Syn Drwala
Awatar użytkownika
Posty: 1
Rejestracja: 15 sty 2014, o 17:42
Miano: Syn Drwala
Wiek: 0
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Przebudzony Zbieracz
Zawód: Najemnik
Kredyty: 20.000

Syn Drwala

15 sty 2014, o 17:43


Miano: <brak danych>, na siebie mówi „Syn Drwala”
Wiek: Data urodzenia, wiek. <brak danych>
Rasa: Przebudzony Zbieracz
Płeć: Samiec
Specjalizacja: Szturmowiec
Przynależność: "Społeczność galaktyczna".
Zawód: Najemnik, Łowca Żniwiarzy

Aparycja: Jego ciało pokryte szarobrązowym pancerzem połyskującym niewyraźnie przykryty jest ubraniem zabranym od martwych kolonistów dostosowanym do jego groteskowej budowy ciała. Ubranie skonstruowane jest tak by zasłaniało kompletnie jego plugawą powłok. Odziany ciemno brązowe spodnie i bluzę wojskową w tym samym kolorze z jakiegoś syntetycznego materiału z dwoma dziurami na plecach przez które odstają jego złożone skrzydła, przykryty jest czarnym płaszczem z kapturem. Spod niego trzy pary oczu w kolorze niebiesko-zielonym w ciemności połyskują nieśmiało. Na dłoniach nosi turiańskie trzypalczaste rękawice, przez palce których, przez niedopasowanie i specyfikę dłoni zbieracza, odstając na pół centymetra czarne pazury. Stopy, na których butów znaleźć nie mógł, owinięte szmatami z podobnego materiału co płaszcz, związane jasnym, rzemiennym sznurem.

Osobowość:
Jego osobowość u warunkowana jest przez pierwsze wspomnienia jakie odzyskał po Przebudzeniu jak i palący gniew, rządza krwi i zemsty Żniwiarzach Jednak wspomnienia jednak były tak nierzeczywiste i obce, że równie dobrze mogły być snem obcej mu osoby.

Jest on zimny i metodyczny, a w każdym swoim działaniu dąży do zemsty. Jest bezlitosny dla wrogów i każdego, kto stoi mu na drodze. Inne rasy traktuje, niemalże instynktownie, jako prymitywów i robaki, których tolerować musi by mógł zrealizować swoje plany. Jednak zdarza się że ten antyczny mściciel pogrąża się w rozmyślaniach szczególnie wtedy gdy natyka się na pamiątki po Imperium protean. Jest też niezwykle małomówny i skryty. Zwykle ogranicza się do pojedynczych słów i krótkich zdań, a jak ognia unika kontaktu bezpośredniego.

Historia:
Kolejna kolonia, kolejny bój… Kolejny zbiór. Każdy dzień naszej egzystencji, każda nasza myśl i pragnienie. Wszystko to było podporządkowane naszemu panu, stwórcy… zbawicielowi…

…Zwiastun…

Jego głos przez nieskończone milenia wypełniał pustynie naszych myśli, pustki naszych serc. Nie pragnęliśmy niczego prócz wiecznej służby naszym panom po sam kres czasu. Krzewić we wszechświecie oferowane przez nich światło, mądrość i odkupienie.

Nie kwestionowaliśmy jego słów. Nie chcieliśmy... Nie mogliśmy…

Nasz pan rozkazał nam ruszyć w bój z ludźmi, zbierać ich ciała, ich krew. By zostali oni wywyższeni ku boskości.

Nie pytaliśmy dlaczego. Nie wydawało się to dla nas ważne. Wtedy…

Kolonia za kolonią. Osada za osadą. Dom za domem. Padały one wszystkie na kolana w obliczu naszej wyższości. Jednak… tym razem było inaczej…

Nasze roje poszukiwaczy, które pozwalały nam pochwycić kolejnych wybranych bez ani jednego wystrzału, nie wracały. Jakaś potężna siła, nieprzenikliwa i subtelna, jednak dziwnie znajoma, powstrzymywała chmary naszych braci w wypełnieniu naszego boskiego zadania. Nie miało to dla nas żadnego znaczenia. Poprowadziłem moich braci by, niczym potężny młot, zmiażdżyć ten bezowocny opór niewiernych i wątpiących.

