Diego chyba faktycznie od czasu do czasu, zapominał o fakcie, że Iris jest radną. Zresztą ciężko było o tym pamiętać, kiedy ona sama w jego własnym apartamencie uraczyła go chwilą miłej namiętności. Tym bardziej czuł się w obowiązku zapewnić jej wszystko, czego by potrzebowała pod jego dachem.
- Jeśli tylko w ten sposób zostaniesz u mnie, to mogę nawet dwa takie systemy zamontować i wcale nie muszą być tymczasowe. – jeśli Diego cokolwiek sugerował tą wypowiedzią, to można było to swobodnie odczytać między wierszami. Jasnym było, że niektóre rzeczy byłyby dla niego z początku uciążliwe, ale mógł się przyzwyczaić do wszystkiego. No dobrze, prawie wszystkiego… Obecność funkcjonariuszy nie działała na niego wcale kojąco, wręcz przeciwnie. Nie powiedział jednak o tym radnej, jeszcze nie teraz.
– No i chyba nie myślisz, że dałbym cię skrzywdzić?
Mina Diego, kiedy Iris wspomniała o dodatkowym mieszkaniu dla siebie była z serii tych bezcennych. I cieszył się i nie.
- Po co?! – zapytał z takim oburzeniem, że przez moment można było się zastanawiać czy przypadkiem nie ma czegoś przeciwko. Nagle tysiąc myśli zaatakowało umysł Rodrigueza, od tych przyjemnych, wiążących się z ich przyszłością, po te mniej przypominające
a co jeśli… Diego dopiero po chwili odgonił je od siebie i rzekł:
- Wiem, że wiązałoby się to z całym szeregiem dostosowywania się i innymi rzeczami, ale mogłabyś zawsze się tutaj zatrzymywać.
Diego nie spodziewał się tak odważnej decyzji z jej strony. Musiała naprawdę chcieć przebywać tu częściej, niż tylko sporadyczne wypady, że podjęła takie kroki. Wciąż zdawał sobie sprawę, że na Cytadeli i tak zapewne będzie spędzała większość czasu, ale myślał, że to on raczej będzie się rozglądał za czymś właśnie tam.
Kiedy wreszcie znaleźli się na górze Diego tylko usiadł na skraju łóżka pozwalając Iris swobodnie rozejrzeć się po pokoju. Obcerował tylko jej osobę, kiedy tak stała przy oknie.
- Jeśli chcesz możesz wyjść na taras. – powiedział wreszcie nie podnosząc się z miejsca.
– Zresztą będziesz miała okazję przez ten tydzień doskonale poznać i sypialnię i cały apartament.
Teraz dopiero wstał i podszedł do szafy, przekładając część swoich rzeczy na inne półki i robiąc Iris miejsce na jej. Tydzień, czy nie tydzień to i tak było sporo jak na nich, zważając na fakt, że każde miało obowiązki, od których ciężko było się oderwać. Tym bardziej drobne rzeczy towarzyszące wspólnym spotkaniom cieszyły podwójnie.
- Mam tylko jeden problem z tą sypialnią. – powiedział podchodząc, obejmując Iris i wskazując jej puste miejsce nad łóżkiem.
– Ramka jest pusta. Pomyślałem sobie, oczywiście gdybyś chciała i się zgodziła, że może… może dasz się namalować? Ja oczywiście nie umiem tego zrobić, ale znam kogoś, kto zrobiłby to doskonale.
Nie dodał już, że tego kogoś trzeba by było sprowadzać z Ziemi, a tym bardziej nie powiedział o fakcie, że ma na myśli Jorge. Jeśli już dojdzie co do tego, wtedy jej wszystko wyjaśni. Od czasu, kiedy jest z Iris, Diego dostał tylko jedną wiadomość od swojego opiekuna, co i tak było dość wylewne jak na niego.
- No i mam coś dla ciebie. – powiedział podając jej z blatu od komody średnich rozmiarów pudełeczko przewiązane fioletową wstążką.
– Mam nadzieję, że trafiłem z rozmiarem i że ci się spodoba.Proszę.