Dead man tell no tales.
Właściciel: Jeanette Hawkins
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2752
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Sala odpraw

24 maja 2023, o 12:13

Uzbrojenie pasażerów było kolejnym, potencjalnym problemem. Nie stanowili takiego zagrożenia, jak ochroniarze, ale wystarczyło, by jednemu z nich wpadł do głowy jakiś gówniany i heroiczny pomysł, by potencjalnie utrudnić im życie na pokładzie Quebui. Kolejna informacja, którą zapisała sobie w tyle głowy i nie zamierzała o niej zapomnieć.
- Dobra robota, Sayia - westchnęła, błądząc po skanach, które udało im się uzyskać od Kestrel. Mapa promu wypalała się powoli w jej głowie, choć jednocześnie myślami poszukiwała ostatnich rzeczy, o których warto było wspomnieć. - Uzbrojeni pasażerowie mogą być problemem, jeśli do głowy wpadnie im próba wywojowania sobie bezpieczeństwa. W chwili naszego wejścia na pokład dobrze byłoby ich zamknąć szczelnie, a gdy uporamy się z ochroną, pozbawić tlenu nim wejdziemy do środka - dodała, zawieszając w powietrzu sugestię skierowaną do D Hawan. - Zhou przetrwa minutę czy dwie bez powietrza, o ile nie zabezpieczy się na taką ewentualność. Im więcej przetrzebimy pasażerów, tym mniej problemu będzie dla nas. Panika nie służy naszym planom.
Westchnęła, zerkając na swój omni-klucz by sprawdzić zegarek. Mieli jeszcze trochę czasu - wystarczająco, by przygotowała się do wyjścia, choć przecież po dotarciu do Przekaźnika mieli mieć jeszcze godzinę, nim dotrą do promu pasażerskiego. Lubiła stać w gotowości do drogi gdy już rozpoczynali działanie, nawet jeśli oznaczało to tkwienie na mostku w pełnym opancerzeniu i uzbrojeniu, wpatrując się w kropkę na radarze.
- Na razie wystarczy. Widzimy się minutę przed wyjściem z Przekaźnika w CIB - przytaknęła na słowa Telvos. I ją, i Reda chciała zobaczyć na miejscu, zwyczajnie po to, by mieli świadomość i pełen obraz sytuacji bez żadnych opóźnień. Nie trzymała się hierarchii na Wraithcie w sytuacjach takich jak ta. Oboje mieli wstęp do każdego z pomieszczeń, choć zwykle zwyczajnie nie mieli po co w nich tkwić. - Zobaczymy, na ile informacje od Kestrel były aktualne.
Odsunęła swoje krzesło, podnosząc się z siedzenia. Skinęła im głową, nim wyszła z sali odpraw, kierując się do swojej kajuty.
Zabrała resztę sprzętu, metodycznie już sprawdzanego i przygotowanego na biurku. Na plecy przytroczyła sobie Błotniaka, który zarobił kilka dodatkowych rysek podczas ostatnich kilku miesięcy, a do pasa przymocowała strzelbę, która podejrzewała, że przyda jej się bardziej w ciasnych wnętrzach korytarzy na Quebui. Sprawdziła pochłaniacze ciepła, zawartość swoich ładownic i żele, które zawsze miała ze sobą i dopiero wtedy wsunęła się do wnętrza łazienki, stając przed lustrem. Ciasno związała swoje włosy w kok, nie chcąc, by żaden, drobny włosek wydostał się z upięcia by później ją denerwować.
Dziesięć minut przed dotarciem do Przekaźnika, ruszyła do CIB, zahaczając jeszcze o mesę, z której zabrała kubek czarnej kawy i baton energetyczny, którego pochłonęła nim dotarła do celu swojej krótkiej podróży przez statek.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Sala odpraw

31 sie 2023, o 19:41


Rozmowy w kuchni trwały dobre kilka minut nim nadeszła wiadomość od pokładowej hakerki Wraitha, tworząc znaną już Hawk mieszaninę żartów, docinków oraz pobitewnego zrzucania z siebie tych resztek adrenaliny, które jeszcze mogłyby zostać w ich krwioobiegu. W pewien sposób stanowiło to już rytuał - nie tylko jej załogi, ale też wielu innych, które były tak zżyte jak jej towarzysze. Mogła mieć pewność, że nawet lekkość wypowiedzi oraz temat poruszony przez Adamsa mógł mieć w sobie trochę zamierzonej przez niego celowości, nawet jeżeli ostatecznie to on stał się źródłem ogólnej wesołości, która zapanowała w mesie.
Wesołość odpędzała jednak napięcie i niepewność tego jak rzeczywiście będzie wyglądał ich finalny zarobek.
Odgrzewany posiłek przygotowany do podróży kosmicznych oraz długiego składowania nie smakował wybitnie, ale był jedzeniem oraz źródłem kalorii - których ciało zmuszone do działania w ciągłym napięciu gorliwie potrzebowało. Hawk ledwo zdążyła go wciągnąć, nim świat przypomniał o sobie wiadomością od Sayi, ale gdy dotarła w końcu do sali odpraw, odkryła że nie była jedyna w tym pomyśle. Minęła niemal połowa ich podróży - sześć długich godzin - ale techniczka Wraitha wciąż pracowała nad zadaniem, które Hawk jej powierzyła, zmieniając tylko swoje miejsce pracy. Część stołu w sali była zawalona elektroniką oraz datapadami tworzącymi dziwną, sztucznie połączoną przewodami całość, a dziewczyna siedziała po turecku w środku całej konstrukcji. Obok niej leżało podobne opakowanie po podgrzewanej żywności, ale tylko połowicznie dojedzone, zostawiając resztę zimnego ryżu i krewetek na pastwę czasu.
- Udało mi się dostać do wnętrza implantu - poinformowała od razu Hawk, gdy tylko drzwi otworzyły się przed czerwonowłosą, wpuszczając ją do środka. Nie podniosła wzroku znad swojego omni-klucza, który stanowił serce ośmiornicy kabli ciągnących się po blacie, ale w jej okularach odbijały się linie cyferek oraz folderów, które przeglądała. Wybrała coś palcem i przesunęła nim energicznie, a uderzenie serca później omni-klucz Hawk zapikał nadejściem nowych załączników.
- Wygląda na to, że Zhou trzymał tam również swoje raporty. A przynajmniej ich część, bo ostatni datuje na zaledwie kilka dni temu. - Opuściła rękę ze swoim omni-narzędziem i poruszyła zdrętwiałymi barkami, podnosząc wzrok na swoją kapitan. Zamrugała parę razy, gdy jej wzrok musiał na nowo przyzwyczaić się do zwykłego światła, oderwany od wielu godzin wpatrywania się w sztuczny blask hologramów. - Podejrzewam, że pewnie przesyłał je co jakiś czas dalej i kasował resztę.
Lista plików, którą otrzymała Hawk, nie była zbyt duża. Wiadomość składała się zaledwie z trzech dokumentów oznakowanych datami sprzed pięciu, trzech oraz jednego dnia, a także pojedynczego pliku binarnego, który pozbawiony był jakiejkolwiek sensownej nazwy, którą dałoby się odczytać.
- Ostatni plik to zawartość chipu - powiedziała Sayia, najwyraźniej odczytując jej myśli. Zdjęła okulary i odłożyła je na kolano, pocierając palcami powieki. - Został wgrany na implant mniej więcej chwilę po tym jak Quebui opuścił port. Ale chociaż dałam radę go zdekodować, to nie mam pojęcia co przedstawiają zawarte na nim informacje - chip zawierał tylko garść różnych liczb i wartości, które niewiele mi mówią.
Gdy Hawk otworzyła plik o którym mówiła techniczka, jej oczom pokazał się długi ciąg znaków. Jednak w przeciwieństwie do Sayi, ona widziała wcześniej już coś podobnego - i to nie tak dawno temu, chociaż nie całkiem takie samo. Pośród cyfr i różnych oznaczeń kryły się wartości jakichś współrzędnych, wektory kierunków, poziomy prędkości, kąty podejścia... Cokolwiek to było, musiało być związane z mechaniką orbitalną.
- Dałam radę również odzyskać część nagrań z kamer Quebui. Wirus, który turianin wpuścił do jego sieci, nie zdążył wykasować wszystkiego nim natknął się na Mandarynkę, która spowolniła jego pracę. Nie wiem czy będą przydatne, ale też mogę ci wysłać - dodała Sayia, opierając dłonie na kolanach i patrząc pytająco na Hawk.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2752
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: Sala odpraw

