Tu trafiają rzeczy zapomniane i nieaktualne, jak dawne ogłoszenia czy zasady, które już dawno przestały obowiązywać.

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Kajuta Rhamy

8 sty 2017, o 20:17

Naeem powoli pokręcił głową, nie odzywając się. Czasem jego bycie tym milczącym człowiekiem było bardziej problematyczne, niż każda chwila, w której nakładał na twarz swoją obojętną maskę. Wtedy przynajmniej dało się cokolwiek wyczytać z jego słów. Teraz siedział, oparty o ścianę za nimi, przesuwając spojrzeniem po chaosie, jaki panował w jego kajucie. Jego wzrok przeskakiwał z datapadów na elementy pancerza, z tych na zmięte ubrania i papiery, które do połowy wsunęły się w szczelinę pod biurkiem.
- To nie jest zdrada - parsknął śmiechem. - To się da wytłumaczyć jako coś, co z jakiegoś powodu trzeba było zrobić. Zresztą mnie to nie obchodzi, teraz wszystkie i tak są wyłączone, mówiłem ci. Uruchomią to, kiedy ja zniknę z pokładu. Jeśli ja zniknę, a czujników do aktywowania nie będzie, będzie tak jak wcześniej. Będą cię szukać, ale może nie znajdą.
Pewnie zupełnie nieświadomie przeniósł dłoń na jej zaciśnięte na pościeli palce i splótł ją z nimi, zmuszając ją jednocześnie do puszczenia kołdry. Przesunął kciukiem po kostkach kobiecych palców, obserwując je w milczeniu. Na jego twarzy odmalowana była rozterka, jakiej jeszcze Hawk u niego nie widziała. W oczach szalała wybuchowa mieszanina żalu i złości. Na siebie, na nią, na Iluzję, a może jeszcze na coś innego. Może na całą sytuację, w jakiej się znaleźli, oboje tak samo bezradni.
Gdy zabrała rękę, żeby oprzeć głowę, odetchnął głęboko, pochylając się tak samo, jak ona, choć Rhama nie miał zamkniętych oczu - patrzył na nią. Nie chciał odpowiedzieć na pytanie, które zadała, zamiast tego lustrował ją spojrzeniem, jakby usiłował zapamiętać to, jak wygląda teraz - zupełnie inaczej niż wczorajszego wieczora, w sukience, którą dostała od niego. W sumie w tej chwili dotarło do niej, że zostawiła ją w apartamencie na Trouge, tak samo jak część swoich ubrań. Dobrze przynajmniej, że Naeem zabrał stamtąd jej pancerz.
- Myślałem, że będziesz zadowolona - powiedział. - To nie są czujniki wykryte przeze mnie, tylko wykaz który wysłała mi ekipa remontowa, stamtąd, z pancernika. Wiesz, że są dokładne. Możesz usunąć wszystkie.
Wstał, ponownie robiąc kilka kroków w stronę wyjścia i z powrotem. Jego ramiona były spięte, zęby zaciśnięte, a jednak od swojego pierwszego wybuchu starał się już zachować względny spokój. Zatrzymał się w końcu, patrząc na Hawkins z góry.
- A dlaczego ty to robisz? Dlaczego nie przestrzeliłaś mi głowy, kiedy spałem? Jak długo jeszcze będziemy zadawać sobie takie idiotyczne pytania i unikać wyznań? - pochylił się i odsunął jej dłonie od twarzy, nieco zbyt mocno zaciskając palce na jej nadgarstkach. - Tak jest. Wiem, że ich sprawa jest słuszna i mam u nich dług, którego nigdy nie uda mi się spłacić. Ale zależy mi na tobie i dochodzę do wniosku, że to za wysoka cena. Nie chcę patrzeć, jak cię to wykańcza. Miałem być obojętny, żyć sobie obok was na Wraithcie i przesyłać tylko systematycznie raporty na temat tego, co się dzieje. Przekazywać polecenia. Tymczasem w raportach pomijam trzy czwarte tego, co się dzieje i nie mógłbym chyba być już bardziej nieobojętny. I nie wiem, co dalej. Nie wiem, czy mam pomóc wam zmienić identyfikację statku, zniknąć z radarów i wrócić do Iluzji z informacją, że już cię nie ma, a wtedy pogodzić się ze skutkami, wiedząc przynajmniej, że chociaż trochę zrekompensowałem ci to, co się przeze mnie wydarzyło. Czy może zostać i patrzeć, jak się rozpadasz. Jeśli kiedyś sądziłem, że mnie fascynujesz, to teraz czuję się, jakbym wpadał w studnię bez dna.
Przetarł twarz i odgarnął włosy, z powrotem odwracając się od niej i podchodząc do szafki nocnej, na której wciąż stała butelka z wodą. Sięgnął po nią i napił się, pewnie tylko po to, żeby czymś się zająć, żeby nie stać i nie patrzeć na nią, skoro nie chciała odwzajemnić spojrzenia.
- Weź ten datapad. Daj go komuś. Sam bym usunął to wszystko, gdybym miał pewność, że nikt mnie nie zastrzeli za grzebanie w systemach statku.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2752
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: Kajuta Rhamy

8 sty 2017, o 21:36

Wyświetl wiadomość pozafabularną Może miał rację i wszystko dało się spokojnie wytłumaczyć. Naciąganie, ale wiarygodnie. Szczególnie, jeśli nie dawał po sobie poznać w raportach, że jego obiektywność nie była stuprocentowa. Nikt nie powinien go o nic posądzać. Może byłby w stanie wrócić do pracy jak gdyby nigdy nic - dostać inny przydział, zająć się pracą, nie myśląc o tym, co się wydarzyło. Sama myśl, że byłby w stanie to zrobić wywoływała w niej gniew. Czuła się jak na kolejce górskiej, ze zmiennym nastrojem i opinią na dany temat. W jednej chwili gotowa była podziękować za ten dar losu, wziąć od niego datapad i zostawić na Horyzoncie, czy Omedze, gdy do niej dolecą, w drugiej orientowała się, że jego palce splatają się z jej, utrudniając wszystko inne.
Westchnęła cicho do własnych myśli, rozpaczliwie szukając złotego środka - rozwiązania, dzięki któremu nie musiałby nic poświęcać, a ona nie czułaby się z tym źle. Żałowała, że nie może zatrzymać czasu i dać sobie dziesięć, dwanaście godzin na przetrawienie wszystkich informacji i podjęcie decyzji - bo chociaż, teoretycznie, do Horyzontu mogła tyle czasu mieć, tak nie chciała, by w tym czasie Rhama sam podjął decyzję za nią. A miał do tego prawo, skoro sprawa dotyczyła tak samo jej, jak i jego.
Też myślała, że będzie zadowolona - kiedy to wszystko już się skończy. Kiedy odbębni tyle z Cerberusem, by zdążyć wymyślić plan dotyczący swojej ucieczki. Kolejnej. Ale teraz nie potrafiła odetchnąć z ulgą i cieszyć się tym, że ten moment nadszedł.
Podniosła wzrok, gdy oderwał dłonie od jej twarzy, natrafiając na błękitne spojrzenie, którego długo unikała. Nie potrafiła poradzić sobie z mieszanką pozytywnych i negatywnych uczuć, które tłoczyły się w jej głowie, sprawiając, że miała ochotę zamknąć się w środku i nigdy więcej nie dopuszczać do siebie nikogo ani niczego, co mogłoby ją z tego stanu wyrwać. Nie potrafiła określić tego we własnej głowie - wyartykułowanie i nazwanie tego wykraczało poza jej możliwości. Zacisnęła dłonie w pięści, bezwiednie, jakby to miało sprawić, że trzyma go równie mocno i nigdy jej nadgarstków nie puści, jednocześnie przygryzając wargę w zamyśleniu.
- Nie rozpadam się - wyrwało jej się niespodziewanie, w nagłym przypływie determinacji.
Idiotyczne pytania były mało sprytnym sposobem na wyciągnięcie od niego wyznań, których ona nie była w stanie wypowiedzieć. Chciała skończyć tę tendencję, ale nie czuła się w tym zbyt dobrze - nie znała właściwych słów. Jedyne, co robiła, wpatrując się jednocześnie w niebieskie tęczówki przed własnymi oczyma, to zastanawianie. Myślenie nad każdym aspektem ich relacji, analizowaniem go jakby miała do czynienia z fizyką kwantową, której nie jest w stanie zrozumieć. Datapad był mało ważny w tej jednej chwili.
Skrzywiła się, gdy wyprostował się i ruszył z powrotem do drzwi.
- Wyznania to nie jest moja specjalność - stwierdziła, sama się prostując. Leki przeciwbólowe nadal działały, przez co niemal zapomniała o ranie na brzuchu. Jej dłoń znów powędrowała do twarzy, tym razem nie zatrzymując się na niej, tylko idąc wyżej - przeczesując włosy i odgarniając je do góry, kupując jej czas potrzebny na zebranie myśli. - Jestem szczęśliwa, kiedy jestem z tobą. Co, biorąc pod uwagę naszą sytuację, jest trochę... - urwała, przerywając westchnięciem. Znów przetarła twarz, żałując, że nie ma przy sobie tej kawy, która stała na stoliku metr od niej, a jednak wydawała się być poza zasięgiem. Rhama poza nim nie był. Przynajmniej na razie. I póki tak było, musiała skorzystać. - Po prostu nie chcę, żebyś zniknął. Wrócił do Cerberusa i zapomniał o wszystkim. Nie wiem jak niby mamy to zrobić. Może to zupełnie niemożliwe. Nie powinnam tego robić, ty zresztą też nie, ale...
Mruknęła z frustracją coś, co było strzępkiem jej myśli, nie związanym ze zdaniem, które urwała. Zachowywała się irracjonalnie.
- Nie chcę brzmieć jak dziecko, które ma zachciankę. Powiedz mi czego ty chcesz - znów podniosła na niego wzrok, krzyżując ręce na wysokości klatki piersiowej. - Wczoraj, na Trouge, byłeś zły. O czym chciałeś porozmawiać?
Dyplomatycznie pominęła fakt, że nie był w stanie niczego jej powiedzieć, bo upiła się jak szesnastolatka, czując, że ma prawo po tym wszystkim, co przeszła. A nie do końca miała. Fakt, że być może Mouse umierał gdy ona balowała, w tej samej chwili, tylko pogarszał całą sprawę, utrudniając myślenie o tym.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Kajuta Rhamy

