Pomknęła za myśliwiec niby najszybciej jak mogła, jednak i to wydawało się zbyt wolne - przynajmniej w stosunku do reakcji asari, która wciąż pozostawała "wrzodem" na jednej z intymniejszych części ciała. Spustoszenie brutalnie ją dosięgnęło i poważnie osłabiło jej tarcze, wywołując w generatorze jeszcze większą pustkę niż przedtem. Przylgnęła potem do ściany zewnętrznej jakby bojąc się, że jej szanse mogą jeszcze bardziej poszybować w dół.
Przypominając sobie nagle o pozostałej dwójce, która jeszcze przed chwilą broniła się przed obcym szturmowcem, jej wzrok powędrował w ich stronę. Przez krótką chwilę rozważała w myślach, czy pozostać za osłoną i pozwolić zregenerować się tarczom samoistnie, by potem uderzyć na asari, czy od razu zająć się najemnikiem uprzykrzającym życie towarzyszom, odzyskując przy tym nieco ochrony kinetycznej. Szybki rzut okiem na panel informujący o stanie tarcz - nie jest za wesoło, ale "kto nie ryzykuje, ten nie żyje", jak to mówiło pewne przysłowie. Oparła głowę o myśliwiec i zamknęła oczy, zaczerpując powietrze głęboko w płuca. Mężczyzna jest już osłabiony, jeśli wszyscy skoncentrują się na nim, zejdzie od razu. Potem kolej na asari.
Chwyciła z ziemi swoją broń i przebiegła od tyłu na przód myśliwca, jednocześnie uważając, by nie dać biotyczce szansy na kolejne ciosy. Będąc już na upragnionej pozycji, poczekała, aż wróg będzie dostatecznie w jej zasięgu i pognała w jego kierunku, pozostawiając za sobą kobaltowe smugi wynikłe z szarży. Zaraz po tym, nie dając mężczyźnie wytchnienia, postanowiła deaktywować, a tym samym zdetonować swoją barierę.
- Perdone, que le moleste... - Impakt i detonacja. - ... amigo - Strzał ze strzelby i ukrycie się za najbliższą przeszkodą - tak właśnie zamierzała zagrać Carmen.