Horyzont jest typową kolonią dla układu Terminusa, posiadającą znikome walory turystyczne, ale przyciągające widokiem na szybki zarobek. Można tu swobodnie oddychać i zaopatrzona jest w słodką wodę. Przyciąga awanturników i wiele męt pochodzących z Przymierza.
LOKALIZACJA: [Morze Cieni > Iera]

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 13036
Rejestracja: 1 cze 2012, o 22:04
Medals:

Baza SST

28 cze 2025, o 17:14

Obrazek Kwatery SST są bardzo chaotycznym miejscem, ale śmiało można powiedzieć, że Sojusz wprowadził się tu na dobre. Mieszanka akcentów, ras i pochodzeń wykraczających poza ludzką kolonię, a wraz z nią, seria prowizorycznie rozstawionych pasów do lądowania dla statków transportowych należących do Floty. Te przywożą zaś więcej i więcej personelu, medykamentów, części zamiennych i jedzenia - wszystko to naturalnie po to, by postawić Horyzont na nogi, i by upewnić się, że żaden atak, czy to Zbieraczy czy jakiś inny, już się nie powtórzy.
Nie jest to może najczystsze z miejsc, ale brak tu typowo omegowego klimatu wiecznych spięć i przepychanek. Choć jest tu ciasno i wszędzie roi się od skrzyń, a nie wszystkie budynki są dokończone, tak łatwo poczuć tu wojskowy, zorganizowany (na tyle, na ile się da, oczywiście) klimat. Jednocześnie roi się tu też od namiotów i mniejszych pod-obozów, i jeśli ktoś nie wie, gdzie dokładnie ma iść i czego szukać, to łatwo się tu zgubić. Wnętrza zaś są w stanie lekkiego bałaganu, który nie jest może zbyt przyjemny dla oka, ale jasno świadczy o tym, że jeśli czegoś tu brakuje, to na pewno nie sprzętu.
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 13036
Rejestracja: 1 cze 2012, o 22:04
Medals:

Re: Baza SST

28 cze 2025, o 17:14

Obrazek
Mistrz Gry: Isha
Gracze: Anthony Whittaker, Mila Račan, Carlos Brown, Mol, Kiru Heidr Varah
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Dla umów krwawych, zawartych bez świadków,
gdzie lojalność mierzy się ilością trupów.
Bo przewaga nie zna skrupułów ani sumienia -
liczy się tylko, kto pierwszy przeładuje broń.


Dziesiątki osobnych syków silników, ludzkich okrzyków, zawołań i prac maszyn rozchodziło się po ich uszach w każdym momencie, gdy szli przez kwatery polowe na Horyzoncie. Dotarli tu niedawno, ale dla większości z nich, nie była to ich pierwsza wizyta w kolonii. Teraz, jednak, było tu zdecydowanie...żywiej.
Wiedzieli dla kogo będą pracować. Nie mieli pojęcia, gdzie go szukać, ale gdy tylko pytali, byli tam kierowani. Nie dostali żadnej zbrojnej eskorty. W zasadzie, ich obecność praktycznie nie została dostrzeżona, z wyjątkiem oczywistego wyjątku pod postacią Yagha. Przybyli swoimi własnymi środkami, może swoimi statkami, a może łapiąc się na jakiś transport na Omedze, czy gdzie. Część z nich miała już historię z Sojuszem. Pochlebną, mieszaną, lub...mniej przyjemną. Każdy z nich miał jednak swoje powody, by tu być. Czy była to lojalność wobec frakcji czy pieniądza, to była już sprawa indywidualna. Sojusz jednak nie miał do nich tu problemu. Byli tylko kolejnymi zębatkami w maszynie, która wciągała w siebie całą masę osób, które przychodziły tu na chwilę, by coś załatwić, a potem znikały. Nie zostali skontrolowani praktycznie wcale.
Obóz ten żył swoim życiem. Kręcący się żołnierze. Mechanicy próbujący naprawić zepsute statki. Cały szpital polowy, gdzie medycy sprawdzali, czy z każdym ocalonym kolonistą na pewno wszystko jest dobrze. Po drodze widzieli całą próbkę Horyzontu, niczym kolonia w kolonii. Parę minut w którąś stronę, i mogli dostać się do efektywnie wszystkiego, czego mogliby potrzebować, by postawić jakieś miejsce na nogi. Wyglądało to nawet...profesjonalnie. Nie jak losowy gang z Terminusa, który postanowił się przebranżowić, tylko jak prawdziwa...operacja? Armia? Front humanitarny połączony z wojskiem?
Ich droga zaprowadziła ich do jednego z tutejszych budynków. Od środka nie wyglądał tak dobrze, jak na zewnątrz. Gdzieś poczuli nieprzyjemny zapach rozlanego oleju. Obok, dwójka żołnierzy robiła sobie przerwę na fajkę, zasyfiając powietrze. Jeszcze dalej, skrzynia komuś rozleciała się po drodze, i ten panicznie zbierał teraz kondensatory, panicznie schodząc z drogi Kiru, gdy tylko ją dorwał. Standardowo, pojawienie się Yaghanki robiło furorę, ale ta miała już tu wyrobioną małą legendę. To nie był jej pierwszy raz w tym miejscu.
W końcu trafili do niewielkiej salki odpraw, położonej gdzieś między jednym składzikiem, a barakami. Na szybko rozstawione kilka krzeseł i stół w niewielkim pomieszczeniu było maksimum, na jakie widocznie mogli liczyć, ale mieli tu cztery ściany i względną prywatność, co i tak stawiało ich w lepszej pozycji, niż gdyby mieli rozmawiać o zleceniu w namiocie, gdzie nie można by było na niczym się skupić, ani solidnie odetchnąć, patrząc na to jak bardzo wszyscy wokół się darli. Tutaj było...cicho. Aż za cicho, w porównaniu do całej reszty.
- Wszyscy? - rosły Batarianin w ciemnym pancerzu spojrzał po nich, licząc głowy - Wszyscy.
Potwierdził sam sobie. Nie wstał, by uścisnąć im dłonie, bo ewidentnie ani on, ani oni nie byli z takiego sortu. Zamiast tego, zaczekał, aż sami się rozsiedli, po czym odezwał się jeszcze zdawkowo.
- Od razu coś wyjaśnię. Pracujecie dla mnie - ostro podkreślił, wskazując dłonią w stronę swego serca, jakby podkreślając - Nie dla kogoś wyżej, nie dla całego sojuszu, tylko dla mnie - dodał jeszcze.
Dał im chwilę, by rozprawili się z tą myślą. Poza tym, że znali jego imię, tylko Mol wiedział nieco o Anto. Kiedyś pracował dla Arii, ale wraz z nadejściem Sojuszu, szybko się przebranżowił. Nie miał dużo wpływów, ale dość szybko wyrobił sobie renomę kogoś, kto wykonuje swoją robotę poprawnie, nieważne, jaka by nie była. Był kimś...cóż, można by powiedzieć średniej półki.
- Jestem Anto. A wy jesteście rozsądnie, nieprzesadnie majętni... - nieznacznie się uśmiechnął, ale tylko na chwilę. Ton miał niższy, niż przeciętny Batarianin, a jego skóra nie była już tak jasna, jak u młodych jego rasy. Choć próbował zagadać trochę żartobliwie, szybko spoważniał. Mieli przeczucie, że to był ostatni raz, kiedy próbował się spoufalać - ...jeśli zrobimy to wszystko szybko i sprawnie.
Najemników nie zatrudniało się do "szybko i sprawnie". Tylko jeden z nich był z personelu Sojuszu. To nie były dobre liczby do tego, co zapowiadał. Zresztą, czy jakakolwiek robota szła dobrze? Kiedykolwiek?