1 wrz 2023, o 10:51

Miejsce pracy Sayi reprezentowało chaos, który rozgrywał się w tej chwili w jej głowie, a który Hawkins w pełni rozumiała. Nigdy nie należała do osób specjalnie poukładanych - gdy pochłaniała ją praca, sama lubiła tonąć w datapadach, dostrzegając ukryty sens w tym nadmiarze przedmiotów. Gdy konsumowała ją jedna myśl, lub jedno zadanie, podążała jej tropem do samego końca, nawet jeśli terraformowało to jej otoczenie do poziomu niezdatnego do dalszej egzystencji.
- Czy wiemy dla kogo pracował? - odparowała na informacje, którymi techniczka podzieliła się z nią w progu. Raporty były dla niej interesujące - nie z punktu widzenia ich zlecenia, które polegało na czymś innym. Ale sytuacja, która wydarzyła się na Quebui, nadal podgryzała ją w myślach, jak drzazga, której nie była w stanie wyjąć. Kim był turianin, który usiłował wysadzić statek? Dlaczego zmienił się w papkę?
I najważniejsze - komu tym razem zaleźli za skórę, wpierdalając się w sytuację, która okazała się jak zwykle odrobinę bardziej zagmatwana niż to, co przedstawił im zleceniodawca?
- Co z chipem? - dodała, choć kobieta przerwała jej w połowie swoją odpowiedzią. Ulga, której ogrom poczuła w swoich trzewiach zaskoczyła nawet ją samą. Jakby ciężar przytroczony do jej pleców trochę zelżał, a ktoś wyjął jedną cegłę z plecaka zawieszonego na jej ramionach.
Upiła łyk wypełniającego szklankę Sur'Ketu. Przyglądała się ośmiornicy kabli i urządzeń otaczającą siedzącą pośrodku techniczkę, przez chwilę zastanawiając nad tym, co może oznaczać ciąg liczb i wartości. Miała raczej wątpliwą szansę na odgadnięcie ich znaczenia, jeśli nawet Saiya nie miała o tym pojęcia, ale odruchowo jej umysł usiłował rozwikłać kolejną zagadkę.
- Zakładam, że tym razem to nie jest lokalizacja czegoś w kosmosie? - westchnęła, wiedząc, że to byłoby zdecydowanie zbyt łatwe. I irytujące, bo nie lubiła uganiać się za śladami po galaktyce. - Cóż, przynajmniej mamy to, czego chciała od nas Kestrel.
Oraz statek, który teraz podróżował wraz z nimi tunelem Przekaźnika, gdzieś obok, a zarazem nieskończenie daleko od Wraitha. Sześć godzin, które mieli przed sobą, było czasem na tyle długim, że zdąży się zdrzemnąć. Chciała jednak wyciągnąć jak najwięcej informacji, które stały się dla nich dostępne, więc bez wahania przytaknęła na pytanie Saiyi.
- Wyślij - zadecydowała, zerkając na swój omni-klucz. - Może zobaczymy co dokładnie się tam odpierdoliło.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Sala odpraw

2 wrz 2023, o 14:10

Sayia przeważnie preferowała idealny porządek na swoim stanowisku pracy, szczególnie gdy chodziło o jej terminal na mostku Wraitha - znając techniczkę tyle czasu, Hawk wiedziała, że wszystko w otoczeniu dziewczyny ma swoje miejsce na którym musi stać, ale szczęśliwie nie była to wyjątkowo mocno zakorzeniona nerwica natręctw, a ledwie jej echo lub niewinny zaczątek. Wystarczająco, by niemal machinalnie przecierać każdy fragment pulpitu na którym jej kapitan tak lubiła stawiać swoje kubki z kawą w jej okolicy, ale nie wystarczająco by spędzało jej to sen z powiek lub popychało do podniesienia swojego sprzeciwu. Czy żeby wpływało na jej pracę, która momentami wymagała chaosu chociażby ze względu na samą ilość danych, programów oraz zabezpieczeń z którymi dziewczyna musiała pracować. W ośmiornicy przenośnych komputerów, którą się otoczyła, znajdowała się swojego rodzaju symetria, ale było to maksimum tego, co można było zrobić przy liczbie ciągnących się kabli oraz przyłączy.
- Tak i nie - odpowiedziała Sayia z wahaniem, śledząc spojrzeniem Hawk, gdy ta przeszła przez pomieszczenie. - Nigdzie w raportach nie pojawia się wyraźne powiązanie z Handlarzem Cieni. Ale wiemy dla kogo udawał, że pracuje.
Sięgnęła do jednego z datapadów i przełączyła coś na nim, sprawiając, że między nimi wyświetliły się w powietrzu raporty, które udało im się odzyskać. Słowa zawarte na czytniku były lakoniczne, ale zawierały pedantycznie pogrupowane odniesienia oraz listy spostrzeżeń, które ich właściciel przygotowywał do przesłania dalej.

#czas załadowania -124h:34m:48s# /// #WYSŁANE#

Otrzymaliśmy informację, że za cztery dni zostaniemy tymczasowo przetransferowani do Masywu Feniksa, do systemu Typhoon. Dowódca nie wdawał się w szczegóły, ale będziemy mieli do wykonania jakąś misję na Aite. Nie byłem w stanie wyciągnąć żadnych detali, ale wymagana będzie bardzo duża dyskrecja, a rozkaz oraz wytyczne podobno przyszły z samej góry i mają być traktowane ze szczególną ostrożnością oraz wagą. Będę śledził przebieg wydarzeń z wzmożoną czujnością.
Brak istotnych załączników do przekazania.
#data załadowania -76h:21m:18s# /// #WYSŁANE#

W całej komórce panuje poruszenie. Zastępca Vergaara wspomniał, że Hybris wykonuje jakąś większą misję w Morzu Cieni, podobno mobilizowana jest część floty. Moi towarzysze uważają to za stratę czasu i zasobów. Nastroje można określić jako "zdystansowane". Nie wyczuwam większej wrogości, ale niechęć między frakcjami jest dość wyczuwalna - przynajmniej gdy chodzi o wzajemne metody.
Załączam listę informacji, które udało mi się uzyskać na temat wysyłanej floty (wiarygodność <40%, źródło z plotek) oraz zaktualizowane profile członków grupy w oparciu o wyrażone opinie w kontekście wyżej wymienionych tematów.
#data załadowania -27h:01m:33s# /// #WYSŁANE#

Obecna lokalizacja: Port Kosmiczny Aite, system Typhoon, Masyw Feniksa
Misja ma polegać na odbiorze przesyłki o najwyższym priorytecie z rąk zewnętrznego aktywa SST. Vergaar nie chciał powiedzieć co zawierają przekazywane informacje, ale wspomniał, że będą stanowić źródło nowej, wyjątkowej przewagi nie tylko dla samego Maelstromu, ale również i dla reszty SST. Udało mi się przekonać go do przydzielenia mnie bezpośrednio do odbioru oraz kontaktu z aktywem.
Ze względu na wszystkie zebrane przeze mnie dotychczas informacje oraz niską wartość dalszej inwigilacji, uważam, że przesyłka jest warta złamania mojej przykrywki oraz przejęcia przekazywanych informacji w celu późniejszego odsprzedania ich SST lub wykorzystania w innym celu, który zostanie uznany za adekwatny.

