Voodoo jedynie parsknął śmiechem na słowa Nexarona. Śmiech ten trwał przez dłuższą chwilę, będąc bodaj jeszcze gorszy niż obecna chwilę przed jego "objawieniem się" cisza.
- Trzeba też mieć jakieś standardy - odrzucił, takim samym tonem, jakim ojciec tłumaczy dziecku dlaczego słońce wschodzi i zachodzi.
Skupienie się na celowaniu na poziom siedemnasty w momencie, w którym to wszystkie, palące się oślepiającym światłem lampy, skierowane były w stronę jego twarzy, nie było takie łatwe. Postanowił jednak zaryzykować - chwilę później znalazł się się na wyższym poziomie, zaznając przy tym ulgi przez swe zmęczone oczy - teraz, będąc co prawda na poziomie lamp, ale pozostając w cieniu przez ich nakierowanie w dół, mógł zacząć się na powrót przyzwyczajać do ograniczonej ilości światła. I porządnie rozejrzeć.
- A ty kurwa gdzie?! - krzyknęła za nim asari, z wyraźną furią w głosie. Raczej nie pomagał fakt, że nie była w stanie już dostrzec Nexarona przez jarzące się lampy.
- Radzę ci nie robić takich gwałtownych ruchów, najemniku - zagrzmiał głos, który, mimo tego, że wydawał się być znacznie bliższy niż wcześniej, wciąż pozostawał nieuchwytny pod względem miejsca, w jakim można było zlokalizować jego źródło. - Wiesz, że nie miałbym oporów przed zmieceniem cię i zabraniem sobie tego, co należy do mnie.
Nastała chwila ciszy, w czasie trwania której najemnik mógł ponownie się rozejrzeć - stopniowo jego oczy zdawały się przyzwyczajać, a on - widzieć więcej. Przez krótką chwilę wydawało mu się, że w drugim kącie siedemnastego poziomu, bliżej schodów, coś mu mignęło - może nie cień, ale jak gdyby zakłócenie powietrza. Wyładowanie?
- Albo ja, albo ona - dodał pirat po chwili, jak gdyby rozkoszując się wypowiedzianymi przez siebie słowami. - Oczywiście pewnie nie jesteś świadom tego, że pięć minut temu dostała rozkaz likwidacji ciebie, tuż po zlikwidowaniu mnie, prawda? - tym razem w jego głosie wyraźnie zabrzmiała nuta ironii. Dragonbite nie usłyszał za to żadnego słowa od strony asari - czyżby nie usłyszała tego, co powiedział, prawdę powiedziawszy ciszej niż mówił wcześniej, Voodoo, czy po prostu nie zamierzała zaprzeczać?
- Naprawdę myślisz, że jest byle jakim agentem Biura Ochrony? Porównaj ją z tamtą dwójką - dodał jeszcze, pozwalając, by ironia przeważyła nad wcześniej spokojnym, naturalnym tonem głosu.