8 sty 2017, o 23:41

- Czego ja chcę? - powtórzył Naeem i zaśmiał się sucho. Przyglądał się jej z góry. W jego jasnoniebieskim spojrzeniu nie było głodu, który pojawiał się czasem, gdy na nią patrzył. Nie było rozbawienia ani spokoju. Była determinacja, rezygnacja, tysiąc wykluczających się nawzajem emocji upchniętych w jednych oczach. - To nigdy nie miało znaczenia.
Może to była reminiscencja przeszłości. Nigdy nie miał możliwości podejmowania za siebie decyzji, a te, które podjął, doprowadziły go do Cerberusa. I teraz do Hawk, która chciała od niego odpowiedzi, a tych dla niej nie miał. Całe swoje życie był od kogoś zależny i może nie była to taka zależność, z jaką musiała zmagać się chociażby Leah, ale nadal. Iluzja dał mu względną wolność, może nie potrafił sobie wyobrazić większej. I nie tylko to, dał mu znacznie więcej, począwszy od zasobów, przez szkolenia, bojowe i nie tylko, po swoje miejsce w galaktyce. Teraz wszystko to mu się waliło, rozpadał się idealnie ułożony świat, w którym wszystko było czarno-białe. Prawdopodobnie każda kobieta, która od tamtego czasu była mu bliska, też pracowała dla Cerberusa, nie przeciwko niemu. Ale teraz była to Hawk. I to komplikowało wszystko.
- Jeśli to tylko zachcianka, to może niepotrzebnie się martwię - odparł chłodno.
Znów się odwrócił i odszedł dwa kroki, by sięgnąć po papiery i podnieść je z podłogi. Jednak bałagan zaczął mu przeszkadzać, albo po prostu nie wiedział co ze sobą zrobić. Brak możliwości szybkiego nawalenia się, żeby łatwiej radzić sobie z problemami, musiała być teraz sporym minusem.
- Wczoraj wszystko było inaczej. Ty byłaś cała, chłopak żył - zamilkł, przeglądając kartki i zajmując się układaniem ich we właściwej kolejności. Potem złożył równo i odłożył na biurko. Jego szczęka była nerwowo zaciśnięta, nawet gdy starał się sprawiać wrażenie kontrolowania siebie i wszystkiego wokół.
- O tym, o czym rozmawiamy teraz - odezwał się w końcu. - Nie mogę wciągać cię do łóżka w przerwach od tego całego gówna, które jest moją winą. Nie mogę całować twoich blizn i jednocześnie tworzyć następnych. Nie mogę.
Dłoń trzymająca kartki zacisnęła się mimowolnie. Gdy Naeem to zauważył, zaklął pod nosem i odrzucił dokumenty na biurko. Były już pomięte, zniszczone. Kartki rozjechały się po blacie, część z nich zatrzymała się na kubku.
- Powinienem odejść. Pierdolę to, co Iluzja mi zrobi, jestem dla niego zbyt cenny, żeby kazał mnie zabić za celowe zgubienie cię, całą resztę da się znieść. Nie widzę w sumie alternatywy, zwłaszcza, że... - oparł się rękami o biurko, bokiem do Hawk i zamknął oczy, wypuszczając powietrze z płuc. - Że to zachcianka.
Kopnął krzesło i usiadł na nim gwałtownie, nie patrząc już na Hawk. Przygryzał policzek od środka, wpatrując się teraz w bliżej nieokreślony punkt na podłodze. Pewnie była to jedna z rozrzuconych na niej rzeczy, ale ze swojego miejsca Hawkins tego nie widziała.
- Będę potrzebował dostępu do systemów statku. Pozmieniam wam wszystkie identyfikatory, tak, żeby nikt nie rozpoznał Wraitha, chyba że go zobaczy na własne oczy. Nikt z twoich ludzi tego nie zrobi. Poleć komuś żeby usunął czujniki. Wyrzuć mnie gdzieś, gdzie będę miał jak skontaktować się z Iluzją, pewnie po mnie kogoś wyśle. Potem będziesz musiała zniknąć na jakiś czas z radarów. Przynajmniej dopóki sprawa nie ucichnie. Pół roku, rok.
Mówił chłodno, obojętnie. Nie trzeba było szczególnie mocno znać się na ludziach, by widzieć, że słowa Hawk zabolały go, jednocześnie ułatwiając decyzję. Może źle je zrozumiał, ale żadne z nich nie myślało teraz do końca racjonalnie. Tak czy inaczej przedstawił jej swój najlepszy plan, zakładający, że poświęci miejsce, w którym się obecnie w swoim życiu znajdował, tylko i wyłącznie dla niej.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2752
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: Kajuta Rhamy

9 sty 2017, o 00:38

Przez długi czas dla niej również nie liczyło się to, co ona chciała. Ale ona nie chowała urazy. To, czego chciało Przymierze, stało się również jej potrzebami, jej zachciankami. Rezultat pięknej i subtelnej indoktrynacji, której nikt o silniejszej woli nie poddałby się w takim stopniu. Później jednak wszystko się zmieniło - czar prysł, a ona odkryła własne potrzeby i żądze, coraz śmielej sięgając po to, co chciała i po prostu to sobie zabierając - bo mogła. A jeśli nie mogła, jeśli coś stało jej na drodze to dążyła do pozbycia się tego, w ten lub inny sposób.
- Ma dla mnie - odparła bez wahania, zgodnie z prawdą.
Zachowywał się nienaturalnie dla siebie. Zazwyczaj to ona z ich dwójki była tą, którą nosiło po całym pomieszczeniu. Która na przemian chodziła w kółko i zbierała rzeczy, by potem je zrzucić. Ona była tą wściekłą i agresywną. I może gdyby teraz też się tak zachowywała, to on byłby tym spokojnym. Ale było na odwrót.
- Co? - wydusiła, unosząc brwi. W głowie zaklęła natychmiast, gdy zrozumiała, co według niego miała na myśli. - Co, nie. Rhama...
Pożałowała, że mówiła cokolwiek. Przez krótką chwilę milczała, nim wróciła wyrzucona determinacja, odbijając się od jakiejś niewidzialnej ściany lub wracając do niej jak wyrzucone frisbee. Dłoń bezwiednie zacisnęła się w pięść, tym razem nie łapiąc materiału pościeli, nad którą się unosiła.
Słuchała jego słów, skoro zaczął mówić, na sekundę zapominając o tej złej interpretacji. Westchnęła, patrząc na kartki, które na przemian układał i w złości rozwalał. Zorientowała się, że, widząc jego frustrację, sama również cała się napięła. Siedziała wyprostowana, z zaciśniętymi w pięści dłońmi. Dopiero słysząc jego następne słowa i rozumiejąc jakie emocje nim targają, jej własne nieco opadły, a ona się rozluźniła. A raczej nieco zapadła w sobie, jak balon, z którego zaczęło ulatywać powietrze.
Nie patrzyła na to w ten sposób. Przyzwyczajona była do blizn, których sporej części mogła uniknąć, gdyby nie własna wściekłość, duma czy przesadna pewność siebie. W którymś momencie życia w wojsku zdążyła nawet przywyknąć do zmywania własnej krwi - patrzenia, jak, zmieszana z wodą, znika w odpływie umywalki lub prysznica. Stopniowo nawet przestała zwracać uwagę na to, że dla pozostałych ludzi, w tym członków jej załogi, to jednak nie jest nic takiego. Że nie każdy miał tak socjopatyczne podejście do tego jak ona.
Z zamyślenia wyrwało ją słowo, które czuła, że wypaliło jej się w tyle głowy. Zachcianka. Skrzywiła się, wstając z łóżka w chwili, w której on uderzył w krzesło, na którym później usiadł.
- Przestań - poprosiła, słysząc, że znów powraca do tematu systemów statku. Ruszyła w jego stronę - kajuta nie była duża. Szybko pokonała tę odległość. - Zamknij się - warknęła, gdy to nie poskutkowało.
Nie słuchała go. Nie miała pojęcia, o czym mówił. Nie potrafiła opisać swoich uczuć w sposób, który nie tworzyłby w jej głosie wątpliwości i obaw o to, że źle go odczyta. Jej ciało kazało je przekazać. Wyrazić w inny sposób.
Sekundę później poczuła, jak jej dłonie dotykają chłodnej powierzchni metalu, tuż poniżej rozgrzanej od emocji skóry. Pochyliła się, przyciągając jego twarz do swojej szybko, mocno. Nie dając mu czasu ani możliwości na odsunięcie i kontynuowanie rozmowy.
Złożyła na jego ustach długi pocałunek, który nie mógł wyrażać wszystkich jej emocji i pragnień, ale wolała myśleć, że to zrobił. Nie chciała, żeby opuszczał pokład i zarazem jej bok. Nie chciała widzieć go po raz ostatni nim wróci do Cerberusa, nie chciała myśleć o tym, czy już zdołał o niej zapomnieć, czy jeszcze trawią go wspomnienia. Nie chciała, by kiedykolwiek zniknęły.
Niechętnie oderwała swoje usta od jego, starając się zapamiętać ich smak na wypadek, gdyby to miała być kolejna pomyłka z jej strony, której w tej chwili nie chciał. Nie była w stanie jednak odsunąć swojej twarzy. Przymknęła oczy na jeden moment, opierając własne czoło o jego, dłonie splatając na jego karku.
- Nie nazwałam tego zachcianką bo zaraz mi przejdzie - wyjaśniła stanowczo, powstrzymując krzywienie się na samą myśl o tym, że tak musiał to odebrać. - Chcę, żebyś tu został. Ze mną. Najdłużej jak się da.
Westchnęła cicho, odsuwając się nareszcie, by móc na niego spojrzeć.
- Ale nie wiem, czy kiedykolwiek zastanowiłam się nad tym, czego ty chcesz - zmarszczyła brwi, wzdychając ciężko. - Chodziliśmy do łóżka bo chciałam. Zostałeś na Wraithcie bo chciałam. Polecieliśmy na Trouge bo Iluzja chciał. Nie spytałam nawet jak chcesz to rozstrzygnąć, tylko zrobiłam, jak ja chciałam. Jak dziecko.
Oderwała jedną z dłoni od jego karku tylko po to, by przesunąć nią po własnej twarzy, na ułamek sekundy mogąc się za nią schować.
Wiedziała, że to nie będzie możliwe - albo łatwe - zostanie Naeema na pokładzie tak, by oboje byli zadowoleni. Musiałoby się to wiązać z jego wyborem między Cerberusem a nią, a ona nie czuła się na tyle odważna w tej chwili, by po prostu o to spytać. Zbyt obawiała się odpowiedzi, więc odwlekała moment ile tylko mogła.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Kajuta Rhamy

