Tu trafiają rzeczy zapomniane i nieaktualne, jak dawne ogłoszenia czy zasady, które już dawno przestały obowiązywać.

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

[Mgławica Klepsydra -> Sowilo] Hagalaz

12 mar 2014, o 19:26

Obrazek Hagalaz to jeden z zapomnianych przez społeczność galaktyczną, drugorzędny świat-ogród, odkryty przez salariańskie grupy wydobywcze i siłą odebrany przez przestępców. Przed rokiem 2000 został odsprzedany na licytacji, co spowodowało zwiększenie się ilości powstających na jego powierzchni placówek górniczych, jednakże zdecydowaną większość z nich porzucono przez łatwość wydobywania tych samych surowców na innych planetach, przez co prowadzenie działalności na Hagalazie przestało być opłacalne.
Planeta posiada atmosferę tlenowo-azotową, co umożliwia przeżycie na niej lokalnej fauny i flory, jednakże okres jej obrotu jest znacznie wolniejszy od ziemskiego - wynosi on aż 98,3 dni ziemskich. Wraz z cyklem dobowym, na powierzchni planety zachodzą gwałtowne zmiany klimatyczne - każdy poranek i zachód słońca kończy się potężną burzą, niosącą za sobą zimny front i nagłe ochłodzenie, co powoduje, że na planecie w ciągu kilku dni temperatura z 72 stopni Celsjusza w dzień, spada do -68 stopni w nocy. W rezultacie flora i fauna przystosowała się do życia w cyklach zlodowacenie-powódź-upał oraz do drastycznych zmian ciśnienia. Biosfera tej planety leży poza strefą zainteresowań handlarzy egzotycznymi stworzeniami, ponieważ przeciętnemu odbiorcy niezwykle trudno jest zapewnić odpowiednie warunki życia lokalnym gatunkom.

Informacje nt. planety:
  • Odległość orbitalna: 0,95 j.a.
  • Okres orbitalny: 1,0 roku ziemskiego
  • Wsp. Keplera: 0,857
  • Promień: 6,309 km
  • Długość dnia: 98,3 ziemskich dni
  • Ciśnienie atm. : 0,83 atm
  • Temp. na pow. : N/A
  • Graw. na pow. : 0,69 g
  • Masa: 0.67 masy Ziemi
  • Satelity: N/A
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Mgławica Klepsydra -> Sowilo] Hagalaz

