Dead man tell no tales.
Właściciel: Jeanette Hawkins
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2752
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Sala przesłuchań

11 sty 2024, o 19:53

Nigdy nie nadawałaby się do pracy pod przykrywką. Nie pamiętała, kiedy dokładnie w swoim życiu doszła do tego wniosku, ale został z nią od tamtego czasu. Nigdy nie widziała problemu w kłamstwie, fałsz z łatwością prześlizgiwał się w jej głosie niedostrzegany, jeśli tego chciała. Oszustwa stanowiły dla pirata pewien element codzienności, którego nie dało się uniknąć - ale też niezbyt unikać go próbowała. Ale zawsze miała problem z wiedzą.
Nie lubiła wiedzieć.
Nieważne jak nieistotna była osoba przed nią, po poznaniu choćby kilku faktów na jej temat Jean zawsze czuła, że odrobinę wystawała ponad tłum innych, pozbawionych znaczenia kropek na mapie. Znajomość jej imienia, przeszłości, przyzwyczajeń czy hobby wcale nie czyniło z danej osoby wartościowej w oczach czerwonowłosej, ale potrafiło wydłużyć jej czas naciśnięcia na spust o sekundę. Potrafiło zasiać w jej sercu wahanie. Nie lubiła widzieć w swoim celu czy współpracownikach ludzkiej twarzy.
Pozwalała sobie widzieć je tylko w swojej załodze.
Od pierwszej, zakodowanej wiadomości Kestrel stanowiła enigmatyczną zagadkę. Kobieta była pełna tajemnic i nic z nią związanego nie wydawało się jasne ani oczywiste. Zarówno jej charakter, wiedza, możliwości, powiązanie z Sojuszem czy powiązanie z Handlarzem Cieni - wszystko to składało się w jakąś zagmatwaną całość, połączoną ze sobą ukrytymi sznurkami. Choć ciekawość wysuwała czasem swoje macki, Hawkins je powstrzymywała siłą. To, dlaczego Kestrel nazywała się tak, jak się nazywała, nie było istotne dla ich współpracy. To w jaki sposób straciła swoją rękę niczego nie zmieniało w kontekście zleceń, które dla nich przygotowała. To, czy piły podobną kawę nie miało zagwarantować, że któregoś dnia nie obróci się przeciwko niej.
Nawet jej doświadczenie nie miało takiego znaczenia. O ile dotychczas mówiła prawdę, Cerberus nie był bliską przeszłością, a raczej daleką. Jej obecne zaangażowanie w wojnę i opowiadanie się po stronie SST skutecznie wykluczało jej dalszą współpracę z Iluzją, chyba, że Kestrel prowadziła jakąś cholernie skomplikowaną grę.
A w to Hawkins wolała nie wierzyć. Szczególnie, gdy jak na razie kamieniem na drodze do jej miliona kredytów okazał się nadopiekuńczy starszy brat. Żadne ze słów kobiety nie przekonywały jej do zmiany zdania, ani choćby ugięcia się odrobinę.
- Od wytykania mi błędów i kwestionowania moich decyzji mam załogę, z którą latam od lat i której zawierzyłabym swoje życie. Nie zamierzam otwierać pozycji na stanowisko mojego doradcy komuś, kto nie potrafi ustosunkować się do prostego polecenia jeśli on sam nie uzna go za sensowne. Nie zamierzam przed nikim się tłumaczyć.
Pochyliła się by zgnieść końcówkę papierosa o blat stołu. Na metalowej powierzchni widniało tak wiele śladów i zadrapań, że nie czuła się z tym źle. Prawdopodobnie zrobiła to już setkę razy w tym miejscu, nie obchodząc się z nim szczególnie delikatnie.
- Twój brat wygląda na typ osoby, która zrobi wszystko dla powodzenia misji, nie podważam tego. Ale zrobi to metodą, którą on uznaje za słuszną. Jeśli nie zgodzi się z tym, co mam do powiedzenia, jedynie narażę misję i stracę czas kłócąc się z nim o to, by zamknął gębę i zrobił to, co mu każę - dodała, odkładając niedopałek na blat. Opadła na oparcie krzesła, powracając spojrzeniem do Kestrel. - A jeśli zagrozi misji, nie będziemy miały niczego do omawiania, Kestrel.
Sama myśl o tym sprawiła, że w jej sercu zagościł chłód. Stawki były wysokie - nie zamierzała podnosić ich opcjonalną pomocą, która mogła okazać się gówno warta. Jean nie spowiadała się komukolwiek. Nie musiała. Stawiała swoje bezpieczeństwo i bezpieczeństwo swoich ludzi na szali podejmując się zlecenia, nie zamierzała powierzyć jego choćby mikroskopijnego kawałka obcej osobie, która dotychczas wyłącznie ją wkurwiała.
- Co się stanie, jeśli zlecenie skończy się niepowodzeniem? - spytała wprost, choć nie oczekiwała odpowiedzi. - W najgorszym wypadku stracisz swój szansę i schematy, na których zależy twojej klientce. Utopisz miliony kredytów, cholera, może nawet szala wojny drgnie w którąś stronę. - wojny, która w tej chwili kompletnie jej nie interesowała. - Ja stracę moją załogę i mój statek. Jeśli dorwie nas Czarna Straż, stracę wszystko, nad czym pracowałam całe życie, podczas gdy twoja piękna Anathema pierdolnie z działa, podwinie ogon i, jak słusznie powiedziałaś, wyłowi sobie twój chip z wraku mojego domu kiedy z systemu znikną wrogowie żebyś mogła zacząć od nowa z inną załogą.
Jej usta zacisnęły się w wąską linię gdy cedziła kolejne słowa. Malowały obrazy w jej myślach, których nie chciała widzieć.
- To, czy jest dupkiem, czy najmilszym człowiekiem pod słońcem nie ma znaczenia. Nie ufam mu, a on nie ufa mi. To czyni z Anathemy bezużyteczną pomoc dla mnie a zwykłe zabezpieczenie dla ciebie.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Sala przesłuchań

11 sty 2024, o 23:01

Kestrel nie ugięła się pod słowami Hawk, ale jej brwi zmarszczyły się delikatnie, gdy opór który napotkała jej wypowiedź, spotkał się z murem mocniejszym i bardziej zdecydowanym niż ten, który najwyraźniej wcześniej kalkulowała. Słuchała jej w ciszy, nie przerywając i jedynie co jakiś czas błądząc palcami po stalowych kłykciach własnej protezy w tym samym, zamyślonym geście człowieka, którego jego uwaga teraz w pełni skupiła się na czymś innym i ważniejszym. Jej jasne tęczówki śledziły czerwonowłosą oraz mimikę jej twarzy, przez którą prześlizgiwały się co jakiś czas emocje, które wywołała swoją sugestią - czekając aż skończy z uprzejmości lub po prostu zbierając wszystkie informacje zanim jej odpowie. Fixerka do pory sprawiała wrażenie osoby, która lubi mieć pełny zestaw danych na temat, którym się obecnie interesuje lub który jest istotny.
A ten taki się wydawał.
- Nie oczekuję od ciebie, że wcielisz go do swojej załogi lub w swoje procesy decyzyjne - zaczęła mówić powoli, gdy Hawk skończyła. - Ale swoją reputację oraz to gdzie się znajduję, zawdzięczam temu, że znam się na tym co robię. Potrafię mierzyć siły nad zamiary, kapitan Hawkins, i to dlatego oferuję ci dodatkową siłę ognia pod postacią Anathemy, a nie dla swojego zabezpieczenia w razie porażki. Siłę ognia, która w mojej ocenie sytuacji może ułatwić ci zrealizowanie kontraktu lub w skrajnym przypadku - stanowić niezbędne wsparcie, gdyby całe zlecenie okazało się bardziej niebezpieczne niż z początku zakładałam. Quebui pokazuje, że wciąż jest miejsce na nieoczekiwane sytuacje, których w przyszłości wolałabym uniknąć.
Odchyliła się lekko na fotelu, zmieniając ułożenie nóg i opierając łokcie na podłokietnikach. Jej wzrok przesuwał się po tęczówkach Hawk, ale aura łagodnego rozluźnienia oraz pewnej niepewności, które wyślizgnęły się z niej, gdy rozmawiały nad kawą, teraz nieco się wycofała. Kestrel nosiła swój profesjonalizm oraz pragmatyzm niczym pancerz, który teraz niespiesznie z powrotem przywdziała.
- Powiedziałam ci, że przede wszystkim chcę zmaksymalizować szanse na powodzenie tej operacji. I tak, potencjalne straty z niewypału tej misji mogą być wysokie zarówno dla mnie, jak i dla Sojuszu - potwierdziła wprost. - Rozumiem co chcesz mi przekazać. Zdaję sobie sprawę z tego, że może być dokładnie tak jak powiedziałaś, ale może też okazać się, że w krytycznym momencie zabraknie wam dział do zniszczenia stojącej wam na drodze jakiejś jednostki lub zostaniecie zapędzeni w kozi róg i zniszczeni, bo nie będzie nikogo kto mógłby wam zapewnić wsparcie. Może się okazać, że utopię zarówno miliony kredytów, miesiące pracy jak i stracę nową, skuteczną załogę pod postacią Wraitha, właśnie dlatego, bo dwóch kapitanów nie chciało spróbować ze sobą współpracować i w efekcie zgodziłam się posłać tylko jednego. W pierwszej wersji muszę zdać się na twoje umiejętności oraz na uśmiech losu. W drugiej natomiast na wiarę w to, że dwoje dorosłych ludzi będzie potrafiło się dogadać, gdy na szali stoją miliony kredytów i wzajemny zysk. - Kobieta zawiesiła głos, a chociaż mówiła spokojnie, w jej ton wdarły się nieco twardsze nuty. Złączyła dłonie przed sobą, patrząc nad nimi na czerwonowłosą. - Nie lubię zdawać się na los, kapitan Hawkins. Wolę wierzyć w ludzi.
Przyglądała się piratce jeszcze przez chwilę, nim odwróciła go w bok. Przez parę sekund przenosiła go po swoim pokoju, nim w końcu zawiesiła go na swoim pustym kubku po kawie, który następnie kontemplowała przez pewien czas, zbierając myśli. W końcu wypuściła z siebie powietrze w krótkim, oszczędnym westchnięciu. Przesunęła jedną dłoń, ponownie wykonując lekki gest, jakby chciała powstrzymać swoją rozmówczynię przed potencjalną, nową falą argumentów. Jej ramiona nieco się rozluźniły, gdy przeszła do dalszej części swojej odpowiedzi.
- Ale wiem też, że nie jestem nieomylna i obiecałam ci swoje zaufanie - kontynuowała, tym razem nieco łagodniej. - Zdaję sobie sprawę z tego, że mój punkt obserwacji problemu jest inny niż twój, podobnie jak doświadczenie. To ty będziesz w terenie i to ty masz bezpośrednią praktykę w takich operacjach. Będę respektować twoją decyzję, jeżeli uważasz, że z taktycznego punktu widzenia oraz ze znajomości tego jak operujesz ze swoją załogą i tego jak przebiegają takie sytuacje w rzeczywistości, wysłanie z wami drugiego okrętu, z którym jeszcze nie współpracowaliście, może zmniejszyć szanse na powodzenie misji, zamiast ją zwiększyć. Zaufam twojej ocenie sytuacji. Proszę cię jednak, żebyś ostatecznie potwierdziła mi swoją decyzję zanim wyruszysz na miejsce i po tym gdy skończymy tu wszystko omawiać - dodała, splatając ponownie dłonie i wracając spojrzeniem ku twarzy kobiety.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2752
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: Sala przesłuchań