Wyświetl uwagę Mistrza Gry
Anthony Whittaker
Awatar użytkownika
Posty: 194
Rejestracja: 23 lis 2019, o 21:18
Miano: Dr Anthony Whittaker
Wiek: 47
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemny "konsultant naukowy"
Lokalizacja: Nieznana
Status: Potencjalnie poszukiwany przez ExoGeni, Cerberusa oraz Przymierze Układów
Kredyty: 66.145
Medals:

Re: Baza SST

30 cze 2025, o 19:28

Anthony Whittaker od jakiegoś już czasu celował w to, aby znaleźć się właśnie tutaj. Jeszcze niedawno przez myśl mu nie przyszłoby, żeby chociażby rozważać przynależność do SST - miał zbyt głęboko zapuszczone korzenie w Przymierzu i był na Sojusz zbyt "czysty". Dużo jest jednak w stanie zmienić się w życiu człowieka przez kilka miesięcy. Dobrze się złożyło, że na poprzednim zleceniu w przestrzeni Gethów poznał Kiru. Zdawszy sobie sprawę, że pracuje ona dla SST w mniej lub bardziej jasny dla Anthonego sposób, poprosił ją, aby zabrała go właśnie tam, żeby spróbować odnaleźć się w jeszcze jednym miejscu. Przez całą podróż nie wychodził jednak ze swojej kajuty, wpatrując się w swój omni-klucz. Ω-RED. Udało im się ją zniszczyć - jemu konkretnie, jednak jej część przetrwała i mimo tego, że ściągnął swój omni-klucz na całą newralgiczną część operacji, mimo tego, że był wyłączony i odizolowany od każdego możliwego systemu - jej część przetrwała i dostała się na jego urządzenie. Najbardziej zaawansowana AI w całej galaktyce, która wręcz możliwe że osiągnęła prawdziwą świadomość, prawdziwie nieobliczalna w niezrozumiały sposób pozostawiła swoje piętno na właśnie jego sprzęcie. Nie przyznał się nikomu do tego, choć sam nie wiedział, co z tym zrobić. W pierwszym odruchu chciał zniszczyć sprzęt i wyrzucić jego prochy w przestrzeń kosmiczną. Z drugiej strony jednak - jego naukowa natura, ciekawość - nie pozwoliła mu na to. Nie odważył się go uruchamiać na statku. Postanowił, że gdy będzie możliwość po wysiądnięciu - wówczas, dopiero na planecie spróbuje go uruchuomić i przeprowadzić diagnostykę. W jakimś odizolowanym miejscu. Nie odważył się nawet zakładać omni-klucza. Włożył go zamiast tego wyłączonego do torby i ukrył dobrze, jak najcenniejszy skarb - lub największą bombę. Na miejscu zaczeka na właściwy moment

Właściwy moment póki co jednak nie nadszedł. Po lądowaniu musieli się zbierać praktycznie od razu, więc restart musiał zaczekać, a Anthony ponownie pozbawiony był omni-klucza. Uprzedził o tym Kiru, nie przedstawił jednak całej prawdy.
- Jest problem z moim sprzętem- zaczął - Omega-Red chyba wyprażyła mi omni-klucz, a nie mam zastępczego. Masz może jakiś zapasowy, który mógłbym użyć? Jak nie to jakoś sobie poradzę na razie, ale jak coś to miej to na uwadze.

W momencie gdy dotarli na miejsce nie był pewien, czy SST faktycznie będzie właściwym miejscem dla niego, ale kto wie? Ot, kolejny punkt na mapie galaktyki, który trzeba sprawdzić, do którego przy odrobinie szczęścia nieco będzie pasować. Po doświadczeniach na Omedze zaczął po raz kolejny powątpiewać we własne zasady i starał się ponownie znaleźć nowy punkt odniesienia, "złoty środek", a z drugiej strony nie miał już czego szukać po tej "czystej" stronie galaktyki. Skreślił tamtą stację z listy potencjalnych domów i prawdopodobnie jego noga - podobnie jak na Ziemi - już tam nie stanie, choć z innych powodów. SST natomiast zdawało się być swego rodzaju środkiem, między tą częścią galaktyki którą uznawano za cywilizowaną, a drugą, którą już określano jako niebezpieczną. Tutaj miał okazję się wykazać na obu frontach - zarówno jako strzelec wyborowy, jak i naukowiec, może uda się podróżować po galaktyce jak do tej pory - szukając egzotycznych danych czy próbek, ale z nieco większym zapasem pewności i planem a jednocześnie zachowując samostanowienie i przy odrobinie szczęścia - brak bezpośrednich przełożonych. Po doświadczeniach na Omedze, brał jednak poprawkę na tę perspektywę i choćby chciał, nie byłby w stanie wykrzesać z siebie na tyle nadziei, aby można było by go rozczarować. Z pewnością jednak towarzystwo yahganki ułatwiało w pewien sposób sprawy.

Ot, kolejny punkt na mapie galaktyki. Zobaczy się, czy stąd też będzie musiał uciekać.

Wspomnienia z samym Horyzontem jako planetą były natomiast jeszcze mniej przyjemne. Żałował, że to właśnie tutaj skierowano go w poszukiwaniu osób które mogłyby mu pomóc, żałował, że to właśnie była planeta, na której miał największe szanse na znalezienie tego, czego szukał. Należał do wąskiej grupy ludzi, która zdawała sobie sprawę - choć częściowo - co tutaj miało miejsce i dlaczego SST było w stanie tak stosunkowo łatwo przejąć kontrolę nad tą planetą - i zdawał sobie sprawę, jak niestabilne jest źródło tego sukcesu i że może się obrócić przeciwko Sojuszowi. Sprawić, że tym razem to Sojusz zostanie wybity. Wszelkie ślady potworów, które tu powstawały, placówka w górach - wszystko obróciło się jednak w pył - dzięki niemu i jego drużynie, co o ile nie napawało go optymizmem - z pewnością jednak zapobiegało paranoi. Dla pewności wziął jednak ze sobą pełen zapas uzbrojenia, opancerzenia i wszelakiego ustrojstwa, które umożliwi mu przetrwanie kilku tygodni w razie nowej inwazji. Z drugiej strony, gdyby coś takiego znów miało miejsce - zawsze to okazja do zebrania jeszcze większej ilości danych...

Drugim elementem, który nieco zapewniał go w tym, że nie jest tu tak niebezpiecznie jak było do tej pory był fakt, że miejsce w którym wylądował wyglądało już inaczej niż jego wspomnienia o Horyzoncie. Ludzie, sprzęty, działanie, organizacja - miało to bardziej charakter faktycznej chęci przetrwania i osiągnięcia większoskalowych celów, które wyjdą na plus dla wszystkich, którzy się do tego przykładają. Trochę jak na Omedze, ale nie do końca. Nie, właściwie to ani jak na Omedze, ani jak w tamtej tajnej placówce po drugiej stronie planety. Złoty środek, hmm...?

Przebijając się przez tłum do miejsca spotkania, z tyłu głowy miał nadzieję, że on sam nie będzie musiał walczyć w żaden sposób bezpośrednio przeciwko ludziom z Rady Cytadeli czy któregoś z jej elementów - nie było to w jego interesie, a nie miał powodów, by mieć urazę do kogokolwiek poza Cerberusem albo ExoGeni. Nie do końca jeszcze rozumiał, co dokładnie Sojusz od niego oczekuje - miał zamiar dowiedzieć się tego, gdy dostanie się na miejsce spotkania - ale tak czy inaczej, była spora szansa, że jak na każdym jego zleceniu - coś może pójść nie tak. Wolał zatem poukładać na nowo swoje priorytety. Wolał uniknąć niepotrzebnych ofiar ze swojej ręki - albo samego faktu ryzykowania śmierci z ręki ludzi, którzy jeszcze rok temu by go chronili. Może inaczej podszedłby do sprawy kilka dni, czy tygodni temu i określił własne przetrwanie i sukces powierzonego zadania za najważniejsze - za wszelką cenę, ale konfrontacja z Tori dała mu nieco do myślenia. Owszem, miał prawo działać po swojemu, bezpośrednio i bezkompromisowo - i często to popłaca, miał prawo i wszelkie podstawy do bycia indywidualistą - ale Tori faktycznie udało się skłonić go do wniosku, że nie zawsze jest to konieczne. Jak naiwna może i by według niego nie była - trochę racji miała. Winien był reprezentować nieco wyższą stancję moralną niż typowy najemnik, choć sam żadnych przysięg nigdy nie składał. Niemniej, na dobre już porzucił swoją zasadę "nie mieszania się w nie swoje konflikty" takie jak Przymierze vs SST - jak by się nie starał, zwyczajnie nie było to już możliwe. To była otwarta wojna, w której chcąc nie chcąc, nawet bezstronnie, nie celowo i może nawet nieświadomie weźmie udział, a ludzie będą ginąć po obu stronach niezależnie czy Anthony się będzie celowo mieszał, czy nie czy aktywnie tego unikał. Różnica polegała tylko na tym, po czyjej stronie stosunkowo zginie więcej, a to - z perspektywy osoby, takiej jak Whittaker - która uznawała, że została porzucona przez wszystkich - nie miało absolutnie żadnego znaczenia. Zmiana perspektywy po rozmowie z Tori bardziej dotyczyła redukcji strat w skali mikro. Chociaż i tak logika Anthonego wciąż była pełna sprzeczności i pozostawała nieuchwytna sztywnym regułom. Jedno pozostało jednak bez zmian - niezależnie od narzuconych zasad - to sytuacja dyktowała warunki.

