Za centrum uważa się jeden z górnych poziomów stacji, na którym znajdują się nie tylko budynki mieszkalne, ale i stacje dokowania dla statków, Targ Omegi czy osławiony już klub "Zaświaty".

Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2926
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 23:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 185.987
Medals:

[NPC] Wyższy poziom 'Zaświatów'

1 lip 2016, o 16:02

Zgarniają. Ciekawe, czy faktycznie im się to uda. To pewnie zależało od ich ilości. Tak czy siak, nie to Hawk postanowiłą sprawdzić na terminalu, póki ma szansę.
- Co miałam kurwa powiedzieć wcześniej? Tak ciężko przewinąć nagranie o kilka sekund i zobaczyć, że rozbraja bombę, a nie podkłada ją? - warknęła w odpowiedzi, podpierając boki rękoma. Nie widziała w całej sytuacji swojej winy, tylko i wyłącznie debilizm barmana. - Zresztą, czy on ci kurwa wygląda na Krwawą Hordę?
Przetoczyła wzrokiem po suficie. Spokój z niej ulatywał w miarę jak uświadamiała sobie, że została jeszcze jedna bomba do rozbrojenia. Pewnie zajęła się nią Mary, niby nic takiego, gdyby nie to, że Hawkins pamiętała doskonale jak w poprzedni sposób poradziła sobie z ładunkiem wybuchowym blondynka.
Powstrzymała się od uderzenia się w czoło. Puściła barmana, ignorując już kompletnie jego poczynania, sama skorzystała z terminala żeby znaleźć blondynkę gdzieś w tłumie. Jednocześnie uruchomiła komunikator, usiłując się z nią skontatkować.
- Mary, nie waż się, nawet się kurwa nie waż, wyrywać ostatnią bombę ze ściany - warknęła jeśli tylko jej się udało. - Zaczekaj na mnie.
Jeżeli zlokalizowała gdzieś Sones, rzuciła się od razu najkrótszą drogą biegiem w tamtą stronę, byle załatwić ostatnią bombę, choć resztki logicznego myślenia nakazywały jej po prostu wynosić się z Zaświatów. Dlaczego nie zrobiła tego wcześniej? Bo to jeden z jej ulubionych barów? Można się kłócić, czy to warte jest umierania za taką sprawę, ale to Hawkins pozwoliła zostawić sobie na później.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2045
Rejestracja: 18 cze 2014, o 16:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 62.210
Medals:

Re: [NPC] Wyższy poziom 'Zaświatów'

1 lip 2016, o 17:11

Nie odpowiedział na komentarz ochroniarza, w milczeniu mierząc go spojrzeniem i odkładając ładunek wybuchowy powoli na podłogę. Oceniał swoje szanse i priorytety: dwóch turian było większym wyzwaniem niż vorcha, szczególnie biorąc pod uwagę fakt, że nie miał na sobie pancerza. Gdyby ciął pierwszego, gdy ten się do niego zbliży, wzmacniacze kinetyczne mogłyby powalić go na ziemię, akurat by kupić trochę czasu na przyjęcie salwy drugiego na tarcze i doładowanie je technologicznym pancerzem. Jeżeli utrzymałby dystans i wyciągnął pistolet, cofając się do tylnego wyjścia... Plan układał się sam, ale nie było powodów, by ryzykować jego realizację. Bomba była rozbrojona, a turianie po prostu źle poinformowani. Wykonywali swoją pracę.
Założył ręce za głowę, pozwalając mężczyźnie na szturchnięcie go karabinem i pociągnięcie w stronę drzwi.
- Naprawdę chcecie ją tu zostawić? - rzucił pod adresem bomby, gdy wzrok obydwu ochroniarzy na chwilę spoczął na ładunku. - Nie po to ją kurwa rozbrajałem, żeby znowu ją ktoś uzbroił. Pozwól mi zdjąć kurtkę. Owińcie nią ładunek, żeby nikt z głównej sali jej nie widział i weźcie do Arii. Możecie się upewnić, że jest rozbrojona i nieaktywna - rzucił krótko, starając się mówić spokojnie. Jeżeli jego krewniacy skusili się na ten pomysł, bez słowa i gwałtownych ruchów zaczął ściągać zakrwawione okrycie z grzbietu, żeby podać je najbliższemu. Wtedy też dodał: - Tylko nie odstrzel mi głowy, gdy zobaczysz pod spodem pistolet. A kurtkę chcę z powrotem.
Nie marudził na niechcianą eskortę, nawet jeżeli ta miała odbyć się pod lufą ochroniarza, bo tak czy owak musiał się dostać do Arii. Problem pojawił się dopiero, gdy jego umysł podsunął mu niepewność odnośnie czwartej bomby. Drzwi rozsunęły się z sykiem, ponownie wpuszczając do środka muzykę kiedy zaczęli wracać do głównej sali. Jego spojrzenie odbiegło na odległe loże i kuchnię; czy Hawkins poradziła sobie z kroganinem na zapleczu? Pewnie tak i pewnie powinien mu współczuć. Czy w loży trzeciej nadal znajdował się czwarty ładunek wybuchowy i czy Sones planowała rozbroić go tak jak poprzedniego? Jeszcze raz przeleciał w myślach wiadomości, które znalazł na omni-kluczu Thiska.
"1 bomba w loży 8" - załatwiona przez Mary.
"1 bomba w kuchni" - załatwiona (miał nadzieję) przez Hawk.
"1 bomba w korytarzu na tyłach" - załatwiona przez niego.
Co z bombą w loży 3? Na omni-kluczu martwego vorchy, którego krew wciąż miał na rękawie, znalazł wiadomości potwierdzające dostarczenie pozostałych ładunków wybuchowych. Jedyny, który się nie zgłosił, był Thisk - to dzięki temu martwy poeta wysyłał mu urocze wiadomości, żeby się pospieszył, czego naturalnie nie mógł zrobić, bo leżał roztrzaskany gdzieś na ulicach Omegi w dzielnicy przemysłowej. To by oznaczało, że w loży 3 nie zdążył pojawić się ostatni ładunek.
Albo, że vorcha zapomniał potwierdzić, że już go zamontował.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 13036
Rejestracja: 1 cze 2012, o 22:04
Medals:

Re: [NPC] Wyższy poziom 'Zaświatów'

2 lip 2016, o 00:55

Hawk

Barman wzruszył ramionami w przepraszającym geście i już go nie było. Nie miał daleko do korytarza, w którym znajdował się Vex, ale musiał przebić się przez parkiet i przebiec kawałek klubu. To zajęło wystarczająco dużo czasu, by Viyo wylądował w sporych tarapatach, tak przynajmniej widziała na monitoringu. Pozostało liczyć na to, że jakoś sobie z tym poradzi.
Mary odebrała połączenie po dobrych kilkunastu sekundach. Po drugiej stronie słuchawki nie panowała taka cisza, jak tu, w kuchni. Było słychać dudnienie muzyki, które nie docierało do czerwonowłosej, choć przytłumione przez drzwi loży, w której Mary miała się znajdować. Dziewczyna brzmiała dziwnie, a jej oddech był ciężki i nierówny. W odpowiedzi na udzielone jej ostrzeżenie parsknęła suchym śmiechem.
- Możesz mi... pomóc? - spytała na tyle cicho, że ledwo dało się ją zrozumieć. - Trzecia loża. Zablokowali mnie, poczekam.
Stęknęła i głośno wypuściła powietrze z płuc. Coś było nie tak, coś się jej stało. Raczej nie próbowała sama rozbrajać bomby, bo wtedy Hawk nawet by się do niej nie dodzwoniła i zauważyłaby nagłą eksplozję. Ale coś poszło inaczej, niż planowali. W głosie blondynki nie było ani typowej dla niej radości, ani nawet tego przerażenia, które opanowało ją na widok pierwszego ładunku - był po prostu bardzo, bardzo zmęczony.
Przebicie się przez tłum nie było łatwe, w szczególności, że faktycznie dziś było w nim wyjątkowo dużo gości. Parkiet, niefortunnie przecinający jej drogę, zajął jej co najmniej pół minuty. W międzyczasie poczuła kilka ocierających się o nią ciał, prawdopodobnie przekonanych, że właśnie po to tutaj przyszła, bo po co inaczej wpychałaby się w taki tłum, jak nie w celu poczucia gorączki sobotniej nocy na Omedze?
I faktycznie, gdy dotarła do drzwi loży numer trzy, te były zablokowane. Przydałby się jej tu Vex, który mógłby pozbyć się problemu, bo chyba miał przeszkolenie techniczne - shakowanie zamkniętych drzwi zajęłoby mu niecałą minutę, pewnie nawet mniej.

Vex

W chwili, gdy wychodzili z korytarza, drugi z ochroniarzy złapał Aieen za błękitną brodę, zmuszając ją do spojrzenia mu głęboko w oczy.
- Jedno słowo o bombie i przestaniemy być wyrozumiali - poinformował ją. Asari pokiwała głową nerwowo, na tyle, na ile pozwalał jej turiański uścisk i posłusznie ruszyła przed siebie.
Wtedy właśnie wpadł na nich kolejny turianin, niewysoki i nieuzbrojony. Zatrzymał ich, wyciągając przed siebie ręce i w panice zerkając za ich plecy, na bombę, którą przedtem widział na monitoringu.
- To nie... kurwa, przepraszam - odetchnął głęboko, jakby bieg z kuchni do tego korytarza skrajnie go wykończył. A może to były nerwy. - To pomyłka, panowie. Zostawcie ich, oni są od Arii... czy coś. Nie robili nic złego, on to rozbroił. Sprawdźcie sobie nagrania i lepiej... lepiej to sprzątnijcie.
Strażnicy milczeli przez chwilę, by w końcu westchnąć i powoli opuścić broń. Nawet Aieen puścili, choć ta rozglądała się w panice, nie mając bladego pojęcia co się właśnie wydarzyło. Przysunęła się do Vexa, na wszelki wypadek, bo wciąż jednak to nie on groził jej bronią i brakiem wyrozumiałości.
- Arii nie ma - rzucił pierwszy ochroniarz, ten, który prowadził Vexa. Niechętnie zrobił krok do przodu i odwrócił się w jego stronę. - Dowiedziała się o tych ładunkach, wkurwiła się niemiłosiernie i poleciała kogoś zabić, tak podejrzewam. Wysłała swoich ludzi do znalezienia bomb. Nie wiedzieliśmy, że ktoś się już tym zajmuje.
- Jakaś szalona ludzka kobieta rozbroiła jedną w kuchni - rzucił barman.
- Ten tutaj kolejną. Trzecią znaleźli w loży Sones - dodał drugi. - Gdzie jest Sones, swoją drogą? Miała z Nariusem wrócić na górę, mówiła że wie gdzie jest ostatnia - zerknął na Vexa. - Nieważne. Bierz swoją asari i spadajcie. Możecie poczekać na Arię, pewnie będzie... wdzięczna. Za pomoc. My się tym gównem zajmiemy, to nie wasza robota. I tak zrobiliście sporo.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2926
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 23:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 185.987
Medals:

Re: [NPC] Wyższy poziom 'Zaświatów'