12 mar 2014, o 21:02

Obrazek
Mistrz Gry: Hawk
Gracze: Tarus Derana, Ellen Vickers
Część I: Zmierzch
Przestrzeń kosmiczna
Przewidywany czas do nadejścia burzy: 5 dni 4 godziny 3 minuty
Wyświetl wiadomość pozafabularną
- Wykryto wysyłaną z powierzchni planety wiadomość. Skierowana jest do jednostek znajdujących się w obrębie systemu Sowilo. Odtwarzam - zakomunikował Pro, kierując swe słowa do dowódcy okrętu o tej samej, choć pełnej nazwie Prometheus.
- D͢҉̨̡ǫ̶͟͟͠ ̨̀͡w̛ś̛̀͟z̵̀͘y̧͜ś̡̨̛t͜͢͠͠k͠i̢͢͡c҉̴̧́h́͘ ͜҉s̨͜͏͏t͏̨̛͜a̸̵̕̕͢t̴̷͜k̵͟҉ó̸͝ẁ͜ ͟͢p̛͏͟͝͡r̷҉̷z҉e̴͘͞͞l̸a͡t̵́͘͜u͠͏j̸̢́͞ą҉̵̴͜c͞͠͝҉͘y̷̶̸̵͜c͏͜h͜͠ ̨͝p̛͜͡r͜͟͜z͠͠҉̷̛e̢͜͡͝ź̕ ̨́͟͡ţ̶̴ȩ̵ņ̶̨̀͟ ̴̡͜ş̷̡͞ý̴͘҉͘ś̨͡t̸͝ȩ̶̨m̵͏̀,҉̧̧͟ ̕͞m͜͠ớ́͡w͞͠i̵͘͞͞ ̸̛́͝͏d̡̀͏͜͜r͠҉͟͝ ̷̸̕̕M̢̡͜͡a̸̛͠͠r̷̀́͡i̸̶̕ȩ̵͟͟͝ ̵͞͏̸B̷̢̡r̴͘͢y̛̛a͠n͏̴̢̀̕t͏.̡́̕͢ ̡͝Z̵̀a̷̢ŕ҉̢͘z̴̨̧͏ą̴͟͠͠d̀͝z̵̛a̷͘̕m̶̢̨̕ ̷́͢͝g͢͟҉̢̕r̨̢̨͡u͏҉҉p҉̷͝ą̵ ̨̀̕n͏́ą̧̀u͘͠k̸̀o̷͢w̨͜͝c̴̷͟ớ̴̀́w̕͏͝ ̡̢̛s̀͏͝҉̢ţ̨a̸͝c̵̡͜͜͞j̶͟҉̕ó͜n̸̨͘͞͠u̴͘͜j̶̴͠ą͠҉̵c̵̸͠҉̷y̸̶̡c͡͠h̡͢͏ ̛́͡
ẃ͏͢͠ ̛́́o̸̴ś̢͢͢͏r̸̵̴͜o̴͟d̛́͘͟ḱ̡̢u҉͘͢͡.̴̢͝͏̢.̴̸̡͘.̛͜
- pełne zakłóceń nagranie niewiele zdawało się mówić któremukolwiek ze słuchających - wręcz przeciwnie. Sporadyczne szumy i piski bywały na tyle nieprzyjemne, że Ellen mogła potraktować nagłe zatrzymanie wiadomości przez Pro za akt łaski względem jej uszu.
- Rozpoczynam usuwanie zakłóceń... Gotowe. Usunięto 92% zakłóceń. Otwieram wiadomość.
92% dawało dość przyzwoity wynik jak na coś, co wcześniej wydawało się być niemalże samym szumem. Co prawda przez to na nagraniu często pojawiały się krótkie przerwy, w których to komputery pokładowe próbowały poradzić sobie z podstawianiem odpowiednich słów na swoje miejsca, lub też wyciszyć wszelakie piski, ale przekaz pozostawał ten sam - i dało się do niego dotrzeć. Sekundę później do uszu zebranych dobiegł pozbawiony barwy przez czystkę, kobiecy głos.
- Do wszystkich statków przelatujących przez ten system, mówi dr Marie Bryant. Zarządzam grupą naukowców stacjonujących w ośrodku badawczym na powierzchni planety. W wyniku wypadku, systemy napędowe naszego statku uległy uszkodzeniu. Nie posiadamy ludzi zdolnych do dokonania potrzebnych napraw zanim przez tę półkulę przejdzie front burzowy, powodując gwałtowne ochłodzenie się klimatu. Różnica temperatur wynosić będzie ponad sto stopni Celsjusza. Nasza placówka nie jest przystosowana do ochrony przed takimi warunkami, toteż podjęliśmy się uruchomienia stacji wydobywczej o nazwie "Azyl", pozostawionej kilka lat temu przez górników, jednakże istnieje zbyt duża szansa, że nie zapewni nam ona sowitego zabezpieczenia. Nasza zespół liczy 37 osób. Pilnie prosimy o pomoc i ewakuację! Powtarzam, pilnie prosimy o pomoc! (...) Do wszystkich statków przelatujących przez ten system...
- Wiadomość jest zapętlana - poinformowała WI, podając informację, której zarówno Ellen jak i Tarus byli w stanie się już domyślić. - Określam źródło...
Dosłownie kilka sekund zajęło WI wykonanie zadania, o którego podjęciu się poinformowała przed momentem wszystkich tu zgromadzonych. Po ich upłynięciu natychmiast wyświetlony został holograficzny obraz z wolna obracającej się wokół własnej osi planety. W jednym miejscu zaznaczony został punkt, podpisany etykietką o nazwie "źródło sygnału 1". Tuż obok, z rozmiaru ukazanego globu niemal w tym samym miejscu, jarzył się drugi wskaźnik - "źródło sygnału 2".
- Źródło sygnału 1 oznacza miejsce, z którego wysłany był pierwotny sygnał SOS, przekierowany do Azylu i odebrany przez systemy naszego statku w pierwszej kolejności. Źródło sygnału 2 to pochodzenie wysyłanej do reszty systemu wiadomości. Miejsca oddalone są o 5,87 kilometra. Miejsce, z którego emitowano wiadomość, potwierdzone jako ośrodek górniczy "Azyl". - "Pro" na moment zamilkł, pozwalając istotom organicznym na przeanalizowanie przekazanych przez niego informacji. Po upłynięciu kilku sekund, syntetyczny głos zabrzmiał ponownie - tym razem znacznie krócej: - W oczekiwaniu na rozkazy odnośnie możliwego miejsca lądowania.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Ellen Vickers
Awatar użytkownika
Posty: 44
Rejestracja: 7 lip 2013, o 11:46
Miano: Ellen Vickers
Wiek: 38
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Dyplomata
Postać główna: Palmira Nache
Status: agentka Cerberusa
Kredyty: 73.000