11 sty 2024, o 23:33

Retoryka kobiety była dla niej absurdalna. Jean prędzej uwierzyłaby w los niż w ludzi - a była osobą przeświadczoną o swoim pechu do tego stopnia, że na jej szyi zawisnął wisiorek z koniczynką w czysto ironicznym geście. Ludzie byli wadliwi, skupieni na osiągnięciu własnych celów, nierzetelni a czasem zwyczajnie niekompetentni. Wiara Kestrel w to, że dogadają się bo są dorośli sugerowała, że żadne z nich nie zniżyłoby się do poziomu drugiego w razie konfliktu. A Hawkins zawsze operowała na najniższym możliwym poziomie. Nie pamiętała kiedy ostatnio dążyła do zażegnania kłótni z kimś, kto nie był członkiem jej załogi. Jeżeli Rhys planował naciskać tak długo, aż zobaczy z jakiego materiału jest stworzona, szybko przekona się, że ten materiał jest wybuchowy.
- Z jakiego powodu mówisz to do mnie? Przypominam ci, że to twój brat zignorował zarówno twoje rozkazy, jak i moje życzenie przełączenia mnie do ciebie celem wyjaśnienia sytuacji. Nazywasz to współpracą dwóch kapitanów, a wcześniej mówiłaś o moim zwierzchnictwie nad Anathemą. Jak w końcu jest i kto rozdaje karty, a kto jest asystą? - parła naprzód, niezdolna do zaakceptowania wizji, którą malowała przed nią kobieta. Kapitan Anathemy miał silny charakter i kwestionował słowa Kestrel przez sam fakt tego, że Wraith był łajbą piracką. Nie było tu możliwości o równowadze, jedno zawsze wychodziło na górę. - I przede wszystkim, co on wie na ten temat? Chcesz powiedzieć mi, że zaakceptował to, że ma być naszą asystą i niczym poza to?
Szczerze w to wątpiła. Kestrel chciała jej zaufania w tej kwestii, ale jednocześnie jak na razie ani razu nie udało jej się przekonać swojego brata do zrobienia tego, o co go prosiła. Miała względne zaufanie do tego, że jej szczegóły zlecenia i chęć maksymalizacji szans na jego powodzenie była szczera, ale kończyło się ono na terytorium, na którym kończyły się realne wpływy kobiety.
- Twój brat przywitał mnie w śluzie ze swoim warczącym psem i uzbrojoną obstawą, żądając żebym wydała mu chip choć pozwoliłaś mi go zatrzymać. Powiedziałabym, że jest osobą, która negocjuje z pozycji siły - skrzyżowała ręce na piersi, znów odchylając się lekko w krześle, bujając w przód i w tył. - Anathema jest uzbrojona aż po zęby. Nie dość, że Wraith nie mógłby się z nią równać w otwartej walce to jeszcze dysponujesz schematami mojego statku. Znasz nasze słabości i mocne strony. Możesz zapewnić mnie, że Anathema ich nie ma, ale w tej kwestii ci nie uwierzę. Tak samo jak nie uwierzę, że gdyby doszło do krytycznej sytuacji, pozwoliłabyś swojemu bratu zginąć na rzecz mnie i mojej załogi.
Przekrzywiła głowę, przyglądając się hologramowi kobiety teraz, gdy nie zakłócał go tytoniowy dym.
- Czyli gdyby hipotetycznie, doszło do konfliktu pomiędzy nami na miejscu, twój brat ma wszelką możliwość zmusić mnie do posłuszeństwa groźbą użycia siły. A ja nie mam w jaki sposób się obronić. Jak mówiłam, nie ufam mu. I nie czuję się tak bezpiecznie z Anathemą obok gdy u jej steru siedzi, jak sama powiedziałaś, dupek, mający w dodatku po swojej stronie zleceniodawcę i taką przewagę ognia - odrzekła, pozwalając sobie podkoloryzować choćby trochę możliwości Wraitha. Nie bez powodu wyglądał jak sterta złomu. Im gorsze wrażenie sprawiał, tym lepiej dla jego załogi. - Chcę schematy Anathemy. Silne i słabe strony, wejścia i wyjścia, specyfikacje systemowe.
Chwyciła pudełko papierosów w dłoń i otworzyła jego zmiętą klapkę. Ustami wyjęła z wnętrza kolejny, odrzucając kartonik na swoje miejsce.
- Wiesz wszystko o moim statku, a twoja propozycja eskorty do zlecenia to najeżona uzbrojeniem Anathema z twoim mało posłusznym i niezbyt ugodowym bratem u steru - dodała niewyraźnie, z papierosem w ustach, odpalając końcówkę papierosa zapalniczką. To nie dyskusja z Kestrel sprawiała, że poczuła potrzebę zapalenia kolejnego, a propozycja, którą rzuciła na stół.
Propozycja zakładała, że Kestrel mogła się zgodzić i wyruszą z Anathemą.
- Jeśli będziemy mieli szansę obronić się przed potencjalnym atakiem Anathemy i unieszkodliwić ją równie skutecznie, jak ona może unieszkodliwić nas, powiedziałabym, że będziemy sobie równi. - zaciągnęła się papierosowym dymem. Drugi smakował jeszcze gorzej niż pierwszy. - Czym jest współpraca bez równości między sobą?
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Sala przesłuchań

