W galaktyce istnieje około 400 miliardów gwiazd. Zbadano lub chociaż odwiedzono dotąd mniej niż 1% z nich. Pozostałe światy oraz bogactwa, które zawierają, wciąż czekają na odnalezienie przez korporacje lub niezależnych poszukiwaczy.

Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1371
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

[Masyw Feniksa -> Tassrah] Nyx

2 kwie 2022, o 19:10

Nie udało mu się przekupić nikogo. Niestety najtrudniejszy z możliwych scenariuszy się rozpoczynał. Ten, w którym ciężko będzie im zwyciężyć. Ba! Teraz musieli się skupić na ograniczeniem strat w tej walce. Z każdym krokiem rozumiał jak bardzo mają przesrane, ale też tym bardziej czuł jak jego adrenalina szaleje. Cały jego organizm wytwarzał zbyt duże ilości dopaminy i serotoniny w sytuacji gdzie powinien być przerażony. Niestety, jego mózg nie należał już do tych normalnych, zdrowych. Myśl tego co nadchodziło dawała mu dziką satysfakcję.
Pierwszy cel jak zawsze był niecelny. Czuł, że może jednak było jeszcze za wcześnie na zabawkę tą bronią. Niedługo jednak nacieszył się tą myślą. Zmasowany atak jaki został na niego przypuszczony sprawił, że na jego twarzy wyrósł jeszcze większy uśmiech. No tak. To przecież on był głównym zagrożeniem. Ten widok. Mój boże. Sześciu wojowników, skupionych i wycelowanych prosto w niego. Cóż to była za radość w jego sercu. Docenienie, którego tak bardzo potrzebował.
- Co za piękny dzień na śmierć.
Tarcze pękły pozwalając mu się przenieść bliżej Karajewa. Jego pancerz powoli zajmował się ogniem. Wszystkie kontrolki szalały na wyświetlaczu. Szybkim ruchem wszystkie je wyłączył. Nie potrzebował ich aby zrozumieć to co się działo. Jedyne co czuł to zwiększające się ciepło w środku pancerza. Czuł, że długo tak nie ustoi.
Lufa szpona sama nakierowała go na Ishe. - What a shame. - Pomyślał, za nim dosięgnął ją pocisk. Nie cieszył go ten obrót sytuacji, ale musiał kogoś pociągnąć ze sobą. Inaczej nie czułby się dobrze ze sobą. Czuł, że zaczyna się powoli gotować w pancerzu. Jego ciało odmówiło posłuszeństwa. Wylądował więc na kolanach widząc jak jego towarzysz zabiera Ishe. Przynajmniej nie przechodził tej granicy sam. Uderzeni tułowia o ziemię sprawiło, że zamknął oczy. W końcu odpoczynek.
W tym właśnie momencie wskoczył jego instynkt przetrwania. To, co zawsze wyrzucało go z jego strefy marzeń. Kolejny raz uciszony głos w jego głowie stawał się coraz silniejszy. Ciągle tylko słyszał o tym jak jest bezużyteczne. Wspomnienia ze wszystkich szkoleń i programowania na jego psychice. Nie mógł umrzeć przed wykonaniem zadania. Jeśli umrze teraz to rozkaz nie zostanie wykonany.
Pierwszy ruszyły się jego palce. Potem reszta ciała zaczęła już lekko działać. Musiał się doczołgać do Karajewa. Musiał do niego dołączyć. Musiał wstać i zabijać. Misja była najważniejsza. Cała reszta. Jego życie prywatne. Jego miejsce na świecie. Jego jestestwo. To wszystko nie miało już znaczenie. Jedyne co miało znaczenie to śmierć Enzo.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Mila Račan
Awatar użytkownika
Posty: 282
Rejestracja: 1 cze 2021, o 10:48
Miano: Mila Račan
Wiek: 33
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemniczka
Lokalizacja: Horyzont
Status: Cud że jeszcze żyje
Kredyty: 5.895
Medals:

Re: [Masyw Feniksa -> Tassrah] Nyx

2 kwie 2022, o 22:25

Kiedy padały pierwsze strzały, instynkt przetrwania brał górę nad palącym jej trzewia gniewem. Niesmak i gorycz pozostały w ustach, ciągle tkwiące i napędzające jej mięśnie, jednak ostatnimi czasy walka pod wpływem emocji przysparzała jej zbyt wielu problemów. Dlatego po kilku głębszych oddechach, ledwo wyskoczyła z platformy i usłyszała dźwięk pistoletu Strikera, przypomniała sobie o tym, kim jest. Najemniczką. Jej zadaniem było wykonać misję, przeżyć, zaś te gnoje naprzeciwko były przeszkodami do wyeliminowania. Zapewne będzie ponownie wkurwiona później, bądź przy specjalnej okazji, jednak na razie... zaistniał cel.

Dlatego uniosła swój nowy karabin i z precyzją posłała serię prosto w tarcze jej przeciwnika, zdobywając przysłowiową pierwszą krew. Taktyka jej drużyny przy okazji sprawdziła się, bowiem wszyscy jak jeden mąż skupili ogień na wielkoludzie. Nie mogąc oczywiście słyszeć, co mówi, ani widzieć jego reakcji, Mila jedynie stała w miejscu i wracając do swojej pozycji, spoglądała przez wizjer, jak tarcze wroga zostają zniszczone, a jego sylwetka staje w płomieniach. Drgnęła tylko, gdy kolejny pocisk tym razem trafił w stojącą przy niej Ishę, natychmiast trzaskając energetyczną ochronę i penetrując jej pancerz.

Posłała w odwecie jeszcze jedną serię, tuż po tym w końcu ruszając i niemal prześlizgując się za osłonę, do której dotarł niedługo potem Crassus. Niestety, ruskowi się poszczęściło i śrut z jego przeklętej strzelby dokończył rozpoczętego zadania. Obserwując, jak asari upada jak w zwolnionym tempie, Mila zaklęła pod nosem i rzuciła lekko smętnym tonem: — Mówiłam, że te słowa są prorocze.

Coś za coś i trawiony spięciami w pancerzu Striker upadł na ziemię, co mimo wszystko wywołało na jej twarzy mściwy uśmiech. Jeden padł, tylko drugi został. Rozluźniając ramiona, Mila wychyliła się zza zasłony, tuż zaraz robiąc zirytowaną minę. Lyssa, jakby od niechcenia jeszcze posyłając technologiczne kule ognia w stronę ich przeciwników, użerała się z Octavią, wrzeszcząc coś i podjudzając zarówno tę główną asari, jak i tłum. Ta pierwsza znowu pieprzyła, aż przez chwilę Mila uniosła lufę karabinu na matronę, zastanawiając się, czy jakby dobiegła do odpowiedniej odległości, to czy szarża zamknęłaby jej ryj raz a dobrze. — Wy też sobie wyobrażacie, jak ta kurwa dostaje w łeb ze snajpy? — rzuciła przez komunikator, przez chwilę czując gotujący się w niej bezsilny gniew. Hipokryzja słów Octavii wylewała się z niej na lewo i prawo i zaburzała próbę uzyskania zimnego stoicyzmu.

Ryk niewidocznego jeszcze dla jej oczu yahga przechylił szalę goryczy. Czując, jak ponownie wzbiera w niej gniew, a także to, że chciałaby serio w coś pieprznąć z pięści, Mila dała upust swoim emocjom w jedyny aktualnie sensowny sposób – krzycząc, ni to do tłumu, ni to do pozostałego przy życiu przeciwnika. — I za to kurwa walczycie? O sukę, która pierdoli o równości, a sama wpierdala pewnie daktyle patrząc, jak jej lud żebrze o suchy chleb?! Szmacicie się za kłamstwa, który byle idiota powinien od razu przejrzeć!
Sapiąc, zerknęła w bok na Crassusa, który właśnie leciał po Ishę. Dobrze, jednak ten skurwysyn Rosjanin także będzie pewnie chciał jeszcze raz podnieść swojego zdychającego kumpla. Celując w ich okolice, Mila postanowiła stary pochłaniacz ciepła wymienić, dopiero później celując obie serie w Strikera, a jeśli będzie trzeba, to walnie w cokolwiek będzie blisko Nową.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Ostatnio zmieniony 3 kwie 2022, o 00:41 przez Mila Račan, łącznie zmieniany 1 raz.
ObrazekObrazek
Kiru Heidr Varah
Awatar użytkownika
Posty: 665
Rejestracja: 3 cze 2013, o 22:04
Miano: Kiru Heidr Varah
Wiek: 100
Klasa: Szpieg
Rasa: Yahg
Zawód: Przemytnik
Lokalizacja: Cytadela
Status: ex-Krwawa Horda, jako Urdnot Kubera poszukiwana przez organizacje zwalczające przemyt
Kredyty: 48.138
Medals:

Re: [Masyw Feniksa -> Tassrah] Nyx

2 kwie 2022, o 23:22

Niestety walka nie zaczęła się dla Kiru zbyt dobrze a mianowicie od komunikatu od błędzie w chwili gdy próbowała użyć Kriowybuchu na ostrzeliwujących się z drugiego końca areny przeciwnikach. Już od dawna wiedziała, że powinna kupić sobie nowy omniklucz, ale zawsze były ważniejsze wydatki. Teraz to się mściło.
Na szczęcie pozostałym udało się powalić Strikera, choć nic nie wskazywało by miał to być koniec ich problemów.
Może dla Lyssy zachowanie Octavii było szokujące, ale Kiru nie była ani trochę zaskoczona. Co więcej bardziej by ją zdziwiło gdyby asari pozwoliła na uczciwie kontynuowanie walki do samego końca.
- Jakbym kurwa miała snajperkę to już by dostała – rzuciła do komunikatora, dalej próbując zmusić krnąbrny omniklucz do współpracy.
Ryk, który poniósł się areną podpowiedział Kiru że trafnie przewidziała iż Octavia może wystawić jej pobratymca jeśli tamci zaczną przegrywać oraz, że ktoś tu lubił zaczynać walkę od wojny psychologicznej. Jaka szkoda, że na nią nie miało to szans zadziałać. Miała tylko nadzieję, że jej towarzysze również nie dadzą się złapać na ten pokaz i zachowają profesjonalizm do końca.
Kiru nie interesowała przeszłość Lyssy i Octavii, jakkolwiek barwna by ona nie była. Pakowanie się bez pomyślunku pod lufy wroga narażało całą grupę i yaghanka przez ułamek sekundy nawet rozważała czy nie złapać asari.