9 sty 2017, o 01:44

Faktycznie potrzeba było mocniejszych słów, żeby Naeem przestał mówić. Zamilkł w końcu, ale nie podniósł wzroku na Hawk, uznając pewnie, że nie ma już po co. Wcześniej chciał, żeby na niego spojrzała, chciał zobaczyć co dzieje się w jej głowie, wyczytać to w jej oczach, teraz już nie potrzebował.
Drgnął, gdy dopadła do niego, zupełnie nie zauważając wcześniej, że w ogóle wstała. Chwycił dłonie, które objęły jego twarz i z westchnięciem odwzajemnił pocałunek, z takim samym żarem, z jakim całowała go Hawkins. Wstał nawet i przycisnął ją do siebie, na moment zapominając o tym, że powinien być z nią ostrożniejszy - w końcu miała na siebie uważać, była zaraz po dość poważnym zabiegu.
Pozwolił się jej nieco odsunąć, ale nie wyplątał palców z jej włosów, które wsunął tam automatycznie. Nie wypuścił jej z objęć i nie uznał tego za kolejną pomyłkę, taką, jak fakt, że przytuliła się do niego zaraz po wejściu do kajuty. Też zamknął oczy, chociaż nie mogła tego widzieć. Pod splecionymi na jego karku dłońmi poczuła, jak rozluźnił się, gdy wypowiadała kolejne słowa. Potem pozwolił się jej odsunąć i wreszcie spojrzał na nią spokojniej, choć nadal nie bez emocji. Teraz mogli na siebie patrzeć, żadne z nich nie unikało wzroku drugiego, może też mieli szansę na to, żeby dojść do jakiegoś kompromisu.
Naeem odetchnął głęboko, zwalniając nieco uścisk, bo uświadomił sobie, że rana wciąż była świeża. Patrzył na nią z góry, na jej zmęczoną twarz, sam nie wyglądając lepiej. Wyspał się dziś za wszystkie czasy, a wydawało się, że nie widział łóżka od tygodnia. Przeniósł dłoń na jej policzek, przesuwając kciukiem wzdłuż jej kości policzkowej. Jego spojrzenie pociemniało, ale to nie była złość na nią. Dotarło do niego, że Hawk ma rację. Prawie nic nie było jego wyborem.
- Nie tylko ty chciałaś - mruknął, mając zapewne na myśli pójście z nią do łóżka. - Ale teraz to nic nie zmienia. Chcesz wiedzieć, czego ja chcę? Chcę nie musieć się ukrywać za każdym razem, kiedy patrzę na ciebie i jedyne, o czym myślę, to miękkość twoich ust. Nie zastanawiać się, czy tkwić w tym czymś, w czym tkwię teraz, czy po prostu ze wszystkiego zrezygnować i zostawić Cerberusa po wszystkim, co dla mnie zrobił. Czy może zostawić ciebie i wrócić do mojego poprzedniego życia, które teraz wydaje się puste. Bo każda chwila bez ciebie wydaje się pusta. A każda chwila, kiedy nie wiem co się z tobą dzieje, bo robisz coś, co kazałem ci zrobić, każda kolejna rana na twoim ciele, każdy moment kiedy jesteś wściekła, zrozpaczona, zrezygnowana, wypalają we mnie dziury, których nie umiem zaleczyć.
Przez jego białą koszulkę zaczęła powoli przesączać się krew. Albo niedokładnie zasklepił ranę medi-żelem, albo za bardzo się miotał, zanim zdążył on stężeć i zabezpieczyć cięcie. Rhama jednak tego nie zauważył.
- Chcę, żebyś była szczęśliwa - dodał cicho. - Jakkolwiek beznadziejnie to nie brzmi, to naprawdę chcę. Żadnych więcej ofiar, żadnych ran. I nie wiem co zrobię, ale to ci obiecuję już teraz.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2752
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: Kajuta Rhamy

9 sty 2017, o 02:28

Ironicznie, zalała ją fala ulgi, gdy powoli docierali do kompromisu, który mógł być najniebezpieczniejszą ze wszystkich danych im opcji. Ryzykowali gniewem Iluzji na Naeema, poszukiwaniem Hawkins przez Cerberusa, albo poszukiwaniem ich obojga, być może z jeszcze większą zawziętością. Tyle, że jej poziom Jeanette nie interesował. W tej chwili nie wyobrażała sobie jego odejścia i powrotu do wykonywania kolejnych zadań zleconych od innych oficerów. Mogła walczyć z myślami, a jej uczucia z rozsądkiem, ale czując jego odwzajemniony pocałunek, wszystkie wątpliwości ją opuściły - prawdopodobnie wraz z resztkami rozumu.
Niechętnie oderwała się od jego ust, do których niemal od razu poczuła tęsknotę. Wtuliła się w jego ciało, ciesząc silnym uściskiem zbyt mocno, by sygnały wysyłane przez receptory bólu zdołały dotrzeć do jej świadomości. Czując przesuwający się po jej policzku palec, niemal automatycznie uniosła jedną z własnych rąk do góry, chwytając jego dłoń i przytrzymując przy własnej twarzy, napawając się jej ciepłem.
Nie była w stanie oderwać od niego swojego wzroku, jakby w jasnych, błękitnych oczach była w stanie wyczytać przyszłość i to, co powinna uczynić teraz, by była jak najmniej bolesna dla ich obojga. Szukała w nich odbicia lepszej siebie i zarazem zatracenia, w które tak łatwo potrafił ją wpędzić.
Kącik jej ust mimo wszystko uniósł się wyżej. W tej jednej chwili, która wcześniej przytłaczała ją swoją beznadziejnością, zignorowała zmęczenie i konflikt wewnątrz własnej głowy, słysząc słowa, które sprawiały, że miała ochotę pocałować go po raz kolejny. Nie oparła się własnej potrzebie - znów przysunęła się do niego, odnajdując drogę do jego ust. Jej dłoń z karku przeniosła się wyżej, wplatając w mokre włosy, po to, by trzymać jego głowę blisko własnej, całując tak mocno, jak mocno zamknęła w tym czasie powieki, usiłując wyrazić swoją tęsknotę do niego na samą myśl o zostawieniu jej.
Tym razem nie odsunęła się, kończąc pocałunku, tylko odwróciła głowę, opierając się o jego policzek, wtulając w szyję sekundę później, przedłużając ten moment powrotu do rozmowy, która musiała prowadzić do jednej z opcji.
- Z całego tego cholernego statku, ty mnie uszczęśliwiasz - westchnęła, dostrzegając coś poza błękitem. Czerwień jego koszulki. Skrzywiła się, przenosząc wolną dłoń na jego ramię, opierając ją ponad raną delikatnie, chcąc jednocześnie coś z nią zrobić, lecz nie przerywać tej chwili. - Nie wracaj. - cicha prośba wydobyła się z jej ust, gdy wzrok powrócił do jego oczu. Z twarzy nie znikał ten grymas, nie oznaczający niezadowolenia, lecz smutek. - Nie obchodzi mnie załoga. Nie chcę niczego ukrywać. Po prostu... - przeniosła dłoń z ramienia z powrotem do jego twarzy. Przesunęła po szorstkiej skórze opuszkami palców, jednocześnie z fascynacją obserwując ich trasę, od implantu kończącego się przy jego kości policzkowej, wzdłuż jego linii, aż do brwi.
- Zrób to, co chciałeś. Usuń ich czujniki z systemów. Tylko na końcu zostań - westchnęła cicho, czując, jak jej głos traci na mocy w miarę jak mówiła dalej. Nie chciała widzieć wyrazu jego twarzy gdy słyszał te słowa. Przysunęła się, by móc wtulić twarz w jego klatkę piersiową i zamknąć oczy, na krótką sekundę.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Kajuta Rhamy

9 sty 2017, o 09:26

W gestach Rhamy była taka tęsknota, jakby nie spędzili wczoraj pół dnia razem. Raczej jakby nie widzieli się pół życia, albo mieli zaraz na pół życia się rozstać. Odwzajemnił pocałunek, kiedy skończył mówić, a jedyną reakcją Hawk było wtulenie się w jego i przywarcie do jego ust. To jednak wystarczyło, rozumiał, wiedział wszystko. Całe jego spięcie minęło. Może obawiał się, że faktycznie jest tylko zachcianką i po wszystkim, czego pośrednią przyczyną był dzisiaj, czerwonowłosa nie będzie chciała na niego patrzeć. A może wystarczyła bliskość jej ciała, by wszystko inne przestało mieć znaczenie.
- Nie wrócę - odparł cicho, przesuwając chłodną szczęką po jej policzku. Drgnął, kiedy poczuł dłoń opierającą się na ramieniu, ale nic nie powiedział. Też musiał czuć ból, nie było to jednak nic, co stałoby się ważniejsze od tej rozmowy. Cały jego świat ograniczał się teraz do kobiety, którą trzymał w ramionach.
- Powinna cię obchodzić - stwierdził, odwzajemniając spojrzenie. - Może już mnie nie nienawidzą, ale i tak nie są do mnie zbyt przyjaźnie nastawieni. Nie wszyscy. Veronique mnie lubi, pilot chyba też. Voodoo i Red mnie tolerują. Pozostali nie mogą na mnie patrzeć. Kirył kiedyś wbije mi omni-ostrze w plecy, tylko dlatego, że na niego krzywo spojrzę. Nie jestem taki, jak oni. Jestem człowiekiem Cerberusa, a tych zabijaliście dotąd, jak tylko pojawili się w zasięgu wzroku. Nie będą zadowoleni, kiedy dowiedzą się... o tym.
Jego palce zsunęły się po jasnej, kobiecej szyi, docierając do brzegu materiału koszuli. Naeem wydawał się nie zauważać, że cokolwiek jest z nią nie tak, ot, ubranie. Dopóki nie była to sukienka, albo całkowity jej brak, nie miało dla niego znaczenia, co na sobie miała Hawkins. Odetchnął głęboko.
Gdy padły ostatnie słowa, przyciągnął ją do siebie z powrotem, ukrywając twarz w jej włosach. Czasem przytulenie kogoś służyło tylko i wyłącznie ukryciu emocji, które odmalowywały się w oczach. To też teraz zrobił Naeem, choć uścisk był naturalny. Długo milczał, delikatnie przeczesując jej włosy. Dłużej, niż dotąd, powodując, że tętno Hawk zaczynało przyspieszać. Ale dopóki była wtulona w jego klatkę piersiową, nie musiał odpowiadać. Więc milczał.
Dopiero gdy czerwonowłosa pierwsza przerwała tę chwilę bliskości, wybudził się z zamyślenia, decydując się na odpowiedź. To od niej zależało, czy trwało to faktycznie tę sekundę, czy pięć minut. Opuścił na nią zdesperowane spojrzenie.
- Mogę usunąć czujniki i zostać. To nic nie zmieni, nikt się o tym nie dowie dopóki nie spróbują ich aktywować. Ale wiem, że nie o to ci chodzi - westchnął i przetarł twarz dłonią. Wydawał się teraz zmęczony, znacznie bardziej niż jeszcze chwilę temu. Usiadł z powrotem na krześle, pociągając ją za sobą. Nie chciał, żeby odsuwała się od niego choćby na chwilę, w szczególności teraz. I kiedy siedziała u niego na kolanach, to on wtulił twarz w jej szyję, oddychając ciężko. - Nie mogę - wymruczał bezradnie w jej jasną skórę. - Nie mogę, Jean. Tam jest moje... wszystko. Tam jest moje życie. Całe lata pracowałem dla Iluzji, jak teraz zostawię to wszystko w cholerę i zostanę tutaj, to będziesz miała jeszcze gorzej, niż przedtem. Poza tym sama mówiłaś, że byłby ze mnie słaby pirat. Jak ja mam... - nie odsuwał się od niej, wciąż mówiąc cicho, coraz ciszej, opierając chłodny metal implantu o jej skórę. - Chodzę dzięki nim. Żyję dzięki nim. Umiem to, co umiem w większości dzięki nim. Widzę, co ci zrobili i nienawidzę ich za to. Nienawidzę siebie za to. Ale to jest moje życie.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2752
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: Kajuta Rhamy