Hakerka pozwoliła czerwonowłosej przeczytać raporty w spokoju, podczas gdy sama sięgnęła po okulary i z powrotem wróciła do klikania na omni-kluczu, przesyłając jej również nagrania zdobyte z Quebui.
- Nie wiem. Wyglądają inaczej niż te dzięki którym znaleźliście sondę, ale ja się na tym średnio znam - przyznała w między czasie, gdy Hawk przeglądała informacje z chipu. - Wysłałam zapytanie do Johna, ale zbył mnie odpowiedzią, że ma przerwę i żebym przyszła wybrać sobie jakieś skarby z Quebui zamiast siedzieć ciągle przed komputerem - dodała z westchnięciem oraz miną, która sugerowała, że nie jest wniebowzięta komentarzem pilota.
Przeczesała palcami włosy, po czym rozejrzała się po blacie i sięgnęła po swoje zimne jedzenie. Transfer między omni-kluczami został zakończony, oznajmiając przesłanie danych nowym piknięciem. Po włączeniu nagrań, te wyświetliły się nad narzędziem Hawk, rzucając lekką poświatę na wnętrze sali odpraw, ale nie wypełniając jej dźwiękiem - najwyraźniej tego jednego elementu nie było w odzyskanych wideo.
- Nie miałabym na to zbyt wielkich nadziei - dodała z westchnięciem Sayia, opierając opakowanie na kolanach i skubiąc je bez zaangażowania plastikowym widelcem. - Rzuciłam już na nie okiem przy dekodowaniu. Wycięłam ci tylko te, na których znalazłam Zhou lub waszego nieznajomego gościa.
Nagrań było kilka, ale techniczka musiała je skleić na szybko w jedno, żeby łatwiej się je oglądało. Całość rozpoczynała się z kamery przy samym wejściu do Quebui - przez niecałą minutę Hawk mogła obserwować jak do wnętrza okrętu wchodzą różni pasażerowie oraz jak są sprawdzane bilety przez jednego z członków personelu statku. W końcu ostatni z pasażerów wszedł do środka i pracownik Quebui sięgnął do panelu na drzwiach, żeby je zamknąć, ale zawahał się, widząc coś poza krawędzią ekranu. Czekał parę sekund, po czym odsunął się na bok, a chwilę później do środka wszedł szybkim krokiem Chen, dziękując mu uniesieniem ręki. Jego klatka piersiowa unosiła się i opadała w przyspieszonym oddechu, ale na usta dość prędko wpłynął uśmiech, gdy zaczął coś mówić pracownikowi; ten skinął tylko głową i aktywował swój omni-klucz, zaczynając coś na nim klikać. Po kilkudziesięciu sekundach przesłał coś Zhou, a ten aktywował własne omni-narzędzie, żeby zapłacić, po czym podziękował jeszcze raz i ruszył w głąb statku, gdy zakup biletu został zakończony. Pracownik dezaktywował omni-klucz, po czym odwrócił się do drzwi, ale jego dłoń ponownie zamarła tuż nad terminalem.
Nawet na niewyraźnym nagraniu Hawk mogła dostrzec jego poirytowane westchnięcie, gdy do środka wsunął się kolejny ze spóźnionych pasażerów, zatrzymując zamykające się drzwi ramieniem. Tego czerwonowłosa jednak rozpoznała od razu nawet pomimo płaszcza narzuconego na ramiona, skrywającego jednolity, czarny pancerz. Nieznajomy turianin również skinął głową w podziękowaniu i cała sytuacja z zakupem biletu powtórzyła się ponownie.
Ostatnim co znajdowało się na pierwszym nagraniu, był Vaal, który pojawił się w kadrze i przewrócił oczami, wymieniając jakiś komentarz z pracownikiem Quebui, po czym samemu bezceremonialnie zamykając wejście na okręt, pieczętując jego odlot.
Następne wideo otworzyło się chwilę później. Tym razem pokazywało fragment korytarza w sekcji pasażerskiej, który Hawk już znała, ale z nowej perspektywy. Między pokojami kręcili się inni pasażerowie i wyglądało na to, że Quebui spokojnie leci przez przestrzeń kosmiczną. W pewnym momencie przy drzwiach do jednego z pokojów zatrzymał się człowiek w barwach mechanika okrętu i do nich zapukał; przejście rozsunęło się po chwili, ukazując znajomego turianina stojącego w progu. Człowiek zapytał o coś, a nieznajomy wskazał mu w stronę wnętrza, wzruszając ramionami. Mechanik wszedł do środka i drzwi za nimi się zamknęły, a nagranie zostało zakończone.
Kolejne rozpoczynało się zaledwie minutę lub dwie później i było dokładnie tym samym ujęciem. Drzwi do pokoju turianina otworzyły się, ale tym razem tylko on wyszedł ze środka. Niespiesznie zamknął przejście za sobą, blokując panel, po czym ruszył w stronę rufy Quebui.
- Nie mam nagrań z korytarza technicznego - przerwała ciszę Sayia, kręcąc widelcem kółka po ryżu na dnie opakowania. - Ale wgranie wirusa pokrywa się ze znacznikiem czasowym, więc najpewniej właśnie tam się udał.
Kolejne wideo było datowane kilkadziesiąt minut do przodu i stanowiło nieco bardziej znajomy obrazek. Na skrzyżowaniu korytarza w sekcji pasażerskiej stało dwóch ochroniarzy Quebui, rozmawiając o czymś między sobą; jeden z nich trzymał dłoń przy uchu, słuchając czegoś z komunikatora. Drzwi do pokoju turianina otworzyły się i przez chwilę było widać jak stoi w nich, przysłuchując się wymianie zdań, ale po kilkunastu sekundach wsunął się z powrotem do pomieszczenia, a dwójka ochroniarzy ruszyła w górę korytarza, kierując się do pomieszczeń Zhou.
Następne nagranie było ostatnim, które znajdowało się na liście i było niemal nie do odczytania - głównie ze względu na zakłócenia, które przemykały po ekranie. Przez korytarz przebiegło dwóch ochroniarzy, kierując się w stronę części dziobowej okrętu, a na skrzyżowaniu właśnie zniknął Zhou wraz z trzecim mężczyzną - w odbiciu tego nagrania, które Hawk oglądała już wczesniej jeszcze na pokładzie Quebui. Jednak kilkanaście sekund po tym jak ich nagranie się urwało, na tym było widać jak drzwi do pokoju turianina ponownie się rozsunęły i ten wyszedł ze środka, tym razem już w czarnym, lustrzanym hełmie, w którym widzieli go na pokładzie. Rozejrzał się po przejściu, po czym ruszył za Zhou, korzystając z faktu, że uwaga ochroniarzy na końcu korytarza jest skupiona w stronę wejścia do sekcji. Ujęcie innej kamery pokazało jak wchodzi do korytarza przy których trzeci z mężczyzn pilnował drzwi do pokoju Azjaty oraz jak ten unosi ostrzegawczo karabin, po tym gdy dostrzegł nieznajomego - niestety niewystarczająco szybko.
Nagranie kończyło się na tym jak błękitna smuga wystrzeliwuje przez korytarz, niemal wgniatając ochroniarza w ścianę, a następnie kończąc jego żywot pod gwałtowną wichurą omni-pazurów turianina. Całość trwała zaledwie kilka sekund, po których nieznajomy prostuje się znad ciała, a następnie wchodzi do pokoju Chena Zhou.
Kilka chwil później korytarz spowiła biała mgła oparów przeciwpożarowych i wideo zgasło.
- I jak? Było pomocne?

@Hawk
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2752
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: Sala odpraw

5 wrz 2023, o 12:46

Prześledziła wzrokiem krótkie raporty, które udało się wyciągnąć Saiyi z ukrytego w ramieniu mężczyzny implantu. Znajome nazwy przykuły jej spojrzenie, pobudzając kiełkujące w jej głowie zaciekawienie. Wyglądało na to, że Azjata nie bez powodu dysponował wieloma nazwiskami. Z tego, co mogła zrozumieć z dość lakonicznych kilkunastu zdań, od jakiegoś czasu szpiegował w szeregach Sojuszu Systemów Terminusa, w komórce Maelstromu - lub przynajmniej tej antagonistycznie nastawionej do Hybris. Nie miała pojęcia, jaka operacja specjalna działa się w Morzu Cieni, ale biorąc pod uwagę rozgłos i impet ich ostatniej misji podejrzewała, że dość szybko się dowie.
Przywołała w głowie lokalizację układu i jedyny, interesujący punkt w nim - Horyzont. Poczuła przemknięcie żalu w swoich trzewiach na całkiem niedawne wspomnienia. Zaledwie kilka miesięcy temu, na Horyzoncie pogrzebali Mouse'a. Jego rodzina nadal musiała tam mieszkać - na kolejnej kolonii, która pewnie podzieli los Mindoiru.
Upchała nagłą, smutną myśl z powrotem tam, gdzie chowała ją wcześniej z ukrywaną frustracją. Takie przemyślenia nie były jej ani potrzebne w tej chwili, ani produktywne. Wolała skupiać się na tym, co miała przed sobą, bez niepotrzebnych przeszkód ze strony niezdyscyplinowanego umysłu.
- Mamy jeszcze kilka godzin do przekaźnika. Chcę, żebyście spróbowali się dowiedzieć, co to mogą być za dane - zadecydowała, tłamsząc w sobie chęć wyrwania Adamsa ze swojej przerwy by spojrzał na to teraz, natychmiast, bo wiedziała, że kilkanaście minut w tą czy w tamtą pewnie nie zrobi im żadnej różnicy. - Spytaj każdego na tym statku, jeśli będzie trzeba. Skoro te informacje mogą zapewnić SST wyjątkową przewagę, mogą być więcej warte niż to, co oferuje nam Kestrel.
Nie chciałaby być nieświadoma tego, co sprzedaje. Jeśli pod czarną powierzchnią w ich rękach chowało się złoto, nie zamierzała sprzedawać go kobiecie po cenie węgla. Wdzięczność losowi za to, że udało im się w ogóle te dane pozyskać, okazała się krótkotrwała i gdy zasób leżał po ich stronie, nie omieszkała w głowie prześledzić tego, jakie mieli opcje.
Podejrzewała, że nawet Handlarz odobraziłby się, gdyby zaoferowała mu sprzedaż. Zawsze uważała go, lub ją, za osobę praktyczną, a to, co mieli, być może było bardziej wartościowe niż sama lokalizacja boi komunikacyjnej, z którą można było porozmawiać z dziwną kobietą.
Przysiadła na krawędzi stołu, przyglądając się obrazom z kamer. Dostrzeżenie turianina na korytarzach przywołało wspomnienie chwili, w której chciał się do nich odezwać, a ona nacisnęła na spust. Przeklęła się za gdybanie, przyglądając, jak porusza się po Quebui. Miał ściśle określony cel, ale czy w takim razie nie wiedział o implancie w ramieniu Zhou?
Dlaczego zmienił się w papkę?
Westchnęła, przełykając kwaśny posmak niewiedzy goryczą salariańskiego trunku.
- Nie - odrzuciła szczerze, a jej ramiona drgnęły w delikatnym wzruszeniu. - Ale zawsze miło mieć nadzieję.
Oderwała się od blatu, odwracając częściowo w stronę wyjścia.
- Daj mi znać, jeśli czegoś się jeszcze dowiecie - zakomunikowała. - Wykonaj kopię tych danych, tak czy inaczej. Bez względu na to, komu je opchniemy i kiedy, dobrze byłoby mieć własną.
Podejrzewała, że skoro Zhou przegrał zawartość chipu na swój implant, nie było to niemożliwe.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Sala odpraw

