Strona 5 z 5

Re: Przestrzeń publiczna

: 14 lis 2014, o 13:48
autor: Nakmor Gavos
Kroganin spojrzał na człowieka, który tak bacznie go obserwował. Osobnik nie wyglądał na kogoś powiązanego z tutejszymi władzami, ubiór też niczego mu nie podpowiadał. Albo mógł to być zatem przypadkowy przechodzień, który zdziwił się obecnością kogoś takiego jak Nakmor w tej okolicy, albo też było tutaj więcej ciekawości. Cokolwiek by nie brać szaman postanowił rozwikłać tą małą zagadkę. Ruszył zatem w kierunku człowieka pewnym krokiem, co z boku mogło wyglądać jak prący naprzód pancernik zbliżający się ku mniejszej jednostce. Porównanie wagowe byłoby tutaj też na miejscu.

- Szukasz czegoś lub kogoś? A może masz coś do mnie, ale nie potrafisz tego wypowiedzieć. - odezwał się Gavos do nieznanego osobnika zbliżywszy się do niego. Górował nad nim wzrostem i masą a wyglądało na to, że człowiek chyba obawiał się go, skoro zerkał niepewnie przez ramię jeszcze przed chwilą na kroganina. Nie było to dla niego dziwne, w końcu należał do rasy, która wyrobiła sobie opinię niebezpiecznych zabijaków i awanturników.

Re: Przestrzeń publiczna

: 14 lis 2014, o 18:03
autor: Konrad Strauss
Widok Kroganina, który parł niestrudzenie w stronę hakera, potrafił przyprawić o zawał serca. Mózg inżyniera wrzeszczał w panice, próbując nie miotać się wewnątrz czaszki na wszystkie strony, a w pobliżu nie było nikogo, kto mógłby uratować Konrada przed mantem, jakiego się spodziewał. Niespodziewanie z odsieczą przybyła kulawa logika, którą blondyn próbował zaprząc do pomocy.
Moment, podsumujmy. Nie potknąłem się i nie popchnąłem go z odległości trzydziestu metrów. Nie obrażałem jego matki i w ogóle słowem się do niego nie odezwałem. Po prostu stałem chwilę w miejscu i patrzałem na niego. Jaka jest szansa, że mi przydzwoni za to? Czterdzieści procent? Czterdzieści pięć? Wciąż pozostawało liczyć na to, że któryś z przechodniów wezwie ambulans.
Kiedy adept znalazł się przy nim i odezwał, Strauss zatrzymał się i przełknął ślinę, co by z jego ust nie wydostał się dziwny bełkot. Odwrócił się niespiesznie i w bardzo krótkiej chwili, próbował znaleźć prawidłową odpowiedź.
Oferujesz pomoc, czy wpierdol?
Nie miał tyle odwagi w sobie, by powiedzieć coś takiego na głos, ale to zdanie zalęgło mu w głowie.
- Nie, zupełnie nic do pana nie mam! - odezwał się najnormalniej jak tylko potrafił, stojąc przed przewyższającym go o głowę osiłkiem. - Nie szukam żadnych kłopotów.
No to była akurat nieprawda, bo interesował się sprawą zamachu na lądowisku, jak to nazywał i na razie nazywać będzie. Faktem było jednak, że nie miał zamiaru sprawdzać siebie z mieszkańcem Tuchanki.

Re: Przestrzeń publiczna

: 14 lis 2014, o 19:00
autor: Nakmor Gavos
Kroganin przyglądał się przez chwilę człowiekowi, który najwyraźniej bał się go. Przynajmniej wskazywały na to wypowiedziane słowa, a w połączeniu z zachowanie jakby to potwierdzało. Ta chwila obserwacji nie trwała długo, bowiem Gavos uśmiechnął się w końcu szeroko i poklepał po ramieniu ciekawskiego i przestraszonego rozmówcę.

