Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1371
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Wieża Babel ( [nie]próbna sesja)

22 paź 2015, o 16:38

Już miał sprawdzić czy starczy miejsca w ładowni na nowych gości i ich sprzęt. Grawitacja się zmieniła, przez chwilę myślał że połamie mu nogi.
-Jasna kurwa
Krzyknął najemnik łapiąc się barierki. On wiedział że to zły plan, wiedział że to wręcz debilne ale jednak musieli to zrobić. Pierwszy harcerzyk pieprzonej galaktyki musiał tam lecieć. Kiedy przeciążenie ustało wstał na równe nogi, czuł jak całym statkiem trzęsie jak cholera. Ładownia w tym momencie była najmniej ważna. Jak najszybciej wycofał się z niej, zamknął drzwi i je zablokował. Musiał to zrobić inaczej na wypadek kolizji coś mogło by przez nie wlecieć i zrobić więcej syfu niż samo awaryjne lądowanie na planecie. Wrócił do kokpitu i zajął drugie miejsce pilota. Przypiął się do siedzenia i założył hełm.
-Co się stało? Nie było mnie może z 5 minut.
Krzyczał Striker, nie dlatego że był jakoś strasznie zły ale dlatego że w kokpicie robiło się coraz głośniej od migoczących lampek kontrolnych. Wszystko się sypało, dziwił się jak statek się jeszcze trzyma. Widok tafli wody nie był dobry znakiem, tyle o ile lądowanie na wodzie jest o wiele przyjemniejsze to myśl że nie wiadomo jak daleko do jakiegokolwiek lądu doprowadziła już wielu do szaleństwa. Na wszelki wypadek nacisnął już przycisk wysyłający sygnał sos. Wiedział że się rozbija więc złapał najsilniej jak mógł za metalowe poręcze w okół fotela. Miał nadzieje że przynajmniej nie zginie w tak debilny sposób.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Gavyn Ramsey
Awatar użytkownika
Posty: 69
Rejestracja: 7 paź 2015, o 22:03
Miano: Gavyn Ramsey
Wiek: 29
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemnik
Postać główna: Zeto'Seya
Lokalizacja: Cytadela
Status: ex-Przymierze
Kredyty: 5.200
Lokalizacja: Breslau

Re: Wieża Babel ( [nie]próbna sesja)

24 paź 2015, o 20:11

Konrad i Charles
Statek na krótką chwilę zniknął wśród matowo szarych chmur, trzęsąc się nadal i wyrywając. Hamulce aerodynamiczne spełniły swoje zadanie, spowolniły nieco prędkość lotu, a zabiegi pilota okazały się skuteczne. Kontrolki informowały o 100% użyciu generatora. Dodatkowa moc w silnikach rozgrzewała je w szybkim tempie, co było widać na mrygającym panelu. Po chwili statek przebił się przez całun chmur, by pasażerowie mogli dostrzec, co się za nim kryło. A był to widok dość niespodziewany.
Otóż, na wyspie która mogła mieć parę kilometrów kwadratowych, a kształtem przypominała trójkąt, w samym centrum znajdowała się wysoka na około czterysta metrów wieża. Na jej czubku coś błyszczało na blado niebiesko. Dookoła niej rósł gęsty las z licznymi formacjami skalnymi, rozrzuconymi chaotycznie dookoła. Północną część wyspy zajmowało niewysokie pasmo górskie, rzadko porośnięte niewysokimi drzewami. Dość istotnym elementem krajobrazu były co najmniej trzy duże statki leżące na terenie wyspy. Jeden w górach, drugi na brzegu wyspy, częściowo zanurzony w wodzie i ostatni przepołowiony w pobliżu wieży.
To wszystko przestało mieć znaczenie, kiedy Konrad spostrzegł, że statek mknie w kierunku wieży. Nawet jeśli nie jest specjalnie trwała, to zderzenie z nią byłoby tragiczne w skutkach. Miał dosłownie sekundy na reakcję. Wystarczyły.
Gwałtowne szarpnięcie sterem przechyliło frachtowcem i odsunęło od wieży, która nie była już przeszkodą na torze lotu. Nastał dobry moment na stabilizację toru lotu. Prędkość była zbyt duża by zdołał wznieść maszynę nad wyspą, więc musiał lądować. Kiedy zniżył pułap poniżej wieży, sygnały o zwiększonej grawitacji zniknęły. Maszyna, dzięki staraniom pilota, mało drastycznie rozpoczęła awaryjne lądowanie w najbardziej otwartym terenie, jaki znajdował się w zasięgu - polanie otoczonej drzewami, lekko podmokłej, ale wolnej od grubych drzew które mogłyby uszkodzić statek i pasażerów.
Frachtowiec podchodzący pod odpowiednim kątem, zaszorował o miękką ziemię, coraz bardziej się w nią wgłębiając. Nagłe szarpnięcie, jęk kadłuba, błoto na szybie kabiny pilotów i nagła cisza.
Lądowanie, choć gwałtowne, udało się. Piloci byli przez chwilę oszołomieni, ale szybko doszli do siebie.
Przyrządy pomiaru pokazały najważniejsze informacje, takie jak to, że powietrze nadaje się do oddychania, a na planecie wykryto formy życia. W dodatku skanery wykryły, że nie tylko wieża jest źródłem energii, ale też obiekt, który leżał nieopodal. Był on znacznie słabszy, i "skrył się" w tle pierwszego, większego źródła energii

Razd
Brodacz wyszedł, zamknął drzwi, a sądząc po dźwięku - najpewniej też zablokował.
Przez chwilę panował spokój. Dosłownie chwilę. Tylko po to by statek się przechylił gwałtownie raz i drugi, a następnie szarpnął się. Razd był na tyle mądry by złapać się czegoś. Dzięki temu nie fruwał między kontenerami. Ostatnie szarpnięcie miotnęło nim gwałtownie na skrzynię której się trzymał, w efekcie czego uderzył w nią głową. Obrażenie na szczęście nie był poważne. Będzie siniak i rozcięte czoło. Stróżka krwi pociekła mu po twarzy. Tak szybko jak wszystko się zaczęło, tak się skończyło. Zapanowała cisza. Chłopak był trochę obolały, zdziwiony nagłym wypadkiem, ale cały.




Wyświetl wiadomość pozafabularną
ObrazekObrazek
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1371
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: Wieża Babel ( [nie]próbna sesja)

25 paź 2015, o 22:57

Przypomniały mu się czasy z współpracy z Rosenkovem. Dzień w który pierwszy raz służby ochrony wraz z oddziałami najemników dokonywały powietrznego natarcia na jedną z placówek. Tak samo wtedy spadał jak teraz. Odpalił papierosa, trzymał go tylko ustami gdyż rękoma trzymał się poręczy. Miotało niemiłosiernie. Miał nadzieje że wylądują chociaż w jednym kawałku, lub chociaż przeżyją bo myśl że skończy jak w Cast Away nie byłaby najlepsza opcją. Widząc inne statki, wiedział że to nie jest zwykły zbieg okoliczności to była pieprzona pułapka.
-Mam nadzieje że nie czeka na nas komitet powitalny.
Powiedział do Konrada. Debilny pomysł, debilny plan ale płaca mu to robi swoje. Jak przyjdzie mu zdechnąć na tej planecie to chyba prędzej wypieprzy w powietrze tą wyspę. Nagle poczuł jak statek wbija się w ziemie. W sumie nie było tak źle, co było nawet zaskoczeniem. Szybko odpiął się z fotela i złapał za karabin.
-Idę sprawdzić teren, jak będzie gotowy widzimy się na zewnątrz.
Zaczął iść w stronę śluzy wyjściowej, musiał ocenić straty jakie poczyniło to awaryjne lądowanie. Po drodze sprawdził jeszcze czy karabin jest naładowany. Kiedy wyszedł na zewnątrz zaczął bacznie obserwować miejsce w jakim się znaleźli wolał najpierw zastrzelić dopiero potem zadawać pytania w takich sytuacjach.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Gavyn Ramsey
Awatar użytkownika
Posty: 69
Rejestracja: 7 paź 2015, o 22:03
Miano: Gavyn Ramsey
Wiek: 29
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemnik
Postać główna: Zeto'Seya
Lokalizacja: Cytadela
Status: ex-Przymierze
Kredyty: 5.200
Lokalizacja: Breslau

Re: Wieża Babel ( [nie]próbna sesja)

