Cała sytuacja zaczynała się robić dosyć...dziwna. Z tego co zrozumiał od płaczliwej doradczyni to, iż jakaś osoba zaatakowała Notona i prawdopodobnie go zabiła. Ktoś dokonał zabójstwa na działaczu opozycji? Póki co nie wiedział co o tym myśleć. Niech tą sprawą się zajmuje Straż Śmierci. On miał tylko pilnować Prymarchy, ale jako, że był najbliżej tego całego zajścia musiał się upewnić co dokładnie stało się w pokoju czterysta dziewięć. Możliwe, że zabójca mógł tam dalej przebywać. Zerknął kątem oka za ściany czy ów zamachowiec się nie kierował w ich stronę, jeśli zauważy kogokolwiek, celuje w niego krzycząc by się nie ruszał, jeśli natomiast nikogo nie zauważy, znów spogląda na Retę odpowiadając do niej - Panno Reto, proszę się uspokoić. To nie czas na łzy a na działanie. Kod czerwony został wprowadzony i tylko pani może powstrzymać panikę. Proszę zejść schodami w dół i dołączyć do oddziału ochroniarskiego. Ja natomiast sprawdzę czy Noton żyję - po tym, znów przemówił do komunikatora na omni-kluczu. Jako, że był włączony, ochroniarz mógł słyszeć dokładnie rozmowę obojgu turian - Trójka, odebrałeś wszystko? Przyślijcie jakieś wsparcie i odbierzcie panią Retę. Pójdę sprawdzić co tam się stało.
Jasna sprawa, że zamachowców mogło być wiele, ale zabezpieczenie całego pałacu zapewne nie wchodziło w grę. Zresztą...nie jemu było się tym martwić. Póki Prymarcha był bezpieczny a miał nadzieję, że już został przetransportowany w jakieś "odpowiednie" miejsce, mógł w spokoju działać.