Niektórzy uznają Vancouver za stolicę Przymierza i nie pomylą się na tym polu zanadto. Siedzibę tutaj mają niemal wszystkie, ważne organy władzy, wraz z Radą Przymierza, a dodatkowo jest istotnym punktem dla rozwoju i szkoleniu przyszłych żołnierzy, ze względu na swoje wysoko rozwinięte placówki szkoleniowe.

Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1503
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 16:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 92.800
Medals:

Siedziba Główna Przymierza

18 maja 2025, o 12:55

Zamknął teczkę trzymaną w rękach i odłożył ją na starte innych obok siebie. Przeniósł wzrok na Majora. Był zaciekawiony tą odprawą. Nieznane zawsze było bardziej ekscytujące, niż poznawanie prawdziwych planów liderów Przymierza. Potrafiły one być niestety bardzo ludzkie. Tutaj wchodziły w grę siły o których nie miał bladego pojęcia. Można by powiedzieć, że był podekscytowany. Jeśli umrzeć to chociaż na tajemniczej operacji. Jego ciało mogłoby posłużyć potem dla przyszłych grup jako punkt informacyjny. Jak zawsze potrafił sobie wyobrazić najciekawszą przyszłość.
Zdania wpadały do jego głowy jednym uchem, a przefiltrowana część wypadała drugim. I tak był zaskoczony, że byli gotowi powiedzieć, aż tyle. Jakby nie patrzeć ludzki rząd, nie miał ostatnio najlepszych miesięcy. Wewnętrzne niesnaski tym bardziej nie dawały pola do popisu. To, że był tutaj Wang było trochę dziwne. Oberwanie kulki w głowę niestety nie pozwoliło mu na dowiedzenie się tego dnia w górach jakie plany mieli wobec Chińczyka. Pewność miał w tym, że jego towarzysz do głupich nie należał. Do tego już raz Partia chciała go zabić. Dla Strikera było to bardzo na rękę.
- Mark, czy ty mi chcesz powiedzieć, że ten statek wyłonił się znikąd po 8 latach? - Zapytał prawdziwie zszokowany. Znał podobne sytuacje, ale z teorii spiskowych. Zaczął je brać na poważnie od czasu poznania Zbieraczy. - Naprawdę? Skasowali nawet zdjęcia?
Zapytał wypuszczając dym z ust. Obserwowali ten obiekt przez kilka dni. Wątpił, że załoga statku podjęła takie ryzyko z własnego widzimisię. Admiralicja musiała się mocno przestraszyć tego co zobaczyła. Dla Charles’a brzmiało to jak najciekawsze zlecenie tego roku. Zawsze chciał poznać coś prosto z koszmaru. Może też życie się do niego uśmiechnie i wyjdzie z tego na plus. W to dość mocno wątpił. Chyba potrzebował zrobić sobie wolne od tego wszystkiego. Do tej myśli niestety będzie mógł dopiero wrócić gdy już wrócą z tej przygody.
- A dostanę odpowiedź na pytanie czy nie rozwalicie nas zaraz po powrocie? - Parsknął śmiechem po jego krzywym komentarzu. Gdy jednak usłyszał, że to on dowodzi, aż zaniemówił. Dawali mu wolną rękę na misji samobójczej? Czegoś takiego się nie spodziewał.
- Zrozumiano. Załoga naszego statku jest odprawiona? Przy takiej operacji nie zamierzam się bawić w udawanie, że nie wiem gdzie lecimy, ani czym jest to coś zeszczepione z Karidianem.
Mlasnął. Znając życie pewnie nic im nie powiedzieli. Charles niestety, czy stety, nie należy do grupy co lubi trzymać swoich pod kloszem informacyjnym. Potem przynosiło to dużo problemów i sprzątania. Zresztą i tak by nikt im nie uwierzył. Takie zlecenia zostawały galaktycznymi mitami, a nie prawdziwymi historiami.
Wstał z miejsca. Zabrał ze sobą teczki i ruszył w stronę wyjścia.
- Widzimy się za dwie godziny na statku. Załatwcie co macie zrobić. - Rzucił lakonicznie. Po drodze do drzwi zgasił papierosa w wolno stojącej szklance. - Zabierzcie przekąski. To będzie długi lot.