12 sty 2024, o 00:38

Westchnięcie Kestrel, które wyrwało się z jej gardła, sugerowało, że jej również to lub coś podobnego przemknęło przez głowę.
- O uwierz mi, że z nim również zamierzam o tym porozmawiać - mruknęła, chociaż chyba bardziej do siebie niż do swojej czerwonowłosej rozmówczyni. Oparła podbródek na swoich złączonych dłoniach, obserwując nad nimi Hawk i słuchając jej nowych argumentów. Z pewnością musiała sobie zdawać sprawę, że kapitan Anathemy póki co zadawał kłam wszystkiemu temu co mówiła oraz że stawiał ją - jej wiarygodność i rzetelność - w złym świetle. Być może to właśnie było głównym źródłem jej frustracji, która na krótki moment wychynęła na powierzchnię, gdy wciąż jeszcze znajdowali się w śluzie. Tak jak wydawała się być osobą, która lubi widzisz przed sobą wszystkie informacje na których pracuje, tak z pewnością istnienie kogoś kto sprawiał, że nawet najbardziej pewne plany i poukładane puzzle zaczynały niebezpiecznie drgać w jego obecności, nie mogło poprawiać jej nastroju. Z drugiej strony, Hawk nie znała pełnego obrazu relacji między nią, a aroganckim mężczyzną, który zakwestionował jej rolę oraz pozycję przy pierwszym spotkaniu. Kestrel mogła zdawać sobie sprawę z tego, że nie wszystko to, co piratka jej przekazała, było wiernym odwzorowaniem rzeczywistości oraz tego, co faktycznie miało miejsce.
Ale równie dobrze mogło to być też na tyle blisko prawdy, że podkoloryzowanie Hawk nieświadomie okazało się być czymś całkowicie prawdopodobnym.
- Ma... pewien ogólny obraz moich planów. Zdawał sobie sprawę z istnienia konieczności współpracy - odparła na jej pytanie, ale nieco zbyt długie i wymowne milczenie, które poprzedziło tą odpowiedź, zasugerowało, że Hawk trafiła swoimi słowami w miękki grunt. Sądząc po zrezygnowaniu, które przemknęło cieniem przez tęczówki Kestrel na ułamek sekundy, kobieta doskonale zdawała sobie sprawę, że to na razie dopiero jedna z dwóch trudnych konwersacji, które miały na nią czekać. Jej pochmurniejąca mina sprawiała wrażenie jakby kolejne argumenty piratki obdzierały ją ze złudzeń, które częściowo dotyczyły samej sytuacji, a częściowo faktycznego obrazu rzeczywistości, który się malował dookoła niej oraz Anathemy.
Propozycja - czy też wymóg - który Hawk rzuciła w przestrzeń między nimi, zawisła w powietrzu i wypełniła swoją obecnością wnętrze pomieszczenia równie skutecznie, co cisza, która za nią podążyła. Kestrel nie odezwała się od razu, ani nawet po dłuższej chwili. Wpatrywała się w czerwonowłosą do tego stopnia w bezruchu, że piratka przez chwilę mogła mieć wrażenie, że transmisja między fixerką, a Wraithem się zawiesiła, zamrażając hologram w ostatniej, zapamiętanej klatce. Dopiero, gdy w końcu się poruszyła, opierając o zagłówek i krzyżując nogę na nogę, wyszło na jaw, że kobieta po prostu intensywnie rozmyślała nad jej słowami.
- To byłoby uczciwe - zgodziła się z nią w zamyśleniu, ale jej słowa dość wyraźnie niosły ze sobą "ale". - I prawdopodobnie równie niewykonalne do osiągnięcia za zgodą mojego brata.
Implikacje tego stwierdzenia zawisły między nimi, wplatając się we wciąż tkwiące w powietrzu wcześniejsze słowa. Kestrel zastukała palcami po kolanie, wpatrując się w Hawk, ale po chwili pokręciła nieznacznie głową.
- Ale pozwól, że w takim razie zaproponuję jeszcze inne rozwiązanie, które niesie z grubsza te same korzyści - powiedziała, ostrożnie obracając w głowie jakąś ideę. - A gdybym przekonała Rhysa do tymczasowego przejścia do twojej załogi na czas trwania misji? - Niemal od razu gdy wypowiedziała te słowa, uniosła obie dłonie, pokazując swoje bezbronne zamiary. - Przemyśl to. Anathema mogłaby wam towarzyszyć i nadal wspierać siłą ognia, a wy nie musielibyście się niepokoić, że was zaatakują, bo na waszym pokładzie będzie ich kapitan. Dałoby to również tobie możliwość negocjacji z pozycji siły, bo znajdując się na swoim statku, miałabyś ogromną przewagę w swoich ludziach nad moim bratem i argument do zażegnania sytuacji po swojemu, jeżeli uznasz, że jego obiekcje lub zachowanie zagraża misji. On z kolei posiadałby możliwość pilnowania cię oraz twoich zamiarów, co na pewno, by go uspokoiło. Co więcej, w sytuacji krytycznej będziesz miała pewność, że nie pozwolę wam umrzeć, bo skazałabym na to również swojego brata - dodała, wskazując lekko w swoją stronę i przywołując jej wcześniejsze słowa.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2752
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: Sala przesłuchań

13 sty 2024, o 00:23

Potrzebowała ogromnej dozy zapasów swojej cierpliwości by nie parsknąć śmiechem w reakcji na słowa kobiety. Sam fakt tego, że nie rozmawiała z nim jeszcze na ten temat mówił jej tylko, że część z ich problematycznej rozmowy była zupełnie zbędna - bo mogła rozbić się o element kapitana Anathemy. Oczywiście, okiem Kestrel pewnie łatwiej było przekonać do tego pomysłu własnego brata niż nieprzewidywalną kapitan piratów, ale subiektywnym okiem Hawkins powinna zacząć od niego. Nie zmarnowałyby teraz tyle czasu na hipotezy, które potencjalnie nigdzie ich nie dowiozą.
Jej propozycja była kompromisem.
Schematy Anathemy dawały jej zdecydowanie więcej władzy niż samo posiadanie jej kapitana na pokładzie. W dodatku nawet, jeśli ich zlecenie zostanie zakończone, mogły jej się przydać w przyszłości - w potencjalnym zakończeniu, w którym Kestrel okazuje się mniej prawdomówna - lub mniej wpływowa - niż okazywała to teraz. Żądanie Hawkins było i wygórowane, i dawało jej obiektywnie więcej na dłuższą metę. Nie miała pewności jak lojalna jest załoga Anathemy i na ile banda złożona z różnych frakcji Sojuszu utrzyma swój obiektywizm kierując statkiem bez steru.
Czerwonowłosa lubiła kompromisy tylko wtedy, gdy miała na nich więcej zyskać. Nie lubiła stać po tej stronie.
Ale wizja kontroli nad losem mężczyzny na pokładzie własnego statku, wizja dobycia broni i wycelowania jej lufy w środek jego czoła gdy tylko pysknie o raz za dużo, była tak cholernie kusząca, że nie potrafiła jej przegonić. Dla niej, pójście na pokład cudzego statku w formie nie tylko zabezpieczenia, ale też zwykłego zakładnika, zrezygnowanie z bezpiecznego i znajomego otoczenia na rzecz obcych na obcym terytorium, byłoby niemożliwe do zniesienia.
Właśnie dlatego jej ramiona drgnęły lekko, gotowe zrezygnować z czegoś długoterminowego.
- Niech ci będzie - odrzekła, natychmiast analizując problemy, które mogły się z tego powodu pojawić. - Ale jego wściekły pies nie wchodzi na pokład. Jeśli zabierze go ze sobą, zostaje w śluzie.
Pies nie był może wściekły czy szczególnie agresywny - nie był w ogóle psem, ale był bronią, którą mógł się posłużyć w razie gdyby odebrano mu pistolet. Na pokładzie pirackiej łajby mógł jednak stać się innego rodzaju bronią. Taką leżącą w jej dłoni, gdyby zagroziła wystrzeleniem go w pustkę prosto ze śluzy. Wyglądał na wartościowy, w myślach liczyła już, ile mógł być wart kredytów.
- Tak czy inaczej, pozostaje nam kilka spraw do załatwienia - westchnęła, wypuszczając z płuc tytoniowy dym. - Twój brat musi się zgodzić. Ja też nie zmuszam do niczego mojej załogi i zamierzam przedyskutować kwestię tego zlecenia z nimi zanim potwierdzę nasze zaangażowanie. Quebui musi też zostać sprzedane. Znalazłaś kupca?
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Sala przesłuchań

