Zarówno odpowiedź Kinga, jak i jego ton, nie zmyły uśmiechu wciąż obecnego na twarzy Holtza. Mimo wszystko, nawet nie starał się go ukryć, a jednocześnie wydawał się on być na tyle szczery, by zbyć każdego uważającego go za "grającego idiotę".
-
Oczywiście, wasz ekwipunek zostanie wam przyznany - odrzucił z początku, nie do końca określając, czy mówi ogólnie o wyekwipowaniu, czy też zgadza się na rzeczy wspomniane przez dwójkę ludzkich osobników. -
Nie sądzę jednak, żeby było to coś, co specjalnie wpłynie na waszą efektywność, więc o tym porozmawiamy na końcu.
Oszczędnym ruchem dłoni zaprosił ich, by ruszyli za nim, samemu udając się w stronę wyjścia ze swojego gabinetu. Dione, jak zwykle, ruszyła za nim, ignorując całą resztę. Zachowywała się wręcz jak ten typ przeidealizowanej asystentki, która odpowie na każde pytanie, samej żadnego nie zadając.
Pyrak najwyraźniej został pochłonięty przez wizję samej misji, był też z tego powodu milczący w czasie trwania całej drogi do windy. Holtz za to, jak zwykle, rzucił kilkoma tekstami nie mającego głębszego odniesienia do ich misji, nie robiąc sobie niczego z tego, co myślą o nim wynajęci przez niego ludzie.
-
Skoro nie zamierzacie mieć zbyt wielu pytań, postaram się załatwić to szybko. Tylko potem nie miejcie do mnie pretensji - odrzucił nieco rozbawiony, wchodząc jako pierwszy do windy i, uprzednio podając kod autoryzacji, wybierając piętro. Przejażdżka w milczeniu była znacznie krótsza od tej pierwszej, gdy wjeżdżali na trzydzieste piętro. Tym razem wysiedli na dwudziestym ósmym, będącym wcześniej metą dla spotkanej pani doktor.
Piętro 28 nie było już podobne do laboratorium - ono nim było. W całości, sterylne pomieszczenia ponownie wywołały u Jaany dreszcz. Nie tylko ona jednak odczuła ten negatywny skutek wyjścia z windy. Również Peter poczuł się mocno nieswojo, w przeciwieństwie do Holtza z sielanką wypisaną na twarzy.
Długi korytarz pełen był drzwi prowadzących do w większości przeszklonych sal laboratoryjnych. Niektóre jednak oddzielały grube ściany z betonu od reszty, a potężne drzwi oznaczane były symbolami o zagrożeniach, od tych wywołanych promieniowaniem po biologiczne.
Mijając jedne z nich, ze środka wyszedł mężczyzna w uniformie przypominającym kitel. Na twarzy miał przeźroczystą maskę, na której na ułamki sekund zatrzymywał się przyspieszony oddech pracownika. Zignorował piątkę osób, nawet Herschela, wymijając ich i skręcając w jedną z odnóg korytarza.
W tej właśnie chwili, gdy w ciągu ułamku sekund zamykających się drzwi, Ritavuori wydawało się, że dostrzegła tam stół operacyjny, przez myśl przeszło jej, że z pewnością ze środka nie wydobywa się żaden dźwięk, gdy wejście zablokowane.
Odczuła chłód tego miejsca bardziej niż reszta. Holtz posłał jej jeden ze swoich pokrzepiających uśmiechów, jakby podejrzewając, że to właśnie dla niej będzie to najtrudniejsze przeżycie, mimo wszystko nie odezwał się ani słowem. Mijając kolejne pomieszczenia, do których mogli zajrzeć, ich wzrok napotykał najróżniejsze urządzenia, których zastosowanie nie przychodziło im na myśl. Wycieczka jednak okazała się krótka - Holtz doszedł do jednej z większych sal, w której nie znajdował się nikt. Oszczędzono im również bliższego spojrzenia na te machiny - znaleźli tam długi stół, parę porzuconych w nieładzie krzeseł, oraz dwa stanowiska pracy czysto biurowej. W kącie stał nawet jakiś automat do kawy.