2 lip 2016, o 02:04

Coś było nie tak. Nie wiedziała jeszcze co, ale poczuła to od razu. Viyo jej nie obchodził, nie w tym momencie - jego bomba już była rozbrojona, otrzyma swoje owacje później. Ale teraz potrzebowała znaleźć Mary, w cokolwiek by się nie wpakowała.
Trzecia loża. Na monitoringu szybko usiłowała się rozeznać, żeby wiedzieć, jak trafić tam jak najszybciej nim zorientowała się, że przecież to miejsca zna. Mniej więcej. Biegła więc dalej, po względnym i szybkim ukryciu bomby. Miała nadzieję, ze barman mimo wszystko tu wróci, a członkowie Krwawej Hordy zostali złapani i nikt tego nie uzbroi od nowa. To by dopiero było marnotrawstwo.
Tłum, ludzie. Wypity alkohol sprawił, że jej zmysły się wyostrzyły. Muzyka wdzierała się w jej duszę gdy biegła, nie słysząc głupiej paplaniny mijanych kobiet czy kiepskich tekstów na podryw mężczyzn. Trzecia loża.
- Zaraz będę - warknęła tylko do komunikatora, zbyt agresywnie niż planowała, ale naprawdę kurewsko jej się śpieszyło. Nigdy nie dbała w takich sytuacjach o ton. Dopiero gdy stanęła pod zablokowanymi drzwiami prowadzącymi do trzeciej loży, stanęła.
Znowu hakowanie. Nie, to za dużo.
- Vex - wydyszała do omni-klucza, wypuszczając jednocześnie powietrze z ust. - Sones jest zablokowana w trzeciej loży. Potrzebuję cię tu. Natychmiast - - dodała, znów zdenerwowana.
Nienawidziła czekać na ludzi w takich sytuacjach. Cała zestresowana, miała wrażenie, że każda sekunda to minuta, a minuta to godzina. Że Viyo nie biegnie z jakiejś części klubu, tylko leci z innej części galaktyki.
Była za mało niecierpliwa. Poczekała na odzew z jego strony i na jego przyjście chwilę, jeśli nie było ani odzewu, ani jakiegoś potwierdzenia, że będzie za mniej niż minutę, spróbowała otworzyć drzwi sama.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2045
Rejestracja: 18 cze 2014, o 16:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 62.210
Medals:

Re: [NPC] Wyższy poziom 'Zaświatów'

2 lip 2016, o 12:57

Nie zdążyli dotrzeć do loży Arii, gdy pojawił się trzeci turianin. Vex w milczeniu wysłuchał wyjaśnień zziajanego mężczyzny, po czym bez słowa opuścił ręce, nie komentując nadgorliwości swoich pobratymców. Wykonywali swoją pracę. Nawet jeżeli była to fucha u królowej światka przestępczego w podejrzanej, zapomnianej przez prawo stacji.
- Szalona ludzka kobieta jest ze mną - rzucił po słowach barmana, bo epitet mógł tylko i wyłącznie należeć do Hawk. Wieść o tym, że piratka poradziła sobie z ładunkiem wybuchowym z kuchni, podniosła go nieco na duchu. Tak jak i to, że Mary znalazła trzecią bombę.
- Najpierw ją zgarnę i znajdę Sones. To znajoma - dodał, nieco się rozluźniając. Wyglądało na to, że wszystko zakończyło się w miarę szczęśliwie i bez ofiar w Zaświatach. Gdzieś przy jego ramieniu piknął omni-klucz, informując o nowym połączeniu, a gdy uniósł rękę, dostrzegł id Hawkins.
- Zajmiesz się tą dziewczyną? - odezwał się do barmana, bo wyglądał na porządniejszego niż oschli ochroniarze, wskazując podbródkiem na asari. - Nazywa się Aieen. Jakiś człowiek dorzucił jej prochów do drinka i nie ma nic wspólnego z tym co się tu dzieje, ale trochę mi pomogła. Jak załatwisz jej butelkę elasy i taksówkę do domu, będę zobowiązany - dodał, otwierając połączenie z Hawkins. Po drugiej stronie komunikatora od razu usłyszał przyspieszony oddech kobiety, sugerujący że ta gdzieś się śpieszy lub z kimś walczy. Jakby to go nie zaalarmowało, zrobiły to jej następne słowa, syknięte w pośpiechu.
- Ochroniarze powiedzieli mi, że Mary znalazła już w środku ładunek. Ponoć była z jednym z nich - powiedział do niej z ociąganiem, ale jego myśli rzuciły się w chaotyczną pogoń. Hawkins nie przebierała w słowach, nie było co się z nią kłócić. Bo zdecydowanie nie brzmiało to jak "wszystko skończyło się szczęśliwie". - Biegnę.
Nie wyjaśniał niczego pozostałym turianinom, po prostu rzucił się w tłum, by przedrzeć się do loży trzeciej. Na tym etapie droga przez tańczącą gawiedź ponownie obudziła w nim adrenalinę, ale tym razem związaną z napiętymi słowami Hawk. Czyli jednak była czwarta bomba, tuż pod ich nosami. Niedobrze. Bo jeżeli była czwarta, to mogła być i piąta.
Co planowała Horda?
Gdy wypadł z parkietu, od razu podbiegł na kobiety. Jedno spojrzenie na przejście do loży trzeciej powiedziało mu w czym problem i do czego potrzebowała go Hawkins.
- Pozwól - rzucił zdawkowo, uruchamiając omni-klucz i próbując połączyć się z terminalem, by rozpocząć sekwencje otwierania. Przesuwał palcami po grafitowym wyświetlaczu, nie odrywając od nich wzroku. - Słyszałem o kuchni. Co się dzieje z Sones?
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 13036
Rejestracja: 1 cze 2012, o 22:04
Medals:

Re: [NPC] Wyższy poziom 'Zaświatów'

2 lip 2016, o 16:33

Wyświetl wiadomość pozafabularną Ponowne spotkanie nie przebiegło w atmosferze ulgi i wszechobecnej radości. Otoczeni przez tłum, który nie zdawał sobie sprawy z zaistniałej sytuacji, musieli radzić sobie z paniką, która rosła pomiędzy ich dwójką. Hawk mogła, oczywiście, przestrzelić panel drzwi, licząc na to, że to pomoże, ale strzały w tym miejscu usłyszałby cały klub. Musiała więc niecierpliwie czekać na Vexa.
Ten przecież też się spieszył. Barman skinął niechętnie głową - z całą pewnością nie uśmiechało mu się niańczenie młodej, naćpanej asari, powinien wracać do pracy. Nawet stąd było widać powiększającą się kolejkę. Przy tak pełnych Zaświatach nie mogli pozwolić sobie na zmniejszenie obsady baru z trzech do dwóch osób. Przynajmniej nie na tak długo. Nie dane było mu usłyszeć podziękowania od Aieen, ale może to i dobrze, że załatwił jej transport do domu. Mogłaby sobie nie poradzić z ciężarem swoich decyzji, gdyby rano obudziła się u boku Viyo i nie potrafiła sobie przypomnieć skąd się wzięła w jego łóżku.
Hakowanie drzwi, w porównaniu do rozbrajania bomby, było dziecinnie łatwe. A może to adrenalina sprawiła, że turianinowi zajęło to zaledwie kilkanaście sekund, bo zabezpieczenia w największym klubie na Omedze przecież nie należały do tanich i tandetnych. W końcu kontrolka zmieniła kolor z czerwonego na zielony i drzwi do loży rozsunęły się przed nimi.
Tuż przy wejściu leżało wielkie cielsko martwego kroganina. W jego pancerzu widniało wiele dziur po kulach z karabinu ochroniarza, również zabitego, leżącego zaraz obok niego. Poza ranami postrzałowymi, kroganin miał krtań przeciętą omni-ostrzem - nietrudno było się domyślić, że to była bezpośrednia przyczyna jego śmierci. Z kolei turiański strażnik wyglądał, jakby oderwano mu głowę. Biorąc pod uwagę krogańską siłę, było to bardziej niż możliwe.
- Hawk...? - dotarło do nich ciche pytanie zza bordowej kanapy. W ułamek sekundy znaleźli Mary, zwiniętą tam nienaturalnie, w połowie opartą o ścianę. Była cała mokra, jakby ktoś wylał na nią wiadro wody, która połyskiwała teraz w czerwonym świetle loży. Dopiero gdy podeszli do niej bliżej, zorientowali się, że to nie była woda. Zresztą można się było tego spodziewać. Dziewczyna nie miała tyle szczęścia, co oni. Postrzelona z ciężkiej, krogańskiej strzelby w brzuch i górną część nogi, krwawiła obficie. Nie miała pancerza, może i nawet generatora. Z zerwanego rękawa własnego kombinezonu sama chyba zrobiła sobie opaskę uciskową na udo, ale z paskudnie rozerwanym brzuchem nie mogła sobie poradzić. - Vex... nikt mi teraz nie powiedział, żeby się nie wychylać.
Skrzywiła się i przekręciła głowę, spoglądając gdzieś w stronę przeciwległej ściany. Leżał tam ładunek, taki sam, jaki Hawk znalazła w kuchni, lecz nieco inny od tego, którym zajmował się Viyo. Był już rozbrojony i najwyraźniej odpowiadała za to Mary - krwawy ślad ciągnął się po podłodze od bomby do miejsca, w którym leżała. Może chciała profilaktycznie ukryć się za kanapą.
- Dokończyłam za Nariusa. Bałam się, że wybuchnie, ale on... już nie mógł. Nie wiem, jak to zrobiłam, użyłam jego omni-klucza, może miał to zaprogramowane już... - zamknęła oczy i jęknęła, próbując odepchnąć się od ściany. - Zabierzecie mnie Na Dół, do dzieci?
Skrzywiła się, rezygnując z prób samodzielnego wstania. Spróbowała spojrzeć na trupy, ale zasłaniała je jej kanapa, za którą sie ukryła.
- Ten z Hordy rzucił się na Nariusa, kiedy rozbrajał... był skupiony, nie zdążył za dobrze zareagować. Pomogłam - wyjaśniła w skrócie widok, który zastali w trzeciej loży. Uniosła ręce i przyjrzała się własnej krwi, w której wysmarowane było wnętrze jej dłoni. Mówili na nią Krwawa Mary, teraz faktycznie nią była. - Nie wiedziałam, że krew turian jest niebieska.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2926
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 23:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 185.987
Medals:

Re: [NPC] Wyższy poziom 'Zaświatów'