13 sty 2024, o 20:25

Kestrel skinęła głową, gdy Hawk wyraziła swoją zgodę, usatysfakcjonowana takim rozwiązaniem sprawy. Wyprostowała się lekko i oparła dłonie na kolanie, przyglądając się czerwonowłosej przez chwilę i prawdopodobnie analizując jej dodatkowy warunek, zastanawiając się nad tym co przyniesie on w przyszłości. Do jakichkolwiek wniosków jednak doszła, zostawiła je dla siebie.
- Oczywiście. Mam nadzieję, że twoja załoga również spojrzy przychylnie na naszą potencjalną współpracę - odparła zamiast tego, płynnie przechodząc do nowego tematu - żeby nie powiedzieć, że wręcz z ulgą, gdy ich wcześniejszy obiekt rozmowy trafił na dalszy plan. Sięgnęła do swojego przedramienia, wystukując na omni-kluczu jakąś krótką komendę, a potem przeglądając coś na nim przez chwilę; jej tęczówki przesuwały się po niewidocznych liczbach i wiadomościach, szukając w nich czegoś konkretnego.
- Tak, aczkolwiek jeżeli chcesz uzyskać większy zysk, potrzebuję więcej czasu. Chciałabym ci przedstawić kilka różnych możliwości - powiedziała pod adresem Quebui, przeglądając na ekranie jakieś wiadomości, które szybko okazały się być raportami ze stanu starego transportowca. - Szybka wycena moich inżynierów na podstawie podesłanych przez twoich ludzi raportów stawia aktualną wartość Quebui gdzieś między siedemdziesięcioma, a stoma tysiącami kredytów - uwzględniając niesprawny generator efektu masy. Mam kupca, który może wziąć Quebui od ręki w przeciągu najbliższej godziny, bez pytań oraz dokładniejszych oględzin, ale jego oferta wynosi pięćdziesiąt tysięcy kredytów. Naprawa napędu FTL powinna podbić cenę Quebui o jakieś trzydzieści tysięcy, ale sam zakup części, niezbędnych narzędzi oraz zatrudnienie siły roboczej, zmniejszy tą kwotę o kolejnych kilkanaście, a także wydłuży cały proces o kilka dni. Jestem również pewna, że dałabym radę znaleźć kogoś kto byłby chętny zapłacić więcej, ale wiązałoby się to z oględzinami klienta lub wynajętego przez niego niezależnego podmiotu, a także miałoby bardziej oficjalny charakter, więc wymagałoby zaangażowania z waszej strony oraz udziału twoich techników przy przygotowaniu okrętu pod sprzedaż. Zajęłoby to kilka lub kilkanaście dni.
Kobieta przejrzała ostatnie kilka plików, nim wygasiła swoje urządzenie, najwyraźniej nie potrzebując dłużej ściągawki. Zaplotła dłonie na kolanie, podnosząc wzrok z powrotem na Hawk. Wartość starego frachtowca stanowiła ułamek jego pierwotnej ceny oraz ułamek tego, co byliby w stanie za niego dostać, gdyby posiadali całą dokumentację wraz z certyfikatami i próbowali odsprzedać go legalnie, w Przestrzeni Rady lub u której z firm licznie zamieszkujących graniczne systemy Terminusa.
- Jeżeli nie chcesz lub nie możesz zostawiać swoich ludzi, mogę oddelegować na Quebui swoich inżynierów i przypilnować go dla ciebie do czasu zawarcia transakcji oraz zarządzać nią za ciebie, ale mój udział wzrośnie wtedy z sześciu procent finalnie wynegocjowanej ceny do piętnastu. Szacuję, że będziesz mogła go wtedy sprzedać za jakieś dziewięćdziesiąt tysięcy kredytów, plus minus pięć tysięcy. W obydwu przypadkach pozostanie jednak również problem z pasażerami.
Wentylacja pokoju przesłuchań pracowała ciężko, jednostajnym i stałym furkotaniem wentylatorów wyciągając z wnętrza pomieszczenia dym, który uciekał z żarzącego się czubka papierosa piratki. Chociaż poza rozmową obydwu kobiet, okazjonalnego szelestu materiału lub zgrzytnięcia krzesła o posadzkę, był to jedyny dźwięk, który zakłócał ciszę w pokoju, to Hawk miała pewność, że jej zastępcy wciąż przysłuchują się konwersacji ze swoich własnych stanowisk - Nephiett najpewniej wciąż był w CIB, doglądając bezpieczeństwa okrętu, a Adams raczej nie opuszczał kokpitu, gdy znajdowali się poza dokiem lub tunelem Przekaźnika.
- Jest też trzecia oferta, najprostsza, jeżeli nie chcesz się bawić w cały proces sprzedażowy, nie ufasz moim ludziom lub zależy ci na czasie. Jestem skłonna odkupić od ciebie Quebui za osiemdziesiąt tysięcy kredytów, razem z jego obecną załogą i pasażerami.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2752
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: Sala przesłuchań

13 sty 2024, o 20:36

Kwestia Quebui przez krótką chwilę była na samym szczycie jej priorytetów, ale w miarę, gdy okazało się, że ich zlecenie wcale nie zostało zakończone niepowodzeniem, powoli spadało coraz niżej. Na tym etapie, gdy stał przed nimi potencjał kolejnego zlecenia, Hawkins odczuwała przemożną ochotę pozbycia się okrętu jak najszybciej, choćby przy mniejszym zarobku.
Gdy jednak usłyszała jak wysokie potrafiły być różnice, zaczynała się zastanawiać.
- A jak ma się to do wykorzystania Quebui i rozsiania plotek o ataku pirackim dla odwrócenia uwagi? - zagadnęła, wiedząc, że pozostawienie okrętu na kilka dni z załogą mogło być ryzykowne, jeśli ktokolwiek z Czarnej Straży chciałby wrócić i spróbować dokończyć dzieła.
Zostawienie na nim ludzi Kestrel byłoby wyrazem zaufania względem niej, ale Quebui nie było dla Hawk na tyle warte, by nie potrafiła się na to zdobyć. Zaczęła nawet analizować tę opcję z większą uwagą, gdy kontrpropozycja kobiety zbiła ją z tropu. Faktycznie, była najprostsza - była też wysoka jeśli chodziło o zarobek, usuwała pośrednictwo Kestrel i procenty, które zagarniała dla siebie, ale... no właśnie. Ale co?
- Z mojej perspektywy, jesteś klientem takim samym jak każdy inny. Dlaczego osiemdziesiąt, a nie pięćdziesiąt pięć, skoro wiesz, że tyle jest w tej chwili warty? - spytała, na moment zapominając o papierosie w swojej dłoni. Gorący popiół oderwał się od jego końcówki i spadł na jej spodnie, ale ich materiał był zbyt gruby by zdołała się zorientować. - Co chcesz zrobić z okrętem i z jego załogą?
Podejrzliwość przesączyła się do jej myśli gdy tylko zaczęła analizować potencjalną działalność Kestrel - a także Sojusz, z którym była powiązana.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Sala przesłuchań

13 sty 2024, o 21:13

Ogromny frachtowiec, orbitujący dookoła Omegi rzeczywiście mógł stanowić problem. Przestrzeń kosmiczna dookoła stacji piratów pełna była niezależnych załóg, zarówno przylatujących do systemu jak i go opuszczających, a w tym pozostającym w nieustannym ruchu roju niemal każdy miał coś na swoim koncie, co stawiało go na bakier z prawem, ale im dłużej pozostawali w miejscu, tym większa była szansa, że ktoś się nimi zainteresuje. Szczególnie teraz, gdy na Quebui namalowany był metaforyczny celownik, a jego losem interesowała się więcej niż jedna strona.
- Zmieniając sygnał transpondera i utrzymując okręt na minimalnym poziomie obecności elektromagnetycznej i cieplnej, powinien bez przeszkód zostać niezauważony przez parę dni. Ale oczywiście niesie to ze sobą pewne ryzyko, szczególnie, jeżeli miałyby być prowadzone na nim prace - potwierdziła Kestrel. - Jestem w stanie rozsiewać plotki o nim i bez niego, jeżeli oczywiście nie będzie się afiszować swoją obecnością tutaj. To też zamierzam robić niezależnie od twojej decyzji. Wyselekcjonowany przeze mnie kupiec nie będzie robił problemów, a zależy mu na dyskrecji w takim samym stopniu co nam. Wzięłam to pod uwagę.
Podejrzliwość, która wykiełkowała w Hawk po ostatniej propozycji Kestrel, nie wydawała się być dla niej zaskoczeniem. Zastukała kciukami o siebie i wzruszyła delikatnie ramionami.
- Kwestia wiarygodności i utrzymywania odpowiedniej reputacji, kapitan Hawkins - odparła otwarcie. - Gdybym zaproponowała ci niewiele więcej niż najtańsza, obecnie jedyna oferta, mogłabyś podważyć moją uczciwość, sugerując że specjalnie zaniżam cenę Quebui, żeby odkupić go od ciebie taniej i samej na tym więcej zarobić. Więc zaproponowałam ci cenę, którą uważam za uczciwą zarówno dla ciebie, jak i dla mnie.
Przekrzywiła lekko głowę, przyglądając się czerwonowłosej ponad smużką dymu, która stworzyła między nimi szary, nieregularny zawijas.
- Mogłabym odpowiedzieć, że nie ma to znaczenia i zrobię sobie z nim co będę chciała, tak samo jak klient, który oferuje pięćdziesiąt tysięcy - odparła, a na jej ustach wpłynął cień uśmiechu, który zasugerował, że tylko sobie żartuje. A przynajmniej połowicznie. - Jeżeli jednak naprawdę chcesz znać odpowiedź, to traktuję to jak inwestycję. Jestem w stanie pozyskać sobie części, sprzęt, ludzi oraz dok, w którym będę mogła naprawić Quebui za ułamek tego, co kosztowałoby to ciebie lub kogoś bez zasobów. Jestem niemal pewna, że będę mogła go sprzedać później z zyskiem - czy to w formie kredytów, przysługi czy nowego zasobu - dodała otwarcie, podsuwając pod siebie nogę i na niej przysiadając.
- Załoga to kwestia drugorzędna. Na pewno wysonduję ich pod kątem informacji i przydatności lub chęci wstąpienia do Sojuszu, a potem się okaże - stwierdziła neutralnym tonem. - Część zapewne wypuścimy do domów gdy już kwestia chipów zostanie zamknięta, część pewnie zginie.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2752
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: Sala przesłuchań