Barykad za barykadą. Drzwi za drzwiami. Żołnierz za żołnierzem – wszyscy padali przed naszym bezlitosnym natarciem. Jednak rozpruwani przez ogień naszych karabinów, dezintegrowani w promieniach naszych miotaczy cząstek, rozdzierani na kawałki przez swych wywyższonych braci walczących dla nas – żaden nawet nie krzyknął, nie zapłakał, nie błagał o litość. Z zimną obojętnością stawiali nam zaciekły opór, każąc nam płacić naszą krwią o każdy krok w ich stronę.

Nie zdawało się to dla nas wtedy ważne. Nie pytaliśmy… Nie wątpiliśmy…

Odkryliśmy drobne ciała naszych poległych braci. Cały rój - padły w równej linii, niczym opadłe liście w około niewidzialnego kloszu. Nie ruszyło to nas w żaden sposób. Bo czemu miało? To my byliśmy zwiastunami nadejścia czegoś wielkiego. To my staliśmy wysoko ponad organicznym hordą. To my…

Przy próbie przejścia tej linii wszyscy stanęliśmy jak wryci. Z niewyjaśnionych dla nikogo z nas przyczyn nie potrafiliśmy zrobić ani jednego kroku w przód. Głos Zwiastuna, niczym katarynka, powtarzał „Iść na przód.”, ale nie mogliśmy. Nie ważne jak bardzo się staraliśmy, jak bardzo nasz mistrz krzyczał na nas. Nie mogliśmy się ruszyć do przodu nawet o krok.

Wtedy, niczym grom z jasnego nieba, nasze umysły uderzyła potężna fala. Jeden po drugim z naszych żołnierzy ogarniany był oślepiającym błyskiem. Z każdego otworu naszych ciałach, każda żyła i narząd rozświetlił się żółtym blaskiem. W końcu to dopadło i mnie. Jednak nie było to standardowe przejęcie bezpośredniej kontroli przez Zwiastuna. Prócz jego obecności w moim umyśle czułem inną, równie wielką. Gdy me oczy ogarnął oślepiający żółty blask, a me ciało rozdzierający ból, widziałem jak żołnierz po żołnierzu pada w konwulsjach na ziemie, dezintegrując się w pomarańczowym płynie, póki nie zostałem sam. W mym umyśle toczyła się walka między Zwiastunem a czym równie potężny i wszech ogarniającym. Gdybym tylko mógł, krzyczałbym jak opętany w bólu jaki mnie ogarnął. I gdy czułem, że zaraz skończę tak jak inni w mym umyśle padło ostatnie zdanie. Zdanie wypowiedziane zupełnie innym głosem niż tym Zwiastuna. Głosem istoty… organicznej.

-Zbudź się.

I tak nagle jak się to zaczęło, tak samo nagle się to skończyło. Żółto-pomarańczowy ogień który spowijał moje ciało, przybierając barwę bardziej zieloną, powoli dogasał.

I wtedy, po raz pierwszy od wielu, wielu lat, więcej niż bym był radę spamiętać, w mym umyśle zapanowała cisza. Nie słyszałem już głosu Zwiastuna. Niczym przestraszone zwierze, moje własne myśli nieśmiało wynurzały się z mroków mego własnego umysłu, powoli wypełniając jego puste przestrzenie.

Pierwszy raz od tak dawna spojrzałem na własne palce, własne dłonie… Własne ciało. Czułem nieodpartą odrazę do własnego, plugawego ciała. Spoglądając na potworne wynaturzenie jakim się stałem byłem w szoku. Jak mogłem tego wcześniej nie zauważyć? Tych szponiastych dłoni, tych robaczych skrzydeł, tej robaczej łuski ogarniającej całe moje ciało?