5 wrz 2023, o 18:46

Sayia w milczeniu przyglądała się Hawk, gdy ta najpierw czytała raporty, a potem oglądała niewyraźne nagrania z pokładu Quebui, w ciszy skubiąc zimne krewetki i najwyraźniej wykorzystując tą chwilę spokoju na własną przerwę. Gdy czerwonowłosa wygasiła w końcu nagrania, pokiwała tylko głową i przełknęła kawałek posiłku.
- I pewnie takie jest - zauważyła. - Jeżeli Kestrel również chce odsprzedać te dane dalej do jej klienta, to raczej nie zaoferowała nam tyle, żeby finalnie wyjść na zero. To wydaje się być kiepskim sposobem na prowadzenie biznesu. Chyba - stwierdziła, wzruszając wymownie ramionami. Przesunęła widelcem po dnie opakowania, polując na ziarna sklejonego ryżu.
- Jeżeli poczekasz chwilę, to może zaraz dostaniemy jakieś odpowiedzi - powiedziała niewinnym tonem, skupiając swoją uwagę na posiłku. Niemal jak na zawołanie, jej omni-klucz zapikał sygnałem nadejścia nowego połączenia, które dziewczyna aktywowała od niechcenia.
- Skończyłeś już przerwę? - rzuciła w eter uprzejmym tonem, przełączając rozmowę na tryb głośnomówiący. Wnętrze sali odpraw wypełniły przytłumione dźwięki mesy oraz niezrozumiałe echo rozmów tworzących tło konwersacji.
- Jesteś okropna, wiesz o tym? - W głosie Adamsa łatwo było wyczuć cień irytacji.
Najwyraźniej techniczka nie miała tych samych oporów co Hawk.
- Nie, jestem bardzo miła i tolerancyjna - zapewniła go dziewczyna, odkładając widelec na dno opakowania. - Jeżeli ja mogę spędzić ostatnie sześć godzin próbując zdekodować twoją przyszłą wypłatę John, to ty możesz poświęcić mi pięć minut swojej dwunastogodzinnej przerwy. Możesz docenić, że zaczęłam od grzecznej prośby.
- Powinnaś sprawdzić definicję grzecznej prośby...
- A ty powinieneś używać trudniejszego hasła do swojego konta - ucięła Sayia, zaciskając usta w wąską linię. - No więc? Ile czasu potrzebujesz?
Ciężkie westchnięcie pilota było westchnięciem człowieka pokonanego. Gdzieś w tle stuknęła szklanka o blat stołu, gdy mężczyzna ją odłożył na bok.
- Nic nie potrzebuję. To współrzędne orbitalne punktu startowego i wektory podejścia do zejścia na planetę. Na co ci to?
Techniczka uniosła zakłopotany wzrok na Hawk, patrząc na nią pytająco jakby oczekiwała, że ta informacja mówi jej coś więcej.
- Na jaką planetę?
- A skąd mam wiedzieć? - żąchnął się Deuce. - Nie ma tego w pliku, który mi wysłałaś.
- Nie możesz jakoś tego zawęzić po... nie wiem, danych na temat grawitacji albo średnicy orbity czy coś?
- Srawitacji - padła burkliwa odpowiedź. - Mogę. Pewnie do jakiegoś miliona planet.
Sayia mruknęła pod nosem coś niecenzuralnego czego żadna ze stron nie wychwyciła, po czym podparła policzek na pięści. Deuce musiał wyczuć, że jego odpowiedź była niesatysfakcjonująca, bo kontynuował po chwili, ale już nieco łagodniejszym tonem.
- Z takich informacji korzysta się jak lądujesz w jakimś porcie na planecie albo jakimkolwiek innym miejscu, które wymaga zejścia z orbity na powierzchnię ciała niebieskiego w konkretnej okolicy i potrzebujesz optymalnego punktu do rozpoczęcia przechodzenia przez atmosferę. Chociaż obecnie takie rzeczy przeważnie wyliczane są automatycznie jak znasz dokładne współrzędne do lądowania. Czy to było na chipie?
Techniczka mimowolnie skinęła głową, dopiero po chwili przypominając sobie, że mężczyzna nie może dostrzec tego gestu. Zminimalizowała połączenie, dalej utrzymując je otwarte, ale równolegle wznawiając swoją pracę na omni-kluczu; gdzieś w dolnych ikonkach mignęło Hawk rozpoczęcie procesu kopiowania, które dziewczyna bez słowa zainicjowała po jej prośbie. Najwyraźniej nic nie stało na przeszkodzie, żeby to zrobić.
- Ehe.
- Czyli jednak dostaniemy wypłatę. Widzicie, co wam mówiłem?
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2752
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: Sala odpraw

6 wrz 2023, o 11:58

Powstrzymanie parsknięcia śmiechem, gdy Saiya dobiła się w sposób grzeczny do Adamsa, wymagało od niej całej ogłady, jaka jej pozostała. Pomogła trzymana w dłoni szklanka, w której zostało jeszcze trochę trunku. Upiła mały łyk, przysłuchując się ich rozmowie i w głowie zastanawiając nad tym, jakiego hasła musiał używać Adams. Pewnie John54UK.
Wektory podejścia do zejścia na planetę mogły oznaczać milion różnych rzeczy. Tajną bazę wojskową schowaną na środku jakiegoś wypizdowa, lub niewykrywalne zejście na terytorium wroga. Przysłuchiwała się jej rozmowie, lecz jednocześnie jej myśli krążyły wokół miejsca, które było tak istotne dla Sojuszu. Być może mogło wpłynąć w jakiś sposób na toczącą się w galaktyce wojnę.
Tyle, że póki nie znali planety, równie dobrze mogli patrzeć na losowo wygenerowane literki i cyferki, bo tak czy inaczej gówno im to dawało.
- Lokalizacja otwartych drzwi nam nic nie daje, jeśli nie wiemy, na jakiej planecie się znajdują - wzruszyła ramionami, odkładając szklankę na blat obok siebie. Zawartość tego chipu w ogóle nie powinna jej interesować, ale nie była typem osoby, która ślepo podążała za wyznaczonymi jej poleceniami.
Już nie.
- Zdaniem naszego martwego wróbelka, te dane dadzą ogromną przewagę Sojuszowi Systemów Terminusa, w tym Maelstromowi, który ma niezbyt przychylne zamiary względem reszty świata poza własnym pierdolnikiem. Klientem Kestrel może być Sojusz. Wróbelek podszywał się za jednego z nich i zabił posłańca, kradnąc chip, który mieli do odebrania na Aite - odrzuciła, ani przez chwilę nie przeskakując do cieszenia się z czekającej ich wypłaty, zamiast tego ciągle grzęznąc myślami wokół tego, co znajdowało się na chipie. - Z tego miliona planet, możesz to jakoś zawęzić do znanych nam obiektów wojskowych w Przestrzeni Rady, a potem do kolonii w Terminusie? W Morzu Cieni trwa jakaś operacja Hybris, więc też można sprawdzić ten system, choć wątpię, żeby coś nam to dało. Skoro to wektory konkretnego podejścia, zakładam, że lokalizacją nie jest ogólnodostępny port, Deuce?
Podejrzewała, że z miliona zrobi im się sto tysięcy, ale póki byli w korytarzu Przekaźnika, Adams nie mógł udawać, że ma lepsze rzeczy do roboty.
- Wypłatę dostaniemy, Adams. Ale od ciebie może zależeć, jak wysoką. Wygląda na to, że to, co mamy, może być bardziej wartościowe niż pieniądze, które oferuje nam Kestrel - rzuciła na zachętę. - Nie masz ochotę na premię?
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Sala odpraw

6 wrz 2023, o 16:21

Sayia skinęła ostrożnie głową, próbując dostrzec luki w podsumowaniu sytuacji Hawk, ale nie znajdując w nich żadnych wyraźnych dziur. Sięgnęła do swojego elektronicznego potwora z głębin, zaczynając delikatnie rozpinać przewody, wyłączać poszczególne elementy konstrukcji i najwyraźniej demontować swoje tymczasowe stanowisko pracy, gdy to spełniło swoje zadanie. Chip został zdekodowany, a pozostałe informacje jakie mogły zostać wyciągnięte z otchłani zdobycznych danych, były albo zbyt nieczytelne, albo wyczerpały już źródełko wiedzy, którą zawierały.
- Kestrel chciała wróbelka żywego, nie? - zauważyła po chwili, zwijając bez pośpiechu cienki kabel w ciasny zwój. - Może wystarczy jej informacja, że pracował dla Handlarza Cieni oraz te raporty. No wiesz, do bonusu - dodała.
Bonus wynegocjowany przez Hawk stanowił jednak tylko część głównego zlecenia - i to zdecydowanie mniejszą niż sama nagroda. Rzeczywista wartość chipu wciąż pozostawała pod znakiem zapytania, ale podejrzenia czerwonowłosej zapewne nie mogły być dalekie od prawy, gdy niedoszły szpieg zaryzykował dla nich własną przykrywkę. Cokolwiek kryło się pod znalezionymi współrzędnymi, było ważne dla obydwu stron tego konfliktu.
- Myślę, że każdy brał możliwość tego, że nasza pracodawczyni pracuje również dla Sojuszu - odezwał się Adams, nawiązując do jej wcześniejszych słów. Przerwał na chwilę, a sądząc po dźwięku z tła, podniósł z powrotem szklankę, wracając do picia. - Jeżeli to co mówiła jest prawdą i rzeczywiście ma na tyle duże znajomości, żeby zainteresować swoją osobą Handlarza Cieni, to musiała mieć kontakt z jakimiś dużymi graczami Terminusa. A okazuje się, że SST jest największym jaki obecnie istnieje - dodał, jakimś cudem przemycając w swojej wypowiedzi niewidzialne wzruszenie ramion. Kiedy jednak Hawk kontynuowała i temat zszedł na jego bezpośredni udział w pracy, którą musiałby wykonać, z jego gardła wyrwał się ciężki jęk protestu.
- Tak, Deuce. Sprawdzisz nam milion planet, Deuce? - dorzuciła się techniczka pełnym słodyczy głosem, układając na stosik porozłączane moduły. - Czy twoja przerwa to zniesie?
- Lepiej byłoby, żeby zrobili to nasi nawigatorzy - odrzucił mężczyzna kwaśnym tonem. Czerwonowłosa niemal mogła zobaczyć przez linię połączenia jak tryby w jego głowie zaczynają się poruszać, żeby znaleźć jak może zrzucić tą robotę na innych. - W końcu to ich praca. Pogadam z nimi, tak. I masz rację, to raczej nie jest ogólnodostępny port, bo na te można z łatwością dostać współrzędne do lądowania. Ale będzie to przypominało trochę dopasowanie tablicy rejestracyjnego skycara na podstawie niewyraźnego zdjęcia jego siedzenia w środku. Na pewno nie macie nic więcej? - dodał z westchnięciem.
Techniczka pokręciła głową jeszcze zanim Hawk zdążyła odpowiedzieć, po czym pstryknęła palcami, coś sobie przypominając.
- Nie. Sprawdziłam też omni-klucz turianina - rzuciła, wracając do listy zadań, które zleciła jej kapitan i przenosząc na nią wzrok. - Ale jest czysty. Tak totalnie czysty, wypalony do ostatniego kondensatora. Nie da się nic z niego odzyskać, nawet nazwy modelu co czy rodzaju oprogramowania. Wzorowa robota w zacieraniu śladów, jestem niemal zazdrosna.
Przesunęła się na blacie i spuściła nogi na podłogę, zabierając pod rękę swoją zdemontowaną ośmiornicę.
- Czy coś jeszcze ode mnie potrzebujesz? - zapytała, spoglądając pytająco na kobietę.
- Albo ode mn... bzzt bzzt... coś przerywa, wiecie? Bzzt bzzt... Odezwę się później, pa. - Połączenie Adamsa zakończyło się, nie pozostawiając złudzeń która strona zdecydowała się rozłączyć. Sayia westchnęła cicho i wygasiła omni-klucz, opuszczając rękę.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2752
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: Sala odpraw