13 sty 2024, o 21:24

Propozycja kobiety dotycząca Quebui przypadła jej do gustu. Hawkins była chciwa, ale w sposób wyraźnie selektywny. Wzbogacenie się Kestrel na taniej odnowie frachtowca i sprzedaniu go za znacznie wyższą cenę było zarówno zrozumiałe, jak i kompletnie jej nie irytowało, bo również coś na tym zyskiwała.
Szczególnie, że nie była do tego statku w żaden sposób przywiązana - ani do jego załogi. Wieść o tym, że ich los zostanie zdeterminowany przez czynniki zewnętrzne i innych ludzi, czy był to Sojusz, czy Kestrel, również połechtała nieco jej potrzebę niewiedzy. Samo to, że nie musiała już na Quebui wracać, a jego zadymione niegdyś korytarze zostaną tylko zacieranym przez czas wspomnieniem, traktowała za plus.
- W porządku. Przedyskutuję twoją ofertę z moimi ludźmi i przyślę ci moją decyzję - odpowiedziała oszczędnie, choć wiedziała już, że osobiście nie widziała z propozycją Kestrel żadnego problemu, ale wolała odbić to na wszelki wypadek od słuchających ich konwersacji mężczyzn.
Ciekawiło ją jak zareagowali na miliony kredytów i stojący za nimi potencjał niechybnej śmierci na zapomnianej przez świat planecie.
- Moja załoga planuje skorzystać z kilku godzin odpoczynku na stacji - dodała, wygaszając papierosa - znów o blat, co w każdym innym miejscu na statku wydawałoby jej się niewłaściwe, ale w sali przesłuchań było naturalne. - Jeśli mielibyśmy podjąć się odzyskania twojego drugiego "chipu", kiedy chciałabyś, żebyśmy wyruszyli?
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Sala przesłuchań

13 sty 2024, o 22:35

Jak tylko sprawa Quebui została zamknięta - czy też odsunięta w czasie do momentu podjęcia decyzji - Kestrel przytaknęła na jej słowa, dając jej znać, że rozumie jej potrzebę konsultacji i nie naciskała na podjęcie decyzji już teraz. Widząc jak czerwonowłosa zaczyna gasić papierosa, uznała to za niewerbalną sugestię i sama również podniosła się z krzesła, wygładzając przez chwilę materiał spodni w pedantycznym geście, który nijak miał się do znoszonej, ciemnej skóry.
- Wiesz już jak wygląda sytuacja, kapitan Hawkins - odpowiedziała na jej pytanie, prostując się i zaplatając jedną dłoń za plecami, a drugą, zdrową sięgając po kubek, żeby wziąć go ze sobą, najpewniej do kuchni, mesy lub jakiegokolwiek innego miejsca, w którym miał trafić do zlewu lub zostać uzupełniony o kolejną porcję napoju. - Jak najszybciej, oczywiście. Najlepiej od razu, ale rozumiem, że to nie wchodzi w grę, więc przyjmę każdą, rozsądną propozycję. Ale daj mi proszę znać w przeciągu najbliższej godziny, jaka jest twoja odpowiedź. Jeżeli postanowisz nie angażować się w to zlecenie, muszę czym prędzej przydzielić do niego inną załogę.
Jeżeli Hawk nie miała więcej pytań lub uwag, Kestrel pożegnała się z nią krótko i oszczędnym gestem w powietrzu rozłączyła komunikację, sprawiając, że holograficzna transmisja zniknęła. Dron przygasł i powoli zaczął obniżać swój lot, aż w końcu spoczął na blacie stołu przed piratką, wpatrując się w nią wygaszonymi oczami czujników, kamer i transmiterów. Sala przesłuchań nagle stała się o wiele bardziej surowa i pusta, gdy zniknął z niej drugi, iluzoryczny fotel oraz jej rozmówczyni, a wnętrze niemal niedostrzegalnie pociemniało, gdy wzrok dostrajał się do widoku bez hologramu.
Hawk nie musiała długo czekać na przerwanie panującej ciszy.
- No więc... jak myślisz, cybernetyczny pomarańcz czy raczej thessiański błękit? - Głos Adamsa poniósł się po pomieszczeniu, dochodząc z jej omni-klucza. - Pomarańcz wydaje się trochę zbyt odważny jak na skycara, ale myślę, że będzie pasował mi do stylu.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2752
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: Sala przesłuchań

13 sty 2024, o 22:52

Nie zamierzała trzymać Kestrel zbyt długo w niepewności. Wystarczyła jej rozmowa z resztą by mogła podjąć decyzję - wyłącznie dlatego, że jeszcze nie czekała ich wielka, ukryta baza Czarnej Straży. Odzyskanie drugiego chipa wydawało się znacznie trudniejszym zadaniem niż odzyskanie pierwszego, ale nie było pakowaniem się do gniazda os - przynajmniej w jej zrozumieniu.
Prawdopodobnie gdyby najpierw przedstawiła jej to zadanie, nie mówiąc nic jeszcze o kolejnym, miałaby zgoła odmienne zdanie.
Słowa Deuce'a oderwały jej myśli od rozważań wszystkich za i przeciw. Parsknęła, z początku nie wiedząc o co mu chodzi. Jej krzesło odsunęło się z głośnym jazgotem po metalowej podłodze gdy wstała, zabierając paczkę papierosów ze sobą.
Jakaś jej paranoiczna cząstka nie chciała rozmawiać przy nieaktywnym dronie Kestrel, choć przecież połączenie zostało przerwane. Zupełnie tak, jakby jakaś jej cząstka została tutaj, a Hawkins planowała pozwolić jej się zadomowić - ale wyłącznie w sali przesłuchań.
- Thessiański błękit podkreśli twoje piękne oczy, za to cybernetyczny pomarańcz będzie pasował ci do cery jeśli nie przestaniesz chlać tych tanich gówien w Zaświatach - ironizowała, wychodząc z powrotem na korytarz i kierując się do czekających na nią mężczyzn. - Zaczekam na was w sali odpraw.
Wraith był duży, ale nie było potrzeby dyskutować na taki temat przez omni-klucz. Chowając paczkę do kieszeni spodni, Hawkins przemknęła przez CIB docierając do sali odpraw, zachowanej w zdecydowanie lepszym stanie niż pokój, w którym siedziała tak długi czas.
- Jak wrażenia? - spytała gdy pozostali do niej dotarli. Oparła się blat długiego stołu stojącego na środku, krzyżując ręce na klatce piersiowej.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Sala przesłuchań

14 sty 2024, o 18:25

Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2752
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: Sala przesłuchań

21 sty 2024, o 21:44

Czas, którego potrzebowali na dotarcie do doku w Omedze spędziła w swojej kajucie. Doprowadziła łóżko do porządku, wrzucając całą pościel do prania bez większego namysłu - wszak będzie jej potrzebowała później. Rozczesała splątane włosy, zarzuciła na plecy krótką, zamszową, czarną kurtkę z wysokim kołnierzem, kończącą się na wysokości jej talii. Paczkę papierosów odstawiła na biurko, świadomie odmawiając sobie palenia w najbliższym czasie.
Gdy statek osiadł, a załoga zaczęła wylewać się na stację poinstruowana w kwestii zasad ich krótkiego odpoczynku, Hawkins wróciła do sali przesłuchań. Zajęła to samo miejsce przy tym samym stoliku, sięgając do drona umożliwiającego jej komunikację z Kestrel.
- Quebui jest twoje. Moi ludzie zaczęli przygotowywać się do przekazana ci statku. Przesyłam ci kontakt do osoby, z którą możesz dogadać szczegóły - zaczęła, nie należąc do osób subtelnych, gdy w grę wchodziło dogadywanie szczegółów zlecenia czy biznesowych transakcji. Sięgnęła do omni-klucza, z pomocą drona przekazując jej stosowną wizytówkę.
Zamyśliła się na chwilę, zastanawiając nad tym, czy kobiecie udało się porozmawiać z kapitanem Anathemy.
- Przyjmujemy też twoje zlecenie, odzyskamy części, które cię interesują - dodała, ostrożnie dobierając słowa. - Zakładając, że to wszystko nie jest niefortunnym zbiegiem okoliczności i nie będziemy tylko kurierami, jaką stawkę proponujesz?
Odchyliła się w krześle, przyglądając holograficznej postaci.
- I czy współpraca Anathemy na omówionych przez nas warunkach wchodzi nadal w grę?
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Sala przesłuchań