Jednak zrezygnowała decydując się na zresetowanie omniklucza i ostrzeliwanie się przy pomocy karabinu, oraz skrycie się za osłoną gdy tylko pojawi się ku temu okazja.
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Ostatnio zmieniony 4 kwie 2022, o 21:38 przez Kiru Heidr Varah, łącznie zmieniany 1 raz.
ObrazekObrazek Wyświetl wiadomość pozafabularną
Viktor Karajev
Awatar użytkownika
Posty: 228
Rejestracja: 15 maja 2021, o 23:08
Miano: Viktor Karajev
Wiek: 32
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Operator C2
Lokalizacja: Ziemia
Kredyty: 25.015
Medals:

Re: [Masyw Feniksa -> Tassrah] Nyx

2 kwie 2022, o 23:27

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Okropne uczucie, uwięziony w otwartej klatce, z setkami oczu wbitymi w niego, by podziwiać tragedię. Tego dnia starszy sierżant Viktor Karajev stanął przed wyborem pomiędzy obowiązkiem, a sercem. Czy żałował wyboru? Nie, jego myśli formowały się ku innym wnioskom. Żałował faktu, że te dwa aspekty znalazły się na kursie kolizyjnym.
Bywało już tak, że chwile ulatywały mu przed oczami, gdy z pustym wzrokiem wpatrywał się w betonową ścianę godzinami. Było niemało takich, co potrafili przesiedzieć cały dzień przed telewizorem. Karajev nie potrzebował odbiornika, wystarczała mu szara pustka jego pokoju. Bywały też dni, gdzie jedna chwila ciągnęła mu się przez godziny czy wręcz dni, przytłaczając swoją wielkością małego człowieka, jakim był. Jak było dzisiaj? Zdecydowanie to drugie.
Dopadł do osłony, widząc, jak pierwsze pociski przelatują w powietrzu. Szpon Strikera huknął, lecz oddany w biegu strzał chybił. Viktor był jednak póki co spokojny, słysząc za sobą miarowe kroki partnera, swój własny, kontrolowany oddech. Kolejna kula gwizdnęła w powietrzu, a Viktor odruchowo przygotował się na impakt. To, przy czym jego id alarmowało, ego rozpoznało jako inne zdarzenie- Viktor wiedział bowiem, że słyszy się te pociski, które już danego osobnika minęły. A to oznaczało....
Wzięli go w krzyżowy ogień. Cała siła drużyny wroga, wszystko to uderzyło w Strikera, w jednej chwili dezaktywując mu tarcze.
- Kryć się!- zdążył zawołać Viktor, gdy nagle... stało się.
Charles Striker stanął w płomieniach.
Coś uderzyło go ze znaczną siłą. Ziemia? Przerażenie opanowało jego ciało, nie mogąc oderwać wzroku od jasnych języków ognia falujących po pancerzu operatora ATG. Jasna łuna uderzała w jego oczy, wrota duszy, wlewając w nią ból. Dyszał ciężko, odpełzając tyłem pod barykadę. Chciał odwrócić głowę, wyłączyć potworny obraz, wyciszyć dźwięk, lecz nie mógł. Drgnął ciężko, jak porażony prądem, głośny pisk o okropnie wysokiej częstotliwości wbijał mu się w korę płatów skroniowych. Zacisnął pięści, przykładając je do boku hełmu.
- Nie....- zajęczał- Nienienienienienienienienieeeeeeeaaaaaaaaaaaaaarrghghghgh
Płonący człowiek uniósł broń, strzelając gdzieś daleko, hen za Viktorem w ostatnim, rozpaczliwym ruchu, nim padł na ziemię. Słuchać chlupot, leje się benzyna z kanistra, zalewa oczy i usta. Cade krztusi się, kaszle, nie może nawet błagać o litość. Oczy... setki oczu wpatrzone w nagiego, skrępowanego Viktora. Zła, sadystyczna radość z cierpienia. Co dziś pójdzie w obrót? Obcęgi? Wiertarka? Palnik?
Płonący człowiek nie rusza się. Serce Karajeva bije jak oszalałe, zimny pot zalewa całe jego ciało. Dyszy. Oczy wbite ma w płomienie, nie może oderwać się od ich morderczego blasku. Tłum faluje, szumi. Pisk, jak psioniczna igła wwierca mu się w mózg. Dwie pary oczu spoglądają na niego, szczerzą się ostre, batariańskie zęby Farna. Unosi się dym, czuć swąd palonego mięsa, skóry, kości.
Płonie Charles Striker.
Płonie Cade Opemann.
Karajev drży, jest mu potwornie zimno, choć czuje, jak jego własna skóra jest rozpalona. Płonący człowiek poruszył się, drgnął. Wyciąga do niego rękę... Idzie, czołga się ku niemu!
- Nie... Ja nie chciałem, to nie ja zawiniłem, NIE JA!- łka żałośnie.
Cade i Charlie czołga się ku niemu. Karajev próbuje się odsunąć, lecz nie może, betonowa osłona uniemożliwia mu ucieczkę. Opada maska człowieka, topi się hełm zajęty ogniem, ukazując czarne oczodoły na wpół objętego czarnym, zwęglonym mięsem kościotrupa. Viktor ściska graala w lewej dłoni, drżącą prawicą szukając przycisku dezaktywacji tarczy. Obraca ziejący czernią otwór lufy ku swojej twarzy, szukając jedynej ucieczki z tego piekła. Nie myślał, czy zasługuje na to potępienie. Striker wyciąga dłoń, czołga się dalej. Cade wrzeszczy nieludzko, jaskinia odbija jego wołania, działa jak pudło rezonansowe. Jego dłoń błądzi przy pasie. Gdzie ten wyłącznik?
Kątem oka złowił ruch. Jego instynkty zadziałały wbrew niemu, unosząc broń ku najbliższemu celowi.
Klik
Dymiący pochłaniacz uderzył o ziemię, wyrzucony ze strzelby. Trafiony batariański terrorysta padł na miejscu.
Nie.... Nie batarianin.... Isha.
Dyszał ciężko, ponownie chowając się za osłoną. Fakty powoli docierały na powrót do jego świadomości. Był na Nyx, miał misję. Walczył na arenie, dla matki Octavii, a wraz z nim Charles Striker. Płonął, zupełnie jak Cade Opemann. Była jednak istotna różnica. Cade w chwili zdarzenia nie miał na sobie kompozytów ceramicznych podszywanych splotem kevlarowo-nomexowym. Umarł, bowiem płomienie ogarnęły jego niczym nie chronione ciało. Charlie zaś wciąż dzięki temu żył.
Karajev zerwał się nagle, jak sprinter przy sygnale do startu, usiłując ugasić towarzysza broni. Wiedział, że liczy się każda chwila, że za chwilę będzie musiał ustabilizować Strikera sporą ilością medi żelu. Wyciągnął trzy tubki z zasobnika na pasie, aplikując medykament chwilę po tym, jak zgasły płomienie. Zaraz potem użył potrójnej ilości omni żelu, by załatać erozję w pancerzu Charlesa.
- Żyjesz- stwierdził, nie spytał. Wciąż trudno było mu się otrząsnąć z okropnego uczucia, jak tuż po przebudzeniu koszmaru, z tą różnicą, że Karajev nie miał pewności, czy śpi dalej. W tle Lyssa i Octavia wygłaszały kolejne płomienne przemowy, a asari wtórowali Crassus i Mila.
Co mógł zrobić? Nie miał słów, nie dla ludu Nyx. Czy znajdzie słowa dla swoich nowych wrogów? Nie, nie myślał tak o turnianinie, yaghu, Chorwatce. Miał jednak cel do zrealizowania.
Ruszył. Niczym dawne Stosstruppen, próbował jak najszybciej skrócić dystans. Cel był jasny. Na tej arenie miał tylko jednego wroga. Wystrzelił, potem dopadł kolejnej osłony.
Wyświetl wiadomość pozafabularną
ObrazekObrazek
Muza
Mood
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Isha D'veve
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 286
Rejestracja: 17 paź 2021, o 17:53
Miano: Isha D'veve
Wiek: 109
Klasa: Adept
Rasa: Asari
Zawód: Najemniczka
Lokalizacja: Tajemna Placówka Cerberusa
Status: Uwięziona przez Cerberusa
Kredyty: 40.900
Medals:

Re: [Masyw Feniksa -> Tassrah] Nyx

3 kwie 2022, o 00:34

Wyświetl wiadomość pozafabularną Isha D'veve serio nie należała do osób głupich. Może trochę się zgrywała, może czasem udawała idiotkę, zachowywała się jak nastolatka, czy odwalała jakiś cyrk, by dostać trochę uwagi i móc się pośmiać. Rzadko jednak podejmowała taktyczne błędy. Jasne, czasem się zdarzyło, bo nie pomyślała, pomyliła się, lub nie dała rady fizycznie. Takie rzeczy zdarzały się najlepszym, akceptowała to, nawet jeśli czasem miała żal. Teraz jednak...? Teraz świadomie wchodziła w błąd. Była zdecydowanie wkurzona, nieracjonalna. Dalej potrafiła dobrze zaplanować atak poprzez najprostsze (i najsensowniejsze) decyzje taktyczne, ale coś w niej pękło. Jakaś taka ścianka, która podtrzymywałaby jej apatyczno-zabawną maskę została tymczasowo zburzona. Teraz była po prostu zła. Mord w oczach, brak skupienia, brak pragmatycznego myślenia - to mogło skończyć się tylko w jeden sposób. Chyba podświadomie o tym wiedziała, nawet jeśli nigdy sama sobie tego nie przyzna. Jasno zdawała sobie sprawę z tego, gdzie niedługo skończy. Ale to było w porządku. W tym momencie zależało jej na dojebaniu tym dwóm, a dopiero potem na takich sprawach jak przetrwanie. Nie można jednak stwierdzić, że miała myśli samobójcze czy po prostu była gotowa umrzeć za zemstę - bardziej po prostu na chwilę straciła swoją racjonalność.