Rozejrzał się. Niektóre twarze kojarzył, Mola - oczywiście, świeżo co byli na poprzednim zleceniu dla Skaxa, choć ten nie rzucał się mocno w oczy wówczas. Z Milą miał okazję chwilę współpracować przy - jakżeby inaczej - pomocy Skaxowi... Choć jej też prawie by nie poznał, zaczęło go zastanawiać, jak to się dzieje, że gdzie się nie dostanie przewijają się te same osoby... Jedyną, której nie znał był rosły, dobrze zbudowany mężczyzna. Nie wyglądał na amatora, bynajmniej, ale wyglądał jakby zdecydowanie dużo czasu między misjami spędzał na dbaniu nie tylko o sprawność fizyczną, ale również o zarost i włosy. Zabawne, w przypadku Anthonego było zgoła inaczej. O ile golił się regularnie, dawno nie przyszła mu do głowy wizyta u fryzjera... Jakoś tak zapomniał o zwyczajach normalnych śmiertelników.

Kiwnął głową batarianinowi na przywitanie i położył swoją torbę na ziemi. I szybko plan odnośnie SST zaczął mu sypać się w głowie. Co to znaczy, że pracujemy dla ciebie? - pomyślał. Jeśli zlecenie polegało na tym, żeby znowu spiskować przeciwko dużej grupie przez widzimisie zleceniodawcy wiedział już, że prawdopodobnie nie zabawi tutaj długo. Zwłaszcza, jeśli zlecenie miałoby być wbrew interesom grupy, do której akurat teraz wolałby się przygruchać - Sojuszu. Spojrzał na Kiru, ale nie powiedział nic. Słuchał dalej. Wciąż nie było żadnych konkretów. Nie odezwał się, nie poganiał batarianina. Założył ręce i czekał na "dalszą część historii". Oceniał przy okazji ile punktów i u kogo może uzbierać, jeśli batarianin gra we własną grę na przekór SST. Kwestia tego, po czyjej stronie zyska więcej - i jak zwykle nie chodziło tu o pieniądze.

DANE TELEMETRYCZJE I SPECYFIKACJA PROCESORA BOJOWEGO:
Wyświetl wiadomość pozafabularną

DANE POSTACI:

ObrazekObrazek
Carlos Brown
Awatar użytkownika
Posty: 222
Rejestracja: 19 lip 2016, o 17:05
Miano: Carlos Brown
Wiek: 49
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemnik
Lokalizacja: OMEGA
Kredyty: 27.360
Medals:

Re: Baza SST

30 cze 2025, o 23:14

Po ostatniej akcji na Omedze ten facet nie był sobą. Załamanie nerwowe, atak paniki czy inne pozostałości po Torfanie i kilku ostatnich latach dały się Carlosowi na tle w kość, że wywalił kasę na terapię. To było drogie kurewstwo, które obiecywało względnie trwałą, możliwą poprawę za kilka, kilkanaście lat. Fajnie, tylko za co będzie żył i opłacał te terapie? Przynajmniej shrink była hot asari, szkoda że z tych nudnych i delikatnie się wysławiających.
Przez dłuższy czas nie myślał o walce. Pozwolił pancerzowi nieco zarosnąć kurzem i się skurczyć w pasie. Dorabiał w porcie by się utrzymać i mieć za co chodzić do psychiatry. Nie miał ataków paniki, niemal panował nad agresją. Nawet utrzymywał kontakt z eks i z córką. Młoda w sumie wciągnęła go w aferę z atakiem tych no... Zbieraczy na Horyzont i jak wrócił z tej planety to nawet było miło. Ale teraz kasa z doków zaczęła nie wysterczać na życie i terapię, no i czuł jak miękki się zaczynał robić. Odpalił więc pewnego dnia swoje kontakty u fikserów i dał im znać, że szuka roboty, a potem wyczyścił pancerz, wyczyścił spluwę i przypomniał sobie jakie to uczucie mieć karabin w dłoni.
Odezwa od fiksera przyszła szybko. Robota dla najemnika na Horyzoncie. Tej pierdolonej dziurze co narażał kark by ratować jej mieszkańców. Gdyby jego psychiatrka się dowiedziała co i gdzie planuje to pewnie by go uziemiła. Dobrze, że jeszcze go nieusamodzielniono.
Po wylądowaniu zobaczył kilka znajomych twarzy. Kiru nie da się zapomnieć, a u boku tego potwora rozbijał się to tu to tam. Mol też bywa w tych samych miejscach. Ludzką laskę też gdzieś widział... Nie całkiem pamiętał gdzie. Za to ostatniego faceta to znał z jednego miejsca.
- Ej, czy ty nie byłeś na okładce Fornaxa? - Zagadał do brodatego typa. Brown miał nadzieję, że reszta ekipy nie pamięta albo nie słyszała o jego odpale z ostatniej akcji na której był. To nie powinno już się zdarzyć. Miał nadzieję, że się nie zdarzy.

Woń oleju może być nieprzyjemna tylko dla kogoś kto nie przywykł do smrodu zwłok albo zapachów z doków. Otóż większość ras umierając od postrzałów ma tendencję do defekacji, czasami z dziury w brzuchu wylewa się zawartość wnętrzności, a czasami po prostu kosmici śmierdzą. Olej nie jest taki zły, lepszy niż rybi zapach hanara.
No i nagle Carlos przestał myśleć o zapachach tej dziury kontrolowanej przez SST, bo oto pojawił się zleceniodawca. Chuja obchodziło Browna czy typ jest wysokiego czy niskiego szczebla pomagierem jakiegoś gangusa co teraz nazywa się generałem albo gubernatorem. Obchodziło go, że Anto Korragan to zasrany, czterooki, zdradliwy chuj, powszechnie w galaktyce zwany batarianinem. O ile Brown darzył niechęcią inne rasy, to bez problemu mógł spojrzeć ponad stereotypy, dogadać się z nimi albo chociaż współpracować, to batariańskie ścierwo było inną historią. Na Torfanie zarzynał takich jak Anto jak zwierzęta, tak jak oni masakrowali jego ludzi.
Carlos Brown zajął wolne miejsce, wpatrując się w batarianina jakby ten miał zaraz go zaatakować. Szczęki zacisnął tak mocno, że aż mięśnie żuchwy bolały. To może być kolejna misja na której ofraguje zleceniodawce... Czego wolał by uniknąć. Potrzebuje kasy.
ObrazekObrazek Pochłaniacze do broni +2, Szansa na strzał krytyczny: +10%, Obrażenia krytyczne: +5%, Bonus do pancerza: +300
Mol
Awatar użytkownika
Posty: 86
Rejestracja: 17 maja 2023, o 21:26
Miano: Mol Saerth
Wiek: 20
Klasa: Strażnik
Rasa: Drell
Zawód: Najemnik
Lokalizacja: Omega
Kredyty: 19.070
Medals:

Re: Baza SST

1 lip 2025, o 17:45

Była to jedna z pierwszych akcji, odkad został członkiem Szponów, gdy nie miał przy sobie nikogo jakkolwiek powiązanego ze Szponami. Krogul zaufał mu na tyle, by puścić go na misję bez niańki, lub kogoś do niańczenia, a Mol szczerze to doceniał. Spodziewał się misji z nieznajomymi i planował nie wychodzić na pierwszy plan, tak jak miał to w zwyczaju. Wystarczyłoby mu obserwowanie działań najemników... albo mend, które podawałyby się za najemników. Tymczasem, spotkał aż zbyt wiele znajomych twarzy. Oczywiście, znał ich z jednej, dwóch misji, ale wciąż, nie byli sobie obcy. Mol kiwnął im z szacunkiem głową, na znak powitania. Na wzmiankę o Farnaxie, Mol westhcnął z zażenowaniem, przypominając sobie swój, pamiętny, wywiad z reporterką...dziennikarką... czymś. Czy profesjonaliści zadają takie pytania? Tak czy siak, dopiero post factum zorientował się, że nie był jedynym zauważonym przez Fornaxa i głosujących.
Następnie spojrzał na Batarianina, który odezwał się, gdy już wszyscy się zebrali. Mol ponownie kiwnął głową, czyli to była cała ich grupka. Kojarzył ów jegomościa, aczkolwiek nie nazwałby Anto nikogo, do kogo chciałby się przyznawać. Zmiana stron, przywódców... jakież to... pospolite.
-Trójkąt bermundzki sektora usług mówi jasno. Jeśli ma być szybko i dobrze, to nie będzie tanio. Jeśli ma być szybko i tanio, to nie będzie dobrze, a jak ma być tanio i dobrze, to nie będzie szybko. - odpowiedział spokojnie, podpierając ścianą, z rękoma splecionymi na piersi.
-Skoro to robota dla ciebie, a nie dla sojuszu... to nie pracujemy na jego hmm... zysk? - tu urwał, szukając słowa, które pasowałoby w tym ich żargonie. W SOC każdy pracował na dobro wspólne, na dobro oddziału, jednostki i tak dalej... ale tutaj? Tutaj jeden typ mógł cię wynająć do odstrzelania gościa, którego stanowisko chciał zleceniodawca. A Mol nie chciał kosy z Sojuszem. Z jedną grupą najemnicza, jeśli odstrzeliłby kogoś ważnego, to tak... ale no bez przesady. Nawet jego idealizm miał granice.
ObrazekObrazek
Mila Račan
Awatar użytkownika
Posty: 334
Rejestracja: 1 cze 2021, o 11:48
Miano: Mila Račan
Wiek: 33
Klasa: Szturmować Muszę Albo Się Uduszę
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemniczka
Lokalizacja: Horyzont
Status: Cud że jeszcze żyje
Kredyty: 6.895
Medals:

Re: Baza SST

2 lip 2025, o 16:26

Zlecenia dla Sojuszu stawały się w jej fachu coraz częstsze. Rozpełzli się po Omedze, przepychając w cień frakcje pokroju Błękitnych Słońc, a extranet i aplikacje, gdzie można było znaleźć jednorazową fuchę, przepełnione były tym symbolem. Siedząc w zawodzie najemnika, o ile nie należało się do starszych grup, praktycznie pracowało się dla nich, czy tego się chciało, czy nie. Ba, nawet ostatni, mały wypad Mili na tę bogacką stację również był podyktowany przez SST. Wyglądało więc na to, że pomimo jej chęci dla nieco bardziej niezależnych zleceniodawców, kolejny raz wyląduje pod czerwonymi skrzydłami. Uparcie natomiast nie dołączała, nadal nie będąc przekonaną do czegoś tak zorganizowanego. Już raz była w takiej organizacji i dosyć szybko stamtąd uciekła.

Horyzont przywracał nieprzyjemne wspomnienia, głównie związane z rozpuszczaniem ciał w zbiornikach i dziwnej rasy, w której biostatku była uwięziona. Dobrze było jednak widzieć, że wszystko wokół wracało do życia, Zbieracze nie zostawili trwałych śladów na mieszkańcach, ale najwyraźniej SST zagnieździło się tu na dłużej po ratunku - nie dziwiła się, że ludność ich przywitała, jeżeli pomogli w odparciu ataku. Mijając obozowiczów, rozglądała się po tutejszej strukturze, zauważając, że to wszystko było dosyć zorganizowane, ale też po jakiejś chwili straciła zainteresowanie wyrastającymi naprędce budynkami i kolorową mieszanką bandyterii, kontynuując drogę do swojego celu.

Wszyscy przybyli w miarę podobnym czasie, więc Mila usadowiła się na jednym z krzeseł, podsuwając sobie drugie pod nogi i odpalając papierosa. Kiwnęła głową dwójce ludzkich mężczyzn, na jednym z nich zatrzymując się odrobinę dłużej, jakby próbowała sobie przypomnieć, skąd go widziała, potem też kiwnęła głową Drellowi. Kiedy drugi facet odezwał się z pytaniem, faktycznie przypomniała sobie tę twarz - Crassus ciągle zamawiał te cholerne magazyny, hołubiąc pierwszą edycję, którą wygrał i coś jej tam mignęło. Czytała gdzieś też dramę w extranecie, że niby dali opcję udziału w konkursie kobietom, ale i tak koniec końców wygrywają zawsze faceci i że to ustawione, czy coś. Jej wędrówki umysłowe przerwało pojawienie się Yaghanki, której kiwnęła nieco bardziej entuzjastycznie głową, podnosząc się nawet na krześle i podając jej opancerzoną dłoń do uścisku. — Kiru, widzę, że galaktyka serio jest malutka.

Batarianin wkrótce zaczął mówić, a raczej, w jej ocenie, pierdolić, zamiast przejść do rzeczy. — To chyba powinnam zacząć się martwić, jak zapłacisz piątce profesjonalistów z własnej kieszeni. Chyba, że jesteś nieprzeciętnie nadziany — zadrwiła, ale bez negatywnego tonu i zgasiła peta o bok krzesła, wzdychając cicho. — Do rzeczy, Anto, czy jak ci tam. Nie lubię nie wiedzieć, co mam zrobić do samego końca. Jeszcze trochę, a poczuję się, jak w asariańskiej korpo.
ObrazekObrazek
Kiru Heidr Varah
Awatar użytkownika
Posty: 770
Rejestracja: 3 cze 2013, o 23:04
Miano: Kiru Heidr Varah
Wiek: 100
Klasa: Szpieg
Rasa: Yahg
Zawód: Przemytnik
Lokalizacja: Cytadela
Status: ex-Krwawa Horda, jako Urdnot Kubera poszukiwana przez organizacje zwalczające przemyt
Kredyty: 39.033
Medals:

Re: Baza SST

3 lip 2025, o 00:38

Zgodnie z najlepszą tradycją "syndromu jeszcze jednego zlecenia" ledwie wyszli z przekaźnika prowadzącego do przestrzeni gethów, a na jej omni kluczu pojawiła się propozycja bliżej nieokreślonej roboty z ramienia SST. Niespodziewanie Anthony okazał się chętny by zabrać się na Horyzont, a Kiru nie miała zamiaru oponować. Na każdej robocie przyda się ktoś kto potrafi zagadać na śmierć zbuntowane SI.
- Niestety sprzedałam mój stary omni klucz, ale pewnie na Horyzoncie mają już jakieś sklepy – odpowiedziała. Dziwne, nie pamiętała by w trakcie pamiętnej wymiany zdań z Omegą Red wydarzyło się coś w rodzaju impulsu elektromagnetycznego czy czegoś co mogło uszkodzić omniklucz. Prawie na pewno oznaczało to, że Anthony coś ukrywa, ale nie miała zamiaru drążyć; każdy miał prawo do własnych sekretów- ale raczej nie spodziewałabym się niczego z górnej półki – dokończyła.
Grupa jaka się zebrała zdecydowanie nie była przypadkową zbieraniną randomowych najemników, Kiru kojarzyła każdą z tych osób z co najmniej jednej roboty i wiadomo było, że na każdym można polegać. To dokładało tylko kolejne pytania o naturę zadania jakie organizacja chciała im powierzyć.
- Tak, jak to mówią; wszędzie te same stare, zakazane mordy - odpowiedziała Mili, ściskając jej dłoń.
Batarianin, który okazał się być samozwańczym dowodzącym tej misji, szybko przeszedł do cementowania swojej roli jako samca alfa, ale bez podawania szczegółów.
Fakt, że taka robota mogła mieć jakiegoś poganiacza od SST w roli dowódcy nie byłby zaskakujący, jednak batarianin wyraźnie podkreślał, że to on będzie ich zatrudniał. To powodowało rozdzwonienie się wszystkich dzwonków alarmowych w sekcji "Mindor 2.0". Rozgłos organizacji przycichł nieco w ostnim czasie, więc Kiru nie zdziwiłaby się gdyby znowu planowali jakąś akcję i już szykowali grunt by móc się od niej odciąć w razie porażki. Podejrzewała, że tak samo postąpionoby z nimi, gdyby swego czasu nie udało im się obronić kolonii przed Zbieraczami.
- Myślę, że większość z nas jest tutaj bo jak do tej pory roboty dla SST opłacały się pod względem finansowym. Jeśli rekrutujesz nas jako osoba prywatna, a nie z ramienia organizacji, to zanim na cokolwiek się zgodzimy wolelibyśmy wiedzieć czy jesteś wypłacalny.
ObrazekObrazek Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 13036
Rejestracja: 1 cze 2012, o 22:04
Medals:

Re: Baza SST

3 lip 2025, o 20:01

- Nie martwcie się, kasa z ogłoszenia jest aktualna - od razu ich zapewnił, gdy tylko Mila podniosła ten temat, a Kiru jeszcze bardziej go podgrzała - Nie zatrudniałbym jednych z bardziej znanych mord galaktyki, gdyby Sojusz nie zapewniał mi na to funduszy - bo kiedy trzeba było za coś zapłacić, to robił to "sojusz", ale kiedy przychodziło co do czego, to już robił on sam. Wątek ich bycia znanym nie został jednak poruszony prześmiewczo, a można by tak założyć, patrząc na Fornaxową przygodę Anthony'ego. Renoma Kiru i Mili była już na tyle spora, że ich imiona przewijały się w takich kręgach, a zatrudnienie ich niosło pewne...oczekiwania. I ze strony zleceniodawcy, i najemnika.
Rozsiadł się nieco wygodniej na swoim fotelu, ale pancerz, który na sobie miał, czy też może palący wzrok Carlosa, który poczuł krew, sprawił że i tak nie mógł zbyt się zrelaksować. Pochylił się więc do przodu, może nawet trochę konspiracyjnie, choć dalej utrzymując kontrolę.
- Czyściec - powiedział w końcu dość głośno. Na tyle, by słowo rozeszło się po salce, obijając im się po uszach - Dla was obyczaj - miał oczywiście na myśli ludzką część tej nowo-skonstruowanej drużyny - Dla mnie, statek więzienie w "opiece" Niebieskich Słońc.
Pewnie każdy z nich słyszał coś na temat Czyśćca. Nie było to najprzyjemniejsze miejsce na Terminusie. Wręcz przeciwnie, trzymano tam szumowiny galaktyki, i to za niemałe pieniądze, a gdy te się kończyły, Słońca potrafiły lądować na planetach i "ostrzegać", że będą musieli wypuścić część więźniów przez problemy techniczne, czy przeludnienie, by wyłudzić hojne dotacje lub zniżki. Dobry pomysł na biznes, ale mało kto ich przez to lubił. Było to jednak wygodne, mieć w Systemach statek-więzienie, gdzie można kogoś zamknąć i się go pozbyć. Droższe, niż po prostu zastrzelenie, ale...z pewnymi zastosowaniami.
- Udało mi się dobić targu ze Słońcami, by wypuścić stamtąd trzy osoby - mówił dalej - Od razu powiem wam, że są to dość twarde skurwysyny. Prawdziwi Synowie i Córki Terminusa - sucho parsknął.
Gdzieś za drzwiami, usłyszeli, jak gruby, męski głos się na kogoś drze. Nie bez odpowiedzi, zresztą, bo jego rozmówca odpowiedział mu podobnym tonem, choć znacznie wyższym, typowo Salariańskim głosem. Nie słyszeli co prawda specyfików, ale krzyki nieco utrudniły im skupienie się na słowach Anto, który tylko przewrócił oczami. Jeśli Batarianin mógł posłać komukolwiek na świecie przepraszające spojrzenie, to może i nawet przeprosił ich wzrokiem. Po chwili jednak ustały, a ten odetchnął.
- Zapłaciliśmy za ich wypuszczenie, a ja chcę ich po swojej stronie - kontynuował - Wy lecicie jako eskorta. Przejmiecie ich, jak wyjdą z kriostazy, czy gdzie oni ich tam trzymają, i polecicie na księżyc jeden skok dalej, gdzie już przejmą ich moi ludzie, i ładnie przekonają ich do współpracy. Tam wasza rola się kończy, i tam was opłacimy - zrobił chwilę przerwy - Dostaniecie pilota i statek, oczywiście. Po wszystkim odstawi was gdzie chcecie.
Uniósł ręce, jakby finalizując wypowiedź i dając im czas, by teraz to oni zadali swoje pytania, ale po chwili zreflektował się, chcąc jeszcze coś uzupełnić.
- W skrócie, jesteście tam na wypadek, gdyby któryś wpadł na jakiś "mądry" pomysł, albo gdybyście mieli zostać zaatakowani po drodze. - i choć tego nie wypowiedział, tak jego wcześniejsze sugestie jasno mówiły, że nie każdy w Sojuszu był za tym, co tu organizował. Może po to był tu Mol, by trochę zalegitymizować całą tę akcję, i zobaczyć, czy mógłby wciągnąć go w swoje następne plany. A może po to, by zaangażować MacBetha by proxy. Cokolwiek stanie się jego człowiekowi (czy też Drellowi), stanie się w końcu też i mu, na dobre i na złe.
Teraz już skończył. Oparł ręce o stół, patrząc na nich z wyczekiwaniem i dwoma pytaniami. Pytaniem o pytania, oraz klasycznym "wchodzicie w to?"


Wyświetl wiadomość pozafabularną
Kiru Heidr Varah
Awatar użytkownika
Posty: 770
Rejestracja: 3 cze 2013, o 23:04
Miano: Kiru Heidr Varah
Wiek: 100
Klasa: Szpieg
Rasa: Yahg
Zawód: Przemytnik
Lokalizacja: Cytadela
Status: ex-Krwawa Horda, jako Urdnot Kubera poszukiwana przez organizacje zwalczające przemyt
Kredyty: 39.033
Medals:

Re: Baza SST

5 lip 2025, o 23:10

Nazwę Czyściec słyszał chyba każdy, kto przebywał w Układach Terminusa dłużej niż kilka godzin, we wszystkich językach i odmienianą przez wszystkie możliwe przypadki. W tej litanii niewiele można było znaleźć pozytywów; te płynęły głównie ze strony bogatszych planet, które stać było na przetrzymywanie na stacji niechcianego elementu. Dla normalnych najemników więzienie było po prostu jednym z tych miejsc gdzie nie chciałeś się znaleźć, zwłaszcza jeśli miałeś wrogów którzy mogli cię wykupić.
A teraz ich grupa miała wystąpić właśnie w charakterze takich kupców. Pozornie robota brzmiała lekko łatwo i przyjemnie, ale Kiru nie urodziła się wczoraj. Przysłowiowe red flagi powiewały zewsząd niczym proporce w w czasie świąt państwowych.
Jeśli batarianin miał "swoich ludzi", a mimo to wynajmował za niemałe pieniądze zbrojną eskortę, oznaczało to w praktyce tylko jedno; musiał mieć pewność, a przynajmniej mocne podejrzenia, że po drodze ktoś może spróbować odbić więźniów. Kto mógłby to być było, bez większej ilości szczegółów, niemożliwe do ustalenia wszak Czyściec słynął z wielu przetrzymywanych tam barwnych osobistości.
- Kim są więźniowie? Skoro prędzej czy później i tak się dowiemy, to raczej nie ma sensu robić z tego tajemnicy – zapytała licząc na konkretniejsze informacje. Jeśli byłby to jakieś znane nazwiska, to mogło to im dać jakieś pojęcie na temat tego z czym przyjdzie im się mierzyć. Ponieważ szansa na to, że więźniowe spróbują ich pozabijać i uciec statkiem również była całkiem realna.
- Co z naszą historią? - kontynuowała niezależnie od tego jaką odpowiedź otrzymała odnośnie tożsamości ich bagażu. Na pewno znajdą się jeszcze inne pytania, ale na razie można było przydusić batarianina o podstawy. - Czy lecimy tam z ramienia SST czy jako niezależna grupa?
ObrazekObrazek Wyświetl wiadomość pozafabularną
Anthony Whittaker
Awatar użytkownika
Posty: 194
Rejestracja: 23 lis 2019, o 21:18
Miano: Dr Anthony Whittaker
Wiek: 47
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemny "konsultant naukowy"
Lokalizacja: Nieznana
Status: Potencjalnie poszukiwany przez ExoGeni, Cerberusa oraz Przymierze Układów
Kredyty: 66.145
Medals:

Re: Baza SST

6 lip 2025, o 13:16

Anthony skrzywił się na wspomnienie o Fornaxie.
- Ja… Miałem tę nieprzyjemność - odparł Carlosowi zbywająco. Niespecjalnie chciał rozmawiać o Fornaxie. Bardziej interesowało go natomiast to, jak batarianin ewidentnie sugeruje, że gra we własną grę – niezależną od Sojuszu, choć wykorzystuje jego zasoby – ale jednocześnie nie kryje się z tym faktem zbytnio, ba, była to pierwsza z rzeczy, o których powiedział. Podkreślił to jeszcze przed zadaniem. Warto byłoby tę otwartość wykorzystać. Kiru nieco go uprzedziła – zadała właściwe pytania, dokładnie te, które on sam chciał zadać, ale jego interesowało coś jeszcze i postanowił zaryzykować odważniejsze pytania. Pokiwał głową - I w razie, gdyby więźniowie stanowili problemy – jak bardzo możemy ich poturbować. A przy okazji - Jak bardzo narazimy się Sojuszowi wykonując twoje zadanie dla ciebie? Jasne jest, że masz własne cele, alles gut. Ale jakie jest ryzyko, że SST będzie interweniować albo się Sojuszowi... Właśnie, narazimy w dłuższej perspektywie? - Anthony wolał uniknąć takiego scenariusza. Nawet jeśli SST niekoniecznie miałoby być miejscem dla niego, to dobrze byłoby przynajmniej być na neutralnych stosunkach, a nie tworzyć kolejną frakcję, która będzie go ścigać.

DANE TELEMETRYCZJE I SPECYFIKACJA PROCESORA BOJOWEGO:
Wyświetl wiadomość pozafabularną

DANE POSTACI:

ObrazekObrazek
Mila Račan
Awatar użytkownika
Posty: 334
Rejestracja: 1 cze 2021, o 11:48
Miano: Mila Račan
Wiek: 33
Klasa: Szturmować Muszę Albo Się Uduszę
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemniczka
Lokalizacja: Horyzont
Status: Cud że jeszcze żyje
Kredyty: 6.895
Medals:

Re: Baza SST

6 lip 2025, o 18:03

Zasadnicze pytanie jest takie, kto zapłacił za wypuszczenie tych więźniów? Ty, czy SST? — rozwalona na swoim miejscu Mila zmrużyła oczy, gdy tylko batarianin podkreślił słowo ja w swoim zdaniu. Po sekundzie myślenia ściągnęła nogi z krzesła i nachyliła się mocniej do przodu, wbijając intensywnie spojrzenie, podejrzliwe. — Wystarczy mi pierdolenia i owijania w bawełnę już na jakiś czas, więc bądź taki miły i powiedz wprost, gdzie jest haczyk. Bo na moje, to wychodzi na to, że ktoś inny z SST, może wyże postawiony od ciebie zapłacił za ich wypuszczenie, a że ty chcesz swoich znajomych, czy kim oni są, to jeszcze okaże się, że wbijamy się tam na pałę, nieoficjalnie i pewnie będziemy świecić oczami i wymyślać, że to my jesteśmy tymi oficjalnymi. W skrócie, wrogie przejęcie w środku frakcji. I nie zmieni to niczego w kontrakcie, ale serio, chcę kurwa wiedzieć, na czym stoję, żeby potem nie wyjść na idiotkę.

Sama myśl o tym, że znowu ktoś nie mówi wprost, co trzeba zrobić i jakie jest ryzyko, wprawił ją w irytację. Wyciągnęła kolejną fajkę z paczki, zdenerwowana tym faktem, po czym odchrząknęła i kontynuowała swój monolog. Albo dialog. — Koledzy i koleżanki też dobrze zwracają uwagę - imiona i nazwiska będą przydatne, a także ich stosunek do nas. Wypadałoby wiedzieć, czy mamy zabrać kajdany. Nooo i to, kto będzie chciał nas ujebać i dlaczego i pod kogo się podszywamy.
ObrazekObrazek
Carlos Brown
Awatar użytkownika
Posty: 222
Rejestracja: 19 lip 2016, o 17:05
Miano: Carlos Brown
Wiek: 49
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemnik
Lokalizacja: OMEGA
Kredyty: 27.360
Medals:

Re: Baza SST

7 lip 2025, o 08:33

Carlos nie przestawał się gapić podejrzliwie na batarianina, jakby ten zabił mu psa. Kto wie czy nie zabił kogoś kogo Brown znał w wojsku? Humor poprawiła mu nieco wizja wypłaty. Chociaż szlajanie się po kolejnej dziurze rodem z horroru tak średnio mu się widziało. Pieniądze jednak się przydadzą.
ObrazekObrazek Pochłaniacze do broni +2, Szansa na strzał krytyczny: +10%, Obrażenia krytyczne: +5%, Bonus do pancerza: +300
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 13036
Rejestracja: 1 cze 2012, o 22:04
Medals:

Re: Baza SST

9 lip 2025, o 21:04

Pytania Mili były trafne. Nie oburzyły go, nie sprawiły, że wybuchł agresją, tylko spokojnie je przeanalizował, dobierając słowa ostrożnie, ale nie ze strachu, tylko dla pełnej jasności. Mówił trochę jak gangster, ale miał jednak coś z polityka. Widocznie jego czas na Omedze go...zaostrzył.
- To ja chcę ich wypuścić i wciągnąć w nasze szeregi - odpowiedział - Zapłacił za to Sojusz, ale to mój pomysł. Nie każdy w Sojuszu się z tym zgadza, i tu wchodzicie wy - choć wcześniej ich nie okłamywał, tak widocznie niektórzy potrzebowali mieć wszystko czarno na białym, bez najmniejszej wątpliwości co do tego, o co tu chodziło. - Nie wiem kto, nie wiem co, ale wolę mieć na miejscu eskortę, która wiem, że bierze kasę ode mnie, niż taką, która ma swoje własne interesy. Jakie są szanse, że ktoś was zaatakuje? Kurwa nie wiem. Idziecie na wypadek problemu, a nie bo będzie problem. - Bo widocznie łatwiej było zaufać zgrai opłaconych ludzi, niż swoim własnym sojusznikom. Z drugiej strony, nie wszyscy byli jednak beznadziejni, skoro był tu ktoś z ramienia MacBetha.
Nie speszył się ich pytaniami. Wręcz przeciwnie, poczucie jakiejś "konfrontacji" i szukania odpowiedzi pobudziło go do stopnia, w którym pochylił się do przodu. Najbliżej siedząca osoba mogła poczuć trochę jego zgniłego, batariańskiego oddechu, ale oczy skakały mu od rozmówcy do rozmówcy. Dłonie położył na stole, po czym wziął wdech i jeszcze raz rozwiał wątpliwości:
- Nie jestem przyjacielem żadnego. Znam Czachę, Dżakala i Kojota tylko z reputacji. - Nie kojarzyli żadnego z tych pseudonimów. Kimkolwiek byli, osoby te musiały być jakimiś reliktami przeszłości, które znane może były tylko dla tych, którzy w świecie najemniczym operowali o wiele dłużej, niż oni. A to nie było tak, że wszyscy tu byli nowicjuszami. Część z nich aktywna była już naprawdę długo, a jednak nie wiedzieli nic. Określił ich jednak wcześniej nie za przyjemnie, tak więc nie były to raczej ideały do naśladowania. Za coś jednak trafili do więzienia. - Nie wiem więc, co zrobią, zanim zdążę z nimi pogadać. Gdyby jednak mieli jakieś pomysły, możecie zrobić cokolwiek, tylko ich stale nie uszkodzić. Jak się obrażą, to chuj z nimi. To nie wasza sprawa. Ja ich przegadam. - Czyli mieli pozwolenie na zrobienie wszystkiego, dopóki dostarczą ich w całości.
Omniklucz Anto zaświecił się czerwonym światłem. Widząc to, wyciągnął z kieszeni komunikator. Z małego głośniczka usłyszeli głos mężczyzny.
- Idą, czy nie idą?! Wiesz ile kosztuje w tym momencie paliwo?! - ton głosu był wysoki jak u Salarianina. W Galaktyce nie było bardziej rozpoznawalnej wokalnie rasy, może poza Vorchami.
- Pięć minut - odrzekł w komunikator, nieco zirytowany.
- Konwertuje się na pięćdziesiąt kredytów - odpowiedział mu głos, gdy Anto po prostu sapnął i wyłączył urządzenie.
Batarianin spojrzał na Kiru.
- Jeśli ktoś zapyta, odpowiadacie zgodnie z prawdą, że pracujecie dla Anto Korragana z Sojuszu, i wszelkie problemy kierować kurwa do mnie - rzucił zwięźle. - Wasz statek i pilot czekają na platformie do lądowania 12. Wchodzicie w to, czy nie?


Wyświetl wiadomość pozafabularną
Anthony Whittaker
Awatar użytkownika
Posty: 194
Rejestracja: 23 lis 2019, o 21:18
Miano: Dr Anthony Whittaker
Wiek: 47
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemny "konsultant naukowy"
Lokalizacja: Nieznana
Status: Potencjalnie poszukiwany przez ExoGeni, Cerberusa oraz Przymierze Układów
Kredyty: 66.145
Medals:

Re: Baza SST

11 lip 2025, o 17:02

Anthonego ogarnęło znajome uczucie. To uczucie, które sugerowało mu, że pakuje się w niepotrzebny pierdolnik. To nie było konkretnie zlecenie, którego oczekiwał, liczył bardziej na bezpośrednią współpracę z SST, a nie z kręcącym batarianinem, który sam nie wie czego chce. Pomijając zaufanie, z pewnością Anto nie wzbudzał w Whittakerze wrażenia kogoś rozgarniętego, bardziej przypominał mu nerwowego nastolatka, który pieniądze na sprzęt i ludzi dostaje od rodziców. I tym bardziej nie wierzył, że ów batarianin będzie w stanie zapanować nad więźniami czy przekonać ich do współpracy. A oczywiście, znając życie, gdy ich zastrzelą, żeby ocalić skórę batarianinowi to jeszcze zgarną za to zjeby.

Już przewidywał, jak potoczy się to zlecenie - cargo się zbuntuje, trzeba będzie tych więźniów odstrzelić z braku innego wyjścia, ktoś się wkurwi i ostatecznie w wyniku niewłaściwego doboru zleceniodawcy Anthony będzie skreślony z kolejnej listy.
- Scheiße... - westchnął cicho, kiwając głową. Gdyby palił, wypuściłby właśnie dym z ust. Ważył myśli, na ile może pozwolić sobie odstąpić od tego zlecenia, nie podobało mu się ono już na samym starcie i miał tak na prawdę wystarczająco problemów na głowie. A jeśli miałby próbować szukać swojego miejsca w SST, chyba przez Anto to nie byłby to właściwy sposób. Z drugiej strony, na rezygnację w tym momencie było nieco zbyt późno - mogłoby to nie zostać pozytywnie odebrane. Wolał choć przez chwilę nikomu nowemu się nie narażać. Spojrzał więc na Kiru, na pozostałych i w końcu na Anto, westchnął ponownie i kiwnął głową, nie zaburzając chwili ciszy po słowach Anto.

DANE TELEMETRYCZJE I SPECYFIKACJA PROCESORA BOJOWEGO:
Wyświetl wiadomość pozafabularną

DANE POSTACI:

ObrazekObrazek
Kiru Heidr Varah
Awatar użytkownika
Posty: 770
Rejestracja: 3 cze 2013, o 23:04
Miano: Kiru Heidr Varah
Wiek: 100
Klasa: Szpieg
Rasa: Yahg
Zawód: Przemytnik
Lokalizacja: Cytadela
Status: ex-Krwawa Horda, jako Urdnot Kubera poszukiwana przez organizacje zwalczające przemyt
Kredyty: 39.033
Medals:

Re: Baza SST

12 lip 2025, o 07:05

O dziwo nie kojarzyłą nikogo znanego o takich ksywkach, ale tak naprawdę niewiele to znaczyło. Nie podejrzewała SST o marnowanie czasu i kredytów na jakiś totalnych randomów, więc byli to osobnicy którzy albo operowali w cieniu albo w czasach swojej działalności używali innych ksywek. Kto wie, może między próbami ucieczki i zajebania ich znajdą czas by poprzechwalać się swoimi wyczynami.
Słowem albo będzie to najprostsza robota w galaktyce, albo totalna katastrofa; oba warianty równie prawdopodobne.
- Dobra, wchodzę w to. Oby było warto. - odpowiedziała w na pytanie batarianina.
ObrazekObrazek Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mila Račan
Awatar użytkownika
Posty: 334
Rejestracja: 1 cze 2021, o 11:48
Miano: Mila Račan
Wiek: 33
Klasa: Szturmować Muszę Albo Się Uduszę
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemniczka
Lokalizacja: Horyzont
Status: Cud że jeszcze żyje
Kredyty: 6.895
Medals:

Re: Baza SST

12 lip 2025, o 16:17

Jak zwykle okazywało się, że Sojusz miał problemy z samym sobą i kłótnie wewnętrzne były częscią istnienia organizacji. Pomimo zapewnień batarianina, że nie lecą tam powstrzymywać problemów, a gdyby były, Mila nie wierzyła, że wyciągnięcie jakiś bandytów z kriostazy obędzie się bez nich. Jeśli też ktoś z SST nie chciał, by ta akcja ujrzała światło dzienne, było niemal pewnym, że ktoś będzie próbował im wejść w drogę. A żeby było jeszcze bardziej patologicznie, muuszą przeprowadzić nieświadomych aktualnych konfliktów trójkę reliktów przeszłości, o których nawet ona nie słyszała. — Problemy w problemach, w skrócie. Będziemy musieli użerać się z padalcami i twoimi kolegami najwyraźniej, bo w szczęśliwą, spokojną misję nie wierzę ani trochę. — Westchnięcie podbudowane kręceniem głową wydarło się z jej ust, gdy ściągała buty z krzesła. Wstała, poprawiając broń i ze zmarszczonymi brwiami spojrzała na batarianina, przypominając sobie, jak brzydcy oni są. Współczuła osobom z fobiami o za dużej ilości dziur.