Re: [Mgławica Klepsydra -> Sowilo] Hagalaz

13 mar 2014, o 18:42

"Czasem trzeba, nie ma innego wyjścia" - myślała Ellen, użalając się trochę nad swoim losem. Bardzo żałowała tej wyprawy na Palaven, ale nie mogła się wykręcić, zmuszona była wyruszyć na dyplomatyczne spotkanie i nawet choroba syna nie była w tym przypadku wystarczającą wymówką... W świecie turian czuła się jak pozbawiona tlenu i nie tylko temat posiedzenia w ogóle jej nie obchodził, ale i konieczność utrzymywania możliwie wiarygodnej maski uprzejmości odbijała się jej terazczkawką. A na domiar złego wysłali jej tego ochroniarza, Tarusa, na którego widok przechodziły ją zimne dreszcze. Jedyny pozytyw sytuacji był taki, że być może chciałby potowarzyszyć jej w piciu. Nie lubiła tego robić sama, miała potem wyrzuty sumienia, ale i tak by to zrobiła, więc lepiej z wielkim raptorem niż do lustra.

- Chyba nie odmówisz mi tradycyjnego ziemskiego trunku w ramach budowania pozytywnych relacji turiańsko-ludzkich, Tarusie?- zapytała retorycznie, nalewając z karafki drogie whisky do dwóch szklanek. Zwracała się do towarzysza po imieniu, bo też na jej życzenie przeszli ze sobą na "ty", a właściwie to obwieściła turianinowi, że będą mówić sobie po imieniu. W zasadzie wcale nie obchodziło jej jego zdanie, czy chciał odmówić czy przytaknąć i choć mówiła uprzejmym acz typowo dla siebie lekko bezbarwnym głosem, dało się gdzieś podświadomie wyczuć ten dystans.

Stała bokiem do turianina ubrana w swój standardowy szary żakiet i spodnie w kant. Miała rozpięty guzik, więc widać było lepiej stosunkowo formalną, białą bluzkę pod spodem, z niewielkim żabotem. Znajdowali się w maleńkiej sali konferencyjnej sam na sam, gdzie na wielkiej ścianie wyświetlał się jakiś program z wiadomościami 24 godziny na dobę, a z głośników leciała przyjemna, rozluźniająca melodia, oczywiście ludzka!

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Wtedy w pomieszczeniu rozległ się komunikat. Ellen zamarła bez ruchu i nasłuchiwała, czasem zerkała na Tarusa, ale nie po to, żeby odczytać jego wrażenia, lecz po prostu w czasie zamyślenia, kiedy analizowała usłyszane słowa jej wzrok kierował się i zatrzymywał na chwilę w przypadkowych miejscach. Dopiero po chwili poczuła ciężar karafki w dłoni. Postawiła ją, splotła ręce przed sobą i oparła się o ścianę, gdzie wyświetlane były wiadomości.

"Marie Bryant..." - Ellen zastanawiała się przez chwilę nad tym, czy kojarzy to nazwisko, ale początkowo nic nie przychodziło jej do głowy. - "Cięcia kosztów teraz wychodzą... " - komentowała dalej w myślach fakt, że placówka, na której pracują badacze nie została przystosowana ani nawet wystarczająco zabezpieczona na wypadek wiadomych burz.

- Na tym statku nie ma wystarczająco dużo miejsca dla takiej załogi... - powiedziała na głos, choć bardziej do siebie niż towarzyszącego jej turianina - "Jaka szkoda, może trzeba będzie tam zostawić obcych..." - myślała, wyobrażając sobie, jak zostawia Tariana na pastwę losu, a w raporcie zapisuje, że ... niestety statek nie miał wystarczająco dużo miejsca na zabranie 37 osób, więc szlachetny turiański żołnierz poświęcił się za cywilów. Tego oczywiście nie mogła zrobić i raczej by nie zrobiła. Brudy zawsze lubiły prędzej czy później wypływać na wierzch, a ona nie mogła pozwolić sobie na popsucie renomy i podobne historie w aktach. - Burza ma nastąpić za 5 dni. - dodała na głos, spoglądając na informacje, jakie wyświetlały się na jej omni-kluczu. - Jestem inżynierem, mogłabym spojrzeć na ich silnik, ale nie gwarantuję, że uda mi się coś naprawić...

Po tym podeszłado Tarusa usiadła na wygodnym fotelu obok niego. Popatrzyła na niego znacząco.

