirano Tower.
A właściwie co z niego zostało.
Czego zabrakło.
Pochyliła się do przodu, gdyby nie pasy bezpieczeństwa, wlepiłaby nos w szybę, nie dowierzając własnym oczom. Cień emocji przemknął w pilnujących się na każdym kroku tęczówkach Fel. Niedowierzanie. Zaprzeczenie. Rozpacz. Złość. Gniew. Bezsilność. Potrząsnęła lekko głową, świadomość, że nie będzie w stanie dopilnować, aby Przymierze odpowiedziało za swoje działania, nie pozwoliło jej ruszyć się z miejsca o najmniejszy minimetr, ani tym bardziej oderwać oczu od oddalającego się widoku krateru.
Podjęła decyzję. Cały szereg decyzji. Chciała wierzyć, że były one słuszne, choć nie mogła się oprzeć wrażeniu, że cały wszechświat krzyczał jej, iż nie do końca.
Tysiące zabitych. Setki rannych, pozbawionych dachu na głowę, jeszcze więcej przypadkowych ofiar, zmasakrowanych cywili. Zachłysnęła się powietrzem, intensywnie mrugając, aby pozbyć się pewnych, pchających się przed jej oczy obrazów. Zacisnęła mentalnie dłoń nad wzburzonym źródłem biotyki, aby uspokoić swój oddech, a także wyciszyć emocje. Nie chciała spojrzeć na Cassiana wzrokiem, w którym szalała burza, a sztorm pochłaniał brzeg.
Naiwnie łudziła się, że przecież jest się jeszcze w stanie przed nim maskować.
Dochodziło do niej poruszenie z kokpitu, słyszała Yasmin oraz Daharisa, ale początkowo ignorowała jedno i drugie. Oderwała się od wizjera dopiero, kiedy znikąd, kosmos po drugiej stronie szyby stał się poszyciem wielkiego statku. Był tutaj od samego początku? To niemożliwe, aby wyobraźnia płatała jej aż tak paskudne figle. Wyprostowała się w miejscu, po czym podniosła oczy na mężczyznę. Był tak samo spięty, co ona.
- Lecimy na Ilium statkiem Sojuszu? - pytanie zostało zadane bez dwóch zdań Cassianowi, ale Iris nie czekała na odpowiedź. Udzieliła ją sobie sama. - Oczywiście, że tak.
Gdyby ktokolwiek... Nie. Nikt nie mógł zobaczyć ją na pokładzie tego czarnego olbrzyma, ani też w ich towarzystwie. Nie miała pewności, czy powyższe postanowienie nie odejmowało również członków ich załogi, ale jeżeli Cassian planował zamknąć ja w szafie na czas całej podróży, zmuszona będzie zaprotestować.
Nim zorientowałby się, o czym pomyślała, cmoknęła.
- Mam długą listę tajemnic, które zabiorę ze sobą do grobu. Mogę dopisać do niej jeszcze kilka pozycji - chciała podnieść rękę i musnąć jego w uspokajającym geście, ale w połowie drogi zawahała się i zamiast dosięgnąć do jego dłoni, szarpnęła za pas, aby go odbezpieczyć.
Nie musiał obawiać się o dyskrecje z jej strony. Miała wiele okazji, aby pogrążyć ich wszystkich, a siebie wybielić w oczach Rady kosztem jego i innych osób z Hirano Tower. Mogła podać ich na tacy Przymierzu, ale nie zrobiła tego. Była tutaj, z nim, zamiast oczekiwać na rozwój wydarzeń na Cytadeli.
A teraz świadomie, na własne życzenie, zamierzała wejść w paszczę lwa.
Potrzebował więcej dowodów na zaufanie?

@Mistrz Gry
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12605
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Mirage