Może nie obchodziło mnie jak wygląda? Nie chciałem?... Nie mogłem…

W ten kolejne zjawisko ogarnęło moją głowę. Czyżby kolejna zielona fala? Czy podzielę los swoich zdezintegrowanych towarzyszy? Nie przyzwyczajony umysł to własnych myśli, pragnień i lęków, ogarnął strach o swoją dalszą egzystencje.

Jednak to było inne. Część mojego umysł, która zdawała się być martwa, zaczęła powoli emanować dziwne mrowienie. Przyjemne i ciepłe uczucie ogarniało i uruchamiało uśpione od tak dawna części mojego umysłu. Stojąc w bez ruchu pozwoliłem bez przeszkód ogarnąć się temu doznaniu. I w końcu przypomniałem sobie…

Pamiętam, że… jestem synem drwala.

Oh jaki ja byłem młody, gdy po raz pierwszy chwyciłem za broń. Mój ojciec nauczył mnie jak obrabiać drzewa toporem, które ciąłem na kawałki i ustawiałem za domem. Od czasu gdy już mogłem chodzić pomagałem ojcu nosić drewno na opał do domu, by utrzymać go w cieple przez mroźne zimy. Byłem dobrym chłopcem. Silnym chłopcem. Jednak nie dość silnym by…

Pamiętam rytm pieśni, radość i śmiech podczas Świąt, kiedy wszyscy jedliśmy przepyszne ciasto owocowe i mięso złowionych ryb. Pamiętam jego ich słodki smak. Pamiętam moją matkę. Pamiętam mego ojca. Pamiętam… moją siostrę… Pamiętam bestie, które przybyły i zabrały ich wszystkich ode mnie…

Pamiętam lalkę, która znalazłem w płonących zgliszczach naszego pokoju, gdy wróciłem z zabijania smoków moim drewnianym mieczem. Pamiętam strzępy ubrań, kawałki mięsa i krwi pod łóżkiem… gdzie kryła się do samego końca… Pamiętam te bestie…

Pamiętam jak poniosłem swój topór, nie miałem wtedy więcej niż dwanaście wiosen, i ruszyłem do miasta by dołączyć do armii. Pamiętam jak kazano mi iść do domu. Jak powiedziano mi, że mężczyźni z osady pokonają armie bestii. Pamiętam setki którzy ruszyli w bój i rozdartą garstkę która wróciła. Pamiętam jak ogień spadł z nieba i złotych wojowników, którzy przybyli by nas ocalić. Pamiętam jak mnie zabrali, jako że byłem silnym chłopcem.

Pamiętam trening, pamiętam ból. Zostałem przekuty w broń, w żołnierza do walki w wojnie nie bardziej realnej niż nierzeczywisty koszmar, z przeciwnikiem zbyt strasznym by go pamiętać. W wojnie, której losy przesądziły się w dniu w którym wybuchła…

Pamiętam niekończący się cykl odwrotów i przegrupowań. Pamiętam każdą wioskę, każde miasto, każdy świat zamieniony przez nas w żywą pochodnie. I poco? By zapewnić nam jeszcze jeden dzień? Dzień w którym mogliśmy walczyć dalej? Pamiętam niekończący się wstyd i hańbę.

Pamiętam szaleństwo naszych towarzyszy. Zdradę naszych przywódców. Obłęd i zepsucie, niczym rak, toczyło nasze dogorywające imperium. Pamiętam swoją ostatnią bitwę. Naszych braci, siostry… Nasze dzieci wysłane przeciwko nam przez bezlitosnego wroga. Za każdego żołnierze który padł w bitwie odpłacaliśmy się dziesięcioma ich. Jednak w ostatecznym rozrachunku… Nie miało to żadnego znaczenia.

Pamiętam jak przyszli po mnie. Pamiętam ich plugawe maszyny zmieniające mnie w to czym jestem teraz.