13 wrz 2023, o 11:43

Jeszcze godzinę temu obawiali się, że nic nie uda im się zyskać i stracili czas, biorąc w rekompensacie Quebui do sprzedania. Mimo tego, gdy minęła jej początkowa ulga wywołana obecnością danych z chipu w implancie mężczyzny, jej umysł znów wędrował dalej, domagając się więcej. Więcej informacji, więcej przewagi, więcej bonusu.
Zawsze chciała więcej. Ale teraz musiało im to wystarczyć.
- Cóż. Zadanie wykonane - skwitowała ich wymianę zdań, przypominając samej sobie, że wszystko to, co robili teraz dodatkowo, było ponadprogramowe. - W ostateczności przytulimy kredyty z małym bonusem, oraz to co uda nam się dostać za Quebui.
Ta ostateczność była i tak absolutnie wystarczająca, ale nie chciała podkreślać tego głośno. Wolała, by Adams pracował nad wyciągnięciem większej ilości informacji tak, jakby zależała od tego jego wypłata.
- Będziecie musieli sobie poradzić - odparła, nie mając nic więcej do zaoferowania pilotowi. Gdy sygnał się przerwał w tajemniczy sposób, westchnęła, dopijając resztę swojego Sur'Ketu ze szklanki. - Z omni-klucza Zhou jak rozumiem została tylko kupka śmieci?
Nie wyglądał zbyt zachęcająco gdy znaleźli go na ziemi, strzaskany.
- Nie, niczego nie potrzebuję - przytaknęła. - Odpocznij. Mamy trochę czasu do wylotu z tunelu Przekaźnika. Nie udało nam się, póki nie przekażemy danych i sprzedamy Quebui. Do tego czasu będziemy musieli być w gotowości po dotarciu do układu.
Skinęła głową kobiecie i odkleiła się od stołu, o który oparty stała. Zgarnęła swoją szklankę i, z nagraniami i raportami skopiowanymi na swój omni-klucz, ruszyła do wyjścia.
Planowała pozostać w swojej kajucie póki nie dotrą do wylotu z Przekaźnika, chyba, że ktoś będzie czegoś od niej w tym czasie chciał. Poza przejrzeniem kamer monitoringu, z pewnością przyda jej się złapanie nieco snu, szczególnie, że znużenie powoli wkradło się do jej ciała.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Sala odpraw

15 wrz 2023, o 11:34

Sayia potwierdziła krótkim skinięciem głowy, a przez jej twarz przemknęło zrezygnowanie.
- Niestety. Spróbuję coś z niego jeszcze poskładać w chwilach nudy, ale to będzie cud, jeżeli w jego obecnym stanie uda mi się odzyskać coś więcej niż kilka bitów - potwierdziła przypuszczenie Hawk odnośnie omni-klucza Azjaty, którego zwęglone, zgniecione szczątki otrzymała od Hawk. Zebrała swoje rzeczy i pożegnała się z nią, uciekając na korytarz, najprawdopodobniej wracając do własnej kajuty na podobieństwo swojej kapitan.
Wraitha powoli zaczynała otaczać senna atmosfera, gdy wiele godzin lotu w bezpiecznym tunelu Przekaźnika w końcu zaczęło wpływać uspokajająco na jego załogę. Hawk minęła kilka osób na korytarzu, ale większość z personelu albo też udała się do swoich kajut, albo wykonywała swoje spokojniejsze obowiązki - czy to korzystając ze spokoju panującego na okręcie, żeby uzupełnić zaległe raporty, czy porobić mniej wymagające przeglądy, które nie miały wpływu na pracujące systemy fregaty, czy też oddać się mniej głośnym rozrywkom w zaciszach własnych modułów sypialnianych z tymi towarzyszami, którzy również nie udali się na spoczynek. Bez większych problemów dotarła do swojej kajuty i nikt nie zawracał jej głowy przez następne sześć godzin lotu, pozwalając znaleźć tą chwilę odpoczynku, której potrzebowało ciało i zmrużyć na chwilę oczy. Sen nadszedł szybko, jak gdyby jej organizm bardzo go potrzebował po ilości energii, którą spalił w przeciągu ostatnich godzin w trakcie pościgu za Quebui, abordażem i pospieszną walką na jego pokładzie.
Ale wraz ze snem nadeszły koszmary, gdy mentalny, żelazny uścisk umysłu czerwonowłosej na własnych problemach, osłabł. Mózg, nie niepokojony bodźcami zewnętrznymi, analizował ostatnie wydarzenia, odtwarzał je po raz kolejny, mieszał z innymi, sprawdzał; niczym stary rejestrator obrazów, odtwarzający niedawno obejrzany film ponownie i ponowniei
Jej odpoczynek został przerwany przez krótkie piknięcie omni-klucza, który poinformował ją o nadejściu nowej wiadomości. Musiało upłynąć kilka godzin odkąd się położyła, ale pokład Wraitha wciąż cicho mruczał w objęciach promieniowania Cherenkova, poruszając się niemal bezgłośnie tunelem Przekaźnika. Blask omni-narzędzia oślepiał w półmroku przygaszonych lamp kajuty, a senna mgła wciąż zasnuwała myśli, utrudniając skupienie się.

Ne3tslt pisze:Coś znalałzam. Jesetm w sali odparaw.
-Vinnet

Wiadomość była krótka i lakoniczna, ale wywoływała uczucie ponaglenia, pobudzając napięcie skryte u podstawy czaszki czerwonowłosej kobiety - wieczne i zawsze obecne, nawet jeżeli czasami ukryte. Wstanie z łóżka i ubranie się zajęło jej zaledwie kilka minut, ale gdy wyszła przez drzwi na zewnątrz, Red i Kirył już na nią posłusznie czekali. Ulice wciąż były jednak pełne ludzi, którzy świętowali niespodziewane pojawienie się nowego gracza w galaktycznych rozgrywkach - kogoś kto wreszcie pokazał obecnym władcom i przeciwnikom wolnego świata gdzie ich miejsce, zaburzając trwający od zawsze stan rzeczy. Alkohol i inne używki stanowiły nieodłączny element świętowania, ale teraz, po raz pierwszy od bardzo dawna, towarzysząca im zabawa wyszła poza ściany obskurnych barów, nocnych klubów oraz prywatnych zaciszy. Idąc ulicą Centralnego Dystryktu Omegi ich wzrok co chwilę padał na ludzi upojonych obecną chwilą, czy to siedzących na stalowych schodach między poziomami stacji i ściskających częściowo wypite butelki, czy też tych którzy wciąż stali na nogach, śpiewając i śmiejąc się. Gdzieś w jednym z przejść między Dystryktami mignął im zamalowany mural, na którym ktoś czerwonymi literami wymalował litery KESTREL, a nad innym placem powoli przepływała barka z długimi, zielonymi kontenerami na których ktoś wypisał "NADHCODZĄ ZMIANY ZA NOWY POZCĄTEK ZA SZBYKĄ ŚM" - tworząc niedokończony symbol twórczej ekspresji, brutalnie przerwanej przez zbytni entuzjazm nieuwzględniający ilość posiadanej farby lub prędkość poruszającej się barki.
- Źle się czuję - mruknął obok niej Stadtford, gdy przechodzili pod wiszącą kładką. Kiedy spojrzała w jego stronę, dostrzegła jego bladą twarz oraz krople potu lśniące w świetle szkarłatnych lamp, ale mina rudowłosego dalej pozostawała czymś na pograniczu niezadowolenia, a znudzenia.
- Trupów nic nie wskrzesi - poinformował go Kirył tonem jakby tłumaczył mu coś cierpliwie. Jego własna twarz była nieregularna i popękana, tracąc kształty z każdym uderzeniem serca, gdy się na nią patrzyło - rozpływając się powoli, sprawiając że słowa stawały się niewyraźne, gdy kąciki ust zlewały się wzdłuż brody, policzki spływały w dół, a oczodoły były stopniowo przesłaniane przez galaretowate łuki brwiowe; mężczyzna był jednak tego zupełnie nieświadomy lub o to nie dbał, idąc żwawym krokiem obok Hawk.
- Masz wiadomość - poinformował Hawk Red, skinąwszy podbródkiem na jej omni-klucz.

