Asaia uśmiechnęła się. Wiedziała, o którym miejscu mówi Ajia, bywała tam często. Nie spodziewała się, że są tak bliskimi sąsiadkami. Faktycznie ten park był chyba jej ulubionym z tych, które zdążyła w czasie swojego krótkiego pobytu na Cytadeli odwiedzić. Aż ją zdziwiło, że nie spotkały się tam nigdy wcześniej. Była bowiem pewna, że drellkę dziś zobaczyła po raz pierwszy, bo inaczej zapamiętałaby ją z całą pewnością. Wyróżniała się z przedstawicieli swojej rasy, i to bardzo, chociażby kolorem skóry, nie mówiąc o efektownym kołnierzu. Nawet mijana na ulicy rzuciłaby się Asai w oczy, o tym była przekonana.
- Tak zróbmy - kiwnęła głową. - Świetny pomysł. Wszystko jest po drodze. To może w takim razie zbierajmy się powoli.
Uniosła głowę i wzrokiem poszukała kelnera. Kiedy ten napotkał jej spojrzenie, szybko ruszył w ich kierunku i dosłownie sekundę znalazł się przy ich stoliku. Poprosiła więc o podliczenie rachunku. Kiedy kelner się tym zajmował, przez chwilę zastanawiała się, co na siebie nałożyć. Skórzana sukienka, którą miała na sobie kilka dni temu, prawdopodobnie nadal leżała gdzieś na stercie ubrań w kącie sypialni. Po raz kolejny zbeształa się w myślach. Kto to widział, utrzymywać idealny porządek w całym domu, a w sypialni mieć kompletny chaos. Czasem zastanawiała się, jak to się dzieje, bo to definitywnie robiło się samo, zupełnie bez jej udziału. Inaczej być nie mogło. W każdym razie wszystkie pozostałe, w miarę imprezowe ubrania w jej szafie należały głównie do Seary. Bała się, że efekt stylizacji "na siostrę" może powalić nie tylko innych, ale i ją samą.
Zapłaciła rachunek zarówno za siebie, jak i za Ajię i wstała od stołu. Miała nieco zastałe mięśnie, więc przeciągnęła się leniwie. Nadal trochę wiało, ale nie było jej już zimno. Powoli zaczynało się robić ciemno. Gdzieś na dole zapaliły się uliczne światła i odbiły się złotym odblaskiem na jej błękitnej skórze. Na chwilę oparła się jeszcze o barierkę, spoglądając na widoczne stamtąd ramię Cytadeli. Widok jednak różnił się nieco od tego z jej balkonu. Był bardziej rozległy, mniejszą część zasłaniały drzewa i lepiej było widać spacerową część Prezydium. Odwróciła głowę do Ajii, sprawdzając, czy ta się już zebrała.
- Gotowa? - spytała i przeniosła wzrok na parking pod kawiarnią. - Myślisz, że mogę tu zostawić samochód? O ile nie zajęłam czyjegoś miejsca, raczej nie powinno się nic z nim stać, prawda? - kiwnęła głową w stronę schodów. - Chodźmy. I nie martw się, nie będziesz musiała czekać na zewnątrz, zwykle nie biegam po całym domu w trakcie przebierania się - roześmiała się. - Ograniczam się do sypialni i łazienki. Siądziesz sobie spokojnie w salonie, a mnie nie będzie góra dziesięć minut.