21 sty 2024, o 23:03

Vinnet przyjęła słowa Hawk bez żadnych protestów, dając znać, że tak właśnie zrobi. Kobieta latała na Wraithu wystarczająco długo, by wiedzieć już jak funkcjonują wszystkie niuanse życia na jego pokładzie, a także jak wyglądają trudności z którymi musieli się mierzyć na co dzień - nie tylko te związane z życiem poza prawem, ale przede wszystkim te, które sprawiały, że wszelkie fundusze, które były niezbędne do potrzeb fregaty, nie były tak pewne jak za czasów gdy pełnili służbę w Przymierzu - nawet jeżeli papierkologia oraz ilość czerwonej taśmy przez którą musieli się wtedy przebijać, stanowiły innego rodzaju wyzwania. Piracka kapitan mogła być jednak pewna, że Q dostanie od niej zaktualizowaną listę jeszcze nim ich okręt wyląduje w doku. O Vinnet można było powiedzieć różne rzeczy, ale jedna z jej cech nie uległa zmianie - była realistką.
Powrót do własnej kajuty nie przysporzył jej zbytnich problemów. Nikt jej nie zaczepiał, a poza jedną, krótką wiadomością od Adamsa, że udało mu się uzyskać zgodę na wylądowanie w hangarze położonym bliżej centralnej części Omegi, nie było zbyt wiele rzeczy, które wymagały jej natychmiastowej uwagi. Ludzie zaczynali krzątać się po korytarzach, gdy obecna zmiana przygotowywała się to skorzystania ze swojej przepustki, ale większość niezbędnych rozkazów została już wydana, a tymi które wciąż oczekiwały na realizację, zajmował się Nephiett wciąż przebywający w Centrum Informacji Bojowych.
Chłód sali przesłuchań wkradł się pod materiał jej kurtki, gdy siadała z powrotem na swoim wcześniejszym miejscu, ale od tamtej pory nic się nie zmieniło. W powietrzu wciąż unosiła się lekka woń tytoniu, testując jej postanowienie zostawienia paczki papierosów w kajucie, chociaż sam dym już dawno został wciągnięty przez wentylatory w suficie. Dron również nie przemieścił się pod jej nieobecność, ale odżył na nowo, gdy stuknęła jego przycisk aktywacji. Piratka nie musiała długo czekać, by komunikacja została nawiązana - najwyraźniej Kestrel albo wydzieliła dla niej swój czas niezależnie od tego czym aktualnie była zajęta, albo Hawk trafiła w moment, gdy akurat znajdowała się w pobliżu swojego własnego odbiornika.
Biorąc pod uwagę pilność jej zlecenia, szansa na to pierwsze wydawała się nieco większa.
- Miło mi to słyszeć - odezwała się na słowa czerwonowłosej, po tym jak sama zmaterializowała się w sali i gdy upłynęło parę sekund, podczas których kobieta przyswajała sobie informacje, którymi Hawk ją zarzuciła zamiast powitania. Musiała znajdować się w innym miejscu, bo stała z dłońmi zaplecionymi za plecami, a w pobliżu nigdzie nie było widać jej fotela. Fragment hologramu odsłaniał jednak coś, co wyglądało na większą, półokrągłą konsolę - zapewne stanowisko jej pracy. Zerknęła krótko na jeden z monitorów, gdy Hawk wysłała jej namiary na kontakt do rozmów dotyczących Quebui, po czym skinęła głową. - Wiadomość otrzymana. Skontaktuję się z nim, a potem prześlę kredyty, gdy już wszystko ustalimy.
Jej ramiona rozluźniły się wyraźnie, gdy Hawk poinformowała ją o przyjęciu zlecenia, a na twarz wpłynął lekki uśmiech. Przytaknęła bez słowa, ale gdy temat zszedł na stawkę, przekrzywiła lekko głowę w zamyśleniu.
- Niestety ciężko mi to oszacować, nie wiedząc czego możecie spodziewać się na miejscu - przyznała. - To zlecenie będzie miało nieco inny charakter od tych, do których jestem przyzwyczajona, ale też pochodzi ode mnie, a nie od zewnętrznego klienta, więc nie dysponuję ściśle określonym budżetem. Liczę, że po dotarciu na miejsce i odkryciu co się wydarzyło, skontaktujecie się ze mną w celu dalszego opracowania szczegółów oraz stawki. Jako plan minimum otrzymacie zwrot kosztów za paliwo oraz sześćdziesiąt tysięcy kredytów za fatygę, ale nie zamierzałam stawiać wam górnej granicy, gdy żadne z nas nie wie czego oczekiwać. Wierzę, że atak na wrogą, krogańską fregatę w celu odzyskania wykradzionego chipu powinien być wyceniony inaczej niż pogoń za pojedynczym szabrownikiem, który wyciągnął go z okrętowych wraków i uciekł do innego systemu - dodała, pozwalając sobie na oszczędne uniesienie kącika ust. - Czy takie podejście jest dla ciebie akceptowalne?
Dokładna lokalizacja oraz los drugiego modułu był niewiadomą - zarówno dla załogi Wraitha, jak i samej Kestrel, czego kobieta najwyraźniej nie zamierzała ukrywać. Gdy jednak temat zszedł na bardziej delikatny obiekt ich dyskusji, uśmiech na ustach fixerki nieco przybladł, utrzymywany tam już wyłącznie za pomocą przyzwyczajenia.
- Wciąż jeszcze omawiamy szczegóły - odparła dyplomatycznie po nieco zbyt długiej chwili milczenia. - Ale tak, wchodzi.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2752
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: Sala przesłuchań

23 sty 2024, o 00:34

Obracała propozycję Kestrel przez chwilę w głowie, doszukując się w niej odpowiedniej ilości dziur i problemów. Nie lubiła niepewności, wolała wiedzieć wszystko z góry i znać chociaż widełki, w których planowali się obracać w trakcie wykonywania zlecenia. Niedopowiedzenia dawały okazję do zaniżania stawek, co w Terminusie było nagminnym działaniem. Z drugiej jednak strony, Kestrel na razie za wszelką cenę starała się pokazać, że nijak przypomina resztę szumowin z tego kawałka galaktyki.
Hawkins miała też w domyśle mieć jej brata pod ręką w formie ubezpieczenia. To powinno zabezpieczyć ich odpowiednio wysokie wynagrodzenie.
- W porządku. Moja załoga wypocznie na Omedze i możemy przystąpić do działania. Chyba, że wolałabyś postawić nas w gotowości wcześniej - zadecydowała wreszcie, skinieniem głowy potwierdzając, że przystaje na tę propozycję i przy okazji lekko sugerując, że mogą wyruszyć choćby za kilka godzin, ale wiązało się to z dodatkowymi kosztami. - Tym razem nie trzymaj mnie w niepewności gdy będę wydzwaniać.
Uśmiechnęła się lekko, nadal wspominając krótką chwilę, gdy nie dało się skontaktować z kobietą, co narażało ich na komunikację z kapitanem Anathemy i odwlekanie sprostania jego żądaniom. Teraz miała przy sobie drona, co oznaczało, że porozumienie się z nią powinno być łatwiejsze.
Z naciskiem na powinno.
Zawahanie, które okazała przy odpowiedzi na jej kolejne pytanie sprawiło, że brew Hawkins uniosła się wymownie w górę. Nie wątpiła, że mężczyzna będzie sprawiał problemy - i nie wątpiła, że Kestrel się tym zajmie. W końcu to był jej pierdolnik.
- Cieszę się - dodała lekko, jakby wcale nie słyszała różnicy w tonie jej głosu, ani nie dostrzegała ciężaru, który pojawił się na jej barkach. Póki problemy jej nie dotyczyły, czerwonowłosa lubiła udawać, że nie istnieją. Kestrel znała jej warunki. - Możesz zawsze przystać na opcję alternatywną, o której mówiłam. Swoją drogą... - westchnęła, mało subtelnie przeskakując z tematu na temat. - Wiem, że pozyskiwanie informacji to twoja praca. Ale skąd znasz pełne schematy naszego statku? - przekrzywiła lekko głowę, przyglądając się jej aparycji. - Chciałabym załatać tę dziurę w naszych zabezpieczeniach zanim wyruszymy na potencjalne starcie z elitarnymi siłami Hierarchii Turian.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Sala przesłuchań

23 sty 2024, o 14:43

Tajny rzut MG
<50
Rzut kością 1d100:
1
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Sala przesłuchań

23 sty 2024, o 15:33

Kestrel skinęła głową, śledząc czerwonowłosą spojrzeniem.
- Znasz moje stanowisko w tej sprawie. Czas jest jedynym towarem, którego nie mogę łatwo kupić w tym przypadku – odparła otwarcie, chociaż niewypowiedziana przez piratkę sugestia sprawiła, że przekrzywiła lekko głowę, przypatrując się jej pod innym kątem. Nie trzeba było bardzo się domyślać, że kalkuluje jej ofertę. – Ile by mnie kosztowała taka akceleracja waszej gotowości?
Kobieta odsunęła temat swojego brata równie chętnie na bok, co Hawk potrafiła wrzucić swoją moralność do mentalnej piwnicy i zamknąć za nią drzwi - nie wchodząc w jego szczegóły. Kestrel nie wnikała głębiej w problemy, które mężczyzna przed nią postawił, najwyraźniej przyjmując to samo stanowisko co czerwonowłosa – kapitan Anathemy oraz przekonanie go do warunków Hawk był jej problem i tylko jej. Jednak, gdy rozmowa zeszła na kwestię, która niepokoiła zarówno piratkę jak i jej członków załogi, uśmiech nie wrócił na twarz fixerki. Nie odpowiedziała od razu, a Hawk rozpoznała w jej spojrzeniu to samo nietypowe dla niej ociąganie i coś jeszcze innego, co pojawiło się już wcześniej podczas ich poprzedniej rozmowy. Odwróciła wzrok na jeden z bocznych terminali, ale nie wyglądało na to, że faktycznie coś tam sprawdza, a jedynie wykorzystuje to jako dogodną wymówkę, by nie patrzeć bezpośrednio na swoją rozmówczynię.
- Nie macie dziury w zabezpieczeniach, kapitan Hawkins. Wasze schematy są bezpieczne i według mojej najlepszej wiedzy, obecnie tylko ja jestem w ich posiadaniu – odpowiedziała po chwili. Ociągała się jeszcze parę sekund, ale w końcu westchnęła cicho i obróciła głowę, patrząc gdzieś przez ramię. – Amèlie, zastąp mnie przez chwilę.
Obraz hologramu przesunął się nieco, gdy kobieta coś przełączyła, a następnie cofnęła się i ruszyła gdzieś niespiesznym krokiem, z początku nic nie mówiąc. Musiał jej towarzyszyć własny dron, bo chociaż perspektywa holograficznego wyświetlacza zmieniła się nieco, to wciąż pół jej sylwetki znajdowałao się w kadrze, nawet gdy przemierzała korytarze miejsca, w którym się znajdowała; co i rusz na hologramie pojawiały się fragmenty ścian, które mijała, bardzo podobne do tych, których Hawk na co dzień dostarczała na Wraithu – pozbawione oznaczeń panele serwisowe, rury wentylacji oraz płynów hydraulicznych biegnące pod sufit, kratki odprowadzające powietrze, terminale sterujące lokalnym oświetleniem.
- Mogę cię o coś zapytać? O twój punkt widzenia? – odezwała się po blisko minucie milczenia, nie zwalniając kroku. Co jakiś czas podnosiła wzrok na kogoś kto przechodził obok niej i kiwała im głową w niemym pozdrowieniu, chociaż żadna nowa postać nie pojawiła się w kadrze, który wyświetlał się przed Hawk. – Podejrzewam, że to pytanie może często pojawiać się w waszej… pracy, którą wykonujecie. Chociaż może nie pojawia się w ogóle, nie wiem – mruknęła, chociaż bardziej do siebie, najwyraźniej reflektując się pod wpływem własnej myśli. – Kiedy żołnierz zabija innego żołnierza, to kto w twoich oczach jest temu winny? Broń, osoba która pociągnęła za spust, człowiek który kazał mu to zrobić czy okoliczności, które postawiły ich w tej sytuacji?
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2752
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: Sala przesłuchań