27 paź 2015, o 18:00

Broń sprawdzona: załadowana i gotowa do użycia. Dotyk broni uspokajał Strikera, dawał poczucie bezpieczeństwa i wpływu na sytuację. Nawet jeśli było to awaryjne lądowanie. Przechodząc przez statek mógł dostrzec, że poza powywracanymi rzeczami i jednym czy dwoma stłuczonymi światłami, nie było większych szkód. Chwila. Jednak się pośpieszył. Jeden z paneli odleciał, wybity wystającym prętem, który przy okazji przebił jeden z kabli zasilających, rozrywając go na środku. Nie wiedział co dokładnie będzie tego skutkiem, ale dwór wydawał się być pilniejszy.
Otworzył grodzia wyjściowe, wystawiając najpierw lufę, potem głowę. Teren wydawał się czysty.
Statek leżał wbity w błotnistą ziemię, dookoła roztaczało się płytkie bagienko, porośnięte trawą, sięgającą trochę nad kostki. Woda brązowa i mętna, raczej nie zachęcająca. Dalej, rozpościerał się gęsty las. Wysokie drzewa, powykręcane i posplatane ze sobą, liśćmi pokryte tylko w koronie. U stóp drzew, poza wystającymi korzeniami grubości łapska elkora, znajdowały się krzaki, złożone z kępy ogromnych, pomarańczowych i błękitnych liści. Tam trawa była rzadka i niska.
Chmury w tej chwili przypominały parowy całun, nie ulegało wątpliwości, że zaraz wyplują z siebie całą wodę jaką nagromadziły tego dnia.
Z tego miejsca (jak i pewnie z każdego innego) mógł dostrzec wieżę. Wysoką i niepokojącą. Nieruchoma budowla wydawała się lekko przekrzywiona, a w jednym miejscu miała, jakby rozdrapane, wgłębienie. Tuż, tuż przy samym szczycie, blisko jaśniejącego punktu.
W oddali, zupełnie przypadkiem kiedy już miał się odwrócić, dostrzegł jakieś drobne zwierzę które zwisało z drzewa do góry nogami. Było ono wielkości średniego psa. Flamingo podobne tylko z czarnymi piórami - zamiast dzioba miało zwijany pyszczek który co chwila zwijał się i rozwijał. W różnych kierunkach wytrzeszczone były trzy pary ślepi.
Co najbardziej interesujące, w jego wiszącej pozycji trzymała go linka, którą miał związane swoje patykowate nogi.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
ObrazekObrazek
Konrad Strauss
Awatar użytkownika
Posty: 861
Rejestracja: 2 cze 2012, o 09:03
Wiek: 29
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Specjalista N2
Lokalizacja: Treches
Status: Starszy sierżant. Doświadczenie z obcą technologią(trzy razy). Po załamaniu nerwowym, jest na przymusowym urlopie.
Kredyty: 38.570
Medals:

Re: Wieża Babel ( [nie]próbna sesja)

27 paź 2015, o 22:23

Całą krypą trzęsło niemiłosiernie, kiedy silna grawitacja ściągała frachtowiec w dół. Dosyć sporo przyrządów wariowało lub wysiadło kompletnie, dlatego musiał polegać na wzrokowej nawigacji. Najgorsza z możliwych opcji, kiedy jedyne co widział, to szare chmury, zasłaniające pilotowi widok kompletnie. Przynajmniej tak było do momentu, aż nagle chmury się rozrzedziły, dając inżynierowi widok na trójkątną wyspę, na której środku znajdowała się wieża. Tak, to była budowla, a nie żadna naturalna formacja skalna i to ten widok właśnie przyprawił mężczyznę o szybsze bicie serca. Nie miał dokładnego pojęcia na co tak właściwie patrzał, ale chciał się dowiedzieć jak najwięcej.
Konrad mógł sobie pozwolić jedynie na ułamek sekundy zadumy, bo w innym przypadku skończyłoby się to jego śmiercią. Lecieli wprost na wieżę, która stawała się co raz to większa w przedniej szybie statku. Nie miał innego wyjścia, jak ostro skręcić w bok, bo choć dwoił się i troił, to nie był w stanie zwolnić lotu. Mógł jedynie spróbować nie rozbić się i to był jego jedyny cel.
Modląc się w duchu do wszystkich świętych, błagał ich o to, by jego najnowsze odkrycie, nie było jego ostatnim. Błagał, błagał i wybłagał, bo ledwie minął konstrukcję o włos, to znalazł miejsce, które było pozbawione drzew. To była ich najlepsza szansa, więc ją wykorzystał. Widział zbliżającą się szybko ziemię, która w pewnym momencie zakryła przednią szybę kokpitu. To właśnie był moment, gdy w zwykłym ludzkim odruch Strauss puścił stery i zasłonił sobie głowę, krzyżując na jej wysokości oba przedramiona. Był przekonany, że szyba nie wytrzyma i oberwie czymś co mogłoby się dostać do wnętrza statku. Szczęśliwie tak się nie stało i szyba wytrzymała, choć metal zgrzytał od naprężeń, strasząc młodego przedsiębiorcę wizją bolesnej, acz szybkiej śmierci.
Przeżył. Obaj przeżyli. Był w lekkim szoku, bo to było jego pierwsze awaryjne lądowanie i dlatego ciężko oddychał, choć już nie zasłaniał głowy rękoma.
Najdziwniejszy był jednak w tamtym momencie Striker, który jak gdyby nigdy nic, odpalił papierosa i mówiąc, że idzie na zewnątrz, po prostu wyszedł. Wciąż jeszcze poznawał człowieka którego najął, ale takie totalne wywalenie na sytuację, jeszcze w życiu nie widział. Zachowywał się przynajmniej tak, jakby to była dla niego normalna rzecz, którą robi raz w tygodniu, przed śniadaniem. Nie by miał coś do faceta, bo najwyraźniej blondyn dobrze wybrał ochroniarza, skoro ten podszedł do sprawy tak spokojnie i rzeczowo. Charles działał sprawnie, szybko i bez niepotrzebnych przemyśleń. Zupełnie inaczej niż Konrad, który właśnie dlatego go potrzebował.
Trochę drżącymi rękoma ściągnął z głowy hełm, odłożył go na bok i schował twarz w dłoniach.
O Boże. Dziękuję. Dziękuję.
Potrzebował tą chwilę, by się uspokoić i móc oczyścić myśli, nim zająłby się problemami do rozwiązania, których było kilka. Musiał wpierw jednak podsumować wszystko co widział, oraz co się dowiedział.
Pierwsza rzecz, to nagły przyrost grawitacji, gdy wchodził w dolną warstwę stratosfery. To było gdzieś poniżej dwudziestu pięciu kilometrów wysokości. Ta sama siła, która ściągała jego statek w dół, niemal z miejsca zniknęła jak tylko minął wieżę. To nie mogła być więc naturalna anomalia, tylko była wywoływana przez maszynerię we wnętrzu budowli. Skoro jednak to było celowe działanie, to musiała więc stać jakaś myśl za całym tym zdarzeniem. Wiązka ściągająca? Pole roztoczone wokół wieży, które ściągało w jej pobliże statki? Nie wiedział. Musiał się tego dowiedzieć.
Drugą rzeczą były wraki, które zdążył spostrzec. Naliczył przynajmniej trzy z czego dwie części jednego, znajdowały się najbliżej ich pozycji.
Moment!
Ruszony nagłą myślą, która przyszła mu do głowy, szarpnął się na siedzeniu i sprawdził po kolei wszystkie systemy, ale największym zainteresowaniem w tamtej chwili, obdarzył komunikację. Potrzebował sprawdzić wszelkie dostępne częstotliwości, by dowiedzieć się czy ktoś żywy jest w okolicy. To była ważna rzecz, którą musiał się zająć. Nie nadawał jednak nic, tylko nasłuchiwał.
Przy okazji czujniki statku podpowiadały domorosłemu rusznikarzowi, że spore zasilanie ma ten drapacz chmur, bo świecił się jak choinka na Boże Narodzenie, że już nawet nie chciał wspominać o zbłąkanej gwiazdce, która też dawała swój słaby blask.
Zostawał jeszcze jeden, ostatni problem. Niepohamowany głód wiedzy Konrada Strauss'a. Tak, to była jedna z tak bardzo zapomnianych przez niego cech, że ostatnimi czasy kompletnie nie zaprzątał sobie nią głowy. Tak było, do czasu aż nie rozbił się na sztucznej wyspie z obcą latarnią. Chciał się dowiedzieć wszystkiego co tylko byłby w stanie. Pragnął tego z całego serca, ale wpierw musiał przejrzeć raporty zniszczeń i ocenić jak bardzo mieli przewalone on oraz jego pracownik.
- I co? Jak to wygląda z zewnątrz? - spytał w zasadzie dla świętego spokoju, by najemnik nie pomyślał o tym, że coś się inżynierowi stało, lub że ten totalnie odpłynął.
ObrazekObrazek Theme Ubiór cywilny