I może dlatego zasłużyła na nauczkę od losu. Pierwsza seria kul poszła bardzo zręcznie - wszyscy wywalili ogień tak, jak im kazała (nawet jeśli nie był to do końca rozkaz). Striker już miał paść. Jej seria poszła równie skutecznie, co innych. Widziała jak tarcze tego zdrajcy padają, a potem płytki pancerza stają w ogniu podczas bycia przebijanymi przez kule z broni bardzo różnego kalibru i typu. Cały oddział działał jak bardzo dobrze funkcjonująca maszyna z zakodowanym jednym celem - Charles Striker musi umrzeć.

Pierwsza kula przeleciała jej już koło głowy wcześniej. Odruchowo się uchyliła, ale chyba jej nie zarejestrowała. Zbyt zaślepiona gniewem. A może za mało? Była zła, ale nie na tyle, by mieć wyostrzone wszystkie zmysły i działać tak, jak powinna. Tak, jak zadziałałaby Shia. Gdyby tylko miała ją tu ze sobą, albo nią była...
Ta walka poszłaby zupełnie inaczej. Zaszarżowałaby, rozjebała ich w dwie sekundy, i byłoby po problemie. Octavia byłaby następna. Niestety jednak Isha nie była swoją siostrą, była nieco inną jednostką. Jednostką działającą na dystans. Jednostką, która chciała zestrzelić Strikera "bezpieczniej".

I dlatego właśnie podjęła debilną decyzję o nieschowaniu się za osłoną. Decyzję, która prawie kosztowała ją życie. Pierwszy strzał, ten od Strikera, trafił ją niczym błyskawica, od razu penetrując tarcze i docierając głęboko pod pancerz, trafiając ją gdzieś w brzuch, czy może płuco - ciężko było jej stwierdzić, była chyba trochę zbyt otumaniona. Śrut był mocny, cholernie mocy - od razu pchnął ją na parę metrów i spowodował utratę tchu. Striker popełnił jednak taktyczny błąd - nie wycofał się, nie doszedł do osłony, tak jak i ona. Może za bardzo oboje chcieli się zabić? On chciał dojebać jej, a ona mu. I oboje tego pożałowali, choć Isha jako pierwsza. Nie miała szans na unik. Strzał Charlesa był bardzo dobrym startem. Jego chłopak, Karajev, bardzo skutecznie poprawił robotę, obalając kobietę na ziemię.

Pierwszy raz nie była wystarczająco szybka. Miała wcześniej doświadczenia bliskie śmierci, ale nie aż tak. Zawsze była trochę zbyt prędka dla przeciwnika. Za sprytna, za szybka, za dobrze schowana...zawsze było jakieś za. Ale nie tym razem. Strzał z Graala przebił ją bardzo solidnie, uszkadzając pancerz. Tarcze nawet nie dały rady wykrzesać z siebie energii by przejąć cokolwiek na siebie. Była skończona. Dobrze o tym wiedziała. Być może tylko Bariera sprawiła, że w ogóle jeszcze mogła odetchnąć. Wydała z siebie głośne syknięcie, gdy padła. Podjęła próbę złapania wdechu - bardzo nieskuteczną. Czuła, że powoli zaczyna tracić powietrze. Czy tak wyglądała śmierć Ishy?
Zdecydowanie czuła, że to był jej koniec. Nie wiedziała nawet co ma powiedzieć.
- Cholernie...dobry...strzał.- wydała z siebie krótką formułę, padając na plecy i próbując złapać te kilka ostatnich wdechów. Czy tak miała zginąć? Przy aplauzie osób na arenie? Postrzelona jak pies przez jakiegoś zdrajcę? Na pewno nie czuła, że powinna była umrzeć. Nie teraz. Ale jej uczucia były ogólnie nieistotne w skali świata, w pewnej formie to wiedziała. Może nie wiedziała tego teraz, a już na pewno nie wiedziała tego, gdy pod wpływem furii strzelała do Strikera jak tępa pała, bez żadnej osłony, bez skoordynowanej pozycji, bez niczego...nie wiedziała nawet do kogo mówiła te słowa, ale czuła, że powinna je przekazać w eter, zanim odejdzie.
- Ugh, to już? P-powiedzcie Fulvi, że...- kaszlnęła krwią, nie mogąc nawet dokończyć tego zdania. Tylko osoby stojące blisko mogły to usłyszeć.
Tylko osoby stojące blisko mogły usłyszeć, że nie zdążyła dokończyć tego zdania, bo z pomocą przyszedł jej bohaterski Crassus, który bardzo szybko załatwił jej miniaturową kąpiel w różnych żelach - medycznym i naprawczym. Szybki, choć bolesny uśmiech zawitał na jej twarzy, gdy ta szybko złapała go za rękę i podskoczyła do góry, chwytając gdzieś po drodze do świata żywych swój karabin. Miał się jej jeszcze przydać.
- Ta, super, dzięki, wiszę ci piwo. Rozpierdolmy ich.- to nawet nie była odpowiedź entuzjastyczna - miła, bo miła, ale bardzo pozbawiona emocji. Nie dlatego, że była teraz jakąś mroczną wersją siebie, a dlatego, że ciężko było jej w ogóle złapać oddech.
Tym razem będzie szybsza.

Phaeston poszedł w ruch - seria w Karajeva (lub Strikera, jeśli ten pojawił się na nowo w walce), a potem szybki Rzut i bieg w stronę najbliższej osłony. Tym razem nie da się głupio trafić. Być może ta niedawna rana była dla niej kubłem zimnej wody. Czymś, co sprawi, że się otrząśnie i wróci mądrzejsza...albo po prostu bardziej napędzona adrenaliną.
Tym razem będzie szybsza.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Ostatnio zmieniony 4 kwie 2022, o 21:38 przez Isha D'veve, łącznie zmieniany 2 razy.
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Masyw Feniksa -> Tassrah] Nyx

4 kwie 2022, o 20:18

[h3]Inicjatywa[/h3]
Miś jogi +41, sprawdźmy gdzie wpadnie
0
Miś Jogi -> Striker -> Mila -> Karajev -> Kiru -> Crassus -> Isha -> Lyssa Miś Jogi ma aktywne Umocnienie.

[h4]akcja 1[/h4]
Wyświetl wiadomość pozafabularną

[h4]akcja 2[/h4]
Wyświetl wiadomość pozafabularną
[h4]akcja 3[/h4]
Wyświetl wiadomość pozafabularną
[h4]akcja 1[/h4]
Wyświetl wiadomość pozafabularną
[h4]akcja 2[/h4]
Wyświetl wiadomość pozafabularną
[h4]akcja 3[/h4]
Wyświetl wiadomość pozafabularną
[h4]akcja 1[/h4]
Wyświetl wiadomość pozafabularną
[h4]akcja 2[/h4]
Wyświetl wiadomość pozafabularną
[h4]akcja 3[/h4]
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Masyw Feniksa -> Tassrah] Nyx

12 kwie 2022, o 16:21

Bojowy wrzask yahga niósł się po arenie, współgrając z radosnymi okrzykami tłumu. Dla mieszkańców Nyx to, co właśnie się wydarzyło, nie było niesprawiedliwością lub nadużyciem. Może po tym, gdy to wszystko się skończy, gdy wrócą do domów i przemyślą wszystko to, co oglądali tego wieczora, dostrzegą w jak luźny sposób matka Octavia traktowała panujące na stacji zasady, poddając je pod własną intepretację. Ale teraz bardziej od sprawiedliwości wydawała się liczyć rozrywka - czysta radość, szok i emocje wypełniające wnętrze pomieszczenia, podnoszące temperaturę turnieju.
Wykorzystując zamęt wywołany wybiegającą bestią, Karajev dopadł do swojego towarzysza, chwytając ugaszone już ramię Strikera. Medi-żel, desperacko aplikowany jego ranom, tymczasowo zatamował krwawienie żołnierza, umożliwiając mu wstanie na równe nogi. Świat wydawał się chwiejny, a jego stan kruchy i wrażliwy, lecz adrenalina krążąca w jego żyłach sterowała jego ciałem niczym marionetką, wymuszając działanie. W tym samym czasie, w lustrzanym odbiciu drugiej strony areny, Curio pochwycił dłoń rannej asari, podnosząc D'veve na równe nogi. Instynkt nakazał jej zignorować ból, unosząc lufę karabinu w stronę przeciwników i nacisnąć na spust.
- Los zna twoją przyszłość, Lysso. Nawet, jeśli wygrasz w tej chwili, nie zdobędziesz tego, na czym ci zależy! - enigmatycznie przemawiała kobieta, której głos za sprawą mikrofonu niósł się wzmocniony do przodu. - Obie wiemy, że ten turiański zdrajca nic dla ciebie nie znaczy.
Podczas gdy Lyssa starła się z atakującym yahgiem, celny strzał Strikera niemal pozbawił Ishę tchu, przebijając się przez jej warstwę pancerza, lokując się gdzieś pomiędzy żebrami, jak gdyby na jej klatce piersiowej zasiadł słoń. Zmasowany ostrzał z karabinów osłabił tarcze żołnierza, a celny strzał snajpera przeciążył jego generator tarcz, po raz kolejny powalając mężczyznę na ziemię. Ceramiczne płytki jego osłon splamione były krwią, a w powietrzu unosił się smród spalenizny, gdy Karajev po raz kolejny wyciągnął ku niemu rękę, unosząc go w górę.
Schowani za osłonami mężczyźni byli trudniejsi do trafienia, lecz wciąż padli ofiarą zmasowanego ostrzału ze strony przeciwników. Ich tarcze połyskiwały raz za razem, przyjmując na siebie uderzenia kolejnych pocisków. Dostrzegali, jak Striker regeneruje swój generator, oraz aplikuje żele starając się doprowadzić do porządku przed kolejną falą uderzeniową.
Sporadycznie, w ich stronę obracało się płonące cielsko yahga, zbyt zajęte Lyssą by zająć się kimkolwiek z nich.
Dwójka wysłanników Octavii znalazła się w beznadziejnej sytuacji po raz kolejny. Zmuszony do działania starszy sierżant Karajev wysunął się nagle zza osłony, susem ruszając w stronę przeciwników, odwracając uwagę części z nich od swojego rannego towarzysza. Gdy dopadł za barierę pozostałych, w powietrzu rozległ się huk wystrzału jego strzelby. Z tak bliskiej odległości, Curio poczuł na sobie impet śrutu, który przebił się przez jego pancerz, zrzucając go na ziemię. Kątem oka dostrzegł, jak mężczyzna się wycofuje, gdy znajome dłonie Racan sięgnęły ku niemu, unosząc go z powrotem na ziemię.
- To farsa. Nawet, jak zabijemy yahga, rzuci nam kogoś nowego. Nie ma żadnej, pieprzonej sprawiedliwości - prychnęła do nich kobieta, wycofując się, zasklepiając dziury we własnych osłonach. - Nigdy tego nie wygramy.