@Mistrz Gry
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Marshall Hearrow
Awatar użytkownika
Posty: 645
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:41
Miano: Marshall "Arrow" Hearrow
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 56.600
Medals:

Re: Siedziba Główna Przymierza

18 maja 2025, o 14:12

Cisza po pytaniu Gauthiera nie była niezręczna, ale była właściwa. Takie rzeczy trzeba było sobie przemyśleć samemu, zanim zaczniesz udawać, że masz nad nimi kontrolę. Marshall nie odzywał się ani słowem. Stał w milczeniu, z rękami skrzyżowanymi luźno na piersi, patrząc wprost na hologram. Głowę miał nieco pochylona, wzrok wbity w linie wyznaczające trajektorie tak, jakby szukał błędu, ryski, powtórzonego wektora. Czegoś, co komputer przegapił. Zamiast tego zobaczył Echo-17. Migający znacznik obok Karidiana, jak nienazwane ostrze wbite w pustkę.
Tremblay mówił dalej. Głos miał suchy, techniczny, jakby sam już próbował z tym nie dyskutować tylko raportować. Program Logos. Oficjalnie kartografia i ciemna materia. Nieoficjalnie: reliktowa aktywność. Artefakty sprzed Ras Rady.
Hologram wyostrzył się, linie stwardniały, jakby układ gwiazd sam chciał krzyczeć. Karidian i Echo-17 rozbłysły na nowo. Pulsujące, wciąż aktywne. Zbyt aktywne, jak na coś, co miało być martwe. Zaszczepienie sygnału. Kontakt z Echo-17. Czarna skrzynka z milczeniem. Cztery osoby wrzucone do jednej odprawy, celowo. Jakaś znana tylko dowództwu kombinacja taktyczna. Pewnie ktoś na górze wrzucił ich do symulacji i stwierdził: „Działa wystarczająco dobrze, żeby spróbować”. Marshall nie lubił takich wystarczająco dobrych scenariuszy, one najczęściej kończyły się słowami „znaleźliśmy ciała”.
W sali zapanowała kolejna cisza. Tak gęsta, że można było usłyszeć jak holoprojektor zmienia cykl chłodzenia. A potem... dym Strikera. Leniwy. Cierpliwy. Zbyt znajomy. Marshall zaciągnął się powietrzem, jakby chciał sprawdzić, czy cokolwiek tu jeszcze pachnie normalnie. Nie pachniało. Pachniało polityką, technologią i strachem ubranym w mundur. Wiedział już wszystko, co było mu potrzebne i jednocześnie wiedział, że niczego nie powiedzieli mu naprawdę.
Kiedy padło stwierdzenie o zaszyfrowanym manifeście ładunku, pokręcił lekko głową. Typowe. Polityczna decyzja. Zabezpieczenie informacji przed ludźmi, którzy mają za nie zginąć. Ktoś tam na górze wciąż sądził, że kontroluje sytuację, choć to sytuacja coraz częściej kontrolowała ich. Marshall służył Przymierzu, bo wierzył w ludzi. W ich zdolność do tworzenia porządku pośród chaosu galaktyki, ale nie był naiwny. Oddanie nie wykluczało krytycznego myślenia. Nie wtedy, gdy widziało się, jak działa system od środka. Jak decyzje były podejmowane przez ludzi w czystych mundurach, daleko od tego, co zostaje z człowieka po bliskim kontakcie z czymś, czego nawet nie potrafimy nazwać. Służył nadal, bo ktoś musiał. Ale miał prawo wiedzieć, kiedy gra, a kiedy jest rozgrywany.
Striker rzucał komentarze, jakby odprawa była sarkastycznym kabaretem. Dym z papierosa rozchodził się jak echo z przeszłości. Mówił o teorii spiskowej, o zdjęciach, które skasowano. Pytał, czy ich zabiją po powrocie. Marshall słuchał. Notował. Rejestrował każde słowo. Kiedy usłyszał: „to ty dowodzisz”, wiedział, że zespół właśnie się zamknął. Tak, Striker dostał stery i Hearrow nie zamierzał z tym dyskutować. Rozkaz to rozkaz. Znał Strikera i kojarzył Gauthiera, chociaż przez wydarzenia w Alpach jeszcze nie do końca potrafił skleić fakty jak należy. Pamięć wciąż nie wracała, ale dostał oficjalne zezwolenie na powrót do służby.
W końcu, gdy Striker już szedł do wyjścia, Hearrow odezwał się.
Striker – podszedł do niego zrównując się z tymczasowym dowódcą krokiem - Wolna ręka nie znaczy, że to twoja misja. I nie moja. To echo czegoś, co już zaczęło działać. My tylko idziemy po śladach, które zostawili martwi.
Zamiknął na moment patrząc na Charlesa.
Jeśli umrzemy, nie będzie z tego legendy. Nie będzie nawet raportu. Tylko kolejna sala odpraw, nowy zespół i ci sami ludzie w centrali, którzy będą udawać, że to nie ich wina.
Zrobił krok w jego stronę.
Nie pytaj, co się stanie po powrocie. Pytaj, co się stanie, jeśli nie wrócimy wcale.
Zawahał się tylko na moment, jakby chciał dodać coś jeszcze, ale wybrał wersję uproszczoną. Chłodną.
A co do przekąsek, niech wezmą coś, co nie wygląda jak wnętrzności, kiedy zacznie rzucać. Mówię z doświadczenia. Jabłka z tuby mogą człowiekowi zniszczyć godność.
Odwrócił się i ruszył do drzwi. Nie spojrzał na nikogo. Nie musiał. Znał już ten rodzaj misji.
Zbyt dużo niewiadomych. Zbyt cicho. Zbyt czysto. I gdzieś tam, na końcu tej czystości dryfował wrak, który nie mówił, ale coś do nich wysłał. Hearrow nie zamierzał odpowiadać grzecznie.
OUTFIT -- UNIFORM -- ARMOR -- VOICE -- MAIN THEMEObrazekObrazekObrazek-Problem nie jest problemem. Problemem jest twoje podejście do problemu- Obrazek
Alexander Gauthier
Awatar użytkownika
Posty: 80
Rejestracja: 7 lut 2022, o 01:50
Miano: Alexander Gauthier
Wiek: 30
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Operator T2, cudowny pilot
Postać główna: Mila
Lokalizacja: Vesta (ten skuter)
Kredyty: 31.950