- Jak myślisz, w którym z miejsc znajdują się teraz? - zapytała, oczekując na jakiekolwiek jego sugestie - Wydaje mi się, że są dwa wyjścia. - zaczęła, przechylając się do niego bliżej, moze nawet nazbyt blisko, prawie przekraczając jego osobistą strefę, ale chciała na chwilę sprawić, żeby poczuł, jakby w tej sprawie stanowili jedność i muszą być zgodni, jeśli chcą pomóc. - Być może są teraz w punkcie pierwszym, a w punkcie drugim znajduje się większa antena i dlatego uznali, że muszą wysłać kogoś, kto stamtąd prześle sygnał w dalsze rejony Galaktyki. Albo... Przenieśli się wszyscy od razu do punktu 2, gdzie jest potencjalnie bezpieczniej w razie, gdyby nikt nie przyleciał i burza się rozpętała. - Popatrzyła turianinowi prosto w oczy. - Osobiście logiczniejsze wydaje mi się drugie wyjście, nie sądzisz? Dlatego proponuję lecieć na drugi punkt na mapie.

Zanim wsłuchała się w odpowiedź "towarzysza mimo woli", skontaktowała sie przez omni-klucz z Alexem, swoim asystentem.

- Alex, dowiedz się, kim jest Marie Briant i co to dokładnie za ośrodek, o którym była mowa w komunikacie. Wyniki poszukiwań prześlij w formie przeanalizowanego raportu i wyświetl w sali konferencyjnej. Poza tym przyszykuj mi jakiś plecak z narzędziami i kombinezonem naprawczym oraz przygotuj mi kombizon ochronny do założenia. - już miała sie rozłączyć, kiedy coś jej się przypomniało - Acha, i dowiedz się, ile trwa tutejsza doba.
ObrazekObrazek
Tarus Derana
Awatar użytkownika
Posty: 8
Rejestracja: 26 lut 2014, o 18:45
Miano: Tarus Derana
Wiek: 25
Klasa: Szpieg
Rasa: Turianin
Zawód: Porucznik
Kredyty: 6.115