- No już, spokojnie człeczyno, później zmienisz spodnie. - odezwał się kroganin z humorem, po czym skrzyżował ręce na piersiach i kontynuował. - Skoro nie szukasz kłopotów to chyba już w jakieś wpadłeś. Potrzebujesz ochroniarza? - zapytał bezpośrednio człowieka. Nie wiedział jak się miały sprawy, spytał i czekał teraz na odpowiedź. Może jednak ten wieczór nie będzie taki nudny jak się z początku mogło wydawać.

Re: Przestrzeń publiczna

: 14 lis 2014, o 22:39
autor: Bleys Belford
Gdy Bleys zauważył nietypową pozycję strzelecką towarzysz Harpera znów zaczął zastanawiać się kim mógł być ten facet. Gdyby gość był politykiem żołnierz pewno kojarzyłby jego twarz. Ekscentryczny milioner, mający chrapkę na najnowszą broń, miłośnik safari? Ta postawa strzelecka mogła to sugerować.
- Pański towarzysz lubi zapolować? Ma niezłe oko. - Zagadnął swobodnie Marka po oddanym strzale tamtego. Potem, gdy kolejka strzelania zakończyła się Belford spodziewał się następnej rundy pytań w kierunku doktora Taggarta. Wszystko jednak zostało przerwane przez krótkie spięcie między gośćmi pokazu. Przedstawiciel Błękitnych Słońc został najwyraźniej wystarczająco przekonany co do skuteczności broni i postanowił bezceremonialnie przejść do konkretów. Gdy wreszcie Taggart podjął temat pozwoleń zebrani zostali zaskoczeni nagłym pytaniem milczącego dotąd kompana porucznika Przymierza. Czy jego uwaga była równie celna co oddany strzał? Czy to możliwe, że Hahne-Kedar miało poważne kłopoty ze zdobyciem pozwoleń? Bleysowi tak możliwość wydała się prawdopodobną, lobby zbrojeniowe, jeśli uznało, że ich zasoby nie są gotowe na produkcję podobnej broni, mogło skutecznie blokować wydanie stosownych pozwoleń.
- No cóż, skoro jesteście już w fazie produkcji, to jak długo Hahne-Kedar zabiega o stosowne uprawnienia? - spojrzał dyskretnie na mrukliwego dotąd mężczyznę. Czy to możliwe by on sam był człowiekiem konkurencyjnej korporacji zbrojeniowej? Kolejnym nasuwającym się pytaniem było, czy Hahne-Kedar ostrzegała tym spotkaniem konkurencję, informowała wojskowych, że jeśli administracja w ręku lobbystów będzie ich blokować, to nowa broń w końcu może trafić do ich przeciwników nielegalnymi źródłami?
- Ile to może jeszcze potrwać? Wszyscy wiemy jak opieszała bywa biurokracja, wobec przedsiębiorców, jeśli nie widzi w czymś swego interesu - dodał tonem stwierdzającym znany fakt i będąc ciekaw czy doleje tym oliwy do ognia.