2 lip 2016, o 17:20

Wyświetl wiadomość pozafabularną Czekanie na Viyo było męczarnią. Byłoby nią nawet gdyby dobiegł do niej w ciągu dwóch sekund. Zaciskała palce na trzymanym pistolecie, z jednym spoczywającym na gotowym do naciśnięcia spuście. Upewniła się, że broń została odbezpieczona, a program amunicji dysrupcyjnej załadowany i zajęła miejsce po jednej stronie drzwi, tyłem do ściany. Zamknęła na chwilę oczy. Kroganin czy vorcha? Kroganin i vorcha? Nie była sama, nawet bez pancerza dadzą radę.
Drgnęła, gdy panel kliknął, zwiastując otwarcie. Nie zdążyła policzyć do trzech - drzwi się rozsunęły, a ona natychmiast wpadła do środka, gotowa do strzału. Wzrokiem omiotła całe pomieszczenie w jednej chwili. Kroganin, turianin. Oboje leżeli na ziemi, wszystko skąpane było we krwi. Skrzywiła się nieco z obrzydzeniem, ale przeszła dalej. Przestąpiła nad rozrzuconymi kończynami, celując w trupy tylko na początku. Gdy zdała sobie sprawę, że nie ma już żadnego zagrożenia, schowała pistolet.
Mary. Mogła się spodziewać po głosie. Dopadła do kanapy i zajrzała na jej drugą stronę. Nawet przez moment nie pomyślała, że to woda.
Zastygła dosłownie na pół sekundy, mierząc wzrokiem stan, w jakim była Sones. W myślach spisała ją na straty. Tak, jak niespełna pół roku temu na straty spisała przygniecionego kolumną Lewisa. Jego po prostu dobiła.
Nie pozwoliła sobie jednak teraz na dramaty. Kucnęła przy Mary z jednej strony, umożliwiając Vexowi zajęcie miejsca z drugiej. Od razu wyciągnęła medi-żel, a właściwie wszystkie jakie miała, by wylać tego cholerstwa ile tylko się dało i pomóc cokolwiek.
- Pójdziesz do nich sama, potem - warknęła tylko. Nie była wściekła, ale stres sprawiał, że wszystko, co chciała wypowiedzieć spokojnym tonem, wychodziło z jej gardła w formie krzyku. Jedną rękę uniosła do komunikatora. - Deuce, znaleźliście prom i Stadtforda?
Kolejna warstwa medi-żelu. Co innego nakładać go na wąską ranę, co dopiero na coś tak rozległego. Byle tylko utrzymało wnętrzności wewnątrz. Potwierdzenie ze strony pilota sprawiło, że odetchnęła z ulgą.
- Nie, trzymaj go tam, potem się nim zajmę. Potrzebuję promu pod Zaświaty, ale kurwa natychmiast.
Zdjęła z siebie kurtkę. Względne załatanie Mary jej nie wystarczało. Objęła ją całym materiałem i mocno zawiązała rękawy ze sobą, żeby, gdy będą Sones wynosić, nie było po niej widać, że zaraz może wypadnie jej wątroba.
- Daj znać Vinnet, jeśli jest na statku. Będę jej potrzebować.
Wstała. Ręce miała uwalone od krwi blondynki. Gdy się nachylała i obwiązywała ją, przykrywając brzuch kurtki, nawet na gołych ramionach pojawiło się kilka czerwonych smug, oraz na jej bluzce na ramiączkach. Przeniosła spojrzenie na Viyo.
- Trzeba ją ostrożnie przenieść - powiedziała, nieco ciszej, choć Viyo na pewno to wiedział. Bomba jej w tym momencie nie interesowała.
Nie myślała o tym, dlaczego pomaga blondynce, którą znała jeden dzień. To było jak odruch, nie myślała więcej, niż było to potrzebne. Po prostu działała, zastanawiać się nad tym będzie później.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2045
Rejestracja: 18 cze 2014, o 16:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 62.210
Medals:

Re: [NPC] Wyższy poziom 'Zaświatów'

2 lip 2016, o 17:47

Wnętrze trzeciej loży pachniało krwią i śmiercią. Gdy tylko drzwi rozsunęły się z sykiem, a oni niemal potknęli się o ciało kroganina w przejściu, wiedział że coś poszło nie tak jak trzeba. Bardzo nie tak. Kawałek dalej leżał turianin, a jego błękitna krew mieszała się z pomarańczową, krogańską. Vex zamarł na ułamek sekundy, boleśnie świadomy, że jego wzrok lada chwile może się natknąć na trzecie ciało - takie, które zdecydowanie nie zasługiwało na śmierć. Nie w tym miejscu, nie w ten sposób, nie w ogóle. Dopiero cichy jęk dobiegający zza bordowej kanapy, ściągnął jego uwagę w tamtą stronę. Podobnie jak Hawk, od razu opuścił broń którą wcześniej dobył przed wejściem.
- Mary... - wyrwało mu się cicho, gdy obeszli mebel i znaleźli skuloną za nim dziewczynę. Od razu przyklęknął przy niej, ze ściśniętym sercem oglądając jej ranę. Strzelba z bliska, bez tarcz i pancerza... Cud, że blondynka jeszcze żyła.
- I tak byś nie posłuchała, gdybym powiedział - odpowiedział ze ściśniętym gardłem, siląc się na uśmiech. Widząc jej bladą skórę i źrenice rozszerzone z bólu, zacisnął zęby i zaklął parszywie, czując przypływ bezsilniej furii. Kroganin miał szczęście, że już nie żył.
- Świetnie sobie poradziłaś - powiedział cicho, obserwując jak czerwonowłosa zaczyna aplikować medi-żel na rany Mary. Jeżeli było trzeba, udostępnił jej i swoje zapasy. - Unieszkodliwiliśmy pozostałe ładunki. Poskładamy cię do kupy i w trymiga odwiedzisz swoich znajomych, tak jak mówi Hawk.
Mary nie zasługiwała na śmierć. Ta młoda, wiecznie uśmiechnięta i pogodna dziewczyna nie mogła umrzeć w takim miejscu, nie w zamian za ludzi, którzy ściągnęli do Zaświatów. Rozbroili bomby, ale uświadomił sobie, że jeżeli miałby zamienić życie na poły pijanych klientów klubu na życie dziewczyny, zrobiłby to bez wahania. Spotkali się rano, ale wciąż pamiętał jak się poświęcała dla bezdomnych mieszkańców na Dole, jak dzieci z radością witały ją dzieci, jak ryzykowała dla medykamentów i żywności.
W milczeniu słuchał jak Hawkins komunikuje się z kimś przez omni, prawdopodobnie ze swoją załogą. Skinął głową na jej słowa, delikatnie wsuwając ręce pod Mary, starając się jak najbardziej ją ustabilizować.
- Zaciśnij zęby, młoda. Zaboli jak skurwysyn - powiedział cicho, po czym wstał, unosząc ją na rękach i próbując zrobić to możliwie najostrożniej. Blondynka była zadziwiająco lekka, ale wspomnienie podobnej sytuacji boleśnie bliskie.
- Polecimy na Elpis - przerwał Hawk, gdy wspomniała kobietę, która prawdopodobnie była lekarzem. - Mam na swoim statku najnowocześniejsze komory medyczne. Lepsze niż jakikolwiek doktor. Ale lepiej, żeby twój prom był piekielnie szybki - dodał cicho. Jeżeli nic nie stało na przeszkodzie, ruszył w stronę wyjścia, pozwalając czerwonowłosej iść przodem.
Kto jak kto, ale był pewien, że będzie potrafiła torować im drogę.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 13036
Rejestracja: 1 cze 2012, o 22:04
Medals:

Re: [NPC] Wyższy poziom 'Zaświatów'

2 lip 2016, o 19:06

- Może bym posłuchała - jęknęła i krzyknęła z bólu, gdy Hawk zaczęła aplikować medi-żel na jej rany. Być może był to środek między innymi uśmierzający ból, ale zanim zaczął działać, trzeba było nałożyć go na wyrwy w jej ciele. Strzelba z bliskiej odległości faktycznie była śmiercionośna i dziewczyna naprawdę miała spore szczęście, że jeszcze żyła. Prawdopodobnie gdyby przyszli tu pięć minut później, nie byłoby po co zastanawiać się nad sposobami ratunku.
- Już lecę - rzucił krótko Deuce. Doskonale potrafił rozpoznać, kiedy Hawk miała na myśli dosłowne natychmiast i ani chwili później, dlatego też nawet nie zadawał pytań. - Będę przed głównym wejściem.
Rozłączył się, pozwalając czerwonowłosej dalej zajmować się ranami Mary. Tymczasem ta nawet nie patrzyła w dół, nie chcąc wiedzieć co dokładnie dzieje się z jej brzuchem i czy faktycznie jest szansa na to, że wątroba wypadnie jej gdzieś po drodze. Była bardzo blada, a kałuża, w której wszyscy teraz klęczeli, stawała się z chwili na chwilę coraz większa.
- Nic nie zrobiłam - stęknęła. - Nic... nie zdążę przecież, mój żołądek jest na lewą stronę.
Zaczynała bredzić. Przymknęła oczy, a jej głowa osunęła się nieco. Do tej pory adrenalina trzymała ją we względnej kontroli nad sytuacją, czekała bowiem na Hawk, która obiecała, że zaraz przyjdzie. Teraz czerwonowłosa już tu była, więc Mary mogła przestać się martwić i odpocząć. Najlepiej zasnąć.
Jej krzyk rozdarł powietrze, gdy Vex wziął ją na ręce - nie była twardym żołnierzem, wyszkolonym do tego, by znosić ból. Z tego, co wyczytali w extranecie, zajmowała się czymś kompletnie niezwiązanym z walką, a na żywo widzieli też, że jej umiejętności były co najmniej niewystarczające jak na stację, na której żyła. Owszem, radziła sobie z sierocińcem, może też dobrze kradła, była zwinna i szybka, stworzyła swoją własną przerażającą legendę i przy tym wszystkim nie traciła radości, którą emanowała na co dzień. Ale nie potrafiła walczyć. Jej próby pomocy w barze chociażby, skończyły się stopieniem baru. Cud, że żyła.
Teraz, już w ramionach turianina, straciła przytomność, najwyraźniej mdlejąc z bólu. Może to i lepiej, bo ułatwiło to przeniesienie jej przez klub - w półmroku mogła wyglądać jak jedna z wielu zalanych w trupa, jeśli nie zwróciło się uwagi na wszechobecną krew. Szybko wyszli z loży, mijając się z ochroną, która wpadła do środka, by zutylizować rozbrojony ładunek. Nikt ich nie zatrzymał, ani tu, ani po drodze do głównego wyjścia z klubu. Niektórzy odsuwali się im z drogi, niektórzy zupełnie nie zwracali na nich uwagi. Ominęli ostro kłócącą się parę, nawet nie zauważając, że to ci sami, którzy uciekli z Out Pubu kilka godzin wcześniej.
Deuce w promie czekał tam, gdzie obiecywał, że będzie. Pojazd miał mocno zarysowany przód, czego wcześniej nie było. Hawk mogła zastanawiać się tylko, czy zrobił to teraz pilot, czy Red w czasie swojej ucieczki. Adams otworzył im drzwi i wyrwał się, by pomóc, ale widząc, że jego kapitan nie jest sama, postanowił nie przeszkadzać. Spytał o numer doku i jak tylko go otrzymał, poderwał się do lotu. Z całą pewnością złamał kilka zasad ruchu Omegi, albo kilkanaście, ale rozumiał, że dzieje się coś, co jest za trudne do wyjaśnienia w ciągu tych kilku chwil. A blondynka, którą wnieśli, nie dość że zakrwawiała pół promu, to jeszcze była nieprzytomna.
Elpis czekał na swoim miejscu, tak samo jak umieszczona w środku kapsuła medyczna, w której z pomocą Deuce'a umieścili Mary. Po zamknięciu wszystkie kontrolki zamigały ostrzegawczo, dając do zrozumienia, że doprowadzanie jej do porządku trochę potrwa, o ile w ogóle pomoże. Na wyświetlaczu, po szybkim skanie funkcji życiowych blondynki, pojawiła się informacja: 27% szans na przeżycie. Etsy przezornie milczała.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 13036
Rejestracja: 1 cze 2012, o 22:04
Medals:

Re: [NPC] Wyższy poziom 'Zaświatów'

28 cze 2025, o 17:03

Obrazek
Mistrz Gry: Iris
Gracze: Skax, Luna Reyes, Barnabáš Padělek, Tori Te’eria, Marshall Hearrow
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Dla królowej cieni, co tron zbudowała z ruin,
a każde spojrzenie zamienia w rozkaz.
Która zna smak zdrady lepiej niż wina,
i nigdy nie pyta - tylko wie.