24 sty 2024, o 19:00

Ustalenie stawki, dla której Hawkins byłaby skłonna poderwać Wraitha w górę tu i teraz, stało się znacznie bardziej problematyczne gdy nie wiedzieli, ile do końca otrzymają za odzyskanie wartościowej dla Kestrel części - ani na czym miało to w pełni polegać. Jeśli miało to być zlecenie za pięćdziesiąt tysięcy kredytów, za wyruszenie natychmiast zażyczyłaby sobie co najmniej dziesięciu. Ale jeśli miała to być walka na śmierć i życia za milion kredytów, kwota byłaby inna. Przez myśl przeszło jej, by wykorzystać zwykły procent, ale ostatecznie uznała, że nie ma sensu celować w niewiadome.
- Ustalmy to gdy już będziemy dyskutować o wynagrodzeniu. Ufam, że nie będziesz mi tej kwoty odmawiać, jeśli wyruszymy szybciej i uda nam się wykonać zlecenie - dodała, podkreślając słowo ufam, bo wydawało jej się, że kobiecie podoba się kwestia zaufania. Nie posiadała jej względem Kestrel zbyt wiele, ale jeśli miałyby później walczyć o bonusowe grosze, to z atakowania bazy Czarnych Szponów mogłoby nie wyjść nic - i właśnie w tym pokładała swoje zaufanie. Przeświadczeniu, że Kestrel nie będzie chciała jej zniechęcać, szczególnie jeśli dla niej były to drobne. - Osiem godzin na uzupełnienie zapasów i przygotowanie się do wylotu. Odpowiada ci to? - dodała, będąc skłonna to przyśpieszyć, jeśli kobieta miałaby na to nalegać.
Jej brwi zmarszczyły się mimowolnie, gdy spojrzenie kobiety umknęło w bok. Nie oczekiwała, że kobieta będzie skora do wyjawienia jej informacji o tym, że w jej szeregach przebywał szpieg, ani w jaki sposób dokładnie pozyskała swoje informacje. Ale nawet, jeśli nie udałoby jej się ich wyszarpać, oczekiwała przynajmniej, że dowie się, na co powinna uważać. Co powinna sprawdzić. Wraith ciągle się zmieniał i choć jego przebudowy od ostatnich miesięcy przestały być tak drastyczne, był zupełnie innym statkiem teraz, niż rok temu - nie mówiąc o fundamentalnych różnicach między nim, a Neptunem.
W ciszy przyglądała się, jak kobieta rusza w jakimś kierunku. Wodziła sokolim spojrzeniem po fragmentach hologramu, rejestrując każde zabrudzenie na ścianie, każdy fragment rury, pierwszy raz otrzymując jakiekolwiek ślady otoczenia, w którym przebywała Kestrel. Wątpiła, by była to Omega. Jakakolwiek byłaby to dziura, starała się rozpoznać w niej coś znajomego, choć na razie bezskutecznie.
Pytanie kobiety nie zbiło jej z tropu. Rzucona zasłona dymna pozostawiła gorzki posmak na jej języku, gdy umysł rozszarpywał konsekwencje jej słów na kawałki.
- Nie jestem już żołnierzem. W wojsku winę ponosi generał, który wydaje rozkazy - odrzuciła, choć wiedziała, że nie było to sednem jej pytania. Skrzyżowała ręce na piersi, przyglądając się kobiecie z uwagą i rosnącą podejrzliwością. Uniknięcie jej pytania jej się nie spodobało. - Ale żyjemy w Terminusie. Jeśli lew rozszarpie gazelę, nikt nie szuka winnego.
Jej wzrok przesunął się znów na otoczenie kobiety, spodziewając się dostrzec kogokolwiek z ludzi, którym kiwała głową.
- Gdy zabiję innego najemnika, w oczach jego żony jestem zwykłym mordercą. Ale w oczach osoby, którą ten zabiłby tydzień później, równie dobrze jestem bohaterem. Wina zależy od perspektywy - dodała, nie potrzebując chwili na zastanowienie. Doszukiwanie się moralności w życiu, które prowadziła spora część osób w ich biznesie było tylko bezowocnym filozofowaniem. - Skąd masz schematy mojego statku?
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Sala przesłuchań

25 sty 2024, o 14:17

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Jeżeli kobiecie spodobało się zaufanie okazane przez czerwonowłosą, to nie dała po sobie tego poznać, bo jej głowę zaprzątały inne myśli. Skinęła głową na jej propozycję, niemal machinalnie potwierdzając, że zgadza się na skrócenie postoju do ośmiu godzin i że kwestia wynagrodzenia za ten narzucony pośpiech jak najbardziej będzie do negocjacji kiedy dotrą do tego momentu. Każda chwila, która dzieliła Wraitha do zaginionej floty piratów wynajętych przez Kestrel, była niewiadomą - ostatecznie mogło się okazać, że ani osiem godzin, ani osiem dni nie zrobiłoby żadnej różnicy. Mogło też wyjść na jaw, że każda sekunda była na wagę złota i że każda kolejna, która upłynęła na ich odpoczynku oraz hulankach na Omedze, oddalała ich nieporównanie bardziej od szansy na podjęcie się ostatecznego celu, którego wizję fixerka namalowała przed Hawk.
Kestrel nie spoglądała na swoją rozmówczynię, gdy szły korytarzem - może tymczasowo wyłączyła wizję po drugiej stronie połączenia, pozostawiając wyłącznie głos piratki w swoim uchu, a może korzystała z chwili, w której mogła nie spoglądać w jej czujne, szukające podstępu tęczówki. Nadal ją jednak słuchała, nie było co do tego wątpliwości. Skinęła lekko głową po jej słowach, nie komentując ich od razu, ale w jej oczach błysnęło zamyślenie.
- Perspektywa to niebezpieczna rzecz - odezwała się neutralnie, nie mówiąc jednak już nic więcej. Przeszły kolejne parę zakrętów korytarza, po których fixerka stuknęła dłonią jakiś panel na ścianie, a następnie przeszła przez drzwi, które rozsunęły się przed nią. Dron przeleciał przez framugę za nią i kobieta w końcu się zatrzymała; stuknęła palcami po holograficznej klawiaturze na przedramieniu, a następnie odwróciła się z powrotem do Hawk. Jej wzrok zderzył się ze spojrzeniem piratki nim ponownie odbiegła nim na bok, podpowiadając, że obraz ponownie stał się dwutorowy.
- Gdy pracowałam w Cerberusie, perspektywa nigdy nie była istotna. Wszystko zawsze było bezosobowe i nigdy nie miałam z tym problemu - odezwała się po chwili milczenia, nie odpowiadając na jej powtórzone pytanie. A przynajmniej nie od razu. - Zarządzanie zapotrzebowaniem komórek sprowadzało się do połączenia dwóch kropek na ekranie komputera oraz odpowiedniej instrukcji, którą mogli zająć się już inni. Czasami było do to banalnie proste - w jednym oknie dostawałam raport, że dany agent będzie potrzebował nieoznakowanego pojazdu w danym miejscu, danego dnia i o danym czasie, a w drugim wyszukiwałam innego, którego lokalizacja oraz zasoby pozwalałyby go pozyskać. Nigdy nie pracowałam na imionach czy nazwiskach, a na suchych liczbach oraz skróconych informacjach: czasem była to notatka, że Komórka 0315A składa się z dwóch agentów i mają dostęp do zasobów Nette's Quick Skycar Fix, a czasami, że Agent STOO051 ma swoich możliwościach falsyfikację dokumentacji certyfikacyjnej z dziedziny biochemii - zaczęła wymieniać, odginając metalowe palce z każdym przykładem. - Przy niektórych zadaniach wystarczyło wysłać wiadomość do komórki, która mogła pozyskać skycara zgodnego z zapotrzebowaniem, poczekać na potwierdzenie, a następnie zorganizować transport... ale inne potrafiły stanowić prawdziwe wyzwanie.
Zasięg holoemitera jej drona nie sięgał całego pokoju, ale odsłaniał wystarczająco, by pokazać fragment biurka - zwykłego, ze sztucznego kompozytu, ale wyprofilowanego dla wygody siedzącej przy niej osoby - oraz znajomy fotel, który Hawk rozpoznała z ich wcześniejszej rozmowy. Na blacie stała mała roślinka, której charakterystyczne, sześć żółtych płatków tworzyło równomierną gwiazdę dookoła równie żółtej korony.
- Czasami jakaś komórka badawcza mogła potrzebować dostępu do genotypu zwierzęcia, który występował po drugiej stronie galaktyki i był gatunkiem zagrożonym. Potrafiłam spędzić tygodnie, tworząc połączenia między oddziałami i wybierając z tych, których największe szanse na powodzenie podpowiadała mi nasza aplikacja predykcyjna, opracowując drogi transportu, oznaczając, które stacje wybierać, którym celnikom zapłacić, których funkcjonariuszy zmusić do odwrócenia wzroku. I byłam w tym dobra. Cholernie dobra.
W jej głosie nie pojawiła się duma, ale cień zmęczenia. Z początku mówiła z ociąganiem, ale prosto, jakby relacjonowała po prostu zwykłe fakty, ale im bardziej cofała się myślami do swojej opowieści, tym bardziej jej słowa stawały się chaotyczne, tracąc wątek - o ile ten faktycznie istniał, a nie był po prostu próbą zyskania na czasie i odwleczenia tego, co mogła zawrzeć w jednym zdaniu. Chyba zaczęło to do niej powoli docierać, bo w końcu westchnęła tylko cicho.
- SSV Neptun był jedną z takich operacji - powiedziała w końcu, podnosząc wzrok na Hawk. - Zapotrzebowanie na pozyskanie schematów nowoczesnej fregaty Przymierza należącej do ludzkiego Widma oraz danych biometrycznych jej załogi. Nigdy nie wiedziałam po co, ale też w to nie wnikałam - nawet gdy mogłam połączyć później elementy układanki oglądając wiadomości czy słuchając plotek. Gdy uciekałam z Cerberusa, wasze pliki były jednymi z wielu, które zabrałam ze sobą.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2752
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: Sala przesłuchań