Re: Przestrzeń publiczna

: 15 lis 2014, o 10:43
autor: Vex
Vex powstrzymał nieprzyjemne parsknięcie, gdy jego krewniak z Błękitnych Słońc przerwał doktorowi pytaniem, które prawdopodobnie każdemu krążyło po głowie odkąd tylko karabin wystrzelił pierwszy pocisk. W następującym po nim komentarzu asari było ziarnko prawdy, ale porucznik również nie pogardziłby informacją o cenie nowoczesnej broni. Doktor Taggart, chociaż prawdopodobnie odpowiadał za produkcję i inżynierię, a nie za część konsumencką oraz sprzedaż, dość sprawnie rozbudził w nich apetyt na nowoczesną technologię. Resztę zrobił sam karabin i jego możliwości.
Mimo to, gdy wszyscy rzucili się do pytań, Vex wyjątkowo pozostał milczący. Zaproszenie przez Hahne-Kedar przedstawicieli tylu grup militarnych mogło być sprytnym posunięciem marketingowym, bo nic tak nie podbija ceny i zainteresowania jak aktywna konkurencja. Jednak z drugiej strony, oskarżenie milczącego przedstawiciela Przymierza - o ile rzeczywiście nim był - przedstawiało sprawę w nieco innym świetle. Czy możliwym było, że H-K nie mogło zdobyć stosownych pozwoleń i dlatego postanowiło uderzyć bezpośrednio w serca klientów, licząc że ich wesprą w przepychaniu swojej technologii przez siatkę biurokracji? Czy może sytuacja była bardziej złożona, a brak pozwoleń związany był z czymś więcej, niż tylko blokowaniem przez pozostałe koncerny broni?
Wzrok porucznika przesunął się z powrotem na sześć schowanych egzemplarzy broni. Tranzystorek przeskakiwał między jego palcami, gdy w zamyśleniu przyglądał się karabinom, jednocześnie słuchając oskarżeń ludzi i tłumaczeniom doktora. Broń kinetyczna rzeczywiście była innowacyjna, a przy obecnej prezentacji zdawało się, że nie posiada żadnych poważnych wad. Prawdziwe dzieło nauki, technologia która deklasowała pozostałych wytwórców broni o lata świetlne... To już samo w sobie wydawało się być co najmniej podejrzane przy opinii, którą miało Hahne-Kedar. Czy prawdopodobne było, że wykorzystana technologia wcale nie należała do nich? Turianin skrzywił się na myśl, że gdyby zdążył na prezentację proteańskiej technologii, która miała miejsce wcześniej tego dnia, mógłby porównać swoją myśl z czymś więcej niż tylko teoretycznym rozważaniem.
Słysząc zmianę nastrojów, wrócił spojrzeniem do członków dyskusji i przyjrzał się pozostałym osobom w grupie. Atmosfera się zagęszczała. Może jednak umieszczenie w jednym pomieszczeniu tylu trepów nie było tak błyskotliwym pomysłem? Bez słowa schował do kieszeni swój tranzystorek, w milczeniu słuchając rozmowy.
Wolał mieć wolne ręce. Na wszelki wypadek.

Re: Przestrzeń publiczna

: 16 lis 2014, o 22:40
autor: Konrad Strauss
To było chyba jedno z najbardziej zaskakujących wydarzeń tamtego wieczoru, jakie spotkało Konrada. Kroganin od którego spodziewał się łomotu, oferował mu swoje usługi ochroniarskie. Blondyn nie krył tego po sobie, bo kilka razy zamrugał oczami, mając przy tym tępy wyraz twarzy.
- ... - otwierał już usta by powiedzieć, że nie potrzebuje jego pomocy, ale przymknął je i zaczął się nad czymś intensywnie zastanawiać. Odsunął się krok do tyłu i przyjrzał stojącemu przed nim szamanowi. Nigdy wcześniej nie miał potrzeby najmować kogokolwiek do pomocy, a zwłaszcza jak występował oficjalnie pod sztandarem Przymierza. Teraz jednak był w Equilor prywatnie i nie musiał być rozliczany przez flotę z takich działań. Pokiwał nieznacznie głową, co było widocznym znakiem na to, że jednak miał zamiar zgodzić się na propozycję najemnika.
- Powiedzmy, że potrzebuję kogoś do pomocy. Ile cenisz sobie za swoje usługi?
Tak, teraz zaczynały się negocjacje. Strauss w ogóle rozważał coś takiego, jak najęcie kogoś, bo miał odłożone trochę kredytów i potrzebował pomocy. Pytanie tylko, czy nie było na to trochę za wcześnie? Na tamtą chwilę miał tylko podejrzenia, więc dziwnym było na ich podstawie zbierać pomocników, do rozwikłania sprawy. No, ale inżynier nie był też do końca normalny, więc można mu było chyba wybaczyć ten brak racjonalności.