Bas uderzał jak strzał w pierś.
Nie był to zwykły dźwięk – to była ściana sonicznego naporu, który zawłaszczał ciało. Perkusyjne wibracje tłukły się o trzewia, rozbijając wszelką intymność. Dźwięk był ciężki, syntetyczny i rozciągnięty jak metaliczna mantra. Działał bardziej na system nerwowy niż na uszy.
Wewnątrz Zaświatów światło miało barwę grzechu. Purpura i turkus splatały się w smugach z laserowych rzutników, które nieprzerwanie przecinały klubową przestrzeń, rzeźbiąc powietrze jak dłuto kształtuje marmur. Powietrze, ciężkie i gęste od potu, dymu oraz syntetycznych feromonów, zdawało się falować pod naporem tańczących ciał, których ruchy balansowały na granicy pożądania i agresji. Głosy mieszały się z wrzaskiem muzyki – języki z całej galaktyki ścierały się tu w kakofonii, gdzie sens zdawał się zbędny, bo każde słowo i tak ginęło w hałasie.
Za jednym z podświetlanych barów, gdzie szklane powierzchnie zdawały się płynnie przechodzić w hologramy, stał turianin o postawie wojownika i ruchach artysty. Zdawał się śledzić otoczenie z mechaniczną precyzją, skanując twarze, analizując spojrzenia, klasyfikując zagrożenia. W dłoniach, które zapewne kiedyś trzymały karabin, teraz spoczywały butelki z alkoholem o barwach niemożliwych do opisania – niektóre połyskiwały jak ciekły chrom, inne jarzyły się wewnętrznym światłem, jakby w ich wnętrzu uwięziono duszę syntetyka.
Bez zbędnych słów, bez uśmiechów czy uprzejmości, do każdego, niezależnie od tego, gdzie stał, co pił i z kim rozmawiał, podszedł osobno. Wskazał jedynie gestem – krótko, jednoznacznie, z tą pewnością siebie, którą mają tylko ci, którzy działają z rozkazu kogoś potężniejszego.
Za mną.
Tyle wystarczyło.
Poprowadził ich przez wąski, półprzezroczysty korytarz wyłożony czarnym kompozytem absorbującym światło i dźwięk. W tym tunelu każdy krok brzmiał jak decyzja, a każdy oddech wydawał się zbyt głośny. Mijali migające ekrany z zamazanymi twarzami, półprywatne loże z niedokończonymi transakcjami i istotami, które nie chciały być widziane. Światło za nimi znikało – jakby bar odcinał się od ich obecności, a oni przechodzili do innego poziomu rzeczywistości.
Znajdujące się na końcu wędrówki drzwi po prostu rozsunęły się z cichym syknięciem. Loża, do której weszli, była jak kapsuła wyrwana z innego świata. Przestrzeń pozornie niewielka, ale pełna świadomie zaprojektowanego przepychu. Ściany wyłożone materiałem pochłaniającym dźwięk sprawiały, że w jednej chwili zgiełk klubu ucichł, pozostawiając tylko cichy, niemal ceremonialny szum ukrytej klimatyzacji i puls niebieskiego światła sączącego się z podłogi.
W centralnym punkcie znajdował się niski, ciężki stół – nad nim unosiła się delikatna mgła z napojów chłodzonych przez lokalną technologię omnikriogeniczną. Zajmowali miejsca jedna po drugim z instynktownym przeczuciem, że cokolwiek miało się wydarzyć, to właśnie tutaj padnie pierwsze zdanie, które zmieni ich ścieżkę.
Jej wejście było jak zakłócenie transmisji – niewielkie opóźnienie w rytmie świata, które natychmiast przyciąga uwagę. Nie musiała się zapowiadać. Drzwi po prostu rozsunęły się po raz kolejny, tym razem ustępując kobiecie, która nie potrzebowała żadnych tytułów, by królować.
Aria T’Loak wkroczyła z gracją i siłą. Poruszała się z precyzją, która zdradzała zarówno doskonałą znajomość otoczenia, jak i absolutną władzę nad nim. Miała na sobie ciemny, połyskliwy kombinezon przypominający organiczną zbroję, ozdobiony tylko tam, gdzie chciała skupić wzrok rozmówców. Jej spojrzenie, czerwone jak gorący rdzeń planety, omiatało obecnych bez śladu uśmiechu.
Cóż za barwna zbieranina – zaczęła, tonem jakby mówiła do starych znajomych przy trzecim drinku. – Witajcie w Zaświatach. Jeśli jeszcze nie słyszeliście mojego imienia… to znaczy, że wasza poprzednia praca była nudna i krótka.
Z ruchem, który był jednocześnie niedbały i doskonale kontrolowany, aktywowała panel w stole. Kieliszki wysunęły się z ukrytej niszy, każdy wypełniony cieczą, która zmieniała barwę w zależności od kąta patrzenia. Alkohol, którego nazwy nikt nie znał, prawdopodobnie kosztował więcej niż przeciętny statek zwiadowczy.
Jesteście tu, bo wasze nazwiska polecili mi ludzie, którzy zwykle nie polecają nikogo. Tacy, co przeżyli więcej, niż powinni, i wiedzą, kiedy trzymać język za zębami.
Uniosła kieliszek trzymany w ręku. Obracała go leniwie.
Macie wybór. Możecie zostać i posłuchać, co mam do zaoferowania, albo możecie wyjść. Nikt was nie zatrzyma – nie jestem w nastroju, żeby tracić czas na niezdecydowanych.
Jej spojrzenie przeskakiwało z jednego do drugiego. Czekała. Jeszcze.
Ale jeśli zostaniecie, to przestajecie być tylko najemnikami. Wchodzicie w układ, z którego nie można się wypisać.
Uniosła kieliszek do ust. Upijając łyk, przymknęła oczy, rozkoszując się cierpkim smakiem jaki zostawiał finisz na języku.

Wyświetl uwagę Mistrza Gry
Marshall Hearrow
Awatar użytkownika
Posty: 645
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:41
Miano: Marshall "Arrow" Hearrow
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 56.600
Medals:

Re: [NPC] Wyższy poziom 'Zaświatów'

29 cze 2025, o 12:39

Bas był jak cios, nie dźwięk, nie muzyka - cios.
Ciężki, mięsisty, wyczuwalny głębiej niż w trzewiach – gdzieś między splotem słonecznym a pamięcią mięśniową, jakby organizm przypomniał sobie walki, których nie było. Marshall szedł przez klub z twarzą, którą trudno było nazwać, ani zamyślona, ani znużona, ale w jakiś sposób wyłączona. Jakby każdy kolejny błysk światła był tylko kolejnym parametrem, który należało zignorować.
Purpura i turkus przecinały powietrze. Jego oczy przyzwyczajone do blasku wizjerów, osłon termowizyjnych i skanów na polu walki, bez trudu śledziły przebłyski laserów i dziwaczną choreografię świateł. Zatrzymał się na chwilę. Nie dlatego, że coś go zaniepokoiło ale dlatego, że tego wymagał instynkt.
Stacja wydawała się znajoma. Nie w szczegółach, nie potrafiłby wskazać miejsc ani rozpoznać układu korytarzy ale coś w zapachu powietrza, w kolorze świateł, w napięciu pomiędzy murami... coś w nim drgało. Niepokojąco znajome. Jakby jego ciało wiedziało coś, czego umysł nie miał już prawa pamiętać.
Oddech płytki. Usta zaciśnięte. Kark napięty.
Zmysły na czuwaniu, ale nie w panice. Raczej jak u łowcy, który wszedł na teren innego drapieżnika i czuje, że ziemia nie należy już do niego.
Zaświaty były miejscem, którego nie dało się opisać bez odrobiny przesady i którego przesada była nieodłącznym elementem. Tu nikt nie był tylko sobą. Wszyscy coś grali. Maski, role, zapachy, dotyk, dźwięk, cała przestrzeń zbudowana była tak, by stłamsić autentyczność i zalać wszystko sztucznym, przeestetyzowanym doświadczeniem.
Hearrow tego nie znosił.
Nie chodziło o to, że nie potrafił się w tym poruszać. Gdy trzeba było, potrafił ale każde takie miejsce przypominało mu, jak wiele energii trzeba wkładać w to, by wyglądać na kogoś, kim się nie jest i jak rzadko to naprawdę działa.
Turianin, który ich zebrał, był efektywny. Zbyt efektywny, jak na barmana. Ruchy szybkie, żadne zbędne słowo. Marshall ocenił go już przy pierwszym spojrzeniu kark sztywny, ruchy stawów precyzyjne, oczy przesuwające się szybciej niż normalne. Coś jakby szkolenie jednostki specjalnej zresetowane i zaprogramowane na usługi. Nie komentował tego. Nie musiał.
Gdy turianin gestem wskazał kierunek, Hearrow tylko skinął głową. Żadnych pytań, żadnych żartów. Czasem jedyne, co należało zrobić, to iść a potem zobaczyć, komu się nie spodoba, że poszedłeś.
Korytarz był jak duszny oddech pod hełmem. Czarny kompozyt tłumił nie tylko dźwięk, tłumił też czas. Marshall czuł, jakby każdy krok oddzielał go od świata zewnętrznego nie tylko fizycznie, ale i świadomościowo. Tak, jakby z każdym metrem przechodził głębiej w warstwę, której nie przewiduje żadna mapa.
Decyzja. Oddech. Pamięć. Cisza.
Te cztery rzeczy rezonowały w jego głowie.
Nie zareagował na mijane twarze. Nie przyglądał się lożom. Jeśli ktoś go obserwował to właśnie chciał, żeby wyglądał, jakby nie patrzył. Jednak jego zmysły notowały każdy ruch, każdą anomalię, każde spojrzenie zbyt długie, każde drżenie, które mogło oznaczać broń pod kurtką.
Wreszcie: drzwi. Syknęły. Wszedł jako jeden z ostatnich. To też nie był przypadek. Nigdy pierwszy, nigdy ostatni. Środek to najlepsza pozycja.
Loża była... inna. Luksus oswojony, tłumiony, przemyślany. Nie przesadny, ale nieudający, że taki nie jest. Ściany tłumiły dźwięk niemal natychmiast poczuł, jak spada ciśnienie w czaszce. Hałas, który w klubie był jak fizyczna obecność, tutaj zniknął. Tylko lekki szum, jak tlen w hełmie.
Zajął miejsce z prawej strony stołu. Kiedy weszła, nie spojrzał od razu. Najpierw wyczuł. Zatrzymanie powietrza, zmiana rytmu. Ciało zareagowało wcześniej niż świadomość. Potem spojrzał.
Aria.
Tak. Nie potrzebowała przedstawienia. Nie potrzebowała żadnego wejścia. I wiedziała o tym. Znał ten typ, T’Loak była jak twierdza, ale zrobiona z aksamitnej stali. Wszystko, co mówiła, było bronią. Nawet wtedy, gdy udawało zwykły gest.
Kiedy odezwała się, nie mrugnął. To był teatr. Ale teatr, który kształtował rzeczywistość.
Kieliszek wysunął się przed nim. Kolor płynu zmieniał się jak maski u handlarzy dusz.
Nie dotknął go.
Nie miał zamiaru dotykać. Nie pił od miesięcy. Nawet jeśli by pił, nie tknąłby czegoś, co podano mu w układzie, gdzie jedno spojrzenie kosztuje więcej niż życie najemnika.
Słuchał jej do końca, nie przerywając, nie mrugając nawet, gdy mówiła o lojalności, o braku wyjścia, o cenie tego układu.
Nie było w tym nic, co by go zaskoczyło. Słyszał to już w różnych formach, w różnych stacjach, w różnych tonacjach ale sens pozostawał zawsze ten sam.
Kiedy nastała cisza, a jej spojrzenie przesuwało się po obecnych, nie patrzył na nikogo innego. Ich reakcje były bez znaczenia.
Wysłuchałem. I wystarczy.
Spojrzał na nią spokojnie.
Jestem. Zostaję.
Tyle. Żadnych deklaracji, żadnych mądrości.
Decyzja. Oddech. Pamięć. Cisza.
Zaczął się nowy etap ale jego sposób bycia się nie zmienił, bo Marshall zawsze wchodził do środka tak, jakby już znał drogę powrotną. Nawet jeśli nie istniała.
OUTFIT -- UNIFORM -- ARMOR -- VOICE -- MAIN THEMEObrazekObrazekObrazek-Problem nie jest problemem. Problemem jest twoje podejście do problemu- Obrazek
Tori Te’eria
Awatar użytkownika
Posty: 453
Rejestracja: 15 sie 2016, o 22:18
Miano: Tori Te'eria
Wiek: 163
Klasa: Adept
Rasa: Asari
Zawód: Lekarz
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 10.880
Medals:

Re: [NPC] Wyższy poziom 'Zaświatów'

29 cze 2025, o 12:44

Goryczkowy, nieco pikantny smak elasy rozlał się ponownie na jej języku i rozgrzał przełyk, gdy kolejny, niewielki łyk alkoholu spłynął do jej żołądka. Oparta o krawędź baru Tori wpatrywała się w otaczające ją wnętrze “Zaświatów”, na jej twarzy malowało się zaciekawienie i zainteresowanie, może nawet fascynacja. Nie miała na sobie pancerza ani munduru. Mimo, że imienne zaproszenie do strefy VIP “Zaświatów” zwiastowało spotkanie ze zleceniodawcą i udział w kolejnej misji, postanowiła poddać się klimatowi tego miejsca i by nie rzucać się w oczy zdecydowała się na bardziej pasujące do tego miejsca ciuchy - tradycyjnie dla siebie białą sukienkę bez rękawów, sięgającą kolan i z owalnymi wycięciami odsłaniającymi jej talię i częściowo biodra. Nie znaczyło to, że nie była przygotowana - jej wyposażenie, broń i pancerz znajdowały się w bagażniku wynajętego skycara którym tutaj przyleciała, więc gdyby zaszła potrzeba mogła niemal natychmiast pozyskać swoje rzeczy. Sądziła, że wtopienie się w tłum zapewni jej anonimowość i pozwoli przynajmniej przez chwilę napawać się atmosferą tego miejsca i zamierzała korzystać z tej chwili.

Wszystkie jej zmysły były atakowane w niemal perwersyjny sposób - kąśliwe dźwięki ostrej, nieco psychodelicznej muzyki wprawiającej swoją mocą w wibracje jej ciało, smak alkoholu na języku, przyćmione światła płynnie zmieniające się od fioletu i purpury w czerwień, zieleń i turkus, niewystarczające by dojrzeć szczegóły osób poddających się atmosferze tego miejsca na parkiecie, ich sylwetki wyłuskiwane raz po raz laserowymi błyskami, niczym stopklatki jakiegoś mrocznego rytuału, syntetyczne i naturalne aromaty wypełniające powietrze - wszystko to sprawiało, że Tori miała ochotę odstawić swoją pustawą już szklankę elasy na bar i ruszyć na parkiet, by pogrążyć się w tym ekstatycznym, wyuzdanym morzu zapomnienia i rozrywki.

Gdy dopiła ostatni łyk i już miała postąpić naprzód, tuż koło niej zmaterializowała się postać turianina i zanim Tori zdążyła zrozumieć, że nie jest to potencjalny barowy podrywacz, który chciał do niej dołączyć na parkiecie, usłyszała dwa słowa wypowiedziane tonem nie znoszącym sprzeciwu.

- Za mną.

Czar tego miejsca, lekkie, niemal hipnotyczne otumanienie natychmiast ustąpiło, a Tori podniosła wzrok na mężczyznę. Skinęła głową, odstawiła szklankę na bar i ruszyła za nim, pozwalając się prowadzić przez wąski korytarz, normalnie niedostępny dla gości “Zaświatów”. Półprzejrzyste ściany pozwalały dojrzeć feerię barw i błysków, ruch istot wszelkich ras niczym jakiegoś połączonego, żywego organizmu, ale z każdym krokiem te obrazy ustępowały, blakły i zanikały, jakby oddalali się od ich źródła. Cichy syk automatycznych drzwi i Tori znalazła się w niezbyt obszernej loży, całkowicie odciętej od chaosu klubu, jego dźwięków, świateł i zapachów, jakby znajdowała się nie na terenie “Zaświatów” ale gdzieś w przestrzeni kosmicznej.

Niemal nie zwracała uwagi na pozostałych ludzi - była świadoma, że weszła do pomieszczenia wraz z kilkoma innymi osobami, ale oszołomienie klubem i samym faktem znalezienia się właśnie tutaj i właśnie teraz sprawił, że nie potrafiła skoncentrować się na niczym innym, jak na ocenie wnętrza loży - przynajmniej do chwili, gdy drzwi się nie rozsunęły ponownie i nie stanęła w nich Ona. Poznała ją od razu, choć dotychczas nigdy nie widziała jej na żywo - jedna z dwóch najpotężniejszych asari w Galaktyce, niepodzielna królowa Omegi i półświatka, kobieta, bez której wiedzy i zgody nie działo się tutaj nic istotnego. Aria T’Loak. Tori przypomniała sobie jak jeszcze niedawno, na początku poprzedniej misji zastanawiała się z dumą, że Galaktyka jest tak naprawdę rządzona przez asari - a pozycje przedstawicielek jej rasy tak w radzie Cytadeli, jak i na Omedze świadczyły o tym najdobitniej. Teraz, w równej mierze zaskoczona jak i mile połechtana, niemal nie mogła oderwać oczu od jej sylwetki i niewymuszonej nonszalancji w ruchach - Aria była u siebie, nie przejmowała się nikim i niczyim zdaniem. To oni byli obcy - byli gośćmi, których Aria zaprosiła do miejsca niedostępnego dla przeciętnych zjadaczy chleba - do swojej prywatnej loży. Nie sądziła, że kiedykolwiek stanie oko w oko ze słynną Arią, nie sądziła, że to właśnie ona będzie zleceniodawczynią - a tak właśnie wynikało z wypowiadanych przez nią słów.

Nie zamierzała się wycofywać. Zaskoczenie czy nie, praca dla królowej Omegi była nobilitacją samą w sobie, a fakt, że Tori została w taki czy inny sposób wybrana do tej współpracy mile połechtał jej ego. Niebezpieczeństwo? Z pewnością, Aria nie zaprosiłaby do siebie grupy najemników gdyby chodziło o coś miałkiego i błahego. Przygoda? Zdecydowanie, nawet, jeśli zlecenie będzie się wiązało z ryzykiem. Wyzwanie? Tak i jeszcze raz tak.

W ciszy zapadłej po ostatnim - nawet nie pytaniu, ale raczej stwierdzeniu Arii, Tori sięgnęła po kieliszek schłodzonego alkoholu stojący przed nią na stoliku i skinąwszy lekko głową gospodyni spotkania, z delikatnym uśmiechem na twarzy uniosła go ku Arii w milczącym toaście, po czym siadła nieco wygodniej i oparła się o wygodne oparcie siedziska. Miała nadzieję, że tym gestem da jasno do zrozumienia, że “wchodzi w ten układ”. I tak, nie zamierzała się wycofywać. Mile połechtane ego buzowało ciekawością, a już wkrótce miało się okazać jaka sprawa zaprzątała uwagę T’Loak do tego stopnia, by osobiście przekazać szczegóły zlecenia.
*** ARMOR *** VOICE *** FORMAL *** PARTY ***
ObrazekObrazek
Statystyki dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Barnabáš Padělek
Awatar użytkownika
Posty: 45
Rejestracja: 14 gru 2024, o 05:11
Miano: Barnabáš Padělek
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemnik
Lokalizacja: Omega
Status: Ex-Przymierze, odbyta kara więzienia na Ziemi
Kredyty: 4.455

Re: [NPC] Wyższy poziom 'Zaświatów'