Vinnet pisze:POMYLIŁAM SIĘ POMYLIŁAM SIĘ POMYLIŁAM SIĘ POMYLIŁAM SIĘ

Wyjątkowo wyraźne słowa wypisane na omni-kluczu przebijały się do umysłu, lśniąc we wnętrzu korytarza i rzucając światło na mlecznobiałe opary, które unosiły się między ich kostkami. W końcu dotarli jednak tam, gdzie miała czekać na nią Sayia, nie pozwalając dłużej zastanawiać się nad tą informacją. Drzwi do sali odpraw rozsunęły się bezgłośnie, wpuszczając Hawk do środka, na znajomą, zakratowaną podłogę kładki. Pomieszczenie napędu było niemal trzy razy większe niż pomieszczenie rdzenia. Na dolnym poziomie znajdował się gąszcz urządzeń oraz terminali, upchanych tak ciasno jakby projektanci Quebui chcieli jak najbardziej zaoszczędzić miejsca, a tam gdzie między blokami modułów szły równoległe ścieżki, tam zalegały przewody oraz liczne rury odprowadzające i doprowadzające Bóg wie co. Niemal czwartą część zajmowała ogromna bryła zespołu napędowego - masywny, pojedynczy silnik stanowił jedyne źródło głównego ciągu promu, zdolny wygenerować ogromną moc, żeby móc poruszyć archaicznego giganta. Wszystko pokrywała jednak cienka warstwa brunatnej mazi, tworząc niezdrowo wyglądający nalot, który miejscami lśnił brudnym błękitem, tam gdzie jego zawartość wymieszała się z obcą krwią; w powietrzu unosiły się drobiny organicznej materii oraz dławiący i gorzki zapach, niczym woń domu zbyt długo przeżeranego przez zgniliznę oraz grzyby. Rury oraz kable, które zwieszały się z sufitu pomieszczenia, przypominały żywe, obślizgłe organy - jelita, ścięgna, żyły które pulsowały od płynów silnikowych i hydraulicznych, płynących przez chory krwioobieg Quebui. Trzy stalowe kładki przecinały pomieszczenie wzdłuż pod ścianami oraz przez środek, zbiegając się na głównej platformie na końcu sali, tam gdzie znajdowały się terminale centralnego sterowania oraz skąd był widok z góry na cichy, wygaszony silnik; podłoga była lepka od niezidentyfikowanej mazi, która ściekała gęstymi soplami na pokład poniżej.
Turianin w czarnym pancerzu stał na samym końcu kładki. Nie miał hełmu, a jego rozpłynięta twarz przypominała tą u Kiryła, ale jego usta poruszały się bezgłośnie, gdy mówił coś do Hawk. Tłumaczył. Opowiadał. Wyjaśniał. Z jego gardła nie wydobywał się jednak żaden dźwięk, jakby poza wszechobecnym szumem i skrzypieniem umierającego okrętu, ta jedna postać została wycięta z innego kadru i pozbawiona ścieżki dialogowej. Jednak kiedy czerwonowłosa spróbowała się poruszyć, coś zatrzymało ją w miejscu. Nogi odmawiały posłuszeństwa, chociaż całe ciało walczyło z nimi pełną swoją siłą, próbując przemóc spinające je bezruch, a stopy nie chciały oderwać się pod posadzki.
Gdy spojrzała w dół, jej wzrok zetknął się z jasnymi, sarnimi oczami młodej asari, która wczepiona była w nią palcami, obejmując nogi niczym imadło i ściągając w dół. Niewinne, pełne wyrzutu tęczówki otoczone były fioletową krwią, która pokrywała gardło oraz twarz asari, gdy ta ciągnęła ją w dół, w dół w dół w dół...

Aż przebudziła się gwałtownie, wciąż w swoim łóżku w kajucie, gdy jej senne koszmary zostały przerwane przez krótkie piknięcie omni-klucza, który poinformował ją o nadejściu nowej wiadomości. Musiało upłynąć kilka godzin odkąd się położyła, ale pokład Wraitha wciąż cicho mruczał w objęciach promieniowania Cherenkova, poruszając się niemal bezgłośnie tunelem Przekaźnika. Blask omni-narzędzia oślepiał w półmroku przygaszonych lamp kajuty, ale jej wzrok szybko się do niego przyzwyczaił.

Scott Nephiet pisze:Dolatujemy do końca tunelu Przekaźnika. Zostało jeszcze niecałe pół godziny.
Sayia wdrożyła mnie w wasze znaleziska. Jestem już w CIB, ale chciałbym ustalić jaki mamy plan zanim dolecimy na miejsce.

-Scott

Gdy mentalny, żelazny uścisk umysłu czerwonowłosej na własnych problemach słabł, czasami szuflada kredensu otwierała się z hukiem.

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Sala odpraw

14 sty 2024, o 18:25


Dron tkwił wyłączony, czekając na kolejną transmisję, ale jego wnętrze wciąż pozostawało tajemnicą nie mniejszą niż jego faktyczne możliwości - otulone w pancerz technologii, która uniemożliwiała pełną ingerencję bez ryzyka zniszczenia jedynego, pewnego źródła komunikacji między Wraithem, a ich zleceniodawczynią. Sala przesłuchań wydawała się być jednak dobrym miejscem na jego trzymanie, gdy chciało się mieć nieco większą pewność odnośnie swojej prywatności.
W końcu nie bez powodów jej ściany były nieco bardziej wygłuszone od reszty pomieszczeń okrętu, nawet jeżeli była to oddolna inicjatywa kilku załogantów, którym kajuty znajdowały się akurat bezpośrednio pod pokojem, w którym czasami odbywało się agresywne zadawanie pytań.
- Za dwa miliony kredytów nie będę musiał chlać tanich gówien w Zaświatach - zacmokał Adams, nim przerwał połączenie. Nephiett również potwierdził krótko, nie wdając się w szczegóły; gdy wychodziła z pokoju, zostawiając drona Kestrel w środku, mogła być pewna, że obydwaj mężczyźni właśnie wydają rozkazy osobom, które miały ich tymczasowo zastąpić w ich obowiązkach, podczas gdy okręt powoli leciał w stronę Omegi.
Kilka minut później dotarła na miejsce, ale gdy przeszła przez drzwi, zorientowała się, że obydwaj jej zastępcy już na nią czekają. Wraith nie należał do małych okrętów, a salę przesłuchań i salę odpraw dzieliły dwa poziomy oraz jedna winda, podczas gdy zarówno Nephiett jak i Adams musieli po prostu przejść po tym samym pokładzie.
- Mieliśmy już gorszych pracodawców - odpowiedział na jej pytanie Scott, przenosząc na nią wzrok. Stał ze skrzyżowanymi ramionami po drugiej stronie stołu, opierając się o niego jednym biodrem; John zdążył zająć już jeden z foteli i wyciągnąć buty na blacie, obracając w dłoniach kartę - tą samą, którą wyciągnął z tego samego stosu bezużytecznych rzeczy, które sprawiły Hawk naszyjnik z koniczynką.
- I gorzej płatne zlecenia - mruknął Deuce, wzruszając ramionami. - Ale chyba nie jestem obiektywny. Kestrel to kobieta w moim typie.
- Holograficzna i poza zasięgiem? - odparł Scott neutralnym tonem, zawieszając na chwilę głos. Chociaż jego pierwsze słowa sugerowały żartobliwy charakter, drugie już nie; w jego spojrzeniu mignęło znajome Hawk zamyślenie. - Czy zdesperowana?
- Nadziana - poprawił go Adams, po czym zaklął, gdy karta wysunęła się spomiędzy jego palców, gdy próbował nią między nimi obrócić i upadła na podłogę. Ściągnął buty ze stołu i zniknął na sekundę pod blatem.
- Prowokowanie elitarnej jednostki galaktycznego rządu nie jest zbyt rozsądne. - Nephiett przeniósł wzrok na Hawk, przyglądając się jej nad stołem. - Ale argumenty Kestrel wydają się w porządku, a plan ma sens. Jeżeli faktycznie prace w ich ośrodku są nielegalne, to wiedza o nich może powstrzymać wszelkie próby odwetu, jeżeli wydałoby się kto stoi za atakiem. Im więcej ktoś na na sumieniu, tym skuteczniejszy jest szantaż.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2752
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: Sala odpraw