Wszystko co słyszymy jest opinią, a nie faktem.Wszystko co widzimy jest perspektywą, a nie prawdą. - Marek Aureliusz
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1371
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: Wieża Babel ( [nie]próbna sesja)

27 paź 2015, o 22:49

-Co do?
Powiedział sam do siebie patrząc na schwytane zwierze. Jeszcze tego brakowało żeby spotkał się z jakimiś dzikusami lub całkowicie nową rasą. Ewentualnie wołający o pomoc salarianie zaczęli bawić się w łowców, a to nie wróżyło nic dobrego. Kolejnym problemem było to że na pewno ktoś już zobaczył z jaką gracją spadali i "lądowali" w tej pieprzonej dżungli. Z zamyślenia wyrwał go głoś Straussa.
-Chujowo, ale stabilnie.
Odpowiedział, jednak wolał się podzielić swoimi odkryciami z nim oraz poinstruować. Nie to żeby czuł że kolega nie wie co robić w takiej sytuacji, bardziej żeby być spokojniejszym.
-Konrad, zaraz przyjdę i zabieramy najważniejsze rzeczy ze statku. Mogę potwierdzić że na pewno nie jesteśmy tu sami.
Zaciągnął się papierosem który trzymał w ustach, jego oczy cały czas wędrowały z jednego miejsca na drugi. Starał się zauważyć czy nikt się do nich przypadkiem już nie zbliża.
-Statek to nie jest priorytet w tym momencie, jeśli ktoś zauważył ,a na pewno zauważył jak przypieprzyliśmy to są już w drodze.
Nie wierzył w to że ktoś może być tutaj pokojowo nastawiony, nie po tym jak ich ściągnął tutaj. Musieli się ukryć gdzieś w pobliżu skąd będą mieli dobry widok na statek i obserwować czy ktoś przybędzie. Przynajmniej w taki sposób mogli uniknąć walki, póki co. Ona jak zawsze pewnie była nieunikniona bo nic nie może być przecież proste. No może oprócz tego że to ta wieża ich ściągnęła i to jej trzeba się będzie pozbyć w pierwszej kolejności. Wskoczył znowu do śluzy, ominął zniszczone panele i terminale. Wziął swój plecak wojskowy w których miał ubrania i inne pierdoły. Wysypywał wszystko po drodze zostawiając tylko wagon fajek. Musieli zabrać jedzenie, wodę, amunicję. Może i ładunki wybuchowe, one zawsze są super przydatne.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Gavyn Ramsey
Awatar użytkownika
Posty: 69
Rejestracja: 7 paź 2015, o 22:03
Miano: Gavyn Ramsey
Wiek: 29
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemnik
Postać główna: Zeto'Seya
Lokalizacja: Cytadela
Status: ex-Przymierze
Kredyty: 5.200
Lokalizacja: Breslau

Re: Wieża Babel ( [nie]próbna sesja)

28 paź 2015, o 20:59

Konrad
Blondyn zabrał się za sprawdzanie sprzętu. "Pod kopułą" większość zdawała się działać poprawnie. Problemem było to, że wysłanie wiadomości za nią zdawało się być niemożliwe, aczkolwiek wewnątrz niej słychać było szumy. Wskaźnik częstotliwości przemieszczał się coraz bardziej w prawo, aż natrafił na coś. Był to ułamek sekundy. Konrad minął kanał, przemyślał to co usłyszał i doszedł do wniosku, że to jednak nie szum. Wrócił na odpowiednią częstotliwość.
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Niepokojące dźwięki, takie jakich jeszcze nigdy nie słyszał. Może to tylko jego wyobraźnia podsuwała mu najgorszy scenariusz, ale przebrzmiewała w tych głosach jakaś wrogość. Podprogowa wiadomość, że cokolwiek to jest, nie będzie to miłe spotkanie. A może to jednak tylko wyobraźnia? Nie stracił jednak głowy i przeglądał dalej kanały. Okazało się to być mądre posunięcie. Na wyższej częstotliwości, przeznaczonej dla komunikatów S.O.S i tym podobnych. Przemawiał do nich zachrypnięty, męski głos. Transmisja była przetykana szumem i okazjonalnymi trzaskami. Nie przeszkadzało to jednak w jej zrozumieniu.
- Śmiertelne niebezpieczne! Zachowajcie ciszę radiową i nie wychylajcie się. Unikajcie z nimi kontaktu, jest ich mało ale są silni. Poruszają się w grupkach i na pewno już do was zmierzają. Jeśli ktoś tam jeszcze żyje, wynoście się - chwila milczenia, trzask - Jest to nagrana wiadomość Jamesa Shadowa. Jeśli to słyszysz, to znaczy, że aktywowałeś mój system awaryjnego nadawania. Po pierwsze: Nie nadawajcie przez radio, nie hałasujcie, i nie zbliżajcie się do wieży. Są pod nią człekokTZAASSKHHH
Szukał i znalazł. Może nawet więcej niż chciał. Nagle okazało się, że wyspa nie jest wcale taka bezludna a największym zagrożenie wcale nie musi być grawitacja dookoła niej. Wiadomość został przerwana i to raczej nie przez nadawcę, chyba.
Charles
Szybko, szybko nie ma czasu. W pośpiechu, brodaty żołnierz pozbierał wszystkie potrzebne rzeczy. Ubrania, pałatka, zestaw survivalowy, oldschoolowa latarka, pochłaniacze, żelazna rację na 3-4 dni i woda w plastikowych butelkach. W zasadzie znalazł wszystko czego chciał poza materiałami wybuchowymi. Te najwyraźniej nie wchodziły w skład podstawowego zestawu rozbitka. Jedyne co musiał jeszcze ze sobą zabrać ze statku to pracodawcę, który najwyraźniej przyrósł do fotela bo siedział w kokpicie i majstrował coś na boku.
Wyświetl wiadomość pozafabularną
ObrazekObrazek
Konrad Strauss
Awatar użytkownika
Posty: 861
Rejestracja: 2 cze 2012, o 09:03
Wiek: 29
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Specjalista N2
Lokalizacja: Treches
Status: Starszy sierżant. Doświadczenie z obcą technologią(trzy razy). Po załamaniu nerwowym, jest na przymusowym urlopie.
Kredyty: 38.570
Medals:

Re: Wieża Babel ( [nie]próbna sesja)

29 paź 2015, o 23:05

Sprawdzenie częstotliwości było strzałem w dziesiątkę, choć z wiedzy jaką dzięki temu osiągnął Konrad, nie był do końca zadowolony. Włos mu się zjeżył na karku, kiedy do jego uszu dotarły dźwięki, które z początku mogły przypominać trzaski. Mogło to zdziwić kilka osób, ale Strauss doskonale zdawał sobie sprawę, co tak właściwie usłyszał, bo już wcześniej miał z tym styczność. Był na statku Zbieraczy, włamywał się do ich komputera pokładowego, osłaniany przez oddział najemników, których zadaniem było chronienie jego tyłka i szczęśliwie dzięki swemu nieprzeciętnemu intelektowi, udało mu się sprawić, że on i pozostali to przeżyli.
Wspomnienia uderzyły go z mocą bomby wodorowej, ale nawet z czymś takim był w stanie sobie poradzić i dalej sprawdzał pozostałe częstotliwości w poszukiwaniu jakiś komunikatów. Różnica jednak między tym co robił przed usłyszeniem dźwięków wydawanych przez Zbieraczy, a tym co robił po, polegała na tym, że przyspieszył tempa. Po chwili lub dwóch dotarła do jego uszu ostatnia wiadomość, jaką w swoim życiu zdążył przekazać James Shadow. Nie było to coś, co by go zaskoczyło, odnośnie wrogości tej rasy, ale sama informacja o przechwytywaniu transmisji radiowych, była pożyteczną informacją i miał zamiar dobrze zrobić z niej użytek.
- Dzięki za ostrzeżenie, James. - odezwał się cicho, oddając krótki hołd mężczyźnie, który prawdopodobnie od dawna już nie żył. Ostatnią rzeczą jaką zrobił przy konsolecie, było wygaszanie systemów statku, a zaraz po tym, zaczął iść w ślady swojego kompana i zabierać najpilniejsze rzeczy. Wśród nich, prócz standardowego pakietu przetrwania, były jego rzeczy osobiste w postaci pistoletu maszynowego oddziałów specjalnych, wizjeru jaki niemal natychmiast założył, zapas pochłaniaczy ciepła i granaty przylepne. Robił to wszystko dokładnie w tym samym czasie, co Striker, który zaczął się dzielić ze swoimi przemyśleniami. Ten facet na każdym kroku zadziwiał go co raz to bardziej, bo praktycznie przewidywał bieg wydarzeń, jakie miały się rozegrać, a o których Konrad wpierw dowiedział się z przechwyconej transmisji alarmowej.
- Musimy kiedyś pogadać o tym, co dokładnie robiłeś, nim ciebie zatrudniłem. - wypowiedzenie na głos tych myśli miało sprawić, że łatwiej byłoby inżynierowi je zapamiętać.
Jak tylko obaj byli gotowi do podróży, blondyn wyszedł na zewnątrz z wyciągniętą bronią i załadowaną do niej amunicją zapalającą.
- Prowadź. - odezwał się, dając Charlesowi do zrozumienia, kto ma podejmować najpilniejsze decyzje, na tamten moment. Trzymanie się bardziej doświadczonego członka zespołu i wykonywanie jego poleceń, było wtedy gwarantem przetrwania dla Konrada, pomijając fakt, że po prostu było rozsądne.
ObrazekObrazek Theme Ubiór cywilny