27 lis 2024, o 23:30

Jakiś odłamek jej duszy przylgnął do tej alternatywnej wizji rzeczywistości, która rozgrywała się równolegle do obecnej. Tej, w której zamiast na Korlus, wybrałaby się na Cytadelę - tak, jak od niej tego oczekiwano. Po spędzeniu całego dnia w sali posiedzeń Rady, decydowałaby o sankcjach, jakie spadną na Przymierze, a później koordynowała dalszy tok swojego leczenia już w galaktycznej stolicy. Siedząc w swoim wygodnym mieszkaniu w Prezydium czekałaby na informację o tym, jak przebiegła bitwa, a także na powrót innego mężczyzny.
W kolejnej, równie dalekiej rzeczywistości, pochwyciłaby wyciągniętą do niej z promu dłoń. Weszła do środka uciekającego transportowca, porzucając plan wspięcia się na szczyt Hirano Tower. Znalazłaby się w ambulatorium, w którym ktoś natychmiast przyniósłby jej ubrania na zmianę, oraz zszył wszystkie odniesione przez nią rany poza jedną, której na jej policzku by nie było. Być może musiałaby rozdzielić się z porucznikiem, zmuszonym do udania się na jednostkę Przymierza, a może świat podarowałby jej możliwość wspólnej podróży.
Każda z tych rzeczywistości wydawała się nie tylko kompletnie różna od tej, w której się znalazła teraz, ale i być może obie były łatwiejsze.
Siedzący naprzeciw mężczyzna rozumiał jej rozterkę. Widział ją w dłoniach zaciskających się kurczowo zaczepów, wzroku wpatrzonym w widok za oknem w ten sam sposób, w jaki nie dało się odwrócić spojrzenia od wypadku samochodowego przejeżdżając obok, gdy umysł fascynowała destrukcja.
- Ach, ci przebiegli politycy - odpowiedział tylko, uśmiechając się półgębkiem. Gdy prom wsunął się do wnętrza hangaru, widok kosmosu zastąpiły znajome, metalowe ściany. Hangar nie był duży, ale był w stanie pomieścić dwa promy, czym wzbudził w niej rozmiarowo skojarzenie z fregatą.
Gdy ich transportowiec osiadł na płycie, a silniki natychmiast zgasły, Yasmin poderwała się do wyjścia jako pierwsza. Przechodząc do ich strefy pasażerskiej, uderzyła z niecierpliwością dłonią o panel koło śluzy, zmuszając prom do natychmiastowego wyrównania ciśnienia. Blondynka usłyszała ciche wreszcie opuszczające jej usta gdy kobieta zdjęła z głowy swój hełm i wyszła na skąpane w świetle lamp lądowisko hangaru.
Cassian poruszył się jako pierwszy. W idealnie stoickich chwilach nie widać było po nim obrażeń, które odniósł - ale gdy oderwał się od siedziska, dostrzegła wysiłek wymalowany na jego twarzy. Błysnął przez chwilę, nim zniknął, zmyty tym samym wrażeniem ulgi, które widziała na brunetce.
Wyjście na zewnątrz potwierdziło jej przypuszczenia. Hangar według standardów Przymierza wydawał się wskazywać na to, że znalazła się na pokładzie fregaty. Jednak na płycie nie czekał na nich uzbrojony oddział gotowy odeskortować do celi, bądź zamkniętej kajuty. Stał na niej tylko jeden mężczyzna.
Był starszy od nich, widziała to w przebłyskach siwizny w jego ciemnych włosach i płytkich zmarszczkach na zawsze już osadzonych w mimice. Była w nim pewna surowość, dostrzegalna nawet na pierwszy rzut oka - stał wyprostowany, z piersią lekko wzniesioną w górę, dłońmi splecionymi za plecami. Jego ubranie przypominało wojskowy mundur, lecz było czarne, z drobnymi, czerwonymi zdobieniami przy szwach i szkarłatnym odznaczeniem na ramieniu, którego nie znała. Przy pasie miał kaburę z bronią, ale po nią nie sięgnął.
Skinął głową Yasmin, która, jęcząc coś pod nosem, przywitała się z nim niemrawie i od razu ruszyła do drzwi po drugiej stronie hangaru. Gdy jego wzrok przesunął się z brunetki na wychodzącego z promu mężczyznę, rozplótł dłonie, nagle prostując się na baczność. Uniósł jedną z dłoni w górę, w krótkim, niemal pół-formalnym salucie.
- Sir - wyrzucił oficjalnie, choć w jego głosie zabrzmiała odrobina ulgi.
Daharis, ignorując formalność, po którą sięgnął jego podwładny, z uśmiechem skrócił dystans między nimi w krótkim, braterskim uścisku.
- Yasmin wszystko ci przekazała? - zapytał, gdy odsunęli się od siebie, a wzrok obcego natychmiast przesunął się w bok, natrafiając na Iris.
- Nie wszystko - stwierdził krótko, pomimo chwilowej ulgi na widok Cassiana, marszcząc brwi gdy spoglądał na Fel.

