W taksówce William milczał przez jakiś czas, ale ostatecznie nie chciał by milczenie tworzyło między nimi chłodną granicę. Spojrzał na nią, uśmiechając się zadziornie i pytając -
Nie sądziłem, że z ciebie taka stylistka. Masz dobry gust. Może powinnaś zająć się szyciem ubrań zamiast badań naukowych? - podniósł nieco głowę do głowy, ukazując w pełnej mierze jego uśmiech. Ubiór Kraivena pachniał mocną wodą, ale nie na tyle by kręciło się od niej w głowie. Był to przyjemny i elegancki zapach dla każdego ludzkiego mężczyzny. Oczywiście wszystko produkcji błękitnych słońc. Jakkolwiek by Palmira odpowiedziała, bądź nie, William chciał ją pocieszyć. Nie w sposób dyskretny i proszący, ale w taki by nie dawać jej do zrozumienia, że było mu przykro. Nie zamierzał jej tego okazywać otwarcie. Jego duma mu na to nie pozwalała, ale obrazy, które zobaczył podczas ich stosunku dały mu nieco do myślenia. Widział również w jej twarzy niepewność, zmieszanie i chłodny spokój. Wczorajsza wspólna noc jak widać źle na nią podziałała, a przynajmniej tak William sobie tłumaczył. Spojrzał przed siebie czy kierowca jakoby nie podglądał ich przez lusterko. Upewniwszy się, że tak właśnie było, przybliżył się do niej bliżej, kładąc swoją prawą rękę na jej lewej ręce, odpowiadając -
Rozchmurz się. Zobaczysz, będziesz zachwycona jak dotrzemy - po czym zabrał rękę, rozsiadając się wygodniej i wpatrując już w przód. Ich podróż trwała może z dziesięć minut, może góra mniej. Podróż pojazdami latającymi to był i jest zawsze najszybszy środek transportu. Mogli się co prawda przejść, ale paradowanie w takim stroju po Cytadeli byłby nie lada atrakcją dla okolicznych gapiów i tłumów. Chciał tego uniknąć. Tak samo jak pewna inna osoba.
[youtube]http://www.youtube.com/watch?v=Rb0UmrCXxVA[/youtube]
Kiedy już dotarli na miejsce, Will wysiadł i spokojnym krokiem przeszedł na około pojazdu, otwierając drzwi kobiecie i schylając się, podając tym samym rękę by pomóc jej wyjść. Jeśli jednak sama wyszła, to jedynie podszedł do niej, uśmiechając się tak czyś jak. Wystawił ramię, dając jej coś jasnego do zrozumienia. Sama Nache mogła usłyszeć dziwną, mocną i spokojną muzykę z dobywającej się restauracji. Okoliczni ludzie i inne rasy, którzy kierowali się do wejścia, byli również ubrani elegancko i galowo. Wchodzili niczym para do środka, a przyjmował ich młody około trzydziestki kelner w czarnym gorsecie. Miał zaczesane włosy do tyłu, oraz śmieszny wąsik. Jeśli Palmira zgodziła się objąć go w ramieniu, bądź nie, to tak czyś jak, skierowali się czym prędzej do środka. Gdy podeszli do kelnera, ten zapytał niemieckim mocnym akcentem -
Rezerwacja, Herr...? - spytał i o dziwo Nache mogła usłyszeć w zdaniu dziwny akcent, a przecież jej translator wciąż działał. O co więc mogło chodzić?
-
Kraiven i Salone - odparł ze spokojem błękitny.
Niemiec popatrzył po nich, a następnie spojrzał na dziwny staromodny zeszyt. Popatrzył przez chwilę, a następnie uśmiechnąwszy się, odpowiedział -
Willkomen in Neuschwanstein restaurant, Herr Kraiven und Frau Salone - ponownie odpowiedział w dziwnym niezrozumiałym dla asari języku. Co najwyżej mogła usłyszeć swoje wymyślone nazwisko, oraz Kraivena. Kiedy mężczyzna otworzył im stare drewniane drzwi, łapiąc rękoma w białych rękawiczkach za klamki, oczom obojgu ukazał się aksamitna i piękna architektura restauracji dwupiętrowej. Ludzie i różne rasy siedzieli przy stolikach, zamawiając potrawy, czy nawet delektując się już nimi. Sama Nache, mogła poczuć również nieziemskie ładne zapachy obcej kuchni. Tak samo wewnątrz panowała nieziemska cisza, zakłócana tylko przez muzykę restauracji i pojedyncze ciche głosy siedzących. Nim jednak Palmira mogła się nacieszyć widokiem, kolejny kelner zjawił się koło nich, odpowiadając -
Mit mir, bitte - wskazał ręką dając do zrozumienia by podążali za nim. Skierowali się do dość dużego stołu, przykrytego eleganckim obrusem. Krzesła były wykonane z aksamitnego i stylowego drewna z wymalowanymi freskami, a oparcie i siedzisko z twardej, ale też i nie miękkiej oprawy. Młody Kelner podszedł i wpierw odsunął krzesło dla młodej damy, a następnie dla Williama. Błękitny usiadł, drapiąc się po brodzie i nie mógł zadziwić się temu miejscu. Ostatecznie skierował swój wzrok na młodociana, który jak już posadził ową dwójkę, wyjął zgrabnie i szybko dwa dość duże menu, które trzymał z tyłu i kładąc na stole obok Palmiry i Kraivena. Następnie notes i długopis, pytając -
Pańskie zamówienie, Herr und Frau? - spoglądał po nich, oczekująco. Młody kelner był praktycznie tak samo ubrany jak poprzednik ze stylowym kręconym wąsikiem. Różnili się tylko wiekiem.