Wszystko co słyszymy jest opinią, a nie faktem.Wszystko co widzimy jest perspektywą, a nie prawdą. - Marek Aureliusz
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1371
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: Wieża Babel ( [nie]próbna sesja)

29 paź 2015, o 23:58

Zaśmiał się słysząc kiedy spytał go o jego przeszłość. O czym miałby mu opowiedzieć? Że mordował w imieniu korporacji? Że śledził jego dziewczynę, wtedy jeszcze nie jego ale jednak nie wpłynęło by to dobrze na ich relacje. On był idealnie tym czym Charles nie był, czyli harcerzykiem galaktyki. Odznaczony przez radę, ratował życia i takie tam. Tacy jak Striker ginęli przez wieki na polach bitew, prywatnych wojenkach lub operacjach zleconych przez rządy bo nie chcieli sobie brudzić rąk. Oj Przymierze wcale nie było takie święte, pamiętał do dziś jak musieli "uciszyć powstanie" w jednym z sektorów. Aż przypomniał mu się zapach obdartych ze skóry ciał wiszących na latarniach. Było to brutalne, ale skutecznie ostudziło zapał miejscowych bojówek na dalszą próbę walki z jego jednostką. Ale czego się nie robi dla lukratywnego kontraktu z rządem, prawda?
-Oj Strauss, prawdy mógłbyś nie udźwignąć.
Zaśmiał się zakładając plecak, poprawił broń. Był gotowy rozpocząć nierówną walkę, on i Konrad kontra las, miejscowa zwierzyna, przeciwnik którego jeszcze nie znał oraz zasoby które prędzej czy później się skończą. I znowu na zewnątrz i znowu na otwartą przestrzeń ich chwilowe wybawienie. Chociaż teraz go bardziej martwił ten podmokły teren. Myśl że mogą go wciągnąć ruchome piaski lub inne gówno nie wprowadzało go w dobry nastrój. Za nim wyruszył spojrzał w niebo, chciał ocenić po ruchu miejscowego słońca ile im zostało światłą słonecznego.
-Kiedy zajdzie słońce będziesz musiał zdjąć wizjer. Opowiem ci dlaczego.
Ruszył przez mokradła, żeby nie było postanowił ta powolna podróż do bardziej suchego lądu urozmaicić historyjką.
-Miałem kumpla, Krieger się nazywał. Był środek nocy, siedzieliśmy w ciemnościach szykując się do szturmu.-Wyciągnął papierosa, włożył go do ust i odpalił.-Dokładnie tak jak ja teraz i go odpalił. Nie wiem co mieli tam za snajpera ale to wystarczyło. Skurwiel celował w żar papierosa. Łeb Kriegera jebnął jak arbuz ochlapując nas wszystkich krwią i kawałkami mózgu. Rozumiesz?
Miał nadzieję że ta puenta da mu do zrozumienia że każdy błąd skończy się ich śmiercią. Tym bardziej ze nie miał przy sobie sprzętu od Rosenkova ,a miał tylko smutnego Windykatora. Ahh oddał by wszystko za Motykę lub Błotniaka. Widział już bardziej suchą część lądu, musieli znaleźć jakieś miejsce do obserwacji statku, a potem na tymczasową kryjówkę. Jeśli zacznie padać to będą mieli przejebane, o ile będzie tutaj padał zwykły deszcz. Sama myśl o tym że będzie chodził ciągle mokry już przyprawiła go o dreszcze. Niby nic takiego ale obtarcia, możliwość choroby czy inne gówno już takie zabawne nie były.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Gavyn Ramsey
Awatar użytkownika
Posty: 69
Rejestracja: 7 paź 2015, o 22:03
Miano: Gavyn Ramsey
Wiek: 29
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemnik
Postać główna: Zeto'Seya
Lokalizacja: Cytadela
Status: ex-Przymierze
Kredyty: 5.200
Lokalizacja: Breslau

Re: Wieża Babel ( [nie]próbna sesja)

30 paź 2015, o 21:24

Brak wyszukanego sprzętu mógł być utrudnieniem. Charles który przywykł do hi-techu i funduszy korporacji, a musiał się zadowolić zupełnie przeciętną pukawką, czuł się trochę nieswojo. Zwłaszcza, że nie wiedział z czym się mierzy. Oczywiste było, że cokolwiek to jest, dysponuje zaawansowana technologią i nie ściąga z orbity statków, żeby... wolał nawet nie myśleć co mogą planować.
W głowie żołnierza przewijały się różne plany. Znalezienie bezpiecznego miejsca i punktu obserwacyjnego. Nim się ruszył spod statku, rozejrzał się dookoła w poszukiwaniu potencjalnej bazy. Dookoła las, drzewa wysokie, ale trudno będzie się na nie wspiąć. Z drugiej strony, niewielki łańcuch górski wydawał się kuszący. Oczywiście, góry były raczej niewysokie, ale w skali wyspy wypadały całkiem nieźle. Były nawet nieco wyższe niż ta wieża. Wzbijały się w niebo dość stromo, skąpo obrośnięte niewielkimi krzewami, naznaczone skalnymi występami i innymi skupiskami głazów o zimnej, szarej barwie, okazjonalnie przetykanej mchem. W dodatku, niedaleko, tylko troszkę bardziej na północny wschód od ich pozycji, znajdował się rozbity statek. Może znajdą tam coś cennego, a jeśli nawet nie to może to być dobra kryjówka i punkt obserwacyjny, bowiem wygięty maszt radiowy statku, górował nad okolicą.
Początek drogi nie był prosty. Przez mokradła nie było wytyczonej ścieżki, dlatego musieli bardzo uważać, gdzie stawiają kroki i o ile Charles poprzestał na okazjonalnym wejściu w błotnistą kałużę, Konrad nie miał tyle szczęścia. Na początku było dobrze, nadspodziewanie dobrze, aż tu wszystko chlup!
Striker tylko zobaczył jak ziemia pod Straussem nagle rozstąpiła się, najwyraźniej próbując go połknąć. I pewnie pochłonęłaby Konrada po same uszy, gdyby Charles nie złapał go za kołnierz i gwałtownym szarpnięciem wyciągnął z błotnistej pułapki. Lekko rozdygotany, ubłocony prawie po pas i na pewno mocno skonsternowany Konrad stanął przed swoim wybawcą. Nie było źle, a mogło się skończyć znacznie gorzej. Strach pomyśleć co tu się będzie działo po deszczu.
Dalsza droga przebiegła bez TAKICH niespodzianek. Po drodze mogli podziwiać fantastyczną, bujną roślinność tego miejsca, która składała się głównie z wielkoliściastych krzaków w różnych kolorach i rzadko rozstawionych, ale koszmarnie grubych drzew. Natknęli się też na okaz fauny. Z niektórych gałęzi, bardzo sporadycznie wystających, wśród lian zwisały grubsze pnącza. Okazał się być to jęzor potwora, który przypominał jedną wielką szczękę. Ozorem pewnie wciągał ofiary na górę. Nic z czym chcieliby mieć bliższy kontakt.
W końcu znaleźli się u stóp gór. Tutaj las przerzedzał się stopniowo. Wspinaczka mogła trochę zająć, a z chmur mogło lada chwila lunąć. W południowej części wyspy już padało. Tutaj rodziło się pytanie. Czy znaleźć schronienie już teraz, gdzie na dole: nie wiadomo czy jakieś będzie, jak już to skromne. Czy lepiej pójść pod górę, ryzykując przemoknięcie, ale dostanie się do statku. Przy okazji Charles odnotował jeszcze jedną, istotną rzecz. Jego przewidywania względem czasu okazały się błędne. Kiedy rozpoczęli podróż, pozycja słońca wskazywała na okolice popołudnia, 14:00? Teraz natomiast, znajdywało się znacznie bliżej zenitu. Co prawda, przez chmury, jedynie szczątkowe ilości światła przebijały się do nich, jednak to wystarczyło na ocenienie pozycji gwiazdy. Szybka matematyka. Szli może, godzinę, maks półtorej, a gwiazda ruszyła się jak po ziemskich 3-4 godzinach. Dzień musiał tu lecieć znacznie, znacznie szybciej. Jeśli wierzyć jego obliczeniom, została im najwyżej godzina dnia. Zakładając, że dzień był tutaj "długi".