Wyświetl uwagę Mistrza Gry
Viktor Karajev
Awatar użytkownika
Posty: 228
Rejestracja: 15 maja 2021, o 23:08
Miano: Viktor Karajev
Wiek: 32
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Operator C2
Lokalizacja: Ziemia
Kredyty: 25.015
Medals:

Re: [Masyw Feniksa -> Tassrah] Nyx

13 kwie 2022, o 23:19

Oddech. Policz do trzech. Znów oddech.
Nie myśl. Narzędzie nie myśli. Działaj.

Bieg przez pole walki. Wokół latają kule, płomienie rozjaśniają arenę. Wróg wciąż koncentrował ogień na Strikerze, wiedział, jak groźny jest operator. Przygwożdżeni ogniem przeciwnika nie mogli nic robić. Musiał odzyskać inicjatywę, zdjąć część ognia ze Strikera. Nie oczekiwał, że to przetrwa, liczył się tylko czas, jaki trzymał Charles i co z tym czasem zrobi.
Nie myśl? To nie umysł powinien być wyłączony, tylko emocje. Pracujący na pełnych obrotach organiczny procesor przetwarza dane i wyciąga wnioski. Zdarzenia, słowa, elementy pola walki- wszystko to płynęło matematycznym ciągiem liczb i wzorów.
Zatrzymał się gwałtownie, nawet nie podrywając zbytnio broni. Przez ułamek sekundy jego wizjer hełmu spotkał się ze spojrzeniem zza ich hełmów. Nie widać przez nie było twarzy, emocji. Jakież było to symboliczne, ironia uderzała ciężko jak wystrzelony z graala kolec.
Oto moja twarz i moje emocje co do moich przeciwników. To nie skóra i mięśnie pod kompozytem ceramicznym, to wierzch pancerza stanowi prawdziwe ja.
Pociągnięcie za spust, zaparł się przed potężnym odrzutem broni. W niwecz poszły tarcze, ceramika szła w drzazgi. Uderzył odruchowo w mechanizm zwalniający pochłaniacz ciepła, dymiący pakiet załomotał metalicznie o ziemię.
Czemuż uciekam w ciąg liczb? Czy kryję się za mentacką niemal analizą przez swoim lękiem?
Padają ciosy, jaśniejące silikonowo- węglikowe klingi sieką jego pancerz. Karajev zaciska zęby, usiłując utrzymać pozycję.
Dalej, Striker... Nie zmarnuj szansy- myśli.
Kolejny pakiet pochłaniacza ciepła trafia do podajnika, zwiastowany mechanicznym klikiem. Huk strzału.
Karajev cofa się, słowa Octavii i Lyssy rozbrzmiewają po arenie, jak dwójka rzymskich oratorów. Ich głosy przebijając huk strzałów, szum tłumu.
- Ona ma rację- rzekł Viktor do stojących przy nim kombatantów, a słowa przychodziły mu z trudem- Nie ma tu sprawiedliwości, nie na Nyx. Wpierw yagh, będą następni... Zniewoleni i przymuszeni, z obrożami wymuszającymi posłuszeństwo. Sądzicie, że podoba nam się bananowy dyktator, że popieramy jej tyranię i metody?
Tu wskazał na okowy, jakie były na jego szyi.
- Ale jest... inne wyjście. Jedyny sposób na wygraną w grze Octavii... to nie grać wcale. Wasz wybór.
Stęknął, uwalniając kolejny dymiący pochłaniacz ciepła. Spojrzał na Crassusa, i choć nie widział jego oczu, twarzy, wiedział, że ma na sobie jego spojrzenie.
- Twój wybór...- kontynuował- Wciąż możemy jej zrobić... Istvaan V.
ObrazekObrazek
Muza
Mood
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mila Račan
Awatar użytkownika
Posty: 282
Rejestracja: 1 cze 2021, o 10:48
Miano: Mila Račan
Wiek: 33
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemniczka
Lokalizacja: Horyzont
Status: Cud że jeszcze żyje
Kredyty: 5.895
Medals:

Re: [Masyw Feniksa -> Tassrah] Nyx

15 kwie 2022, o 17:14

Pochłaniacz ciepła za pochłaniaczem ciepła – seria za serią – kryjąca się za całkiem bezpieczną zasłoną Mila nawet zbytnio nie ruszała karabinem, wykorzystując nowy sprzęt do celowania w jedną osobę; Strikera. Na nim skupiali się wszyscy... no, większość, bo też to on potrafił jednym strzałem powalić jedną osobę, jak widać było po Ishy, która ledwo dychała, stojąc teraz przy nich. Strzał za strzałem, żołnierz padał, aby później ku jej zniesmaczeniu powstawać. Celowała i strzelała dalej, uparcie próbując się pozbyć jednego zagrożenia, mając gdzieś yahga.

Skupiona na celu, nie zauważyła drugiego zagrożenia w postaci drugiego żołnierza. Dopiero gdy ten dopadł ich osłony, kątem wizjera widziała, jak unosi broń; w tym momencie świat zatrzymał się na uderzenie serca, gdy chmara śmiercionośnego śrutu wyleciała ze strzelby, kierując się nie w jej stronę, a... Crassusa. Niemal instynktownie kobieta wyleciała do przodu, chcąc przyjąć na siebie impet uderzenia – jak zawsze, tak, jak się umawiali. On z tyłu, ona z przodu. Tymczasem... była za późno. Uderzenie serca później, pojedyncze wciągnięcie powietrza wystarczyło, by amunicja dosięgła turianina, odrzucając go do tyłu. Widząc, jak osuwa się po osłonie, Mila z jękiem doskoczyła, nie zważając na to, co robi jej przeciwnik; niezgrabnie chwyciła Crassusa pod ramię, na szybko wyciągając kolejne pojemniki z żelami i wyciskając je na największe rany, naprędce wciskając generator tarcz. — Nie, nie, nie, to nie powinno tak być... — mamrotała, stawiając swego przyjaciela na nogi, zanim tego w ogóle dosięgło nieprzyjemne uczucie.

To ona powinna stać z przodu, skupiać na sobie ogień, nie on.

Czując palący ją od środka gniew i poczucie winy, zwróciła się w stronę żołnierza i bez wahania aktywowała omni-ostrze raz i drugi, wbijając je z satysfakcją w jego ciało, chcąc zemścić się za rany, które poniósł Crassus. Widziała, że ten też się odwięcza, chociaż wolała, aby się wycofał. Wolała, ale wiedziała, że to już jest kwesta fonoru i nie mówiła ani słowa, chociaż inni coś krzyczeli.

Nie grać wcale? Niedoczekanie. Nie teraz. W milczeniu, z drżącymi z wiściekłości ramionami, Mila spojrzała na Ciktora, gotując się do kolejnego ataku. Nieważne, czy wyślą koogś innego. Liczyło się to, aby on padł, ppóźniej można się zastanawiać.
Dlatego też aktywując omni-ostrze, zatopiła je ponownie w ciele żołnierza, a później ponownie, jeśli nadal nie padł. Dopiero, gdy upadł, odwróciła się w stronę pola walki, celując w yahga, chcąc pomóc Lyssie.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
ObrazekObrazek
Crassus Curio
Awatar użytkownika
Posty: 227
Rejestracja: 1 cze 2021, o 12:28
Miano: Crassus Curio
Wiek: 36
Klasa: Szpieg
Rasa: Turianin
Zawód: Najemnik. Ale taki legendarny!
Lokalizacja: Gdzieś w kosmosie
Kredyty: 70.650
Medals:

Re: [Masyw Feniksa -> Tassrah] Nyx

16 kwie 2022, o 01:01

Curio widział sporo w swoim życiu, przeżył wiele potyczek z różnymi przeciwnikami. Część z nich potrafiła przyjąć na klatę więcej niż inni, z czego w tej grupie dominowali kroganie. Z oczywistych powodów. Kilkaset kilogramów mięśni pokrytych grubą, twardą skórą. W połączeniu z pancerzem czyniło to z krogan istne “chodzące czołgi”. Ludzie, jednakowoż, nie posiadali odpowiednich cech fizycznych aby osiągnąć poziom kroganina. Przynajmniej tak myślał, aż do teraz. Ilość pocisków wystrzelonych w Strikera, cała siła kinetyczna, która musiała być odczuwalna poprzez uszkodzony pancerz powinna pogruchotać kości i pozostawić Charlesa na ziemi jak szmacianą lalkę. Ale nie. On wstał. Padł i wstał ponownie. Gdyby Curio nie widział tego na swoje własne oczy nie uwierzyłby. Sukinsyn dalej stał. I walczył.
- Co on jest, kurwa?! Kuloodporny?! - krzyknął w przypływie złości, samemu nie mogąc się z tym pogodzić. Już miał szykować się do kolejnego strzału w nieśmiertelnego najemnika kiedy to on sam stał się celem. Uderzenie pocisków z Graala aż odsunęło Curio od odsłony. Tarcze zapiszczały żałośnie, przepalając się momentalnie. Pancerz też uległ uszkodzeniu.
W tej całej zawierusze nawet nie dostrzegł Karajeva, który zdołał się zbliżyć do nich na niebezpiecznie bliską odległość. Teraz już jednak zwrócił swoją uwagę i Crassus, czując rosnące wkurwienie, ruszył do boju. Nie miał wiele możliwości, brakowało mu żeli a zanim uda mu naładować tarcze, Viktor wystrzeli. Pozostało tylko spróbować wyeliminować zagrożenie. Turianin poczuł się pewniej kiedy jego omni-ostrze trafiło przeciwnika. Jeszcze tylko cios albo dwa i…
Wystrzał. Crassus mógł przysiąc, że dokładnie zauważył moment jak z wycelowanej ku niemu lufy Graal wypluwa swoje pociski. Uderzenie w centrum masy momentalnie ścięło Curio z nóg, te odmówiły posłuszeństwa. To i tak na nic, jego umysł również ugiął się pod ciężarem obrażeń i bólu. Zdążył jeszcze poczuć złość, że to już. To tyle. Mógł zrobić nieco więcej, chociażby powalić Viktora.
Tak jak Charles, tak i Curio nie byli jednak sami w tej walce. Ktoś go chwycił, a Crassus odruchowo nabrał powietrza, jakby to miał być jego ostatni oddech. Ale to był jego anioł stróż, rodem z Chorwacji. Nagły zastrzyk środków przeciwbólowych i pobudzających zwrócił mu siły, a złość momentalnie zerwała na nogi. Skinął Mili, na chwilę przytrzymując się jej ramienia.
- Dzięki. Skończmy to. - głową wskazał w wiadomym kierunku i uruchomił swoje omni-ostrze.
Razem z Racan ruszył na Karajeva, gotowy zemścić się na żołnierzu za zdradę i ból. Ten fizyczny, od postrzałów. Turianin zamachnął się do ataku i… Zatrzymał się w pół ruchu, słysząc słowa Ukraińca. Zaskoczył go, cholera, zaskoczył go i to bardzo. Nie tylko miał rację co do Nyx i całego bajzlu, w który byli zamieszani. Użył jeszcze słowa, którego jedynie wąskie grono istot w postaci kilku milionów mogłoby znać. Tu go zbił z tropu i Crassus, choć pałając chęcią zemsty, nie wiedział czy powinien zadać cios. Bił się z własnymi myślami.
Ostatecznie oddał los żołnierza w ręce Mili. Jeśli ona nie miała takich dylematów to może i było to słuszne działanie. Zamiast tego chwycił swój karabin snajperski raz jeszcze, aby wspomóc kompanów walczących z yahgiem. Może powinien dobić Karajeva ale ostatecznie okazał mu akt dobrej woli. Albo właśnie niezdecydowanie. W przypadku nie zaprzyjaźnionego yahga nie było tego problemu.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
VӨICΣ | ƬΉΣMΣ | FΣVΣR ObrazekObrazek Wyświetl wiadomość pozafabularną
Isha D'veve
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 286
Rejestracja: 17 paź 2021, o 17:53
Miano: Isha D'veve
Wiek: 109
Klasa: Adept
Rasa: Asari
Zawód: Najemniczka
Lokalizacja: Tajemna Placówka Cerberusa
Status: Uwięziona przez Cerberusa
Kredyty: 40.900
Medals:

Re: [Masyw Feniksa -> Tassrah] Nyx

16 kwie 2022, o 01:17

Chyba nawet najbardziej spostrzegawcza osoba nie miałaby jak inaczej tu zareagować. Została podniesiona i podleczona przez Crassusa chwilę temu, ale nie miała jak za bardzo nacieszyć się tym szczęściem, bo bardzo szybko poleciała w nią kolejna kula, która zostawiła ją dosyć potężnie ranną, w zasadzie to nawet ledwo żywą. Kończył jej się dech w piersiach, coraz ciężej było go właściwie złapać. Średnio co dwie sekundy musiała brać głęboki wdech przez usta, inaczej już dawno padłaby na glebę, wycieńczona i ledwo trzymająca się.

Ustaliliśmy już, że nie miała jak się tego spodziewać przez okoliczności. Ale nawet gdyby była w pełni zdrowa, to nie przewidziałaby ruchu Karajeva, który wparował w nich niczym pocisk balistyczny i od razu wypalił do Crassusa ze strzelby, przeładował ją i wypalił ponownie, a potem jeszcze spróbował dobić Ishę szybkim ciosem wręcz. Na szczęście była nieco zręczniejsza, niż mógł się spodziewać, dzięki czemu dała radę się uchylić.
- Najpierw wpierdalasz się centralnie w nas, a potem chcesz byśmy to my przestawali walczyć?!- podniosła głos a potem panicznie się zaśmiała, jakby nie wierząc w jego słowa. Był głupi, czy może to był jakiś manewr mający wytrącić ją z równowagi.- Kurwa nieźle!
Jeśli Viktor chciał, by nie grali, to mógł nie rozpoczynać rozgrywki...jeśli miało to jakikolwiek sens. Niemniej, Isha nie zamierzała się tu z nim jakoś dogadywać. Na to już było za późno. Mleko zostało rozlane. Dlatego też odpaliła omniostrze i rzuciła się w jego kierunku - albo ona, albo on. Potem będzie można myśleć o tym, co dalej.
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Kiru Heidr Varah
Awatar użytkownika
Posty: 665
Rejestracja: 3 cze 2013, o 22:04
Miano: Kiru Heidr Varah
Wiek: 100
Klasa: Szpieg
Rasa: Yahg
Zawód: Przemytnik
Lokalizacja: Cytadela
Status: ex-Krwawa Horda, jako Urdnot Kubera poszukiwana przez organizacje zwalczające przemyt
Kredyty: 48.138
Medals:

Re: [Masyw Feniksa -> Tassrah] Nyx

16 kwie 2022, o 08:31

Mimo zwykłego zamieszania towarzyszącego walce na arenie nie działo się nic niezwykłego, co musiało już nieźle frustrować spragniony widowiska tłum. Ot ten dostał kulkę, tamten się ostrzeliwał, normalka. Prawą stronę areny zdominowali jej pobratymiec i Lyssa, między których jakoś nikt nie chciał się wcinać.
Normalna osoba pewnie już dawno wycofałaby się za inną osłonę w spokojniejszym zakątku areny, ale Kiru po prostu co jakiś czas zerkała kontrolnie czy nikt nie ma zamiaru jej zaatakować i dalej ostrzeliwała kryjącego się za osłoną Strikera.
Walka zapewne zmieniłaby się w długotrwałą wojną pozycyjną, znaczy trwającą tak długo aż skończyłyby się im pochłaniacze, gdyby nie to że Karajev postanowił wyrwać do przodu i zaatakować ostrzeliwującą się zza osłony grupę. Co prawda dzięki temu ruchowi udało mu się dorwać Crassusa, ale nie zanosiło się by pozostali mieli zamiar odpuścić mu taką zniewagę.
Wystawienie kolejnego czempiona w razie przegranej zdecydowanie było tym czego Kiru spodziewała się po Octavii, kto wie może asari nawet sama wskoczyłaby na arenę dla zwiększenia dramaturgii. Jednak teraz mieli inne problemy, pod postacią obecnych przeciwników, które należało szybko rozwiązać. Jeśli jednak Lyssa chciała odstrzelić Octavię i wyrównać jakieś osobiste porachunki to teraz miała ku temu okazję.
W tym momencie Kiru również postanowiła wreszcie ruszyć się zza osłony by zapewnić sobie i innym lepsze pole do strzału.
1. Krio w misia
2. Krio w misia
3. Prawdopodobnie ruch lub zwykły atak wręcz w misia, zależnie od sytuacji po drugiej turze
ObrazekObrazek Wyświetl wiadomość pozafabularną
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1371
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: [Masyw Feniksa -> Tassrah] Nyx

16 kwie 2022, o 12:05

Pierwszy upadek był nawet znośny. Ból związany ze świeżymi poparzeniami powoli stawał się coraz mnie irytujący i kłujący go w mózg. Nie mieli szans na wygraną. Pieprzona Octavia spierdoliła wszystko koncertowo w ramach igrzysk dla ludu. Rozumiał skąd taka decyzja, ale to kurwa naprawdę nie była najlepsza decyzja.
Kątem oka dostrzegł wstającą Ishe i od razu oddał strzał. Starał się żeby chociaż się wykrwawili na tyle wolno by dać im minimalną szansę w zwycięstwie. Niestety nie było to możliwe. Kolejne strzały odbijały się od jego tarcz, a kolejne uderzały znowu w pancerz. Drugi upadek był kwestią czasu. I nie musiał też na niego długo czekać. Celny strzał od Mister Fornaxa trafił w go głowę, a dokładnie w jeden z wizjerów, który dosłownie oderwał się od całości. Czuł jak krew spływa po jego twarzy w głąb kaptura. Ledwo co widział na to oko, kiedy na drugim widział tylko wariujące wskaźniki. Chciał by ta walka się już skończyła, ale Karajev nieubłaganie podniósł go ziemi i składał do kupy.
Oparty o ścianę zregenerował tarcze i z ciężkim oddechem starał się pozbierać myśli. Niestety nie było to takie proste bez wspomagających go stymulantów albo chociaż systemu, który by odłączył ból na te kilka chwil. On już wiedział, że misja jest skończona. Pierwszy raz misja zlecona przez wierchuszkę miała się nie powieść w żadnym stopniu. Co jakiś czas wychylał się by przyjrzeć się arenie. Co kończyło się od razu oberwaniem, ze wszystkich stron.
Nie słyszał nawet zbyt dokładnie co próbował osiągnąć Karajev. Doceniał, że tamten się też nie poddawał. Charles wiedział jednak, że byli już za daleko by po prostu zawrócić. Dlatego zaczął się zastanawiać nad chociaż zakończeniem misji by osiągnąć sukces. Cała reszta nie była ważna. Wszystkie koncepty związane z przetrwaniem odeszły gdzieś na bok.
Najbardziej irytowało go jak bardzo nie może teraz przetrzeć zakrwawionego oka czy nawet skupić się na tym jednym najważniejszym strzale. Jego ciało było na granicy ustania. Niestety nowoczesna medycyna wciąż nie miałą odpowiedzi na utrzymanie kogoś przy życiu tak długo. Jedyne co go wciąż przy nim trzymało była sama siła woli.
W końcu wysunął się lekko zza bariery najpierw celując w Lysse, ale po chwili lufa pistoletu lekko się uniosła celując w Enzo. Wątpił by ktoś z widowni zobaczył, że kula planowana dla Lyssy tak naprawde była przeznaczona dla Turianina. Musiał trafić. Nie ważne jaki będzie finał. Enzo musiał zdechnąć.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Masyw Feniksa -> Tassrah] Nyx

