Holtz skinął głową na potwierdzenie dwójki o wykonaniu zabiegu dzisiejszego dnia. Na jego twarzy ponownie wykwitnął uśmiech, tak charakterystyczny dla tej postaci. Peter najwyraźniej nie miał nic przeciwko, tak więc wzrok ich obecnego pracodawcy mógł się przenieść na Jaanę, a następnie Pyraka, jak gdyby Herschel musiał jeszcze sprawdzić, czy wyglądają na tak gotowych na jakich się deklarują.
-
W porządku! Czyli możemy zaczynać. Sprawę honorarium jeszcze omówimy, lecz oczywiście, że wstępnie mogę na to się zgodzić. - odrzucił nieco mniej wesoło niż miał w zwyczaju, by następnie ruszyć w stronę wyjścia z przeszklonej sali, z powrotem na mocno sterylny korytarz.
Kolejna wędrówka ukazała im niewiele więcej niż wcześniej - pomieszczenia były zamknięte, część nie posiadała ścian, przez które mogliby zerknąć do środka. Większość tych, z którymi było na odwrót, była pusta - sporadycznie wpadały im do oka sylwetki postaci ubranych w niemal identyczne uniformy. Część posiadała ozdobniki nieco innego koloru - opaski na ramionach, lekko mieniące się swym odblaskiem. Jak na razie dostrzegli kilku pracowników z czerwonymi elementami stroju, dwóch zielonych i jednego z czarnym. Holtz milczał przez całą drogę, prowadząc ich do pomieszczenia oznaczonego numerem 37.
Pomieszczenie okazało się przestronne i, jak można się było tego spodziewać - jasne. Ściany nie były oszklone, toteż nie mogli zajrzeć do wnętrza pokoju wcześniej. Podzielony był na co najmniej dwie sekcje, gdyż tą, w której stanęli, po około trzech metrach odgradzała co prawda przeźroczysta ścianka, lecz obraz po drugiej stronie był zbyt przez nią rozmyty by można było wychwycić obraz drugiego pokoju.
Pierwsza część zagospodarowana była w dość sporym stopniu. Całą prawą ścianę zajmowały zamknięte szafki, od których w odległości pół metra ktoś postawił długą ławkę. Po lewej stronie od nich stały półki i szuflady, zawierające, co mogli dostrzec w tych otwartych bądź uchylonych, przyrządy do wykonywania podstawowych badań medycznych. Stał tam również pusty zlew i porozrzucane w nieładzie aparatury spełniające nieznaną im funkcję. Gdzieś zabłąkała się nawet filiżanka z zimną już kawą, psująca ten pseudo sterylny obraz.
Do pomieszczenia, zza przeszklonej przegrody, weszła znana im z windy blondynka, nazywana przez Dione i Holtza jako doktor Sharpey. Elementy jej uniformu, co teraz rzuciło im się w oczy, były zielone. Dostrzegli też wreszcie naszywkę na nim, co wcześniej przez niezbyt komfortowe warunki nie było tak proste.
-
Ach. Czyli to wy. - rzuciła im zamiast powitania, zdejmując białe rękawiczki z dłoni i rzucając je obojętnie do stojącego przy ścianie kosza na śmieci. -
Panie Holtz. - skinęła głową swemu pracodawcy, podchodząc do zlewu i rozpoczynając szorowanie dłoni mydłem pod bieżącą wodą.
-
Zostawiam ich tobie, Amando - rzucił w odpowiedzi by wycofać się z pomieszczenia nim ktokolwiek zdążył zadać mu jakieś pytanie.
Blondynka wyglądała zdecydowanie pewniej niż wtedy, w windzie. We własnych otoczeniu, jakim było to... pomieszczenie, czuła się najwyraźniej najlepiej. Mógł też pomóc fakt, iż Dione nie przekroczyła wraz z nimi progu i pozostała na zewnątrz.
-
Na początek musimy wykonać kilka testów. Rutynowych, na razie wystarczy krew. Przed samym zabiegiem będziecie musieli się rozebrać, zbadamy ogólną kondycję waszego ciała i pracę serca. Jeśli czujecie jakiekolwiek opory, możemy zrobić to pojedynczo. - wyrecytowała z głowy, odwracając się jednocześnie do nich tyłem i sięgając do szuflady po potrzebne jej aparatury. -
Zainstalowanie tego typu implantów jest prostym zabiegiem, gdyż nie znajduje się on w całości w waszej głowie. Chodzi tylko o jego podłączenie i ulokowanie w odpowiednim miejscu, to małe urządzonko będziecie czuć głównie na waszym karku. Dla bezpieczeństwa, dzięki temu w razie braku reakcji nerwowej możecie wyłączyć go manualnie. Nie rekomenduję próby usunięcia go samemu.