@Iris Fel
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2199
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: here we go again
Kredyty: 106.760
Medals:

Re: Mirage

28 lis 2024, o 08:18

Zamykając oczy, wracała na Cytadeli. Była w głośnej sali posiedzeń Rady, w swoim mieszkaniu, gdzie nerwowo chodziła od ściany do ściany, nie wiedząc jak i czy faktycznie ten cały koszmar w końcu się skończył. Oblewały ją emocje, które czułaby wtedy - w roli postronnego obserwatora. Nie mając na nic wpływu. Nikomu nie mogąc pomóc z bezpiecznych, solidnych murów stacji.
Tamta rzeczywistość wydawała się tą właściwą. Tą odpowiednią. A jednak, w przewdziwej nigdy nie zachowała się racjonalnie. Nie zwątpiła, nie poprzestała nawet na ostatniej prostej. Tak łatwo byłoby wtulić się w Ashforda na pokładzie korwety, odwrócić wzrok, ukrywając twarz w zagłębieniu jego szyi. kłamałaby twierdząc, że jakaś jej część nie pragnęła, aby mężczyzna zamknął ją w swoich ramionach i nie pozwolić zrobić tego, co zamierzała, z czym była już pogodzona na moment przed włączeniem się do walki o dotarcie do transportowca. Teraz, z perspektywy czasu, kiedy bolesne doświadczenia, a także świadomość porażki, zawodu, który sprawiła innym, w tym samej sobie poniekąd, przygniatały ją do ziemi, prostym wydawało się jej podjęcie na każdym z tych newralgicznych etapów zupełnie innej decyzji.
Tyle że wtedy, waląca się Hirano Tower pogrzebałaby jeszcze jedną osobę.
Tą, dla której tu była i przez którą dzielił ją już tylko jeden krok, pojedynczy stopień, aby stanąć w hangarze statku będącego własnością SST.
Wątpliwości, z którymi jako tako radziła sobie na cmentarzysku statków, znajdując na każdym kroku pretekst, aby o nich nie myśleć, tylko spychać je w czeluści własnej głowy, gdzieś na skraj podświadomości, urosły do rozmiaru spasionego kocura, ocierającego się o jej nogi oraz mruczącego z atencją. Naiwnie, co nie zdarzało się jej często, ponieważ pełniąc swoje obowiązki nie mogła sobie pozwolić na najmniejszą słabość, łudziła się, że w podróż do Przestrzeni Rady wybierze się razem z Yasmin, a także Cassianem. W swoich wyobrażeniach nie uwzględniała ani wielkiej fregaty, a już na pewno nie załogi, która musiała obsługiwać statek tych rozmiarów. Każdy z tych ludzi, nawet, jeżeli podlegał bezpośrednim rozkazom mężczyzny, służył Sojuszowi.
Sojuszowi, który zapewne jak nigdy wcześniej, z lubością rozerwałby ją na strzępy ku chwale SST i na zgubę Radzie. Wcześniej, naturalnie, przemielił na każdy, wymyślny sposób, chcąc sobie udowodnić i pokazać jej, że pomimo dumy oraz lojalności, nie ma osób, które nie można złamać.
Wystarczyłoby przecież, że tknęliby... Zamrugała, zdając sobie sprawę, że zdecydowanie zbyt długo stoi w śluzie. Posłała Cassianowi blady, przepraszający uśmiech. Gdyby nie zmęczenie, nie pozwoliłaby myślom na tak swobodne harce.
Ten jeden krok, kosztował ją więcej wysiłków, niż trudu, jaki musiała znieść, wspinając się na ostatnie piętra Wieży, czy przeciskając się tunelem serwisowym do wnętrza Cicero. Wypuściła wstrzymane w powietrzu płuca z bezszelestnym westchnięciem. Rozejrzała się po wnętrzu statku, o którym lepiej, aby nigdy się nie dowiedziała. Trudno będzie zapomnieć coś, co nie powinna zobaczyć na własne oczy.
Czuła, jak spięte jest jej ciało. Jak niechętnie wykonuje kolejne ruchy. Pomimo zmęczenia, adrenalina kazała jej zachować czujność. Podświadomość oczekiwała zagrożenia. Doszukiwała się go nawet w pojedynczym mężczyźnie, którego wyminęła Yasmin i z którym o wiele bardziej wylewnie przywitał się Daharis. Zatrzymała się kilka kroków od nich. Wyprostowana niczym struna, nawet w workowatym swetrze, w którym czuła się, jakby miała narzuconą na spodnie sukienkę, Fel prezentowała się dumnie. Była, czy nadal obecna Rada, nie miało to większego znaczenia. Nie stała przed nim zlękniona panienka. Ostatnia doba odcisnęła na niej swoje piętro, bynajmniej jednak nie zamierzała przyznawać się do tego żołnierzom Sojuszu. Nie ufała załodze Daharisa, odwzajemniła spojrzenie mężczyzny, prawdopodobnie jednego z oficerów pokładowych, zachowując chłodny dystans. To w głównej mierze od niego i jego zachowania zależało, czy doszuka się w jej oczach wrogości.
Z Daharisem rozmówi policzy się później.