Wyświetl wiadomość pozafabularną
ObrazekObrazek
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1371
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: Wieża Babel ( [nie]próbna sesja)

31 paź 2015, o 17:09

Było blisko, jednak wyuczony przez lata refleks zrobił swoje. Dobrze że był wyższy od niego bo inaczej mogło by ich tam wciągnąć razem, a to mogło by o wiele szybciej zakończyć ich próby przetrwania. Nie skomentował tej sytuacji, to nie była wina jego kompana. Cokolwiek tutaj się wydarzy nie będzie niczyją winą bo nie wiadomo było czego się spodziewać. Ruszył więc dalej przed siebie, jednak tym razem starał się być o wiele bardziej ostrożny. Reszta drogi minęła już spokojnie, oprócz małego spotkania z miejscową fauną. W końcu udało im się być na tyle blisko gór że mógł przejść do najważniejszej części planu, czyli wybrania bazy operacyjnej. Przyglądał się masztowi statku, może był daleko ale jeśli się pośpieszą zdarzą przed deszczem. Lepiej byłoby wejść niż zostać na dole. Jeśli teren był tak podmokły to bał się że zostanie zaraz pod górami będzie z góry przesrane.
-Idziemy na górę, dasz radę?
Spytał ubłoconego Konrada. Spytał z prostego powodu jeśli nie będzie wstanie tego zrobić to już lepiej było szukać czegoś na miejscu. W sumie oprócz tego że dostał medal od rady, za dużo o nim nie wiedział. Nie wiedział jaka jest jego kondycja lub wytrzymałość na długotrwałe zmęczenie. Przynajmniej wiedział że jeśli uda im się dotrzeć do statku będą mogli odpocząć ,a przede wszystkim umyć ciuchy Straussa cholera wie jakie gówna żyją na tej zapomnianej przez galaktykę planecie. Kiedyś czytał o rybkach co zagnieżdżały się w jajach. Wzdrygnął się na samą myśl o tym, bo tutaj mogło być coś wiele gorszego. Chociaż to stworzenie które spotkali wcześniej przypomniało mu potworka z bardzo starej gry komputerowej. Jakby nie patrzeć świat jest ogromny więc możliwość że gdzieś coś takiego istnieje nie powinno go zaskakiwać. Ciągłe miał nadzieje że ktoś tam na świecie czeka na niego gorąca Twi’Lek laska.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Konrad Strauss
Awatar użytkownika
Posty: 861
Rejestracja: 2 cze 2012, o 09:03
Wiek: 29
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Specjalista N2
Lokalizacja: Treches
Status: Starszy sierżant. Doświadczenie z obcą technologią(trzy razy). Po załamaniu nerwowym, jest na przymusowym urlopie.
Kredyty: 38.570
Medals:

Re: Wieża Babel ( [nie]próbna sesja)

3 lis 2015, o 21:21

"Prawdy mógłbyś nie udźwignąć."
Powtórzył sobie w myślach a nie na głos, bo nie widział chwilowo żadnej przyjemności w przedrzeźnianiu Strikera. Mimo wszystko to co usłyszał, zmusiło Konrada do krótkiej refleksji nad tym, co tak właściwie robił do tej pory w Przymierzu. Praktycznie przez te wszystkie lata to ślizgał się, dbając o dobry stan systemów statków na jakich przyszło mu służyć, a także gdy była taka możliwość, zacieśniał znajomości z żeńską częścią kadry. W swojej marnej bitewnej karierze mógł się pochwalić wyłącznie tym, że zabił jednego batarianina, który akurat był zajęty czyszczeniem karabinu. Wziął go z zaskoczenia. Batarianin był jedyna osoba jaką do tej pory zabił z zimnym i wyrachowanym sercem, a potem żałował tego co zrobił.
Charles z kolei był niemal jak standardowo produkowany, przez machinę ukrytych wojen i walk cieni. Był tym, kim nie potrafił być Strauss, czyli zabójcą. Plusem tego wszystkiego było to, że to był jego zabójca. Przynajmniej chwilowo, do wygaśnięcia kontraktu między nimi. Oczywiście na papierze stanowisko ochroniarza brzmi lepiej, niż cokolwiek innego, co można by tam było wpisać z rzeczy, które były jeszcze przed nimi.
Krótka i pouczająca historyjka o tym, że nie warto nosić świecącego na niebiesko wizjera w nocy, była całkiem przekonująca i zmuszająca do ostrożności. Inną rzeczą, która jednak przykuła uwagę inżyniera, było wymienione nazwisko. Sąsiedzi Straussów na Magellanie, mieli takie samo nazwisko, jak nieszczęśnik wspomniany przez najemnika.
Maszerując dalej za Strikerem, chciał spytać o jego kolegę, ale nagle ni stąd, ni zowąd kałuża, w którą wcześniej wdepnął prowadzący i którą też zaliczył Konrad, miała zamiar pochłonąć być może ostatniego w linii genialnych techników i niezrównanych kochanków. To stało się tak nagle i niespodziewanie, że chwila nie minęła, a blondyn był już w połowie zanurzony w zdradliwym bajorze. Gdyby nie szybka interwencja kompana, to byłoby z nim krucho.
- Dzięki. - odezwał się, kiedy stał już na w miarę twardym gruncie, jak na tamtejsze standardy. Patrząc na swoje ubłocone nagolenniki, a potem na naturalną pułapkę jaką chwilę wcześniej zaliczył, zastanawiał się, jakim cudem jego pracownik ją ominął, a on nie. Strauss był święcie przekonany, że stawiał kroki prawie zawsze tam, gdzie wcześniej stąpał Charles i pojęcia nie miał, jak mogło mu się to przytrafić.
- Ten twój kolega o którym wspominałeś. - odezwał się, kiedy na nowo zaczęli iść przed siebie - Wiesz, czy to był rodowity Ziemianin, lub kolonista?
Tym razem uważniej były sierżant patrzał, gdzie stawiał kroki, bo nie chciał powtórki z rozrywki. Praktycznie pomijając tamten incydent ze zdradliwą kałużą, to obyło się bez dalszych niespodzianek, co było dobre. Nawet udało mu się nie ubłocić broni, a to też był sukces.
W końcu prowadzący się zatrzymał u stóp masywu górskiego i stwierdzając wpierw, że tam się wybierają spytał się, czy Konrad poradzi sobie ze wspinaczką. Technik zastanawiał się nad jakąś zabawną i jednocześnie sarkastyczna wypowiedzią, która zawierałaby w sobie odpowiedź na zadane pytanie, ale widząc spojrzenie jego ochroniarza, zrezygnował z tego.
- O rany. Ty mówisz poważnie. - stwierdził odrobinę zaskoczony, bo praktycznie nie przewidywał, że przyjdzie mu zabawiać się w górala. - Wspinaczka nie jest moją najmocniejszą stroną.
Raz jeszcze spojrzał na góry przed sobą i głośno westchnął. Zbyt wiele czasu spędzał przed biurkiem i w barach, a zbyt mało czasu poświęcał na dbanie o kondycję. Do tego jeszcze miał przed sobą surwiwalowe wyzwania, niczym uczestnik jednego z realityshow, które oglądał kiedyś z matką.
- Ja wiem, że jesteśmy na niebezpiecznej wyspie nieznanej planety, ale mógłbyś mi wyjaśnić po co potrzebujemy się wspinać i zaliczyć to Kilimandżaro? - niestety, ale inżynier nie miał zielonego pojęcia o przetrwaniu w dziczy, bo jego specjalizacjami były komputery i technologia. Może pytania takie jak to, musiały się wydawać głupie, ale potrzebował wiedzieć, po co robią coś i na ile to jest ważne.
ObrazekObrazek Theme Ubiór cywilny

