Samotna wieża pośrodku odsłoniętej polany rzeczywiście mogła nie napawać optymizmem. Oczywiście, fakt, że po tylu godzinach mozolnej i jakby nie patrzeć opatrzonej kilkoma morderczymi spotkaniami drodze, dotarły tutaj w jednym kawałku, mógł być jednak czymś pozytywnym. Ich szanse na wydostanie się z zapomnianej przez bogów i ludzi planety proporcjonalnie się zwiększały.
Pomimo, że do zmroku ewidentnie nie zostało zbyt wiele czasu, to przynajmniej mogły zamknąć pierwszy etap planu ułożonego w podziemnej kryjówce Davida. Wystarczyło tylko podejść do panelu i rozpocząć procedurę dezaktywacji.
Klawiatura, przed którą stanęła Becca wyglądała dość archaicznie. Mechaniczne klawisze połączone ze sobą oplecionymi wokół słupa kablami w różnych kolorach przywodziły na myśl bardziej rozbrajanie bomby aniżeli potrzebę zastosowania umiejętności technologicznych. Pani porucznik mogła zatem zakasać rękawy i dotknąć klawiszy próbując cokolwiek zdziałać.
Kiedy tylko razem z Iris podeszły do panelu a Rebecca zabrała się za proces rozkodowywania w tym samym momencie wieża wypuściła wiązkę, ale tym razem zupełnie inną. Ta zdawała się pokrywać z pozostałymi dwiema z oddalonych przekaźników. Obie kobiety oślepił jasny błysk, w uszach zapiszczało jeszcze bardziej niż zwykle i na chwilę nastała kompletna ciemność.
David i Xariana spokojnie raczyli się posiłkiem po drugiej stronie wyspy, kiedy wieża w ich pobliżu wydała z siebie dziwny dźwięk. Mężczyzna podniósł się i natychmiast upadł na ziemię jak porażony. Leilani zdążyła tylko zarejestrować, że ciało mężczyzny momentalnie zamienia się w kupkę popiołu a potem ogarnęła kobietę kompletna ciemność poprzedzona przeszywającym piskiem wdzierającym się do mózgu.
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Cała trójka obudziła się w pomieszczeniu przypominającym jaskinię. Wewnątrz było chłodno i wilgotno. Po ścianach spływała woda, którą bardziej było słychać niż widać, ponieważ cała jaskinia była spowita ciemnością. Kiedy ich wzrok wreszcie przyzwyczaił się do panującej wokół mrocznej atmosfery kobiety mogły zauważyć, że początek jaskini jest zakratowany. Były w pułapce albo raczej czymś na kształt celi. Po drugiej stronie w cieniu stała postać. Drobna, szczupła, może trochę zgarbiona.
-
Witam drogie panie w moich skromnych progach - odezwał się głos należący do tejże postaci. Był niski i mocno zachrypnięty, ale już w pierwszej chwili wyczulony słuch Iris mógł wyłapać w nim coś, na kształt nutki szaleństwa. Zaznajomiona z medycyną radna, mogła skojarzyć, że w podobny sposób mówią osoby cierpiące na schizofernię lub podobne odchylenie psychiczne. Rebecca natomiast zauważyła, że maniera w głosie przypomina jej typowego mordercę psychopatę. Narcyza o wygórowanym mniemaniu. Natomiast Xairanie idealnie pasował do wszelkiej maści maniaków - sadystów, których przecież nie raz już napotykała na swojej drodze. -
Bardzo się cieszę, że zaszczyciły panie moje skromne progi. Zapraszam na kolację, a potem poznamy się bliżej.
Drzwi wkomponowane w kraty zaskrzypiały w charakterystyczny sposób i do jaskini coś weszło, albo raczej wpełzło biorąc pod uwagę dźwięki jakie towarzyszyły przemieszczaniu się stworzenia. Kobiety nie były w stanie dostrzec dokładnie co to było. Brzęknęło naczynie postawione w sporej odległości od nich i stworzenie odwróciło się wychodząc, po czym drzwi zaskrzypiały ponownie.
-
Ach, gdzie moje maniery - odezwał się ponownie głos. -
Nazywam się doktor Peter Vangerberg, a to mój mały raj, którego teraz będziecie częścią. Mam nadzieję, że wypoczynek wam się spodoba.
Zaśmiał się nerwowo i chrypliwie, po czym odkaszlnął paskudnie na koniec. Odwrócił się i już miał znikąć w mroku wewnątrz korytarza kiedy jeszcze odwrócił się przez ramię:
-
A, byłbym zapomniał. Kiedy tylko stąd odejdę pomieszczenie zacznie wypełniać się śmiercionośnym gazem na tacy macie trujące grzyby, jeśli zjecie całość to malutkie więzienie stanie przed wami otworem. Jeśli przeżyjecie, dalej czekają na was kolejne przygody! Powodzenia.
Kiedy kroki mężczyzny ucichły na miejsce krat zaczęła nasuwać się pionowa, szczelna ściana. Gdy tylko dotknęła sklepienia zgodnie ze słowami mężczyzny do komory zaczął wpompowywać się gaz. Początkowo tylko okrutnie śmierdzał, jednak już po kilku sekundach zaczął paskudnie szczypać w oczy i drapać w gardło.
Wyświetl wiadomość pozafabularnąGratuluję wyrobienia się przed zmrokiem :)
Deadline: 26.08 (czwartek) 21:00 - ale w środę mam wolne, więc jak szybko odpiszecie to dam post szybciej ^^