9 sty 2017, o 15:56

Wraz z jego napięciem, również jej znikało. Czuła, jak jej mięśnie się rozluźniają pod kojącym ciepłem otaczających ją ramion. Wypuściła z płuc zalegające w nich powietrze, ciesząc krótką chwilą zrozumienia, do której nie potrzebowali ostrożnie dobranych słów ani werbalnych wyznań. Jedno nie wrócę uspakajało tak, jak spojrzenie, którym ją obdarzył, czy pocałunek pełen tęsknoty. Odwracało uwagę od tematu, a raczej tematów, które przewijały się w trakcie ich rozmowy. Coraz mniej miała ochotę na jej kontynuację, a coraz bardziej pragnęła tkwić w tych ramionach przez wieczność, w pewności, że wszystko się ułoży.
- Gdy dowiedzą się, jak pomogłeś, przestaną... To nie jest kwestia kilku dni, ale to nie jest banda krwiożerczych, bezmózgich piratów, którzy w przerwie od stukania dziwek strzelają do ludzi, którzy spojrzeli na nich krzywo - odpowiedziała, przymykając oczy, czując opierającą się o jej policzek, chłodną szczękę, a chwilę później przesuwającą się po szyi dłoń. Westchnęła cicho, wprowadzona w nastrój, w którym jego słowa nie wywierały na niej pożądanego efektu. Nie czuła potrzeby w ukrywaniu czegokolwiek, a w jej głowie pojawiły się absurdalne myśli. Załoga zrozumie. Może dwie osoby. Może trzy. Ale w tej chwili to nie miało znaczenia. Kierowała nią żądza bliskości połączona ze strachem związanym z jego odejściem.
Nie odsuwała się długo. Bardzo długo. Godziny, dni, lata, w jej głowie czas leciał w zupełnie inny sposób niż w rzeczywistości. Gdy wreszcie to zrobiła, zorientowała się, że obie jej dłonie zaciśnięte są na materiale jego koszulki, w bezsilności i zniecierpliwieniu.
Nie powinna od niego tego wymagać. Nie miała najmniejszego prawa oczekiwać, że rzuci swoje dotychczasowe życie tylko dla jakiejś beznadziejnej, romantycznej wizji przyszłości na statku, a jednak czuła się zawiedziona jeszcze zanim opadła na jego kolana, nie patrząc w jego kierunku. Czuła wtulającą się w jej szyję twarz, samej patrząc w bliżej nieokreślony punkt w przestrzeni kajuty. Przygotowywała się na odpowiedź. Chwilę przed tym, gdy padła, była pewna, że już się z nią pogodziła, a jednak gdy odmówił, jej ciało na powrót się spięło, a ona cała zesztywniała. Dotyk przestał być przyjemny - drażnił, łaskotał. Obiecywał coś, czego mężczyzna wykonać nie był w stanie. Przełknęła ślinę, milcząc, gdy mówił, czując, jak wzbiera w niej złość. Nie potrafiła po prostu kiwnąć głową, bo warto było spróbować. Nie potrafiła odpuścić, nie bez odpowiedzi.
- Gdyby za operację zapłaciła ci Krwawa Horda, a później wyszkoliła, byłbyś tak samo lojalny? Albo handlarze niewolników? - spytała, spodziewając się usłyszeć irytację we własnym głosie, ale nie było w nim nic. Był zbyt cichy, by mogła go nasycić targającymi nią uczuciami. - Cerberus operuje na liczbach, wierząc, że każdy sposób na osiągnięcie celu jest dobry. To, że pracujesz teraz przy bohaterskiej misji nie znaczy, że za kilka lat bardziej opłacalne będzie dla Iluzji zostawić cię gdzieś na śmierć i dzięki temu pozyskać cenniejszy zasób. I to zrobi.
Oderwała lekko głowę od jego twarzy. Choć przestawała odczuwać chłód implantu, z jakiegoś powodu od razu zrobiło jej się zimniej. Nie była w stanie tak sieedzieć, przytulona. Akceptując czułość, jaką jej okazywał i tym samym się odwdzięczając. Nie, kiedy jednocześnie jej odmówił.
Wstała, z głośnym westchnięciem. Nie myślała o opatrunku na brzuchu - dawno o nim zapomniała. Odeszła na dwa kroki dalej, odgarniając do góry włosy, które przykrywały jej twarz, po czym odwróciła się przodem do ściany, wpatrując w nią tak, jakby spodziewała się dostrzec tam kartkę z tekstem, który ma teraz powiedzieć.
- Nie powinnam pytać. Ani tego od ciebie oczekiwać - przyznała cicho, gdy złość została stłumiona. - Po prostu nie widzę innych opcji. Tylko dwie. Albo znikasz, a ja jestem wolna od Cerberusa, przynajmniej na jakiś czas - skrzywiła się nieco, obracając wreszcie tak, by stać naprzeciw niego. - Albo zostajesz i przekazujesz mi kolejne zlecenia Iluzji.
Żadna z opcji nie była dobra. Na żadną nie chciała się decydować, ale nie wiedziała, jakie inne alternatywy miała. Wyraźnie już podkreśliła, że nie chce, żeby znikał z pokładu - ale co, jeśli jedyną alternatywą było wykonywanie kolejnych zadań dla Cerberusa?
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Kajuta Rhamy

9 sty 2017, o 19:58

- Nie, oczywiście że nie - odparł. Pokręcił głową, gdy porównała Cerberusa do Krwawej Hordy i handlarzy niewolników, z wyrazem niezadowolenia odmalowanym na twarzy. Dla niego organizacja Iluzji była czymś innym, czymś znacznie lepszym, czymś co zmieniło jego życie, a teraz walczyła o uratowanie kolonistów. Jeśli była im do tego potrzebna Hawk, to znalazł im Hawk. W stu procentach zgadzał się z przekonaniami Cerberusa, przynajmniej jeszcze jakiś czas temu. Potem to ona udowodniła mu, na jakiej zasadzie Cerberus działa, znalazł dokumenty do których przedtem nie miał dostępu, bo go nawet nie szukał, przekonany, że przesłano mu wszystko. Bo przecież miał być skuteczny. Wiedział już teraz, skąd w jej głowie porównanie do krwawych najemników i dlaczego nie potrafiła się podporządkować, a każde polecenie pochodzące od Iluzji było dla niej jak policzek.
Wypuścił ją z ramion i zgarbił się, opierając się łokciami na kolanach. Patrzył w podłogę, złamany, bezradny. Po chwili milczenia zerknął na swoje ramię i mruknął coś pod nosem, podwijając jednocześnie rękaw do góry. Sięgnął po tubkę medi-żelu, by zaaplikować go ponownie, na nałożoną już warstwę - mało profesjonalnie, ale w tej chwili nie wyglądał jak ktoś, kogo by to obchodziło. Miało chwilowo przestać krwawić i boleć.
- Nie mogę - mruknął znów, rzucając pustą tubkę na podłogę i opierając głowę na rękach. Nie patrzył na nią, zbyt zajęty chaosem, który musiał w tej chwili dziać się w jego głowie. - Jak mam zostać? Upolują mnie tak, jak upolowałem ciebie.
Zaklął, kiedy uświadomił sobie, co powiedział. Jego dłonie zacisnęły się w pięści, przyciśnięte do skroni. Tak funkcjonował Cerberus, nawet jeśli dotąd Naeem nie chciał tego przyjąć do wiadomości. Albo było się z nimi, albo przeciw nim. Nie współpracował z nimi, należał do nich. Nawet teraz nie potrafił choćby logicznie rozważyć opcji opuszczenia organizacji, przyciągany do nich poczuciem obowiązku i chyba jeszcze tylko wieloletnim przyzwyczajeniem. Teraz, gdy wypowiedział te słowa, zrozumiał, że nie ma możliwości wyboru i nigdy jej nie miał. Zamknął oczy.
- Masz rację, nie powinnaś - przyznał. Jego głos był przytłumiony, skierowany w podłogę. - Tylko dwie.
Powtarzał słowa po niej, nie wiedząc, jak inaczej zareagować. Jakkolwiek pewny siebie i konkretny by się nie wydawał, nigdy nie był odpowiedzialny za swoje własne życie. Hawk oczekiwała od niego decyzji. Takiej, której nie potrafił podjąć.
- A gdyby była trzecia? - spytał, unosząc w końcu wzrok na nią. Puste, zagubione spojrzenie. - Co miałbym zrobić? Zostać tu w roli czegoś, co grzeje ci pościel? Pytałaś czego chcę, chcę żeby moje życie miało sens. Póki co go nie ma. Straciło go w chwili, kiedy wciągnąłem cię do łóżka na pancerniku i z chwili na chwilę traci go coraz bardziej.
Wstał, tylko po to, żeby nie siedzieć w miejscu. Taka w sumie była prawda, Hawk nie oferowała mu niczego poza sobą, każąc rezygnować z pracy, która była centralną częścią jego życia. Z czegoś, w czym był dobry, co go na pewno częściowo uszczęśliwiało. Teraz miał tu zostać tylko dla niej, stając się nikim. A mimo wszystko rozważał to, bo wciąż nie powiedział jej, że to rozwiązanie nie wchodzi w grę. Powiedział za to, że nie odejdzie.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2752
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: Kajuta Rhamy

9 sty 2017, o 22:04

Cieszyła się z odpowiedzi - znaczyło to, że to nie była wyłącznie kwestia honoru, czy czegoś równie głupiego, co podpierało upór. Widział różnicę między jedną organizacją a drugą. Dla Hawkins ona nie istniała. Może różniły się na zasadzie hierarchi, organizacji czy samego charakteru jej członków. Dla niej były równie... złe.
- Zmień brudne pancerze na eleganckie mundury, luźną, chaotyczną organizację na ścisłą hierarchię. Krwawa Horda robi wszystko dla zarobku, Cerberus zrobi wszystko dla ludzkości, we własnym pojmowaniu tego, co dla ludzkości jest dobre, a co złe - westchnęła, nie chcąc mówić o tym zbyt długo, bo mogłaby rozwodzić się nad złem Iluzji do końca ich drogi na Horyzont. - Nie twierdzę, że ich cel jest zły. Ale idą po trupach do celu, nie patrząc, czy trupy to Zbieracze, Przymierze, niewinni cywile czy ich właśni agenci.
Wpatrywała się w niego, nie czując żadnej satysfakcji z zasiania w jego sercu ziarna niepewności. Wręcz przeciwnie - widząc, jak bardzo wydawał się być złamany, sama odczuwała wątpliwości. Może nie powinna go w to mieszać. Może powinna zostawić go w tej bańce idealistycznego lojalizmu względem Iluzji, pozwolić wrócić do organizacji i walczyć za sprawę Cerberusa póki będzie w stanie podnieść broń. Ona nie byłaby szczęśliwa na jego miejscu, ale on miał tam w końcu życie. Miał tam wszystko. A ona wyciągała go z jego życia tak, jak kiedyś Cerberus wyciągnął ją z jej, tylko w mniej przyjemny sposób.
Skrzywiła się, słysząc jego obawę. Upolowanie nie wchodziło w grę. Chciała się odezwać, obronić - przypomnieć, że to statek, którego praktycznie nie da się upolować bez zastawienia zasadzki jak tamta, którą zastawili ostatnio, gdy ona pozwoliła wpuścić na pokład nieznaną osobę.
Wypuściła powietrze z ust, pochylając się na sekundę i zamykając oczy. Nie była w stanie zaoferować mu tego, co oferował mu Iluzja. Nie miała ani szlachetnych pobudek, ani miliony kredytów do wydania na swoją załogę, ani konkretnych wytycznych na pięć lat na przód.
- Nie mogę zaoferować ci kolejnej bohaterskiej walki o jakichś szlachetny cel - odpowiedziała cicho, z lekkim zrezygnowaniem, wbijając wzrok w leżącą na stoliku kawę, która już musiała być zimna. - Nie wiem, czy za dwa miesiące będę jeszcze żyć. Do cholery, jeszcze nawet nie uciekłam. Nie wiem, jak to się potoczy, nie wiem jak sytuacja będzie wyglądała gdy wszystko przycichnie na tyle, żeby przestać tak szybko uciekać.
Przygryzła policzki od środka, pozwalając sobie tylko na jeszcze jedną sekundę zwątpienia, nim przeniosła na niego spojrzenie.
- Wiem tylko, że jesteś bardziej uzdolniony niż większość osób, jakich w życiu poznałam i zaoferowałabym ci pracę nawet, gdybym znalazła cię na jakimś głupim ogłoszeniu na Omedze. Nie wchodząc z tobą do łóżka wcześniej - wyznała, mówiąc szczerze to, o czym pomyślała jeszcze na Ankhcie. - Szczególnie teraz, gdy straciliśmy Mouse'a - mruknęła, ponownie odwracając wzrok. I tak stała do mężczyzny bokiem, więc było to łatwe.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Kajuta Rhamy