Re: Siedziba Główna Przymierza

18 maja 2025, o 18:31

Siedząc rozpartym na fotelu, Alex niecierpliwie wpatrywał się w majora, oczekując odpowiedzi, a nie ciszy, którą ten w końcu przerwał po dłuższym czasie. Wylewność była miłą alternatywą, a i misja zaczynała robić się co najmniej intrygująca, na tyle, że mężczyzna pochylił się na krześle, kładąc łokcie na kolanach i obserwując dryfujące holograficzne projekcje obu obiektów. Zagubiony parę lat temu statek, który wysłał sygnał SOS po tajemniczym pojawieniu się z powrotem - w ostatnich parunastu latach co jaki czas zdarzały się kolejne horrory w tym gatunku, przeważnie z nową, krwiożerczą rasą obcych. I jakkolwiek to brzmiało, i tutaj tak to mogło wyglądać, szczególnie z tym katalogowaniem i zbieraniem artefaktów sprzed ery Cytadeli.

Możemy mieć dostęp do wcześniejszych logów kapitańskich? No i, wiemy, czym było to Echo-17? — zapytał, ale właściwie ciężko było mu spodziewać się odpowiedzi, prawdopodobnie dlatego, że podejrzewał brak takiej wiedzy, ale jeśli już była, to dużo wyższych szczeblem lubowało się w utajnaniu takich informacji, co zresztą za chwilę usłyszał w nieco innym kontekście. Uśmiechnął się krzywo, zerkając mimowolnie na dokumenty i wspomniany manifest, sprawdzając, co w ogóle tam zawarto. — Po co utajniać coś, co i tak prawdopodobnie mimowolnie zobaczymy... — mruknął pod nosem, bardziej do siebie, niż do kogokolwiek, przeglądając jakieś informacje. Westchnął. Wchodził w nieznane, bardzo ryzykowne tereny, a nie wiedział nawet, z czym miał faktycznie do czynienia.

Na kwestię o pytania i odpowiedzi uniósł w końcu głowę, drapiąc się po brodzie. — Zakładając te tajne ładunki na statku, mamy do czynienia potencjalnie z zagrożeniem biologicznym czy technologicznym? Mowa oczywiście o tym ukrytym manifeście, chciałbym chociaż wiedzieć, pod jakim kątem się bać — padło z jego strony pierwsze pytanie, ale miał jeszcze jedno, a właściwie prośbę. — Mam też formalny wniosek o udostępnienie ładunków wybuchowych w razie, gdyby należało zniszczyć obiekt. A także zaawansowanych skanerów, zestawów naprawczych, diagnostycznych i laserowego palnika.