@Mistrz Gry
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12605
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Mirage

28 lis 2024, o 17:19

Jej spojrzenie zetknęło się ze spojrzeniem oficera zaledwie na chwilę - ta jednak wystarczyła, by przekazać pełnię jego odczuć względem jej osoby. Brakowało w niej tej zwierzęcej wrogości, z którą spoglądali na nią niektórzy członkowie Sojuszu Systemów Terminusa, ale doskonale rozpoznawała ten brak zaufania. Choć mężczyzna nie okazywał jej pogardy czy nienawiści, widziała, że wystarczyło słowo, by wyrzucił ją poza śluzę, a jej obecność była dla niego niuansem bardziej, niż miłą niespodzianką.
- Na Illium lecimy z Iris - odrzucił niedbale Daharis, odwracając się do promu by z jego wnętrza wydobyć skrzynkę z całym sprzętem.
Obcy mężczyzna zmrużył lekko oczy, niezadowolony ze swojego braku przygotowania, wynikającego z komunikacji przechodzącej przez Yasmin - zajętą tysiącem rzeczy, które miała do zrobienia, oraz unikającą wszystkich wrogów po drodze.
- W roli gościa czy więźnia? - spytał krótko ten, spoglądając na wyciągającego skrzynkę mężczyznę. Choć niezadowolenie błysnęło na jego twarzy, nie próbował odebrać jej Cassianowi gdy ten wychylił się ze środka promu.
- Gościa - odpowiedział twardo, ruchem podbródka wskazując wyjście, nie chcąc dłużej stać w miejscu i prowadzić tej konwersacji. - Kajuta?
- Przygotowana - odpowiedział równie lakonicznie, co spytał Daharis. Odchrząknął, usuwając się Cassianowi z drogi, ale za to zastępując drogę Fel gdy ta ruszyła za nim. - Fel, proszę za mną...
Daharis odwrócił się z westchnieniem tak głębokim, że wyczuwalna w nim irytacja była namacalna. Zagradzający Iris drogę mężczyzna był nie tylko oficerem - był człowiekiem działającym według określonych zasad, który teraz usiłował jej nagłe pojawienie się wsadzić w ich sztywne ramy.
- Ja się tym zajmę. Zabierz to - odrzucił, wciskając mężczyźnie skrzynię. Oficer, zaskoczony, w ostatniej chwili wyciągnął ręce przed siebie, na moment zapowietrzając się gdy odebrał ciężką skrzynkę. Jego irytacja wzmogła do poziomu oburzenia, wyraźnie wskazującego na jego status - zdecydowanie wyższy od tragarza.
- W pierwszej kolejności powinieneś udać się do stacji medycznej. Yasmin przekazała nam wszystko, co wydarzyło się po waszym wylocie z Hirano...
- Orson. - ostre warknięcie Daharisa urwało protesty oficera w połowie. Prychnął od cicho, pod nosem, ruszając do wyjścia jako pierwszy.
Cassian zaczekał, aż mężczyzna opuści pomieszczenie, nim, powoli, również ruszył w tamtym kierunku, ruchem głowy wskazując Iris, by podążała za nim.
- Nie jest to piracka łajba - ostrzegł, uśmiechając się lekko. - Ale dowiezie nas na miejsce i może nie rozleci się po drodze.

