Za oknem coś gadało. Nie był to typowy szum reklamowy, nie było to nadzwyczajne wydanie wiadomości, nie było to priorytetowe ogłoszenie skierowane do wszystkich mieszkańców okręgu. Męski głos przedstawił się stopniem wojskowym i próbował nawiązać z kimś połączenie. W jednej chwili w serce Tori wstąpiła nadzieja - czy to ktoś z SOC próbuje zorganizować akcję ratunkową? Tylko dlaczego na boginię komunikat idzie na otwartym kanale, nawet przez reklamowe billboardy? Czy to problemy z komunikacją przez omni, efekt tego... globalnego problemu z elektroniką czy może właśnie celowe działanie, by poinformować jak największą ilość osób, że pomoc jest w drodze? I czym było “Orle Gniazdo”?
W pierwszym odruchu sięgnęła do swojego omni, ale wypowiedź Xairany sprawiła, że jej ręka zawisła w pół drogi do oczu a asari spojrzała na kobietę.
- Mechanik może potrafiłby otworzyć te cholerne drzwi - odpowiedziała na jej komentarz po czym uniosła brew słysząc swoje własne słowa. Musi się uspokoić. Nie przystoi kląć... Była to jedna z nielicznych zasad Zakonu, których Tori przestrzegała mimo swojego buntu i zerwania kontaktu tak z całym Kręgiem jak i ze swoją babką i nie zamierzała tego zmieniać. Trzeba się szanować, a emocjonalne “rzucanie mięsem” pozostawić innym, jeżeli będą mieli taką wolę i chęci - Malkontentka - skomentowała żartobliwie dalszą część wypowiedzi po czym odwróciła się do Diego i skinąwszy głową postąpiła ku niemu, po czym wyciągnęła rękę pomagając mu wstać, a potem przerobić jeden z przewróconych hokerów na prowizoryczną kulę.
- Nie pytaj mnie - wzruszyła lekko ramionami, po czym upewniwszy się, że Diego może w miarę stabilnie stanąć a nawet - mimo syków bólu się przemieszczać - rozejrzała się za swoją apteczką - Pewności nie mamy, jak coś takiego się przydarzy to będziemy myśleć. Ja jednak wolę znaleźć się jak najdalej od tego okna i tego budynku. - mimo wewnętrznych obietnic, że nie spojrzy więcej za okno, odwróciła w jego kierunku głowę i zmarszczyła brwi widząc powtarzające się, regularne błyski skierowane zdecydowanie z dołu, z ziemi. Poza obrębem leja, ku któremu ich budynek powoli się skłaniał stały i leżały ludzkie sylwetki. Ranni? Ofiary wybuchu? Gapie? Ktoś z nich - nie rozpoznawalny z tej wysokości - błyskał czymś w kierunku budynku.
- Co to... - zaczęła, jednak przerwała czując charakterystyczną jonizację powietrza towarzyszącą wyładowaniu biotycznemu, po czym skuliła się lekko i odwróciła w kierunku Xairany obserwując jej próbę użycia biotycznego rzutu na drzwiach wejściowych. “Ze złamaną ręką? Desperacja...” - nie powiedziała tego na głos, ale zanim była w stanie dostrzec efekty tego ataku postanowiła, że to ona powinna objąć dowództwo grupy jako najmniej poszkodowana.
- Plan? - westchnęła. Za oknem wciąż słychać było zapętlony komunikat wzywający Orle Gniazdo i do głowy Tori przyszła jeszcze jedna myśl. Jeśli komunikat żołnierza został w jakiś sposób przekierowany i rozgłoszony przez billboardy to może uda jej się zrobić to samo i skomunikować z jego grupą, aby poprosić o pomoc w ucieczce albo po prostu poinformować o planach? Przysunąwszy się bliżej Diego by w razie czego móc mu pomóc w marszu, uniosła omni i aktywowała ogólny kanał komunikacyjny licząc, że takim samym cudem jak przed chwilą udało jej się uruchomić skaner medyczny, komunikator zadziała choć przez parę sekund. Starając się dostrzec przez wznieconą atakiem Xairany chmurę kurzu i betonowego pyłu efekt biotycznego uderzenia w drzwi, odezwała się do komunikatora modląc się w duchu o łaskę Athame.
- Sierżancie Karajev, tu Tori Te’eria, Jesteśmy w walącym się budynku, próbujemy ewakuacji... - no właśnie. Gdzie? 27-me piętro oznaczało że mogli próbować dostać się na dół, ale potem będą musieli uciekać spod walącego się, gigantycznego apartamentowca, a to nie będzie ani łatwe, ani bezpieczne. Ale jak nie w dół, to gdzie? W górę? Tori nagle znalazła rozwiązanie. Na dachu znajdował się dwupiętrowy parking skycarów, nie raz łapała tam taksówkę do pracy. Na parkingu powinny być maszyny należące do mieszkańców budynku - może uda się wejść do czyjegoś skycara, uruchomić go i jeśli nie odlecieć to przynajmniej opaść na ziemię? Rozwiązanie takie samo dobre jak inne, ale to mogło się udać... - Próbujemy ewakuacji na dach aby przechwycić jeden ze skycarów i opuścić budynek. Przydałaby się nam pomoc...
Miała nadzieję, że jej towarzysze zaakceptują ten plan działania. Teraz jednak największym problemem było wyjście z ruin mieszkania. Potem mogą użyć schodów awaryjnych by pokonać kolejne piętra w górę...
- I co z tymi drzwiami? - opuściła komunikator i spojrzała na Xairanę, by chwilę później przenieść wzrok na dotychczas zablokowane drzwi do mieszkania.