9 sty 2017, o 23:35

Wyświetl wiadomość pozafabularną Naeem słuchał w milczeniu, niezmiennie przyglądając się fascynującej fakturze podłogi. Nie odzywał się, choć westchnął i poprawił się w krześle w międzyczasie. W jego głowie działo się coś, czego Hawk nie była wstanie odgadnąć, zwłaszcza gdy na niego nie patrzyła. Galop myśli, który zatrzymał jego ciało w bezruchu, by mógł skupić się wyłącznie na podjęciu najlepszej decyzji. Jej nie do końca wypowiedziana propozycja sprawiła, że powoli wyprostował się i uniósł na nią wzrok. Ale nadal przyglądała się ścianie, więc jedyne, co zobaczyła, to tylko ruch, kątem oka.
Nadal milczał, choć po chwili podniósł się z krzesła, by zrobić dwa kroki w jej stronę. Wszedł pomiędzy nią a tak absorbującą ścianę i delikatnie chwycił ją za brodę, żeby unieść jej głowę do góry i zmusić ją do odwzajemnienia spojrzenia. W całym stresie, który teraz Hawkins odczuwała, obawiając się że jednak ją zostawi, albo nadal będzie zmuszał do wykonywania poleceń Iluzji, ten dotyk miał być zapewnieniem, jeszcze zanim wypowiedział jakiekolwiek słowa.
- Nie powinienem być teraz trzeźwy - mruknął. - Chociaż co za różnica, mam wrażenie że i tak nie myślę logicznie, nieważne czy wypiłem już swój litr alkoholu, czy nie. Dobrze, Jean.
Początkowo nie wyjaśnił, co znaczyły ostatnie dwa słowa, ale nietrudno było się tego domyślić. Znów założył kosmyk włosów za jej ucho i zjechał dłonią po tak dobrze mu już znajomej szyi, ramieniu, by ostatecznie delikatnie objąć ją w talii. Jednocześnie obserwował ją, wpatrywał się w jej twarz tak intensywnie, jak chyba nigdy dotąd.
- Jeśli znajdziesz mi tu coś konkretnego do roboty, to może... możemy spróbować - mówił cicho, powoli. Słowa z trudem przechodziły mu przez gardło. W tej jednej chwili decydował, że zostanie z kobietą, bez której obecnie nie wyobrażał sobie życia, i że odwróci się plecami do organizacji, która wyciągnęła go z egzystowania bez celu i perspektyw. To nie była łatwa zmiana, to było odwrócenie życia do góry nogami, tylko dlatego, że nie chciał jej stracić. A tracił ją z każdą chwila, gdy przynosił polecenie od Iluzji, straciłby ją też gdyby opuścił Wraitha. To była jedyna możliwość, która mogła dać im namiastkę normalności. Bez ukrywania się, bez spania z generatorem tarcz przypiętym do paska, bez składania raportów z każdej zmiany kursu statku.
- Nie chcę walki o szlachetny cel, chcę ciebie - przycisnął ją do siebie, ale łapiąc wyżej, tam, gdzie wcześniej nie było rany. - Inaczej się nie da. Przynajmniej będę wiedział, jak unikać Cerberusa, bo wiem, jak szuka. Chyba jestem nienormalny.
Parsknął śmiechem, już nie suchym, sarkastycznym, ale bardziej niekontrolowanym. Wpatrywał się w nią niezmiennie, prawie nie mrugając. Wyglądał, jakby sam nie wierzył w to, co mówi. Znała go raptem kilka tygodni i nie mieli dobrego startu. On znał Hawkins znacznie wcześniej, choć od innej strony, może dlatego jej rzeczywista osoba tak bardzo go zafascynowała, że teraz rezygnował dla niej ze wszystkiego. To było głupie i nierozsądne i Naeem o tym wiedział.
- Zajmę się tym później. Czujnikami i identyfikacją. Teraz muszę... teraz...
Nie miał pojęcia, co teraz musiał zrobić. Zamarł, po chwili wypuszczając powietrze i pochylając się, by wciągnąć w płuca zapach jej włosów i skóry. Ta pewnie miała zapach medycznego środka odkażającego, bardziej niż czegokolwiek innego, Naeem jednak nie chciał wypuścić jej z ramion. Nie teraz, kiedy postanowił, że to właśnie ona miała stać się centrum jego wszechświata.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2752
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: Kajuta Rhamy

10 sty 2017, o 00:51

Jej oferta nie była piorunująca i choć przedstawiłaby ją chętnie Rhamie gdyby nie pracował dla Cerberusa, teraz sytuacja była znacznie bardziej skomplikowana. Nie chodziło tylko o przyjęcie jakiejś pracy - chodziło o porzucenie organizacji, która, mimo swojego niezbyt przyjemnego charakteru czy metod, zrobiła i znaczyła dla niego dużo. Ryzykował nie tylko brakiem możliwości powrotu do niej, ale i własnym życiem. Byciem poszukiwanym przez Iluzję, tak samo, jak poszukiwana była ona. To nie było łatwe życie - jej ciężko było się dostosować i wyobrażała sobie, że jemu wcale nie będzie łatwiej.
Znów zesztywniała słysząc dźwięk odsuwanego krzesła, kątem oka widząc, jak się podnosi. Nie rozumiała tej niechęci, przez którą nie patrzyła bezpośrednio na niego. Może bała się wyrzutów sumienia, które mogłyby się w niej obudzić na widok jego złamania i rozterek. A może rozmowa osiągnęła tak wysoki poziom wyznań, z którym nie potrafiła sobie poradzić. Rhama był ostatnią osobą, którą podejrzewałaby o to, by wywarł na niej taki wpływ. No, może nie ostatnią, ale z pewnością figurował w górze listy. Choć jedynym, co go tam umieściło, była organizacja, dla której pracował, w której był. A wystarczyło kilka tygodni, by nawet to przestało jej przeszkadzać. To wciąż był krótki okres czasu, który tylko uzmysławiał jej, jak idiotyczna musiała być jej propozycja z jego perspektywy.
Kawa i oparte o kubek kartki zniknęły, zastąpione białą koszulką, a sekundę później znanym jej spojrzeniem, które tym razem musiała odwzajemnić - i czuła taką potrzebę. Obserwowała jego twarz, wyrażającą tak wiele różnych emocji, że nie była w stanie za nimi nadążyć. Wilgotne włosy po którymś zaczesaniu do góry już nie opadały mu na czoło, szczęka nie zaciskała się z nerwów tak mocno, jak wcześniej. Obserwowała jego usta, gdy mówił, wzrokiem szukając niebieskiego spojrzenia dopiero gdy skończył.
Nie do końca wierzyła w jego decyzję. Nie przez jego możliwe kłamstwa, lecz abstrakcyjność tej wizji. Zdążyła przyzwyczaić się do podwójnej roli, jaką Rhama sprawował w jej życiu - mniej i bardziej przyjemną. Poniekąd nawet pogodziła się z kolejnym "uwięzieniem" przez Iluzję, aż do czasu Trouge. Stacja jednak przestała istnieć, nie było na nią miejsca w jej głowie, przynajmniej teraz.
- Jesteś pewny? - westchnęła, unosząc dłoń do jego twarzy, jej wierzchem przesuwając wzdłuż linii dzielącej ciepłe, ludzkie ciało od chłodnego implantu.
Widziała, jak ciężko przychodziły mu te słowa. Szybko podjął decyzję, która wywracała całe jego życie do góry nogami, przez co obawiała się, że nie będzie trwała, ale nie potrafiła martwić się, słysząc to, co mówił dalej. Wbrew rozumowi uśmiechnęła się, słysząc to może bardziej romantyczne niż rozsądne wyznanie.
- Jesteś - śmiech wyrwał się również z jej ust, gdy z przyjemnością przylgnęła do jego ciała, przyciągnięta bliżej. - Ja zresztą też.
Westchnęła, początkowo opierając policzek o jasny materiał jego bluzki, by później unieść głowę wyżej i wtulić się w jego szyję. Szczęście powoli do niej docierało, hardo próbując wyprzedzić wszystkie problemy i zmartwienia, jakie niosła ta decyzja. Wszystkie przygotowania, których musieli dokonać. Ucieczkę, zaopatrzenie, wszystko do zaplanowania.
Ale nie teraz.
- Teraz musisz pójść z tym ramieniem do Vinnet, a ja wziąć prysznic - odparła bez przekonania, uśmiechając się lekko, choć sama nie ruszała się z miejsca by wcielić ten plan w życie. Odsunęła twarz od jego szyi, tylko po to, by móc na niego spojrzeć i zbliżyć się do jego ust, powstrzymując przed złożeniem na nich pocałunku przez krótką chwilę. Zanim jednak wymyśliła, w jaki sposób powinna wyrazić swoje uczucia w tej chwili, jej ciało zareagowało jako pierwsze, wplatając dłoń w jego włosy i pokonując ten mały, dzielący nich dystans, by móc go pocałować.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Kajuta Rhamy