Re: Przestrzeń publiczna

: 17 lis 2014, o 09:33
autor: Nakmor Gavos
Uśmiech na twarzy kroganina zmienił się w coś innego, co trudno było rozpoznać Konradowi. W każdym razie nie tłukł głową człowieka o ścianę a z nim rozmawiał, zatem przyszłość rysowała się w jaśniejszych barwach. Gavos miał w końcu okazję wykazania się w swoim starym fachu, a przy okazji zarobienia czegoś. Człowiek miał najwyraźniej większe problemy, skoro niemal bez namysłu szukał pomocy w osobie kroganina. Mógł więc zaproponować prawie każdą stawkę, jaka by była dla niego odpowiednia. Od jakieś w końcu sumy należało zacząć całe negocjacje.

- 5000 kredytów na początek jako zaliczka. Reszta po zakończeniu zadania i w zależności od trudności może być różna, od 10000 do 20000. Tyle jeśli chodzi o kredyty, jeśli podczas całej pracy w nasze ręce wpadnie sprzęt będę miał prawo wybrać spośród niego przydatny dla mnie ekwipunek. - odezwał się kroganin w odpowiedzi na zadawane pytanie dotyczące zapłaty za swe usługi. Gavos miał nadzieję, że człowiek przystanie na postawione warunki. Zaraz też przeszedł do swojego z kolei pytania. - Nazywam się Gavos Nakmor i przejdźmy też od razu do kolejnego tematu. Potrzebne mi przynajmniej podstawowe informacje dla lepszego wykonywania zadania. Kogo masz na karku zatem i przed czym mam cię ochraniać?

Re: Przestrzeń publiczna

: 17 lis 2014, o 21:28
autor: Konrad Strauss
Słuchając tego, jakie honorarium chciałby mieć stojący przed nim obcy, sierżant aż otworzył szerzej oczy ze zdumienia. To właśnie wtedy zrozumiał, dlaczego do tej pory nikogo nie najmował. Kwota wymieniona przez Gavosa, była wręcz z kosmosu, dla kogoś takiego jak Strauss. Fakt, miał trochę odłożone kredytów, ale nie miał zamiaru przeznaczać dwie trzecie, czy jedną trzecią z nich, na zaciąg dla najemnika.
- Kurde, człow...! - zająknął się i zaraz poprawił - Facet! W miesiąc tyle nie zarabiam.
Pokręcił przecząco głową i wtedy dotarła do niego treść, jaką szaman zawarł w swoim pytaniu. Po raz kolejny spojrzał na niego zdziwiony i zaraz uśmiechnął się rozbawiony. No tak, kroganin uważał, że haker popadł w jakieś tarapaty i dlatego chciał zatrudnić stojącego przed nim awanturnika. No i teraz nie była dziwna zaproponowana przez niego cena, bo uważał inżyniera za kogoś, kto na gwałt potrzebuje goryla.
- Chyba się nie zrozumieliśmy, dlatego wyjaśnię. Przed nikim nie uciekam i nikomu nie nadepnąłem na odcisk. Nie potrzebuję też ochrony, a raczej pomocy w prywatnym śledztwie. - mówił wciąż radosnym od rozbawienia głosem, który stopniowo tracił na wesołości, a przybierał bardziej normalny ton - Pewnie słyszałeś o akcji na lądowisku, gdzie urządzano pokaz lotniczy. Oficjalnie mówi się, że to był wypadek, ale ja w to nie wierzę i chcę dociec tego, co się naprawdę tam stało. A nająć ciebie chciałem, nie jako ochroniarza, a raczej pomocnika. Podejrzewam, że to było zaplanowane i wydarzy się coś jeszcze. No, a gdy to się stanie i będzie gorąco, to przyda mi się pomoc kogoś o twojej sylwetce.