Kiwnął głową z uznaniem na mianowanie trochę zewnętrznego gościa dowodzącym tej drużyny - miał szansę współpracować ze Strikerem i oprócz umiejętności bojowych, miał też całkiem chłodną głowę, więc w tej kwestii w miarę mu ufał. Na jego komentarz o odstrzeleniu wszystkich parsknął krótko, nim sam wstał, wygładzając fałdy munduru. Skinął w odpowiedzi na godzinę i miejsce odlotu, ruszając do wyjścia tuż za Strikerem i mniej mu znanym Hearrowem. Słysząc komentarze tego drugiego nie mógł się powstrzymać i parsknął, próbując zrozumieć potrzebę tak dziwnego skomentowania wszystkiego. Będąc na zewnątrz i rozchodząc się już, rzucił komentarz w ich stronę: — Niezły patos ci wyszedł, ale wątpię, że ci się do czegoś przyda na miejscu — kręcąc lekko głową, ruszył do swoich kwater. Tam zamierzał zabrać swój ekwipunek, parę drobiazgów osobistych i po drodze z lokalnego baru wziął faktycznie jakieś czipsy i paczkę ciastek, chociażby dla samego faktu wspomnienia o tym. Idąc zaś na statek, mając całkiem spory zapas czasu, złapał się na tym, że dosyć podekscytował się tą misją, szczególnie tym, co zobaczy na statku, nawet, jeśli będzie to niebezpieczne. Ot, wrodzona techniczna ciekawość.

Czekając już z plecakiem w porcie, nadal w mundurze, sprawdzał na datapadzie informacje na temat programu Logos, wszystkie dostępne w intranecie Przymierza info o Gromadzie Voyager i o projekcie Artemis. Mając prawdopodobnie także lokalizację statku, chciał namierzyć okoliczne planety i inne znane obiekty kosmiczne, w tym wszystkie informacje o nich. Wszystko mogło się przydać, nawet jeśli było to z pozoru bezsensowne. Jeśli nie znalazł niczego w sieci Przymierza, to przełączył się na zwykły extranet, przeszukując nawet fora o teoriach spiskowych.
ObrazekObrazek
Wang Baozhen
Awatar użytkownika
Posty: 85
Rejestracja: 24 sie 2022, o 19:16
Miano: Wang Baozhen (王葆桢)
Wiek: 35
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Człowiek
Zawód: Operator E-2
Postać główna: Crassus Curio
Lokalizacja: Szanghaj
Kredyty: 35.095
Medals:

Re: Siedziba Główna Przymierza

18 maja 2025, o 21:40

Ze względu na swój profesjonalizm, Wang zawsze skupiał uwagę na odprawach - nieważne czy była to jego zdaniem głupota z Przymierza czy coś, co faktycznie go ciekawiło. Tych drugich było niewiele w jego karierze, zazwyczaj akcje sprowadzały się do eliminacji kogoś. Co prawda, Prezes Rady Ministrów Przymierza Systemów to była całkiem nie przypadkowa osoba, ale nadal było to tylko zabójstwo. Stąd też jego ciekawość w kwestii obecnego zadania była całkiem znacząca. Rzadko kiedy był używany w celach rozpoznania, a co dopiero czegoś tak… Tajemniczego. Baozhen nie mógł tego bardziej sprecyzować, chociaż kontakty ze Strikerem przed wydarzeniami w Chinach sprawiły, że szturmowiec wiedział, że działy się tam w galaktyce rzeczy, które się nawet chińskim filozofom nie śniły. Ani tym bardziej Baozhenowi.
Cała ta szopka z Karidianem zupełnie go nie zdziwiła - Chińczycy od dawna używali podobnych metod albo całą flotę cieni. Jednakże dziwnie zrobiło się już w momencie, w której pan major wspomniał o protokole SOS sprzed laty a nie wedle współczesnych standardów. Faktycznie takie zachowanie budziło zdziwienie i pewne pytania. Tak samo jak i dwie sygnature na wyświetlaczu. SSV był znany jednakże ten drugi? To już było coś nie tak, wzmianka o Zbieraczach tylko potwierdziła przypuszczenia Wanga. W tym momencie Chińczyk spojrzał się w kierunku Strikera z niemym pytaniem wymalowanym na jego twarzy. Nieznany kontakt, Zbieracze, brak załogi i dziwny sygnał SOS. Baozhen miał tendencje socjopatyczne ale nie był idiotą - potrafił połączyć kropki. Nawet jeśli wiedział o nich prawie tyle co nic, wątpił w przypadki jak te.
Jak to zwykle bywało w takich opowieściach - rządzący i przełożeni lubili umywać ręce od odpowiedzialności. Nawet jeśli to oznaczało wysłanie ekipy specjalnej bez pełnej gamy informacji. To był standard, szczególnie jak na realia chińskie i zabójstwa polityczne ale tutaj? Wydawało mu się to bez sensu. Nie komentował jednak, nie po to tu był. Wang miał zadanie do wykonania i zamierzał dokładnie to zrobić, tak jak to miał w zwyczaju. Gdy major skierował na niego wzrok swoich oczu, Chińczyk powiedział beznamiętnym spojrzeniem ale po chwili skinął głową. Zamierzał rzucić jakimś krótkim komentarzem po pytaniu Strikera w co do samego statku. Ale widać porucznik Przymierza wyręczył go za to. I to całkiem niezręcznie.
Charles jako jedyny zdołał poznać Wanga i prawdopodobnie tylko on widział jak Baozhen, z ledwością, gryzie się w język. Szturmowiec wbił wzrok swoich bez namiętnych oczu prosto w Marshalla. Kolejny teoretyk heroizmu i chyba jakiś filozof. Czy to dlatego był częścią ich zespołu? Czas pokaże. Dopiero wypowiedź Alexa wyrwała Baozhena z rozmyślań, i to akurat w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Skinął ponownie głową, spoglądając na majora.
- Utajnianie takich rzeczy wydaje się całkiem kontrproduktywne w naszym przypadku, Gauthier ma racje. - zgodził się otwarcie. Spojrzał jeszcze potem na Strikera, który wygłosił kolejne obiekcje. Te zostały przyjęte krótkim śmiechem przez Wanga. Akurat oni we dwóch wiedzieli dlaczego.
Kolejna uwaga prosto od pana porucznika jednak nie została przyjęta lekko. Chińczyk wziął głęboki oddech i spojrzał się na Marshalla.
- Nie wiem skąd jesteście, poruczniku, ale ja zamierzam wrócić. W linii E wykonujemy zadania by zwyciężać, a nie umierać. To jest robota wzniosłych dupków. Jeśli to stres to proszę wyluzować, poruczniku. Tak wygląda praca w jednostkach specjalnych. - dopiero później odwrócił się ponownie w kierunku majora. - Nie będę powtarzał pytań ale liczę, że będziemy odpowiednio wyposażeni na naszej łajbie?
Sam nie zwlekał długo i gdy wszyscy pozostali zaczęli się zbierać, począwszy od Strikera, Wang skoczył na równe nogi ze swojego krzesła i szybkim krokiem zrównał się ze swoim białym kolegą. Zerknął jeszcze przez ramię, przyglądając się zarówno Alexowi jak i Marshallowi. Tego pierwszego chyba nawet kojarzył z areny czy coś. Ale pan porucznik?
- Fajnych masz kolegów, Striker. Myślisz, że nosi gacie z godłem Przymierza? - zagaił do chłopa, sięgając po swoją własną paczkę papierosów. - Ja mam swoje chrupki. To i MRE i starczy chyba na razie. To co, na papierosa i idziemy się szykować?
ObrazekObrazek
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1503
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 16:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 92.800
Medals:

Re: Siedziba Główna Przymierza

19 maja 2025, o 11:47

Miał zamiar wykorzystać te dwie godziny dość produktywnie. Może nawet wystąpić o dodatkowe środki od kwatermistrza. Używanie nazwiska Marka pewnie ułatwiłoby zdobycie trochę sprzętu do wykorzystania na takiej robocie. Zastanawiał się czy udostępnia im miotacze ognia. Wątpił, że załoga przeżyła przez te osiem lat. Wolał się przygotować na dekontaminację niż na otwarcie szpitala bojowego.
Wszystko szło dobrze do czasu, aż ktoś uznał, że zabierze mu kilka minut z tego spokoju przed burzą. Zatrzymał się w miejscu. Czuł już irytację, że naprawdę będzie musiał przeprowadzić tą rozmowę. Było to dla niego uwłaczające. I nie. Nie pozwolił mu po prostu wyjść z sali. Stanął w przejściu tak, że nawet Wang by się nie prześlizgnął obok. Zmierzył swojego rozmówcę wzrokiem od dołu do góry.
- Doświadczenia? - Parsknął śmiechem. - Te które zdobyłeś w szpitalu czy podczas odbioru kolejnego purpurowego serca do kolekcji? Tak przeglądałem twoje akta.
Patrzył na niego zmęczonym wzrokiem. Nie spodziewał się po prostu takich gadek już na początku zlecenia. Podobnie zresztą było z Viktorem. Ten sam rodzaj syndromu bohatera.
- Kiedy ciebie kładli po raz kolejny do ciepłego łóżeczka, ja lądowałem po raz kolejny w kadzi regeneracyjnej. Po tygodniu byłem znowu w polu na kolejnej misji samobójczej.- Zatrzymał się na chwilę i wypuścił powietrze z płuc. - Robiłem rzeczy których nigdy nie potrafiłbyś zrobić i nigdy nie będziemy sobie równi.
Zrobił krótką pauzę.
- Przygotuj dossier na temat projektu Artemis i uznam, że ta sytuacja nigdy nie miała miejsca.
Obrócił się i w końcu opuścił salę. Nie spodziewał się zbytnio problemów z jego strony. Skoro Mark zwrócił się akurat do niego to pewnie wiedział więcej niż Striker. Nie miał też siły żeby przebijać się przez bazę danych Linii B żeby dowiedzieć się, że jest tam bardzo dużo utajonych informacji.
- A weź kurwa. - Machnął wolną ręką. - Zaczynam się martwić, że wypuścili go za wcześnie z tego szpitala. Chłop ma umiejętności, ale taki dramatyzm już na samym początku nie zapowiada niczego dobrego. - Rozmasował skronia. Dlatego nienawidził dowodzić. Problemy których nie potrzebował, ale wpadały ze względu na jego chwilowe stopnie. - Papierosek zawsze, ale muszę przejść przez listę rzeczy do sprawdzenia przed wylotem.
Brzmiał dziwnie odpowiedzialnie. Skoro już go tam wrzucili, to brał to na poważnie. Sprawdzenie skrzynek, załatwienie dodatkowego sprzętu oraz przegląd reszty informacji. To wszystko musiał upchać w tych dwóch godzinach.

@Mistrz Gry
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 13036
Rejestracja: 1 cze 2012, o 22:04
Medals:

Re: Siedziba Główna Przymierza

21 maja 2025, o 14:58

- Nie wiemy, czym dokładnie jest Echo-17. Ani czym było. Ale od ośmiu lat nie wykryto żadnych nowych sygnatur tego typu. Ten przypadek jest pierwszy od tamtej misji… i jedyny.
Major oparł dłonie o stół.
- Rejestry kapitańskie? Możecie je dostać. Są częściowo odkodowane. Większość danych wykrzaczyła się w ostatnim dniu przed zniknięciem. Sygnał SOS nadany był w archaicznym paśmie, używanym jeszcze w czasach, gdy SSV odkrywały rubieże Gromady Voyager. To było zanim Rada uznała sektor za zbyt niestabilny. Z jakiegoś powodu... znowu coś tam się obudziło.
Spojrzał na Alexandra.
- Co do ładunku. Wydano zgodę na uzbrojenie was w głowice klasy neutronowej oraz ładunki termoplastyczne. Wasz statek transportowy ma modułową ładownię, przystosowaną do przenoszenia sprzętu badawczego. Diagnostyka, skanery, palniki – wszystko w zestawie. Ale nie wyciągajcie tego sprzętu bez rozkazu. Ten obiekt… może być niestabilny. W każdym możliwym znaczeniu tego słowa.
Wreszcie podniósł się do pełnej wysokości. Spojrzał jeszcze raz na was wszystkich.
- Za dwie godziny wasz transport oderwie się od stacji. Po dotarciu w rejon dryfu przejmie was protokół operacyjny CIENISTA RAMA. Jesteście ostatnim filtrem. Jeżeli coś przejdzie przez was… to przejdzie dalej.
Przyciskiem na stole wygasił całą salę.
- Powodzenia.

Wróć do „Vancouver”