Odwróciła się już w ich kierunku, sięgając po nową parę gumowych rękawiczek. Minę miała wyraźnie zmieszaną.
-
Krew żeby zbadać waszą grupę, czynnik Rh, poziom mocznika, glukozy i kreatyniny... Jezu, czy to konieczne? - żachnęła się nagle, a jej nieco nużący ton ożywił. -
Holtz kazał mi tłumaczyć wam wszystko co robię kiedy to robię. To aż taki problem, jeśli po prostu przejdziemy do rzeczy? - mruknęła, biorąc tackę na której oczekiwały już "akcesoria" służące do wykonania tych badań.
Wszystko okazało się kwestią piętnastu minut. Rutynowe badania nie były problemem, nawet jeśli w kilku kwestiach podejście do Pyraka musiało być nieco inne niż w przypadku reszty członków tej połowy, bądź mniejszej części całego zespołu wynajętego przez Holtz Unlimited.
Gdy przyszła pora na zabieg, oprócz Amandy pojawiła się trójka innych pracowników. Jeden z nich miał również zielone elementy uniformu, pozostała dwójka - czerwone. Wreszcie drzwi przeźroczystej ścianki zostały otworzone, a trójka zaproszona do środka.
Jak podejrzewali, drugie pomieszczenie było znacznie większe od tego swoistego przedsionka, w którym spędzili ostatnie niespełna pół godziny. Utrzymane w równie sterylnych warunkach, przepełnione było aparaturą, której spełnianej funkcji nie byli w stanie się domyślić. Czekały też na nich cztery stoły, przypominające nieco standardowe operacyjne, lecz w tym wypadku były one jedynie dziwną fuzją stołu a składanego fotela. Użytkownik mógł siedzieć lub leżeć twarzą w dół, oczywiście umieszczoną w odpowiednim miejscu. Przy każdym takim stanowisku znajdowały się najprostsze urządzenia monitorujące stan zdrowia podpiętych pod nie osób, oraz kilka im nieznanych.
Sharpey wyjaśniła im pokrótce, że w pierwszej kolejności zajmą się Jaaną i Peterem, jako, że wszczepienie urządzenia w przypadku ludzi jest znacznie prostszym i szybszym zabiegiem. Vorcha został wyprowadzony do przedsionka, w którym w razie czego mógł poszperać, o ile nie przeszkadzały mu kamery umieszczone w rogach pomieszczenia. Drzwi pozostały zamknięte, zarówno te prowadzące na korytarz, jak i do oszklonego pomieszczenia.
Po podaniu kilku niezbędnych przed zabiegiem środków, zaczęła się sama operacja, która okazała się dość nużącym elementem spędzanego przez nich czasu w siedzibie firmy. Obyło się bez tajemniczego bólu już po. Po około czterdziestu minutach, King i Ritavuori zostali poprowadzeni przez niewysoką kobietę z czerwonym uniformem do pomieszczenia, w którym znajdował się Pyrak.
Poza lekką dezorientacją nie czuli praktycznie żadnej zmiany. I chyba właśnie to było niepokojące. Amanda na moment wyszła wraz z nimi, by odpowiedzieć na możliwe pytania na ten temat.
-
Możecie odczuwać niedogodności związane z samym zabiegiem wszczepienia, głównie bóle głowy, ale na razie nie będziecie czuć się jakoś specjalnie inaczej. Posiadacie już urządzenia, ale z polecenia Holtza są one na razie nieaktywne.
Obydwie kobiety wyszły, prowadząc ze sobą Pyraka, pozostawiając dwójkę ludzi, wciąż czujących dezorientację i lekkie oszołomienie, lecz na razie bez efektów ubocznych. Jak wcześniej, ignorując kamery mogli spróbować pogrzebać w szafkach, zakładając, że nie zrobił tego Pyrak.
Zabieg vorcha trwał niewiele dłużej, bo nieco ponad godzinę. Odczucia każdego z trójki mogły być podobne w jednej kwestii.