@Iris Fel
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2199
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: here we go again
Kredyty: 106.760
Medals:

Re: Mirage

28 lis 2024, o 18:28

Gość czy więzień?
Dyskretnie przeniosła ciężar ciała na minimalnie wysuniętą do tyłu nogę. Uciekaj żądał głos w jej głowie. Już nigdy więcej nie pozwoli sobie odebrać wolność. Bedzie o nią walczyć, była gotowa na rzeczy, o którą samą siebie nigdy wcześniej nie podejrzewała. Wystarczyłby jeden, pojedynczy krok w jej stronę. Sygnał lub podejrzenie, iż nie zamierzał uszanować życzenia swojego kapitana, aby bez oglądania się na Daharisa, rozsmarowała jego oficera na najbliższej ścianie.
Bezdyskusyjna odpowiedź Cassiana uspokoiła ja tylko powierzchownie. W jej głowie i tak rozegrało się kilka scenariuszy, a głośne bicie jej serca zaczynało przypominać dudnienie zagłuszające jej kilka kroków. Nie czuła się bezpiecznie na jego statku, nie wśród ludzi SST.
Uniosła brew, zaskoczona oficerem, który wyrósł przed nią bez ostrzeżenia. Była gościem jak zostało to podkreślone, a nie podwładnym, który otrzymał tu przydział, a ten i tak czuł się upoważniony do wydawania jej poleceń.
- Nie przypominam sobie, abyśmy zostali sobie przedstawieni, a mimo to zwraca się Pan do mnie bezpośrednio, Panie...? - urwała. Spojrzała swobodnie w oczy oficera bez cienia zawahania, czy strachu. Fakt, że jej status nadała Rada Cytadeli, a nie władza Sojuszu, nie powstrzymał Iris przed potraktowaniem mężczyzny z góry. Dla niego, była Panią Fel.
- Zgadzam się z Orsonem - wtrąciła. Miała ten przywilej - a jeżeli nie, to właśnie go sobie nadała - iż przez brak bezpośrednich połączeń z Daharisem mogła sobie pozwolić na swobodne wyrażenie myśli bez obaw, jak te zostaną zinterpretowane przez jej kapitana. Zignorowała jego grymas, podobnie jak wymowne spojrzenie, gdyby w tym momencie obejrzał się na nią.
- Masz na sobie trzydzieści dwa szwy i co najmniej dwa zerwane, ale znając Ciebie, założyłam margines błędu do powiedzmy pięciu- kontynuowała, choć sylwetka oficera ze skrzynią zniknęła za zakrętem. Dopiero teraz, kiedy zostali w hangarze na pierwszy rzut oka tylko we dwóję, pozwoliła, aby zatrzymał jej wzrok. Przez moment, krótki, nie dłuższy niż pojedynczo upływające sekundy, po prostu na siebie patrzyli, a Iris z uporem maniaka ukrywała przed nim wszystko to, co wrzało w niej oraz chciało zostać mu wykrzyczane tu i teraz.
Z cichym westchnięciem opuściła ręce wzdłuż ciała. Zrównała się z mężczyzną krokiem, nie zamierzała wejść w głąb fregaty w cieniu jego kapitana jak jakiś więzień. Wystarczy, że już jeden załogant miał tym podobne podejrzenia.
- Ładny masz statek. Taki nie za mały - przyznała z przekąsem. Wesołość w jej głosie była fałszywym echem jego własnej. Starała się nie przyglądać korytarzom serwisowym, po ścianach przesuwała wyłącznie kątem oka, nie chcąc zapamiętać zbyt wiele szczegółów z drogi, którą ją prowadził. Najchętniej zamknęłaby oczy i szła dalej na oślep, aby później, w sytuacji krytycznej, gładko skłamać.
Nigdy jej tu nie było. Nie wiedziała o żadnym statku, ani zaawansowanej technologii maskowania.
- Chciałabym, abyśmy się dobrze zrozumieli - zażądała, nie mając w sobie za krzty karności, z którą najwyraźniej zwracała się tu do Cassiana cała załoga bezimiennej fregaty. - Zamierzasz wylądować właśnie tym statkiem mogącym uchodzić za flagowy floty Sojuszu w doku na Nos Astrze? - oszalałeś!? zdawały się krzyczeć jej wzburzone, niebieskie tęczówki, a mimo to jeszcze powstrzymywała się przed jawnym podniesieniem na niego głosu.
Jeszcze.