Re: Przestrzeń publiczna

: 17 lis 2014, o 22:01
autor: Nakmor Gavos
Ha, śledczy potrzebujący pomocy. To zmieniało postać rzeczy i podejście kroganina do sprawy. Choć zaskoczenie wysokością honorarium wskazywało też na inną rzecz - najwyraźniej człowiek nigdy wcześniej do tej pory nie najmował nikogo i nie wiedział jak mogą się kształtować stawki proponowane przez najemników i ochroniarzy. Cóż, zawsze musi być ten pierwszy raz.

- Trzeba było od razu tak mówić. To zmienia bowiem postać rzeczy. Co do samego pokazu i eksplozji nad lądowiskiem to możesz liczyć na moje wsparcie, zwłaszcza że pewnie będziesz miał lepsze możliwości dostania przydatnych informacji z sieci oficjalnej i nieoficjalnej niż ja. A co do robienia się gorąco - jeśli rzeczywiście ktoś dokonał sabotażu, to raczej tak łatwo nie będzie go dorwać. Rzucanie przeszkód pod nogi i tak dalej. A mając mnie, nie będziesz musiał się obawiać zbytnio rozróby. - Gavos przekazał swoje nowe warunki człowiekowi. Skoro tamten interesował się całym wypadkiem na lądowisku, to spokojnie mógł się do niego przyłączyć i pomóc mu w tej sprawie. - Moje honorarium w takim wypadku wynosi jedyne 5000 kredytów, plus wspomniany wybór sprzętu jeśli takowy wpadnie nam w ręce. Umowa stoi?

Re: Przestrzeń publiczna

: 21 lis 2014, o 20:05
autor: Mistrz Gry
Wyświetl wiadomość pozafabularną

Re: Przestrzeń publiczna

: 23 lis 2014, o 13:29
autor: Bleys Belford
Gdy Bleys sądził, że zaraz wreszcie wydarzy się coś interesującego cała rozmowa przerodziła się w jałowy spór. Jedni z gości pytali czy produkcji nie da się przenieść na teren poza zasięgiem prawa Cytadeli, inni byli oburzeni (na pokaz czy też serio) takimi sugestiami i dociekali czego wymaga od korporacji Cytadela, a czego lokalny rząd Sur'Kesh. Doktor Taggart lawirował w lawinie pytań bez konkretnych odpowiedzi i odsyłał lub do materiałów informacyjnych. Najwyraźniej, jak sądził Bleys, Hahne-Kedar badała tylko grunt i potencjalnych klientów, starając się wzbudzić zainteresowanie i nie zdradzić nikomu nic ze swej strategii sprzedaży. A może sami wciąż nie byli pewni co zrobić? Bleysowi i tę tajemnicę, zagadkowej super-broni, przyszło pozostawić na planecie bez odpowiedzi. Po pokazie pożegnał się zdawkowo zarówno z przedstawicielami Przymierza, jak i z poznanym turiańskim porucznikiem Vexariusem.
Również rozmowy w miejscowym nocnym klubie Heban nie przyniosły kapitanowi niczego ciekawego, właściciel zajęty nawałem gości wkrótce musiał go opuścić. Bleysowi nie pozostało nic innego jak pokręcić się po okolicy, by pozwodzić ewentualnych salariańskich obserwatorów, a potem udać się na pokład swego okrętu i oczekiwać dalszych instrukcji.