-
Witajcie w projekcie Kestrel - rzucił krótko i zwięźle, opierając się o stół lecz nie zamierzając zająć żadnego z miejsc. Szklane ściany ukazujące im pusty korytarz przyciemniły się podobnie jak te w gabinecie Holtza. Wyglądało jednak na to, że poza zbitkami danych nie dającymi do myślenia żadnej osobie oprócz niego samego, nie wyświetlane jest w tej chwili nic istotnego. -
Najbardziej zaawansowanym i ukrywanym projektem Holtz Unlimited. Niestety, ustawa o ograniczeniu manipulowania przy genach i ludzkim mózgu mocno nam się naprzykrzała. Postaram się przekazać wam wszystko w skrócie, raczej nie interesuje was naukowy bełkot. Najwyżej zabawimy się potem w sto pytań - uśmiechnął się nieco ironicznie i machnął ręką. Soczewka na jego oku uaktywniła się, a szklane ściany zalała fala informacji. Na sam wierzch wyrzucony został schematyczny obraz ludzkiego mózgu. Nieco po prawej, odrobinę przysłonięte okienko ukazywało wid z biegającym bez ładu i składu po stole szczurem.
-
Ludzki mózg to jedno z najwspanialszych urządzeń, jakie stworzyła matka natura. To centrum dowodzenia, pozwalające nam na tworzenie, odbieranie i przetwarzanie bodźców. Robi tysiące rzeczy w jednej chwili. Niestety, ma też wiele wad z punktu widzenia czysto naukowego - przerwał na moment, odwracając wzrok od trójki i przenosząc go na schematyczne obrazy. -
Wad, które jednocześnie czynią nas ludźmi. Jakkolwiek piękne byłoby uzyskanie jego pełnych umiejętności, nie jest to możliwe w obecnym czasie. Weźmy na przykład samoświadomość. Według was jak wygląda czynność? Najpierw pomyślcie - poruszę ręką, potem to się stanie. Nie przyjdzie wam do głowy, że to nie dzięki świadomości ruchu.
Na moment urwał, a na ekranie pokazała się... tańcząca na scenie asari. Wykonywała płynne, powolne ruchy, lecz z żadnych głośników nie dobiegała muzyka, do której były one wykonywane.
-
Spójrzcie na asari. Spójrzcie na samych siebie, kiedy próbujecie wygrać cokolwiek w salonie gier. Każdy mistrz danej sztuki wie, że im większe skupienie na wykonywanej czynności, tym większa szansa na pomyłkę. Tancerki nigdy nie myślą o tym, jaką sekwencję powinny teraz wykonać. Puszczają swój umysł wolno, a ciało wykonuje za nie te czysto mechaniczne czynności. - tancerka zniknęła z ekranu, pozostawiając na nim jedynie zbitki danych, przesuwających się leniwie po ekranie, niedającym do myślenia tak samo jak wcześniej. -
Co z sytuacjami zagrożenia? Co gdy zza kotary nagle wyskoczy na nas szaleniec z siekierą? Myślcie, że to dzięki byciu świadomym sytuacji jesteście w stanie się uratować? To nie wy. To pień waszego mózgu dostrzega niebezpieczeństwo, odbiera wam władzę nad waszym ciałem i reaguje sto razy szybciej niż wy byście kiedykolwiek byli w stanie. To właśnie dlatego sztuczne inteligencje, komputery czy proste urządzenia szybko zaczęły zastępować ludzi. Człowiek nie jest w stanie pozwolić swemu ciału działać, wykonywać wyuczone ruchy i nie popełniać błędów. Samoświadomość mu na to nie pozwala. Sztuczna inteligencja wykona jedną rzecz tysiąc razy tak samo.
Kolejna chwila ciszy, jednakże zdecydowanie krótsza. Na ekranie pokazało się okno, a w nim trójka istot. Stojący na pierwszym planie salarianin o czarnym ubarwieniu przemawiał prosto do obserwatora, jak gdyby opisując to, co działo się obok niego. Ludzki mężczyzna wykonywał kilkanaście prostych sztuczek karcianych. Szybko oglądający zdali sobie sprawę, że powtarza trzy różne, w coraz to szybszym tempie. Szybko zaczął się mylić. Po dziesięciu sekundach materiału wykonał cztery pomyłki. Obok niego w tym samym czasie przystanęła... Dione. Kobietę rozpoznali głównie po niebieskich włosach, bowiem liczba blizn i nietypowych linii na jej twarzy była niemal dwa razy większa. Jedno jej oko błyszczało nienaturalnie w odcieniach fioletu. Chwyciła w dłoni identyczną talię kart i zaczęła powtarzać wykonywane przez mężczyznę czynności.
Nie popełniła ani jednego błędu.