@Mistrz Gry
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12605
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Mirage

1 gru 2024, o 21:03

Choć Orson z zachowania wydawał się osobą kulturalną, jej chęć zachowania bardziej oficjalnej metody komunikacji spotkała się z jego lekko sarkastycznym uśmiechem. Dygnął w jej stronę, może nazbyt teatralnie, ale nie poprawił się, ani nie usiłował spełnić jej życzenia.
Nawet, jeśli wnętrze okrętu sprawiało pozory, drobne szczegóły takie jak ten przypominały o tym, że nie znalazła się na korytarzach Prezydium, gdzie normy społeczne wymagały okazywania szacunku z pomocą konkretnej maniery.
- Tylko trzydzieści dwa? - odrzucił mężczyzna niedbale, ale gdy zerknęła w jego stronę, dostrzegła lekki uśmieszek na twarzy Cassiana. - W stacji medycznej pojawiam się od czterdziestu.
Orson prychnął pod nosem, ale nie usiłował już walczyć z oślim uporem mężczyzny. Odbierając od niego ciężką skrzynię, udał się do wyjścia, zostawiając ich dwójkę samą.
Daharis zwolnił, gdy nie musiał już sprawiać pozorów skrzętnego wracania do pracy - a może gdy dostrzegł wszystkie emocje odbijające się w jej mimice, jedna bardziej sprzeczna od drugiej.
- Dziękuję - odpowiedział lekko, udając, że nie usłyszał udawanej wesołości w jej głosie. Wsunął dłonie do kieszeni kurtki, rozglądając się po hangarze gdy kierowali się do wyjścia. W jego oczach dostrzegła odrobinę nostalgii i tęsknoty, z rodzaju tych, które błyszczą w tęczówkach powracających do domu ludzi.
Parsknął śmiechem na dźwięk jej oskarżenia. Gdy drzwi uchyliły się przed nimi, oczom Fel ukazał się schludny, szeroki korytarz zwieńczony wieloma parami następnych przejść i płonących na nich paneli dostępu. Jeśli jej wyobrażenie o statkach Sojuszu było nieciekawe, fregata całkowicie im zaprzeczała - choć sam projekt miał swoje różnice, jak odcień bieli ścian i czarne podłogi, bardziej przypominał wojskowe okręty z jej przeszłości niż pirackie łajby.
- Dlaczego miałby uchodzić za flagowy statek Sojuszu? - odszczeknął mężczyzna, z przebiegłym uśmiechem nachylając się w jej stronę. - Myślisz, że ma wielkie czerwone logo wymalowane na kadłubie?

@Iris Fel
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2199
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: here we go again
Kredyty: 106.760
Medals:

Re: Mirage

1 gru 2024, o 21:52

Przewróciła oczyma, wychodząc z kolei jak tylko mężczyzna i szpej zabrany przez Cassiana zniknęli za drzwiami prowadzącymi na korytarz.
- Twój oficer wyglądał na takiego, który najchętniej uzupełniłby te braki, abyś nie miał już więcej wymówek - skomentowała, po raz ostatni oglądając się za siebie na zaparkowany prom transportowy pośrodku hangaru.
Siedemdziesiąt godzin. Tylko tyle potrzebowała, aby na własne życzenie postawić nogę na statku należącym do Sojuszu.
Co będzie następnych?
No tak. Kawa z naukowcem Orchis. Jednym z tych, którzy byli gotowi ponieść horrendalną cenę tylko po to, aby ściągnąć ją do Hirano Tower i zaangażował w projekt, co do którego nadal niespecjalnie się orientowała.
Gdzie popełniła błąd? Kiedy zawiodła?
Najprawdopodobniej jeszcze na Mindoirze, wznosząc toast razem z pełniącą teraz obowiązki premiera Huáng, aby wypić za pomyślność. Los zaiste przewrotnie zinterpretował jej słowa, skoro wykorzystał każda, najmniejszą słabość Radnej Fel, aby pchnąć ją w ramiona Sojuszu.
Do złudzenia przypominające te, które wyciągnęły się, aby dotknąć panelu dostępu.
Odnosiła wrażenie, że każdy jej kolejny krok kosztuje ją nieproporcjonalny wysiłek. W jej głowie rozsądek szarpał się z sercem, rumor rozpraszał ją oraz zaczynał irytować, a jednak więcej, niż umykające jej samokontroli strzępki prawdziwych myśli, czy emocji, nie dostrzegł w profilu jej twarzy wyraźnie rozświetlonej przez lampy na korytarzu serwisowym. Nie pytała, dokąd ją prowadzi. Szła obok, dotrzymując mu kroku, a jej stopy bezszelestnie odrywały się od podłoża.
Ważąc tonę ołowiu.
Podniosła oczy, napotykając wbite w nią tęczówki Daharisa.
- Myślę, że ma sporą załogę. ile potrzebuje ludzi do podstawowej obsługi? Dwudziestu? - nawet nie udawała, że się zastanawia. Znała odpowiedź na każde z tych pytań, bywała na wojskowych statkach, spędziła na nich długie miesiące podczas nauki w Akademii Przymierza. Najpierw, będąc w projekcie biotycznym, następnie jako lekarz.
- To co najmniej dwadzieścia osób, które będą wiedzieć o mojej obecności. Co najmniej dwadzieścia dowodów, które jeżeli kiedykolwiek podważą swoją lojalność względem Ciebie, wydadzą na mnie wyrok - o ile dożyje tego momentu.
Zaciśnięte szczęki chciały dodać coś jeszcze, tyle że Iris uciekła spojrzeniem, nagle zainteresowana farbą na ścianie. Najmniejszy mięsień nie drgnął na spiętej jak struna powięzi.
- Surowy wystrój. Nie powinno być tu więcej czerwieni? Wasze kolory to nie są przypadkiem czerń i czerwień? - kontynuowała jak gdyby nigdy nic.
Jakby przed dosłownie sekundą nie zasugerowała Cassianowi, iż chciałaby przeżyć. I nie bać się, że cios nadejdzie z jego strony.