Re: [Mgławica Klepsydra -> Sowilo] Hagalaz

14 mar 2014, o 00:07

Jak powszechnie wiadomo, dla żołnierzy pokroju Tarusa, to jest uzależnionych od akcji, wyszkolonych do walki w najmniej wdzięcznych miejscach galaktyki, od zmrożonych baz wojskowych, przez pachnące gnijącym truchłem mokradła, po trzewia wielkich miast, wypełnione korupcją, degeneracją i wszechobecną pogardą jakichkolwiek wartości, ochrona ważnych osobistości jest zdecydowanie poniżej ich kwalifikacji. Znacząco poniżej ich kwalifikacji. Niemniej jednak turianin miał delikatne pojęcie jak działa polityka, skomplikowana gra oparta na pozorach, symbolicznych gestach, przynależnościach i obietnicach składanych w akompaniamencie wielkich słów, uśmiechów w mediach i serdecznych uścisków dłoni. Oczywiście jednej dłoni. Tarus doskonale wiedział, że druga dłoń pozostaje w tych gestach pomijana. Nóż, który ostatecznie wyląduje w czyichś plecach sam się nie utrzyma. Wszystko to było jednak potrzebne, obecne od eonów w każdej z cywilizacji, w najciemniejszych zaułkach galaktyki.
Dokładnie też to wprowadziło porucznika na statek ludzkiej dyplomatki. Wszedł na pokład Prometeusza ubrany w charakterystyczny pancerz turiańskiego żołnierza. Szary strój z akcentami zgniłej zieleni, przerywającymi jedność kolorystyczną pancerza cienkimi paskami, brutalnie wciskającymi się wzdłuż ramion i na plecach. Kiedyś usłyszał, że kolory te, w odpowiednim użyciu wzbudzają szacunek i zapewniają o profesjonalizmie, choć sam uważał, że staranny dobór kolorów ma największe znaczenie kiedy próbujesz ukryć się w lesie, otoczony przez brygadę batarian, a obwody kamuflażu taktycznego z zupełnie nieznanych powodów postanowiły odmówić posłuszeństwa.
Dwa kroki przed porucznikiem i delikatnie po jego prawej, dumny krokiem stąpał kapitan. Turianin ten nie był bezpośrednim przełożonym Tarusa, ale mimo to poprosił o przydzielenie właśnie jego do tejże misji. Nie było trudnym do odgadnięcia, że kapitan posiada ambicje polityczne, a przychylne oko dyplomatki Przymierza może otworzyć wiele drzwi na Cytadeli. Starszy z turian zamienił kilka słów z Ellen po czym zniknął, zostawiając tę dwójkę samą. Derana zdążył rzucić okiem zarówno na wygląd statku, jak i samą postać dyplomatki. Szybkie, analityczne spojrzenie jadowicie żółtych oczu mówiło więcej niż żołnierz potrzebował. Wbrew mnogości powiedzeń o pozorach i pochopnej ocenie, najczęściej ta właśnie ocena jest trafna, a arogancja, pycha i ambicje wprost zalewały całe otoczenie. Ostatecznie jednak otrzymał rozkaz towarzyszenia ludzkiej kobiecie i jej ochrony. Nie miał najmniejszego zamiaru dyskutować, poza tym w głębi swej uwielbiającej absurd duszy, uważał, że cała wycieczka okaże się... zabawna.
Ellen najwidoczniej nie zamierzała spędzić całej podróży bez słowa. Było mu to na rękę, gdyż monotonia podróży i ewidentna nuda zaczynały doskwierać. Jako prosty strzelec nie zważał na konwenanse i zwroty grzecznościowe, więc niemalże natychmiastowe pozbycie się ich przez kobietę uznał za zbawienne. Na propozycję wspólnego delektowania się jednym z ziemskich rarytasów, nieznacznie się jednak skrzywił. Odpowiedział swej rozmówczyni lekko zachrypniętym, niskim i spokojnym głosem. Starał się odmówić najdelikatniej jak się da. Ludzie to wrażliwe istoty i urazić je można najmniejszą nawet akcją.
- Wierzę, że nawet odrobina tego płynu mogłaby mnie zabić. Ludzkie produkty nie działają najlepiej na mnie i mych pobratymców. Różnice biologiczne. Poza tym technicznie jestem na służbie...
Cóż, Tarus był żołnierzem, nie dyplomatą. Możliwe więc, że jego odpowiedź nie okazała się tak delikatna i przemyślana jak zakładał, że będzie. Nie przejął się tym specjalnie. Kobieta też zdawała się nie zważać na mniej niż subtelną odmowę. Wyszkolono go by być konkretnym. Płacą mu za bycie konkretnym. Taki też był. Próżno oczekiwać magicznej zamiany cyngla w rasowego krasomówcę. W międzyczasie jednak na całym statku rozbrzmiała wiadomość wysyłana z bazy na Hagalazie. Turianinowi zaimponowało tempo i efektywność pracy systemów pokładowych oczyszczających wiadomość. Większość fregat Hierarchii nie poradziłaby sobie z tym zadaniem równie szybko, o uzyskaniu podobnego skutku nie wspominając. Tarus przymknął oczy, przysłuchując się nagranej wiadomości. Analizował ją i próbował wyłapać każdą jej subtelność, od takich oczywistości jak jej treść do tonu głosu i prędkości jej nagrywania. Z zamyślenia wyrwały go słowa Ellen i choć miał ochotę dodać kilka spostrzeżeń do toku rozumowania kobiety, zgadzał się z konkluzją. Odparł więc lakonicznie.
- Podzielam opinię. Powinniśmy udać się do punktu numer dwa.
Po wygłoszeniu swej opinii jakże donośnie i jakże pewnie, z uznaniem przyglądał się rozporządzeniom wydawanym przez kobietę do załogi Prometeusza. Postanowił przemóc się i wyrzucić z siebie odczucia. Czy było to spowodowane napięciem sytuacji, które chciał choć odrobinę rozładować czy też małymi wyrzutami sumienia za zdawkowe odpowiedzi wcześniej, Tarus postanowił skomplementować dobrze wykonaną robotę, choć nie miał najmniejszego pojęcia, że słowa te mogą dotrzeć do uszu uprzedzonej do innych ras kobiety obrócone już w obelgę.
- Niczym rasowy dowódca w Hierarchii. Jestem pod wrażeniem organizacji pracy i... dyscypliny.
ObrazekObrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Mgławica Klepsydra -> Sowilo] Hagalaz

15 mar 2014, o 16:44

Tarus mógł dziękować temu, że pamiętał o takich rzeczach, jak prawoskrętność i lewoskrętność DNA turianina i człowieka, oraz odmówił przyjęcia drinku, który mógłby wyrządzić wiele szkód, o których z kolei wolał nawet nie myśleć. Nie w tej chwili.
Potwierdzenie od Alexa przyszło niemalże natychmiast, utwierdzając Ellen w słusznym przekonaniu, że chłopak zajmie się tym od razu. Tymczasem ponownie z pytaniem przyszedł Pro, Wirtualna Inteligencja na statku o tej samej, pełnej nazwie.
- Czy w takim razie ustawić koordynaty miejsca lądowania na okolice punktu drugiego źródła sygnału? - męski głos, tak specyficzny, zważywszy uwagę na to, iż większość statków wyposażona była w WI z damskim głosem. Być może mogło to być spowodowane faktem, iż wciąż w załogach ilość mężczyzn była stosunkowo większa niż kobiet, a ci pierwsi z pewnością woleliby, by o śmiertelnym niebezpieczeństwie informował ich seksowny, kobiecy głos, a nie niski baryton.
Niecałe kilka minut później na omni-klucz Ellen przyszła informacja od jej asystenta, iż raporty napływają właśnie do sali konferencyjnej, gotowe do przejrzenia przez kobietę w każdej chwili. Gdy Vickers wraz z Deraną zdecydowali się, że warto zasięgnąć kilku informacji przed podjęciem ważnych decyzji, na miejscu przywitała ich ikonka na terminalu, informująca o trzech nowych dokumentach, wysłanych przez Alexa Sampsona, spakowanych w jeden plik. Uaktywnienie komputera skutkowało wyświetleniem następującej treści:
  • Dr Marie Bryant
    Ośrodek wydobywczy "Azyl"
    Klimat i charakterystyka Hagalazu