29 cze 2025, o 21:42

Płyn w szklance drżał przy każdym uderzeniu stopy i basu. Agresywna muzyka wdzierała się w głąb klatki piersiowej, schodząc aż do żołądka, jakby chciała tam eksplodować. Przyjemne wibracje. Barnabáš siedział przy barze, wpatrzony w fale tworzące się na powierzchni pastelowego drinka. Nie był zamyślony — raczej znudzony oczekiwaniem. Podniósł głowę. W lustrze umieszczonym za barem zobaczył najróżniejsze istoty wirujące w erotycznym uniesieniu na parkiecie. Zapewne odurzone na tyle, że nie zwracały uwagi, do jakiej muzyki tańczą. Spojrzał na swoją twarz, którą w klubowej ciemności rozświetlało stroboskopowe światło pulsujące w rytm dudniącej muzyki. Twarz pokrytą tatuażami i znakami, skrywającymi historię. Pogładził ogoloną głowę. W odbiciu dostrzegł za sobą sylwetkę turianina. Postać zbliżyła się, poklepała go po ramieniu i powiedziała do ucha: — Chodź ze mną — Stanowczy ton mówił wszystko — Czech wiedział, o co chodzi. Krótkie kiwnięcie głową, szybkie zerowanie drinka. Wstał i ruszył za turianinem pewnym siebie, energicznym krokiem. Rozglądał się dookoła. Znał to miejsce, bywał tu setki razy — jako gość i jako ochroniarz kogoś ważniejszego. Drzwi, do których się zbliżyli, rozsunęły się z sykiem. Weszli w korytarz, w którym z każdym krokiem muzyka cichła. Bez słowa dotarli do jego końca. Drzwi rozsunęły się z gracją tancerek asari — delikatnie i powoli. Chłodne powietrze klimatyzowanego pomieszczenia uderzyło go w twarz. Nie było już muzyki. Nie było stroboskopów ani zgiełku klubu. Cisza. Drzwi za nim zatrzasnęły się. Stanął w miejscu. Powoli sięgnął do kieszeni, wyciągnął paczkę fajek i jednego papierosa. Przekładał go między palcami, a drugą ręką gładził wąsy. Rozglądał się. Pomieszczenie przyciągało wzrok. Nie było kiczowate — raczej przemyślane, przyjemne. Podejmowano tu pewnie bardzo ważne persony. Ruszył wolnym, pewnym siebie krokiem do stołu, przyglądając się tym, którzy już przy nim siedzieli. Niektórych znał, innych nie. Usiadł na pierwszym wolnym miejscu. Bez słowa, bez zbędnego gadania. Ciało ułożył wygodnie, ręka automatycznie zajęła miejsce na oparciu. Od wejścia lubił pokazywać dominację — testować innych, ich pewność siebie. Szybkim ruchem włożył papierosa do ust. Bez pytania. Ogień. Wypuścił z ust duży obłok dymu, nie zważając, czy komuś to przeszkadza. Kątem oka zauważył ruch. Drzwi rozsunęły się. Pomieszczenie wypełniła aura potężnej siły — takiej, przed którą mimo wszystko chyli się czoło z szacunku. Skierował wzrok ku kobiecie. Kobiecie, której nikt nie musiał mu przedstawiać. Rządziła światem, w którym żył i pracował. Wysłuchał jej bez słowa. Jego ciało było rozluźnione. Nie musiał na nią patrzeć, żeby rozumieć, co do nich mówi. Zaciągnął się papierosem. Uwagę skupił na kieliszku, który nagle pojawił się na stole. Upił. Alkohol, którego nie znał, popieścił jego podniebienie. Delikatnie odłożył naczynie, kiwając powoli głową w cichym potwierdzeniu, gdy Aria skończyła mówić.
Ostatnio zmieniony 30 cze 2025, o 00:09 przez Barnabáš Padělek, łącznie zmieniany 1 raz.
Skax
Awatar użytkownika
Posty: 331
Rejestracja: 16 paź 2021, o 23:29
Miano: Skax`Lilan nar Tonbay
Wiek: 23
Klasa: Inżynier
Rasa: Quarian
Lokalizacja: statek
Kredyty: 135.101
Medals:

Re: [NPC] Wyższy poziom 'Zaświatów'

29 cze 2025, o 21:49

To miejsce zdecydowanie nie należało do jego ulubionych. Hałas, tłumy i podejrzane towarzystwo. Uosobienie Omegi oraz jej serce. Nic lepiej nie przedstawiało w tak skondensowanej formie czym jest ta stacja. A Skax bardzo tutaj nie pasował. Trzymał się na uboczu jak tylko mógł, a jedyną rzeczą, która ewentualnie mogłaby go zachęcić do przyjścia tutaj byłby alkohol. No była jeszcze jedna, bardziej wyjątkowa okoliczność, ale kiedyś wątpił by kiedykolwiek mógł tego doświadczyć. A jednak to nie alkohol był powodem jego obecności. To była ta bardziej wyjątkowa okoliczność. Spotkanie z osobą, której nazwisko padało często, a na sam jego dźwięk wielu, nawet najtwardszych i zajadłych najemników miękło w kilka sekund. Władza T'Loak była bezsprzeczna a jej persona niemalże nie do zastąpienia. Na samą wieść o tym, że został jej polecony, zestresował się jak w swoich najtrudniejszych momentach. Miał trochę czasu, aby dokładniej sobie przemyśleć to i owo, dlatego teraz był już nieco spokojniejszy, ale wciąż wycofany.

Od samego wejścia Asari robiła wrażenie i bardzo szybko Quarianin na własne oczy miał okazję przekonać się, że żadna z opowieści o niej nie jest przesadzona. Skax z początku bał się nawet podnieść wzrok, aby spojrzeć na nią w pełnej okazałości. Zrobił to jedynie na początku, gdy weszła, później opuścił nieco głowę, bardziej obserwując ruchy jej nóg, aniżeli patrząc w jej oczy. Przewidywał, że tak zareaguje w takiej sytuacji, dlatego niespecjalnie się tym przejął i nie zamierzał z tym walczyć. Po prostu dał się całej akcji dziać swoim torem, gdy on próbował po prostu robić z grzeczne tło, aby specjalnie się nie wychylać.

-Wchodzę w to- Padł krótki komunikat z jego strony. To już nie było miejsce aby się wycofywać. Miło, że taka opcja została przez Arię zaproponowana, ale to było chyba bardziej niż jasne, że równałoby się to z przedwczesną emeryturą na skutek trudności w dalszym zatrudnieniu w tej okolicy. Skax również pozwolił sobie na lekkie wzniesienie toastu, po czym włożył do swojego kieliszka końcówkę słomki. Jego strój nie pozwalał na tak stylowe popijanie drinka jak w przypadku pozostałych, musiał zadowolić się mniej czaderskimi sposobami. Jednocześnie pozwoliło mu to puścić szybki skan na skład cieczy, zanim zdecydowałby się ją wypić. Oczywiście nie chodziło tutaj o potencjalne ryzyko zatrucia. Królowa Omegi mogłaby ich tutaj wszystkich pozbyć się w bardziej bezpośredni sposób. Powód analizy alkoholu był bardziej prozaiczny. Biologicznie Quarianie nie byli przystosowani do spożywania jedzenia oraz napojów typowych dla większości galaktyki. Nie uznał się za wyjątkowo ważnego osobnika, aby ktokolwiek z otoczenia pamiętał o sprawdzeniu tego przed podaniem, więc jak to miał w zwyczaju, zadbał o to samodzielnie. Jeśli nie wykrył żadnych problemów z chiralnością, pociągnął niemalże bezgłośnie łyka przez słomkę.
ObrazekObrazek
Luna Reyes
Awatar użytkownika
Posty: 256
Rejestracja: 16 gru 2021, o 11:01
Miano: Luna Reyes
Wiek: 27
Klasa: Strażnik
Rasa: Człowiek
Zawód: Błękitne Słońca
Lokalizacja: -
Kredyty: 29.705

Re: [NPC] Wyższy poziom 'Zaświatów'

1 lip 2025, o 13:46

Luna przez chwilę przyglądała się pulsującym kolorom i bawiącym się. Kolory były bardzo kuszące, lubiła zarówno purpurę jak i turkus. Gdyby tylko miała więcej czasu, z chęcią oddałaby się zabawie i jakimś mocniejszym trunkom. Rzadko kiedy odmawiała dobrej zabawy, a musiała, że na prawdziwej imprezie w klubie, a nie na zwykłej barowej popijawie z innymi Błękitnymi Słońcami nie była już od jakiegoś czasu. Niemniej z racji bytności w takim miejscu postanowiła włożyć sukienkę odpowiednią do tego miejsca - czarną, bez rękawów, za to ze sporym wycięciem na dekolt, kozaki miała aż po kolano, makijaż też nałożyła mocniejszy niż zazwyczaj. Być może po prostu chciała nie rzucać się w oczy w takim miejscu - wolała wyglądać na bywalczynię takich miejsc, jakich wiele.
Po krótkiej kontemplacji toczącej się imprezy, zdołała podejść do baru i zamówić drinka, upić nieco, kiedy usłyszała nie znoszący sprzeciwu głos. Cóż, czas dowiedzieć się nieco więcej, czego dotyczy to zaproszenie. Była tutaj zarówno dla siebie, jak i dla Błękitnych Słońc - jeżeli mogli coś ugrać, uczestnicząc w misji zaczynającej się w znanym klubie, tym lepiej.
W końcu wraz, z grupą innych weszli do pomieszczenia, w którym wkrótce potem pojawił się gospodyni tego miejsca w całej swojej okazałości. Co by nie mówić, to Aria, zarówno ona sama jak i sposób w jaki się pojawiła robiły wrażenie. Ta asari naprawdę potrafiła zrobić wokół siebie prawdziwe show.
Wkrótce potem padło pierwsze kilka słów od niej, które nie wyjaśniły sedna sprawę, a jedynie dostali możliwość rezygnacji tuż po przyjściu. Jednak rezygnacja na wejściu to nie było coś co leżało w naturze Luny. -Vamonos rzuciła jedynie po czym uniosła nieznany sobie alkohol do ust i przyłączyła się do toastu.
ObrazekObrazek Statystyki:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 13036
Rejestracja: 1 cze 2012, o 22:04
Medals:

Re: [NPC] Wyższy poziom 'Zaświatów'