@Mistrz Gry
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12605
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Mirage

3 gru 2024, o 21:53

Wnętrze korwety było surowe, jak zwykle bywało w wojskowych statkach, a jednak dostrzegła jak rozluźniły się jego ramiona gdy tylko wkroczył na jego pokład. Fregata miała pewną aurę, która przebijała się przez obcość każdego, nowego miejsca i choć na razie nie widziała żadnego oficera Sojuszu innego od Orsona, który umknął im sprzed pola widzenia, wyczuwała, że znalazła się z dala od domu.
Ta świadomość kłębiła się z tyłu jej głowy, wzmagając gęsią skórkę. Każdy okręt Przymierza, nieważne jak inny od poprzedniego, był, na swój sposób, jej terytorium. Był czymś znajomym, co, nawet, jeśli obróciłoby się przeciwko niej z jakiegoś powodu, działałoby według znanego jej schematu. Fregata za to była dziką kartą, innym leżem bestii, do którego wcześniej jedynie zerkała z daleka, a teraz poczuła protest pnia swojego mózgu, nakazującego ucieczkę.
- Już rozpoczynasz przeszpiegi? - odrzucił z rozbawieniem, nie odnajdując w jej nonszalanckim tonie podstawy do obaw. Dopiero gdy odwrócił głowę, napotykając żywe emocje chowające się w dwukolorowych tęczówkach, świadomość tego, jak musiała się czuć, powoli zaczęła do niego docierać.
A także świadomość jej słów.
Zatrzymał się gwałtownie, nie podchwytując jej próby przejścia do dalszego punktu rozmowy jak gdyby nigdy nic. Dostrzegła protest w jego zmarszczonych brwiach, intensywność spojrzenia błądzącego po jej twarzy i rysie na jej powierzchni.
- Iris - przerwał jej, nie przyswajając nawet pytania o kolorach. Gdy zatrzymali się w korytarzu, winda znajdowała się nieopodal - rozpoznawała charakterystyczne, szersze drzwi prowadzące do jej wnętrza, na razie zamknięte. - To okręt SST. Ale Mirage należy do mnie. Należał od samego początku.
Gdy mówił, jego głos brzmiał twardo, nie pozostawiając ani odrobiny zwątpienia, które mogłaby wykorzystać.
- Obiecuję ci, że nie grozi ci na nim żadna krzywda. Nikt cię nie dotknie - podkreślił, spoglądając na nią z góry. - Orson... po prostu taki jest - westchnął. - Wszyscy tacy są, szczególnie po tym, co zrobiło Przymierze. Ale wiedzą też, że wróciłaś do Hirano. Pomogłaś.