10 sty 2017, o 09:02

- Nie jestem pewny - odparł, ale uśmiechnął się już lekko, naturalnie, spoglądając na nią z góry. Widząc, że tą jedną szybką, choć niezwykle ciężką decyzją tak ją uszczęśliwił, nie potrafił tkwić dalej w stresie i złości. Złapał palce przesuwające się po swoim policzku i przyciągnął je do ust, by pocałować krótko ich kostki. - To jeden z najtrudniejszych wyborów w moim życiu. A może i całkiem najtrudniejszy. Mam wrażenie, że będę tego jeszcze żałował.
Mówił szczerze, niczego przed nią nie ukrywając. Trudno było mu się dziwić, biorąc pod uwagę rzeczy, z jakich rezygnował. W zamian dostawał niewielką kajutę na Wraithcie i szansę na dogadanie się z jego załogą, pozostanie tutaj jako inżynier, którego teraz brakowało. Miał prawo widzieć powagę sytuacji, ale nie wyglądał, jakby miał zmienić zdanie.
- Ale to cię uszczęśliwia - dodał. - A ja jestem ci to winien. Za dużo bólu wniosłem w twoje życie. Mógłbym odejść, ale nie potrafię sobie wyobrazić braku ciebie teraz. To jedyne sensowne rozwiązanie. Może jakoś się to wszystko ułoży.
Starał się tego po sobie nie pokazywać, ale był przerażony. Wiedział, z czym wiązało się odwrócenie się plecami do Iluzji i opuszczenie Cerberusa. Mógł próbować zminimalizować szkody, bo miał tę możliwość dzięki temu, że znał sposoby działania organizacji. Co nie zmieniało faktu, że wcale nie stawiał ich w lepszej sytuacji. Ale robił to dla niej, a przynajmniej twierdził, że zrobi, bo teraz stał tylko w miejscu, wśród chaosu swojej kajuty, w ramionach trzymając czerwonowłosą i nie potrafiąc ruszyć się choćby o milimetr.
Odwzajemnił pocałunek, ze znacznie większym zaangażowaniem, niż Hawk mogła się spodziewać. Może szukał zapewnienia w jej ustach, przekonania, że wszystko będzie w porządku, że jakoś się poukłada. Że dobrowolne zrezygnowanie ze wszystkiego, na co w życiu zapracował, jest słusznym wyborem. Zrobił krok do przodu, zmuszając ją do cofnięcia się lekko, a jego usta powędrowały na policzek kobiety i do jej ucha. Nie chciał teraz wychodzić, zostawiać jej, nawet jeśli mieli rozdzielić się teraz tylko na pół godziny. W końcu jednak odsunął się niechętnie, wzdychając ciężko.
- Wiem. Nie chce przestać krwawić - stwierdził, zerkając na swoje ramię. Plama na rękawie przestała rosnąć, ale wciąż tam była, tak samo jak cięcie, które przecież musiało boleć. - Idź, weź ten prysznic. Ja zaraz pójdę do Veronique. Muszę się uspokoić, zanim stąd wyjdę.
Przesunął dłonią po jej plecach. Nie wyglądał, jakby musiał się uspokajać, bardziej jakby już mu przeszło, ale może nerwy trzymał na wodzy, ukrywając je przed Hawk. A może ona sama pomogła mu zepchnąć je na dalszy plan, choć złość nie do końca zniknęła. Poza tym, że postanowił zostać, porzucając Cerberusa, ten dzień miał też trochę gorszych chwil. Skinął głową w stronę drzwi, delikatnie dając jej do zrozumienia, że może iść.
- Ja też powinienem wziąć prysznic. Przyjdę później.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2752
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: Kajuta Rhamy

10 sty 2017, o 12:06

Nie wiedziała, czy powinna po prostu się cieszyć czy nie miała wcale powodu do szczęścia. Nie chciała, żeby robił tego z własnego poczucia winy, chcąc wynagrodzić jej wszystkie krzywdy, których doznała przez to, że kilka tygodni temu wytropił ją i zwabił na Ankhtę. Nie chciała, by dług względem Cerberusa zmieniał na dług względem niej. Przez te wszystkie rozmyślenia miała wrażenie, że milczy nieco za długo.
- Nie jesteś mi nic winien - westchnęła, obserwując jego usta, składające pocałunek na jej dłoni. Drugą od razu podniosła, obejmując jego szyję, ciasno trzymając przy sobie jakby jego uścisk nie wystarczał. - Sama zrzucałam na siebie problemy przez ostatni rok. Przeżyję.
Wierzyła, że to dobra decyzja - a na pewno taka byłaby dla niej. Cerberus w jej oczach był złem. Wolała Krwawą Hordę czy Błękitne Słońca - organizacje, których metody również mogłaby kwestionować, ale przynajmniej nie dorabiały do nich chorych ideologii i bohaterskich celów, które miały usprawiedliwić ich czyny.
Z drugiej strony, Naeem komunikował się z Iluzją. Miał stopień oficerski, lub jakikolwiek inny jego ekwiwalent. Cerberus stanowił sporą część jego życia - być może nawet jego całość. Sens istnienia. Dał mu drugą szansę, a Rhama zdecydował się ją zignorować. Odrzucić organizację, która, choć była okrutna i zimna, dla niego okazała więcej ciepła.
Może wszystko się ułoży. Uśmiechnęła się znów, skrycie licząc na to, że jej własne emocje odbiją się na nim. Gdy ona odwróciła swój świat do góry nogami, była przerażona, roztrzęsiona. Nie wiedziała co ze sobą zrobić, od czego zacząć. Musiał przeżywać to samo, a uspokojenie tym razem nie miało być tak łatwo osiągalne.
Nie potrafiła jednak namówić go, by zastanowił się dwa razy. Jego pocałunek nadał jej ruchom pewności siebie, której brakowało odkąd wróciła na Wraitha, z krwią Svena na swoich rękach, a swoją własną wszędzie indziej. Nie wiedziała, czy sam Wraith będzie dla niego lepszym otoczeniem, ale mogła być pewna, że będzie dążyła do tego, by takim się stał. Obietnica złożona na jego ustach, którą planowała spełnić.
Spojrzała na niego, gdy się odsunął, usiłując odnaleźć kłębiące się w jego głowie emocje za błękitną zasłona w jego oczach. Z jednej strony czuła rodzącą się w niej determinację - chęć doprowadzenia się do porządku i przejścia na mostek. Zrobienia kolejnej kawy, rozpoczęcia planowania. Z drugiej czuła, że jeszcze nie skończyła.
- Zaraz - mruknęła, łapiąc jego dłoń. Czuła skumulowane w niej zmęczenie, przez które za chwilę jej ciało miało drżeć, uginając się pod własnym ciężarem. Cofnęła się do tyłu, ciągnąc go ze sobą, na łóżko, na które opadła sekundę później. Nie chciała rezygnować z bliskości, szczególnie teraz, gdy podjął decyzję, o której nie ośmieliła się wcześniej marzyć. - Vinnet może poczekać. Chyba, że rana zbyt dokucza - dodała, zerkając na splamioną czerwienią koszulkę.
Powinna go stąd wypuścić, ale chciała go jeszcze przez chwilę mieć dla siebie. Przysunęła się bliżej, po chwili zmieniając zdanie i podnosząc się, by usiąść na jego kolanach, bo siedzenie obok jej nie wystarczało.
Czuła lekką obawę, że w momencie jej wyjścia z kajuty, mężczyzna pójdzie po rozum do głowy i zmieni zdanie.
- Nie pożałujesz - powiedziała po chwili, zmieniając kompletnie nastawienie względem jego pewności, że nadejdzie taki moment. - Jesteś świetny. I nie zmieniłeś walki o wolność na mordowanie i gwałcenie - dodała, patrząc na niego i czując się, jakby robiła to po raz pierwszy. Jedną ręką objęła go w szyi, częściowo, bo jej dłoń szybko znalazła się wyżej, przeczesując dłuższe u szczytu głowy włosy.
To, co mówiła, było zresztą prawdą. Nie mordowali cywili ani pasażerów statków, które łupili. Nie palili ludzi żywcem, z handlarzami niewolników walczyli, zamiast sprzedawać im kogokolwiek. Poniekąd to przez te podobne metody zainteresowali się Wraithem korsarze, działający za przyzwoleniem Przymierza.
- Cieszę się, że cię mam - dodała ciszej, nie myśląc już o statku, na którym miał zostać - choć był wspaniałym dodatkiem do załogi. Przysunęła się, składając krótki pocałunek na jego policzku, po czym nie cofając się zbyt daleko.
Jeszcze na chwilę, wszystkie problemy, jakie wynikały z jego decyzji, mogły poczekać.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Kajuta Rhamy

10 sty 2017, o 19:34

Naeem powoli pokręcił głową, nie odrywając od niej wzroku. Daleko mu było do beztroski, na którą pozwalał sobie jeszcze wczoraj, kiedy na chwilę wrócili na Wraitha. Stała przed nim, trzymając go w miejscu, powstrzymując go od odsunięcia się od niej, a on po prostu patrzył, usiłując radzić sobie z myślami. W chwili, kiedy postanowił, co zrobi, pojawiło się ich setki, tysiące, każda bardziej niepokojąca od poprzedniej. Hawk była kiedyś przerażona, roztrzęsiona, a przecież wcale nie była słabą kobietą, którą niszczyło pierwsze lepsze niepowodzenie. Rhama musiał czuć się podobnie, nawet jeśli potrafił zapanować nad swoimi emocjami. Sam wybrał sobie teraz swoją przyszłość, która z jednej strony miała wyglądać lepiej - z drugiej jednak niekoniecznie.
- Nie dokucza - odparł cicho, siadając obok niej.
Patrzył potem, jak siada na jego kolanach. Nie protestował, wręcz przeciwnie, objął ją lewą ręką, a prawą przeniósł na jej udo. Gdy poczuł twardy od zaschniętej krwi materiał, podniósł dłoń, spoglądając na nią niepewnie. Nie było jednak śladów. Westchnął i znów wtulił twarz w jej szyję, delikatnie przesuwając palce w górę jej pleców.
- Wiem, że nie na mordowanie i gwałcenie - wymruczał, nie odsuwając się, tak że poczuła ciepły oddech na swojej skórze. - Zmieniłem na ciebie.
W innych okolicznościach to mogło zabrzmieć jak pretensje, jak oskarżenie, ale nie teraz. W jasnych oczach Naeema błysnął ogień, gdy nie pozwolił jej odsunąć się ani na milimetr, chwytając ją mocno i przyciskając do siebie. Oddech, który czuła na skórze szyi, zmienił się w wygłodniałe pocałunki. Te przeniosły się w końcu na usta, z pasją, jakiej Hawkins się po mężczyźnie nie mogła spodziewać - przynajmniej nie teraz. Może jednak było to dla niego jedyne, czym byłby w stanie odwrócić swoją uwagę od tego, co jeszcze nie nadeszło: od gniewu Iluzji. Tego gniewu, którego posłańcem był dotąd.
Szybko sięgnął do brzegu jej koszuli i zmarszczył brwi, dopiero teraz zauważając, że Hawk ma na sobie coś tak dla siebie nietypowego. Opuścił wzrok na zatrzaski, by rozpiąć je szybko i odsłonić jasne ramię, koronkę bielizny, opatrunek założony przez Vinnet. Podniósł się z miejsca, zabierając kobietę ze sobą, bo nosiło go za bardzo, by usiedzieć na brzegu łóżka, albo nawet się na nim położyć. Jego dłonie zaciskały się na ciele czerwonowłosej, ale w taki sposób, żeby nie podrażniać dopiero co zaleczonej rany, nie pozwalając jej jednocześnie na żaden gest, który zmusiłby Rhamę do odsunięcia się od niej. Pociągnął ją za włosy, ustami schodząc w dół odsłoniętej w ten sposób szyi, docierając w końcu do biurka, na którym ją posadził. Plama krwi na rękawie znów zaczęła się powiększać, a może tylko sprawiała takie wrażenie? Naeem tego nie widział, nie widział niczego poza Hawk. I nawet jeśli natłok emocji sprawił, że stał się bardziej gwałtowny, bo nie potrafił sobie z nimi do końca poradzić, to w jego podejściu do niej zmieniło to tylko potrzebę - stała się większa. Potrzebował jej bardziej, niż ona jego, potrzebował dotyku jej jasnej skóry i zapewnień, do których nie były potrzebne słowa.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2752
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: Kajuta Rhamy