3 lip 2025, o 20:06

Barnabas, nie mogąc się oprzeć intrygującemu, ciemno-szmaragdowemu płynowi lśniącemu w kieliszku jak ciekła biotoksyna, podniósł szkło do ust. Zapach był ostry, z metaliczną nutą, jak ozon po burzy - napój przypominał coś, co mogłoby przeciekać z rdzenia reaktora, a mimo to był zaskakująco gładki. Chłód przeszedł mu przez gardło jak cień noża, a potem rozpłynął się ciepłem, które miało w sobie coś... niepokojąco przyjemnego.
Aria zauważyła to kątem oka, nawet nie odwracając głowy — jej zmysły były wyczulone, jakby każde drgnięcie w loży było częścią symfonii, którą dyrygowała.
Odważny wybór, Barnabas. Nazywamy to tutaj „Ciszą Próżni”. Prawoskrętni mogą po nim stracić przytomność, a ludzie... tylko godność.
Zerknęła w stronę Skaxa i Marshalla, których kieliszki pozostały nietknięte. Jej ton był lekki, niemal żartobliwy, ale napięcie między słowami miało twardość plastydu.
Spokojnie, chłopcy. Przetestowane. Bezpieczne dla każdego, niezależnie od liczby serc czy kierunku rotacji aminokwasów.
W końcu usiadła - nie tyle rozsiadła się, co osiadła jak ciężar bezdyskusyjnej dominacji. Opadła w fotel ze swobodą kogoś, kto nie musi udowadniać, że wszystko w tym pomieszczeniu należy do niej. Założyła nogę na nogę, oparła się na jednym łokciu i spojrzała na zebranych z tą samą intensywnością, z jaką statek celuje głowicą w wybrany punkt na mapie.
Przejdźmy do sedna.
Odstawiła z łoskotem pusty kieliszek na stół.
Pół roku temu pewien skurwiel pojawił się na Omedze. Człowiek. Imienia nie wymienię, bo nie zasługuje. Zorganizował serię zamachów. Ładunki w dokach, ostrzał transportów cywilnych, nawet próbę zdetonowania bomby pod moim klubem. Jakby tego było mało, odważył się położyć rękę na dziewczynach, które dla mnie pracowały...
Na krótką chwilę Aria zamilkła, wykrzywiając usta w grymasie. Niektóre rzeczy były zbyt plugawym wspomnieniem, by brudzić nimi więcej słów, niż to konieczne.
Myślał, że Omega mu ulegnie. Że zastraszy mnie, jak zastraszał swoje ofiary. Przeliczył się. Wysłałam go do Czyśćca. A właściwie... pozwoliłam odpowiednim ludziom go tam zabrać. Czasem trzeba pozwolić, by śmieci wywieźli ci, którzy twierdzą, że sprzątają.
Przekrzywiła głowę, jawnie przyglądając się reakcji każdego z obecnych w pomieszczeniu.
Problem w tym, że teraz Sojusz Systemów Terminusa - ci ładni chłopcy w błyszczących pancerzach - planują go wyciągnąć. Dlaczego? Nie wiem. Doniesiono mi uprzejmie, jak tylko ich zamiary zaczęły być na tyle realne, że zaplanowano na dniach transport dla więźnia. Nie zamierzam pozwolić, aby ten skurwiel wyszedł na wolność i myślał, że nie dotrzymuje słowa, albo moje groźby są czcze. Waszym zadaniem jest upewnić się, że ta transakcja nie dojdzie do skutku. Interpretacja dowolna. Zabijcie go, ukryjcie, wrzućcie do rdzenia reaktora - wszystko mi jedno. Ma nie wrócić. Ma nie mówić. Ma nie oddychać.
Oparła się wygodniej, unosząc kolejny kieliszek do ust, ale nie pijąc jeszcze.
Nie mogę tego zrobić oficjalnie, choć wierzcie mi, że z przyjemnością złożyłabym mu osobistą wizytę. Prowadzę interesy z SST. Namnożyło się ich w tym Terminusie jak psów, muszę więc rozegrać to dyskretnie dla dobra Omegi. Ale Wy macie szerokie pole do popisu.
Wyciągnęła z kieszeni niewielką, czarną kartę z wtopionym symbolem Błękitnych Słońc i rzuciła ją na stół. Prostokąt zatrzymał się w idealnym centrum.
Luna pracuje dla Błękitnych Słońc. Jej przełożeni otrzymali ode mnie „zachętę”, by użyczyli jej autoryzacji. Ona wprowadzi was na Czyściec jako element transportu technicznego. Jak się tam zachowacie, to już wasza sprawa. Byleby mój problem... zniknął zanim położy na nim swoje łapy Sojusz. Zapłacę hojnie za Was czas, zapewnię sprzęt i zapamiętam Wasze nazwiska na przyszłość.
Aria nie nalegała. Nie prosiła. Nie oferowała więcej.
Tylko patrzyła. Jak coś, co już wygrało i tylko czeka aż inni zrozumieją, że przestali mieć wybór.

@Barnabáš Padělek @Luna Reyes @Marshall Hearrow @Skax @Tori Te’eria
Wyświetl uwagę Mistrza Gry
Marshall Hearrow
Awatar użytkownika
Posty: 645
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:41
Miano: Marshall "Arrow" Hearrow
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 56.600
Medals:

Re: [NPC] Wyższy poziom 'Zaświatów'

3 lip 2025, o 20:49

Nie tknął kieliszka.
Siedział z pozoru swobodnie, ale jego ciało wciąż pozostawało napięte, jakby każdy mięsień czekał na komendę do działania. Spoglądał przed siebie, nie na Arię, nie na pozostałych zebranych, a na pustą przestrzeń pomiędzy kieliszkiem a własną ręką. Nie zamierzał sięgać po „Ciszę Próżni”, ani pozwolić, by cokolwiek z tej groteskowej celebracji rozproszyło mu myśli. Wystarczyło, że miejsce, w którym się znalazł, i tak już doprowadzało go do szału.
Omega.
Zawsze jej nienawidził. Smród spoconych ciał, parujących rur ciepłowniczych i dusznych korytarzy wypełnionych głosami, które nie znały sumienia. Miejsce stworzone dla hien. Pasowało do Arii. Półświatkowa władczyni, której nie interesowały zasady tylko efekt, a on, idiota, znów się tu znalazł. W samym środku układu, który śmierdział jak rozkładający się trup.
Słuchał. Milcząco. Napięcie rosło, kiedy pojawiły się kolejne słowa. Najpierw o „człowieku”, potem o zamachach, o dziewczynach. To ostatnie uderzyło go mocniej, niż był gotów przyznać. Cichy, przelotny impuls przebił się przez umysł jak drobina lodu w gardle – wspomnienie czegoś, co nie miało prawa wracać. Obraz bez ostrości. Migawka. Oddech.
Otrząsnął się i skupił się na konkretach.
Nie odezwał się od razu, gdy wypowiedź dobiegła końca. Pozwolił innym zareagować i dopiero wtedy Hearrow się poruszył.
Nieznacznie.
Uniósł wzrok. Nie patrzył na Arię, a raczej przez nią. Jakby analizował rozkład władzy w tym pomieszczeniu, szukając słabych punktów. W głowie pracował już schemat. Transport. Osłona. Punkt wejścia. Potencjalne wycieki. Kto może zawieść. Kto nie będzie potrzebny i ile osób wróci z tej misji albo raczej ilu nie wróci.
Prawie w tym samym momencie, w którym inni odstawiali kieliszki lub sięgali po broń pozorów, Marshall odchylił się lekko na siedzeniu. Złączył palce dłoni w luźny trójkąt i oparł je o podbródek. Nie odezwał się. Nie od razu.
Zamiast tego wpatrywał się w kieliszek, jakby miał mu zdradzić, jakim cudem znów wpakował się w bagno. Cholernie dobrze znał ten moment. Chwilę, w której człowiek orientował się, że przekroczył granicę, zza której nie ma już powrotu.
I właśnie tu był.
W loży królowej Omegi. W otoczeniu ludzi, których lojalność dało się kupić kredytem albo strachem i co gorsza siedział tu z własnej woli.
W myślach przejechał przez każdy detal, który padł wcześniej. Transport planowany na dniach. Sojusz Terminusa. Wyciągnięcie kogoś, kto powinien gnić pod trzema metrami metalu i zardzewiałych krat. Nie znał nazwiska, ale to nie było potrzebne. Już wiedział, że ten człowiek przekroczył granicę o wiele wcześniej niż on sam.
Zastanowiło go jednak coś jeszcze.
Skoro to miała być taka drobna sprawa, czemu Aria w ogóle zawracała sobie głowę? Czemu nie wysłała któregoś ze swoich ochroniarzy, których traktowała jak przedłużenie własnej woli? Czemu nie załatwiła tego po cichu, bez organizowania loży, toastów i teatralnych przemów?
Odpowiedź była prosta. Bo się bała. Może nie o siebie, może nie o Omegę ale o co, a jeśli Aria T’Loak się czegoś bała, to znaczyło, że sytuacja była znacznie bardziej poważna, niż to, co właśnie padło przy stole.
Odchylił głowę w bok, kątem oka rejestrując ruch dłoni Luny, która jeszcze raz uniosła swój kieliszek. Czuł jak ciśnienie rośnie. Znał to uczucie było z nim zawsze wtedy, gdy zbliżał się moment strzału. Ten najważniejszy.
Nie zamierzał jeszcze nic mówić. Ale głos wewnętrzny już podjął decyzję.
Jeśli to się spieprzy, nikt nas nie wyciągnie.
Omega nie prowadziła statystyk śmierci. Ona je wchłaniała.
Odchylił się lekko, krzyżując ręce na piersi. Spojrzenie utkwił gdzieś pomiędzy Arią a rzuconą przez nią kartą z symbolem Błękitnych Słońc. Znał takich jak Luna. Zbyt pewni siebie, zbyt przyzwyczajeni do życia na ostrzu noża. ale miał powód, żeby iść dalej. Może nie najlepszy, ale wystarczający.
To wszystko wygląda... za gładko — powiedział. — Jeśli SST wysyła konwój po takiego śmiecia, wiedzą, że ktoś będzie chciał ich zatrzymać. Dlaczego nie zabezpieczyli tego lepiej? Gdzie jest haczyk?
Mógł wyjść. Mógł powiedzieć, że to nie jego sprawa. Że Omegi nienawidzi, a najemnicy irytują bardziej niż ból postrzałowy w biodrze. Ale został.
Ten człowiek. Ofiary, które wymieniłaś — głos zadrżał tylko na ułamek sekundy. — Masz dokumentację? Nagrania, świadków, opisy? Jeśli mam w niego strzelić, chcę wiedzieć, że zasługuje na kulę. Nie dlatego, że ci podpadł. Tylko dlatego, że nie powinien więcej oddychać.
Bo gdzieś pod warstwą cynizmu, znużenia i wiecznie obgryzionego sumienia, tliło się coś, czego nie potrafił zabić. Coś, co było jak głos w ciemności. Przypomnienie, że niektórych demonów nie da się zatopić w alkoholu, a niektórych krzywd nie da się zignorować, nawet jeśli to byłoby wygodniejsze.
Jak głęboko sięgają ci, którzy chcą go wydostać? — zapytał jeszcze. — Mamy mówić o ryzyku politycznym, czy osobistym? Czy są tam ludzie, których powinniśmy oszczędzić? Albo odwrotnie, których lepiej zlikwidować, zanim coś zlecą dalej?
Z tego wszystkiego najbardziej wkurwiało go to, że wiedział, czemu tu wrócił. I co – a raczej kogo – próbował tu znaleźć, choć nawet nie umiał tego nazwać. Wreszcie sięgnął po kieliszek.
Uniósł go.
Bez słowa. Bez toastu. Bez uśmiechu.
Tylko jedna myśl krążyła mu w głowie, gdy przystawił szkło do ust:
Znowu to zrobiłeś. Znowu dałeś się wciągnąć.
Cisza Próżni miała smak zimnego metalu i czegoś jeszcze – jakby stare rany odzywały się w gardle. Wypił. Powoli. Do dna.
OUTFIT -- UNIFORM -- ARMOR -- VOICE -- MAIN THEMEObrazekObrazekObrazek-Problem nie jest problemem. Problemem jest twoje podejście do problemu- Obrazek
Skax
Awatar użytkownika
Posty: 331
Rejestracja: 16 paź 2021, o 23:29
Miano: Skax`Lilan nar Tonbay
Wiek: 23
Klasa: Inżynier
Rasa: Quarian
Lokalizacja: statek
Kredyty: 135.101
Medals:

Re: [NPC] Wyższy poziom 'Zaświatów'

5 lip 2025, o 21:58

Kiwnął głową w podziękowaniu za potwierdzenie informacji o bezpieczeństwie trunku. Wydawałoby się, że to bardzo nieistotna informacja, zwłaszcza z perspektywy kogoś tak ważnego jak Aria. A jednak fakt, że dostrzegła i zwróciła uwagę na cicho sobie siedzącego Skaxa, dawał to myślenia, że jej pozycja nie była zdobyta jedynie za samo siedzenie. Może to tylko kolejne przedstawienie, zaplanowane od samego początku, do samego końca, żeby zaimponować każdemu kto miał okazję ją zobaczyć. Tak czy inaczej, na Quarianina zadziałało. Nie był mistrzem w tego typu spotkaniach, ale jakoś w jego pracy niespecjalnie mu to przeszkadzało. Bogaci i wpływowi czasem potrzebowali aby wykonać za nich brudną robotę, nawet jeśli ci sami bogaci i wpływowi ubrudzili sobie ręce jeszcze bardziej na innym polu. Najemnicy byli potrzebni, czy dostali pełnie informacji, czy też nie to już była sprawa wtórna. Wiedział, że jeśli nie spierdoli swojej roboty, to będzie przynajmniej częściowo kryty przez swojego pracodawcę, a jak się przysłuży, to zarobi nie tylko ładną sumkę kredytów ale też szacunek i szansę na dużo lepsze zlecenia w przyszłości. Jeszcze bardziej podejrzane, jeszcze bardziej brudne i niewdzięczne.