Płacisz, to wchodzę, ale jeszcze dwa pytania na koniec. Mówisz, że gnoje siedzą zamrożeni, ale ile już lat? To ważne, żebyśmy nie mieli niespodzianek i wiedzieli, jak się przygotować do rozmowy. A po drugie, z czystej ciekawości, co im przykręciło śrubę do komór? Słońca nie wsadzają tam za byle przestępstwa, więc mamy do czynienia z jakimś sortem zbrodniarzy i dobrze tutaj wiedzieć, czym się zajmowali, żeby odpowiednio ich zneutralizować. A tak to wszystko — machając ręką na pożegnanie, Mila wyszła z pomieszczenia, kierując się w stronę statku, ale niemal od razu wklepując przezwiska trójki w extranecie, by przejrzeć i dowiedzieć się o nich czegoś więcej, bo batarianin ewidentnie był zbyt śliski na powiedzenie wszystkiego.
ObrazekObrazek
Carlos Brown
Awatar użytkownika
Posty: 222
Rejestracja: 19 lip 2016, o 17:05
Miano: Carlos Brown
Wiek: 49
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemnik
Lokalizacja: OMEGA
Kredyty: 27.360
Medals:

Re: Baza SST

12 lip 2025, o 22:23

Słuchał uważnie co mówił batarianin. Nie ufał mu nic a nic. Koleś był z SST i jeszcze był batarianinem. To była najbardziej podobna do ludzi rasa, obok asari (ale i z tym nie wiadomo do końca), a jednocześnie bardzo odmienna z wyglądu. No i ich zamiłowanie do przestępczości, wciąż Carlos pamięta nagrania ludzi porwanych przez batarian do niewoli. Skurwysyny traktowały ich jak zwierzęta. To nie była wojna tylko o terytoria.
Złodzieje, zabójcy i handlarze niewolników. Otaczają go najemnicy i mordercy. Nigdy nie poczuwał się do zabójcy, ale tym właśnie był, chociaż ostatnimi czasy nieco nieporadnym. Jak to się stało, że upadł tak nisko? Bo to jeszcze na długo przed załamaniem nerwowym. Czy już był tutaj kiedy jeszcze służył? Najwyraźniej. Brown skrzywił się na tą realizację.
- Jak długo jeszcze? - Zapytał jednocześnie znudzony i poirytowany. - Jak ktoś nie chce lecieć na robotę to po chuja przylatywał do tej dziury? Zamiast pierdolić w kółko bez sensu może po prostu się zabierajmy? Co? - Zawarczał wstając. Potrzebował kasy i nie miał zamiaru spędzić na robocie więcej czasu niż potrzeba, zwłaszcza że czaruś z okładki najwyraźniej najwyraźniej jest z tych co kochają marudzić na wszystko.
ObrazekObrazek Pochłaniacze do broni +2, Szansa na strzał krytyczny: +10%, Obrażenia krytyczne: +5%, Bonus do pancerza: +300
Mol
Awatar użytkownika
Posty: 86
Rejestracja: 17 maja 2023, o 21:26
Miano: Mol Saerth
Wiek: 20
Klasa: Strażnik
Rasa: Drell
Zawód: Najemnik
Lokalizacja: Omega
Kredyty: 19.070
Medals:

Re: Baza SST

12 lip 2025, o 22:59

Wysłuchawszy wszystkiego, Mol pokiwał powoli głową, na znak, że on również to wchodzi. Nawet jeśli misja mu się nie do końca podobała, Krogul kazał mu reprezentować Szpony w tej robocie i budować ich reputację... Czy coś. Poza tym, "legalna" wizyta w Czyśćcu nie zdarzała się często. Jeśli faktycznie dojdzie do jakiejś strzelaniny, a prawdopodobnie do takiej dojdzie, Mol będzie mógł z błogosławieństwem bogów i ludzi odwalić kilku gangusów i jeszcze mu za to zapłacą! Ewentualna kosa z Sojuszem Terminusa nie bolała go aż tak bardzo, jak bolała by Krogula... A, że jego tu nie było... Czas odwiedzić Błękitne Słońce i modlić się do bogów, że będzie miał okazję sprzątnąć kilku. Bardziej gardził chyba tylko Krwawą Hordą. Swego czasu Archanioł podjął się boskiej misji oczyszczenia Omegi i chociaż mu się nie udało, to posłał w zaświaty wielu wielu członków Słońc, Zaćmienia i Hordy. Nawet jeśli Mol nie miał podjazdu do tej legendy... To mógł próbować, małymi kroczkami.
ObrazekObrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 13036
Rejestracja: 1 cze 2012, o 22:04
Medals:

Re: Baza SST

wczoraj, o 23:58

Z wyjątkiem Mili, nie mieli już pytań. Anto pochylił się nieco do przodu, chwilę zastanawiając się. W przemyśleniach tych zdawał się jednak być dość szczery, tak, jakby musiał faktycznie przypomnieć sobie informacje, które albo uznał za nieistotne, albo na tyle mało szczegółowe, by móc udzielić ich od ręki.
- Cóż...sprzed Sojuszu, to mogę powiedzieć. Kilka lat maximum - odpowiedział jej z machnięciem dłoni. Myśląc o kolejnym pytaniu, odsunął się jednak. - Nie muszę chyba tłumaczyć, że na Terminusie są tylko brudni i brudniejsi - przechylił głowę na prawo, krzywo się uśmiechając.
- Nie będziecie wyciągali...wzorowych obywateli, to na pewno - stwierdził jeszcze. -Na Czyśćcu lądują jednak dwa typy osób. Zagrożenia dla społeczeństwa i zagrożenia dla tych, którzy akurat teraz mają władzę. Nie znajdziecie w ich kartotekach niczego, czego byście się nie spodziewali. Tak wasze nie są raczej usłane różami.
Co to znaczyło? Czy ich cele były więźniami "politycznymi"? Komu dokładnie podpadli? Wydawało im się, że Anto nie do końca jest w stanie udzielić im na to odpowiedź. Nie mieli zresztą czasu. Musieli się zabierać.
Anto pożegnał ich krótko, przez skinienie głową, a oni wyszli grupowo w kierunku wskazanej przez niego platformy. Ponownie znaleźli się na morzu twarzy, zapachów i głosów, których nie znali i nigdy najpewniej nie poznają w całości.
Na platformie znaleźli statek. Prom był dość masywny i mało elegancki. Choć nie widzieli ani kawałeczka rdzy na kadłubie, tak spostrzegli rysy, ślady po ostrzale, czy też nadmiar różnych niezbyt standardowych i aż nazbyt nielegalnych modyfikacji. Pojazd ten miał charakter. Silnik już dawno wystartował, a rampa była rozsunięta. Przez szybę kokpitu dostrzegli sylwetkę Salarianina, ale nie zobaczyli go dokładnie, dopóki nie weszli na pokład.
- Witam, witam. Eji Naran, kapitan "Dalatrasy". Rozgośćcie się. Mamy parę godzin lotu przed sobą. Dostęp do extranetu dodatkowo płatny. Haha. Żart. Jest za darmo. Luksusów może tu nie ma, al- oooo ja pierdolę ale wielka. - zaczął od monologu, który miał już przygotowany, z tonem, który znali z wcześniejszego głosu z komunikatora, z żartem, który był wymuszony, po czym skończył standardową reakcją na spotkanie Kiru. Widocznie nie wiedział, kogo będzie obsługiwał. - Dwóch Krogan. Nie. Półtorej. - powiedział sam do siebie.
Pancerz miał z Niebieskich Słońc, okulary na oczach zaś zdawały się być unikatem. Po introdukcjach, kazał im się rozsiąść, po czym dynamicznie wystartował. Prom uniósł się w powietrze o wiele szybciej, niż spodziewaliby się po rozmiarze takiej maszyny, i nim w ogóle na dobre się zorientowali, wskoczyli w Przekaźnik...



Wróć do „Horyzont”