Wszystko co słyszymy jest opinią, a nie faktem.Wszystko co widzimy jest perspektywą, a nie prawdą. - Marek Aureliusz
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1371
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: Wieża Babel ( [nie]próbna sesja)

3 lis 2015, o 21:53

Uśmiechnął się do niego wskazując palcem na wystający maszt statku.
-Powody są dwa, jeden że nie jest najlepszym pomysłem kitrać się na podmokłym terenie, szczególnie kiedy zbliża się ogromne urwanie chmury.
Spojrzał znowu na górę, aż tak źle to nie wyglądało powinni się wyrobić przed deszczem lub trafić na jego początek kiedy dotrą do wymarzonego miejsca odpoczynku
-Dwa. Statek jak widać już trochę tu leży więc pewnie wszystko co było coś wartę zostało już z niego zabrane, więc szansa że kogoś tam spotkamy jest minimalna.
Za nim zaczął wspinać się, obwinął się liną w okół pasa po czym podszedł do Konrada. Drugi koniec liny obwiązał w okół jego pasa. Sprawdził jeszcze tylko czy wszystko jest idealnie i mógł ruszyć. Przygotował linę tak by maksymalnie oddzielały ich 3 metry. Czas było rozpocząć mozolną podróż w stronę statku.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Zeto’Seya
Awatar użytkownika
Posty: 388
Rejestracja: 17 maja 2014, o 22:04
Miano: Zeto'seya
Wiek: 26
Klasa: Inżynier
Rasa: Quarianin
Zawód: Pilot - Złota Rączka
Lokalizacja: Treches
Status: Maskotka Drużyny
Kredyty: 220
Lokalizacja: Breslau

Re: Wieża Babel ( [nie]próbna sesja)

4 lis 2015, o 19:23

Konrad spojrzał na szczyt góry, zapowiadała się dłuuuuga podróż. Skalista powierzchnia góry na pewno nie będzie łatwa do pokonania, jednak Striker nie dał się przekonać. Ale mógł mieć rację, chmury wisiały nisko i groziły długą ulewą. Statek faktycznie mógł się wydawać dobrym miejsce na przeczekanie najgorszego. Z liną która miała go zabezpieczać i z ciągnącym go Charlesem, nie pozostało nic innego jak zacząć wspinaczkę. A ta była długa i męcząca. Góra mogła nie wydawać się aż tak wysoka, wejście na nią ścieżką zajęłoby może czterdzieści minut marszem. Problem w tym, że ścieżki nie było, ani szlaków, ani pogotowia ratunkowego w razie wypadku. Każdy krok musiał być stawiany z rozwagą i pewnością. Większość czasu nie tyle szli, co wdrapywali się po stromych kamieniach i skakali z półki na półkę. Brak zestawu wspinaczkowego również dał się we znaki, brakowało im czekana, raków i innego przydatnego w takiej sytuacji ekwipunku. Do tego doszedł ulewny deszcz. Jego zapowiedzią był piorun, który uderzył w maszt statku, wskrzeszając iskry i wykrzywiając antenę jeszcze bardziej. Następnie z nieba polała się kaskadami woda, utrudniając jeszcze bardziej podróż. Kamienie były śliskie a ziemia między nimi miękka i błotnista. Przed deszczem nie było się gdzie schować, ostatnie dziesięć minut musieli pokonać mokrzy. W końcu, po ponad godzinie drogi, wdrapali się na w miarę płaski szczyt.
W końcu zobaczyli cel podróży. Spory statek wydobywczy. Długi na prawie sto pięćdziesiąt metrów, i to jeszcze nie wszystko. Nie dość, że wystawał za krawędź góry (bardzo stromą swoją drogą, kończyła się klifem w morzu), to jeszcze był przełamany. Kikuty zbrojeń i szkieletu statku wisiały smętnie. To wszystko powoli zachodziło rdzą, która wżerała się w kadłub i urządzenia zamontowane na górze.
Wrak leżał lekko przechylony na prawy bok, wryty w ziemię. Najwidoczniej rozbił dziobem zbiorowisko skał, bo te leżały rozsypane chaotycznie dookoła, popękane i wbite w ziemię. Rosły tu nieliczne krzaki i karłowate drzewa. Naokoło walały się wszędzie poodłamywane kawałki blachy i części statku. Widocznie jego spotkanie z ziemią było znacznie mniej przyjemne. Śluza ładowni, znajdująca się na lewej burcie, była częściowo uchylona, otwierana w w górę i w dół. Szpara była wystarczająco szeroka by się przez nią przecisnęła chuda osoba, lub ktoś większy bez pancerza. Śluza była poznaczona licznymi śladami wypaleń. Długie, czarne bruzdy na całej jej szerokości. Około trzy metry nad nią znajdywała się dziura, zrobiona ewidentnie od zewnątrz. Z góry, miejsca w którym znajdowały się niektóre sterowane ze statku narzędzia wydobywcze, zwisała lina.
Słońce powoli zbliżało się ku zachodowi, temperatura malała, już teraz było to mniej więcej dziesięć stopni. Cienie wydłużały się, nadając miejscu katastrofy upiorny klimat. Za chwilę nic kompletnie nie będzie widać, przydałoby się jakieś źródło światła, ciepło i dach nad głową. A skoro mowa o świetle. Konrad rozglądając się dookoła, mimo ulewy, zmęczenia i kiepskiej widoczności, dostrzegł jakieś mignięcie na dole. Użył swoich okularów by przyjrzeć się lepiej temu co działo się na dole.
Długo patrzył w dół, majstrując coś przy okularkach. W końcu dostrzegł źródło światła, czy raczej światełka. Na dole, poruszała się mała, trzy osobowa grupka humanoidów, z trójkątnymi głowami i długimi broniami w garści. To ich oczy były źródłem nikłego, pomarańczowego połysku. Potwierdziło się, zbieracze. Nie wyglądali jakby im się śpieszyło, ale powoli wdrapywali się na górę.
Wyświetl wiadomość pozafabularną
ObrazekObrazek Wyświetl wiadomość pozafabularną Obrazek
Konrad Strauss
Awatar użytkownika
Posty: 861
Rejestracja: 2 cze 2012, o 09:03
Wiek: 29
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Specjalista N2
Lokalizacja: Treches
Status: Starszy sierżant. Doświadczenie z obcą technologią(trzy razy). Po załamaniu nerwowym, jest na przymusowym urlopie.
Kredyty: 38.570
Medals:

Re: Wieża Babel ( [nie]próbna sesja)

4 lis 2015, o 23:26

Nie było nic złego w pomyśle przeczekania gdzieś nadciągającej ulewy, ale dlaczego to musiał być rozbity w górach statek? Nie miał dobrych argumentów przeciwko wyznaczonemu celowi podróży i chyba tylko dlatego pozwolił obwiązać się liną. Czekająca Konrada wspinaczka w jego głowie wydawała się być katorgą i właśnie w ten sposób na to patrzał, choć jeszcze nawet nie postawił jednego kroku w kierunku szczytu.
Choćby nawet bardzo nie chciał iść, to sprawa była już przesądzona. Charles ruszył przed siebie, a z racji dosłownego przywiązania do siebie inżyniera, ten musiał również brać w tym udział. Oczywiście gdyby blondyn był stanowczy i uparty, to po prostu by się odwiązał, ale najwyraźniej potrzebował po prostu zostać przekonanym do całego pomysłu.
Wspinaczka była długa i męcząca, jak to się dało już wcześniej przewidzieć, ale prócz zmęczenia fizycznego, dochodziło jeszcze psychiczne. Im wyżej obaj wchodzili, tym większe było ryzyko śmiertelnego wypadku. Lina była ich jedynym zabezpieczeniem, więc wszystkie odczucia docierające do Strauss'a, jego umysł brał za ekstremalne.
Każdy krok musiał być pewny, a każdy chwyt mocny, bo inaczej skończyłoby się to śmiercią któregoś z nich, lub nawet ich obu.
Niemal godzinę zajęło im to wszystko, a w pewnym momencie nawet zaczął padać przepowiadany wcześniej deszcz. Co prawda wcześniej w statek rąbnął piorun, który zwiastował nadejście ulewy, ale on w porównaniu z lejącą się z nieba wodą, nie przeszkadzał aż tak w wspinaczce, choć trochę strachu narobił.
Nie mniej udało im się i wdrapali się na płaskowyż, z którego był dobry widok na pojazd we wnętrzu którego mieli znaleźć schronienie.
Statek, który nie miał tyle szczęścia i przełamał się w pół, wyglądał na typ wykorzystywany w wydobyciu surowców, co automatycznie przywołało w pamięci transmisję, jaka ściągnęła obu mężczyzn na ten świat. Problem polegał jednak na tym, że wrak tak jakby przebywał na planecie już od sporego czasu, a to mogło przekreślać szansę na uratowanie rozbitków.
Uratowanie rozbitków? Jakbyśmy my nie byli rozbitkami.
Westchnął głośno, po czym biorąc głębszy oddech, spojrzał za siebie w dół. Sporą drogę przebyli i dlatego Konrad był zadowolony z siebie. Udało mu się, choć nie miał specjalistycznego sprzętu ze sobą, oraz nie przeszedł żadnego treningu.
Deszcz dalej ostro lał i nie wydawało się, by to miało się skończyć, ale mimo kiepskiej widoczności, inżynier dostrzegł coś interesującego na dole. Małe światełka, które cholera jedna wie, czym mogły być. Zainteresowany swoim znaleziskiem, kucnął klękając na jedno kolano i dzięki profesjonalnej obróbce obrazu w swoim wizjerze, udało mu się zidentyfikować to, co wcześniej zauważył.
- Kurwa. Mamy towarzystwo. Trzy istoty. Bardzo wrogie i uzbrojone. - odezwał się, przyglądając temu, gdzie tak właściwie zmierzali. Odpowiedź jaką sam sobie udzielił, nie była zachwycająca, ale musiał się podzielić informacjami ze swoim kompanem. - Śledzili nas i zmierzają tutaj.
Niby powinien coś jeszcze powiedzieć, ale nic mu nie przychodziło do głowy. Chwilowo wyczekiwał pytań Strikera, kiedy sam zabrał się za rozważanie pomysłów, które by im pomogły.
ObrazekObrazek Theme Ubiór cywilny