15 sty 2024, o 01:05

Pozwoliła, by drzwi zamknęły się za nią gdy wsunęła się do środka sali odpraw. Obecność ich dwójki na miejscu usprawniła potrzebne, krótkie narady, choć jednocześnie ich brak jakichkolwiek uwag na samym wstępie wybił ją z tropu. Nie sądziła, że ich obrady będą tak proste - głównie dlatego, że nawykła do szukania dziur w całości. Przez myśl przemknęło jej, że będzie musiała odczekać chwilę nim powie Kestrel o zaakceptowaniu zlecenia.
Nie lubiła wyglądać na łatwą.
Oparła się o blat stołu tak, by móc widzieć ich oboje. Słowa Deuce'a odnośnie Kestrel, choć zabarwione żartem, wzmogły jej usilną potrzebę szukania zabrudzenia na nieskazitelnie czystej ścianie.
- Uczciwa, otwarta, dobrze płaci - przytaknęła, oferując im nieco sensowniejsze sprostowanie. - Nie podoba mi się.
Wsunęła dłoń do kieszeni, odruchowo chwytając schowaną w jej wnętrzu paczkę papierosów. Ścisnęła kartonik, mnąc go jeszcze bardziej, jakby było to w ogóle możliwe. Kestrel nie miała żadnych podejrzanych przesłanek, które mogłyby sugerować podwójne dno, a jednak im mocniej udowadniała im swoją rzetelność, tym trudniej było Jean uwierzyć w to, że nie chował się za tym jakiś okrutny podstęp. Niemal wolałaby, by coś nadało jej ludzkiej twarzy, innego niż odległa współpraca z Cerberusem i lojalność wobec Sojuszu. To nie były wady, to były cechy osobowości.
Chyba, że jej wadą miał okazać się jej brat.
- Widzę, że zgrabnie pomijacie wątek zaatakowania ściśle tajnej bazy elitarnych jednostek Hierarchii, których żołnierze rozpływają się na papkę w razie śmierci, lub pewnie też porwania - odchrząknęła, przesuwając po nich wzrokiem. - Może dlatego, że wy będziecie grzać swoje dupska, a to ja będę tam wchodzić.
Parsknęła śmiechem, wysuwając kartonik o wątłej konstrukcji z wnętrza kieszeni. Wyjęła jednego papierosa i odrzuciła paczkę na stół, oferując resztę, choć wiedziała, że tylko Deuce gustował w papierosach.
- Na szczęście zanim do tego dojdzie, czeka nas odzyskanie drugiej części. Uważam, że powinniśmy wziąć fuchę - westchnęła, odpalając końcówkę papierosa. Który to już był, trzeci? Odruch był dla niej zbyt mocny, nie paliła w ogóle lub paliła ciągiem. - Jakieś propozycje względem tego, ile zażyczyć sobie za to pieniędzy? I co zrobimy z kapitanem Anathemy panoszącym się po naszym pokładzie?
Zakładając, że w ogóle się zgodzi.
- Jestem za sprzedaniem jej Quebui. Oferuje dobre pieniądze, a to, co Sojusz zrobi z tym okrętem mnie nie interesuje - dodała, podnosząc kolejną kwestię.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Sala odpraw

15 sty 2024, o 16:55

Adams przewrócił oczami wymownie, opierając ręce na podłokietnikach i odchylając się lekko w fotelu do tyłu.
- Oczywiście, że ci się nie podoba. Boże zabroń, żebyśmy chociaż raz mieli pracodawcę, któremu możemy zaufać. To przecież niemożliwe, więc musi być jakiś haczyk. Lepiej wróćmy do pracy dla któregoś gangów z Omegi lub podejrzanych typów, którzy wolą się nie przedstawiać. Spróbują nas wysadzić lub rozstrzelać w chwili wypłaty, ale przynajmniej rzeczywistość będzie na swoim miejscu i wszystko takie jak być powinno - odparował, wyrzucając ręce w górę w teatralnym geście. Nephiett uśmiechnął się mimochodem, pozwalając sobie jeszcze na chwilę milczenia, nim skinął krótko głową. Nie wydawał się być zaskoczony słowami Adamsa i po chwili stało się jasne, że mężczyźni musieli już ze sobą rozmawiać zanim kobieta pojawiła się w sali odpraw. Może nawet prowadzili tą rozmowę wcześniej, w trakcie gdy czerwonowłosa prowadziła dywagacje z Kestrel - wykorzystując brak ograniczenia, który uniemożliwiał Hawk przedyskutowanie słów fixerki na bieżąco, w chwili gdy je wypowiadała.
- John też jej nie ufa. Ja również mam swoje drobne obiekcje - podpowiedział. Deuce fuknął w jego stronę. - Ale na nasze nieszczęście, nie mamy żadnych dowodów ani podstaw do tego, żeby czymkolwiek potwierdzić nasz brak zaufania. Kestrel się o to zatroszczyła. Co właśnie sprawia, że jesteśmy podejrzliwi, bo mamy wrażenie, że to wykalkulowane działanie.
- Jakaś część mnie chce, żebyśmy znaleźli coś, dzięki czemu będziemy wykrzyknąć "a-ha!" i stwierdzić, że Kestrel jest nieuczciwą szują i że to jakaś pułapka - przyznał blondyn, wzruszając ramionami. Krzesło stuknęło o posadzkę, gdy pochylił się do przodu, chętnie zabierając z blatu rzuconą do niego paczkę. - Ale druga bardzo ma ochotę na te dwa miliony kredytów. Jeżeli mam wybierać między satysfakcją posiadania racji oraz piciem omegańskich szczyn, które uchodzą tam za whisky, a przyznaniem, że się myliłem i nowym skycarem...
Nie dokończył, wzruszając wymownie ramionami. Sądząc po błysku w jego oku, nie była to jednak tak łatwa decyzja jak prezentował i świadomość tego faktu oraz tego co to oznacza do własnej introspekcji, niezmiernie go bawiły.
- Nie chodzi tylko o kredyty. Wraithowi przydałyby się zasoby. - Nephiett wyprostował się lekko i przesunął dłonią po stole, może ścierając z niego jakiś kurz lub inny pyłek. - Małe zlecenia i polowanie na cywilne okręty utrzymują nas na powierzchni, ale prędzej czy później będziemy potrzebować bezpiecznego doku i ludzi, którym możemy zaufać. Kestrel na pewno mówiła prawdę co do tego, że w galaktyce przesuwają się granice i nadchodzą zmiany - myślę, że każde z nas to czuje. Wiem, że jesteśmy w stanie wyjść ze wszystkiego co spadnie na Wraitha, ale mądrze byłoby sobie to ułatwić.
- Poprzez atakowanie ściśle tajnej bazy elitarnych jednostek Hierarchii? - sarknął John, wsuwając papierosa do ust; w jedno dłoni pojawiła się zapalniczka, którą kliknął parę razy, próbując rozniecić płomyk. - Też mi ułatwienie.
- Gdybyś którekolwiek z nas wolało stałą pracę od dziewiątej do siedemnastej, to nigdy nie bylibyśmy tu gdzie jesteśmy teraz - stwierdził Scott wprost, patrząc na Deuca tak długo, aż ten w końcu przewrócił oczami i szczęknął zapalniczką, zamykając ją. Dopiero wtedy przeniósł wzrok na Hawk. - Też jestem za tym, żeby wziąć to zlecenie.
- Im większe ryzyko, tym większa nagroda? - westchnął pilot, zaciągając się papierosem. Na wzmiankę o Quebui machnął ręką. - Ta, ja też. To znaczy jestem za tym, żeby wzięła sobie Quebui. Jej wycena wydaje się pokrywać z moim przeczuciem, a Fred też podał z grubsza podobny zakres, więc wiemy, że przynajmniej tutaj nie robi nas w chuja. Chociaż jak na kogoś kto jest tak przywiązany do idei otwartości, lojalności i uczciwości, to Kestrel wykazuje się wyjątkowym pragmatyzmem i uprzedmiotowieniem ludzkiej załogi do elementu zasobów do wykorzystania.
Temat kapitana Anathemy sprawił natomiast, że obydwaj mężczyźni wymienili między sobą krótkie spojrzenia.
- Będziemy zachowywać się jak dorośli, traktować go z dystansem, ale mieć go na oku? - zapytał Scott spokojnym tonem, spoglądając kątem oka na czerwonowłosą.
- Dopóki nie będzie chodził po moim statku tam gdzie nie potrzeba i nie próbował czegoś głupiego... - John obrócił w palcach papierosa, po czym wzruszył ramionami. - Jak dla mnie, to możemy go nawet wsadzić do brygu. Ciekawi mnie czy Wraith dałby sobie radę z Anathemą. To znaczy, wiem, że dałbym sobie radę, ale ciekawi mnie ile by to zajęło - uściślił.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2752
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: Sala odpraw