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Re: Przestrzeń publiczna

: 24 lis 2014, o 15:05
autor: Vex
Pomimo przewidywań Vexa, do przepychanek nie doszło. Cała dyskusja szybko zamieniła się w typowy spór, który przyniósł więcej pytań niż odpowiedzi, nie mówiąc już o konkretnym terminie ruszenia produkcji karabinów opartych na technologii kinetycznej. A gdy okazało się, że doktor Taggart nie posiada więcej bezpośrednich informacji - lub że nie zamierza ich wyjawiać - porucznik, chcąc nie chcąc, podziękował za udział w prezentacji i również opuścił siedzibę producentów broni. I tak otrzymał więcej niż się spodziewał - miał okazję postrzelać z magnetycznego działka, a także dowiedzieć się paru nowinek technicznych, a w końcu to było głównym celem tej całej Konferencji Naukowej.
Kolejne dni spędził na szwendaniu się po mieście, oglądając inne wystawy i słuchając rozmaitych prezentacji. Kiedy naukowa atmosfera Zjazdu w końcu go zmęczyła, odebrał swoje rzeczy z Wioski Naukowej i ruszył do portu kosmicznego, zamierzając opuścić planetę.

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Re: Przestrzeń publiczna

: 24 lis 2014, o 16:42
autor: Nakmor Gavos
Osobnik jednak okazał się niezbyt zainteresowany usługami kroganina, a może po prostu nie miał ochoty zagłębiać się bardziej w ten cały problem wewnętrzny firm i ich prototypów. Tak na dobrą sprawę, to Gavos również uznał, że nie warto tutaj spędzać więcej czasu. I tak dość już go stracił mało produktywnie podczas tego całego naukowego konwentu. Ciekawość go tutaj przyciągnęła, ale okazało się to stratą czasu. Cóż, nie każde miejsce jest dobre dla kroganina, ale już do tego się przyzwyczaił.
Pora była przenieść się w jakieś inne miejsce, gdzie łatwiej będzie o zarobek. Może znów zawita na Wraitha, pokaże się pani kapitan i spyta czy ma jakieś zlecenie czy ciągle bezczynnie siedzi na orbicie i nic nie robi. Co z niej za pirat, skoro nie grabi i nie napada? Może bardziej przypomina korsarza i działa na zlecenia, a nie na własną rękę? Zgarnął zatem swoje rzeczy, spotkał się po drodze z Crowleyem i skierował swe kroki ku lądowisku. Najwyższa już była pora opuścić to nudne miejsce salarian.

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Wyświetl uwagę administratora

Re: Przestrzeń publiczna

: 26 lis 2014, o 12:12
autor: Konrad Strauss
Dzisiejszego dnia logika zawodziła na tyle sposobów, na ile tylko mogła. Wynajęcie kroganina za 5 kafli, było bardziej niż kuszące, ale podjął irracjonalną decyzję w porównaniu do poprzednich. Zrezygnował. Zrezygnował nie tylko z usług najemnika, ale też z całego śledztwa. Zamiast poszukiwać odpowiedzi i drążyć dalej temat, zatrzymał się w pół kroku, kiedy miał podjąć ważną decyzję i cofnął się. Przecież w planach miał co innego. Chciał w końcu otworzyć biznes i zająć się swoimi dalekosiężnymi planami. Co prawda potrzebował wpierw do tego interesu sporej ilości kredytów, dlatego musiał rozejrzeć się za sposobnościami na zarobek, a nie na wydawanie kredytów.
Z racji jednak, że Cytadela odpadała, musiał przenieść się w kierunku bardziej mu bliskim. Kolebka ludzkości wydawała się dobrym pomysłem.

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Wyświetl uwagę administratora

Re: Przestrzeń publiczna

: 6 gru 2014, o 23:16
autor: Kiru Heidr Varah
Kiru obserwowała odlatujących z pojmanym zamachowcem salarian, dopóki prom nie zniknął za horyzontem. Może powinna była w jakiś sposób pomóc śledczym, ale być może tutejsi dadzą sobie radę bez dodatkowej pomocy. Wszak z tego co zdarzało jej się usłyszeć na Omedze do oddziałów specjalnych nie biorą patałachów.
Znudzona całą tą przesadnie rozdmuchaną konferencją yahganka wróciła na statek by następnie udać się na wspomnianą wcześniej stację i poszukać jakiejś dobrze płatnej roboty.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Wyświetl wiadomość pozafabularną