@Iris Fel
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2199
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: here we go again
Kredyty: 106.760
Medals:

Re: Mirage

3 gru 2024, o 22:37

Podczas kiedy Cassian oddychał pełną piersią, w końcu wracając do miejsca będącego dla niego namiastką domu, Iris dusiła w sobie paniczną potrzebę ucieczki.
Szła korytarzem, dostrzegając irracjonalne obrazy migoczące na surowych ścianach. Jej kroki niknęły w głośnym dudnieniu serca. Przestawała słyszeć własne myśli, wyłącznie echo pompującej aorty i odprowadzającej krew żyły głównej. Instynkt nie dawał za wygraną, wierzgał, domagając się decyzyjności. Bezdyskusyjnego posłuchania jego poleceń, odwrócenia się napięcie tu i teraz, następnie puszczenie się biegiem, przeskakując do hangaru i na statek jednym, czy dwoma biotycznymi wrotami. Dokładnie zapamiętała drogę, którą szła, choć wydawało jej się, iż nie poświęciła jej najmniejszej uwagi.
Wszystko byleby znaleźć się jak najdalej stąd.
W innych okolicznościach... Kogo próbowała oszukać? Nie istniały żadne, które mogłyby tłumaczyć jej obecność na statku SST. Nie rozmów na szczycie nie dojdzie, nie po tym, jak Przymierze zrównało z ziemią połowę stolicy Korlusa. Więźnia prawdopodobnie rozstrzelaliby gdzieś na planecie, nie brudząc jego krwią błyszczącej posadzki statku.
Była tym niepasującym elementem układanki, wciśniętym na siłę puzzlem.
Wypuściła ze świstem powietrze z płuc, odpychała od siebie pewne myśli, ale te wracały z uporem maniaka. Przymknęła oczy, zmuszając się, aby jednak je otworzyć i spojrzeć na Cassiana, kiedy usłyszała, jak miękko wypowiada jej imię.
Zatrzymała się w połowie kroku, była naprawdę gotowa pójść dalej i puścić w niepamięć uwagę, która wyrwała się jej samokontroli tylko przez zmęczenie, lecz coś w postawie Daharisa, tonie jego głosu, ale przede wszystkim w sposobie, w jakim na nią patrzył, kazał jej jednak się zatrzymać. Przekonał ją, aby obrócić się na palcach i lekko zadrzeć podbródek, choć w połowie odsłaniając przed nim wątpliwości, które dobijały się do niej.
- Nie rozumiesz - przerwała mu, od razu zdając sobie sprawę, że zrobiła to w sposób zdecydowanie zbyt ostry. Potarła dłońmi twarz, nie ważne, jak bardzo chciała wyglądać przed nim na niewzruszoną, i tak zdradzało ją drżenie mięśni, czy kurczowe zaciskanie i rozluźnianie palców.
- Właśnie to, że wiedzą, to największy problem. Reszta jest nieistotna- dodała oszczędnie w słowach. Obejrzała się za siebie, na wciąż zamknięte drzwi od windy. Przynajmniej na pierwszy rzut oka, nie było ratunku przed tą konfrontacją.
- Po powrocie na Cytadelę musiałam wymyślić wiarygodną historię. Opowiedzieć im, co mnie spotkało, jak udało mi się uciec. Sprzedałam im misternie napisaną bajkę, sama mogłabym w nią uwierzyć. Nie było w niej Ciebie, Yasmin, Twoich ludzi, którzy polecieli z nami na Aeris... Naprawdę muszę kontynuować? - nerwowo przestąpiła z nogi na nogi. Mówiła swobodnie, ale o pół tonu ciszej. Tak, aby jej słowa dotarły do Cassiana stojącego przed nią, lecz nie uciekły dalej. Był bystry. Musiał domyślać się o co jej chodziło. Co nie dawało Iris spokoju.
- Kolejne dwadzieścia osób, o których będę musiała przemilczeć. Kolejne miejsce, o którym nie wiem.... - zawahała się. Jakaś jej część marudziła, że powiedziała już dość. Inny głos pragnął przypomnieć, że ten tutaj obecny mężczyzna nie zdobyłby się na taką szczerość względem niej. Nie za darmo. A gra w prawdę za prawdę skończyła się wraz z ostatnim łykiem wermutu oraz muśnięciem dłoni o kolano.
- NiechceabyRadasięoTobiedowiedziałaNiewybaczyłabymsobie.Czymożemyjużjechaćnagóręinapićsięwkońcunormalnejkawyskoro toniepiracjałajbatylkoTwójstatek? - wyrzuciła z siebie na jednym tchu, po czym nie pytając o pozwolenie, wyciągnęła dłoń, aby dotknąć panelu i przyzwać windę, a jednocześnie utorować sobie drogę ucieczki.
Przynajmniej przed tą rozmową, skoro ze statku było już za późno.

@Mistrz Gry
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Wróć do „SST”