Re: [Pustkowie Minosa > Arrae > Gellix]
: 3 sie 2022, o 00:57
Najważniejsze w tym wszystkim było to, że drogę powrotną mają zapewnioną, nie są więc już tak bardzo zdane na Caleba i jego szaleństwo. Pozwalało to odetchnąć z pewną ulgą. Nadzieja na opuszczenie tej planety nie była jakimś dalekim marzeniem, tylko stawała się rzeczywistością. Jednak opowieść o artefakcie, zdecydowanie ją zaciekawiła i chciała poprowadzić ją nieco bardziej ku końcowi. Nie było żadnej gwarancji, że odkryją cokolwiek znaczącego, jednak nie dowiedzą się niczego jeżeli nie spróbują prawda? Dlatego chyba jeszcze tutaj były, a nie rzuciły się wszystkie w kierunku miejsca, gdzie miała się pojawić załoga czy tam drużyna Hawk, jak zwał tak zwał.
To chyba najlepsze wyjście. odparła Jaanie kiwając głową. Nie pozostało nic innego jak ruszyć dupska, więcej siedząc na miejscu nie wymyślą. Wyruszyły więc i brnęły w śniegu, na szczęscie nie zapadały się zbyt głęboko, więc i sam marsz mógłby być dużo gorszy niż był. Nie zmieniało to jednak faktu, że Meksykanka co kilkanaście kroków przeklinała w duchu, z każdą chwilą coraz gorzej - szczerze nienawidziła zimna, śniegu i tak dalej. Teraz, po raz kolejny jej o tym przypomniano. Wystarczyła krótka drzemka na w miarę wygodnym łóżku by o tym zapomniała.
Po drodze jednak miało miejsce coś bardziej pozytywnego niż zazwyczaj, a mianowicie prom, który miał ich stąd zabrać właśnie wylądował. To zdecydowanie dodało Lunie pewności siebie.
Wy możecie zwiedzać, ja poproszę o jakiś fotel, albo nawet krzesło w jakimś ciepłym miejscu. Nic więcej nie jest mi do szczęścia potrzebne. odparła włączając się do rozmowy, o tym co zrobią jak już znajdą się tam gdzie wszyscy chcieli się znaleźć.
To chyba najlepsze wyjście. odparła Jaanie kiwając głową. Nie pozostało nic innego jak ruszyć dupska, więcej siedząc na miejscu nie wymyślą. Wyruszyły więc i brnęły w śniegu, na szczęscie nie zapadały się zbyt głęboko, więc i sam marsz mógłby być dużo gorszy niż był. Nie zmieniało to jednak faktu, że Meksykanka co kilkanaście kroków przeklinała w duchu, z każdą chwilą coraz gorzej - szczerze nienawidziła zimna, śniegu i tak dalej. Teraz, po raz kolejny jej o tym przypomniano. Wystarczyła krótka drzemka na w miarę wygodnym łóżku by o tym zapomniała.
Po drodze jednak miało miejsce coś bardziej pozytywnego niż zazwyczaj, a mianowicie prom, który miał ich stąd zabrać właśnie wylądował. To zdecydowanie dodało Lunie pewności siebie.
Wy możecie zwiedzać, ja poproszę o jakiś fotel, albo nawet krzesło w jakimś ciepłym miejscu. Nic więcej nie jest mi do szczęścia potrzebne. odparła włączając się do rozmowy, o tym co zrobią jak już znajdą się tam gdzie wszyscy chcieli się znaleźć.