25 sty 2024, o 14:56

Zawsze wyobrażała sobie Kestrel jako kogoś, kto działał w pojedynkę. Kto, być może jak Handlarz Cieni, był enigmatyczną jednostką zaszytą gdzieś w głębi kosmicznego zadupia, z dala od innych ludzi, których obecność była wyłącznie ryzykiem, uszczerbkiem w grubym, szczelnym pancerzu zabezpieczeń. Może to przez to, że nigdy nie widziała tam nikogo innego - boja komunikacyjna nie pokazywała jej wiele więcej, a na hologramie wyświetlanym przez drona kobieta zawsze była sama.
Obecność innych ludzi w tle, obecność Amelié, zniszczyła ten obraz kobiety, który stworzyła sobie w głowie. Operowała w jakiejś bazie, może na jakiejś planecie. Jeśli miałaby zgadnąć, należącej do Sojuszu Systemów Terminusa, za którym teraz opowiadała się kobieta. Hawkins przyglądała jej się z uwagą, gdy ta wkroczyła wreszcie do jakiegoś pomieszczenia. Jej wzrok prześlizgnął się po obcym kwiecie i znajomym fotelu. Gdziekolwiek nie była, miała swój gabinet, w którym najwyraźniej teraz się znalazła.
Słuchała jej w ciszy. Nie odezwała się ani słowem, nie z początku. W pewnym momencie w pomieszczeniu rozbrzmiał cichy stukot, gdy postawiła przednie nogi swojego krzesła na ziemi, przestając na nim balansować. Wyprostowała się jak struna, jakby u szczytu jej głowy zaczepiona była nitka, która pociągnęła ją w górę.
Cerberus nie był przeszłością, był jej reliktem. Gdy budziła się każdego ranka, nie sięgała pamięcią do swojego życia przed. Nie wspominała statku, którego symbol zdobił jej skórę. Patrząc na twarze swoich załogantów, którzy uczepili się jej lata temu i postanowili rzucić na szali swą karierę wyłącznie dla niej, nie widziała w nich młodzieńczych, nieopierzonych żołnierzy, których przyjęła wtedy do swojej załogi. Wszyscy byli już innymi ludźmi, żyli w innym czasie.
Hawk niczego nie żałowała. Nie traciła czasu w ciągu swojego dnia na rozmyślanie o tym co by było, gdyby. Alternatywna ścieżka, którą mogło potoczyć się jej życie, została zatarta przez czas, zapomniana przez czerwonowłosą tak, jak błyszczące wnętrza Cytadeli i odznaki na piersi. Nie była więźniem swojej przeszłości i właśnie dlatego to, kim obie były kiedyś, nie miało najmniejszego znaczenia.
A pomimo tego, jej dłonie zacisnęły się bezwiednie, kłykcie pobielały od naprężenia. Instynkt, wiecznie poszukujący czegoś podejrzanego, ukrytego dna, zapalił czerwoną lampkę nim jej myśli zalały wspomnienia i emocje, a jej serce zabiło jak szalone.
- Powiedziałam, że w Terminusie to wina zależy od perspektywy - wyrzuciła z siebie, zimno, starając się trzymać emocje na wodzy, odepchnąć falę, która wypełzła z zamkniętej szuflady, która próbowała ją pochwycić, zagarnąć, porwać, odebrać jej dech z piersi. - Nie myślisz chyba, że pracując dla organizacji terrorystycznej posiadałaś jakąkolwiek wygodę moralnych wątpliwości?
Nie musiała jej tego mówić. Jakąś cząstka jej wolałaby, by jej tego nie mówiła. Ta sama, która wiedziała dobrze, że był to element przeszłości kobiety. Że było to coś, co zrobiła lata temu. Że dla niej były to jedynie cyferki, liczby, agenci, zasoby, jednostki, że nigdy nie była jej celem, nie bezpośrednio. To nie musiało wpływać na ich współpracę. To nie musiało być personalne.
- Wiedziałaś, dla kogo pracujesz i wiedziałaś, jakie konsekwencje są twoich działań. Myślisz, że robi to jakąkolwiek, kurwa, różnicę, że dla ciebie to nie byli ludzie ani zdarzenia, tylko cyferki? - syknęła, gdy fala zagarnęła ten odruch pragmatyzmu, który usiłował utrzymać się na powierzchni. - Pracując dla diabła, nie masz możliwości umycia sobie rąk, ani nawet ich pieprzonego przetarcia na sucho. Nie masz prawa do rzucania perspektywami. Nie jesteśmy takie same.
Brakowało jej tchu. Materiał jej kurtki stał się szorstki, gorący, zbyt gruby, jakby systemy podtrzymywania życia przestały tu pracować. Jej serce waliło tak szybko, jakby znów znajdowała się w korytarzach Cytadeli, znów biegła tak szybko, ile sił miała w nogach.
Nie widziała przed sobą fixerki. Patrzyła w oczy kobiety, która zrujnowała jej życie.
I choć dogłębnie usiłowała wepchać te podstępne myśli z powrotem do szafy, z której się wylały, nie potrafiła. Jej racjonalność i logika zostały uwięzione, gdy instynkt przejął władzę. Mogły tylko patrzeć zza grubych krat na to, co robiło ciało, słuchać słów, które opuszczały jej usta.
- Zdobyłaś dla Cerberusa dane mojego statku i dane biometryczne mojej załogi. Wiesz o nas wszystko. Odnalazłaś mnie i teraz twierdzisz, że tylko my możemy wykonać dla ciebie cholernie niebezpieczne zadania, chociaż jak dla mnie każdy inny mógłby to zrobić w tym pieprzonym Terminusie, z którym nagle czujesz więź - warknęła, podnosząc się, z hukiem odsuwając krzesło do tyłu. Nie panowała nad tym, co mówiła, nie panowała nawet na własnym ciałem. Jej szczęka zacisnęła się tak ciasno, że zaczynała czuć ból. - Masz mnie za idiotkę? Skąd mam wiedzieć, czego jeszcze mi nie mówisz?
Powinna się domyślić.
Powinna wiedzieć.
Kestrel była osobą, która uznała dołączenie do Cerberusa za wartościowe. To nie był błąd przeszłości, to była cecha jej osobowości.
- Pierdol się, Kestrel - warknęła, nie chcąc słyszeć ani słowa odpowiedzi. Mogłaby w tej samej chwili powiedzieć jej, że Iluzja zamordował jej rodzinę, że nie chciała, że nie wiedziała, a Jean nie zrobiłoby to żadnej różnicy. W amoku pochyliła się w stronę drona, wyłączając nadawanie.
Jej mózg przegrzewał się, gdy ustalała kolejne kroki. Zmiana zabezpieczeń. Dane biometryczne. Scott. John. Saya.
Wypuściła powietrze z ust i, wymuszając na sobie posłuszeństwo wyłącznie wtedy, gdy miała zalążek planu w głowie. Ruszyła do wyjścia, kierując się do Centrum Informacji Bojowych.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Wróć do „Wraith”