-
My jednak postanowiliśmy wziąć za cel nieco poważniejsze zagadnienie. Nasz mózg to urządzenie. Generuje i odbiera bodźce, lecz jest ograniczony do jednego ciała, niepozbawionego wad jak wszystko inne. Pomyślcie tylko, jakie byłyby nasze możliwości, gdyby dwa mózgi mogły wysyłać bodźce do samych siebie? Jak szybko powstałaby inteligencja zbiorowa, o niemal nieograniczonych możliwościach? Jak bardzo moglibyśmy wspiąć się po drabinie ewolucji, jako postludzie? To jest, tak właściwie, jedno z głównych zadań projektu Kestler. Niestety, póki ustawa Sudham-Wolcotttica obowiązuje, nigdy nie będziemy mogli opublikować wyników naszych badań. Wciąż jesteśmy daleko od ustawionej przeze mnie poprzeczki, lecz zakończyliśmy pierwszą fazę naszego projektu. Tą, do której testowania na powierzchni Ardone zostaliście zwerbowani - uśmiechnął się, przecinając znowuż to powietrze ręką w oszczędnym, lecz jasno odczytywanym przez mechanizm ruchu. Na ścianie pojawił się obraz z kamery ukazujący prowizoryczne pole walki. Miasto, opustoszałe budynki i dwa, zaznaczone na odrębne kolory zespoły, złożone z pięciu zespołów każdy.
Mały "rynek" otaczały głównie gruzy po zniszczonych, stojących najbliżej domach, wokół których z kolei wciąż stały wyższe budowle. Niebieski oddział powoli poruszał się do przodu by rozproszyć w momencie dojścia do rynku. Jeden z mężczyzn ruszył w prawo, oznaczony numerem 1, dwójka, 2 i 3, w lewo, kolejny, 4, wkroczył na gruzowisko. Ostatni, 5, zajęty był obserwowaniem uliczki, z której to wyszli. Wrogi oddział, którego uczestników sylwetki prześwietlały przez ściany, emanując czerwienią, ustawiony był dość strategicznie. W jednym z okien, po prawej stronie, znajdował się snajper, 1. Inny, 2, zajął budynek z lewej strony. Na ziemi ukrytych było trzech kolejnych żołnierzy, 3, 4 i 5, rozmieszczonych pomiędzy gruzami. Oczekiwali na swoje ofiary.
Sylwetka niebieskiego osobnika po prawej stronie, 1, rozświetliła się.
-
Dostrzegł snajpera będącego poza jego zasięgiem, po prawej stronie, celującego w ich człowieka sprawdzającego gruzowisko. Przekazuje komunikat. Niestety nie zdąża - członek zespołu, który ruszył naprzód, oznaczony numerem 4, padł pod ostrzałem z góry. Dwójka z ukrytych na dole mężczyzn, 4 i 5, rzuciła się w stronę tego, który wcześniej dostrzegł snajpera, czyli jedynki niebieskich. Całe zajście zaobserwował niebieski numer 2, jeden z dwójki, która ruszyła w lewo. Rozbłysnął czerwienią na moment, lecz nie zdążył ostrzec swego kompana, który padł nie będąc w pełni świadom tego, co się dzieje.
Czerwony snajper, oznaczony numerem 2, został dostrzeżony przez niebieską trójkę w chwili, w której oddał strzał do jego partnera. Żołnierz natychmiast się wycofał, chowając za gruzowisko, gdzie czekało na niego dwóch czerwonych przeciwników. Ostatni mężczyzna, niebieska piątka, krzyknął, chcąc go ostrzec. Niestety, sam wrzask nie był w stanie powiedzieć mu, z której strony ma się spodziewać ataku.
Końcówka partii była kwestią kilku sekund. Z tak przygotowanej zasadzki w nieznanym terenie ciężko byłoby wyjść obronną ręką, a ta piątka żołnierzy oceniona trzeźwym okiem nie wyglądała też na zbyt przeszkoloną.
-
Eksperyment pokazywał niezbyt doświadczony zespół najemników, tu opatrzony kolorem niebieskim, w starciu z zaplanowaną przez zawodowych żołnierzy zasadzką. Jak widać, nie poszło im zbyt dobrze. Następną piątkę postawiliśmy w tej samej sytuacji... - okienko zniknęło, by chwilę później na ścianie pojawiło się podobne ujęcie kamery jak i ta sama lokacja. Żołnierze, ponownie w pancerzach i hełmach, wyglądali niemal tak samo, ciężko więc było się zorientować po zatrzymanym w miejscu widzie, czy nie puszczany jest im ten sam filmik. -
Jednakże wcześniej wzbogaciliśmy ich w naszą technologię.
Wid ruszył. Piątka żołnierzy szła w stronę gruzowiska, ostrożnie rozglądając się na boki. Jak w poprzednim przypadku, rozproszyli się. Osobnik po lewej dostrzegł snajpera, lecz tym razem nie on sam, ale wszyscy z zespołu błysnęli czerwienią. Mężczyzna o najdogodniejszej pozycji do strzału, stojący bezpośrednio w centrum gruzowiska, natychmiast uniósł swój karabin i wystrzelił do niewidzialnego przeciwnika. Czerwona sylwetka snajpera spadła na ziemię.
