- Nie jest miękki i nie przyniesie ci butelki whisky, nawet jeśli go tego teoretycznie nauczysz - odparł Naeem ze śmiechem. - Nie weźmiesz go też na kolana.
W końcu mówił, że jego pies wskakiwał mu na kolana, kiedy jeszcze siedział na wózku. Musiało to być dla niego wspaniałe uczucie, przynajmniej dopóki nie dorósł na tyle, że sięgał mu do twarzy i okazywał mu swoją miłość za pomocą lizania go po niej. Fenris mógł jednak odczuwać przywiązanie, bo Naeem się o to zatroszczył. Jak już mówił, słuchał się jego. Prawdopodobnie też będąc prezentem dla Hawk reagował i na jej komendy, pewnie uznając ją za swoją właścicielkę bardziej niż Rhamę.
Mężczyzna uśmiechnął się znów szeroko, gdy wreszcie werbalnie wyraziła swoje zadowolenie. Pewnie gdy wpadł na ten pomysł, wydawał mu się głupim żartem, zrozumiałym tylko dla nich dwojga. Teraz widząc, jak kobieta się cieszy, szybko dochodził do wniosku, że jednak dobrze zrobił przywożąc jej coś, co odrywało myśli od uzbrojenia, opancerzenia, walki i ucieczki. To był zwierzak, mechaniczny ale zwierzak. A te zawsze uszczęśliwiały.
- Typowe komendy, na które reagują psy. Siad, leżeć, poproś, daj głos, noga, zostań. Szczeka dziwnie, ale bawiło mnie to na tyle, że nic nie zmieniałem. Umie stawać na przednich łapach i biega jak pojebany, jeśli polejesz go wodą. Ale jest szczelny, więc nic mu się nie powinno stać. Będzie spał, jeśli ty zaśniesz. Nie obudzi się przed tobą, ma czujnik ruchu. Ale możesz mu mówić co chcesz, albo zareaguje, albo nie. Możesz mu też zmienić kolory, jeśli żółty ci nie pasuje.
Skinął głową, gdy odpowiedziała mu na pytanie dotyczące czujników i rozejrzał się wokół, jakby chciał tutaj zobaczyć jeden z nich, odsłonięty przez załogę. Nie było go jednak widać z miejsca, w którym stał, więc zrezygnował, wracając spojrzeniem do Hawk i jej nowego zwierzęcia. Parsknął śmiechem, gdy odpowiedziała Tiberiusowi, ale nie wtrącał się za bardzo w ich nieszczególnie rozbudowaną dyskusję, znów milknąc, gdy pojawiał się ktoś obok.
- Nie razi? - upewnił się Sykes, tak jakby nie wystarczył mu fakt, że Fenris łasił się pod dłonią jego pani kapitan. Dopiero gdy Naeem pokręcił głową, technik pochylił się i poklepał go niepewnie po głowie. Też nie miał do czynienia z łagodnymi mechami tego rodzaju. - Niezły. Zostaje tu? Jak się nazywa?
Naeem zerknął pytająco na Hawk, bo Voodoo na pewno nie miał na myśli oficjalnej nazwy modelu, tylko konkretne imię tej jednostki, które jeszcze nie zostało jej nadane. Skrzyżował ręce na klatce piersiowej i nadal przyglądał się scence przed sobą.
- Chciałabyś, żebym pousuwał to wszystko od razu, czy wolisz najpierw gdzieś wyjść? - spytał, nie przejmując się obecnością technika. Ten zerknął na niego ze zdziwieniem, ale szybko się zorientował, że pytanie nie było skierowane do niego. Inna sprawa, że też należało do nietypowych. - Mogę zacząć natychmiast. Znajdę sobie kogoś do pomocy. W dwie godziny się uwinę z samym usuwaniem, potem trzeba będzie załatać dziury, ale tym zajmą się już ci, którzy lepiej ode mnie wiedzą co robią.
- Co chcesz usuwać?
- Czujniki.
- Co? Jakie?
- Te, które wmontował we Wraitha Cerberus.
Voodoo znieruchomiał na moment, wpatrując się w Rhamę z kompletnym brakiem zrozumienia na twarzy. Przez chwilę milczał, by w końcu przenieść spojrzenie na Hawk, tak jakby ona miała dla niego odpowiedzi na pytania niewypowiedziane. Zapomniał o swoim karabinie, o mechu którego głaskał, po prostu kucał teraz, nieruchomo, patrząc na czerwonowłosą.
- Nie wiem dlaczego, ale mogę pomóc jak potrzebujesz - zaproponował. - Jeśli chodzi o wyjebanie tego cholerstwa to jestem za.