10 sty 2017, o 20:40

Wyświetl wiadomość pozafabularną Rana nie musiała być głęboka, ale skoro medi-żel nie był w stanie sobie z nią tak szybko poradzić, to Jean nie czuła pewności. Brała za to na słowo - mówił, że jest w porządku, to wolała mu wierzyć, niż martwić się, że powoli wykrwawia się przez jakieś mało istotne draśnięcie. Pomagał fakt, że nie zwracał uwagi na krwistą plamę, tak odznaczającą się na białym materiale, za to gdy poczuła na sobie dotyk jego dłoni, zapomniała o tym całkowicie. Dotyk, którego potrzebowała.
- Mhm - wymruczała w odpowiedzi, rozproszona ciepłym oddechem łaskoczącym jej skórę, wywołującym gęsią skórkę pomimo swojej temperatury. Mogłaby przysiąc, że chciała powiedzieć coś zupełnie innego, ale jej uwaga została całkowicie odwrócona od kwestii, którą planowała poruszyć.
Przeniosła swoją dłoń z wciąż lekko wilgotnych włosów ku jego twarzy, dotykiem badając znajdującą się pod jego okiem bliznę, rozpoczynającą gdzieś w miejscu przykrytym implantem. Obserwowała badane miejsce, czując narastające napięcie, tak odmienne od tego, które wywołały targane nią, negatywne emocje jeszcze kilkanaście minut temu. Jej wzrok jednak przykuło odwzajemnione, znajome jej spojrzenie, wzbudzając jej tęsknotę. Ostatni raz ogień w jego oczach widziała kilkanaście godzin temu, a jednak tak wiele wydarzyło się tego dnia, że równie dobrze mógłby upłynąć miesiąc.
Odwzajemniła każdy z jego pocałunków, z żarem i łapczywością, dzięki której usiłowała zapanować nad tęsknotą i niepohamowanym pragnieniem. Wszelakie wątpliwości co do tego, czy dobrze postąpiła, namawiając Naeema na odwrócenie się od Cerberusa, w tej chwili nie istniały. Nie istniało nic poza jego ciepłem, zapachem, uzależniającym dotykiem i pełnym pożądania spojrzeniem. Zapomniała o bluzce, którą na sobie miała, jak i bandażu skrytym pod nią. Słowa Vinnet o oszczędzaniu się wydawały się być czymś tak nieistotnym, jak zimna kawa leżąca na blacie, której nie napiła się ani łyka.
Nagłe oderwanie się od łóżka przywróciło jej odrobinę trzeźwości umysłu. Objęła jego szyję rękoma, podświadomie spinając się w obawie przed upadkiem. Nagłe napięcie mięśni brzucha nadało kłuciu świeżo zaszytej rany wystarczającej mocy, by przebiło się do jej świadomości przez barierę stworzoną ze środków przeciwbólowych. Powstrzymała się przed syknięciem, unosząc na niego wzrok, bezsilnie, odruchowo usiłując się odsunąć.
Nie planowała tego siadając mu na kolanach, chcąc jeszcze odrobiny bliskości przed wyjściem. Nie teraz, ze świeżo zaszytą raną u siebie i non stop krwawiącym mężczyzną o ramieniu oblepionym medi-żelem. Mruknęła coś w geście protestu, zbyt wątle, by mogło to do kogokolwiek dotrzeć - ledwie sama się usłyszała.
Ułamek sekundy po tym jej głowa odchyliła się do tyłu, a na szyi poczuła składane przez niego pocałunki. Gest, który sprawił, że wyzbyła się ostrożności czy choćby prób przerwania tego, co usiłował zrobić. Wyzwolił w niej głód, który tylko on mógł zaspokoić. Intensywne pragnienie, zmuszające ją do ujęcia jego twarzy w dłonie i przysięgnięcia do własnej, pozwalając na przypomnienie smaku jego ust, który, jak na rzecz, którą tak uwielbiała, zaskakująco szybko zanikał w jej pamięci, prowokując do spróbowania po raz kolejny. Rozpięła na oślep pozostałe z zatrzasków, pozwalając, by materiał koszuli zsunął się z jej ramion, zatrzymując na ugiętych łokciach, nim straciła własną bluzką zainteresowanie, które przeniosło się na jego białą koszulkę, którą podważyła palcami, wsuwając dłonie pod spód i przyciągając mężczyznę jeszcze mocniej do siebie, wbijając paznokcie w otaczającą implant przy kręgosłupie skórę.
W końcu to było znacznie bardziej satysfakcjonujące niż słowa.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Kajuta Rhamy

10 sty 2017, o 21:33

Wyświetl wiadomość pozafabularną Jeśli tego nie chciała, to było już za późno. Vinnet wściekłaby się na nią za to, jak beztrosko podchodziła do poważnych obrażeń, z których dopiero co ją wyciągnęła. Ale wszystko już było sklecone w całość, co najwyżej mogła się zrobić blizna, gdyby naciągnęła skórę zbyt mocno. Tylko że nie musiała nic naciągać. Ból spowodowany spięciem mięśni szybko minął, zastąpiony dotykiem ciepłych dłoni Rhamy i jego ust. Odrobina bliskości, której chciała, była niczym przy tym, co czuł on. Chciał zapewnienia, że jego decyzja była słuszna, ale nie od niej, a od siebie samego.
Całował ją mocno, pomagając jej rozebrać się z koszuli i całej reszty zbędnych rzeczy od pasa w górę. Profilaktycznie zawinięty wokół żeber bandaż postanowił zostawić, nie wiedząc do końca, co znajduje się pod spodem. Gdzieś w międzyczasie ściągnął koszulkę z siebie, ale nie było to łatwe, bo do tego musiał się od niej oderwać. Zaraz po tym zacisnął palce na jej udzie, przesuwając je stopniowo coraz wyżej, ignorując sztywność materiału i zakrzepłej na nim krwi. Westchnął, czując paznokcie wbijające się w jego plecy i pochylił się do przodu, opierając się na rękach o blat biurka za plecami Hawk. Jego usta wędrowały po ramionach kobiety, jej dekolcie i niżej, wywołując dreszcze, które nie mogły się jej jeszcze znudzić. Jedną z rąk zabrał, by przenieść ją na zapięcie jej spodni i podczas gdy jego usta nie dawały jej ani chwili wytchnienia, rozpiął też je i zsunął je z jej bioder, razem z bielizną. Rzucił na podłogę i jej ubrania, i buty, bo i tak w kajucie panował taki chaos, że nie robiło to zbyt wielkiej różnicy.
Jego dłoń została w miejscu, w którym odnajdywała się najlepiej, podczas gdy wargi mężczyzny kontynuowały wędrówkę po jej ramionach i szyi, skutecznie odwracając uwagę od jakichkolwiek ran, czy tych zaleczonych, czy też nie. Nie zamykał oczu, obserwując każde jej westchnięcie, każdy urwany oddech, ciarki i unoszącą się szybko klatkę piersiową. Pożerał ją wzrokiem, doskonale wiedząc, że za chwilę będzie miał ją całą. Ale to za moment, jeszcze nie teraz, jeszcze korzystał z resztek pokładów cierpliwości, które udało mu się gdzieś w sobie odnaleźć.
I tak, to było bardziej satysfakcjonujące, niż słowa. Przyciągnął ją do siebie silnie, gdy sam pozbył się własnych spodni, korzystając z chwili jej nieuwagi, gdy próbowała wrócić do siebie. Zaplótł sobie jej nogi na swoich biodrach i ponownie wtulił się w kobiecą szyję, we włosy, jedną ręką opierając się o blat, a drugą przyciskając ją do siebie. Dopiero teraz zamknął oczy, zatopiony w emocjach i uczuciach, które z Cerberusem nie miały niczego wspólnego. Był gwałtowny, w każdym jego geście było widać niekończącą się potrzebę jej bliskości, największej jak to tylko możliwe. Jego palce zacisnęły się na jej biodrze, na udzie, splamionym gdzieniegdzie krwią, która przesączyła się przez materiał. Wydawał się jednak tego nie widzieć. Wiedział, że chciała wziąć prysznic, zmyć z siebie wspomnienia Trouge, ale nie potrafił jej teraz wypuścić, pozwolić jej odejść, nawet do jej własnej kajuty, która przecież wcale nie znajdowała się tak daleko.
Obojgu brakowało teraz samokontroli i o ile Hawk się to zdarzało, to w przypadku Naeema było to mocno nietypowe. Znów wplótł palce w jej włosy i odchylił jej głowę, zyskując dostęp do szyi i zagłębienia przy obojczyku. Nie mogłaby wyjść spod niego, nawet gdyby próbowała, nie teraz, gdy opuścił wszelkie swoje dotychczasowe bariery. Ale nie miała przecież po co się wyrywać, nie kiedy każdy gest mężczyzny był bezsłownym wyznaniem wszystkiego, czego nie dało się powiedzieć.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2752
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: Kajuta Rhamy

