Rebecca, Marshall i Borys
Kiedy Black zajęty był przekonywaniem porucznika żandarmerii, że "to nie są droidy, których szukacie", trójka mężczyzn z Awangardy zaczynała między sobą rozmowę, a pani sierżant zachciało się pić. Niby trywialna rzecz, kiedy było się skutym i robiło się nieplanowany postój, przed pobytem w zamknięciu, ale jednak uciążliwe. Pojawiła się więc prośba o wypicie czegoś, co by pozbyć się jednej z niewygód.
- Dwie minuty i będziemy w obozie. Wytrzymasz tyle. - odezwał się najbardziej rozmowny z obecnych żandarmów, który przynajmniej nie udawał, że nie usłyszał Rebecci. Kiedy jednak padło pytanie o papierosa, to parsknął śmiechem, poprawiając uchwyt na rękojeści trzymanego karabinu.
Borys i pozostali, mogli dostrzec, jak kilku innych żetonów się uśmiechnęło na wspomnienie, że chce zapalić.
Mogło to być marne pocieszenie, ale przynajmniej pogoda była bardziej litościwa, po pierwszych chwilach na poligonie. Wiał wiatr, a chmury przysłaniały słońce, więc nie było tak źle, biorąc pod uwagę to, co już wszyscy doświadczyli.
Wojskowi stróże prawa, wciąż stali w małym kordonie, kiedy pilnowali specjalistkę od IT, czekając aż ich dowódca wróci i wyda rozkaz do wymarszu. Nie byli znudzeni, ani też zniecierpliwieni, a raczej skupieni. Było to zrozumiałe, bo byli żołnierzami na służbie i wykonywali zadanie, choć z boku inaczej patrzało się na motywy kierujące nimi. Nie jak na wykonywanie rozkazu, który fakt faktem sprawił, że Dagan była zatrzymana, ale jak na robienie świństwa kolegom w mundurze.
Tymczasem czterysta dwudziesta piąta miała za sobą strzelnicę i spokojnym krokiem marszowym, cała kompania przechodziła obok małego zgrupowania. Oczywistym było też, że niektórych z kompanii interesowało zdarzenie, w które wmieszana była Awangarda, więc ploty z pewnością będą się rozchodzić między marynarzami, kiedy ci zasiądą do stołów w stołówce.
Nathaniel
Rzeczą naturalną jest bronić swoich, każdymi dostępnymi sposobami. Tam, gdzieś w dzikich zakątkach Trawersu, czy Terminusa. W miejscach tak podłych jak Omega, od razu dochodziłoby w takich przypadkach do wymiany ognia, połączonej z ranami i zgonami. Inaczej wyglądała sytuacja na planecie, która należała do regularnej armii, gdzie panował system hierarchiczny. W wojsku samowolnie można było zapalić papierosa w wolnym czasie, albo skorzystać z toalety, ale niedozwolone były samowolne, nieuzasadnione zabawy w aresztowania.
Na wszystko był przepis i punkt w regulaminie, a nad każdym żołnierzem stał jego przełożony.
Kiedy Black zwrócił się do mężczyzny, korzystając z jego stopnia, dowódca oddziału momentalnie przestał podziwiać okoliczności przyrody i skupił swoją uwagę na rozmówcy. Spokojnie przysłuchiwał się temu, co drugi oficer do niego mówił i w żadnym momencie mu nie przerywał. Nathaniel mógł w nim jednak czytać, jak w otwartej księdze. Co prawda zaszyfrowanej i napisanej w suahili, ale otwartej.
Faktycznie musiał z początku udawać znudzenie, bo odpowiednio do tego co było mówione, na jego twarzy malowały się zniesmaczenie, niechęć i oburzenie, a skończyło się na niezrozumieniu. Czy jednak te emocje były prawdziwe, czy wyreżyserowane, to już ocenić musiał sam.
Kiedy zostawił żandarma z pytaniem, na omni-klucz dowódcy Awangardy, przyszła wiadomość od jakiegoś nieznanego nadawcy. Nie, by wysyłający wiadomość był anonimowy, tylko porucznik wcale nie kojarzył żadnego majora Blacksmitha. Po tym co jednak przeczytał, to można było stwierdzić, że jest wulgarny i ma mało szacunku do niższych stopniem. Oraz z jakiegoś nieznanego powodu, chciał pomóc.
Wyświetl wiadomość pozafabularną
- Będąc szczerym, to nie kojarzę firmy. - odezwał się podporucznik żandarmerii, przecierając ręką podbródek, by potem zrobić to samo po kolei z jedną i drugą powieką, uśmiechając się tylko na krótką chwilę, zanim założył maskę świętego oburzenia. - Muszę też powiedzieć to na głos, bo sam nie wiem, czy dobrze pana zrozumiałem, poruczniku Black. Chce mnie pan odciągnąć od wykonania powierzonego rozkazu, eskorty podejrzanej do miejsca przesłuchań? Próbuje pan zdyskredytować moich przełożonych? Przekupić? Mam nadzieję, że źle pana zrozumiałem, bo inaczej jest to karygodne zachowanie, które hańbi mundur.
Wszystko się zgadzało. Koleś był nie tylko służbistą i po trupach chciał się wspinać na szczeblach kariery. Chciał coś ugrać dla siebie. O zabłyśnięciu przed przełożonymi też była mowa. Tyle tylko, że Black nie wziął pod uwagę myśli, że żandarm może chcieć sięgnąć po awans, posługując się także nim, a nie tylko Rebeccą. To tłumaczyłoby zainteresowanie rozmową. Chciał coś takiego usłyszeć i to wykorzystać.
Wyświetl wiadomość pozafabularną