Vinnet przyglądała się Hawk w milczeniu, unosząc jedną brew, gdy piratka zaczęła jej opowiadać ostatnie wydarzenia - a raczej te, do których zdawali się zmierzać. Wciąż nie zdjęła maseczki, więc większość jej mimiki skrywała się pod ochronną warstwą materiału i dzielnie pracujących wymienialnych filtrów, ale jej jej oczy były wystarczająco ekspresyjne przy bez słów przekazać swój całkowity brak zainteresowania tym tematem. A także wiedzy o nim.
- Nie wiem kim jest Kestrel i mam bardzo mgliste pojęcie o tym czym jest Czarna Straż, Jeanette - wypaliła niemal od razu, ale jeżeli czerwonowłosa chciała jej to wyjaśnić, to tylko uniosła lekko dłoń, żeby zatrzymać ją w pół słowa. Nie wyglądało na to, żeby była zainteresowana zmianą tego stanu rzeczy. - Cokolwiek planujecie, to liczę tylko, że część z tych dwóch milionów zamierzacie poświęcić na uzupełnienie moich zapasów oraz konserwację sprzętu medycznego, bo o ile brak kroplówek witaminowych oraz kapsułek na zatrucie alkoholowe stanowią problem mniejszej wagi, tak szwankujący separator komórkowy już nie, jeżeli chcemy trzymać odpowiednie poziomy krwi do transfuzji po waszych mniej... udanych powrotach na statek.
Gdy urządzenie za jej plecami piknęło cicho, sięgnęła do niego dłonią i stuknęła jakiś przycisk na holograficznym wyświetlaczu, sprawiając, że ten z powrotem przygasł. Blade światło jego ekranu zgasło, przestając podświetlać kobietę od tyłu, gdy terminal przeszedł w tryb czuwania, a ona sama odsunęła się od niego i przeszła kilka kroków do swojego biurka.
- Ale jeżeli miałabym zgadywać, to tak, z mojego punktu widzenia również wygląda to na próbę modyfikacji obcej technologii - dodała, siadając na krześle i obracając się tak, by móc obserwować Hawk. Jej pytanie sprawiło, że między jej brwiami pojawiła się niewielka zmarszczka, gdy obracała je w głowie, rozważając jego implikacje.
- Nie sądzę. Rozpad DNA w dostarczonej próbce miał przebieg niemal wykładniczy, ale podejrzewam, że nawet w pierwszej fazie jest śmiertelny dla nosiciela. Rozerwanie wiązań wodorowych na poziomie komórkowych, jeżeli wystąpiłoby w małej ilości, z początku zapewne byłoby niedostrzegalne albo pomijalne - ot, bóle mięśniowe, zawroty głowy, osłabienie, objawy chorobowe - ale z każdą kolejną chwilą prowadziłyby do coraz gwałtowniejszego zniszczenia w organizmie, krwotoków wewnętrznych, osłabienia kośćca, wybroczyn, udaru. Myśl w kategoriach choroby popromiennej, ale o wiele bardziej przyspieszonej - wyjaśniła z westchnięciem, próbując ująć swoje słowa w coś bardziej przyswajalnego. - Jeżeli zaś chodzi o rozpoczęcie samego procesu, to nie wiem nawet gdzie zacząć szukać takiej odpowiedzi z tym co na razie wiem. Może ten związek jest samowystarczalny i turianin zaaplikował go sobie przed spotkaniem z wami, a może istnieje jakiś inny związek chemiczny, który rozpoczyna całą reakcję, gdy wymiesza się go z podstawowym. Może też cały proces zaczyna się, gdy znajdzie się w określonej temperaturze - na przykład tej, do której ochładza się ciało po śmierci - dodała, po czym zerknęła w stronę wyłączonego urządzenia, a Hawk rozpoznała w tym spojrzeniu nutę żalu. Zapewne lekarka nie wpadła wcześniej na to, żeby zweryfikować jak próbka zareaguje na potraktowanie ją różnymi bodźcami, a teraz było już za późno, gdy z resztek turianina zostało coś całkowicie rozłożonego.
- Nie wiem, mam za mało informacji.