16 kwie 2022, o 17:47

Striker [STRZAŁ Z: M-358 SZPON] [5 PA]
Szansa na trafienie: 50% + 20% [Celność] + 10% [Skok Adrenaliny] = 80%
0

[h4]Tajny rzut MG1:[/h4]
A<33<B<66<C
1
[h4]Tajny rzut MG2:[/h4]
50%
2
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Masyw Feniksa -> Tassrah] Nyx

17 kwie 2022, o 01:03

Wyświetl wiadomość pozafabularną Chwila na polu walki była zamkniętą, małą kroplą nieskończoności.
Falujący tłum wydawał się omamem w krawędzi pola widzenia, ścianami ograniczającego ich więzienia, których zarys plasował się poza okręgiem światła najbliższego dystansu. Szara masa nieznanych twarzy wydawała z siebie okrzyki w rytm bijącego zaciekle serca, wyznaczając walce rytm, a klatce piersiowej zaczerpnięcie oddechu.
Ciężko było zinterpretować skwaszone spojrzenie Octavii, przyglądającej im się z daleka. Ręce skrzyżowała na klatce piersiowej, podbródek zadarła wysoko, okraszając swoją skrytą pod kapturem twarz odrobiną światła. Sytuacja była dynamiczna, każdy upadek jednego z jej championów wiązał się z podniesieniem, oraz stratami po stronie przeciwnika. Jednak niczego nie mogła być pewna - nie teraz, gdy każda chwila wydawała się pokerowym zakładem.
Zakładem, w którym Lyssa sprawdzała jej blef.
Asari wydawała się niezainteresowana losem przeciwnego zespołu. Niechlujnie nakładając na uszkodzenia w swoim pancerzu kolejne warstwy omni-żelu, przenosiła się nieco na arenie, pozostając w odległości od płonącej bestii. Yahg był dla niej przeszkodą do pokonania. Nie widziała w walce z nim chęci zemsty, nie ponosił jej bitewny szał, w którym żądała dorwania jego głowy. Gdyby mogła go wyminąć, by dostać się do celu, prawdopodobnie to właśnie by zrobiła. Ale celem na arenie była wygrana, nawet, jeśli Enzo wydawał się kompletnie jej nie interesować.
Niemal nie widzieli jego twarzy. Klęczący na ziemi, pozostawał dla części z nich poza zasięgiem wzroku, gdzieś za ich plecami gdy chowali się przed ostrzałem. Turianina w miejscu trzymała dwójka ochroniarzy, a on sam trząsł się wyraźnie. Nie pasował do tego miejsca - nie byłby w stanie wtopić się w tłum skandujący w jego imieniu lub przeciwko. Nawet w odartych, brudnych ubraniach, wyglądał na dygnitarza. Kogoś, kto słowem potrafi wywinąć się z niemal każdej opresji, a z tej, której nie uda mu się wyminąć, wyciągną mu ludzie, których opłaci. Tacy jak oni - najemnicy, żądni kredytu, chwały lub wojennego spełnienia.
Wbrew pozorom, nie byli tak wiele od siebie różni.
Racan dostrzegła spojrzenie Ukraińca, którym odpowiedział na jej nagłe zaprzeczenie. Na swój sposób, chowało się w nim zrozumienie. Sylwetka sierżanta rozluźniła się nieco, a nogi skierowały go w tył, choć twarzą pozostał zwrócony do swoich byłych towarzyszy. Atak na tych, z którymi stanął kilka godzin wcześniej ramię w ramię, z którymi przyszło mu krwawić w dokach, odbił się bolesną zmarszczką na jego skupionej twarzy. Stojący z daleka od nich Charles wydawał się woskową figurą o beznamiętnym obliczu, podczas gdy twarz Viktora emanowała boleścią odczuwanych przez niego emocji.
Wycofując się, nie zamierzał dalej z Milą walczyć, nie zamierzał też kontratakować. Odsuwając ku górze lufę swojej strzelby, w tej krótkiej, a zarazem niemiłosiernie długiej chwili spoglądał, jak Chorwatka szykuje się do ataku.
Nieskończoność zakończyła się jednak jednym hukiem wystrzału.
Pociski Strikera były celne, ale też cholernie bolesne. Niczym małe eksplozje, wymuszały na pozostałych uniesienie głowy, rozejrzenie się wokół, znalezienie gorejących płomieni buchającej z jego ofiary krwi. Jego celem tym razem nie była D'veve, którą powalił jako pierwszą, eliminując silnego biotyka z ich zespołu. Nie była nim Kiru, równie potężna jak płonący obok pobratymiec. Nie był wyszkolony snajper, gotów obrać go za swój cel i wykorzystać chwilę nieuwagi na swoją korzyść. Nie była nim nawet rzucająca się wściekle naprzód Mila, gotowa zatopić w ciele Karajeva swoje omni-ostrze.
Gdzieś ponad ich głowami, ciało Enzo drgnęło. Niechronione generatorem tarcz, nie błysło charakterystycznie, pochłaniając energię kinetyczną wystrzelonego doń pocisku. Stojący obok ochroniarze podskoczyli w miejscu, w szoku puszczając turiańskie ramiona, odsuwając się w bok, jak gdyby tryskająca błękitną krwią rana w jego piersi mogła zarazić ich czymś śmiertelnym.
Tłum znów zafalował, uśpiony gigant obudzony do życia, gdzie wcześniej jego podrygi były zaledwie pochrapywaniem. Octavia natychmiast cofnęła się w tył, jej twarz schowana pod maską kaptura. Towarzyszący jej ochroniarze wysunęli się naprzód, chowając ją własnym ciałem, podczas gdy zwłoki jej przeciwnika zsunęły się za krawędź platformy, spadając z głuchym odgłosem na ziemię.
- To jest twoja sprawiedliwość, siostro? - ryk Lyssy ginął w okrzykach tłumu. Yahg zamarł w miejscu, usiłując się ugasić, podczas gdy mieszkańcy niespokojnie poruszali się w trybunach. Ktoś rzucił na arenę butelkę, która rozbiła się na drobne kawałki szkła. - To jest twoje pierdolone prawo?
Tylko oni zdołali słyszeć jej krzyki. Pomimo śmierci Enzo, wszyscy mogliby przysiąc, że na jej twarzy malowała się dzika satysfakcja.
Sprawdzenie wiązało się z ryzykiem, ale tym razem trafiła.
Octavia sięgnęła do swojego omni-klucza, nim skierowała się do wyjścia z platformy. Trójka jej championów wiedziała, czego może się spodziewać. Metalowe obroże na ich szyjach zawibrowały lekko, a włosy stanęły im dęba, nim ładunek elektryczny pomknął przez ich ciała. Płonący yahg zawył głośno, opadając na ziemię. Choć mięśnie ludzkich żołnierzy zawyły, sztywniejąc niemiłosiernie, dostrzegli, że zapięcia ich obroży luzowały się gdy przechodził przez nie prąd. Mogli je zdjąć, choć potrzebowali na to kilku sekund.
Część otaczających ich mieszkańców pośpiesznie kierowała się do wyjścia, podczas gdy pozostali, niesieni furią narodu, przeskakiwali przez barierki odgradzające ich od środka areny, kierując się ku najeźdźcom z kosmosu, nie dostrzegając stron, po których się znajdowali.
Octavia obiecała im rozlew krwi tej nocy.

Wyświetl uwagę Mistrza Gry
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1371
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: [Masyw Feniksa -> Tassrah] Nyx