Wszystko co słyszymy jest opinią, a nie faktem.Wszystko co widzimy jest perspektywą, a nie prawdą. - Marek Aureliusz
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1371
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: Wieża Babel ( [nie]próbna sesja)

5 lis 2015, o 00:59

Cóż naprawdę się cieszył że dotarli na górę bez żadnych komplikacji, jeszcze tego by brakowało by zginęli przy wchodzeniu na górę. To była by najgłupsza śmierć jaka by mu się trafiła w całym jego życiu. Słysząc że mają towarzystwo naprężył się i złapał za karabin.
-Czekaj co masz namyśli mówiąc "istoty"?
Zapytał zaskoczony, jak to kurwa istoty? Co to miało do cholery znaczyć? Miejscowi chcieli ich zabić? Kurwa, nie wyglądało to najlepiej, tym bardziej że statek który miał ich uchronić wyglądał jakby sam potrzebował ochrony. Musiał ochłonąć, podszedł do statku starając się znaleźć miejsce gdzie mógłby przysiąść. Kiedy w końcu usiadł w miejscu gdzie znalazł schronienie przed deszczem machnął ręką by Konrad do niego podszedł. Otworzył plecak i wyjął...
-Jesteś głodny?
Spytał trzymając w dłoniach rację żywnościowa. Rozerwał opakowanie i wyjął paczkę z jedzeniem. Karkówka. Lepsze to niż nic. Chemiczny rozgrzewacz zaczął robić swoje sprawiając że jedzenie robiło się coraz cieplejsze. W temperaturze takiej z jaką zaraz im przyjdzie walczyć trzeba było dbać o ciepło oraz żeby nie opaść z sił.
-Słuchaj może nas nie śledzą, a nawet jeśli mamy przewagę czasu. Jedz i pomyślimy co dalej, cóż według mnie albo będziemy walczyć albo uciekamy dalej. Twój wybór szefie.
Otworzył rozgrzane opakowanie, zapach mięsa zaatakował jego nozdrza. Pachniał znośnie jak na rację. Wyjął plastikowy widelczyk z opakowania racji i zaczął jeść. Dość szybko, cóż możemy mieli trochę czasu ale nie na tyle by delektować się tymi cudownymi wojskowymi frykasami.
-Możemy też schronić się tutaj-Uderzył lekko w rozwalony statek-Może przejdą obok? Sam nie wiem, lepsze to niż iść dalej w tym deszczu nie?
Zjadł kolejny kęs mięsa, broń leżała obok. Wiele razy zdarzało się że wiele rzeczy to był przypadek, cokolwiek to było mogło prowadzić zwykły patrol lub cokolwiek innego. Chyba że byli świetnymi myśliwymi, wtedy sens ucieczki był żaden bo zawsze ich znajdą wtedy zostaje tylko walka.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Konrad Strauss
Awatar użytkownika
Posty: 861
Rejestracja: 2 cze 2012, o 09:03
Wiek: 29
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Specjalista N2
Lokalizacja: Treches
Status: Starszy sierżant. Doświadczenie z obcą technologią(trzy razy). Po załamaniu nerwowym, jest na przymusowym urlopie.
Kredyty: 38.570
Medals:

Re: Wieża Babel ( [nie]próbna sesja)

5 lis 2015, o 22:36

- Mówiąc istoty, mam na myśli mało znaną rasę humanoidalnych insektów, szczycącą się mordowaniem i porwaniami. Nasze zaginione kolonie to ich sprawka. Niech żyje extranet. - wyjaśnił, nawet nie spuszczając wzroku ze wspinających się w górę gości. Przez moment nawet się zastanawiał nad tym, czy aby wieża rozbijająca statki, to aby nie była ich maszyna, ale na razie nic na to nie wskazywało, a przemawiało przeciwko temu. Głównie z powodu innego stylu budownictwa.
Prawdopodobny wydawał się więc scenariusz, w którym to Zbieracze także byli rozbitkami. Facet z radia wspominał, że nie są zbyt liczebni, ale za to dosyć zaprawieni w boju. Pozostawało jednak pytanie, jak bardzo te kroczące robale mogły być kłopotliwe.
Konrad oderwał wzrok od komitetu powitalnego dopiero w momencie, gdy Charles spytał o to, czy jest głodny. W sumie to zgłodniał przez tą całą wspinaczkę, marsz ku górom i rozbicie na obcej planecie, ale w ich kierunku zmierzał oddział zabójców, a to szybko odbierało apetyt. Chyba nigdy mu się nie zdarzyło, by odmówił jedzenia i nie sądził, że dożyje takiego dnia, ale ten dzień akurat nadszedł i chylił się ku końcowi. Jeszcze trochę, a nie będzie nic widać kompletnie. Jeżeli mieli więc coś robić, to musieli szybko działać, póki widzieli co robią. Na jedzenie jeszcze przyjdzie czas.
- Jestem głodny, ale wolę zjeść pod dachem. - odpowiedział i zaczął się rozglądać za dostępnymi opcjami na wejście do statku. Jedną z możliwości było przeciskanie się między ledwie uchyloną rampą transportową, co nie było wygodne, choć w przypadku Konrada może zdałoby egzamin. Inną opcją była jeszcze (chyba wycięta palnikiem) dziura, do której mieli jakieś siedem metrów, na oko licząc.
- Dobra, zrobimy tak: spróbujemy tam się dostać. - wskazał palcem na wyrwę w kadłubie - Weźmiesz linę, zrobisz pętelkę, węzeł i te sprawy, no i zarzucisz tam. O coś powinno zahaczyć. Zresztą co ja ci będę tłumaczyć. Wiesz o co chodzi.
Stali w ulewnym deszczu, na niemal pustej przestrzeni a to oznaczało, że mogli polegać wyłącznie na pancerzach. Generatory tarcz kinetycznych były tak głupimi urządzeniami, że nie rozróżniały pocisków karabinowych od uderzających w nie kropel wody. Musieli się więc dostać do środka i tam toczyć walkę. Tylko w ten sposób mieliby przewagę i mogliby ujść z życiem.
- Bierz się za to, a ja będę pilnował naszych gości. - sięgnął po Huragan, sprawdzając po raz kolejny pochłaniacz ciepła i amunicję zapalającą. Wszystko było, a więc idealnie. Podszedł do krawędzi zbocza, by raz jeszcze przyjrzeć się postępom, jakie robiła trójka napastników. Wcześniej jednak wyłączył swój wizjer pamięciowy, by aż tak nie rzucać się w oczy. Miał zamiar chwilowo obserwować, a gdyby zaszła taka potrzeba, to kupiłby czas potrzebny Striker'owi do sukcesu w dostaniu się do statku. W pobliżu było kilka sporych kamieni, które mogłyby robić za osłonę, ale miał nadzieję, że nie będzie musiał z nich korzystać. Wolałby być pod dachem, gdzie jego tarcze byłyby w pełni sprawne.
ObrazekObrazek Theme Ubiór cywilny

