5 paź 2015, o 19:30
- Zawsze lepiej, ale to co teraz zrobiłeś to nie jest prosto z mostu. To jest... jakieś... pierdol się - zaczynało jej brakować słów, ale przynajmniej świat posłusznie zwolnił. Tak jak chciała. Światło baru odbijało się na szkle zawieszonym pod sufitem i to przyciągnęło jej wzrok na długą chwilę. Kiedy wydychała dym w górę, rozpływał się tuż pod nim, w międzyczasie tworząc abstrakcyjne kształty. Była zbyt pijana, by bawić się w tworzenie z niego kółek, to było za trudne. Dobrze, że w ogóle jeszcze siedziała względnie prosto.
Kolejny wywód zaczęła przyjmować w całkowitej obojętności, może dlatego że zaczął do niej docierać gdzieś od trzeciego zdania. Rozmowa stawała się coraz trudniejsza. Ale docierało, budząc w niej coraz większe pokłady wściekłości. Zgasiła papierosa, choć zdążyła go dopalić dopiero do połowy i z powrotem zacisnęła dłoń na butelce, by pociągnąć z niej długiego łyka. Albo dwa. Albo kilka więcej.
Wszystko, co mówił, było rozdrapywaniem starych ran. Był jak zmora z przeszłości, która po latach postanowiła z powrotem ją złamać. Boże, gdzie był Roy kiedy go potrzebowała. Gdzie był, kiedy trzeba ją było wyciągnąć z baru, zanim stanie się coś złego. A Gbur się nią bawił, wiedział o niej wszystko, wiedział zbyt dużo i za dobrze wiedział gdzie uderzyć, żeby zabolało. To, co powiedział, wystarczyło.
Odwróciła się gwałtownie w jego stronę i zamachnęła się w celu zapoznania swojej pięści z jego twarzą. To był argument, którego używała zawsze, kiedy brakowało jej słów. Nigdy nie była dyplomatą, za to wściekała się niezwykle szybko i ostatnimi czasy nie odreagowywała tego później, w domu, tylko natychmiast. Ale była pijana, bardzo pijana, a on był od niej szybszy i doskonale wiedział, że ją prowokuje. Nie wyszło tak, jak chciała. Chciała mu przywalić, chociaż na tyle, żeby poszła mu krew z nosa, bo akurat nos potrafiła złamać - nieważne ile przeciwnik miał wzrostu. Ten siedział, więc zniżył się do jej poziomu, nie ruszał się z miejsca, wszystko miało być pięknie. Skończyło się tak, że rozpęd ściągnął ją z własnego stołka, a wymierzony cios został złapany w połowie drogi. Nie było trudno jej unieszkodliwić w takim stanie.
W zamian tego splunęła Gburowi w twarz i zatoczyła się, przez ułamek sekundy ciesząc się z faktu, że ją trzyma. Przez myśl przeszło jej, że mogła nie nakładać tak wysokich butów. A potem wróciła złość, wróciła rozpacz i bezradność, którą czuła kiedyś.
- Dlaczego mi to robisz - wymamrotała. - Masz z tego jakąś chorą przyjemność? Czujesz się... - zerknęła na butelkę, która została na kontuarze przy jej miejscu. - Nie jesteś dobrym człowiekiem, jesteś jebanym... skurwielem i tak, możesz się winić.
Nie wiedziała, co więcej może zrobić. Nie chciała tu płakać, już i tak uważał że jest żałosna, a przed nim, bardziej niż przed kimkolwiek innym, nie zamierzała się bardziej poniżać. Wyrwała rękę i oparła się o blat, spoglądając w stronę wyjściowych drzwi. Wydawały się tak cholernie daleko.
- NPC - ARMOR -


+10% DO OBRAZEŃ WRĘCZ | 75% SZANSY NA POWALENIE | +10% PREMIA TECHNOLOGICZNA | +10% TARCZE