    To wszystkie informacje zasięgnięte z Extranetu, które wydały mi się istotne dla znaczenia misji. Mniej ważne zostawiłem dla siebie, w razie, gdyby chciała się pani z nimi zapoznać, proszę dać znać. - Alex
⟫ Dr Marie Bryant
  • Imiona: Marie Ann
    Nazwisko: Bryant
    Data urodzenia: 21.08.2154r [32 lata]
    Miejsce urodzenia: Eden Prime
    Stan cywilny: panna

    Urodzona 21 sierpnia 2154 roku, dziecko kolonijne. Córka Gwen i Roberta, jedynaczka. Większość zapisów pochodzących z okresu dziecięcego nie jest znana, co świadczy o stosunkowej przeciętności kobiety w tym okresie.
    Marie Bryant jest szanowaną personą w naukowym świecie. Z wykształcenia biolog. Ukończyła dwa kierunki studiów z wyróżnieniem. Dużą popularność zdobyła jej praca magisterska, "Relacje struktura-funkcja - zmienność wśród roślinnych inhibitorów proteinaz typu Kunitza z wykorzystaniem map kontaktów, algorytmu semihomologii genetycznej oraz analizy obszarów zmiennych i mutacji sprzężonych". W extranecie głównie zasłynęła ze swoich prac z dziedziny biologii, "Gatunki synantropijne w Trawersie Attykańskim", "Przystosowanie fauny i flory do warunków planetarnych", "Zmiennocieplność ratunkiem nie tylko dla bezkręgowców". Ostatnia praca napisana została po owocnej, zakończonej już współpracy z salarianami na planecie Sur'Kesh, gdzie prowadziła badania od około 16.03.2184r do 18.01-2186r. Obecne jej położenie, zgodnie z sygnałem SOS, to Hagalaz.

    Jako, że Hagalaz słynie z bujnej fauny i flory, której zdolności adaptacyjne są wręcz niezrównane (przystosowanie do zarówno upału dnia jak i mrozów nocy), mógł przyciągnąć panią doktor. Prowadzenie badań poza powierzchnią planety jest nieopłacalne, gdyż koszta utrzymania przy życiu takich osobników, co wiąże się z zapewnieniem im skomplikowanych i ekstremalnych warunków, zwykle przekraczają ich wartość. Przypuszczam, że pani Bryant pojawiła się na Hagalazie w tym właśnie celu, a brak przystosowania ich ośrodka do mrozu lub burzy świadczy o pracy jedynie w cyklu dziennym. - Alex
⟫ Ośrodek wydobywczy "Azyl"
  • Ośrodek wydobywczy "Azyl" to jedna z wielu, rozsianych na powierzchni planety placówek górniczych należących do firmy Ajex Consort. Przeznaczona do eksploatacji znajdujących się na tym terenie złóż Irydu, prosperowała póki koszty utrzymania placówki nie przerosły wartości wydobywanego surowca - ze względu na sporą jego ilość, "Azyl" istniał najdłużej.
    Ośrodek stanowi sporej wielkości kompleks, składający się ze stanowisk górniczych, pomieszczeń serwisowych oraz potężnej maszynerii, która zajmowała się oczyszczaniem i uzyskiwaniem Irydu na przestrzeni lat. Niemniej, aż 24% powierzchni zajmują pomieszczenia gospodarcze i mieszkalne, przeznaczone dla pracujących w tym miejscu górników.
    Ze względu na warunki terenu, część kompleksu umiejscowiona jest pod ziemią.
    Ośrodek zaopatrzony jest we własne generatory główne, generatory zapasowe, system uzdatniania miejscowej wody oraz zapasy jedzenia, których prawdopodobnie nie zabrano przy ewakuacji górników i zamykaniu ośrodka, ze względu na duże koszta takiego działania. Wszystkie najważniejsze systemy, ze względów bezpieczeństwa, umiejscowione są w pewnej odległości od ośrodka i są w stanie prosperować samodzielnie.
    Inne znane ośrodki Ajex Consort [odległość od Azylu KIERUNEK]: Walkiria [174km SE], Kronos [281km SW], Rapier [218 km NW].