17 sty 2024, o 14:35

Słowa Deuce'a były dość trafne z jej rozumowaniem i z trudem powstrzymała parsknięcie śmiechem, które cisnęło jej się na usta. Kestrel wydawała się osobą bez wad w kontekście ich zleceniodawcy - a Hawkins nie wierzyła w zleceniodawców bez wad tak, jak nie wierzyła w ludzi bez wad. Jako osoba, której wzrok skupiał się na ich szukaniu, w pewnym stopniu była niezadowolona z tego, że jeszcze niczego nie znalazła. Zdawała sobie jednak sprawę z tego, że nie było to w pełni normalne i właśnie dlatego podejmowała decyzję w oparciu nie tylko o swoje przeczucia, ale też przeczucia dwójki mężczyzn tkwiących obok.
Jeśli wszystko się spierdoli, odrobinę mniej będzie nienawidzić siebie za niedostrzeżenie potencjalnych kłopotów.
- Cóż, wszystko może się jeszcze okazać jeśli dotrzemy do bazy Czarnej Straży - odrzuciła, obracając papierosa między palcami. - Kto wie, może Kestrel chce żebyśmy ukradli dla niej plany rasowej eksterminacji na skalę galaktyczną. Dwa miliony za ugłaskanie sumienia.
Uśmiechnęła się drwiąco, dobrze wiedząc, że dwa miliony w pełni na to wystarczyły. Przynajmniej dla niej. Póki to nie ona miała być eksterminowaną częścią i póki nie musiała robić tego sama, przekazanie komuś innemu czerwonego przycisku wydawało się problemem na tyle kompaktowym, że znalazłaby dla niego miejsce gdzieś w tyle swojego umysłu - tam, gdzie nigdy nie zagląda.
- Czy coś sugerujesz? - spytała niewinnie, odwzajemniając ukradkowe spojrzenie Nephietta. Była przecież dorosła. Dlatego nie musiała bawić się z dziećmi koleżanek swojej matki, zamiast tego mogąc wpieprzyć je do zamkniętego pomieszczenia i wyrzucić klucz do wykonania zlecenia. - Jak dla mnie, Saya mogłaby dyskretnie spróbować się dobrać do Anathemy gdy będziemy mieli ustanowione z nimi połączenie radiowe. Też się nad tym zastanawiałam.
Wiedziała, że jeśli przyjdzie co do czego, Wraith potrafiłby Anathemie uciec. Nie wiedziała za to, czy byłby w stanie z nią wygrać. Najeżony uzbrojeniem statek wyglądał na przeznaczony do walki z równymi sobie, a Wraith preferował złamanie przeciwnikowi nóg przed rozpoczęciem wyścigu.
- W takim razie postanowione. Zostawiamy jej Quebui i bierzemy zlecenie - westchnęła, strzepując nadmiar pyłu na podłogę. - Tak czy siak lecimy na Omegę, zadzwonię do niej gdy już dotrzemy na stację. Zobaczę, ile wyszarpię wynagrodzenia za odzyskanie chipu. Poczyńcie przygotowania do przekazania jej fregaty i odebrania naszych ludzi.
Im też należał się odpoczynek.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Sala odpraw

18 sty 2024, o 17:10

John wzruszył ramionami wymownie, niewerbalnie przekazując to samo co przemknęło jej przez głowę. Zaciągnął się papierosem i wydmuchał dym pod sufit, po czym pochylił się nad blatem i machnął ręką, posuwając paczkę z powrotem w stronę Hawk.
- O ile w ogóle chcemy to wiedzieć - rzucił, nieco niewyraźnie z powodu fajka. - Jak na nieczułych piratów, których interesują tylko kredyty, zastanawiamy się nad zaskakującą ilością rzeczy dotyczących zlecenia.
- Czasami lepiej wiedzieć takie rzeczy, John. Żeby nie okazało się, że pomagamy załadować pistolet przystawiony do swojej własnej skroni - odparł Scott, sięgając do swojego omni-klucza i zaczynając coś na nim pisać, być może przygotowując sobie listę rzeczy do zrobienia, a być może coś sprawdzając.
- Niewiedza kosztuje ekstra. Tylko tyle chciałem powiedzieć.
Dwa źródła dymu sprawiły, że pod sufitem sali odpraw szybko pojawiła się warstewka szarych oparów, które leniwie przesuwały się w stronę układów wentylacji. Dźwięki dochodzące z pozostałej części Wraitha, prześlizgujące się przez szkielet fregaty i rozchodzące po pomieszczeniu pod postacią przytłumionego echa rozmów, stukania klimatyzacji oraz pracy innych systemów okrętu, wypełniały salę ledwo słyszalnym tłem. Lekko ostra woń słabego tytoniu wydawała się być niemal nieodłączną częścią tego pomieszczenia, unosząc się w powietrzu nawet, gdy nikt tu nie palił w przerwach od spotkań i dyskusji; wżarta w fotele oraz panele zdobiące ściany, wydawała się być permanentnym członkiem pirackiej łajby.
- Nie śmiałbym - odrzucił Nephiett, uśmiechając się nieznacznie na jej niewinne pytanie, nie podnosząc wzroku znad swojego urządzenia. - Ale tak, przekażę to Sayi. Anathema to zupełnie inna klasa niż stare myśliwce należące do ochrony Quebui, więc z pewnością nie będzie z nimi tak prosto, ale to już ona musi to stwierdzić. Jednak jeżeli Kestrel zna możliwości Wraitha i przekazała je swojemu bratu, to bezpiecznie będzie założyć, że mogą się tego spodziewać.
- Swoją drogą, dobrze byłoby się dowiedzieć skąd ona wie takie rzeczy - mruknął Deuce nagle. - Co innego usłyszeć o wyposażeniu Wraitha od kogoś z załogi, kto wypaplał coś zbyt głośno przy flaszce alkoholu, ale co innego mieć dokładne specyfikacje naszego okrętu. Jak się dowiem, że ktoś od nas sprzedał w świat brudne sekrety mojego statku, to nie ręczę za siebie.
Zanim Hawk zdążyła jednak odpowiedzieć, jej omni-klucz piknął cicho od nowej, nadchodzącej wiadomości. Jej nadawca wyświetlił się w pierwszej kolejności, informując o tym, że komunikat przyszedł z wnętrza sieci okrętu.

Vinnet pisze:Zanim wyjdziecie na Omegę, przyjdź do stacji medycznej. Chcę coś sprawdzić.
- Vinnet

Deuce podniósł się z fotela i wsunął dłonie do kieszeni, a Nephiett wygasił omni-klucz. Najwyraźniej jej słowa sprawiły, że również uznali, że wszystko co wymagało przedyskutowania zostało przedyskutowane, a jej decyzja ich usatysfakcjonowała oraz nie mieli nic do dodania w tamtym temacie.
- Dobra. Ile będziemy mieli czasu na Omedze? - zapytał blondyn, gdy ruszali niespiesznie do wyjścia.

@Hawk
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2752
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: Sala odpraw

18 sty 2024, o 21:48

Jej potrzeba wiedzy nie była ulokowana w żadnej formie altruizmu, który miałby przeczyć ich idei bycia nieczułymi piratami. Kestrel lawirowała między tajemnicami i nietrudno było założyć, że miała również własne. Im więcej wiedzieli, tym lepiej z tym czuła się czerwonowłosa - nawet, jeśli pozyskane przez nią informacje miały nie okazać się przydatne. Zresztą, nie była nieczuła. Była czuła selektywnie.
Pomimo groźby odwetu ze strony Anathemy, wcale nie wykluczała prób przesondowania ich systemów w ten czy inny sposób. Mieli mieć na pokładzie kapitana okrętu - o ile w ogóle ten się na to zgodzi. Mały występek mógł być im wybaczony jeśli w grę wchodziło szafowanie jego życiem w przypadku podjęcia walki. Szczególnie, gdy mogli wymówić się zwykłymi kwestiami bezpieczeństwa, choćby w naciągany sposób.
- Jestem pewna, że nie obrażą się zanadto jeśli lekko ich szturchniemy - odrzuciła, nie zgłębiając w tej chwili tego tematu. Mieli jeszcze czas przygotować się na tego typu operacje, bo nie wymagały wcześniejszego przygotowania.
Inną kwestią był za to temat poruszony przez Adamsa. Milczała przez chwilę, pozwalając, by jej myśli krążyły wokół źródła potencjalnego przecieku. To, że Kestrel miała ich schematy mogło oznaczać, że ktoś inny również mógł je zdobyć - że były do zdobycia, co zdecydowanie jej się nie podobało, ale w natłoku informacji i decyzji do podjęcia, postanowiła początkowo skupić się na innych kwestiach.
- Zapytam ją gdy już zgodzimy się na wykonanie zlecenia - westchnęła, sięgając do omni-klucza by przeczytać wiadomość od Vinnet. Nieprzyjemne wrażenie przemknęło po jej ciele na wspomnienie tego ranka - czy też nocy - ale zbyła je głęboko do swojej podświadomości.
Omega. Chyba jej też przyda się odpoczynek.
- Zależy jak bardzo śpieszy się Kestrel i jak dużo jest skłonna dopłacić, jeśli mielibyśmy skrócić nasz pobyt z całej doby na kilka godzin - odrzuciła, wstępnie planując, że jak zwykle, spędzą umowne dzień i noc na stacji - tak, by każda zmiana była w stanie odsapnąć. Jedna zmiana się bawiła, druga odchorowywała kaca, trzecia utrzymywała statek na chodzie. - Na razie przygotujcie załogę na dwanaście godzin. I rozdziel wynagrodzenie, Scott, jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś. Niech mają co przepierdolić.
Odepchnęła się od blatu, zgniatając końcówkę papierosa o kartonik, który trzymała w dłoni.
- Vinnet czegoś ode mnie chce, więc muszę skrócić naszą bogatą w przemyślenia naradę - westchnęła, nie powstrzymując się od sarkazmu, który wkradł się w jej słowa. Bądź co bądź, nie mieli zbyt wiele obiekcji, więc nie było już powodu dalej dyskutować. - Zawieź nas do stałego doku, Deuce. Najlepiej przy Zaświatach, a nie w tej melinie co ostatnio. Posmaruj im, jeśli będzie trzeba.
Jeśli nie mieli niczego do dodania, skierowała się od razu do stacji medycznej.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Wróć do „Wraith”