Jak na supernowoczesne rozwiązania, teksty Herschela o postczłowieku i jego zachwyty, jak na razie efekty były... żadne. Ich odczucia można było porównać do wizyty u dentysty, może bez bólu po znieczuleniu. Było dość nieprzyjemnie, było coś robione, ale w gruncie rzeczy czuli się tak samo. Odczuwanie świeżej plomby w zębie było niewiele ciekawsze od dziwnego uczucia małego urządzenia na karku każdego z nich - okrągłego dysku o średnicy zaledwie dwóch centymetrów.
Amanda wyszła im na spotkanie chwilę potem, wyraźnie zmęczona i niezbyt ucieszona faktem spędzania w ten sposób swojego popołudnia. Również nie wykazywała entuzjazmu zaawansowaną technologią. Jak na razie najbardziej podekscytowaną tym przedsięwzięciem osobą jaką poznali był sam Holtz, na przekór wszystkiemu.
-
No, moja robota skończona. Jeśli macie jakieś pytania, to szukajcie Beldiasa, to on jest odpowiedzialny za większość rzeczy w tym projekcie. Czarny salarianin, rzuca się w oczy, możecie spytać Dione. Ja wam zbyt wiele nie powiem, tylko tu operuję - wzruszyła ramionami, pokazując im drzwi jeśli nie mieli nic do dodania.
Za nimi, ku ich przestrodze, czekała Dione. Stojąc jak słup w niezbyt naturalnej, napiętej pozie, by drgnąć gdy wreszcie znaleźli się w zasięgu jej wzroku.
-
Pan Holtz polecił mi zaprowadzić was do waszych tymczasowych kwater. Pozostała część załogi postanowiła wykorzystać ten wieczór jako wolny, więc wasz odlot przewidziany jest na jutro. - mówiąc to, ruszyła korytarzem nie zwracając wielkiej uwagi na to co mają do powiedzenia w tej sprawie.
Poprowadziła ich do tej samej windy, która, mijając kilka poziomów, znalazła się ostatecznie piętro niżej od gabinetu Holtza.
I tutejszy korytarz wyglądał nieco lepiej. Posiadając podobny widok miasta jak ten, który widzieli wcześniej, przykuwał uwagę lepiej niż mizernie poustawiane rośliny w kątach.
Ich droga była krótka, bo mimo, iż minęli kilka pomieszczeń, to w ostateczności niebieskowłosa zaprowadziła ich do trzech drzwi, opatrzonych numerami od 27A, 28A i 29A. Po zajrzeniu do środka, okazało się że dostali dość skromne jak na firmę z takimi funduszami, małe pokoje, upodobnione w standardach do tych hotelowych, lecz z nieco misternym skutkiem. Poza szafką, postawionym pod ścianą stołem, łóżkiem i monitorem niewiele mogli tam znaleźć. Drugie drzwi prowadziły do łazienki, wyposażonej równie standardowo i mocno klaustrofobicznej.
-
W razie potrzeby mam odpowiedzieć na wasze pytania. Na wasz omni-klucz zostaną zgrane wszystkie obiecane wam dane. Jutro, przed wylotem, otrzymacie połowę zapłaty. Do godziny siódmej czasu Nos Astra jutrzejszego dnia macie wolny czas.
Obecnie zegarki pokazywały osiemnastą, co dawało im czternaście godzin. Zakładając, że nie będą potrzebowali odrobiny snu.
Wyświetl wiadomość pozafabularnąWięc tak - first, Peter jak człowiek do mnie pisał w sprawie braku jego postu, więc warna nie ma.
Second - ostatnio mam nawał roboty i za to przepraszam, ale jutro na pewno będę mieć czas więc jeśli do tego czasu odpiszecie to posta dam. Później też się postaram znaleźć czas na tyle, by codziennie one były, więc deadline wciąż to północ dnia następnego od dnia wysłania posta. Jutro też wrzucę waszym postaciom informacje odnośnie NPC, z jakimi przyjdzie im pracować, więc jeśli chcecie zawrzeć czytanie tych danych w spędzaniu wolnego czasu to musicie poczekać.
No i ostatnie - teraz macie trochę czasu żeby albo pogadać ze sobą, albo poszukać trochę informacji/popytać. Możecie tez próbować grzebać gdzieś w samej placówce. Jeśli jednak nie chcecie się niczego dowiadywać, wystarczy krótki post z informacją co postać robiła przez ten wieczór i tyle, mój następny dotyczyć będzie odlotu.