Emily potakiwała cicho, kiedy Charles opowiadał jej jak udało im się to wszystko ogarnąć. Pewnie chętnie posłuchałaby bardziej szczegółowej wersji, ale przecież domyślała się, że Striker nie wiedział jak to naprawdę wyglądało, skoro przez cały ten czas był na Cytadeli. Zakładała na pewno, że na wszystkie pytania odpowie jej drugi brat. Jedyne, czego nie mógł wyjaśnić jej on, było jak Wade złamała rękę, bo tego nie mieli jak ukryć. Ale to mogło wydarzyć się wszędzie, nawet spadając ze schodów można było dorobić się takiej kontuzji.
- A, no wiem, mówiła, że boi się latać. Jak tylko się obudzi, to przekaż jej, że zrobię dla niej co tylko chce. Nie wiem, czym zasłużyłam sobie na to, żeby oddała mi obu moich braci, kiedy myślałam, że zostanę bez żadnego. Możecie lecieć od razu pod Londyn, wyślę ci nasz adres. Przenocujemy was i teraz, i w czasie świąt, do kiedy w sumie chcecie. Tylko my wracamy dopiero za dwa dni. Teraz jeszcze mam zdjęcia.
Gdy usłyszała o tym, że mała rola będzie dla Sonii wystarczającą nagrodą, Emily zainteresowała się, zupełnie nie wpadając na to, że Striker mógł żartować. Nawet gdy się zaśmiał. Musiała w tej chwili rozważać wszystkie możliwe opcje wynagrodzenia kobiecie tego, co zrobiła dla niej i dla całej jej rodziny.
- Jest śliczna, mogłoby się coś dla niej znaleźć. Ale to nie ja decyduję. Mogę dać jej namiary na osoby decyzyjne i swoją rekomendację, o ile faktycznie się w tym odnajdzie. Niech do mnie zadzwoni jak wstanie, będę czekać dzisiaj. Jakbym nie odbierała, to oddzwonię jak tylko będę mogła.
Emily obudziła się już całkowicie. Teraz była podekscytowana i wzruszona, znając życie Tadowi zaraz też nie da spać. Czekali na brata dwa miesiące, licząc na to, że Przymierze w końcu coś zrobi. Tymczasem doczekali się ich obu. Musiała go obudzić i podzielić się z nim dobrą nowiną.
- W ostatnim momencie - poprawiła go siostra. - Jeszcze tydzień, dwa i wszyscy bylibyśmy w żałobie. Mówisz, że z Darylem wszystko w porządku? Rozmawiałeś z nim? Wie, że żyjesz? Wie, że to ty go z tego wyciągnąłeś, Charles?
Kolejne dziesiątki pytań, które wystrzeliwała z siebie jak karabin maszynowy. Emily czasem ciężko było powstrzymać, zwłaszcza, gdy targały nią emocje, tak jak teraz. Pewnie wizja wspólnych świąt, ze znacznie pełniejszą rodziną, niż się spodziewała, uszczęśliwiała ją bardziej, niż cokolwiek innego. Była prawie spełnieniem marzeń - choć ojca już odzyskać nie mogli, to i tak było więcej, niż to, o co prosiła.