12 lip 2012, o 10:40
David odetchnął. Chyba udało mu się nabrać handlarza na te całe przedstawienie – teraz jedynie należy dbać o to, by nie zorientował się, że to właśnie jest przedstawienie. Z minuty na minutę nabierał pewności siebie, jednak cały czas był na tyle czujny, by odpowiednio zareagować na cokolwiek, co może się wydarzyć.
Collins nadal zgrywał luźnego, homoseksualnego modela, który jest beztroski, jednak ogarnięty. Bał się, gdyż ta rola coraz bardziej zaczęła mu się podobać – może powinien zostać aktorem, a nie reporterem?
- Dziękuję, słońce. Woda jest świetna, oczyszcza nasz zaśmiecony organizm, prawdaaa? – zaciągnął specyficznym tonem, machając niedbale ręką w stronę Fransa. – Ale faktycznie, przejdźmy do rzeczy – odpowiedział nieco poważniejszym tonem. Wiedział, ze musi uzyskać informacje, gdzie będzie przebywał fotograf w kolejnych dniach. Jak najwięcej szczegółów.
- Jest tak, że Gallier będzie teraz podróżować i bardzo by chciała, w czasie jej podróży spotkać się z maestro fotografii – puścił oczko do Fransa. – A wiadomo, że oboje jesteście zajęci, to trzeba dopasować grafik. Tak, tak, wiem jak to wygląda: utalentowany model, z nieziemskim tyłkiem, a robi za pośrednika. Tak, mogła ci wysłać wiadomość, tak mogła zadzwonić, ale za bardzo cię szanuje, maestro.
Farciarz płynął w kłamstwach na tyle, na ile się czuł – a miał świadomość, że jest na stabilnej łodzi, a nie tratwie.
- No i ukrywać nie będziemy – miss Gallier była mi coś winna, chociaż w życiu bym jej tego nie wypominał, ale sama zaproponowała nasze wspólne spotkanie, gdyż moim pragnieniem jest, byś zrobił mi, maestro, sesję. Tylko ty i ja – zamruczał.
Siedział chwilę cicho, wwiercając się wzrokiem we Fransa, po cym dodał, jakby od niechcenia, popijając wodę.
- Może twoja asystentka puści mi na cyfronotes twój grafik na kolejne dni?