Wszystko co słyszymy jest opinią, a nie faktem.Wszystko co widzimy jest perspektywą, a nie prawdą. - Marek Aureliusz
Zeto’Seya
Awatar użytkownika
Posty: 388
Rejestracja: 17 maja 2014, o 22:04
Miano: Zeto'seya
Wiek: 26
Klasa: Inżynier
Rasa: Quarianin
Zawód: Pilot - Złota Rączka
Lokalizacja: Treches
Status: Maskotka Drużyny
Kredyty: 220
Lokalizacja: Breslau

Re: Wieża Babel ( [nie]próbna sesja)

7 lis 2015, o 23:02

Konrad stanął na skraju kamienia, spoglądając w dół. Zbieraczom wspinaczka szła znacznie lepiej niż jemu i Strikerowi. Pomagali sobie robiąc krótkie skoki z pomocą tych ich skrzydełek. Szczęśliwie deszcz nie pozwalał im używać ich zbyt długo. Zastanawiające było ich zachowanie. Wybrali zupełnie inną drogę na górę, może ich nie śledzili, a może po prostu tak było im łatwiej. Co jakiś czas zerkał by ocenić postępy swojego pracownika. Ten wziął linę, zrobił pętelkę i już po drugiej próbie wspinał się na górę. Kolejne zerknięcie w dół. Tym tempem zbieracze pojawią się na górze za jakieś 10 minut, czyli młody inżynier miał sporo czasu na obmyślenie jakiegoś sprytnego planu. Niewątpliwą przewagą była ciemność. Zbieraczom w ciemnościach świeciły oczy, może to im Striker powinien opowiedzieć historyjkę o snajperze.
Charles właśnie wdrapał się na statek i przedostał przez dziurę. Spięty i uważny, z bronią w garści zbadał pomieszczenie i najbliższe otoczenie. W niewielkim pokoju, pewnie kajucie załogi, znajdywały się cztery pary łóżek i wywrócony stół, poprzebijany w wielu miejscach. Na podłodze i na ścianie wciąż były ślady rozprysków krwi, czasami smugi przywodzące na myśl takie, jakie zostawia ciągnięty trup.Na zewnątrz był długi korytarz. W środku było ciemno, ale sucho. Na końcu korytarza po prawej stronie, była winda do poruszania się po poziomach statku, po lewej zaś kolejne rzędy kajut. Szybkie sprawdzenie piętra, rutynowe i wyszkolone. Gwałtowne otwarcie drzwi, szybkie zerknięcie: Łóżka, stół, krzesła - następny pokój. Bach! - kolejne drzwi i kolejne pomieszczenie. Piętro czyste, żadnych trupów, nic ciekawego. Tylko porzucone, puste pochłaniacze ciepła, dziury w ścianach i rozbryzgi krwi. Oczywiste było, że stoczyła się tu brutalna walka, prawdopodobnie do ostatniego żołnierza. Winda (jak można było się spodziewać) nie działała, za to na prawej ścianie szybu windy, znajdowała się drabinka awaryjna. Winda była na najwyższym poziomie, tym na którym najpewniej sterowało się maszyneria wydobywczą. Obok rozchylonych drzwi znajdywał się wydrukowany plan statku. Było on podzielony na 4 poziomy.
1 - Ładownie
2 - Kajuty + część ładowni
3 - Główna część silnikowa, kajuty oficerskie, mapa galaktyki, magazyn sprzętu wydobywczego
4 - Sterownia sprzętem znajdującym na górze statku, wyrzutnie kapsuł wydobywczych oraz wejście na mostek.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
ObrazekObrazek Wyświetl wiadomość pozafabularną Obrazek
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1371
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: Wieża Babel ( [nie]próbna sesja)

8 lis 2015, o 18:08

Statek wyglądał jak gówno, do tego wszędzie była zaschnięta krew. Cokolwiek tu się działo, cokolwiek co się stało z załogą można było porównać do rzezi. Trochę żałował że nie było żadnych ciał lub czegokolwiek co z nich zostało by oszacować co mogło ich zabić. Kiedy dotarł do szybu windy, wycelował bronią w górę i zaświecił latarką. Rozjebana, no przecież nie inaczej. Jednak zauważył że zaraz obok niego znajdowała się awaryjna drabinka. Chętnie by wszedł na górę sprawdzić co się wydarzyło na innych pokładach, jednak najpierw musiał zgarnąć Konrada. Wrócił się do linki i wzrokiem szukał Konrada. Przyłożył rękę do komunikatora.
-Podejdź do liny, wciągnę cie do środka.
Miał nadzieje że inżynier pamięta, zna lub słyszał o komunikacji sygnałami bo w momencie kiedy go wciągnie wolał wyłączyć wszelką komunikację głosową lub radiową. Dlatego najlepiej by było korzystać z klasycznych wojskowych sygnałów ręcznych.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Konrad Strauss
Awatar użytkownika
Posty: 861
Rejestracja: 2 cze 2012, o 09:03
Wiek: 29
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Specjalista N2
Lokalizacja: Treches
Status: Starszy sierżant. Doświadczenie z obcą technologią(trzy razy). Po załamaniu nerwowym, jest na przymusowym urlopie.
Kredyty: 38.570
Medals:

Re: Wieża Babel ( [nie]próbna sesja)

8 lis 2015, o 23:06

Konrad musiał przyznać z niesmakiem, że Zbieraczom wspinaczka szła dużo lepiej niż im i mogli godzinną wędrówkę odbyć w dziesięć minut. Gnojki były zwinne i do tego miały te parszywe owadzie skrzydła, którymi sobie pomagały przy wspinaczce, skacząc w miejsca, gdzie mogły mieć trudności by dojść. To było oszustwo! Jak tak można było?!
Co prawda miał trochę czasu, ale nie za dużo i dlatego wolał znaleźć się na z góry upatrzonej pozycji. Podszedł do wraku statku i zwisającej z niego liny, którą się obwiązał dla asekuracji. Striker dostał się na górę niemal bez problemu, to i Strauss powinien sobie jakoś poradzić. Może nie tak dobrze jak jego pracownik, ale z jakimiś efektami na pewno. Pociągnął dwa razy za sznur, by dać sygnał Charlesowi, że ten może go wciągać i zaczął się też wspinać. Z pomocą żołnierza, przedsiębiorcy powinno pójść znacznie łatwiej a tym samym nie straciłby zbyt dużo czasu na próbie dostawania się na górę. Ponadto droga nie była długa, więc to szło tylko na plus dla inżyniera.
Jeżeli już by się dostał na górę, raz jeszcze rozejrzałby się po terenie, przy okazji wyciągając z kieszeni czekoladowy batonik, by zjeść go szybko.
- Będą tu za kilka minut. Dosłownie kilka. - odezwał się, chowając za ścianą tuż obok wyrwy we wraku i obserwując na wskazaniach pancerza, jak jego tarcze się ładują do pełnej pojemności - Wyglądają jak insekty i mają robacze skrzydła na plecach. Mogą więc latać. Oczy świecą im też na żółto, więc plus taki do celowania.
Powoli próbował podsumować sobie wszystko co do tej pory zrobił, by móc uczynić starcie ze trzema Zbieraczami, jak najbardziej pomyślnym dla obu mężczyzn. Obaj byli we wraku, osłonięci przed deszczem i z ochroną kadłuba statku. Mieli więc przewagę wysokości, ich tarcze się mogły ładować, oraz po prostu byli trudniejsi do trafienia z racji chowania się za stalowymi płytami prasowanymi w polu efektu masy. Ich wróg z kolei był pozbawiony tarcz i... to w sumie tyle.
- Likwidujemy ich po kolei. Poczekamy chwilkę, aż przejdą dwa metry spokojnie i walimy w nich. Ja zaczynam. - mówił to wszystko spokojnie, ale w gruncie rzeczy był spięty. Minęło już sporo czasu od kiedy brał udział w prawdziwej walce i nie był do końca pewien swoich umiejętności, ale z drugiej strony niektórych rzeczy się nie zapomina. To jak jazda na rowerze. Pozostawało więc czekać.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
ObrazekObrazek Theme Ubiór cywilny

Wszystko co słyszymy jest opinią, a nie faktem.Wszystko co widzimy jest perspektywą, a nie prawdą. - Marek Aureliusz

Wróć do „Stary Bar”