Jeszcze przed diametralną zmianą w zachowaniu mężczyzny, jeszcze zanim w jego dłoni błysnęło krótkie, standardowe omni-ostrze, twarz eks-żołnierza wykrzywił gorzki grymas wywołany ni mniej, ni więcej jak przez słowa Minako. To, co działo się na dole, było jakby oddzielną scenerią, drugim przedstawieniem, którym Šulić nie interesował się tak, jak rozmową z Japonką. Niedoszły samobójca wprawdzie rzeczywiście mógł nie chcieć skakać z zajmowanej teraz wieży - szczerze mówiąc, gdyby chciał, zapewne już dawno by to zrobił i rozmazał się na gruncie przed budynkiem - ewidentnie jednak nie zamierzał się tak po prostu poddać. Dlaczego? To było bardzo dobre pytanie, mimo tego sformułowana przez mężczyznę odpowiedź nie rozjaśniła aż tak wiele, jak można by sobie życzyć.
- Jesteś młoda - stwierdził spokojnie mężczyzna, wtedy wciąż jeszcze nie patrząc na Higoshi. - Puścili cię kiedykolwiek w teren? Poza koszary, poza poligon, gdzieś, gdzie ginęliby inni żołnierze, twoja mundurowa rodzina? Pozwolili ci już doświadczyć tego, co tak uroczo rozbudza wyobraźnię każdego rekruta? - Nikolai parsknął cicho. Jego ton nie był napastliwy, ale nie było w nim też niczego dumnego, czego oczekiwałoby się po weteranach. W głosie Šulića brzmiała rezygnacja i gorycz, przede wszystkim one. No, i jeszcze... współczucie? Higoshi wprawdzie nie powiedziała nic o swojej przynależności, wyraźnie jednak coś kazało żołnierzowi potraktować ją za żołnierza. Może ton, jakiego używała, może dostrzeżona kątem oka postawa. Coś sprawiło, że mężczyzna zaczął traktować Minako jak swoją, siostrę w boju i to samo coś kazało mu w tym momencie jej współczuć. Nie podziwiać, nie życzyć powodzenia na wojskowej drodze, ale właśnie współczuć.
- Nie uciekam ze służby. Nie wiem, jak miałbym to zrobić, skoro oficjalnie nie jestem już żołnierzem - stwierdził tymczasem spokojnie. - Po prostu... - Cóż, tym razem nie dokończył, bo zdarzenia w jednej chwili ruszyły galopem, mknąć przed siebie na złamanie karku.
O tym, że Nikolai rzeczywiście żołnierzem był, w dodatku całkiem niezłym, Higoshi mogła się przekonać gdy mężczyzna skoczył wreszcie do ataku. Początkowo nie miał tego w planach - wyraźnie się wahał - gdy jednak sama Japonka przyjęła postawę bojową, gdy spięła się, świdrując go wzrokiem i próbując przewidzieć jego działania, w mężczyźnie coś pękło. Właśnie wtedy okazało się, że mimo okazałej postury jest szybki. Że nie daje się zwieść nawet nieco bardziej subtelnym, finezyjnym manewrem uniku, tnąc tam, gdzie nie powinien - w miejsce, gdzie Minako znalazła się dopiero po chwili, przekonana, że właśnie ten rejon pomarańczowe ostrze ominie. Zaskoczenie przyszło w towarzystwie nagłego, piekącego bólu na wysokości lewej partii żeber. Cięcie nie było głębokie, ale i tak bolesne. Niechronione pancerzem, rozcięte ciało szybko podbiegło krwią, która kilkoma strumykami zaczęła sączyć się po boku Japonki.
Coś do powiedzenia miała jednak adrenalina i choć rana z każdą chwilą stawała się coraz bardziej dokuczliwa, nie uniemożliwiała jeszcze działania, co zdawała się sugerować pierwsza, nieudolna próba powstrzymania Šulića odpowiednio skanalizowaną biotyką. Kolejne podejście jednak - Higoshi nie zamierzała przecież tak po prostu się poddać - okazało się sukcesem i już w kolejnej chwili rosły żołnierz lewitował w powietrzu, podtrzymywany tam skutecznie użytym przyciągnięciem.
Tymczasem na dole iskrzyło od fizycznie wyczuwalnego napięcia. Oczywiście, z samym zgromadzeniem funkcjonariuszy trudno byłoby rywalizować, stąd też Riggs postanowił podejść do sprawy inaczej - znów za pomocą omni-klucza, które nawet w tak niestandardowych sytuacjach okazywało się być całkiem przydatne. Jak się okazało, także i tym razem narzędzie nie zawiodło Elliota - choć podpięcie się pod kanał policyjny nie powinno być tak banalne, mimo wszystko nie okazało się wyzwaniem. Ledwie chwila manipulacji sprawiła, że rozmowa odbywana przez dwóch policjantów - tego, którego Riggs mógł obserwować ze swej kryjówki i tego drugiego, bytującego zapewne gdzieś w głównym budynku centrum - zaczęła rozbrzmiewać cicho także na omni-kluczu pilota. I choć komunikaty nie były najczystsze - hakowane połączenie nie gwarantowało, że wszystko będzie doskonale zrozumiałe - to do Elliota i tak dotarło wystarczająco dużo.
- Nie mogę ich już dłużej zatrzymywać - mówił głos po drugiej stronie. - Za moment będziecie mieli towarzystwo hien. Montują materiał i...
- Osiągnął swoje - stwierdził krótko znajdujący się w zasięgu wzroku Riggsa policjant, krzywiąc się przy tym nieznacznie. - O to mu chodziło, o rozgłos, zwrócenie uwagi.
- Pewnie tak. - Chwila ciężkiej ciszy poprzedziła kolejną wypowiedź. - Dacie radę ściągnąć ich przed przybyciem kamer?
- Robimy co możemy - warknął cicho funkcjonariusz. - Chłopcy powinni być już na górze. Ta dziewucha jest jednak biotyczką.
Po drugiej stronie rozleglo się sugestywne westchnięcie.
- Przejmijcie ich. To i tak jest już wystarczająco trudna sytuacja, ktoś za to poleci. - Głos zawahał się. - Zezwalam na użycie broni - stwierdził wreszcie. - Nie chcę tam rzezi, ale jeśli będą się stawiać, macie prawo użyć siły.
Tymczasem na schodach prowadzących na szczyt wierzy rozległ się tupot ciężkich butów, a zaraz po nim także donośny, nieszczególnie ugodowy rozkaz.
- Na ziemię! Na glebę, kurwa! - Trzech policjantów rozstawiło się niezbyt okazałym, ale jednak wachlarzem tuż za schodami, wodząc lufami broni od unieruchomionego Šulića do Minako i z powrotem. - Puść go. Zdejmij go na ziemię, do cholery. - Ostatnie polecenie było wyraźnie przeznaczone dla Higoshi.