    Przeprowadziliśmy wraz z Pro kilka pobieżnych testów. Nie zarejestrowano większej aktywności systemów w Azylu, stąd podejrzewamy, że ośrodek działa na generatorach zapasowych, a naukowcom nie udało się przywrócić pełnego zasilania. Może mieć to kluczowe znaczenie dla ich przetrwania. Obecnie temperatura w ośrodku oscyluje wokół 45-52 stopni Celsjusza. Przeżycie w takich warunkach bez specjalistycznego sprzętu jest bardzo trudne. Naukowcy jednak powinni mieć kilka pancerzy na stanie - reszta mogła ukryć się w szybach i pomieszczeniach znajdujących się pod ziemią, w których temperatura jest znacznie niższa. - Alex
⟫ Klimat i charakterystyka Hagalazu
  • Planeta posiada atmosferę tlenowo-azotową, co umożliwia przeżycie na niej lokalnej fauny i flory, jednakże okres jej obrotu jest znacznie wolniejszy od ziemskiego - wynosi on aż 98,3 dni ziemskich. Wraz z cyklem dobowym, na powierzchni planety zachodzą gwałtowne zmiany klimatyczne - każdy poranek i zachód słońca kończy się potężną burzą, niosącą za sobą zimny front i nagłe ochłodzenie, co powoduje, że na planecie w ciągu kilku dni temperatura z 72 stopni Celsjusza w dzień, spada do -68 stopni w nocy. W rezultacie flora i fauna przystosowała się do życia w cyklach zlodowacenie-powódź-upał oraz do drastycznych zmian ciśnienia.

    Informacje nt. planety:
    • Odległość orbitalna: 0,95 j.a.
    • Okres orbitalny: 1,0 roku ziemskiego
    • Wsp. Keplera: 0,857
    • Promień: 6,309 km
    • Długość dnia: 98,3 ziemskich dni
    • Ciśnienie atm. : 0,83 atm
    • Temp. na pow. : N/A
    • Graw. na pow. : 0,69 g
    • Masa: 0.67 masy Ziemi
    • Satelity: N/A


    Prawdę powiedziawszy niewiele informacji można znaleźć w extranecie odnośnie tej planety. Być może dr Bryant chciała być pierwszą, która dogłębnie zbada kwestie interesujące bardzo wielu - jak nagłe zmiany ciśnienia i klimatu, przystosowanie fauny i flory czy potężne burze - na temat Hagalazu więcej jest pytań niż odpowiedzi. Niestety mało kto dysponuje środkami pozwalającymi na udanie się i zbadanie planety, i jest gotów to zrobić dla samej, szczytnej idei zgłębiania wiedzy i poszukiwania informacji - takie rzeczy na ogół są strasznie mało opłacalne. - Alex
Ellen Vickers
Awatar użytkownika
Posty: 44
Rejestracja: 7 lip 2013, o 11:46
Miano: Ellen Vickers
Wiek: 38
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Dyplomata
Postać główna: Palmira Nache
Status: agentka Cerberusa
Kredyty: 73.000

Re: [Mgławica Klepsydra -> Sowilo] Hagalaz

16 mar 2014, o 20:22

Ellen uśmiechnęła się triumfalnie w momencie, kiedy turianin przyznał jej rację. Lubiła takie małe sukcesy dnia codziennego. I kiedy myślała, że tak oto poprawi sobie nastrój, Tarus dodał zdanie, które podziałało jak siarczysty policzek. Musiała przymknąć oczy i uśmiechnęła się jak po bardzo złośliwym dowcipie na swój temat. Otworzyła powieki i popatrzyła na mężczyznę rozbawiona. Tak bardzo nie trafić, to trzeba mieć talent. Choć z drugiej strony może powinna uznać za komplement stwierdzenie, że nadawałaby się na dowódcę kosmitów.

- Dziękuję. - wycedziła w końcu - Najwidoczniej jednak nasze rasy potrafię mieć coś wspólnego pomimo ewidentnych różnic. - a potem dodała do siebie w myślach - "Jak różnice intelektualno-emocjonalne."

Szybka odpowiedź Alexa i WI cieszyło Ellen, ale właściwie była do tego przyzwyczajona. Bardziej zdenerwowałaby ją niepotrzebna zwłoka niż cieszyło szybkie wykonywanie poleceń skoro należały do codzienności.

Nim Ellen odpowiedziała odnośnie tego, czy i gdzie mają lądować, chciała przeczytać dokładnie raport. Wyjęła z kieszeni swoje okulary, wynalazek zapewne dość zabawnie wyglądający w mniemaniu turian, założyła z gracja nogę na nogę i szkiełka na nos. Następnie wyciągnęła standardowo swój notatnik i zapisywała wszystko, co wydało jej się godne uwagi. Najpierw zgrała wszystkie pliki na swój omni-klucz, gdyby okazały się potrzebne, a potem otworzyła plik na temat Pani Doktor.