Pamiętam bestie, które wybiły do nogi mój lud, walczący do samego końca. Pamiętam je… bo byłem jedną nich…

Podniosłem broń jednego z poległych wrogów i usłyszałem z tyłu kroki moich braci szukających dalszego zabijania. Usłyszałem głos… wrzask w moim umyśle, a me ciało ogarnął ponownie ogień. Jednak to było coś innego. Nie był to krzyk Zwiastuna, a ogień nie był żółty! Mój własny gniewny wrzask ogarnął mój umysł, a zielony biotyczny ogień gniewnie płonął nie czyniąc mi żadnej krzywdy. Odwróciłem się do moich braci jak wkroczyli do korytarzu, w którym się znajdowałem… Nie. Nie bracia. Moich stwórców. Moich bestii.

Spojrzeli na mnie. Nie rozumieli tego co miało ich właśnie spotkać. Nie rozumieli co takiego działo się w moim duchu. Nie rozumieli, bo nie mogli tego zrozumieć. Nie byli niczym więcej niż zwierzętami, mięsem. Nie byli niczym więcej niż drzewami… drewnem.

A ja pamiętam, że… jestem synem drwala.

Ekwipunek:
Standardowy generator tarcz, omni-klucz "Primo", oraz 20 tysięcy kredytów.
Środek transportu:
Jako środek transportu służy mu zdobyty w koloni w której odzyskał świadomość – zdezelowany Kodiak. Pojazd niepierwszej młodość, niebieskiej barwy, prawdopodobnie wycofany sprzęt wojskowy i wykupiony przez rolników od Przymierza. Pokryty gdzieniegdzie rdzą, jednak nadal w stanie w miarę sprawnie i bezpiecznie przemieszczać się
Dodatkowe informacje:
- Często zdarza mu się rozmyślać nad istotą własnego jestestwa czy miejscu takiego stwora jak on w tym tak obcym dla niego świecie. Jednak w działaniu nie pozwala by jego rozmyślenia mu przeszkadzały. Nawet pespektywę bycie kontrolowanym przez ten dziwny głos który go przebudził. Jeżeli jest tylko kontrolowaną przez kogoś znacznie większego to nie ma nic przeciwko, o ile może zabijać sługi Żniwiarzy.
- Bardzo lubi próbować jedzenia z różnych kuchni i, w związku ze swoim brakiem kompletnych manier, potrafi zwinąć coś jak nikt nie patrzy i bez wstydu po prostu zeżreć.
- Jak małe dziecko, trudno mu się oprzeć przed dotykaniem różnych rzeczy. I choć przez 50 tysięcy lat modyfikacji jego ciała nie posiada zdolności odczytywania biomarkerów poprzez dotyk, bardzo lubi wszystko co nowe ruszyć dłonią.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2752
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: Syn Drwala

15 sty 2014, o 18:29

Pyrak, przykro mi, ale nawet gdybyś napisał kartę najwyższych lotów, wyraźnie napisane jest, iż wybranie zbieracza na postać możliwe jest po konsultacji z administracją. Innymi słowy, nie tworzysz konta i nie piszesz sobie karty, tylko najpierw badasz, czy masz w ogóle możliwość zagrania taką rasą. Nie żeby coś, ale to nie jest pierwszy raz, kiedy tak kompletnie olewasz fakt obecności na forum administracji. Zbieracze i proteanie to rasy, które już od jakiegoś czasu zamierzałyśmy wyłączyć kompletnie z obiegu z racji możliwych konfliktów fabularnych, więc przykro mi, ale akceptacji nie dostaniesz - a szansę jakichkolwiek dyskusji czy ustalania miałeś.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Pyrak
Awatar użytkownika
Posty: 331
Rejestracja: 7 gru 2012, o 21:15
Miano: Pyrak
Wiek: 7
Klasa: Inżynier
Rasa: Vorch
Zawód: Szabrownik/Konstruktor
Lokalizacja: Fadeless
Kredyty: 6.875

Re: Syn Drwala

15 sty 2014, o 18:34

Cóż, życie ^^
ObrazekObrazek Battle Theme - Bloodlust Theme I wish I could invoke some better part of me. I know I'm s'posed to be all "the one", but I have too much fun killing everyone! Obrazek

Wróć do „Podania odrzucone”