Collins bez problemu wydostał się z Omegi, cały czas rozmyślając o zabitej tancerce. Dopiero teraz doszło do niego to, że to on się przyczynił do śmierci Rizii. Musiał ogarnąć myśli – tak, był twardy i mało emocjonalnie podchodził do kwestii zawodowych – ale do licha, przez niego kogoś zabito!
David z radością powitał miejsce dokujące transportowce. Po pierwsze: lubił urbanizację Cytadeli, po drugie: w końcu wysiadł i nie musiał wdychać smrodu, jaki dochodził od dwóch kroganinów. Kolejnym celem reportera było dotarcie do swojego mieszkania, by móc zebrać dowody do kupy – dobrze, że przed złapaniem przez Gwiazdę Prawdy skopiował wszystko na prywatny serwer, inaczej zabrany elektroniczny notatnik mógł przekreślić dwa miesiące pracy nad sprawą Xoraxa.
Farciarz ruszył przed siebie. Był głodny, chciał się wykąpać i porządnie przespać. Kiedy mijał kolejne dziesiątki obywateli Cytadeli, zamyślił się. Układał ostatnie dane na temat miejsca pobytu szefa Gwiazdy Prawdy, kiedy wpadł na obruszoną asari.
- Przepraszam – burknął, odwracając się o 180 stopni. Jego oczom ukazała się wcale niebrzydka blondynka w mundurze SOC, która szła w jego stronę. Jednak ten dość ciekawy widok znikł po chwili, gdy David dojrzał jej towarzysza.
- Jasna cholera, Rex! Teraz dobierasz się do kobiet w mundurze?
Wyświetl wiadomość pozafabularną- proszę o zdjęcie sumy za przelot z Omegi na Cytadelę,
- relację Rexa z Farciarzem pozostawiam MG :)