- Młoda, brnąca do celu, ambitna pani Doktor. - skomentowała Ellen. Zawsze podziwiała takich ludzi i w pewnym sensie identyfikowała się z nimi. Sama miałą wyznaczony cel w życiu i miała zamiar go szybko osiągnąć. Jednak świadoma była jednego, że pasjonaci potrafią być bezwzględni i czasem ich intelekt prowadzi do szaleństwa. Tego jednak nie powiedziała Tarusowi. Po co? Poza tym nic na temat Marie nie wzbudziło jej obaw.

Potem Ellen włączyła informacje dotyczące ośrodka "Azyl". Sama nazwa wydała jej się bardzo nietrafiona.

- Azyl dla kogo i przed kim? - zapytała niby to filozoficznie Tarusa, odwracając do niego głowę, opuszczając okulary niżej i uśmiechając się jak dobra ciocia. -

Ellen powróciła do pliku dotyczącego ośrodka.

- Alex, do czego przydaje się iryd?- zapytała przez omni-klucz. Nie oczekiwała, że jej gość będzie to wiedział.

"W razie potrzeby w ośrodku powinien znajdować się zapas jedzenia, jest też system uzdatniania wody oraz generatory" - zanotowała, bo też spodziewała się, że jeśli ludzie tam byli uwięzieniu od dawna, zapewne może im czegoś brakować.

"W okolicy znajdują się też inne ośrodki, współrzędne: Walkiria [174km SE], Kronos [281km SW], Rapier [218 km NW]." - dopisała

- Wygląda na to, że czeka mnie jeszcze praca nad generatorami...- powiedziała znów na głos, wzdychając. Będzie miała więcej pracy niż przewidywała, ale z drugiej strony lubiła oderwać się czasem od polityki i zając czymś tak namacalnym jak praca z maszynami. - Alex, przygotuj mi w takim razie pancerz, który zabezpieczy mnie przed temperaturą w ośrodku. - rozkazała znów przez omni-klucz, a potem zastanowiła się i rzuciła okiem na towarzysza. - Czy tobie też taki by się przydał?- zapytała, choć wątpiła, by miała na statku cokolwiek, co nadawałoby się dla turian, których budowa ciała znacznie odbiegała od ludzkiej.

"Popracować nad generatorami i zmniejszeniem temperatury" - zapisała, żeby nie zapomnieć.

- To jeszcze jeden raport. - powiedziała, znów uśmiechając się i zmieniając pilotem plik na następny. - Proszę bardzo, i już wiemy, czemu Pani Doktor chciała pracować na tej planecie. Nie o kopalnie chodziło - skomentowała Ellen. Takie warunki klimatyczne musiały być rzadkością i dlatego interesowały Marie. - Więc mamy około 120 godzin na załatwienie wszystkiego, co konieczne jest do opuszczenia ośrodka przez badaczy. - skwitowała. - Alex połącz mnie z ośrodkiem Azyl. - poprosiła po chwili, po czym ustawiła się w pozie jak do telewizji ze sztucznym uśmiechem i spokojem wymalowanym na twarzy, po czym zaczęła monolog do "kamery", dzięki której w ośrodku być może ktoś odbierze jej przekaz i zobaczy jej twarz. - Witam serdecznie. Nazywam się Ellen Vickers i jestem kapitanem niewielkiej korwety zwanej Prometeusz. Odebrałam Państwa sygnał i za chwilę przejdę do lądowania. Mój statek jest zbyt mały, żeby pomieścić wszystkich, ale jestem z wykształcenia inżynierem i być może będę mogła Wam pomóc. Przy okazji prześlę sygnał dalej. Proszę o odpowiedź potwierdzającą możliwość lądowania. Jeśli jest coś, co powinnam wiedzieć, zanim wyląduję, proszę o niezwłoczną informację. Dziękuję z góry i do zobaczenia na dole. - skończyła, po czym odetchnęła głęboko i zdjęła z siebie maskę fałszywego uśmiechu. - Alex, spróbuj skontaktować się pod moją i Pana Derany nieobecność z jakąkolwiek najbliższą placówką w tym układzie lub gdziekolwiek indziej, która mogłaby być pomocna i przysłać jakiś statek, gdyby okazało się, że nie możemy wystartować silnika statku w Azylu. - rozkazała znów, po czym dodała - Poczekajmy z lądowaniem, aż otrzymamy jakąś odpowiedź z ośrodka. Jeśli dłuższy czas nikt nie odpowie, to wtedy przejdziemy do lądowania.
ObrazekObrazek

Wróć do „Archiwum”