Jeden z najemników dostrzegł drugiego przeciwnika, którego natychmiast zdjął jego kompan. Dwójka wrogów, chcąca zakraść się do pozostawionego po lewej stronie od gruzowiska mężczyzny, została dostrzeżona przez pozostającego na tyłach żołnierza. Ich niedoszła ofiara z mechaniczną precyzją, w ułamku sekundy odwróciła się w ich stronę i oddała dwa strzały. Całość operacji przeprowadzona została w kompletnej ciszy.
-
Normalnie spytałbym was, czy macie jakieś pytania, ale zostawmy to na sam koniec. Jak możecie się domyślić, mózgi członków tego zespołu były ze sobą skoordynowane. Połączone w nietrwały sposób za pomocą stworzonych w Holtz Unlimited wszczepek. Urządzeń w pełni konfigurowalnych, zamieniających ich w nadajniki i odbiorniki bodźców pochodzących spoza ich własnych ciał. Co prawda obserwowaliście dopiero pierwszą fazę testów, jeszcze nie do końca stabilną i, przyznam się, nieco prymitywną. Jedynie najsilniejsze bodźce mogły być odbierane skutecznie przez wszczepki, toteż żaden z tych najemników tak naprawdę nie słyszy myśli swojego kompana. Odbiera bodziec wzroku od towarzysza, który dostrzegł snajpera w oknie, wie więc, że on się tam znajduje, choć nie jest w stanie go dostrzec. Wszczepka pozwala mu na dodatkowe cztery pary oczu i uszu. Od tamtego czasu sporo udało nam się udoskonalić, misja na Ardone będzie jedną z ostatnich testów wykorzystania urządzeń do tworzenia idealnie zgranych, zabójczych zespołów uderzeniowych. Sprzedaż tej technologii zapewni nam fundusze na rozwój projektu, a nie tylko tej, cóż, dość prymitywnej i prostej rzeczy, lecz dającej sposób na zarobek.
Mężczyzna, najwyraźniej sam zbyt zafascynowany by przemawiać do nich tak rzeczowym tonem, jakim powinien, dopiero teraz oderwał wzrok od zatrzymanego nagrania, przenosząc go na trójkę stojącą przed nim. Skrzyżował ręce na wysokości klatki piersiowej i wbił w nich wzrok pełen oczekiwania.
-
Oczywiście, to co ja teraz mówię nie ma prawa dawać wam zbyt dobrego obrazu sytuacji, jaka was czeka. O wszystkim poinformuje was doktor Sharpey, w trakcie. Mogę was jednak zapewnić, że nie jest to tak przerażające, jak może się to wydawać. Czeka was prosty zabieg zainstalowania wszczepek, poza ich podłączeniem nic poza tym. Nikt nie będzie majstrował w waszych mózgach, możecie nawet otrzymać wszelkie jego dane przed otrzymaniem wtyczek i po tym, dla porównania. Nikt nie zamieni was w roboty, dostaniecie jedynie interfejs. Możliwości. Wszystko, co będzie działo się z waszym mózgiem, będzie zależało od was. Będziecie mogli nawet w pełni wyłączyć urządzenie, odciąć się od reszty, bądź ograniczyć rodzaje danych, jakie chcecie przesłać. Obecna wersja urządzeń pozwala na wspólne odczuwanie - wasze mózgi mogą generować takie same ilości związków chemicznych do przeżywania podobnych odczuć, co pozwala na bardziej efektywną pracę zespołu. Zapewniam was jednak, że nic poza tym. Żadnego grzebania w głowie, żadnego czytania w myślach czy oglądania cudzych wspomnień. Czysta chemia, bodziec za bodźcem. Jak rozumiem, to jest warte tych pieniędzy? - uśmiechnął się w ich stronę zachęcająco, jak gdyby miało to cokolwiek zmienić. -
Oczywiście dorzucenie odrobiny kredytów nie będzie problemem. Poza tym, po zakończeniu misji będziecie mogli zachować otrzymane przez nas wyposażenie, za wyjątkiem technologii Kestrel. Może wydawać wam się, że wyglądacie na najdziwniejszy i najmniej przystosowany do tej misji zespół, lecz to właśnie wasza unikalność jest tym, na czym nam zależy. Nie dowiemy się jak sprawdza się nasza technologia w przypadku innych ras, póki tego nie przetestujemy.
Wyświetl wiadomość pozafabularnąPyrak, 1st warn for you.
Czas macie do północy 24.08. Jak odpiszecie szybciej to i ja to pewnie zrobię :)