Słuchając uważnie, zaczął przeszukiwać swoje źródła na tematy wspomniane przez Arię. Zamachy na Omedze, działalność Sojuszu Systemów Terminusa, a przede wszystkim - Czyściec. Nie interesowały go jednak nagłówki artykułów, ale bardziej "techniczne" aspekty. W otwartym extranecie zapewne niewiele tego znajdzie, ale może w tych swoich dziwnych, podejrzanych odmętach na coś, co przedstawi mu przynajmniej kilka ciekawostek.

-Gdzie w Czyśćcu go znajdziemy, jak już dostaniemy się do środka?- Zadał jedno, może nie jakieś bardzo wyrachowane pytanie, ale jednak pomijające całą moralność i powody tej misji. Nie, że go to nie obchodziło. Po prostu wolał o to nie pytać. Wyrobione doświadczenie pokazało, że gdy zaczynał drążyć, pracodawcy mniej byli chętni do współpracy i udzielania informacji użytecznych w samym wykonaniu misji. Swój udział już chyba zatwierdzili, więc czy słowa Arii się potwierdzą, czy też były bajeczką wymyśloną na poczekaniu, nie mają żadne znaczenia. Liczyło się dorwanie i zlikwidowanie celu. Niby mieli wolne ręce przy wyborze środków, ale zdecydowanie lepiej podejmuje się decyzje, gdy przynajmniej wie się czego i gdzie szukać. Stacja może nie być malutkim ośrodkiem, a sporym kompleksem. Już raz na jedną się wdzierał i tam posiadanie przynajmniej części planów, nawet jeśli nieco nieaktualnych, okazało się bardzo pomocne. Nie liczył teraz na aż coś takiego, ale jakikolwiek ochłap zadowoliłby jego ciekawość oraz wyczerpał temat z jego perspektywy.
ObrazekObrazek
Luna Reyes
Awatar użytkownika
Posty: 256
Rejestracja: 16 gru 2021, o 11:01
Miano: Luna Reyes
Wiek: 27
Klasa: Strażnik
Rasa: Człowiek
Zawód: Błękitne Słońca
Lokalizacja: -
Kredyty: 29.705

Re: [NPC] Wyższy poziom 'Zaświatów'

5 lip 2025, o 23:24

Alkohol, który Luna wypiła, mimo swojej oryginalnej konsystencji był zdecydowanie jednym z najlepszych, które Luna piła. Oczywiście w tak niezwykłym trunku można było umieścić wszystko. Jednak myśli Meksykanki kierowały się bardziej w stronę tego, że był to dorobny pokaz tego, że dla gospodyni nie ma rzeczy nieosiągalnych. Choć co by nie mówić, czerwona lampka zapaliła się kiedy Aria zwróciła uwagę na to, że inni nie piją. Jakby chciała skłonić wszystkich do wypić. Ale cóż, nie ma co rozmyślać nad tym co już się wydarzyło, czasu nie cofnie, lepiej więc nie przejmować się na zapas.
Luna rozejrzała się po obecnych. Obecność Barnabasa działała na plus, wiedziała już, że jako zespół, a przynajmniej jako para funkcjonuje z nim bez najmniejszego zgrzytu. Zdecydowanie przyda się ktoś taki. Drugi mężczyzna z brodą, za to wyglądał jakby połknął kij i to najeżony kolcami. Czy będą z nim problemy w trakcie realizacji zadania? Cóż zobaczymy co będzie, ale Luna by się nie zdziwiła.
To co zrobił ów mężczyzna, o którym mówiła Aria, to faktycznie było wystarczająco, żeby go odstrzelić. Proste. Chociażby po to, żeby nie trzeba już oglądać się za siebie. Co jednak sprawiło, że Luna lekko uniosła brew do góry, to fakt, że Aria świadomie uniknęła wymienienia jego imienia. To było... co najmniej interesujące. Sojusz Systemów Terminusa, owszem można było na nich wiele zrzucić. Mamy tam być przed nimi. Wszystko wydawało się proste. Chyba jednak trochę za proste.
No i nie trzeba było długo czekać, by drugi brodacz zaczął zadawać pytania, którymi zdradzał, że jego przerośnięte sumienie, które lubi głaskać może być tutaj problemem. Z trudem powstrzymała się od westchnięcia, spojrzała jednak na Barnabasa, żeby zobaczyć, czy jego zdanie o mężczyźnie jest podobne.
Myśli Luny powędrowały w innym kierunku. Mieli znaleźć się na Czyśćcu - a Luna nie miała zamiaru robić niczego co mogłoby podważyć zagrozić Błękitnym Słońcom, ani podważyć jej własną pozycję - w planach miała awansować w organizacji, w której znalazła dom, a nie zostać z niej wydaloną. Chciała więc się upewnić. Ktoś z jej środkami finansowymi mógł zdobyć kartę Błękitnych Słońc, a czy na resztę faktycznie jest przyzwolenie? -Dobrze, że nie ma w planach wysadzania czegokolwiek na Czyśćcu. Bo mielibyśmy problem. - powiedziała to zarówno do Arii, jak i do wszystkich zgromadzonych.
Luna spojrzała na kartę, po czym przeniosła wzrok na Arię.
-Skoro nie znamy jego imienia... zapewne ktoś posiadający tak rozległą wiedzę o swoich wrogach, zna numer więźnia jaki on posiada. Będziemy wiedzieć gdzie dokładnie jest przetrzymywany, by go przechwycić. Skoro każda chwila jest tak cenna, by zdąrzyć przed SST... ciekawiło ją czy zna i powie to o co ją pytała. A także jak zareaguje na kontakt jaki Luna chciała nawiązać z Błękitnymi Słońcami. Kontakt, który tak czy siak chciała nawiązać jak stąd wyjdą. Meksykanka nie ufała do końca bogatym, którzy myślą, że mogą wszystko.
ObrazekObrazek Statystyki:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Barnabáš Padělek
Awatar użytkownika
Posty: 45
Rejestracja: 14 gru 2024, o 05:11
Miano: Barnabáš Padělek
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemnik
Lokalizacja: Omega
Status: Ex-Przymierze, odbyta kara więzienia na Ziemi
Kredyty: 4.455

Re: [NPC] Wyższy poziom 'Zaświatów'

6 lip 2025, o 02:23

Zawartość szklanki błyskawicznie zniknęła. Alkohol przyjemnie rozgrzał gardło i żołądek, pozostawiając metaliczny posmak w ustach, jakby właśnie wypił szklankę krwi. Wykrzywił usta w lekkim grymasie, po czym rozsiadł się szeroko na kanapie, opierając ramię o jej oparcie z nonszalancją kogoś, kto nie boi się świata. Przez chwilę pozwolił, by alkohol rozpłynął się w trzewiach, ogrzewając całe ciało i pozostawiając po sobie przyjemne, rozleniwiające uczucie.
-Niezłe. Po gorszych trunkach traciłem godność – mruknął, unosząc brwi i patrząc z rozbawieniem spod półprzymkniętych powiek. – Bardziej niż nazwa tego drinka interesuje mnie, po co mnie tutaj ściągnęłaś. Wierząc w twoją pozycję, to pewnie coś grubego.
Pochylił się w stronę niskiego stolika. Wypuścił z ust ostatni obłok gryzącego dymu, który zawisł między nimi jak mgła. Jednym palcem, powoli, niemal ostentacyjnie, przyciągnął leżącą na blacie popielniczkę i zgasił w niej papierosa, rozcierając go z namysłem. Przeciąganie chwili pozwalało mu spokojnie rozważyć sytuację. Zaproszenie tutaj z jednej strony połechtało jego ego, z drugiej – wzmagało czujność.
Odchylił się ponownie na kanapie i skierował wzrok na kobietę, lekko przechylając głowę, jak kot oceniający zdobycz.
- Podaj kwotę, a powiem ci, czy mogę pomóc.
W czasie, gdy Aria tłumaczyła, na czym ma polegać zlecenie, Czech przesuwał powoli wzrokiem po pozostałych, jakby ich ważył. Czytał ich gesty, mimikę, mowę ciała. Jego spojrzenie zatrzymało się na mężczyźnie – blondynie. Widać było, że nie jest pierwszym lepszym gościem z ulicy; miał doświadczenie. Ale zastanawiało go, dlaczego nie ruszył drinka. Barnabáš wyczuł jego nerwy. Zadawał za dużo pytań. Zdecydowanie takich, które były, jego zdaniem, zbędne. Miał nadzieję, że nie będzie stawał mu na drodze podczas podejmowania decyzji – często łatwych dla niego, a trudnych dla innych.
Po pytaniu, które padło z ust blondyna, Barnabáš najpierw lekko się uśmiechnął, a potem pochylił do przodu. Jego szorstki, niski głos rozbrzmiał głucho w przyciemnionym pomieszczeniu:
- Czy są dowody, czy nie, ulica ma swoje zasady i prawo. - W jego oczach zatańczył chłodny błysk. - Narozrabiał, wygłupił się. Głos ulicy wydał na tego skurwiela wyrok - Mówiąc to, wskazał głową na asari, z cieniem złości przesuwającym się po twarzy. - Poza tym odbieram to osobiście. Nie lubię, kiedy ktoś panoszy się po miejscu, w którym mieszkam. Takie wybryki szkodzą interesom. Trzeba się go pozbyć.
Wszystkie informacje tylko utwierdzały go w przekonaniu, że pozbycie się celu przyniesie wiele korzyści. Nie zdziwiło go też, że Aria zleca brudną robotę ludziom z zewnątrz. Z drugiej strony istniało ryzyko, że wysyłają ich na podejrzaną misję, ale po co w takim razie miałaby angażować w to Błękitne Słońca?
Gdy na stole wylądowała karta z symbolem Słońc, spojrzał w stronę Luny. Poczucie, że będzie obok ktoś pewny, napawało go optymizmem. Wzrok powoli przeniósł na Tori. Szybkie skinienie głową – kolejna pewna osoba, mimo różnic światopoglądowych. Z powrotem opadł na kanapę, zagłębiając się w miękkie oparcie, pewny swojej decyzji. Odpalił papierosa.
- Z przyjemnością się go pozbędę – potwierdził gotowość, układając usta w zimnym, drapieżnym uśmiechu. - A to, w jaki sposób zdechnie, zostawcie mnie. Znam wiele sposobów na zadanie powolnej i bolesnej śmierci – dodał, przesuwając wzrokiem po twarzach reszty, jakby chciał wywołać w nich niepokój.

Wróć do „Centrum Omegi”