18 kwie 2022, o 19:49

Ukryty za zasłoną leżał bokiem na ziemi. Resztkami sił udało mu się odsunąć z twarzy kaptur by przestać się bodźcować sensorami świecącymi na czerwono. Ostatnie minuty były dla niego trochę niejasne. Wiedział co chciał zrobić i rozumiał swoje kroki, ale one po prostu wyparowały przez zmęczenie. Oddychał płytko, a z kącika ust powoli sączyła się krew. Zresztą tak samo jak z rozerwanej skóry gdzieś nad jego okiem. Z ogromną siłą starał się otworzyć jeszcze zdrowe oko.
Pierwsze co musiało rzuciło w oczy to piasek na arenie który przemieszczał się przed nim przez jego delikatny oddech. Powoli też wracał węch. W końcu czuł zapach spalonej skóry oraz przypalonych ran w miejscu gdzie pociski przeszły przez pancerz. Dopiero na końcu długi pisk zaczynał przemieniać się w rozpoznawalne dźwięki.
Gdzieś tam kolejny krzyk Lyssy. Starał się to jakoś poskładać. Była wściekła, tłum zresztą też. Czyli udało mu się trafić. Misja została wykonana. Enzo już nic nigdy nikomu nie powie. Poczuł jak duży ciężar spadł mu z serca. Była to wyjątkowo patologiczna sytuacja. Zamiast się cieszyć przetrwaniem czy nawet możliwością powrotu do świata, on po prostu się cieszył że nikogo nie zawiódł. Kolejna misja doprowadzona do końca. Spełnił swój obowiązek. Pytanie tylko brzmiało wobec kogo? Na to nie chciał znać odpowiedzi. Za to na pewno chciał po raz kolejny zregenerować swoje tarcze. Jego zmęczona dłoń wcisnęła przycisk. Chociaż tyle.
Jego wzrok w końcu skierował się na Octavie. Wiedział już co go czeka. Wychodziło na to, że to nie był jeszcze koniec.
- Octavia ty stara… - Nie dokończył. Jego ciało spięło pod siłą prądu puszczonego przez jego mięśnie. Co też wybudziło go całkowicie z przyjemnego letargu. Złapał szybko za obrożę czując, że robi się coraz luźniejsza. Szarpał się przez jakiś czas na ziemi próbując zerwać ją z szyi. Gdy w końcu mu się udało, dokończył co miał powiedzieć. - Kurwo.
Skóra gdzie jeszcze przed chwilą znajdowała się obroża piekła niemiłosiernie. Pewnie u Turian czy u innych ras było lżej przez karapaks, ale dla ludzi był to pieprzony koszmar. Splunął wymieszaną z krwią plwocinę. Przynajmniej to porażenie po raz kolejny przywróciło go do życia. Adrenalina znowu zaczęła wypełniać jego układ krwionośny. Już czuł, że będzie potrzebował odpoczynku na jaki rzadko sobie pozwalał.
Oparł się o osłonę starając się wstać. Przetarł rękawem krew z ust i brody. Wyglądał jak tysiąc nieszczęść. Jednak dalej stal, a to już było nie lada wyczynem dla niejednej osoby.
- Spróbuje ogarnąć dużego. Status? - Rzucił do komunikatora informując Viktora. Miał w dupie już Octavie, miał w dupie Lysse i całą resztę. Chciał już stąd tylko wydostać i dać mu święty spokój. Dużego chciał uratować bo po prostu chciał. Nie miał w tym żadnego celu. Po prostu widok silnego wojownika porażonego prądem przez bezwartościowych osobników nie przynosiła mu radości.
Nie poruszał się nawet zwinnie. Jego ruchy były ociężałe. Ledwo co unosił nogi, ale szedł dalej na tyle szybko na ile pozwalało mu ciało. I na tyle szybko by ominąć wściekły tłum, który prędzej czy później dotrze też do niego. Przynajmniej Yagh był już w jego zasięgu. Dopadł do jego obroży starając się całkowicie ją zdjąć z szyi pewnie już teraz byłego Championa. Akurat w ściągnięciu obroży miał całkiem sporo narzędzi.
- Ej, Lyssa?! - Rzucił głośniej starając się na siebie zwrócić na chwilę uwagę swojego poprzedniego chwilowego dowódcy. - Gdybyśmy wiedzieli, że chcesz rebelii i masz w dupie Enzo to byśmy to mogli inaczej rozegrać! Wybacz za komplikacje!
Głos miał wyjątkowo chropowaty i zmęczony. Ta walka naprawdę była jedną z najgorszych jaką udało mu się przeżyć od dawna. Nie mówiąc o tym, że jeszcze musieli się jakoś ewakuować i ściągnąć z szyi Yagha to całe ustrojstwo. Kiedy skończył planował po prostu wstać i zabrać dużego ze sobą z Areny. Był mu to winien za to, że w ogóle miał siłę żeby walczyć dalej pomimo wydarzeń z celi. To było coś co Striker szanował.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Mila Račan
Awatar użytkownika
Posty: 282
Rejestracja: 1 cze 2021, o 10:48
Miano: Mila Račan
Wiek: 33
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemniczka
Lokalizacja: Horyzont
Status: Cud że jeszcze żyje
Kredyty: 5.895
Medals:

Re: [Masyw Feniksa -> Tassrah] Nyx

18 kwie 2022, o 20:28

Resztki honoru, jakie w jej oczach przeciwnicy posiadali, w momencie poddania broni przez jednego z nich zostały przepalone. Wcześniej wykazali się chociaż jakąś jego częścią, stając z nimi w szranki – pomimo perfidnego wykorzystania ekipy do przedostania się na stację. Teraz jednak, na widok poddaństwa, czynu uwidoczniającego symboliczną obrożę na szyi ich wrogów, za sobą mając Crassusa, którego pancerz i karapaks były zdruzgotane przez śmiercionośny szrapnel... zimna wściekłość była jedyna emocją widoczną przez zaparowany wizjer jej hełmu.

Walcz, zdechnij chociaż z honorem! — krzyknęła, rozeźlona brakiem reakcji niczym ogar, który przestał wyczuwać krew. Nie chciał umrzeć z honorem, niech więc zdycha jak pies, którym najwyraźniej był. Mila wycelowała rozgrzane omni-ostrze, wizualizując, jak przecina ono płytki i tkankę, przepalając drogę do ciała. Przeniosła już nawet ciężar ciała, by impakt był silniejszy, biorąc lekki zamach... gdy ponowny huk wystrzału zwrócił jej uwagę. Instynktownie zerknęła na Crassusa, spodziewając się próby dokończenia niszczycielskiego dzieła, jednak to nie nastąpiło. Stojąca obok niej Isha także nie padła, ani nawet Lyssa, czy Kiru. W takim razie, do kogo wypalono z pistoletu?

Ciepło, krew uderzyła gwałtownie do głowy Mili, gdy odwracała ją w złowróżbnym przeczuciu w stronę turianina. Ten akurat upadał, rozbryzgując w powietrze kropelki krwi, powoli opadające na arenę. Zamarła przez to z ostrzem uniesionym w powietrzu, analizując właśnie sytuację. Ta zaś... była prosta. Ich cel, który miał przeżyć, właśnie umarł. Ich misja po tym wszystkim, po użeraniu się ze ślepymi kurami, po przyjęciu na plecy ciosu od ludzi, którym oni wszyscy zaufali, po całej walce – właśnie została przerwana. Nie było już kogo ratować, nie miał już kto zapłacić za ich trudy, bo te same zdradzieckie szuje, które kłamały w żywe oczy o tym samym celu, złamały to bardzo święte prawo, o którym wszyscy pierdolili.

Mogła się tego spodziewać.

Zanim otrząsnęła się z szoku, Octavia gdzieś zniknęła, a arena stała się bardziej zatłoczona niż zwykle. Cała ta obmierzła tłuszcza, która pragnęła niedoli dla swojego sąsiada, teraz w goryczy i krwawym szale przedzierała się w ich stronę, powoli otaczając. Drzwi areny – były otwarte. Wystarczyło tylko się przez nie przedrzeć. I przeżyć.

Mila miała przy tym swoje priorytety, a w tym momencie, gdy jej towarzyszowi... nie, towarzyszom, rannym, ledwo trzymającym się na nogach, groziło niebezpieczeństwo czegoś tak prozaicznego, jak rozszarpanie przez tłum głodny chleba, wściekłość na zdradę musiała zejść na dalszy plan. Stąd też jej omni-ostrze zgasło, chociaż czujne spojrzenie ciągle pozostawało na sylwetce jej dotychczasowego przeciwnika – gdyby ten pomimo tchórzostwa postanowił teraz ponownie wbić nóż w plecy. Chwyciła karabin w obie dłonie i szybko zeskanowała Crassusa i Ishę, dochodząc do wniosku, że jej przyjaciel trzyma się jednak lepiej, niż asari.

Crassus, wytrzymaj jeszcze trochę i bierz Ishę pod pachy — rzuciła przez komunikator, natychmiast przesuwając się na przód i celując z broni we wszystko, co chociażby chciało się zbliżyć na metr od nich. — Kiru, Lyssa, utrzymujcie z nami kontakt i osłaniajcie tyły. Idę przodem. — Krok po kroku, zamierzała robić i osłaniać przejście od ich osłony do wyjścia z areny i dalej, do bezpiecznego randevu. Isha była w najgorszym stanie, dlatego liczyła na Curio, który był jeszcze znieczulony i połatany żelem, że będzie jej pomagał przecisnąć się przez gęstniejący tłum, póki jeszcze mogą... póki nie będą musieli się bronić.

Jeśli zaś do tego dojdzie – Mila nie zawaha się. Nikt, kto pcha się prosto pod karabin z żądzą mordu w oczach nie jest niewinny, nie jest cywilem. A życie jej towarzyszy było tutaj znacznie cenniejsze.
ObrazekObrazek
Crassus Curio
Awatar użytkownika
Posty: 227
Rejestracja: 1 cze 2021, o 12:28
Miano: Crassus Curio
Wiek: 36
Klasa: Szpieg
Rasa: Turianin
Zawód: Najemnik. Ale taki legendarny!
Lokalizacja: Gdzieś w kosmosie
Kredyty: 70.650
Medals:

Re: [Masyw Feniksa -> Tassrah] Nyx

19 kwie 2022, o 17:42

Nie było czasu na myślenie tylko akcję. Żmija wciąż mogła kąsać i już szukała nowej ofiary wśród walczących. Dużej ofiary, jak pobratymiec Kiru, który został zmuszony do walki z nimi. Wielkie cielsko yahga szybko znalazło się na i w celowniku Curio, a palec wskazujący trójpalczastej dłoni zsunął na spust. Już miał pociągnąć za język mechanizmu kiedy padł wystrzał Szpona. Crassus już chciał sprawdzać, który z jego kompanów był celem ale kilka kropelek niebieskiej krwi na wizjerze jego hełmu szybko wyjaśniły sprawę. To nie był on sam, jeszcze nie, a innym turianinem w pobliżu był… Enzo.
Spojrzał w jego kierunku i chociaż znał już odpowiedź, widok upadającego ciała swojego ziomka zszokował najemnika. Nie był to pierwszy pierwszy trup turianina, co to, to nie. Był to jednak cel jego, a raczej ich, misji. Przybyli tu po VIPa, po Enzo. Kontrakt i kredyty zniknęły wraz z ulatującą, błękitną juchą. Teraz ich obecność na Nyx była zbędna. To już nawet nie była robota, tylko walka o przeżycie i ucieczka.
- Nie, nie. Kurwa! - krzyknął, opuszczając lufę karabinu w nagłym przypływie bezsilności. Poczuł jak ciężar całej sytuacji siada na jego barkach, przytłaczając go coraz bardziej. Kucnął za osłoną, wyuczone odruch zawsze kazał takowej szukać. Po chwili oparł się o nią plecami, oddychając ciężko. Co ja tu, w ryj volusa, robię? Co to za pojebane miejsce. Co to za pojebana akcja… Myśli zaprzątały głowę dekstrobiałkowca. A w tle Lyssa prowadziła swoją pyskówkę z Octavią. I wtedy to zrozumiał. T’saeri wcale nie przybyła tu po Enzo. Jego ekstrakcję można było przeprowadzić na wiele sposobów. Prawdziwym powodem była jej personalna vendetta przeciwko siostrzyczce. Od jakiegoś czasu podejrzewał rodzinne więzi między dwiema asari, teraz wszystko wyszło na jaw.
Był rozgoryczony, zagubiony i wkurwiony. To właśnie na ostatniej emocji postanowił się skupić. To nie był czas na załamywanie rąk. Byli w środku wrogiego terenu, a jego drużyna wciąż potrzebowała Crassusa. Wziął ostatni, głęboki oddech i używając karabinu jako podpórki zerwał się znów na równe nogi. Trochę zabolało ale całkowicie olał to uczucie.
- Dam radę, bywało gorzej. - odpowiedział na komunikat od Chorwatki, wzrokiem szukając już Ishy. Asari faktycznie oberwała mocno. - Sraj na zdrajców, nie są warci złamanego kredyta. - zgodnie ze słowami Mili, Curio podbiegł do D’veve aby zaoferować swoją pomoc w poruszaniu się.
- Musimy spierdalać, dasz radę biec? Mogę ponieść. - oznajmił ale ostateczną decyzję pozostawił Ishy. Niezależnie co by zdecydowała, turianin zajął pozycję w szyku nakreślonym przez Chorwatkę. Jeśli asari postanowiła iść samodzielnie, Curio przygotował swoją broń do strzału. Kolba wylądowała przy ramieniu, a sam najemnik był gotowy aby osłaniać swój perymetr. Mila, jako ich pointman, nadawała tempo i jeśli ktokolwiek zostałby uznany przez nią za wroga, Crassus nie zamierzał zastanawiać się ani chwili przed strzałem.
Odwrócił się jeszcze w kierunku Lyssy, kręcąc głową.
- Jakbyś tak, kurwa, nie kręciła od początku to można to było zrobić inaczej. Wjebałaś nas w niezłe gówno i sobie jeszcze o tym pogadamy. - rzucił przez komunikator, na wspólnym kanale. Niech wszyscy wiedzą co myśli, kij w to. Dopóki byli w niebezpieczeństwie nie zamierzał wchodzić w kłótnie i pyskówki. Na to jeszcze przyjdzie czas.
VӨICΣ | ƬΉΣMΣ | FΣVΣR ObrazekObrazek Wyświetl wiadomość pozafabularną
Kiru Heidr Varah
Awatar użytkownika
Posty: 665
Rejestracja: 3 cze 2013, o 22:04
Miano: Kiru Heidr Varah
Wiek: 100
Klasa: Szpieg
Rasa: Yahg
Zawód: Przemytnik
Lokalizacja: Cytadela
Status: ex-Krwawa Horda, jako Urdnot Kubera poszukiwana przez organizacje zwalczające przemyt
Kredyty: 48.138
Medals:

Re: [Masyw Feniksa -> Tassrah] Nyx

19 kwie 2022, o 22:28

Fakt, że kredyty które mieli które mieli otrzymać za ekstrakcję Enzo właśnie poleciały na spotkanie z Duchami, czy w co tam wierzyli turianie, był co najmniej irytujący. A sądząc po minie Octavii gdy zwłoki jej przeciwnika zsunęły się z platformy, raczej nie tak planowała jego egzekucję.
Osiemdziesiąt lat pracy, najpierw jako przemytnik potem najemnik, nauczyło Kiru jednak że od czasu do czasu nawet najlepiej idąca robota po prostu musi się zjebać. Najważniejsze w takiej sytuacji było nie dramatyzować tylko wyciągnąć z tego ile się i przeć do przodu.
A jeszcze nie wszystko było stracone. Nie wiedziała jak będą zapatrywać się na to pozostali, ale mogli poszukać tego doku o którym wspominał omniklucz ochroniarza i schowanej w nim korwety. Przy odrobinie szczęścia mogli uciec nią ze stacji a po wszystkim przehandlować quarianom tak, by zwróciło im się chociaż za fatygę na tę zapomnianą stację.
I właśnie wtedy wszystko zjebało się do reszty. Kiru powoli zaczęła się zastanawiać czy Lyssy aby nie pojebało. Jeśli prawdziwym celem tej misji miało być nie ocalenie Enzo a obalenie władzy Octavii to należałoby przyjąć zupełnie inną taktykę niż pchanie się na arenę i liczenie nie wiadomo na co. Bo jeśli plan asari zakładał podburzenie tłumu przeciwko Octavii to jak na razie szło jej chujowo, ponieważ przywódczyni wycofała się chyłkiem a tłuszcza przedzierała się powoli na płytę areny.
Jednak teraz należało czym prędzej oddalić się z areny, gdyż nawet Kiru wiedziała, że obłąkany żądzą krwi tłum nie oznacza nic dobrego. Nawet jeśli byli to nieuzbrojeni mieszkańcy stacji to przewyższali ich liczebnie co najmniej kilkuset do jednego. Jedyna nadzieja była w tym że większość sama się zadepcze w szaleńczym biegu w dół trybun.
Yahganka nie zamierzała się patyczkować. Chociaż z reguły unikała zabijania cywilów to jeśli owi cywile sami pchali jej się przed lufę karabinu to był ich problem. Może jak paru dostanie kulkę albo omniostrzem w bebechy to przywróci im to właściwy osąd rzeczywistości.
- Jak chcecie żyć to ruszać dupy, pozabijać się zawsze zdążymy – rzuciła do niedawnych przeciwników. Na razie mieli ważniejsze sprawy na głowie niż rozpatrywanie kto kogo zdradził i za ile. Na razie trzymała w pogotowiu broń i omniostrze by razem z Lyssą wycofywać się do wyjścia z areny i osłaniać odwrót reszty.
ObrazekObrazek Wyświetl wiadomość pozafabularną
Viktor Karajev
Awatar użytkownika
Posty: 228
Rejestracja: 15 maja 2021, o 23:08
Miano: Viktor Karajev
Wiek: 32
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Operator C2
Lokalizacja: Ziemia
Kredyty: 25.015
Medals:

Re: [Masyw Feniksa -> Tassrah] Nyx

20 kwie 2022, o 18:48

Węglik i krzem, płonące rozżarzoną pomarańczą były ucieleśnieniem łaknienia zemsty, furią drzemiącą w Mili. Viktor nie miał już zamiaru się bronić. Po pierwszym, odruchowym cofnięciu się, wyjściu ze zwarcia, zatrzymał się nagle, spoglądając napastniczce w twarz.
- Honor to martwe pojęcie, pusty frazes- rzekł spokojnie, nie pasując tonem do pola walki- Jeśli szukasz go w zabijaniu, to współczuję Ci.
Honor jest martwym pojęciem... Nie było lepszego podkreślenia tych słów, niż strzał Strikera, pojedynczy pocisk, jaki przeciął powietrze z turnaińskim imieniem wyrytym na kuli. Czymkolwiek był honor w pojęciu Mili, jakakolwiek gloryfikacja mordu królowała w jej sumieniu, Viktor jej nie podzielał. Istniał jedynie obowiązek, fundament jaki cementował psyche żołnierza. I tak wreszcie, wraz z ulatującym życiem z Enzo, Karajev mógł wypowiedzieć dwa słowa, jakie szczególnie były dlań ważne w życiu.
Zadanie wykonano.
Jego dłoń automatycznie sięgnęła po kolejny pakiet pochłaniacza ciepła, umieszczając go w magazynku strzelby. Graal jednak milczał, niewprawiony przez dalsze działania starszego sierżanta w swoją śmiercionośną pieśń. Walka w mniemaniu Viktora skończyła się.
- To koniec. Nie ma już dalej sensu się zabijać. Wykrwawiamy się, podczas gdy dyktator Nyx wciąż pociąga za sznurki. Nie ma...
Nie skończył. Pierwsze, co poczuł to mrowienie pod skórą, delikatny dreszcz gdy włosy na całym ciele stanęły mu dęba. Zrozumiał co się zdarzy za chwilę. Zdążył jedynie cofnąć język, by go sobie nie odgryźć. Nagły impuls targnął nim, uderzając jak kowalskim młotem. Karajev spiął się cały, padając ciężko na ziemię. Ból wbił się w jego mózg, w każdy neuron tysiącem igieł. Chciał krzyknąć, wydrzeć się ile sił, lecz nie mógł. Napięte przez obcy impuls mięśnie nie pozwalały mu na najmniejszy ruch, w tym ruch szczęk. Zęby zatrzeszczały mu aż, gdy zagryzł je do granic. Jedynie żałosne jęknięcie wydobywało się z jego gardła.
- Hngghhannnnghghghhh
I choć dominowały w nim atawizmy, choć zwierzęcy mózg przysłaniał mu logiczne myśli, Viktor krańcem swej świadomości spostrzegł, że mechanizm posłuszeństwa nosił w sobie lukę. Targany kolejnymi impulsami raz za razem, żołnierz złapał za zadającą mu ból obrożę, nim kolejne porażenie spięło w nim każdą miofibrylę. Szarpnął, usiłując pozbyć się piekielnego ustrojstwa. Wił się jak wściekły pies, usiłując pozbyć się elektrycznej obroży. Wreszcie, przy którymś z szarpnięć, udało mu się.
Dyszał ciężko. Czuł się, jakby przebiegł po nim tabun koni. Najchętniej walnąłby się na wznak, wyłączając wyższe funkcje kognitywne, lecz uporczywy głos z tyłu głowy, rozwinięty przez tysiące godzin treningów zmusił go do powstania.
- Potwierdzam- rzucił przez koma na uwagę Strikera, dźwigając się ciężko na nogi- Ranny, ale dam radę iść. Priorytet medyczny żółty. Stan amunicji 50%
Zerknął na tłum mieszkańców, na tych biednych, zagłodzonych ludzi i kosmitów, teraz biegnących na nich w fanatycznym uniesieniu.
- Zalecam wycofanie się i połatanie. Teraz byłoby dobrze.
Szybko dołączył do Strikera. Rozumiał, że na nich mógł paść gniew ludu, na tych, co w ich oczach zdradzili prawo Nyx. Karajev nie podzielał jednak romantycznego sentymentu wobec tyranicznych zasad. Bez wahania otworzy ogień do każdego, kto spróbuje skrzywdzić Charliego lub jego samego.
- Do wyjścia, szybko- rzucił do Strikera, dobiegając do niego, po czym zadał szybkie, lakoniczne pytanie o dalszy plan- Stacja medyczna?
ObrazekObrazek
Muza
Mood
Wyświetl wiadomość pozafabularną

Wróć do „Galaktyka”