10 sty 2017, o 22:35

Ankhta otworzyła stare rany, które Hawkins uznała za zabliźnione. Trouge obróciło wbite w jej brzuch ostrze, wprowadzając jej umysł w miejsce tak mroczne, że wszelkie unoszące się poza nim emocje przestawały do niej docierać. Jego dotyk sprawiał, że głębokie rany wydawały się być małymi zacięciami, których zaleczenie miało wkrótce nadejść. Jak mogła nie wierzyć w to, że Naeem podejmował dobrą decyzję, opuszczając dla niej Cerberusa, skoro tak łatwo wytrącał ją z tego stanu, w który wciągały ją obawy? Tak szybko zmieniał jej priorytety i wymazywał nieprzyjemne spojrzenia. Jedynym, czego pragnęła w tej chwili, to zaznać smaku jego ust, poczuć ciepłe dłonie przesuwające się po nagich fragmentach jej ciała. Pragnienie w jego oczach szybko znalazła w sobie - pragnienie bliskości, tak trudne do zaspokojenia. Sprawiające, że nie była w stanie oderwać od niego swoich rąk.
Westchnęła, nie orientując się, w którym momencie opuściły ją resztki wątpliwości, czy nawet rozmyślań o ich przeszłości czy przyszłości. W jednej sekundzie, w której wyzbyła się wszelkich, kołaczących się w jej głowie kwestii, jej pocałunki stały się zachłanniejsze, a sunące wzdłuż kręgosłupa palce szybko dotarły do jego głowy, wplatając się w jego włosy i przyciągając do siebie tak mocno, jak tylko była w stanie. Siedziała na biurku chłodnej kajuty w połowie naga, a jednak drżenie jej ciała pochodziło od ciepłego dotyku męskich dłoni.
Oderwała od niego własne, wspierając je na blacie, tylko po to, by w jakiś pomóc wspomóc go w zdjęciu jej niezbyt czystych w tej chwili spodni. Nie mogła pozwolić, by ta chwila przedłużała się ani odrobinę dłużej - wplotła palce w ciemne włosy, zaciskając je na nich i przyciągając w swoją stronę. Nigdy nie byłaby w stanie znaleźć słów, które oddałyby to, co przekazywało jej ciało. Drżąc pod wpływem jego dotyku, wyginając się z rozkoszy czy tęsknoty za mężczyzną oddalonym zaledwie o centymetry.
Obserwowała go w każdej chwili, w której zajmował się czymś innym, niż nią, radząc sobiez ubraniem. Jej dłonie same ruszyły do przodu, badając powierzchnię implantu, chłodną, nim napotkać miały gorącą skórę na jego klatce piersiowej. Drogę do zapięcia spodni znały na pamięć, nie musiała nad nimi panować. Zresztą nie była w stanie - w obecnej chwili nie panowała nawet nad sobą.
Przygryzła wargę, czując smak jego ust, który w tej chwili karmił jej serce.
Wtuliła twarz w jego szyję, dusząc tym każdy jęk, który usiłował wydostać się na zewnątrz. Jej dłonie bezmyślnie zaciskały się na jego plecach, wpijając paznokcie w skórę, w odruchu, nad którym nie panowała.
Przez kilka chwil, w jej głowie krążyła tylko szalona wdzięczność. Wdzięczność do Cerberusa, który wysłał za nią tego, konkretnego agenta. Wdzięczność do samej, własnej głupoty, przez którą sprowadziła na siebie kłopoty na Ankhcie.
Przez te kilka chwil, wszelkie blokady w jej głowie opadły, pozwalając jej przyznać przed samą sobą, że wszystkie cierpienia, przez które przeszła, były warte jego dotyku.
Westchnęła, zaciskając nogi wokół niego w żelaznym uścisku, gdy po jej ciele przeszedł kolejny dreszcz. Zorientowała się, jak mocno wtula się w jego ciało, jak mocno przyciska go do siebie, z twarzą skrytą w jego szyi i mocno zamkniętymi oczyma.
Ovesena zabiła w innym życiu. Teraz znalazła się w znacznie lepszym.
Skrzywiła się lekko, gdy wraz z emocjami, z jej ciała uchodziło napięcie. Rozluźnione mięśnie brzucha ponownie utorowały drogę dla bólu, który pojawił się w kolejnej sekundzie. Nie odsuwała się jednak od mężczyzny, bojąc, że zrobienie tego wiązałoby się z czymś znacznie bardziej trwałym i poważniejszym, niż zwykłe zejście na ziemię. Dosłownie i w przenośni.
Otworzyła usta, gdy jej umysł zapragnął kolejnego z wyzwań, lecz nie zdążył go sformułować. Zamiast tego pocałowała ciepłą, gładką skórę na jego szyi, tuż pod linią kończącą implant, rozluźniając jednocześnie swój nieco zbyt mocny uścisk.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Kajuta Rhamy

10 sty 2017, o 23:31

Całkiem możliwe, że Naeem w tej chwili myślał dokładnie o tym samym. Że miał szczęście, że udało mu się ją poznać osobiście. Że postanowiła zaproponować mu miejsce na pokładzie swojego statku, jeszcze zanim wiedziała, że zostanie na nim mniej lub bardziej na stałe. Nie mógł być przyzwyczajony do kobiet, które znaczyły dla niego tak wiele, by rezygnował dla nich z całego swojego życia, bo jedyna, o jakiej kiedykolwiek wspominał, zostawiła go jeszcze przed wszczepieniem pierwszego implantu. Cała reszta więc musiała być równie nieistotna, co platoniczna, po jakimś czasie niewarta uwagi. Tylko Hawk była warta. Wszystkiego.
Jego cichy jęk utonął w jej włosach. Ręka nie krwawiła, zaaplikowana na nią podwójna warstwa medi-żelu tymczasowo pozbyła się problemu, a fakt, że Rhama podtrzymywał Hawk, sprawiał że i ona czuła mniejszy ból, niż gdyby w pozycji półleżącej musiała podtrzymywać się sama. Byli jak wyrwani z innego życia, uwaleni krwią, na środkach przeciwbólowych, przerażeni tym, co przyniesie przyszłość - no, przynajmniej Naeem. Ale jednak wszystko miało sens, każdy gest, każdy jeden dotyk, każdy płytki oddech. To, co było za drzwiami, pozostawało za nimi. Wokół nich utworzyła się sfera, zamykająca ich w sobie, z dala od bałaganu który Rhama we wściekłości zrobił w kajucie, z dala od załogi i otaczającej ich pustki. Tylko jego dłonie, tylko jej usta.
Wyprostował się nieco, spoglądając na Hawk nie do końca przytomnie. Widząc, że się krzywi, westchnął i przesunął delikatnie dłonią po bandażu, tak, że ledwo była w stanie to poczuć. Zamknął oczy, czując krótki pocałunek na swoim policzku i sięgnął do jej twarzy, odgarniając z niej włosy. Przez chwilę przyglądał się jej, powoli wracając do rzeczywistości.
- Jesteś piękna - powiedział cicho, wciąż nieco nieobecnym głosem. Nie mogła wyglądać teraz nadzwyczajnie, była niewyspana, zmęczona po Trouge, zakrwawiona i ranna. Rhama jednak przesuwał powoli palcami wzdłuż jej obojczyka, a potem w dół, docierając do blizn, o których doskonale wszystko wiedział, bandaża, a potem cudzej krwi. Była tym, czego w życiu potrzebował najmocniej, choć jeszcze miesiąc temu z pewnością nie spodziewał się takiego obrotu spraw. W swojej dzisiejszej niedoskonałości była dla niego ideałem.
Odsunął się powoli, pozwalając jej wstać, jeśli chciała. Sam sięgnął po spodnie i wciągnął je na siebie, jednocześnie podając jej część jej ubrań. Zanim jednak zaczęła je zakładać, ponownie przyciągnął ją do siebie i pocałował, delikatnie, w kontraście do wszystkiego, co robił wcześniej. Jego dłoń przesunęła się po nagiej części pleców kobiety.
- Nic ci nie jest? - spytał. W jego głosie nie było już napięcia, które słyszała wcześniej. Wrócił Rhama, którego znała, może tylko nieco bardziej czymś zaaferowany. Ale przecież doskonale wiedziała czym. - Wybacz.
Westchnął i przytulił ją, gestem tak naturalnym i czułym, że wydawał się czymś bardziej intymnym od ostatnich minut. Stał tak przez chwilę, nie wypuszczając jej z objęć, dopiero jakiś czas później odsuwając się od niej, z lekkim uśmiechem na twarzy.
- Wiem też, że nie będę żałować - nawiązał jeszcze do jednych z jej ostatnich słów, zanim odwrócił jej uwagę od rozmowy. - Mam nadzieję, że ty też nie będziesz. Pomogę na tyle, na ile potrafię.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2752
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: Kajuta Rhamy

11 sty 2017, o 00:26

Sposobów na rozładowanie napięcia znała wiele, również ten. Chwile były jednak ulotne, a ich efekt nietrwały. To było coś innego. Kilkanaście minut w objęciach mężczyzny sprawiały, że nie tylko napięcie opuszczało jej ciało, ale nieprzyjemne myśli ulatniały się z umysłu, pozostawiając najbardziej podstawowe pragnienia i instynkty. Te, które kazały jej złożyć na jego ustach jeszcze jeden pocałunek, wtulić się w jego ciało na kolejne kilka sekund. Brakowało jej go w każdej chwili, w której nie miała go w objęciach. Jego oddech grzał jej szyję, grzał policzek, a gdy się oddalał, natychmiast odczuwała wokół siebie chłód.
Jej skrzywienie było chwilowe. Nagłe przypomnienie sobie własnych ran wywołało taką, a nie inną reakcję, która szybko przeszła, gdy tylko jej oczy się odsunęły, gdy ciało brutalnie zostało pozbawione całego ciepła, które dawał. Uśmiechnęła się, widząc jego jasne oczy, spoglądające na nią z nieprzytomnością. Uniosła dłoń do jego twarzy, uwielbiając badać ją opuszkami palców i tym razem przesuwając kciukiem po jego policzku.
Nie była piękna, nie w tej chwili. Zdawała sobie sprawę ze swojego zmęczenia i ogólnego stanu fizycznego, a jeszcze do niedawna psychicznego. A jednak nie myślała o tym, by zaprzeczać, lub parsknąć śmiechem. Nie myślała o tym, jak musi wyglądać. Swoje odbicie dostrzegła w jego oczach i to był jedyny jej obraz, jakiego potrzebowała.
Wyprostowała się, rozglądając, gdy jego odejście wybudziło ją z transu. Ku jej zdumieniu, kubek z kawą dalej stał na miejscu, ale na tą, zimną, nie miała teraz ochoty. Przyjęła od niego ubrania, chcąc pośpiesznie wciągnąć na siebie uwalone spodnie, choć nie miała na to najmniejszej ochoty. Trzymając je w dłoniach, koniec końców i tak wylądowała w jego ramionach.
- Nic mi nie jest, nie musisz przepraszać - parsknęła śmiechem, odgarniając dłonią kosmyki włosów, które opadły mu na czoło. Długo wpatrywała się w jego oczy - zbyt długo, by obiektywnie ocenić czas, jaki upłynął. - Chciałam tego.
Wtuliła się w jego klatkę piersiową z cichym westchnięciem, przymykając oczy. Jej ręce owinęły się wokół klatki piersiowej mężczyzny, przyciągając go do siebie mocniej, nie pozwalając odsunąć, zupełnie tak, jakby to on chciałby to zrobić jako pierwszy. Jedyny powód, dla którego mogłaby to zrobić, to tylko po to, by znów zatopić wzrok w jego oczach. W spojrzeniu, które uciszało jej ból i drżenie.
- W życiu - odparła cicho, wiedząc, że nie będzie tego żałować jeszcze zanim poczuła na swojej szyi jego ciepły oddech.
Wciągnęła na siebie spodnie, rezygnując z kolejnej chwili czułości po to, by móc się ubrać. Po krótkiej chwili miała na sobie już wszystko, poza koszulą, którą dopiero usiłowała zapiąć, nie mając pojęcia, jak na oślep wcześniej odnalazła zaczepy.
- Dziękuję - powiedziała cicho, zamierając w połowie wykonywanej czynności. Podniosła wzrok na mężczyznę, jedną dłonią puszczając zapięcie po to, by odgarnąć własne włosy z twarzy. - Za wszystko.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Wróć do „Archiwum”